Życie post-korporacyjne – post scriptum

Ostatnio rozmawiałem z pewną młodą kobietą, o imieniu A., która – po kilkunastu latach pracy w pewnej korporacji – postanowiła zmienić otoczenie. Myśli o pracy w mniejszej spółce, gdzie będzie miała poczucie większego realnego wpływu na decyzje. W dużych korporacjach proces decyzyjny się często wydłuża. Powstają komitety sterujące, w których zasiadają przedstawiciele tuzinów różnych działów. Niby ma to przyśpieszyć podejmowanie dobrych decyzji, ale często efekt jest odwrotny. Na łonie komitetów ścierają się interesy, a czasami nawet drobne interesiki działów mających odmienne punkty widzenia. Efektem wielu godzin dyskusji bywa zarządzenie konieczności przeprowadzenia kolejnej dużej analizy, która niczego nie wnosi merytorycznie do dyskusji, ale za to służy podkreśleniu rangi i pozycji wnoszącego o jej przeprowadzenie.

Zmęczona tym wszystkim, A. podjęła decyzję by się przenieść do mniejszej firmy, która szybko się rozwija, działa na perspektywicznym rynku, w której wiele struktur, procesów dopiero trzeba wdrożyć. Jak powiedziała – tworzenie czegoś nowego od podstaw kręci ją bardziej od rutynowego odtwarzania korporacyjnego cyklu.

Moja rozmówczyni miała wszystko poukładane w głowie, dobrze przemyślane. Zapytałem ją czy zdaje sobie sprawę z wad pracy w małej firmie? Z wielu wad zdawała sobie sprawę, część rzeczy, które jej opowiadałem wydawały się być nieco dla niej nowe. Mówiłem A. o swoich doświadczeniach z przechodzenia na swoje. Wspomniałem o konieczności wymiany swojego wewnętrznego systemu operacyjnego z “korporacyjnego” na “przedsiębiorca”. Opowiadałem jej o swoich własnych doświadczeniach z wymianą systemu operacyjnego na “emerycki”.

W trakcie tej rozmowy i ja sobie coś nowego uzmysłowiłem. Nie napisałem o tym w książce “Życie post-korporacyjne. Czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury?” bo sam jeszcze wtedy tego sobie nie uświadamiałem. Ten wpis jest w pewnym sensie pewnym post scriptum do tej książki, którą napisałem jakieś 2 lata temu.

Otóż…

Młoda para gdy kilka lat po ślubie decyduje, że wreszcie nadszedł właściwy moment na posiadanie dziecka prawdopodobnie wszystko dobrze przemyślała. Rozważyła wszelkie “za” i “przeciw”. Rozpoznała wszystkie konsekwencje i niezbędne przygotowania typu większe mieszkanie, oddzielny pokoik dla niemowlaka, większy samochód by zmieścić fotelik dziecięcy. Młodzi podjęli świadomą decyzję, poprzedzoną głębokimi przemyśleniami.

Czy to wystarczy? Uświadomiłem sobie, że chyba wcale nie wystarczy. Jest jeszcze coś bardzo ważnego, co dzieje się poza ich świadomością. Otóż w miarę postępu ciąży, Matka Natura powoli, ale systematycznie wymienia w nich system operacyjny z “imprezowego” czy “karierowiczego” na “macierzyński” oraz “tacierzyński”. Młodzi czasami bywają spanikowani czy sobie poradzą, czy podołają trudom rodzicielstwa. Czy usłyszą w nocy płacz dziecka pomimo tego, że oboje śpią kamiennym snem? Czy domyślą się dlaczego dziecko płacze, skoro nie będzie go można wprost o to zapytać? Czy będą wiedzieli ile dziecko ma zjeść, czy woda do kąpieli nie jest zbyt gorąca? Oraz setki innych wątpliwości. A tu nagle w następny dzień po narodzinach, z lekkością przynależną rutyniarzom, wchodzą gładko w swoje nowe role. Nie tylko dzięki przygotowaniom i poczynionym analizom “za” i “przeciw”, ale również dzięki wymianie systemu operacyjnego.

Wchodzenie w rolę matek i ojców ułatwia nam Matka Natura. To dzięki niej proces wymiany systemów operacyjnych dzieje się bez naszej świadomości i aktywnego udziału.

Problemem jest to, że nie ma nic naturalnego w pracy na etacie czy w prowadzeniu swojej firmy, choć to drugie jest pewnie nieco bliższe naturze człowieka. Nasi przodkowie prowadzili fermy, zakłady rzemieślnicze, ubojnie, piekarnie, itp od tysięcy lat; korporacje to relatywnie nowe twory. Mają – ledwie – 150-200 lat, a w Polsce datują się od 1989 roku. To zdecydowanie zbyt krótko by Matka Natura zdążyła wypracować automatyczną wymianę systemów. U niej procesy developmentu nowego software’u trwają nie tygodnie, nie miesiące, nie lata, nie dekady tylko raczej miliony lat:-)

Ponieważ są to twory ludzkie, a nie boskie, to Matka Natura nie potrafi automatycznie wymieniać naszych systemów operacyjnych z “korporacyjnego” na “przedsiębiorczy”. Musimy sobie z tym radzić sami. Może nam się wydawać, że wystarczy przed zmianą korporacji na własną firmę dobrze się zastanowić, rozważyć wszelkie “za” i “przeciw”, zrobić analizę rynku oraz popytu, wybadać istniejącą konkurencję, popytać znajomych oraz księgowego o obowiązki prawno-podatkowe przedsiębiorcy, poczytać w internecie, zrobić biznes plan, odłożyć kasę na pierwsze miesiące rozruchu i … już. Jesteśmy gotowi.

A tu pach i porażka. Problemy, bariery, napotykane trudności i piękny sen o niezależności może zamienić się w chęć powrotu do pracy na etacie.  Bo nasz system operacyjny jeszcze się nie zdążył zmienić z “korporacyjnego” na “przedsiębiorczy”.

Owa znajoma zapytała mnie o to jak mi się udało tak szybko i płynnie przejść z korporacji w etap życia post-korporacyjnego, bo rzeczywiście w moim przypadku wystąpiło to niemal z dnia na dzień. Jednego dnia byłem jeszcze w pełni operacyjny działając na systemie “korporacyjnym”, a następnego byłem już w pełni zrelaksowanym emerytem, działającym w pełnej harmonii ze swoim nowym systemem operacyjnym.  Żadnych zawieszeń, komunikatów o niekompatybilności baz danych, o lukach w rejestrach ani niczym podobnym. Przejście na nowy system bez żadnych odczuwalnych turbulencji.

Sam nie wiem jak to się do końca stało. Wytłumaczeniem jest pewnie to, że był to moment dobrze zaplanowany. Ale teraz – patrząc na swoje przejście z perspektywy minionych 7,5 roku – widzę, że kluczowe znaczenie miała moja decyzja o wymianie systemu operacyjnego. Nie wiedziałem dokładnie na czym będzie polegać wymiana owego systemu, ale wiedziałem, intuicyjnie czułem, że będzie to konieczne.

I wymieniłem.

Jeśli i Ty zamierzasz przejść z korporacji “na swoje”, to pamiętaj o tym by podjąć decyzję o wymianie swojego systemu operacyjnego na “przedsiębiorczy”. Posiadając taki system inaczej się patrzy na świat, na biznes, na cashflow, inaczej definiuje się swoją rolę w firmie, inaczej podejmuje decyzje, inaczej ocenia ryzyka, inaczej układa priorytety. W tym wszystkim pomaga ów system operacyjny.

Jeśli będziesz zdeterminowana i nieustępliwa, to prędzej czy później Twój stary korporacyjny system operacyjny ustąpi miejsca nowemu, “przedsiębiorczemu”. Natomiast wydaje mi się, że jeśli na samym początku podejmiesz decyzję, że system operacyjny musisz wymienić, to proces przechodzenia w fazę życia post-korporacyjnego będzie o wiele łatwiejszy i mniej stresujący.

Pamiętaj, że nawet w naturze nie wszystko zawsze działa sprawnie, choć Matka Natura doskonali swój system operacyjny już od milionów lat. Mimo to i tak zdarzają się tak skrajne przypadki depresji poporodowej, że matka odrzuca swoje nowo narodzone dziecko, oddaje je do adopcji lub do “okienka życia”. Są to chyba ewidentne dowody na to, że nawet tak dobrze dopracowany proces wymiany systemów na “macierzyński” też potrafi zawieść. A co dopiero wymiana systemów, które są o wiele młodsze, mniej rozpoznane i to robiona przez amatorów, którzy przechodzą w etap życia post-korporacyjnego pierwszy raz w swoim życiu. Matka Natura to profesjonalistka najwyższego kalibru, która w samej tylko Polsce wymienia system na “macierzyński” około 1.000 razy każdego dnia. W skali świata to pewnie ze 100.000 razy dziennie.

A Ty swój system wymienisz pewnie tylko raz. Warto podejść do tego z pełną atencją.

Życzę Ci powodzenia.

A. – jeśli to czytasz – to Tobie oczywiście też:-) Dzięki za Twoje pytania i naszą rozmowę:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. Sławku, Tobie udało się bez problemu z pracownika korporacji zmienić w przedsiębiorcę zajmującego się najmem mieszkań, bo to już robiłeś od wielu lat, równolegle do pracy w korporacji, więc nie było to dla Ciebie nic nowego.

    Nie bardzo rozumiem plany Twojej znajomej: czy ona jest założycielką nowej firmy, czy ma tam być pracownikiem najemnym? Jeśli to drugie, to ie widzę potrzeby wymiany systemu.

    1. Tomku, nie do końca chyba trafiłeś ze mną. Otóż ja akurat wymieniałem swój system operacyjny korporacyjny na “emerytalny”, a nie na “przedsiębiorczy”. Choć w ramach swojej emerytury byłem zmuszony założyć firmę (nie było takich usług na polskim rynku), ale zakładałem ją w sposób mało typowy dla przedsiębiorców, a chyba bardziej typowy dla emerytów.

      Nie szukam zysków. Postanowiłem znaleźć ludzi, którzy nie tyle pomogą mi rozbudować firmę, ile takich, którym to ja pomogę (PR-owo, swoim doświadczeniem biznesowym, ale nie zaangażowaniem operacyjnym) tę firmę rozwinąć. Bo potrzebuję jej profesjonalnych usług. Bo Mzuri jest podstawą mojej wolności finansowej. Bo Mzuri jest ważnym narzędziem realizacji mojej (naszej) misji.

      To dlatego w Mzuri na ok 100 współpracowników, mamy już 49 wspólników – moje udziały systematycznie spadają i będą spadać dalej. Ustaliliśmy już nawet z zarządem docelowy % moich udziałów. Jeszcze kilka lat temu było to 95%, za kilka lat mamy dojść do kilkunastu %. A może kiedyś będzie to jeszcze mniej. Ustaliliśmy też, że nie będę pobierał żadnych dywidend ze spółki. Przyznasz, że to nie są typowe zachowania typowego przedsiębiorcy:-)

      A co do znajomej, to rozważa ona przystąpienie do małej spółki początkowo jako pracownik, z opcją przyszłego objęcia udziałów.

  2. Przyznam, że nie mogę się już doczekać porzucenia życia korporacyjnego. Ale póki co muszę zarabiać na zakup nowych mieszkań…
    Z drugiej strony wciąż nie czuję się gotowy do “wymiany systemu operacyjnego” i za ten stan rzeczy też odpowiada korporacja, która wysysa ze mnie wszelkie pasje, entuzjazm i marzenia. Nie mam czasu nawet pomarzyć co bym chciał robić w okresie “emeryckim”.
    Więc kiedy już porzucę korpo, to chyba czeka mnie okres skoku na głęboką wodę i odnajdywanie się w nowej rzeczywistości.
    Jeszcze jakie 5 lat…

    1. Tomex, oczywiście zrobisz jak będziesz uważał za stosowne. Ja jednak bym Ci radził jak najlepiej przygotować się do okresu emeryckiego, w szczególności w zakresie zdefiniowania tego czym byś wtedy chciał się zająć. Dla niektórych przejście z intensywnego życia korporacyjne w mniej intensywne życie emeryckie bywa bardzo bolesne.

      Chodzi o to, że aby pracować, każdy generuje ileś tam energii dziennie. Im bardziej odpowiedzialne stanowisko, tym tej energii generuje więcej. Przy przechodzeniu na emeryturę nie da się tego generatora energii ot, tak sobie, pstryk i wyłączyć. Trzeba dla tej energii koniecznie znaleźć nowe zastosowanie. Bez nowego zastosowania, ta energia może się zwrócić przeciwko Tobie. Ta energia może Cię nawet zabić. Chyba nie przez przypadek, wielu top menadżerów umiera w ciągu kilku lat po przejściu na emeryturę.

      Konsekwencje braku przygotowania nie muszą – na szczęście – być tak drastyczne jak śmierć:-) Brak przygotowania się do emerytury może skutkować “jedynie” brakiem sił by cieszyć się wolnością finansową, kluczeniem, wiciem się, frustracją, ryzykiem falstartu, nudą i utratą poczucia sensu życia, żałowaniem, samotnością.

      Jako minimum polecam Ci przeczytanie dwóch książek – na to mam nadzieję uda Ci się znaleźć trochę czasu. “Don’t Retire, Re-Wire” Jeri Sedlar i Rick Miners oraz mojej “Życie post-korporacyjne. Czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury?”. Wierzę, że znajdziesz w nich wiele inspiracji do tego jak się przygotować do życia post-korporacyjnego.

      Powodzenia! No i trzymam kciuki za skuteczność Twoich przygotowań do emerytury również w aspekcie finansowym.

  3. Dokładnie wiem o co Ci chodzi pisząc o “wymianie systemu operacyjnego”. Jako 21-latek otworzyłem firmę. Moja firma w ciągu 8 lat przyniosła mi zysk rzędu 600 – 700 tysięcy złotych. Koszty życia miałem bardzo niskie, bo mieszkałem z rodzicami. Ile zaoszczędziłem ? Ile zainwestowałem ? 8000 zł Słownie osiem tysięcy złotych (IKE). Gdzie często to była moja miesięczna wypłata. Moja ówczesna firma nie wymagała ode mnie wielkiego zaangażowania czasowego. Byłem takim pół emerytem. Pół emerytem całkowicie nie przygotowanym do tej roli.
    Gdybym wówczas wygrał nawet milion złotych pieniądze by mi się “rozeszły”. Nie byłem przygotowany na takie pieniądze.
    Moja świadomość i wiedza o pieniądzach nie nadążały za pieniędzmi jakie zarabiałem. Efekt był taki, że wszystkie pieniądze wydawałem. Powiem więcej – czułem się nieswojo gdy jakieś pieniądze zostawały mi. Czułem, że po to one są żeby je wydawać. Jednocześnie odkąd pamiętam szukałem złotego sposobu jak zarabiać pieniądze nie pracując.
    Zmieniłem swój system po sprzedaniu firmy. Zacząłem uczyć się finansów osobistych. Robić budżet, planować, wyznaczać cele itp. Zacząłem również inwestować w nieruchomości, co jak się okazuje jest moim złotym sposobem. Wymieniłem swój system operacyjny.
    Zaletą mojego utracjuszowskiego stylu bycia jest taki, że podobnie jak Sławek (wpadłem na to niezależnie :) chcę pracować w różnych zawodach i “wcielać się” w nowe rolę. Jedną z nich mogłoby być życie rozrzutne i konsumpcyjne (oczywiście przez jakiś krótki czas), a to już mam za sobą :) Może to się wydać naciągane, ale nie będę zamartwiać się do końca życia że w latach młodości byłem bardzo rozrzutny.
    Obecnie, tak jak zostałem wychowany żyję poniżej swoich możliwości finansowych, a nadwyżki z sukcesami inwestuję.

    1. Bolo, dzięki za podzielenie się z nami swoją historią. Jest bardzo pouczająca.

      Jakieś inne Wasze przykłady skutecznej wymiany “systemu operacyjnego”?

  4. Znalazłem artykuł o nowym modelu przechodzenia na emeryturę. Oto link: http://www.investopedia.com/advisor-network/articles/why-traditional-retirement-dead/?partner=YahooSA&yptr=yahoo

    O podobnych kwestiach pisałem kilka lat temu w mojej książce “Życie postkorporacyjne. Czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury?” Autor artykuły, podobnie jak ja w tej książce, konkluduje, że po to by się przygotować do udanej, pełnej satysfakcji emerytury, nie wystarczy jedynie zabezpieczyć się od strony finansowej.

    Im wcześniej zaczniesz się przygotowywać, tym lepiej będziesz przygotowana i tym bardziej wzrośnie szansa na to, że będziesz ze swojego życia post-korporacyjnego, post-etatowego bardziej zadowolona.

  5. Moj ulubiony artykul na tym blogu! Mi zawsze wydawalo sie, ze jest typem przedsiebiorczym – w kazdej pracy mialam wiele projektow, dobre pomysly, parlam do przodu, jako singielka zbudowalam dom kierujac budowe glownie zdalnie. Myslalam, ot nie pasuje w ten system “pracowniczy”, chce czegos wiecej – najpierw trzeba sprobowac inwestycji. Namowilam partnera, pojechalismy do Warszawy by przegadac wspolprace z Mzuri. On podpisal umowe, dostal 3 oferty na maila i… zdecydowal sie na kawalerke. A ja jestem dopiero na etapie podpisywania umowy i niespodziewanie odezwala sie moja “prawdziwa” mentalnosc – pracownika i w zwiazku z tym zwiazane “co to bedzie”? Jednak mam ten pracowniczy system i byc moze tu nie chodzi tyle o zadania, co o wziecie na siebie pelnej odpowiedzialnosci za decyzje, samemu wybranie kierunku itp. Na razie to tylko kupno kawalerki, choc kolejno mialam mysli przejscia na swoje i ciagle myslalam “nie mam pomyslu na biznes”. A prawda jest taka, ze nie mam jeszcze odpowiedniego system operacyjnego, ktory ukrywa sie pod: boje sie, nie mam pomyslu itp. Teraz najwazniejsze to wymienic ten sytem na nowy… Choc pierwszym krokiem bylo dla mnie uswiadomienie sobie, ze mam inny system niz poczatkowo myslalam…

    1. Agnes 7, dzięki za przypomnienie wpisu sprzed wielu miesięcy oraz za ciepłe słowa pod jego adresem. Jestem przekonany do tego, że bywają sytuacje życiowe, gdy wymiana naszego wewnętrznego systemu operacyjnego staje się bardzo ważna. Jednocześnie jest to coś bardzo trudnego do wykonania – bo nie uświadamiamy sobie tej konieczności, bo nie wiemy jak, bo się boimy, bo napotykamy opór naszych przyzwyczajeń, bo brzmi to mniej konkretnie niż np “zwrot z najmu”. Często dopiero jakaś tragedia życiowa zmusza nas do wymiany naszego sytemu operacyjnego – ludzie rzucają palenie i zaczynają dbać o zdrowie po przejściu zawału lub zaczynają dbać o rodzinę po utracie kogoś bliskiego. Lub zmieniają system operacyjny na przedsiębiorczy po pierwszym bankructwie.

      Ja jestem zwolennikiem wymiany systemu operacyjnego prewencyjnie, przed katastrofą:-) I do tego też Was gorąco zachęcam:-)

      Agnes 7, zachęcam Cię też do sięgnięcia po książkę “Życie post-korporacyjne. Czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury/” – mam nadzieję, że tam znajdziesz dodatkowe inspiracje. Powodzenia w Twojej przemianie. Trzymam życzliwie kciuki!

      1. Dzięki za przypomnienie tego wpisu :) Właśnie jest jak znalazł :)

        Właśnie jestem na etapie “co dalej?”. Zbliża się koniec złożonego przeze mnie wypowiedzenia. Nie jestem już w stanie tak pracować, jak przez ostatnich 20 lat – czara się przelała. Na myśl o tym, że już prawie nie pracuję na etacie, znów mam takie uczucie wolniści, jak w czasie wakacji w liceum. Niestety, do wolniści finansowej jeszcze mi trochę brakuje, więc intetnsywnie myślę, co robić dalej…

        Domowe i papierowe-osobiste zaległości trzeba nadrobić. Trzeba nadrobić relaks i czynny wypoczynek, żeby nabrać chęci do życia. Posiadaną łąkę trzeba spieniężyć, albo podzielić i odrolnić, a potem spieniężyć. No jest co robić. Boję się tylko, że w pewnym momencie może zabraknąć mi samodyscypliny lub przyjdzie zniechęcenie, jak sprawy będą za wolno szły lub niezgodnie z oczekiwaniami…

        Mój system operacyjny również wymaga co najmniej aktualizacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.