Królowa Elżbieta II odwiedziła 116 krajów

Niedawno, robiąc porządki w swoich szafach, natknąłem się na azjatyckie wydanie magazynu Reader’s Digest. Pamiętam, że będąc nastolatkiem w Kenii bardzo lubiłem ten magazyn. To Czytelnicy przesyłają wiele tekstów, a za te które są publikowane, dostają nagrody pieniężne. I stąd chyba tytuł tego już dość wiekowego magazynu. Nie wiem czy polskie wydanie też na tym samym polega, ale widzę, że wydanie azjatyckie zachowało oryginalną formułę.

Znajdywałem w RD opowiadania liczące sto słów. Na lekcjach angielskiego często dawano nam limit słów, w którym musimy się zmieścić pisząc jakieś wypracowanie, zmuszało to do bardziej precyzyjnego doboru słów. Niewiarygodne historie ludzi mało znanych. Dowcipy. Kącik znajomości rzadkich słów, którego celem było poszerzanie zakresu słownictwa. I wiele innych ciekawostek. Potrafiłem przeczytać całe wydanie od deski do deski.

W kwietniowym wydaniu „Reader’s Digest” natknąłem się na artykuł poświęcony Królowej Elżbiecie II, która 21 kwietnia skończyła 90 lat, a w nim sporo ciekawostek dotyczących jej życia jako matki czworga, babci ósemki wnucząt  i prababci piątki prawnucząt. Być może coś się od kwietnia zmieniło w stanie rodzinnym Królowej – nie śledzę na bieżąco życia królewskiej rodziny, bo to czy Księżna Kate jest ubrana w sukienki od tego czy innego krawca, albo z kim romansuje Książe jakiś tam wydaje mi się zupełnie trywialne.

Natomiast w RD wyczytałem wiele ciekawostek. Już w wieku 14 lat, Elżbieta (wówczas już oficjalna następczyni tronu) wykonała swoje pierwsze publiczne przemówienie. Był to rok 1940 i celem jej przemówienia było pocieszenie małych dzieci w okresie trwającej wojny. W roku 1945 nauczyła się prowadzić samochód by wspierać wysiłki wojenne. Ciekawostką jest to, że jako jedyny kierowca w Wielkiej Brytanii, królowa nie musi mieć prawa jazdy.

Faktem, który jest szeroko znany w Kenii i mniej znany w Polsce (nie wiem jak w samej Anglii?) jest to, że Księżniczka Elżbieta została Królową Elżbietą II właśnie w Kenii. Akurat odwiedzała swoje imperium i nocowała w jednym z hoteli w jednym z parków narodowych Kenii, gdy otrzymała wiadomość o śmierci swojego ojca, króla Jerzego VI. Było to w lutym 1952 roku, a więc prawie 65 lat temu. W hotelu do tej pory szczycą się tym, że ich główne, drewniane schody na piętro prowadzą do … królestwa.

Jej oficjalny tytuł jest dość długi: Elisabeth the Second, by the Grace of God of the United Kingom of Great Britain and Northern Ireland and of Her Other Realms and Territories Queen, Head of the Commonwealth, Defender of the Faith. Gdy zostawała królową, jej imperium roztaczało się na cały świat. Hymn “God Save The Queen” był swego czasu hymnem również Kenii. Jej portret zdobił banknoty na każdym kontynencie za wyjątkiem Antarktydy. Dziś jej wizerunek widnieje na banknotach i monetach aż 20 krajów.

W artykule jest też mowa o jej pieskach, o tym, że jako pierwsza urzędująca królowa od 103 urodziła dziecko, o jej przyjaźniach z innymi monarchami, ale dobiję do brzegu i podam Wam ostatnie ciekawostki. W ciągu 64 lat swojego panowania, Królowa odwiedziła 116 krajów w ciągu 265 wizyt, w tym 82 wizyty państwowe. Nie ma o tym informacji w RD, ale kiedyś czytałem, że protokół dyplomatyczny wymaga by Królowa odwiedziła każdy z krajów należących do Commonwealth (czyli Wspólnoty Brytyjskiej), ale żadnego kraju nie powinna odwiedzić „oficjalnie” więcej niż raz. Stąd chyba rozróżnienie na wizyty oraz wizyty państwowe. Wg stanu na kwiecień 2016, jej ostatnią wizytą była podróż na Maltę w listopadzie 2015. Królowa Elżbieta i Książę Filip mieszkali tam zaraz po swoim ślubie (pobrali się w 1948 roku:-).

Królowa nie tylko odwiedziła mniej krajów niż ja (to akurat nie jest zaskoczeniem, skoro byłem w każdym kraju:-), ale ma ode mnie mniej starych, zużytych paszportów. A przecież jest prawie dwa razy starsza ode mnie i podróżować zaczęła na długo nim się urodziłem. Pomimo swoich licznych podróży, Królowa nie ma … ani jednego paszportu. Brytyjskie paszporty są wystawiane w Jej imieniu, więc ona takowego posiadać nie musi:-)

Oczami wyobraźni widzę ewentualne spotkanie Królowej z Donaldem Trumpem jeśli ten by wygrał jutrzejsze wybory. Z jej perspektywy musi on być bardzo nieokrzesanym nuworyszem  i pewnie odkładałaby spotkanie tak długo jak to tylko byłoby możliwe:-) W końcu pewnie by się spotkała (nie z takimi było już jej dane się spotykać) dla dobra negocjacji post Brexitowych. Cóż, służba to służba.

W artykule tym nic nie wspomniano – niestety – o nieruchomościach należących do Królowej. A chyba zaraz po Kościele Anglikańskim, Królowa jest chyba największą landlady Zjednoczonego Królestwa.

PS Moja żona, po przeczytaniu, zza ramienia, tytułu tego wpisu przypomniała mi wierszyk Brzechwy – “Samochwała”. Pamiętacie? “Samochwała w kącie stała i wciąż tak opowiadała. Zdolna jestem niesłychanie. Najpiękniejsza mam ubranie. …. Królowa odwiedziła krajów mało, a ja jestem Samochwałą”:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

20 Responses

  1. Swoją drogą ja gdzieś czytałem, że okoliczności czasu II wojny światowej, kiedy przyszła królowa pocieszała swój lud, pracując w jakiejś fabryce naprawiając samochody (jest słynne zdjęcie jak przyszła królowa coś tam naprawia przy kole samochodu i się schyla z jakimś śrubokrętem czy młotkiem ;-), są jednak wątpliwe, ponoć królowa żadnych samochodów nie naprawiała bo po prostu nie umiała i się na tym nie znała, więc co miałaby robić przy autach? I tylko pozowała do zdjęcia dla zachowania pozorów, dla mediów. W rzeczywistości ponoć nic nie robiła, nie pracowała, tylko wygłaszała przemówienia radiowe. A auta ponoć nie prowadziła nigdy bo nie umie. No ale to tylko plotki ;-)

    Co do posiadłości nieruchomościowych królowej, to wydaje mi się, z tego co wiem, że znaczną część jej nieruchomości stanowią parki i lasy. Przykładowo taki wielki park w Londynie Bushy Park gdzie biegają wolno jelenie i sarny, stanowi własność królowej. Przekonałem się o tym 3 tygodnie temu będąc w Londynie i biegnąc parkrun właśnie w Bushy Park.

    1. Robert, nie znam szczegółów Jej aktywności w czasie wojny, natomiast jeździć samochodem potrafi. Widziałem kiedyś film dokumentalny poświęcony temu jak wypoczywa w jednej ze swoich posiadłości w Szkocji. Sama jeździ po dużej farmie albo konno albo takim starym modelem Land Rovera. To ponoć jej ulubiony samochód:-) Jeśli dobrze pamiętam to tym samochodem jeździ też czasem do sklepu do jakiejś pobliskiej wioski:-)

  2. raczej partnerem do rozmów Brexitowych i nie tylko dla prezydenta USA nie jest królowa, tylko premier :) . Królowa panuje, ale nie rządzi ;)

    1. Rafa, tak wiem, że w Anglii, w Hiszpanii, w Szwecji i w wielu innych monarchiach europejskich rządzą premierzy. Natomiast Królowa spotyka się przecież kurtuazyjnie nie tylko z Królem Hiszapnii, ale również z Premierem. Myślę, że na przestrzeni ostatnich 64 lat nie było prezydenta USA, którego Królowa by nie gościła w Buckingham Palace. Niektórych – jak chyba Obamę – wielokrotnie.

  3. Slawek, Krolowa ma ponad 90 lat i wciaz pracuje, Ty masz ponad 50 i nie pracujesz, bo pracowac nie musisz, gdyz utrzymujesz sie z wynajmu swoich nieruchomosci w Polsce, gdzie Krolowa nie posiada zadnych nieruchomosci :)

    Ale tak bardziej na powaznie. Majatek Krolowej jest zdecydowanie lepiej zdywersyfikowany, jest ona w posiadaniu np. jednej z najwiekszych kolekcji sztuki na swiecie. Mam wrazenie, ze Ty natomiast uwazasz dywersyfikacje za zbedna posiadajac caly majatek w Polskich nieruchomosciach (tak, wiem ze sa rozsiane po roznych miejscach w PL, ale jednak wszystkie sa w PL). Tego typu podejscie jest odradzane przez praktycznie wszystkich doradcow finansowych, ktorzy zalecaja w miare szerokie portfolio i unikanie inwestowania tylko w jedna grupe aktywow, do tego zlokalizowanych w jednym kraju.
    Mam pytanie. Czy zastanawiales sie czasem nad tym, ze ludzie ktorzy obecnie probuja Twoja strategie nasladowac i rowniez unikaja dywersyfikacji, inwestujac wszystkie swoje srodki w nieruchomosci w Polsce, ale tacy ktorzy oczywiscie zbuduja/zbudowali zdecydowanie mniejsze portfolio mieszkan na wynajem od Ciebie, moga z perspektywy czasu zalowac swoich decyzji? Pytam, bo jestes uwazany za eksperta i mysle ze dla wielu ludzi wzor do nasladowania pod wzgledem biznesowym. Ale jak wszyscy wiemy, strategie ktore dzialaly dobrze np. 10 lat temu, nie koniecznie musza dzialac tak obecnie, lub beda dzialac za np. 10 lat.

    1. BiL, słuchaj doradców i dywersyfikuj.

      A tak na poważnie, to czytałeś może moją książkę “Mieszkania na wynajem. Moja droga do wolności finansowej”? Tam poświęciłem aż ponad 20 stron by wyjaśnić dlaczego nie stosowałem i nie stosuję dywersyfikacji. Jeśli masz jakieś konkretne pytania do poszczególnych argumentów, to oczywiście zapraszam do dyskusji.

      Dodam, że zakładam, że Fridomiacy czy Czytelnicy moich książek mają swoje własne zdanie, własne cele i własne racje. Ja nikogo nie namawiam do tego by mnie naśladował. Namawiam do tego by budował swoją wolność finansową, a nie by mnie naśladował:-) Często o tym wprost pisałem i mówiłem. I dziękuję Ci za danie mi szansy bym to kolejny raz powtórzył:-)

  4. Slawek, nie mialem jeszcze okazji, ale za to natknalem sie na kilka Twoich wypowiedzi nagatywnie odnoszacych sie do samej idei dywersyfikacji, m.in ze to wg. Ciebie mit; albo ze potrzebna jest ona naciagaczom i doradcom inwestycyjnym, (czyli jak rozumiem prawdopodobnie do niczego nie przydaje sie inwestorom?).

    Idea dywersyfikacji, jest podobna do idei ubezpieczenia. Nie potrzebujesz go, dopoki nie wydarzy sie cos, kiedy nagle zaczynasz zalowac ze go jednak sobie wczesniej nie zorganizowales. I podobnie jak z ubezpieczeniem, jesli nie pomyslales o dywersyfikacji wczesniej i odpowiednio jej nie przeprowadziles, to majac wszystkie swoje inwestycje tylko w jednym kraju i tylko w jednej grupie aktywow, ryzykujesz ze po jakims nieprzyjemnym wydarzeniu w tym kraju i sektorze Twoj caly majatek moze stosunkowo szybko naprawde mocno sie skurczyc.

    1. BiL, dzięki za przytoczenie argumentów (słusznych zresztą) za dywersyfikacją. Czy dostrzegasz może jakieś wady dywersyfikacji?

      1. Ja widzę kilka wad dywersyfikacji: większe ryzyko bo nie znamy się przecież dobrze na wszystkim, do tego więcej czasu niezbędne na inwestowanie, skoro mamy zajmować się różnymi aktywami…

    2. Warren Buffet – Diversification is protection against ignorance, it makes little sense for those who know what they’re doing.

      BiL – pewnie lepiej wyjdziesz na tym, ze zglebisz jakas dziedzine inwestycyjna niz kupisz wszystkiego po trochu. Nieruchomosci stosunkowo latwo zglebic – pewnie kazdy z nas dobrze zna i rozumie miasto w ktorym mieszka, potrafi rozpoznac w nim okazje inwestycyjna. Oczywiscie sa ryzyka systemowe (np. wzrost podatkow, nacjonalizacja, zmiana prawa) i pewnie dywersyfikacja geograficzna czesciowo by je zaadresowala. Ale takowa tez ma swoj koszt – musisz znalezc drugie Mzuri za granica albo samemu poznac inne rynki. A dywersyfikacja w inne aktywa – podaj jakie to podyskutujemy. Z moich doswiadczen wyciagnalem jeden wniosek – wazne by kupowac aktywa tanio – taniej niz mozna je nastepnego dnia sprzedac. Gdy ryzyka zaczna sie materializowac, bedzie czas by je sprzedac z jak najmniejsza strata. Oczywiscie latwiej powiedziec niz zrobic, ale tak to wlasnie wyglada – dobre inwestycje nie leza na ulicy.

      1. TX, majatek Buffett’a jest moim zdaniem bardzo dobrze zdywersyfikowany, inwestuje on w wiele roznych sektorow (producenci jedzenia, chemia, banki, firmy IT, sieci sklepow, linie lotnicze, producenci samochodow, itd.), firmy te sprzedaja swoje produkty i uslugi na calym swiecie. Np. Coca-Cola, ktora jest dostepna we wszystkich krajach swiata i z nich wszystkich czerpie swoje zyski. Do tego Buffett ma potezne inwestycje nie tylko w firmach z USA, ale tez z wielu innych krajow.

        http://www.cnbc.com/berkshire-hathaway-portfolio/

  5. Slawek, jesli decydujesz sie na dywersyfikacje to znaczy, ze dostrzegasz w niej wiecej zalet
    niz wad.

    Co do wad, to liczylem na Ciebie :), ale kazdy z wlasnej konkretnej perspektywy bedzie potrafil zapewne kilka ich wskazac. W wiekszosc podejrzewam, ze bylby to brak wiedzy o innych mozliwosciach inwestowania (nie znam sie na tym, wiec sie nie tykam), brak zaufania do instytucji i osob sprzedajacych takie produkty i uslugi (oszukaja mnie zlodzieje), brak checi poswiecenia swojego czasu zeby zwiekszyc swoja wiedze na te tematy, brak znajomosci jezykow obcych – to sa podejrzewam glowne problemy dlaczego ludzie nie decyduja sie na dywersyfikacje. Oczywiscie zeby dywersyfikowac to tez trzeba miec co, z luznymi aktywami powyzej powiedzmy 1mln PLN jest juz moim zdaniem sens zastanawiac sie nad takimi kwestiami, oczywiscie jesli perspektywy na rynku na ktorym jestesmy inwestorem nie wygladaja zbyt obiecujaco.

    Jesli natimiast myslimy,ze rynek ma sie dobrze i tak tez bedzie sie mial w przyszlosci, to faktycznie dywersyfikacja moze wydawac sie zbedna, i zbedna moze sie okazac, jak nam Slawku swoim przykladem ostatnich chyba jakis kilkunastu lat pokazales :)

    1. BiL, dywersyfikacja służy ograniczaniu ryzyka inwestycji, nieprawdaż? Ale jeśli się specjalizujesz (tak jak ja w mieszkaniach) to te ryzyka rozumiesz lepiej niż ktokolwiek inny, więc po co Ci dywersyfikacja? Poza trym, dywersyfikacja kosztuje – trzeba poświęcić mnóstwo czasu by minimalizować ryzyko inwestowania w każdą z klasę aktywów, w którą inwestujesz. Im szersza dywersyfikacja, tym więcej czasu Cię to kosztuje.

      Specjalizacja pozwala Ci poznawać ryzyko twojej wybranej klasy aktywów dogłębnie. Dywersyfikacja powoduje, że rozumiesz je bardziej pobieżnie. I co jest – zapytam – bardziej ryzykowne? :-) Dywersyfikacja to według mnie lekarstwo gorsze od choroby:-)

      1. Warto pamiętać o jeszcze jednej wadzie dywersyfikacji: zmniejsza zwrot z inwestycji, bo jak wiadomo im mniejsze ryzyko tym mniejszy zysk.

      2. Slawek, no to zatoczylismy kolo :)

        Parafrazujac: dywersyfikacja sluzy ograniczaniu ryzyka, poprzez nie wkladanie wszystkich jajek do jednego koszyka :)

        Ten argument, ze dywersyfikacja kosztuje przypomina mi podobny ktory kiedys slyszalem, ze wiedza kosztuje :)
        Jesli wiedza kosztuje, to ile kosztuje/lub moze kosztowac brak wiedzy? Ciezko od powiedziec, prawda? :)

        1. BiL, wygrałeś! :-) Po raz kolejny, zresztą wygrywasz każdy argument i każdą dyskusję, którą wzniecasz:-) Już jest chyba z 10:0 dla Ciebie. Gratuluję i życzę kolejnych sukcesów w inwestowaniu:-)

  6. Dzieki Slawek, ja rowniez zycze Tobie samych sukcesow w inwestowaniu i powiekszania majatku i niech brak dywersyfikacji w tym nie przeszkadza nawet przez nastepne kilkanascie czy nawet kilkadziesiat lat, albo nawet lepiej do konca swiata! I niech innym ktorzy nie dywersyfikuja powiedzie sie podobnie jak Tobie do tej pory! Nie wazne w co inwestujac i gdzie! :)

  7. Ja tam dywersyfikuję swoje inwestycje. Zawsze oprócz planu A, mam jeszcze plan B, C, D i.t.d. Moja dywersyfikacja jest jednak specyficzna ;)
    1. Wiedza i wykształcenie. Zawsze znajdę zajęcie, którym zarobię na życie, a jak nie zarobię, to przynajmniej będę tanio żyć ;)
    2. Praca na etacie. Zysk co miesiąc ;)
    3. Obowiązkowe składki na ZUS. ;) Inwestycja o wątpliwym zwrocie, ale obowiązkowa, bo w pakiecie z punktem nr 2.
    4. Obowiązkowe składki na OFE – j.w. ;)
    5. Składki na Pracowniczy Program Emerytalny. Będę mogła wyciągnąć kasę po skończeniu 60 lat bez dodatkowych opłat i wykorzystać w dowolnie wybranym celu na kupienie kolejnej nieruchomości na wynajem ;)
    6. Inwestycje w nieruchomości na wynajem.
    7. Rodzina. Warto w nią “inwestować”, bo przecież na kogo będę mogła liczyć w razie “w”, jak nie na rodzinę?

    Jak jeszcze trochę pomyślę, to jeszcze coś się znajdzie ;)

    Każdy z nas dywersyfikuje swoje inwestycje, może tylko nie zdaje sobie z tego sprawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.