Rewolucje w życiu

Zauważyłem, że ostatnio zapanowała jakaś moda, jakieś zapotrzebowanie na “rewolucje”. “Rewolucyjna” staje się prawie każda drobna innowacja, każda nowa aplikacja na smartfona. A ja mam jakiś problem z nadużywaniem słowa “rewolucja”.

Rewolucją w życiu człowieka było niewątpliwie wynalezienie i rozpowszechnienie elektryczności. Wcześniej ludzie kładli się spać “razem z kurami”, a od tego wynalazku zyskali dodatkowe godziny życia. Każdego dnia i każdego wieczoru. Rewolucją było wynalezienie i rozpowszechnienie samochodu. Diametralnie zmieniło to myślenie o świecie, poszerzyło horyzonty, zmieniło sposób robienia zakupów, powstały przedmieścia. Rewolucją było wprowadzenie komunizmu – zmienił on życie ludzi na dziesiątki lat w setkach różnych aspektów. W pewnym sensie ślady działania komunizmu widać w Polakach do dziś.

Mam kłopot gdy ludzie pytają mnie o to jakie wydarzenie zmieniło moje życie. Żadnego “rewolucyjnego” zdarzenia nie pamiętam. Dziwi mnie gdy inni mówią, że jakieś tam krótkie spotkanie, przeczytanie czy zasłyszenie jakiegoś zdania “zmieniło ich życie”.  Niektórzy nawet dodają, że “o 180 stopni”. Tak jak dziwi mnie gdy w Afryce ludzie mówią, że “zostali zbawieni” 24 lutego 2010 roku o godz 10:21, bo wtedy Chrystus wstąpił w ich życie. Skąd można mieć taką pewność? I skąd wiedzą, że nie zrobią już niczego w życiu złego co skazałoby ich jednak na cierpienie w otchłaniach piekła?

Wydaje mi się, że tworzymy swoje życie i swoją przyszłość każdego dnia, przy okazji podejmowania każdej decyzji. Jest to raczej proces ewolucyjny niż “rewolucyjny”. Jestem zwolennikiem filozofii drobnych, ale systematycznych kroczków. Drobnych korekt kierunku, a nie rewolucyjnych przewrotów czy wolt. Wierzę w mozolne, cierpliwe budowanie, a nie rewolucyjne hokus-pokus. Ewolucja kojarzy mi się z pewnym porządkiem, a rewolucja z bałaganem. Ktoś komu przydarza się zbyt wiele rewolucji musi mieć straszny chaos w życiu.

Sądzę, że podobnie myśli autorka (lub autor) napisu na pewnym T-shirt, który widziałem ostatnio. Na marginesie dodam, że niektóre teksty na T-shirtach są naprawdę zabawne:-) Napis, który sprowokował niniejszy wpis widziałem na T-shirt’cie pewnej Afrykanki w Richard’s Bay w stanie Kwa Zulu Natal w RPA. Brzmiał on następująco:

“Buying a new pair of shoes can change your life forever” czyli “kupienie nowej pary butów może na zawsze odmienić Twoje życie”. Odebrałem to jako hasło prześmiewcze, ale z drugiej strony, może wcale prześmiewcze nie było? :-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

23 Responses

  1. Współczesny język naszpikowany jest hiperbolami. Zwłaszcza język reklamy i mediów. Ma on za zadanie przykuwanie naszej uwagi, zmuszanie do klikania linków, wzbudzanie w nas emocji w celu podświadomego nakłaniania nas do kupowania pewnych produktów, głosowania na określone partie polityczne oraz ogólnie do skłaniania nas do reakcji pożądanych z punktu widzenia osób rozpowszechniających określone treści. Jest do bardzo powszechne i przydatne narzędzie wszelkiego rodzaju manipulacji.
    Dzisiaj wszystko ma być głośne, rzucające się w oczy, wzbudzające silne emocje. Nie istotne czy są to emocje negatywne, czy pozytywne.
    W taki sposób tworzy się filmy, wiadomości w mediach, reklamy, dzieła sztuki,filmy na YouTube.
    Najczęściej użycie tego typu środków stylistycznych przynosi wymierne korzyści finansowe.

    1. JacekP, dzięki, masz rację. Ale ja widzę, że te hiperbole weszły też z ekranów mediów również do naszych własnych, osobistych mózgów. Nie chodzi tu tylko – jak piszesz – o wymierne korzyści finansowe.

      Podam kolejny przykład. Często w Polsce słyszę, że jacyś młodzi ludzie spodziewają się “rewolucji w swoim życiu” w związku z faktem rychłego przyjścia na świat ich … dziecka. “Co takiego?!” – aż się we mnie burzy w środku – na świecie mamy coś około 7 mld ludzi, czyli przeszliśmy przez 7 mld “rewolucji”?! W samej tylko Polsce dziś urodzi się kolejne 1000 dzieci. A do tego jeszcze 1500 krów, 2500 świń, 300 koni, 5000 psów i kotów, 10.000 szczurów i myszy (liczby dotyczące narodzin zwierząt wziąłem z sufitu:-). Czy to oznacza, że dziś czeka nas 20.000 “rewolucji” w Polsce?

      Ludzie rodzą się od co najmniej kilku milionów lat. Nie widzę w tym żadnej rewolucji. Jest to naturalny proces biologiczny. Również w przypadku istot ludzkich. Rewolucją dla ludzi było zejście z drzew, rozpoczęcie mowy, udomowienie pierwszych zwierząt, wynalezienie ognia, rozpoczęcie hodowli oraz upraw, rozpoczęcie pisma jako formy komunikacji, ale nie najzwyklejsze pod słońcem rodzenie dzieci. Powiem nawet więcej – dziś w porównaniu do całej historii ludzkości (nawet do sytuacji sprzed zaledwie dwóch pokoleń), rodzenie stało się jeszcze mniej “rewolucyjne”. Dzięki temu, że powstało setki tysięcy porodówek, nastąpiła “rewolucja” w higienie, itp – rodzenie jest o wiele mniej ryzykowne niż było kiedyś. Ile kobiet znacie z własnego życia, które zmarły w trakcie porodu? Zapewniam Was, że Wasze babcie znały o wiele więcej takich kobiet.

      1. Hmm nie zgodzę się z tym że dla młodych ludzi urodzenie dziecka nie jest rewolucją w ich życiu. Drugiego i kolejnych może nie aż tak dużą ale pierwszego już tak. Po przyjściu na świat dziecka nic już nie jest takie jak wcześniej – trzeba się dzieckiem opiekować, poświęcać mu czas – często tego czasu brakuje już dla rodziców. Inaczej planuje się wakacje, wyjazdy. Jak dziecko idzie do szkoły to raczej nie wyjedziemy na 2 tygodnie wakacji w trakcie roku szkolnego. Moim zdaniem jest to rewolucja dla rodziców. Natomiast z punktu widzenia ludzkości to żadna rewolucja tylko normalna kolej rzeczy. Wszystko zależy od punktu widzenia ;)

        1. Marek, zgadzam się, że narodziny dziecka to pewna zmiana. Bardzo duża zmiana, fakt. Ale nadal nie nazywałbym tego “rewolucją”.

          Nieco mniejszymi zmianami jest pójście z przedszkola do szkoły, a potem ze szkoły na uniwersytet. Wyprowadzenie się z domu rodzinnego też jest dość dużą zmianą, tak jak pójście do swojej pierwszej pracy. Przytoczę tutaj Twoje słowa: trzeba się o pracę troszczyć, poświęcać jej czas, inaczej planuje się wakacje – czyli dokładnie te same argumenty, których użyłeś przy opisaniu konsekwencji narodzin dziecka:-) Narodziny dziecka to według mnie podobna zmiana jak śmierć najbliższej osoby, tyle że jest to zmiana radosna, a nie ogromnie smutna.

          Ale zdaję się, że w tej dyskusji ani ja nie przekonam Ciebie, ani Ty mnie:-) To trochę kwestia perspektywy życiowej – dla niektórych szkalnka jest pół pusta, dla innych pół pełna:-)

        2. Slawek, nawiazujac do Twoich przemyslen porownujacych zmiany zwiazane z narodzinami dziecka, do zmian zwiazanych z smiercia bliskiej osoby. Musze powiedziec, ze te zmiany sa tak podobne do siebie, ze sa kompletnie inne :)
          Jak noc i dzien, jak radosc i smutek, jak smiech i placz- choc z tym placzem to chyba nie jest zbyt dobry przyklad, bo mozna przeciez poplakac sie ze smiechu :)

      2. Slawek, narodziny dziecka to bardzo wyjatkowy moment dla wielu rodzicow. Nie dziwi mnie, ze ludzie ten gwaltowny okres zmian w swoim zyciu, okreslaja wlasnie takim slowem. Natomiast, nie sadze ze zaprzataja sobie glowe tym czy i w jaki sposob tego typu ‘rewolucje’ zachodza w zyciu miliardow innych ludzi, krow czy szczurow.

        Zejscie z drzew itd. to z szerszej perspktywy chyba raczej ewolucja, niz rewolucja. Choc pewnie jakis pra-czlowiek mogl to odbierac jako rewolucje :)

        Rewolucja to gwaltowne zmiany ktore zaszly w krotkim okresie, np wynalezienie elektrycznosci, telefonu, koleji, internetu.

        Podsumowujac, warto chyba odzielac to co dla nas moze byc rewolucyjne, od tego co jest rewolucyjne spogladajac na swiata jako calosc i jego historie.

        BTW, skad to info o tym, ze ludzie rodza sie od kilku milionow lat? :)

        1. BiL, domyślam się, że Ty wiesz DOKŁADNIE od ilu lat rodzą się ludzie?

        2. Ja byłbym co do rewolucji nawet bardziej powściągliwy, niż Sławek. Większość rewolucji, które opisuje Sławek, to de facto ewolucje. Świat elektryfikowano stopniowo, podobnie stopniowo wprowadzano rolnictwo, stopniowo pojawiała się mowa. Przed samochodem była już kolej. Tym bardziej z punktu widzenia życia konkretnej osoby, każde z tych zjawisk było powolne.

          Współczesne ewolucje moim zdaniem to właśnie inżynieria genetyczna wspomniana w jednym z poprzednich wpisów, rozwój sztucznej inteligencji i kończące się przenoszenie całej produkcji do Chin. Wszystko to dzieje się powoli, ale świat za 20 lat będzie zupełnie inny. Moim zdaniem, ci, którzy nie skorzystają z ruchów wznoszących tych ewolucji, mogą mieć za jakiś czas problemy.

        3. Slawek, jesli wierzyc NAUKOWCOM to bylo to okolo 210tys lat temu. Wiec zakladajac, ze mowiac od conajmniej ‘kilku’ milionow miales na mysli dwa, to pomyliles sie o jakies 1mln 800tys lat. :)

          Info trzeba przyznac jest dosc sensacyjne, wiec dlatego zapytalem o zrodlo tej ciekawostki.

        4. BiL, nie wiem jakich naukowców cytujesz, ale byłem kilka lat temu w pewnym muzeum w Addis Ababie w Etiopii gdzie spoczywają szczątki pewnej kobiety, Lucy, która wprawdzie miała małą czaszkę, ale za to chodziła w pozycji wyprostowanej. Z tego co pamiętam, choć mam słabą pamięć do historycznych dat, wiek jej szkieletu szacowano na ponad 3 miliony lat. Jestem przekonany, że Lucy ktoś urodził i sama też pewnie miała potomstwo nim umarła i stąd pomyślałem, że ludzie rodzili się już od kilku milionów lat. Ale głowy nie dam sobie uciąć. Natomiast nawet jeśli dzieje się tak od 210 tysięcy lat, to i tak urodziło się już nas setki miliardów:-), więc podtrzymuję swoją argumentację w sprawie tego, że nie jest to żadna “rewolucja”:-)

        5. Ciekawa sprawa. Kilka dni temu spotkałem na wyspie Ilha de Mocambique pewną Niemkę, która ze swoim włoskim chłopakiem mieszka w Brukseli. Do Afryki przyjechała sama na kilka tygodni. Co ciekawe jest w 5-tym miesiącu ciąży. Pytałem ją czy w Niemczech też się uważa przyjście na świat dziecka jako “rewolucję”. Nigdy z podobnym stwierdzeniem się nie spotkała.

          Wg niej narodziny to duża zmiana, ale żadna tam rewolucja. Dziecko ma się wpisać w jej życie. Najlepszym dowodem na to jest to, że podróżuje w 5-tym miesiącu ciązy. W kwietniu planowała jeszcze jechać do Indii, ale tę podróż nawet ja – zapalony podróżnik – jej nieco odradzałem:-) Ze względów na higienę:-)

  2. Czy ja dobrze kojarzę, że w sporej części Afryki posiadanie porządnych butów daje szansę na dobrą pracę?
    W tym kontekście powyższe hasło nie brzmi prześmiewczo. Raczej brzmi jak zachęta do zainwestowania niewielkich kwot, aby móc zyskać więcej, to jak zachęta do zmiany sposobu myślenia.

    1. Małgosiu, nie słyszałem o tym by buty dawały przewagę na afrykańskim rynku pracy, ale nie wykluczam, że może tak się zdarzyć. Natomiast niedawno, będąc w Cape Town w RPA, byłem w pewnym “muzeum” na otwartym powietrzu, gdzie przeczytałem, że jedną ze zdobyczy końca niewolnictwa było to, że byli niewolnicy mogli teraz zacząć nosić buty. Buty były towarem zakazanym dla niewolników – musieli chodzić boso. Jaka stała za tym logika przestępców (mylnie zwanych “właścicielami niewolników”) doprawdy nie mam pojęcia.

  3. Pewnie chodzilo o dosc przyziemna kwestie, ze bez butow jest trudniej uciekac.

    Jak bede w Liverpoolu to wybiore sie do International Slavery Museum – moze bedzie tam o tym info.

    Slawek, byles w Liverpoolu ostatnio, nie miales okazji odwiedzic? Liverpool w drugiej polowie XVIIIw byl glownym portem niewolniczym w Europie, wiele tysiecy brytyjskich rodzin dorobilo sie fortun na handlu niewolnikami, a ich majatki dziedziczone z pokolenia na pokolenie sa oczywiscie ulokowane w duzym % w nieruchomosciach.

    1. BiL, nie, nie byłem w muzeum niewolnictwa w Liverpoolu. BTW, mam nadzieję, że nie sugerujesz, że pieniądze ulokowane w nieruchomościach pochodzą jedynie z handlu niewolnikami i innymi tego typu nikczemnymi działalnościami:-)

  4. Jak najbardziej przyjście na świat dziecka jest rewolucją w życiu z punktu widzenia tejże pary.Dlaczego, a dlatego że muszą oni przeorganizwać to co było do tej pory poświęcając się wychowaniu dziecka. Jeśli nie mają nikogo do pomocy to tym większa jest to rewolucja. Przyjście kolejnego dziecka jest następną rewolucją (dużą zmianą) ponieważ ponownie wszystko należy przeorganizować.

  5. Pojęcie rewolucji, zmiany, wydaje się być nie tylko krzykliwe, ale wręcz pożądane. Ostatnio rozważałam zapisanie się na szkolenie, na którym była moja koleżanka i bardzo sobie je chwaliła. Zadzwoniłam, aby dowiedzieć się o warunki i sama zostałam zapytana jaką zmianę chcę w życiu przeprowadzić i czego moja rewolucja ma dotyczyć. Roześmiałam się i wyjaśniłam, że nie oczekuję rewolucji, a co najwyżej sukcesywnej ewolucji i rozwoju. Żadne wielkie zmiany mnie nie interesują, bo lubię moje życie i co najwyżej chcę je wzbogacać, stąd potrzeba poznawcza poprzez szkolenia, czytanie, czy słuchanie/oglądanie filmików.

    Ludzie oczekują rewolucji, która zmieni ich nie do końca satysfakcjonujące życie. Że to rewolucja zmieni, a nie oni sami. Dostrzegam w tym chęć przeniesienia odpowiedzialności za własne życie na zdarzenia, czy działania, wpływy z zewnątrz.

    Nie dziwi mnie, Sławku, że dla Ciebie trudne do zrozumienia jest to, iż można oczekiwać rewolucji na poziomie własnego, dość zwykłego życia. Tym bardziej, iż “rewolucja” okazuje się dość powszechną zmianą. Sądzę, iż rewolucja nigdy nie jest zauważalna, gdy nadchodzi (stąd absurdem jest, aby jej oczekiwać), ale można ją dopiero ocenić z perspektywy czasu, z dystansu, na tle innych zdarzeń.

  6. Witam,

    Nie wiem czy trafiłem na dobre miejsce na Waszej stronie, ale od dłuższego czasu zastanawiam się jakie są najlepsze/najbardziej popularne strony internetowe, ktore proponują mieszkania lub pokoje na wynajem dla turystów?

    Mam dwie kawalerki w 3-mieście blisko morza oraz nieruchomość w Malborku (blisko średniowiecznego zamku), które wynajmuje profesjonalnym parom lub pojedynczym osoba.

    Myślałem, żeby w tym roku zacząć wynajmować mieszkania dla nadmorskich i “zamkowych” turystów.

    Będę wdzięczny za pomoc i propozycje.

    Pozdrawiam.

  7. Witam jestesmy wraz z mezem wlascicielami dwoch mieszkan w malym miescie niedaleko Trojmiasta i mamy teraz olbrzymie problemy z najemcami w jednym z mieszkan zasiedziala sie Pani wraz z partnerem i dziecmi narobila juz dlugow sprawa trafila do sadu i czekamy w drugim tez pojawily sie juz problemy bo jeden z najmujacych stracil prace!rece opadaja!wynajem to nie jest latwy biznes tymbardziej ze prawo polskie nie stoi po stronie wynajmujacych!pojawila sie niby umowa najmu okazjonalnego ale jest bardzo klopotliwa w momencie kiedy nie jest sie na miejscu wszystko wiaze sie z ponoszeniem kosztow a przede wszystkim czasu!

  8. Witam Panie Slawku mam pytanie jakie Wy jako agencja podpisujecie umowy z najemcami?czy moglabym prosic o jakis wzor?czy agencja moze podpisac umowe okazjonalna w imieniu wlascicieli?dziekuje i pozdrawiam ciesze sie ze Was odnalazlam:)chociaz moze za pozno ale lepiej pozno niz wcale:)

    1. Barbara, dzięki za odwiedzenie Fridomii. Mzuri nie jest agencją tylko zarządcą najmem. Wzór umowy najmu możesz znaleźć w sklepiku na stronie http://www.mzuri.pl.

      Tak, z tego co wiem, to Mzuri czasami podpisuje umowy najmu okazjonalnego w imieniu właścicieli mieszkań.

Skomentuj BiL Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.