Starość

Co to znaczy i z czym Wam się kojarzy “starość”?

Jak się nad tym chwilę zastanowić, to okazuje się, że nie jest wcale łatwo zdefiniować to coś co czeka pewnie każdego z nas.

Starość ma wiele wspólnego z wiekiem człowieka, choć granica, od której człowiek uważany jest za starca ciągle się przesuwa w górę. Gdzieś ostatnio czytałem jakiś cytat z jednej z warszawskich gazet z początku XX wieku, gdzie donoszono o tym, że poprzedniego dnia wpadł pod tramwaj konny i zmarł w wyniku obrażeń 40-letni … staruszek. Dzisiejszy 40-latek jest zwykle pełen młodzieńczego wigoru i chyba nikt – za wyjątkiem dziecka czy nastolatka – nie nazwałby go … staruszkiem. A już z pewnością nie dziennikarz poczytnej gazety.

Starość ma też wiele wspólnego z biologicznym zużywaniem się organów, komórek, skóry oraz innych narządów ciała. Staruszek na zdjęciach ma pomarszczoną skórę, mocno przerzedzone włosy. Czasami wykręcone reumatycznie dłonie lub palce. Czasami powłóczy  nogami. Traci centymetry wzrostu, tak jakby się kurczył. Organy wewnętrzne też ma często mocno zużyte. Słabo w jego organiźmie z odradzaniem się nowych tkanek. Ale oczywiście to tylko stereotypowe skojarzenia. Bywają 80- a nawet 90-latkowie, którzy wyglądają na o wiele, wiele młodszych. Czas wydaje się łagodnie się z nimi obchodzić.

Starość ma też wiele wspólnego ze zmienioną rolą w społeczeństwie. Ponieważ starsi są słabsi fizycznie, to odciąża się ich od ciężkich, wymagających fizycznej tężyzny zajęć i powierza mniej obciążające, typu nocne czuwanie czy opieka nad małymi dziećmi. Ustępuje się im też miejsc siedzących, miejsca przy kominku by mogli się dogrzać. Starsi sami zresztą wolą zmniejszyć tempo, nieco (lub całkiem) zwolnić obroty.

Starość to też stan mentalny. Z jednej strony, ogromne życiowe doświadczenie predysponuje osoby starsze do nabywania i budowania mądrości (o tym pisałem kilka lat temu, recenzując pewną książkę tutaj na łamach fridomii). Niestety z drugiej strony, starsi czasami zamykają się w świecie swoich doświadczeń i nie chcą się otwierać na nowe, stają się bardzo podejrzliwi i nieufni. Zamiast z zaciekawieniem coś nowego poznać, wolą odrzucić wszystko czego nie rozumieją.  Z tego też powodu, ich rady są często – z definicji – odrzucane przez młodsze pokolenia jako nie przystające do dzisiejszych realiów.

Starość to też stan ducha. Pewnie wszyscy znamy pogodnych staruszków, ciągle się uśmiechających, cierpliwych, radosnych. Takich, którzy cieszą się życiem, którzy są przekonani, że najlepsze jest ciągle jeszcze przed nimi.  Takich, które życie jest nadal pełne – aktywności, planów, działań. Ale znamy też zgorzkniałych, ponurackich, agresywnych, natrętnych. Takich, których życie wydaje się puste, wyjałowione jak pustynia, którzy pustkę wypełniają rutyną, których towarzystwo nie sprawia nam żadnej przyjemności.

Pracując ostatnimi dniami w kwiaciarni miałem się okazję przyjrzeć wielu ludziom. Mimo, że Ursynów to stosunkowo nowa (zaledwie 40-letnia) dzielnica, to osób w podeszłym wieku jest już tam zadziwiająco duży odsetek. Większość z nich to sympatyczni, jowialni ludzie, z dużą ilością wigoru, humoru. Ale trafiłem też na ponuraków.

Wydaje mi się, że sposób zestarzenia się to w dużej mierze kwestia wyboru danego człowieka. Wybór dotyczy modelu zestarzenia się: “starość nie radość” vs “wesołe jest życie staruszka”. Ja postanowiłem zestarzeć się (o ile przyjdzie mi dożyć mojej starości) zgodnie z tym drugim modelem – pogodnie, radośnie. Chcę pozostać ciekawy, otwarty na nowe idee, na argumenty nie pasujące do mojego dotychczasowego światopoglądu, otwarty na ludzi.

Choć wydaje mi się, że w takim kierunku właśnie zmierzałem, to w kontekście moich przemyśleń po moim poniedziałkowym wyrzuceniu z kwiaciarni, postanowiłem, że dodatkowo otworzę się nawet na “nowe” technologie. Przestanę z definicji odrzucać Facebooka, LinkedIn’a, Instagrama, smarftony i aplikacje. Założę sobie tam konta. Kupię smartfona. Zacznę zamawiać przez internet. Wkroczę – z lekkim, 17-letnim opóźnieniem, ale za to z namysłem, świadomie, z wyboru, a nie tylko przez to, że płynąłem z prądem – w XXI wiek.

Pomimo tego, że czuję się patriotą, to nie chciałbym zacząć starzeć się w sposób klasyczny, typowo polski. Tak jak 8 lat temu odrzucałem każdy tkwiący we mnie element korporacyjności, tak teraz chcę odrzucić każdy element ponurego starzenia się – jak widać same pomarańczowe ubrania, podróże po świecie, nauka co roku innego języka, częste zmiany miejsca zamieszkania, jazda na skuterze, co roku inny zawód emeryta oraz inne moje projekty chyba nie są wystarczające. Muszę jeszcze popracować nad swoją mentalnością:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

34 Responses

  1. Może nie wszystko naraz bo cię to tak wchłonie, że nie będziesz miał czasu na nic innego ;-) Na początek myślę że wystarczy Ci sam fejsbuk. Tam jest wszystko. Do tego potrzebujesz laptop albo smartfon, żebyś mógł tam siedzieć non-stop, nawet w toalecie czy w kolejce w sklepie.

    1. Robert, rozbawiłeś mnie do łez.

      Nidy mnie jakoś nie interesowały plotki – kto, co , gdzie, z kim, itp. Myślę, że w związku z tym jednak nie będę bezmyślnie przeglądał na fejsie fotek jakiś ludzi z restauracji czy z wakacji. Wolę otrzymać … pocztówkę:-)

      Ale masz rację, będę sobie dawkował te “przyjemności”. W końcu social media mi aż tak daleko nie uciekną:-)

  2. Aj, ja nie wiem czemu ten temat tak ludzi “martwi” tak często (Ciebie chyba nie do końca) – przecież starość to po prostu kolejny etap życia! I jakże musi być zaje…sty – jeśli się dobrze za niego weźmiemy.

    Jak patrzę na dzieciństwo, nastoletnieństwo i okres młodzieńczy – widzę i zalety i wady. Każdy medal ma 2 strony. I o ile na dzieciństwo niewiele mieliśmy wpływu to na starość już tak.

    Nie rozumiem kompletnie mody na odraczanie starości. Panie się “naciągają” botoksem i czym tam jeszcze, farbują, itd, panowie też już zaczynają, albo się odmładzają na inne sposoby. Paranoja jakaś :D Choć prawdopodobnie po prostu ma to wiele do czynienia z zanikiem klasycznych rodzin, gdzie starsi ludzie mieli swoją rolę.

    Ja tam “się nie mogę doczekać” siwych włosów i zmarszczek, w tym sensie, że ciekawi mnie ten etap życia. Starzy, mądrzy, nauczeni doświadczeniem, szanowani, o nowym wyglądzie – przecież to trzeba jak to mówią “embrace” – doświadczyć, poczuć, przeżyć. Po co od tego uciekać nie rozumiem. A jak kto nie ma dzieci czy rodziny to przecież tyle można robić na emeryturze – pomagać innym, gotować, itd. No zajęcie się znajdzie.

    Jak patrzę na ludzi to dochodzę do wniosku, że to nie starość czy młodzieńczość, tylko po prostu charakter dyktują jak żyjemy. Można mieć 15 lat i zachowywać się jak obolały 100-latek z depresją, można mieć 105 i zachowywać się jak 15-latek – widziałam to nie raz i nie tylko na Karaibach.

    Najważniejsze to nie wypierać natury – wszyscy będziemy starzy, tak samo jak wszyscy byliśmy dziećmi. I zamiast bać się czy patrzeć na wady – warto zobaczyć gigantyczne zalety tego etapu życia.

    1. Catherine, dzięki za Twoją opinię, z którą się w pełni zgadzam. Też nie rozumiem strachu przed zmarszczkami czy siwymi włosami i w pełni zgadzam się z tym, że starość może być najfajniejszym etapem życia, zwłaszcza jeśli się dobrze do tego człowiek przygotuje.

      Pisałem o tym już cztery lata temu na fridomii. Oto link do artykułu o mojej teorii Czterech Pór Życia: http://fridomia.pl/2013/05/29/cztery-pory-zycia/, a także w mojej książce “Życie post-korporacyjne. Czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury?”

      W obecnym wpisie pt “Starość” chciałem zwrócić uwagę jedynie na to, że choć uważam, że do swojej Czwartej Pory Roku przygotowałem się całkiem nieźle, to jednak odkryłem w sobie opór przed nowymi technologiami, podobny do oporu starszych ludzi przed wszystkim co nowe. Pod wpływem moich poniedziałkowych doświadczeń i przemyśleń, spojrzałem na swój opór przed technologiami z nowej perspektywy:-)

    2. Z tym “zajebi..ym” etapem życia jest tylko taki mały problem że po tym etapie nie ma już kolejnego etapu, przynajmniej tego ziemskiego ;)

        1. Dlatego piszę że to ostatni etap ziemski :) Dla tych którzy nie wierzą w Boga to ostatni etap, chociaż w sumie nie ostatni bo idą na wieczność do piekła. Czy ktoś z was wyobrażał sobie wieczność w piekle? Coś co się nigdy nie skończy, nigdy, nigdy nigdy. Wyobrażenie sobie tego wiecznego cierpienia, które się nigdy nie skończy jest straszne i mocno daje do myślenia. To Pascal chyba powiedział: “wierząc w Boga nic nie tracisz, nie wierząc tracisz wszystko”. No dobra miało być o starości a wyszedł wątek co po starości ;)

  3. Super decyzja Slawek.

    Wlasciwe korzystanie z Facebooka przyniesie Tobie korzysci.

    Mozesz sledzic tylko najbardziej interesujace dla ciebie strony bez ogladania co kolega rankiem zjadl na sniadanie lub kolejne 100 zdjec dzieci znajomych itp.Jak rowniez propagowac na szersza skale wolnosc finansowa.

    A dlaczego zostales wyrzucony z kwiacierni?

    Pozdrawiam

    1. Piotr, choć sam do końca nie wiem dlaczego, to być może właśnie z powodu obaw właściciela przed czymś nowym?

      1. Właściciel kwiaciarni poszukał Sławka na fejsiku, i jak stwierdził że Sławka tam nie ma, to musi być mocno podejrzane!

  4. Cześć Sławku,
    a ja właśnie niedawno dowiedziałam się o Tobie, obejrzałam kilka filmów, wywiadów z Tobą, planuję zamówić jedną z Twoich książek, sukcesywnie czytam Twój blog :)
    A pierwsze co zrobiłam to szukałam Cię na FB :)
    I nie znalazłam :) Ale widzę, że to tylko kwestia czasu.

    1. Agnieszka, dzięki za wytrwałość w docieraniu do mnie. Nie jesteś pierwszą osobą, która mi mówi, że “jeśli Cię nie ma na FB, to w ogóle Ciebie nie ma”, ale do tej pory – po staroświecku – szedłem pod prąd. Moje ostatnie przemyślenia skłoniły mnie do zastanowienia się czy jednak dla uniknięcia efektu “starczego zamykania się w swoim dotychczasowym, wygodnym, dobrze rozpoznanym świecie” nie powinienem jednak otworzyć się – jeszcze bardziej – na świat nowych technologii.

      Twój argument jeszcze bardziej mnie w tym postanowieniu utwierdza. Dzięki! Wkrótce zajrzę do FB:-)

      1. Sławku, nie wiem czy do odmłodzenia się najlepszy będzie Facebook. Młodzi używają Instagrama, Snapa… Facebook jest popularny wśród bardziej dojrzałych ludzi, taka unowocześniona Nasza-Klasa. No i przydaje się w biznesie do reklamowania swoich rzeczy, rekrutowania pracowników. Ja mam na FB konto i podczepionych znajomych, ale nie używam serwisu do kontaktów. Problemem jest m. in. prywatność, wszystko co tam opublikujesz staje się ich własnością. Targetują na Ciebie reklamy. Serwis jest dla Ciebie darmowy, bo nie jesteś ich klientem, ale produktem. Klientem są firmy, które od FB kupują informacje o Tobie i wysyłają Ci reklamy.

        1. Tomek, dzięki. Zdaję sobie sprawę z wad korzystania z FB, ale postanowiłem – mimo wszystko – spróbować. Nie tyle po to by się odmłodzić (nie mam problemu ze swoim wiekiem), ale po to by przełamać w sobie moją niechęć do nowych technologii, którą dostrzegłem – po raz pierwszy – jako być może objaw mojego starczego zamykania się na nowości:-) A chcę pozostać staruszkiem otwartym, pozytywnym i pogodnym:-)))

      2. Sławku,
        mam pytanie, u góry strony jest okienko “Podaj swój adres email, a otrzymasz więcej informacji” – wpisałam swój e-mail, ale niestety nie mam żadnej odpowiedzi..?
        Czy powinnam uzbroić się w cierpliwość, czy może coś nie funkcjonuje?

        1. Agnieszka, dzięki za zainteresowanie wspólnym inwestowaniem w formule Crowd Fund Investing. Powinnaś była dostać informację mailową, że Twoje zgłoszenie zostało odnotowane – sprawdzę co dokładnie nie zadziałało.

          Sam pakiet informacyjny – z tego co się dowiedziałem – jest wysyłany raz na 1-2 dni. Więc wkrótce powinien dotrzeć na wskazany przez Ciebie adres e-mail.

          Dzięki za cierpliwość i zapraszam do wspólnego ze mną inwestowania w ramach platformy Mzuri CFI.

        2. Dziękuję, Sławku, za informację – czekam zatem cierpliwie, bo nadal na maila nic nie otrzymałam.

          Korzystając z okazji, chcę jeszcze napisać, że jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej osoby. Z wielką przyjemnością oglądam wywiady z Tobą, Twoje wystąpienia, jedna z książek już do mnie idzie… Ciebie po prostu chce się słuchać i czytać.

          Nie mam w zwyczaju aż tak komplementować ludzi, ale naprawdę – jesteś wyjątkowym człowiekiem. Ja teraz biorę udział w programie Krzysztofa Króla (właśnie tam dowiedziałam się o Tobie) i jedno ćwiczenie w tym programie polega na tym, żeby wybrać sobie jakąś osobę/osoby na mentora – tak, aby poznać sposób myślenia i działania tej osoby, jej historię, nawyki, itp. no i oczywiście jak najwięcej tego dobra wdrożyć w swoje życie.

          Niniejszym chciałabym Cię poinformować, że – czy tego chcesz, czy nie – zostałeś moim mentorem :)

          PS.
          I bardzo żałuję, że nie jestem właścicielką żadnej kwiaciarni…

        3. Agnieszka, dzięki za tak wiele tak ciepłych słów. Miło mi, że wybrałaś mnie na swojego mentora i podoba mi się to, że nawet mnie nie pytałaś o zgodę:-) Mam nadzieję, że moje książki, artykuły na blogu lub prezentacje Cię nie zawiodą i znajdziesz w nich wiele inspiracji dla siebie.

          PS Też żałuję, że nie jesteś właścicielką kwiaciarni. Ale może zatrudnisz mnie kiedyś w innym charakterze? Moja lista zainteresowań jest – jak zobaczysz w moich książkach – dość długa. I ciągle przybywa na niej “zawodów emeryta” – szybciej przybywa niż ubywa, niestety:-)

          Dobrego Dnia!

          PS Przypomniałaś mi bym skontaktował się z Krzysztofem Królem. Też chcę dołączyć do Wyzwania 90 Dni:-)

        4. Pojawił się temat Wyzwania 90 Dni – jak dołączysz / ukończycie – czekamy oczywiście na Wasze opinie.

        5. Sławku,
          ja póki co prowadzę życie “przedpostkorporacyjne” ;) ale nie chciałabym zbyt długo tego ciągnąć. Podjęłam kilka działań, aby to zmienić. Z chęcią poznam Twoją listę aktywności i myślę, że coś dopasujemy do dziedziny, w którą ja celuję :)

          Cieszę się, że Cię zmotywowałam do kontaktu z Krzysiem, czekam na Ciebie w naszej grupie na FB (znów ten FB ;) ), powinieneś zostać jej honorowym członkiem, myślę, że wiele osób się ucieszy, że będziesz wśród nas.

          W ogóle sam fakt, że chcesz dołączyć do Wyzwania to kolejny dowód na to, jak wyjątkowy jesteś.

          Ja za kilka dni kończę moje Wyzwanie, ale chciałabym przejść je jeszcze raz – z nowymi celami, bardziej świadomie. Co Ty na to, żebyśmy rozpoczęli razem? Mój mentorze? ;)

          @Robert, oczywiście :)
          Czy dobrze zgaduję, że jesteś Robertem Ch.? :)

  5. Sławku, to wg tego, co zawarłeś w powyższym wpisie, to ja jestem stara od 20-tego roku życia ;)

    Z rozmysłem idę pod prąd, unikam imprez, a w szczególności hałaśliwych, lubię spokój, ciszę i ciepłe kapcie, a jak bałagan, czy remont, to na moich warunkach. Do tego trochę jakby aspołeczna jestem. Wiedzy mam całkiem sporo (jednak ciągle mi mało), doświadczeń życiowych również. Siwe włosy też mam od 20-tego roku życia i na fejsie też mnie nie ma, więc nie istnieję ;) Mentalnie, to właściwie jeszcze w Renesansie tkwię. I dobrze mi z tym wszystkim :)

    Dodam, że charakter człowieka ma wpływ nie tylko na sposób starzenia się, ale również na to, jak długo będzie żył. Życie też można sobie wydłużyć i poprawić jego jakość, np. przez aktywność fizyczną i umysłową, czy przez stosowanie niektórych suplementów diety. Ciekawy wpływ na człowieka, zarówno na ciało, jak i na umysł mają adaptogeny i im podobne roślinki (cytryniec chiński, wąkrotka, dziurawiec, traganek, gynostemma, opornik łatkowaty, czy choćby poczciwy czosnek). Roślinki te mają również wpływ na samopoczucie, a tym samym na charakter, a niektóre z nich rosną w naszym klimacie i są łatwo dostępne.

    Pozdrawiam,
    Staruszka Małgorzata ;)

    1. Ja też jestem stary od urodzenia, całe życie narzekam itp. Takie podejście pomaga zresztą w życiu, również w osiągnięciu fridomii, bo jeśli Ci się nie podoba aktualna sytuacja to idziesz do przodu.

      1. Tomek, może rzeczywiście coś w tym jest. Moja droga do fridomii zaczęła się przecież od tego, że nie podobała mi się zima w Polsce.

        Zresztą lato też przestaje mi się podobać:-) Dziś przyjechałem do biblioteki ubrany w polar i kurtkę. A mamy przecież połowę lipca!!! Ciepłych, letnich dni w Warszawie mieliśmy tego lata dopiero … kilka. Ale spoko, daję radę! Póki co, nie planuję “latowania w tropikach”:-)

      2. Tomek, niestety ogromna większość narzeka ale nie robi nic by zmienić swoją sytuacje, obwiniając przy tym wszystkich i wszystko. I jest dokładnie odwrotnie jak piszesz – nie tylko nie doprowadza ich to do wolności, ale dostając ochłapy lekką ręką wolności się pozbywają, co obecnie niestety obserwujemy w naszym kraju.

        1. Nibul, bo wolności trzeba się nauczyć, jak się jej nie zaznało. Mówię o całym społeczeństwie.

          Blisko 50 lat komuny swoje zrobiło. Jeśli moi rodzice nie mieli wolności, to nie umieją z niej korzystać, a poza tym mają po ok. 70 lat, więc ich doświadczenie życiowe mocno ich już ogranicza. Okres przemian po 89′ też nie był łatwy dla nich. Dopiero ja zaczynam korzystać z wolności, mimo niezrozumienia otoczenia. Mentalność niewolnika można zmienić, ale to wymaga czasu, chęci i świadomości, że się da. Pokolenie naszych rodziców statystycznie niewiele może nas w tej kwestii nauczyć. Ilość kredytobiorców na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych (niewolników ekonomicznych) też nie napawa otuchą.

          Narzekania też są różne. Jeden narzeka szukając wymówek, drugi narzeka szukając rozwiązań. Ja należę raczej do tych, którzy szukają rozwiązań, a nie wymówek, ale również narzekam, zrzędzę, marudzę itd.

          Był sobie mały słoń, który biegał wolno obok swojej mamy. Któregoś dnia, gdy trochę podrósł, został przywiązany do słupka, który był większy od niego. Szarpał się, ciągnął i walczył, żeby się uwolnić, aż poranił sobie nogę i opadł z sił. Żył uwiązany do tego słupka całkiem zrezygnowany. Mijały lata, słoń dorósł, ale nie zauważył, że słupek jest już o wiele mniejszy od niego. Pamiętając swoją bolesną i bezskuteczną walkę, a słonie mają doskonałą pamięć, nawet nie próbował podjąć walki o uwolnienie się na nowo, a przecież mógłby to zrobić z łatwością.

          I tyle mam do powiedzenia w temacie korzystania z wolności przez nasze społeczeństwo.

        2. Kuneg, oczywiście masz rację. Być może młodsze pokolenie ze świeżym spojrzeniem coś zmieni.

          Pozdrawiam

  6. Czesc, wlasnie zakonczylem czytac mieszkania na wynajem… Piesze od razu po przeczytaniu ostatniego zdania, to pierwsza refleksja… Co sobie mysle? Duzooooo, bardzo duzo! Poruszyly mnie ostatnie kartki ksiazki, do kazdego Twojego zdania wizualzuje sobie swoje zycie… Najbardziej skupiam sie na tym ze tez bardzo chce poznac zycie… Przeczylalem w ksiazce o twoich pomyslach na emerture, za chwile w komentarzach o tym ze juz wywalili cie z kwiaciarni… Nie przypuszczalem mimo tego ze w ksiazce sa przeciez daty ze to juz sie serio dzieje ze Ty juz jestes kwiaciarka czy tramwajarzem:-) a rzeczywiscie minelo pare Lat od jej wydania
    Tez marze by byc kasjerem w biedronce, widze siebie w wielu innych sytuacjach spoleczno-zawodowopoznawczych-emocjonalnych ze tak to dziwnie ujme… Tez chce doswiadczac , choc mam pare innych pomyslow na wolnosc finansowa w 100 procentach zgadzam sie z toba ze organizuje Ja te wolnosc finansowa po cos… Dzieki tobie dokladnie rozrozniam dzis bogacenie sie od wolnosci, dziekuje Ci tak po prostu z calego Serca ze kiedys tam na tylko jednym spotkaniu w londynie w godzine nauczylem sie jak zyc ponizej swoich mozliwosci finansowych, dzieki temu buduje swoj portfel nieruchomosci, ktory spokojnie na 2022 bedzie gotowy by cieszyc sie z wolnosci bo idzie mi dobrze mysle…
    otworzyles furtke na zyciowy cel I wcale nie sa to Nieruchomosci…
    Klaniam sie nisko, Czapke tez zdejmuje bo gdyby nie Ty nadal kocentrowalbym sie na zimowych oponach, na posiadaniu rzeczy… Dzieki tobie mam Jasno okreslony cel I Tyle pomyslow na emerture ze prawdopodobnie braknie mi zycia…. na koniec dodam ze tez jestem leniwcem z natury I pomyslalem sobie dawno temu podczas spotkania z toba po co mam obmyslac wlasna strategie dochodzenia do wolnosci finansowej skoro wystarczy skorzystac z Twojego przykladu I bez wiekszych przemyslen podazylem twoja droga… Dzis odnosze sukcesy a moj portfel nieruchomosci jest coraz grubszy! I jeszcze jedno: dzieki tobie tak bardzo wycwiczylem w sobie myslenie perspektywiczne ze Wiem co bede robil I gdzie bede w wieku 80 Lat o ile bedzie mi Dane..
    Na koniec jeszcze raz dziekuje I jesli kiedykolwiek zdarzy mi sie Ciebie spotkac gdziekowiek to na pewno I will give you a hug:-) trzymaj sie I wszystkiego dobrego!
    Ps.sory za brak interpunkcji,slaba skladnie I Kalki jezykowe

    1. Michał, dzięki za ciepłe słowa. Cieszę się, że w jakiś sposób pomogłem Ci w zdefiniowaniu Twojej wizji. Gratuluję postępów w jej realizacji i trzymam życzliwie kciuki za powodzenie kolejnych kroków. Moc serdeczności.

  7. „Bohaterowie w jesieni życia” – to tytuł artykułu Barbary Hollender w dzisiejszej „Rz”. Autorka recenzuje w nim kilka filmów dostrzegających blaski i cienie starości. Jeszcze 15, 20 lat temu filmy takie jak „Dwaj zgryźliwi tetrycy” Ronalda Petriego lub „Szmidt” Alexandra Payne’a były wyjątkami. Dziś coraz częściej starość staje się tematem kina – zachodnie społeczeństwa się starzeją, w USA zaczynają liczyć siwe dolary w gospodarce.
    Pojawiło się mnóstwo filmów takich jak m.in. „Dwoje do poprawki” Merryl Streep; „To skomplikowane”, „Wielkie wesele”, Nebraska”, „Aquarius”, „Zamieszkajmy razem”, oraz polskie – „Piąta pora wieku” Jerzego Domaradzkiego, „Jeszcze nie wieczór” Jacka Bławuta, , „Pora umierać” Doroty Kędzierzawskiej.
    Najwięcej miejsca w swoim artykule autorka poświęca filmowi Hannesa Holma pt „Mężczyzna o imieniu Ove”, który był w tym roku nominowany do Oscara. O tym jak pod wpływem bolesnych przeżyć, a potem pojawienia się nowej sąsiadki, w zgorzkniałym człowieku bardzo powoli coś się zaczyna przełamywać. Życie się do niego uśmiecha.
    Przyznam, że żadnego z tych filmów chyba nie widziałem. Może wybiorę się na ten ostatni, bo chyba akurat wchodzi na ekrany polskich kin.

    1. Teraz w kinach jest to – czytałem dobre recenzje, też troszkę w podobnym temacie tylko pewnie bardziej żartobliwie:

      https://www.cinema-city.pl/filmy/w-starym-dobrym-stylu

      “Trzej najlepsi kumple – Willie, Joe i Al decydują się przełamać stereotyp spokojnych emerytów i po raz pierwszy w życiu zejść ze ścieżki prawości, kiedy ich fundusz emerytalny zostaje zlikwidowany. Aby samodzielnie opłacać swoje rachunki i nie stać się ciężarem dla najbliższych, trzej zdesperowani przyjaciele stawiają wszystko na jedną kartę i postanawiają napaść na ten sam bank, który pozbawił ich pieniędzy.”

        1. Widziałeś film?

          Z opisu wynika, że mieli wolność finansową (fundusz emerytalny) ale fundusz został zlikwidowany i zostali bez niczego.

Skomentuj nibul Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.