“Kiedyś łatwiej było inwestować w najem” – czyżby?

Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniami typu: “Ty to Sławek miałeś wiele szczęścia. Gdy Ty zaczynałeś, łatwiej było inwestować w najem!”. Zawsze mnie tego typu stwierdzenia rozbawiają. Ktoś kto nie rozpoczął inwestowania ani teraz ani 20 lat temu, dokładnie potrafi te dwie rzeczy (których nie doświadczył) porównać:-)

20 lat temu, gdy zaczynałem nie było m.in.:

  • kredytów hipotecznych
  • portali internetowych
  • poradników jak inwestować, jak zarządzać najmem
  • szkoleń
  • nie znane było w Polsce pojęcie wolności finansowej
  • nie było znanych ekspertów, których można było poprosić o poradę
  • portali typu fridomia lub fora dyskusyjne
  • sam Internet był nowością – nie googlało się wtedy zapytań
  • nie można było zamówić książek z Anglii lub z USA poprzez Amazona
  • nie były rozpowszechnione standardy, które dziś – również dzięki nieskromnie mówiąc moim wysiłkom – są czyś normalnym, typu selekcja najemców
  • nie było spółek typu Mzuri zarządzających najmem
  • nie wiem nic o istnieniu wówczas spółek wyspecjalizowanych w poszukiwaniu okazji inwestycyjnych da inwestorów, takich jak Mzuri Investments
  • na pewno nie było platformy do grupowego inwestowania w formule crowd fund investing, takich jak Mzuri CFI

Jak sami widzicie, lista jest już dość długa, a mam poczucie, że i tak o wielu ówczesnych brakach zapomniałem w powyższej wyliczance. Wiele rzeczy musiałem robić po omacku, uczyć się na własnych błędach, samemu “odkrywać Amerykę”.

Dlaczego więc tak wiele osób sądzi, że 20 lat temu było mi łatwiej?

Często przewijają się dwa motywy:

  1. że ceny mieszkań kiedyś były o wiele niższe – ale zarobki osób również były o wiele niższe niż dziś. Na swoim własnym przykładzie mogę stwierdzić, że osoby startujące w konsultingu w Big 6 zarabiały na początku PLN 600 (6 milionów starych złotych). Nie wiem dokładnie ile wynosi pensja startowa dziś, ale w 2008 roku – wtedy byłem jeszcze aktywnym zawodowo konsultantem – wynosiła blisko 10 razy więcej! Ceny kawalerek nie wzrosły w tym czasie 10-krotnie:-)
  2. że kiedyś było mniej inwestorów i mniejsza konkurencja na rynku zakupów – to akurat prawda. Ale! Po pierwsze, nadal mówimy o jakimś ułamku promila Polek i Polaków, którzy inwestują w najem, a mieszkać gdzieś musimy wszyscy:-) Po drugie, nadal w Polsce mało inwestuje cudzoziemców (co mieliby powiedzieć Londyńczycy?) oraz inwestorów instytucjonalnych (co mieliby powiedzieć Niemcy?)

Dla mnie mówienie o tym, że “kiedyś było łatwiej” jest analogiczne do stwierdzenia, że Kolumbowi łatwiej było odwiedzić Amerykę niż dzisiejszej Kowalskiej lub Nowakowi:-) Koszty wówczas były przecież zdecydowanie niższe:-) Na Atlantyku był mniejszy tłok i w związku z tym mniejsze ryzyko kolizji na otwartych wodach:-) Nie było dopłat paliwowych:-) Nie było drobiazgowych kontroli na lotniskach, ani limitu przewożonego bagażu:-) No i Kolumb nie musiał starać się o wizę do USA:-)))

Kolumb miał farta, co? Łatwiej mu było wyruszyć do Ameryki niż Tobie… :-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

34 Responses

  1. Sławku, można dodać jeszcze, że nieco ponad 20 lat temu powstała dopiero telefonia komórkowa.

    W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych wystartował Centertel (telefony-walizki), ale na ten luksus mogli pozwolić sobie nieliczni (osoby ze sfer rządowych, biznesmeni). Wówczas płaciło się także za połączenia przychodzące (za odbieranie) i to niemało. Nie było SMS-ów, były “pagery”. Dopiero w 1996 r. weszła telefonia GSM z trzema operatorami: Plusem (istnieje do dziś i jest najbardziej polskim z operatorów), Ideą (teraz Orange) i Erą (teraz T-Mobile). Taki telefon kosztował ok. 3000 zł (to już po denominacji, która była w 1995 r.), co uwzględniając inflację stanowiło sporo więcej niż ta kwota obecnie. Pojawiły się już SMS-y, ale jeszcze nie nawyk korzystania z nich. Bo wiele osób wciąż nie miało telefonu komórkowego, a na stacjonarne się SMS-ów nie wysyłało. Wciąż nie było możliwości normalnego korzystania z internetu w telefonie (pomijam niepraktyczne wynalazki typu WAP), a pierwsze telefony z aparatem fotograficznym robiły zdjęcia tak słabej jakości, że nie byłoby na nich widać nawet słonia:-) 20 lat temu telefony komórkowe wciąż były nowością i obiektem pożądania, stąd marzenie o tym, aby mieć “furę, skórę i komórę”. A ceny zarówno telefonów jak i usług były na tyle wysokie (nie istniały obecne taryfy typu “no limit”), że prywatny użytek telefonii komórkowej był wciąż ograniczony.

    Tak wiec nasze obecne nawyki związane z korzystaniem z telefonu komórkowego w każdym miejscu i czasie, nie tylko do dzwonienia, SMS-owania, ale też korzystania z internetu i robienia i wysyłania wysokiej jakości zdjęć – 20 lat temu nie istniały. W sposób oczywisty inaczej funkcjonowało się wówczas inwestując, ale także kontaktując i umawiając się z potencjalnymi najemcami. O czym Ty, Sławku, z pewności możesz powiedzieć najwięcej:-)

    Mam nadzieję, że ten przydługi “rys historyczny” będzie ciekawy dla młodszych inwestorów:-)

    1. Oskar, dzięki za przypomnienie tych pierwszych komórek. Taki telefon-walizeczkę wypożyczałem z Firmy, gdy jechałem do jakiegoś klienta poza Warszawą (w Andersenie wówczas nie każdy miał swoją własną komórkę. Rzeczywiście płaciło się za połączenia … przychodzące, a zasięg był mocno “w kratkę”, nawet w centrum Warszawy:-) Dodatkowo gdy już weszło GSM, to okazało się, że w USA mają jakiś inny system i nie działał tam roaming:-) Stany początkowo były mocno zacofane pod względem telefonii komórkowej. Bardziej zacofane od Polski:-)

      Niemniej, gdy kupiłem swoje pierwsze M na wynajem w 1998 roku, to posiadałem już komórkę, co ułatwiało odbieranie telefonów od potencjalnych najemców:-) Dodam tylko, że do dziś posiadam ten sam numer komórki, od ponad 20 lat:-) A w szufladzie w domu, leży jeden z moich pierwszych aparatów komórkowych. Wygląda dość zabawnie:-)

  2. W 100% zgadzam się ze Sławkiem. Ludziom wydaje się, że kiedyś było łatwiej, bo nie biorą pod uwagę, że kiedyś nie mieliby dzisiejszej wiedzy, za to mieliby różne inne nieznane dziś problemy.

    Dla mnie kluczowym argumentem, że dziś jest łatwiej inwestować w nieruchomości, jest właśnie to, że znacznie więcej osób dziś w nie inwestuje. I rzeczywiście zwroty są być może niższe, niż kiedyś – ale to cena tego, że i ryzyko takiego inwestowania zmalało, i że jest łatwiej. Kiedyś Sławek sam jeździł co weekend do Łodzi kupować mieszkania, obecnie kupuję mieszkania nie wychodząc z domu z pomocą Mzuri.

    1. Tomasz, dokładnie tak. Dwa razy w tygodniu pędziłem samochodem na złamanie karku do Łodzi, by kupić jak najwięcej mieszkań nim podrożeją:-) Opisuję to bardziej szczegółowo w książce “Mieszkania na wynajem. Moja droga do wolności finansowej”. I rzeczywiście przecierałem ścieżkę, co w oczywisty sposób wiązało się z większym ryzykiem. Niemal wszyscy moi znajomi z pracy pukali się w czoło słysząc o mojej strategii inwestycyjnej:-)

  3. “kiedyś było łatwiej” zastanawiam się co takie zdanie zmienia w życiu człowieka? Nawet jeśli było to co z tego? Kiedyś bitcoin kosztował 1 cent za sztukę… Było mineło, nie ma co rozpamiętywać przeszłości a prawda jest taka, że teraz są złote czasy dla najmu przy rentowności dochodzącej do 10%. Nigdzie w europie zachodniej takich zwrotów nie ma już bardziej 1-2% a więc łatwiej niż teraz już nie będzie w przyszłości….

  4. Kiedyś zdecydowanie było trudniej. W dowolnej rzeczy. Ale za to jak komuś się udało to nagroda za ryzyko było nieporównywalnie większa.

    Sławku, spróbuj w dzisiejszych czasach odkryć nowy kontynent ?

    1. Artue, zastanowiłem się nad tym co napisałeś. Czy ktoś z Was może wie w jaki konkretnie sposób Kolumb skorzystał na “odkryciu” Ameryki?

      Piszę “odkryciu” w cudzyslowiu, bo po pierwsze, mieszkali już tam ludzie, którzy tysiące lat wcześniej “odkryli” swój kontynent, a po drugie, podobno pierwsi Europejczycy, którzy odwiedzili Amerykę to byli Wikingowie:-) Jak dla mnie Kolumb po prostu ODWIEDZIŁ Amerykę:-)

      1. Kolumb za swe osiągnięcia został mianowany admirałem. Dorobil się na wyprawach, chodź kosztem zdrowia. Był człowiekiem zamożnym.

        Ale chyba jego największym osiągnięciem była zmiana historii świata i przejście do podręczników historii. O tym co prawda za życia się nie dowiedział.

  5. Cześć,

    Z mojego punktu widzenia, jako inwestora w nieruchomości na wynajem od 15 lat, to że wymienione przez Ciebie, w pierwszej części postu, rzeczy występują, to utrudnienie, a nie korzyść, gdyż moim zdaniem powodują zwiększenie konkurencji na rynku oraz wzrost cen zakupowych. Jako zalety postrzegam zaś standardy typu selekcja najemców oraz firmy do zarządzających najmem.

    Dodatkowo w mojej branży, sprzedaż zaawansowanych rozwiązań IT, pensje od 15 lat są na podobnym poziomie (wzrastają rocznie o około 1-2%), natomiast ceny zakupowe nieruchomości w tym samym okresie poszły 2-3 krotnie.

    1. Pracuję w branży IT i od 10 lat pensje rosną 6-10% rocznie, a w ostatnich paru latach bitwa o pracowników nasiliła się do granic absurdu. To obecnie najdynamiczniej rozwijająca się branża.

  6. Sławek… ciekawe podejście. Sam czasami mówię dokładnie to samo zdanie. Ale Twój punkt widzenia ma sens.

    Z tymże jeśli cofniemy się jedynie o 5 czy 10 lat to “utrudnienia” stają się mniej prawdziwe natomiast “problemy” rosną.

    Ja dodam od siebie że jak obserwuję rynek w Poznaniu to jeszcze parę lat temu dało się sensownie kupować mieszkania do kompletnego remontu aka rudery < 2k / m2. Dzisiaj podobno 4k to okazja!

    1. Łukasz, użyłem okresu 20 lat, bo ludzie często zwracają się konkretnie do tego kiedy ja zacząłem inwestować:-) Poza tym, w nieruchomościach 20 lat to i tak dość krótki okres:-)))

      Ale to co napisałeś przypomniało mi jeszcze o jednym argumencie w mojej wyliczance:-)

      O ile ceny zakupu mieszkań rzeczywiście wzrosły (w Warszawie pewnie 2-3 krotnie, w Łodzi nawet 4-krotnie), to wzrosły też ceny najmu. Może nie w tym samym stopniu (w Warszawie 2-krotnie; w Łodzi nieco więcej), ale ich wzrost istotnie zrekompensował wzrost cen zakupu:-)

      1. A propos zmian cen najmu na przestrzeni ostatnich lat. Z mojego doświadczenia w Warszawie przez ostatnie 10 lat ceny czynszu najmu małych mieszkań wzrosły o około 5%, a opłaty administracyjne i eksploatacyjne wzrosły o około 10%. W tym samym okresie dla małych lokali użytkowych (30-40 m2) czynsz jaki może wziąć właściciel spadł o około 20-30% (spadek skokowy w latach 2009-2010, a później już nie było wzrostu), przy wzroście opłat administracyjnych, podatków i opłat za użytkowanie wieczyste o około 10-15%.

        1. Tu się zgadzam, przy czym mój horyzont czasowy wynosi 5 lat, bo wcześniej nie inwestowałem. Mój średni zwrot na mieszkaniach w Warszawie wynosi 5.3%.

  7. a ja – zawsze jak słyszę, że kiedyś było lepiej przypomina mi się jeden z moich ulubionych memów:
    Współczesne człowiek i ludzie i dymek mówiący “kiedyś było lepiej” ,
    zdjęcie człowiek z czasów 2. wojny światowej i dymek “kiedyś było lepiej”
    obrazek z czasów napoleońskich i i dymek “kiedyś było lepiej”
    obrazek ze średniwiecza i dymek “kiedyś było lepiej”
    obrazek ludzi z czasów imperium rzymskiego i dymek “kiedyś było lepiej”
    obrazek jaskiniowców przy ognisku i dymek “kiedyś było lepiej”
    w końcu obrazek z małpami skaczącymi w gaju i podpis “w końcu jest SUPER!!”

    Nie moge się doczekać jak ludzie będą mi za 5-10 lat mówić – no tak Xav, ale wtedy miałeś łatwiej ;)

  8. Spróbujmy zrozumieć, uzasadnić, że kiedyś było łatwiej.
    Dzisiaj korporacje wmawiają nam i inwestującej w mieszkania młodzieży, że wszystko jest zbudowane na emocjach. Że wszędzie chodzi o emocje. Robią to tylko dlatego, że emocjami dość łatwo manipulować. Szczególnie u młodych ludzi. Oczywiście dobrze jest rozumieć, co oznaczją te wszystkie ROI, mitygowania, antycypowania, partycypowania i inne takie. Ta wiedza może eskalować strach i obawy przed działaniem. Dlatego korporacje robią nam wodę z mózgu mówiąc, że do podjęcja decyzji potrzebne są think tanki, 20 specjalistów, 8 zewnętrznych konsultantów (z cąłym szcunkiem dla byłych konsulantów AA), strategie, menedżer ze studwudziestoletnim doświadczeniem, najlepiej z zagranicznej centrali. Jak swoje trzy grosze dorzuci jeszcze sztab tęgich głów zza oceanu to decyzja będzie słuszniejsza i jeszcze bardziej słuszna i jeszcze lepiej umotywowana. Oczywiście trzeba zainwestować w dodatkowe ubezpieczenie na wszelki wypadek złej decyzji. Żeby tylko premie nie były obcięte, ani żadne głowy nie poleciały. Decyzje podejmuje się przez pół roku, a finalnie okazuje się, że zainwestowano zbyt dużo w ołówki i teraz trzeba będzie zrobić projekt oszczędnościowy (niech żyje PowerPoint ! ).
    20 lat temu mniej było takiej wiedzy na rynku i mniej takich zachowań. Przynajmniej w Polsce. Może dlatego niektórzy dochodzą do wniosku, że kiedyś było łatwiej.

    Dlatego uważam, że dzisiaj młodzieży potrzebny jest bodziec do działania. Najlepiej od rodziców. Już w wieku 15-16 lat. Bodziec do przełamania nieuzasadnionego strachu. Do wiary w siebie. Dzisiaj – inwestując w nieruchomości – boi się tylko ten, kto nie jest przygotowany. Ten, który się przygotował, do transakcji podchodzi z wiedzą, analizą ryzyka, planem zarządzania tym ryzykiem i podejmuje twarde decyzje. Albo kupuje, albo nie.
    Ja w moim skromnym inwestowaniu (w nieruchomości) kieruję się jedną zasadą: Taniej już nigdy nie będzie. Trzeba działać. Kupować. Na nieruchomościach nie da się stracić.

    Przytoczę dwa cytaty jako motywację dla młodych:
    A. Einstein: Robiąc to samo (co do tej pory), nie oczekuj innych rezultatów.
    K. Rogers (The Gambler): “There’ll be time enough for counting, when the dealing’s done”. Czyli mniej więcej: “Policzysz wszystko jak zakończysz transakcję i wynajmiesz”

    Jeszcze raz. Działaj! Kupuj! Na nieruchomościach nie możesz stracić!
    Takiego podejścia próbuję nauczyć moją córkę.
    pozdrawiam,
    Piotr

    P.S. Ciągle polecam hiszpańską restaurację w Częstochowie w pobliżu Jasnej Góry – najlepszy kucharz w mieście.

      1. Akurat ten artykuł dotyczy handlu nieruchomościami, a nie ich wynajmowaniem. Co nie zmienia faktu, że i na najmie można stracić, np. nabywając nieruchomość z wadą prawną, źle dobierając lokatorów albo uzyskując zwrot z inwestycji poniżej inflacji…

  9. A ja powiem: “Kiedyś było tak samo!” Rynek był inny, możliwości inne, ale w gruncie rzeczy tak samo przyszłość była nieznana i niepewna jak dzisiaj. Na pytanie: “Jak będzie za 5 lat?” zawsze trudno odpowiedzieć. Warto zajrzeć do gazet sprzed 10 czy 15 lat, zobaczyć jak wówczas się prognozowało przyszłość.

    Natomiast czytając uważnie od kilku lat blog Sławka, jego książki mogę powiedzieć, że bardzo wiele z tej wiedzy którą przekazuje na blogu jest zawsze aktualna. Są oczywiście lepsze i gorsze warunki na rynku, nieco inne stopy zwrotu, ale rdzeń pozostaje bez zmian.

    W USA, gdzie temat FIRE, czyli wolności finansowej jest znany i praktykowany od dziesiątek lat, właściwie mówią to samo.

  10. Piotr ma dużo racji, ale nie winiłbym ludzi za to ze im sie wydaje ze ‘kiedys bylo lepiej’ bo to naturalne: ‘kiedyś’ postrzegamy z perspektywy wyników mając ograniczony wgląd w dylematy, pot i łzy których te wyniki wymagały. ‘Teraz’ to jest niewiadoma, same znaki zapytania i żadnych gwarancji :)

    1. Łukasz, masz rację – nie ma co “winić” ludzi. Ja tylko chciałem pokazać w jakie pułapki myślowe ludzie często wpadają:-) Sam też wpadam w podobne pułapki i dlatego staram się wiele podróżować, wiele rozmawiać z ludźmi, wiele czytać, ciągle się uczyć, tak by mój mózg miał coraz szersze perspektywy i by unikać pułapek. A przynajmniej je dostrzegać, być świadom ich istnienia:-)

  11. Moze rozpoznany mechanism psychologiczny ma tutaj rowniez wplyw, a nie sama analiza economiczna? Przeszlosc z punktu terazniejszosci prawie zawsze wydaje sie lepsza niz naprawde byla.

    1. Yoyo, pewnie masz rację. Dzięki za odwiedzenie fridomii. Zapraszam do częstszego odwiedzania i do komentowania:-)

  12. Kilka dni temu czytałem artykuł o inwestowaniu w wynajem na poczatku lat 90 w Warszawie . Gość twierdził, ze mieszkanie zakupione zwracało mu sie po 7 latach. Więc jednak może było łatwiej

    1. dczekol, to wiesz dzisiaj, z perspektywy minionego czasu. Ale chyba przyznasz, że RYZYKO inwestowania było wówczas dużo większe, nieporównywalnie większe, niż dzisiaj. A większe ryzyko powinno nieść ze sobą większy zwrot, nieprawdaż? Takie są niepodważalne prawa “fizyki” inwestowania:-)

      Ale czy wyższy zwrot oznacza, że kiedyś było “łatwiej”?

      1. Tydzien temu moj tata odwiedzil Warszawe po 20 latach, zatrzymal sie u kolegi w mieszkaniu, na Chmielnej w super wierzowcu z lat 70-80 (takie trzy 22 – pietrowe blizniaki stoja za domoami centrum jeden przy chmielnej. jeden przy zlotej, jeden przy swietokrzyskiej),
        Mieszkanie mialo 40 mkw i kosztowalo w latach ’80 5000 USD, dzis je wynajmuje po 50Euro za noc.. wiec mozna by powiedziec, ze mu sie inwestycja zwraca co 3 miesiace ;)…

        ale – tata powiedzial, ze w tamtych czasach pensja wynoila 20-30 USD miesiecznie, czyli mieszkanie w centrum kosztowalo 200 miesiecznych pensji, obecnie srednia pensja to 3530 netto – czyli 200 miesiecznych pensji to 700 000 – mysle, ze to mieszkanie jest obecnie warte podobną kwotę…

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.