Salvatore Ferragamo

W Financial Times sprzed tygodnia (7 lutego 2012) znalazłem ciekawe zestawienie dotyczące brytyjskiego rynku nieruchomości komercyjnych – sklepowych. Niedawna fala bankructw wśród sklepikarzy podniosła średni poziom pustostanów w styczniu 2012 do 14,3%. W północno-zachodniej Anglii (m.in Blackburn, Blackpool, czy Eccles, średnie pustostany wynoszą 30% i są wyższe niż w pogrążonych kryzysem Atenach (tam pustostany wynoszą niespełna 20%).

Jeszcze niedawno, w 2008 roku, średnie pustostany sklepowe wynosiły w 700 miastach Wielkiej Brytanii objętych raportem firmy Local Data Company – kiedy w Polsce doczekamy się takich firm?! mam nadzieję, że Stowarzyszenie pomoże w przyśpieszeniu powstania takich firm w Polsce) – tylko 3%. Rosnące dramatycznie pustostany wynikają przede wszystkim z bankructw dużych sieci detalicznych (np Woolworths, La Senza, Barrats Priceless, Blacks Leisure czy też mającej 563 sklepy sieci Peacocks) oraz z rosnącej popularności sprzedaży internetowej. Powstające na obrzeżach miast duże centra handlowe dodatkowo sieją spustoszenie w centrach miast. Zwłaszcza, że łatwiej tam o miejsce parkingowe:-). Analitycy firmy Jones Lang LaSalle przewidują, że pustostany mogą podskoczyć miejscami nawet do 50% w ciągu najbliższych 3 lat. Bo kończy  się wiele umów najmu – najemcy będą żądali obniżek czynszu, ale landlordowie mogą nie zgadzać się na takie obniżki.

A co ma z tym wszystkim wspólnego przytoczona w tytule firma skórzarska (buty, torebki, paski, portfele, bagaże, itp) Salvatore Ferragamo? Otóż w innym artykule w tym samym wydaniu FT, znalazłem informację o tym, że ten włoski dom mody ustanowił nowy rekord wysokości czynszu najmu w Wielkiej Brytanii. Otóż firma Salvatore Ferragamo wynajęła sklep przy Bond Street (jest to sklep 3-piętrowy, ale niestety nie podano łącznego metrażu) płacąc – uwaga !!! – GBP 1.000 za kwadratową … stopę. Na jeden metr kwadratowy przypada 10,76 stóp kw, więc kwotę należałoby jeszcze odpowiednio przemnożyć przez 10,76 oraz razy 5, żeby wyjść na złotówki.

Z obliczeń wychodzi PLN 53,800 za jeden m.kw powierzchni sklepu. Na szczęście nie tygodniowo (tak jak jest często podawane w Anglii) tylko rocznie, ale to i tak kupa kasy, prawda? Landlordem jest NFU Mutual, jakaś rolna firma ubezpieczeniowa. Poprzedni rekord został ustanowiony przez firmę Piaget (szwajcarska firma jubilerska), która w grudniu 2009 wynajęła sklep przy Bond Street za GBP 965 za stopę kwadratową powierzchni.

Rozumiem,  że firmy te mają spore marże i stać je na tak drogi wynajem powierzchni. Z ciekawości wszedłem w Nowym Jorku do sklepu Salvatore Ferragamo. Był pusty. Ekspedientka obrzuciła mnie oczywiście nieprzychylnym wzrokiem (byłem ubrany jak zwykle, może nawet trochę gorzej, bo w podróż zabieram zwykle swoje najstarsze ciuchy i czasami nawet je na miejscu po prostu oddaję biednym lub wyrzucam:-), ale nie zraziłem się i obejrzałem sobie ceny damskich torebek. Nie znalazłem tańszej niż USD 529, a najdroższa torebka miała metkę z ceną aż USD 2,859. Pewnie część Fridomiaczek uzna mnie za strasznego skąpca, ale ja bym takiej torebki nigdy swojej Walentynce nie kupił !!

Nie znam się na produkcji torebek, a tym bardziej ekskluzywnych, ale zakładam, że koszt ręcznej produkcji jednej torebki z luksusowych materiałów nie jest wyższy niż USD 50, może 100. Koszty dystrybucji, ekspozycji w drogim sklepie kolejne tyle. Dawałoby to marżę na poziomie dochodzącym do 95%. I nie jest to wykluczone, bo w innym artykule w Financial Times (z 14 lutego 2012) wyczytałem, że dochodowość francuskiej firmy L’Oreal wynosi aż 72% !!!

Czy marże rzędu 70-90%, to jeszcze w ogóle handel? Czy to już może wciskanie ludziom totalnego kitu? “Kup sobie torebkę X, perfumy Y, czy zegarek Z, a zostaniesz gwiazdą, osiągniesz szczęście, poczujesz się kochana, bo jesteś tego warty”. Jak już wiele torebek po USD 2.859 każda będzie znajdowała kupców, to jakiś inny producent luksusu zacznie sprzedawać torebki (a może już są tacy, tylko nawet o tym nie wiem:-) po USD 38,599 każda. Bo przecież luksus musi drogo kosztować, aby nabywca poczuł się naprawdę … luksusowo:-)

Niemniej, płacąc takie kwoty za metr kwadratowy sklepu, firmy luksusowych marek też się przyczyniają do upadku tradycyjnego handlu. Byłem całkiem niedawno na londyńskiej Oxford Street. To już nie jest ta sama ulica, po której spacerowałem 30 lat temu. Wtedy na Oxford Street panowała różnorodność. Pomiędzy dużymi domami handlowymi typu Selfridges, House of Fraser, Debenhams, czy John Lewis – otwartymi 100 czy 150 lat temu, były mniejsze, równie stare sklepiki. Dziś spotkamy co 100 – 200 metrów sklep sieci X, księgarnię marki Y, czy kawiarnię sieci K.  Stare duże domy handlowe stanowią już tylko małe wysepki w morzu plastiku. Pewnie i one niedługo padną, bo nie będą miały skąd kupować swoich unikalnych towarów, a w ich mury wprowadzą się jakieś iStore’y czy różne sklepy spośród 50 marek należących do LVMH, do grupy Gucci, czy Richemont …

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

  1. Niestety tak juz jest ze duze sieci wkraczaja we wszystkie branze nie tylko spozywczą i jak tu z nimi walczyc? Raczej sie nie da dlatego lepiej do nich dołaczyc przez partnerstwo lub chociazby franczyzę.

  2. Siedze teraz w domu bo jestem przeziebiony, więc mam duzo wolnego czasu przelotem widziałem w tv wiadomosc ze niejaki Pan Kapler, który podał sie do dymisji ma dostac premię w wysokosci 570 tys. Wiem ze mój post nie jet na temat i nie warto sobie nie potrzebnymi dupelerami głowy zawwracac ale troche mnie ta wiadomosc zbulwersowała zwłaszcza dlatego ze premia bedzie wypłacona z budzetu panstwa czyli defakto przez nas podatników. Zadałem sobie pytanie, dlaczego ktos kto nie wywiązał sie ze swoich zoobowiązan ma dostac tak gigantyczną premię? Czy w prywatnym przedsiebiorstwie cos takiego byłoby wogule mozliwe? Moja odpowiedz to: w prywatnym przedsiebiorstwie ktos taki wyleciałby na zbity pysk. Weźmy za przykład firmę Pana Wojciechowskiego(10 na liscie Forbesa wsród 100 najbogatszych Polaków) działajacego w branzy budowlanej i nieruchomosciach. Gdyby u niego pracownik odpowiedzialny za nadzór wielomilionowego przedsiewziecia, miał kilka “niegroźnych” pomyłek, niedopatrzen, jakie konsekwencje miałoby to dla jego firmy? odpowiedz jest jedna bardzo duze, za niedotrzymywanie umów w terminie są gigantyczne kary. Czy Pan Wojciechowski nagradzałby swojego pracownika za tak “dobrze” wykonana prace w postaci jednorazowej premii np. 570 tys. zł? Odpowiedz brzmi nie, znajac jego temperament chocby z tego jak zwalniał trenerów druzyny piłkarskiej stołecznej Polonii( której jest strategicznym sponsorem) nawet jak mieli niezłe wyniki to wylałby takiego pracownika na zbity p..k. Powiem wiecej nawet gdy jego pracownik przynosi firmie gigantyczne zyski to nie dostaje premii jednorazowej w wysokosci 570 tys. Jakie zyski przyniósł panstwu polskiemu Pan Kapler, czy szukał inwestorów na budowę stadionu? czy szukał potencjalnych inwestorów gotowych wyłozyc swą “kasę” np. wynajmując powierzchnie komercyjne na stadionie, restauratorów, sieci sklepów itd. czy moze kredytował choc po czesci budowe stadionu skoro ma dostac tak wysoka premię?czy… takich czy znalazłoby się mnóstwo a odpowiedz na nie jest znana: NIE, on miał nadzorowac budowe stadionu, jesli wział na siebie nadzór tak wielkiego przedsiewziecia i podpisał sie pod tym, ze zbuduje stadion w przeciagu dwóch lat to chyba wiedział co robił, musiał przeciez uwzglednic czas na otrzymanie pozwolen na budowe co w naszym kraju jest jeszcze niestety żmudnym procesem, musiał uwzglednic czas na ogłoszenie przetargów czy konkursów dla firm podejmujacych sie tego typu przedsiewziec, sporo jest takich musiałby…. Osobiscie uwazam ze porwał sie z motyką na słonce sądząc ze taka inwestycję uda sie w naszych polskich realiach przeprowadzic w ciagu dwóch lat, co swiadczy o tym że albo wogule nie miał pojecia i kompetencji do przeprowadzenia tego typu przedsiewziecia albo przyjął wariant zbyt optymistyczny. Słyszałem też ze “zaoszczedził” ok. 300 mln zł dlatego mu sie taka premia nalezy. Każda wartosc jest subiektywna i moze dla roznych osób oznaczac cos innego, mozna nią równiez manipulowac. Np. na kazdym kroku bombarduje sie nas promocjami,gratisami, obnizkami typu:50% promocji, 50% gratis, 50 % obnizki…. 50% czego? napewno nie realnej ceny co najwyzej 50% zysku ale najczesciej realnie 10 % zysku, po prostu winduje sie ceny po to by później robic “promocje” “okazje” itd. jest to super dzwignia w handlu znam to z autopsji:). Inny przykład moich dwóch znajomych budowało identyczne domy na tym samym osiedlu pierwszego wyniosło to 250 tys. zł drugiego 600 Tys. Pierwszy budował systemem gospodarczym z małym kredytem( duza czesc miał swoich pieniedzy) drugi choc ma lepiej platna i bardziej “uznawaną” spolecznie prace cała inwestycje kredytował i budował systemem “doradczym”. poczawszy od doradcy finansowego notabene bankiera który mu udzielał kredytu poprzez droga firme budowlana na drogich sklepach meblarskich itd. skonczywszy, wszedzie miał wokół siebie “doradców” którzy cieszyli sie z tak dojnej krowy, bankier powiedział mu ze ” zmiescił sie w bardzo niskich kosztach uwzgledniajac tego typu inwestycje wynoszą nawet od 1 mln w góre”,znajomy cieszył sie ze “zbudował dom po niskich kosztach” jakiez było jego zdziwienie gdy nasz wspolny kolega wprowadzał sie rok pozniej niz on, zapytał go ile wydał na cała budowe” pod klucz”? 250 tys. zł , nie widac wcale zadnych róznic pomiedzy jednym a drugim domem, powiem wiecej kolega który budował sytemem gospodarczym ma wszystko dopieszczone bo sam potrafi to i owo zrobic, u drugiego zas widac drobne niedoróbki, a to okna “nieobrobione” tzn. niedoszlifowane wneki, kafelki niechlujnie polozone, tak samo z drzwiami, gniazdkami itd.
    Tak więc 300 mln z jakiej sumy? Czy wartosc budowy stadionu nie była celowo zawyzona zeby pozniej sie szczycic “oszczednosciami” rzedu 300 mln zł? Musielibysmy miec wglad we wszystkie umowy kontrakty itd. aby to stwierdzic, co jest po prostu niemozliwe dla “zwykłego zjadacza chleba”. Wiem tez ze tego typu inwestycje i to w krajach europy zach.np. w Niemczech kosztowały duzo mniej.
    Do czego zmierzam, uczmy siebie i ludzi wokół nas jak budowac własną wolnosc finansowa po to tez aby widziec jak sie nami manipuluje i na co idą nasze pieniadze, nie mozemy zmienic w pojedynke całego systemu ale mozemy za to zmienic siebie i paru ludzi wokół nas, kiedy społeczenstwo bedzie na tyle wyedukowane pod wzgledem finansowym, że przejrzy w co sie z nimi gra i kto płaci za błedy marionetek nazywanych w kazdym kraju rządem które pociagaja za sznurki najwieksze banki typu Lehmann Bros. i zwiazane z nimi korporacje, nadejdzie kres chorego systemu i zastąpi go inny lepszy.

    1. Andriu, dzięki za długi wpis “od serca”. Nie chcę – nie znając całości sprawy – stawać po stronie Pana Kaplera, ani po stronie “opinii publicznej. Ale rozumiem, że premię ma zapisaną w umowie. Jeśli są podstawy do wypłacenia premii zgodnie z umową, to krytykować powinniśmy nie jego, ale tych, którzy mu taką umowę zaproponowali.

  3. Dlatego tez krytykuje rząd ze trwoni nasze pieniadze, zreszta odbiją sobie dodrukowujac , co bardziej dotknie przecietnego Kowalskiego niz np. ludzi posiadajacych wiedze jak wykorzystac dług(zarabiajac równiez na inflacji) aby zbudowac dochód pasywny, niestety za niewiedze i ignorancję trzeba płacic i to słono,tak juz jest na tym swiecie nie wszystkich da sie przekonac zeby inwestowali zwłaszcza w swoja edukację,
    Panie Sławku mam do Pana pytanie co Pan osobiscie sądzi o inwestowaniu w grunty? wiem ze to inwestycja o charakterze nastawionym na zyski kapitałowe, znalazłem na treeneo.com:działki na Warmii i Mazurach nad jeziorem Dobrąg (ok 20 km od centrum Olsztyna).
    Wartość działki 85 000 PLN, areał 3000m2. Istnieje możliwość inwestowania kwot od minimum 300 PLN miesięcznie przez okres trwania inwestycji (można wpłacić jednorazowo 25 000 PLN i otrzymać od razu akt własności), nie płacąc odsetek, czy innych ukrytych kosztów,Akt własności po wpłaceniu 1/3 ceny gruntu (jednorazowo lub w min. 300tu złotowych ratach)
    -> Płatność rozłożona na raty bez udziału banków (bez odsetek)
    -> Brak dodatkowych kosztów i opłat

    1. Andriu, odnosząc się do Twojego pytania odnośnie inwestowania w ziemię. Tak jak sam zauważyłeś, ja naprawdę się na tym nie znam i wolałbym się nie wypowiadać. Nie chcę się na siłę wymądrzać w obszarach, na których temat nie mam niczego do powiedzenia:-)

  4. Może to dziwnie zabrzmi, ale wśród nas są ludzie, którzy uwielbiają dużo płacić. Zarówno ci, którzy proponują Panu K., czy innemu “wziętemu” prezesowi spółki skarbu państwa (w końcu nie płacą ze swojego) jak i osoby prywatne, za przedmioty z sektora zwanego luksusowym. Znam kobiety, które nie kupują szminki poniżej 200 pln (50 euro), ani butów tańszych od 1000 pln. “Są tego warte”. Podnoszą tym samym poczucie własnej wartości i redukują dysonans wywołany niewolniczą pracą w korporacji. Mamy też znajomego, który kupuje najnowsze modele telefonów, telewizorów i innych gadżetów przepłacając solidnie, gdyż wszystko musi mieć najnowsze i już. Ludzie uwielbiają płacić, bo czują się tym samym lepszymi niż inni. Sądzę, iż to choroba naszych (a może nie tylko naszych) czasów.
    Ostatnio usłyszałam na swój temat opinię, iż żyję nie tak jak bym chciała, ale tak, aby kiedyś żyć jak bym chciała. Długo nad tym myślałam, pewnie chodzi o to, że przyciskamy pasa kupując nieruchomości zamiast jeździć na zagraniczne drogie wycieczki, kupować drogie gustowne ubrania, czy prowadzić bogate życie towarzyskie zamiast pracy związanej z wykańczaniem mieszkań. Przez chwilę mnie to zastanowiło, zaczęłam analizować, czy nie ma w tym racji, czy to dobrze, że sobie odmawiamy tak wiele zamiast korzystac z dóbr doczesnych już teraz.
    Zrobiłam rachunek sumienia i…
    Na szczęście nie potrzebuję wydawać pieniedzy na konsumcję, aby poczuć się lepiej. Dobrze się czuję w naszych decyzjach, świetnie wypoczywam w domu, czy jadąc na weekend do SPA, lubię mojego fryzjera za kilkaset pln i nie poprawia mi humoru zabójcza torebka, czy kosmetyk “luksusowy”. Lubię to, że buduję swoją przyszłość, niezależność, że wykorzystuję czas produktywny na produkcję a nie wyłacznie nadmierną konsumcję. W przyszłości nie planuję też nadmiernie wydawać pieniędzy, zatem żyję już teraz po części tak jak pragnę żyć kiedyś.
    Jedyne, na co wydaję pieniądze, niestety, bez opamiętania, to lekarze i leczenie – w tym obszarze jeszcze się nie zreformowałam :-)

    Niestety, “ciśnienie” ze strony świata zewnętrznego jest ogromne, na codzień jesteśmy świadkami chorej konsumcji, bombardowani reklamami, wzorcami życia na pokaz. Słabe jednostki poddają się temu, co na zewnątrz, wzorcom z tabloidów, z telewizji. Im uboższy duchowo, tym wiecej musi wydać, by poczuć się lepiej.
    Zatem albo można skupić sę na bogactwie wewnętrznym i urozmaiconym życiu duchowym, zainteresowaniach i pasjach, albo… pozostaje wyłącznie kupowanie torebek za USD 2.859 w sklepie, gdzie czynsz wynosi PLN 53,800 za jeden m.kw powierzchni sklepu, aby zmniejszyć frustrację…

    1. jest w tym duzo prawdy, wiekszosc ludzi dowartosciowuje sie luksusowymi samochodami, ciuchami itd. są niecierpliwi chca wszystko tu i teraz niestety dużą rolę w tym wszystkim odgrywaja media lansując taki a nie inny styl zycia, wiekszosc ludzi podejrzewam ze nawet nie jet tego swiadoma ze zyje w ten sposób tak poprostu ich “nauczyła” tv czy internet pozatym uwazam ze ludzie sa tez leniwi lepiej lezec ogladac tv i pic piwko niz np. dowiedziec sie czegos o nieruchomosciach na wynajem, lludzie tez sie boją, ja nalezę do tej kategorii ludzi, kiedy pierwszy raz miałem stanąc przed moim potencjalnym klientem sparalizował mnie strach, serce waliło mi jak dzwon koscielny i zimny pot oblał moje ciało, ale kiedy zrobiłem pierwszy krok strach powoli zaczął ustepowac miejsca pewnosci siebie i odwadze o dziwo pierwszy klient kupił moje produkty, tak zaczałem sie sam napedzac, dzisiaj działaja juz pewne automatyzmy gdy na 10 klientów 6-7 mi odmawia to i tak duzy sukces ze 4 sprzedałem, mam taka teze moze mylna, uwazam ze wiekszosc ludzi boi sie nowosci, wyjscia poza strefę komfortu, gdy pierwszy raz na kursie prawa jazdy miałem wyjechac na miasto objawy strachu były identyczne jak podczas pierwszej sprzedazy, dzisiaj nie zatanawiam sie jak mam jechac samochodem tylko wsiadam i automatycznie jadę tak samo jest ze wszystkim co poznajemyi co chcemy osiagnac, dlatego uwazam ze wiekszosc ludzi nawet jak “chce” to strach paralizuje ich działania. Dlatego tak waznym jest miec widoczny cel do którego dązymy, on sam motywuje nas do działania i usuwa przeszkody z naszej drogi, w moim przypadku wystarczy ze pomysle o moim celu i to wystarcza aby wszystkie “strachy” znikneły. Jest taka fajna polska piosenka której ref. zaczyna sie:” najwazniejszy pierwszy krok, potem dalej pujdzie…. nie pamietam dokładnie słow ale czesto ją sobie nuce jadąc do moich klientów:)

      1. Rzeczywiście “strach ma wielkie oczy” :-)
        Wychodzenie poza schematy, poza srtrefę komfortu bywa trudne, ale gdy się zrobi ten pierwszy krok, łatwo się uzależnić od tej adrenaliny i tym samym przyjemności pokonywania trudności, w pewnym sensie swoich słabości :-)
        Tak trzymać, adriu35 :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.