Porady Mieszkanicznika w „Rzeczpospolitej” 5.11.2012

Na zaproszenie red Grażyny Błaszczak miałem okazję odpowiedzieć na pytania Czytelników i Czytelniczek „Rzeczpospolitej” dotyczące kwestii związanych z najmem. Moje porady ukażą się w najbliższy poniedziałek 5 listopada 2012 roku. Mam nadzieję, że będzie to początek dłuższej współpracy z „Rz”.

I trochę prywaty. Akurat tak się składa, że 5 listopada są moje urodziny. I imieniny. Skończę 47 lat. To oznacza, że mam jeszcze 3 lata przed 50-tką. Czyli pozostało mi jeszcze niespełna 1.100 dni by przekazać Wam całą swoją wiedzę i doświadczenie w zakresie budowania wolności finansowej, by wspólnie z Mieszkanicznikami cywilizować polski rynek najmu prywatnego oraz by wraz z moimi wspólnikami rozkręcić Mzuri tak, by w ogóle mnie nie potrzebowało po zakończeniu 50 roku życia.

1.100 dni to bardzo dużo – i biorąc pod uwagę skalę wyzwań przede mną – bardzo mało, ale mam determinację by jak najlepiej wykorzystać te 155 tygodni. By się dobrze przygotować , byczę się teraz w sanatorium na Krymie. Samo sanatorium jest trochę „sowieckie”, ale to mi nie przeszkadza w ładowaniu swoich baterii. Pomaga też temperatura ponad 20 st CJ

A co potem? Potem kolejny etap mojego życiaJ

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

32 Responses

  1. Sławku – wszystkiego naj, naj, najlepszego!! spełnienia marzeń oraz nie kończącego się optymizmu:-)
    Bardzo się cieszę, że miałem okazje cię spotkać na mej drodze życia! Gorąco pozdrawiam – Zbyszek z Bełchatowa.

  2. Witam,

    Sławku dużo, dużo szczęścia i dużo, dużo zdrowia z okazji urodzin i imienin.

    Trzymaj się ciepło.

    Pozdrawiam
    Bartek

  3. Witam
    Wszystkiego Najlepszego z Okazji Urodzin i wielkie dzieki za inspiracje do wolnosci finansowej Teraz całkiem inaczej patrze w przyszłosc a pierwszy krok prawie zrobiony. Dzieki i pozdrawiam wszystkich Fridomiaków

    1. ZbigniewieZ, AdamieR, Bartku, Vito 31, duże dzięki za Wasze bardzo miłe życzenia, które pragnę serdecznie odwzajemnić. Wszystkiego naj, a przede wszystkim postępów w osiąganiu wolności finansowej. Trzymam życzliwie kciuki:-)

  4. Sławku, wszystkiego najlepszego!! Na urodziny, an imieniny i te następne 1100 dni do pięćdziesiątki ;) A później jeszcze więcej lepszego i wolnego! Pozdrawiamy Iwona & Przemek

  5. Sławku, wszystkiego najlepszego!! Na urodziny, na imieniny i te następne 1100 dni do pięćdziesiątki ;) A później jeszcze więcej dobrego i wolnego! Pozdrawiamy Iwona & Przemek

  6. Witaj Sławku:)
    Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i imienin:) Okazuje się, że jesteś astrologicznym skorpionem tak jak ja, a to są ludzie, którzy wyznaczają sobie cele i są konsekwentni w ich realizacji i Ty jesteś tego przykładem. Pozdrawiam
    Wszystkiego dobrego:)

    1. Jakos nie bardzo wierzylem w astrologie, ale skoro tak mowisz, to moze nie przypadek. Zycze i Tobie – jako Skorpionowi – wytyczania bardzo smialych celow, zelaznej konsekwencji w ich realizacji oraz radosci z drogi do osiagania Twojej fridomii:-)

  7. Wszystkiego Najlepszego Sławku. Żyj nam 100 lat. Mam nadzieję, że kiedyś znudzisz się na tej emeryturze i po 60 wrócisz do nas żeby dalej robić to co zacząłeś.

    1. Piotrze, dzieki za zyczenia. A co do powrotu po 60-tce, to kto wie? Natomiast poki co stawiam sobie cel, aby wszystko co czuje, ze mam jeszcze do zrobienia w zakresie popularyzacji idei wolnosci finansowej oraz dobrych praktyk najmu zrobic przed moja 50-tka. Wierze, ze kazdy dzien zycia warto jest tak zyc jakby to mial byc ostatni. Na 100%. A 1100 dni to calkiem duzo.

      Poza tym cieszy mnie to, ze nie jestem juz tqak potrzebny jak bylem na poczatku by rozkrecic machine zmian na polskim rynku najmu. Okazalo sie, ze inherentna potrzeba zmian jest bardzo duza, a ja bylem tylko narzedziem jej rozpoczecia. Wczoraj na przyklad odbylo sie spotkanie Mieszkanicznikow w Londynie, na ktore przyjechalo ponad 40 osob. Sprawilo mi to wiele satysfakcji. Mam nadzieje, ze te spotkania beda dalej rosly w sile.

      Ale oczywiscie nadal mam zamiar duza czesc kolejnych 1100 dni poswiecic na to by pomoc rynklowi najmu nabrac nowych, cywilizowanych ksztaltow. A Fridomiaczkom nabrac wiekszego dystansu do oglupiajcego i wyjalowiajacego bezrefleksyjnego konsumpcjonizmu i przyblizac sie do Fridomii:-)

  8. Sławku również dołączam się do życzeń i życzę Ci przede wszystkim duuuużo zdrowia, bo reszta to już tylko wytrwałość w dążeniu do celu. A przecież wytrwałości Tobie nie brakuje ;)

    pozdrawiam

    1. Dzieki Michciok. Wytrrwalosci nigdy za duzo, wiec tym bardziej dziekuje za zyczenia:-) I zyczliwie odwzajemniam. Mam nadzieje, ze z wytrwaloscia jest jak z madroscia. Jesli bedziemy sie nia miedzy soba dzielic, to jej zasoby beda wciaz geometrycznie przyrastac.

  9. Witam,

    Przede wszystkim wszystkiego najlepszego Sławku! Dużo zdrowia, nieustającego uporu w dążeniu do celu oraz wiele cierpliwości w przekazywaniu wiedzy wszystkim, którzy są na nią otwarci (w przeciwnym wypadku to „orka na ugorze” :) ).

    Korzystając z okazji pozwolę sobie na mały off-topic (mam nadzieję, że mi wybaczycie). Jakiś czas śledzę tego bloga i mimo tego, że idea wolności finansowej nie była mi wcześniej zupełnie obca, to jednak przedstawienie jej w Waszym wydaniu zdecydowanie najbardziej przypadło mi do gustu. Jestem w trakcie lektury „Wolności finansowej…” Waszego autorstwa (wciągnęła mnie tak bardzo, że zamówiłem już pozostałe 2 pozycje „z serii”).

    Moje 1100 dni z pewnością wykorzystam na poszerzanie wiedzy z zakresu inwestowania w nieruchomości oraz na dążenie w kierunku wolności finansowej. Czego życzę również wszystkim Czytelnikom oraz Twórcom bloga!

    Pozdrawiam
    Piotr H.

    1. Piotrze H, dzieki za zyczenia oraz za mile slowa pod adresem bloga. Tobie tez zycze wytrwalosci oraz konsekwencji w dazeniu do Twojej Fridomii. Powodzenia!

  10. Mam pomysł na ciekawy temat na wpis na blogu albo do opisania w kolejnej książce. Mianowicie w jaki sposób reaguje rodzina na osiągnięcie wolności finansowej, chodzi mi głównie o dzieci takiego fridomiaka. Jak dzieciak zobaczy, że ojciec dostaje co miesiąc pieniądze pomimo braku pracy, to czy dla takiego dzieciaka nie będzie to bardzo demotywujące? Dzieciak będzie oczekiwał, że on również będzie sobie żył w wolności finansowej i bez pracy będzie oczekiwał pensji dla siebie, skoro rodzice tak sobie żyją i są szczęśliwi. Nie będzie mu się chciało uczyć ani pracować, skoro rodzice mają pasywne dochody bez pracy. Będzie oczywiście oczekiwał że jedno z mieszkań przypadnie dla niego, skoro rodzice mają tyle nieruchomości, to czemu nie mogą jednego mieszkania mu odstąpić? Poza tym będzie też czekał aż odziedziczy ten majątek i nie będzie musiał więcej pracować ani w ogóle nic robić.

    Oczywiście przejaskrawiam temat, ale osiągając wolność finansową na pewno będzie trzeba sobie przemyśleć jak ten temat przedstawić dzieciom, aby im nie wyrządzić niechcący krzywdy wskutek osiągnięcia własnej fridomii.

    Pozdrawiam

    1. Robert, dzięki za poruszenie ciekawego wątku. Poczekajmy na opinie Fridomiaczek i Fridomiaków, a ja potem opiszę swoje własne doświadczenia.

    2. Robert, ciekawy temat poruszyłeś i myślę, że niezmiernie ważny.

      Myślę, że kreatorem myśli i poczynań naszych dzieci są tylko i wyłącznie rodzice. To my od początku możemy akcentować pewne rzeczy, zwracać na nie szczególną uwagę i wykształcać pewne schematy myślenia a jednocześnie wrażliwość. W pierwszych latach życia naszych dzieci to rodzice są dla nich największym wzorem i autorytetem, jest to jedyna i niepowtarzalna okazja aby móc kształtować dziecko niczym plastelinę – później można tylko prosić a jeszcze później już tylko obserwować;)

      Oczywiście musi nam się chcieć, bo można też włączyć dziecku Cartoon Network, kupić osiemdziesiątą szóstą zabawkę i mieć w… zupie. No ale jeżeli nam się chce, to dziecko nie musi tylko patrzeć na nasze pasywne dochody i przyjmować tego jako pewnik. Nic się nie stanie jeżeli nie dostanie kolejnej zabawki, mimo, że mamy na to pieniądze. Niech zbiera pieniądze i kupi ją za swoje. Myślę, że długo nie zapomnę reakcji sześcioletniej córki kiedy lekką ręką wydała swoje pierwsze uzbierane 100 zł. Mimo że był to wymarzony zakup, już po 15 minutach radość pomieszała się z rozterkami i wątpliwościami, czy było warto no i żalem z powodu pustego portfela:) Oczywiście temat został przegadany i sumienie dziecka uspokojone. A teraz tamto doświadczenie procentuje.

      Nic nie stoi też na przeszkodzie żeby żeby zorganizować dziecku pierwszą lekcję przedsiębiorczości. Zakup za swoje pieniądze kilku cytryn, cukru i wody, sprzedaż lemoniady na rodzinnym grillu i przeliczenie swoich pierwszych zysków więcej powie dziecku niż godziny teoretyzowania czy namawiania na oszczędzanie.

      Jedni otrzymując od rodziców mieszkanie, traktują to jako naturalną kolej rzeczy lub wręcz swoją należność, inni przyjmują to ze skrępowaniem i zyskują motywację do tego żeby już nigdy nie musieli otrzymywać pomocy a wręcz już myślą o rewanżu. Myślę, że w jednym i drugim przypadku nie ma znaczenia czy to mieszkanie jest na kredyt rodziców kosztem ich wyrzeczeń czy też to jedna ze stu nieruchomości z ich portfela. Postawa została ukształtowana dużo wcześniej.

    3. Witam,

      Przyłączam się do życzeń nieustającego zdrowia i inspiracji :-)

      Nie należę jeszcze do Stowarzyszenia choc pewnie to kwestia czasu :-) Natomiast zaczęłam już jakiś czas temu samodzielnie inwestować w nieruchomości (z powodzeniem) i wiążę z tym przyszłość swoją, nie zapominając o dobru moich kilkuletnich teraz dzieci. Dziękuję za wspaniałą książkę, którą przeczytałam niemal jednym tchem pt. “Wolność finansowa”. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że to rzeczywiście dobry plan na inwestowanie i pokazała, że kredytów bać się nie należy.

      Natomiast co do tematu motywacji dzieci, to moim zamysłem jest to, aby do uzyskania ich pełnoletności tak zarządzać pakietem mieszkań, aby każdemu przypadło w udziale na nową dorosłą drogę po jednym. Myślę, że dużo tu zależy od osobowości dzieci, czy dobrze będą się czuć podążając moją drogą czy też odkryją swoją pasję, która da im możliwości satysfakconującego zarabiania. Natomiast zawsze będę zachęcała moje dzieci do inwestowania w nieruchomości. Już teraz czasem towarzyszą mi w różnych momentach związanych z pokazywaniem mieszkania czy przekazywania kluczy. Myślę, że z wiekiem mogę je dalej wtajemniczać, jeśli będą otwarte na taką wiedzę, jak można zainwestować, aby pomnożyć coś co się ma. A teraz przede wszystkim staram się im pokazywać jak można czynnie spędzać wolny czas, poznając różne miejsca i dużo tłumaczyć, że nie codziennie można jeść jajko niespodziankę ;-)

      Chętnie dowiem się o pomysłach innych inwestorów, podobnych do mnie, jakie mają plany na przyszłość dla sowich dzieci.

      Pozdrawiam ciepło :-)

      1. Dorota, dzięki za ciepłe słowa pod adresem mojej książki oraz za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Zapraszam też do przystąpienia do Stowarzyszneia Mieszkanicznik. Wciąz jest tam nas “zbyt mało do pieczenia chleba”:-(

      2. U mnie sytuacja na razie nie wymaga ode mnie podejmowania decyzji odnośnie dzieci, ponieważ mam tylko jedno i ma dopiero 3,5 roku ;-)

        Natomiast myślę, że dziecko powinno jednak na własnej skórze doświadczyć, co znaczy ciężka praca a wcześniej nauka. Nic tak nie uczy i nie daje doświadczenia jak osobiste doświadczenia, samodzielne dochodzenie do wyznaczonych celów.

        Takie ułatwianie życia na start, w postaci np. podarowania od razu gratisowo mieszkania, jest według mnie demotywujące i spowoduje, że takiemu młodemu człowiekowi nie będzie się chciało dawać z siebie 110 % możliwości i talentów, które na pewno ma.

        Nie znaczy to oczywiście, że nie należy dziecku pomagać, ale powinno to mieć swoje granice. Według mnie po maturze dziecko powinno się usamodzielnić na tyle, żeby móc już samodzielnie gospodarować pieniędzmi. Do ukończenia studiów rodzice płacą na utrzymanie dziecka np. tysiąc zł miesięcznie i za to dziecko powinno być w stanie się utrzymać, mieszkać sobie w wynajętym pokoju, kupić sobie jedzenie i jeszcze coś odłożyć na wakacje. Ten tysiąc jest tylko przykładowy, ja kilka lat temu w Toruniu byłem w stanie się utrzymać dostatnio za jakieś 800 zł miesięcznie, może teraz to już nie wystarcza. Z tym że większe wydatki jak ubrania to rodzice kupowali mi osobno.

        Uważam też, że studiowanie w tym samym mieście gdzie się mieszka z rodzicami nie jest dobre, lepiej naprawdę wyjechać na studia do innego miasta. Sam znam przypadki, gdzie 30-letni faceci dawno skończyli studia, ale dalej mieszkają z rodzicami, skoro mama cały czas gotuje im obiady, mają dach nad głową, nie muszą płacić za mieszkanie ani sprzątać czy prać, więc po co się starać żeby się usamodzielnić? Zarabiają teraz np. 1.500 zł miesięcznie i wydają to w większości na swoje potrzeby w rodzaju imprezowania czy podróży na wakacje. I tak trwają w marazmie, twierdząc że zarabiają zbyt mało żeby się usamodzielnić, wyprowadzić od rodziców itd. I to jest takie błędne koło, bo faktycznie za 1.500 zł to niewiele będą w stanie osiągnąć, przykładowo wynajmą kawalerkę za tysiaka, na bilet miesięczny wydadzą 200 zł miesięczny i na życie im zostaje jakieś 300 zł. Widać więc że błąd był popełniony na wcześniejszym etapie.

        Wyznaję więc zasadę płacenia kieszonkowego/stypendium dla dziecka ale tylko do ukończenia studiów w wieku 24 lat, a potem powinno radzić sobie samo. Myślę że darowanie mieszkania za darmo nie ma sensu. Oznacza to dawanie ryby zamiast wędki. Czy lepszym pomysłem nie byłoby kupno dziecku mieszkania, które ono komuś wynajmie i będzie miało z niego własne dochody? Rodzice mogliby co najwyżej pomóc przy podżyrowaniu kredytu czy wzięciu tymczasowo na siebie jakiejś małej części rat kredytu jeżeli dochody dziecka faktycznie byłyby jeszcze zbyt małe. Dawanie od razu całego mieszkania to pójście na łatwiznę. A jak dziecko dostanie jakiś pasywny dochód, to już będzie musiało główkować gdzie tu samemu mieszkać, poszukać taniej, i już musi włożyć wysiłek w poznawanie rynku nieruchomości.

        Oczywiście przy mentalnej pomocy rodziców, którzy powinni je motywować, doradzać, a najlepiej pokazywać własnym przykładem, jak można dojść do upragnionych celów jak chociażby fridomia.

        Pozdrawiam

        PS. Czekam na zdanie Sławka na ten temat. Mi jest łatwo się wymądrzać bo jeszcze przez to nie przechodziłem ;-) więc jak będzie u mnie naprawdę to dopiero czas pokaże za jakieś kilkanaście lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.