Wysokie zarobki to nie wszystko

Wielu osobom wydaje się, że wystarczyłoby by więcej zarabiali by mogli osiągnąć wolność finansową. Że istnieje pewien automatyczny mechanizm: mało zarabiam, mam kłopoty; jak będę zarabiać więcej to będę mieć oszczędności, które dadzą mi bezpieczeństwo finansowe. A  jak będę zarabiać bardzo dużo, to osiągnę wolność finansową.Niestety taki automat nie istnieje.

Niestety wysokie zarobki to nie wszystko. Sam znam wiele osób co miesiąc zarabiających krocie, które nie tylko nie cieszą się wolnością finansową, ale są wręcz zadłużone i zagraża im niepewność finansowa. Choć to się wydaje niewiarygodne, to gdyby nagle stracili pracę, to znaleźliby się w głębokich tarapatach.

Podobne zjawisko opisane zostało w poniższy artykule. http://finance.yahoo.com/blogs/daily-ticker/i-earn-six-figures-and-still-feel-broke-215546862.html

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

  1. Ja jestem całkowitym przeciwieństwem. Im więcej zarabiam, tym mniej wydaję.
    Dopiero jak zacząłem jako tako zarabiać, uwierzyłem, że dzięki temu mogę do czegoś dojść. Jak zarabiałem mało, to wydawałem wszystko bez żalu.
    Potem uwierzyłem, że mogę oszczędzić na przyzwoity samochód. Jak kupiłem samochód, zacząłem marzyć o mieszkaniu. Teraz marzę o całym portfelu mieszkań.
    Obecnie jeżdżę 22-letnią corollą, mimo że byłoby mnie stać na dużo lepszy samochód.
    Nigdy nie pożyczyłem ani złotówki, chociaż byłbym gotowy się zadłużyć na kupno mieszkania, jeśli znalazłbym dobrą okazję. Nigdy mi natomiast nie przyszło do głowy, żeby kredytem finansować konsumpcję.
    Czasami mam pokusy, bo bardzo lubię samochody. Wiem też, że większość ludzi jest bardzo powierzchownych i większym szacunkiem darzy osoby, które wyglądają na zamożne.
    Przyszła wolność jest jednak ważniejsza niż popisywanie się przez innymi, czy realizowanie doraźnych przyjemności.

  2. Ja mam podobnie jak u kolegi Jacka. Im więcej zarabiam tym większą mam motywację do oszczędzania, wiem że szybciej uzbieram na kolejny zadatek niezbędny do sfinalizowania inwestycji.
    Również miłość do motoryzacji czasami mnie dekoncentruje, ale póki co myśl o byciu wolnym finansowym przed 40tka jest silniejsza :)
    Przy okazji życzę Fridomiakom jak najszybszego uzyskania tego stanu.

  3. Sławku mi się wydaje, że osoby o których piszesz po prostu nie czytają tego bloga, bo kto czyta i wyznaje Twoje wartości, to nie wydaje pieniędzy bez sensu ;-)

  4. Witam

    Ja jednak uważam iż wysokie zarobki znacznie pozwalają przyspieszyć uzyskie wolności. I według mnie bardzo to warunkuje zeby uzyskać a nie za pomoca mieszkań zbudować fundusz emerytalny kiedy juz sie jest w podeszłym wieku

    1. Doktorze21, mogą pomóc, owszem. Ale nie “odrobią za nas roboty”:-) Życzę wysokich zarobków, mądrze inwestowanych:_)

  5. Slawku, dzieki ze linka, bardzo ciekawy artykul. Musisz jednak zauwazyc ze w przypadku bodajrze ostatniej rodziny splata kredytu hipotecznego pochlaniala 50% placy netto. FOMO (fear of missing out) jest poteznym czynnikiem, sklaniajacym czesto do nie za madrych decyzji! Mowi ten ktory wlozyl troche pieniedzy w gielde w lipcu 2008 roku;-(

  6. Wydaje mi sie, ze trzeba byc skromnym i pokornym zeby potrafic zarabiac duzo i wydawac malo. Ja osobiscie bylem wychowywany w rodzinie gdzie skromne zycie i oszczedzanie byly bardzo istotne. Uwazam to za bardzo dobra nauke. Z drugiej strony wszelkie kredyty i pozyczki byly uwazane za wielkie zlo i ja dzisiaj tez tak uwazam, co jest polprawda – bo kredyt konsumpcyjny jest zly, ale inwestycyjny jest dobry. Z powodu takiego wychowania mam bardzo silny mechanizm obronny ktory mowi ‘nie bierz kredytu!’. Poki co nigdy w zyciu zadnego kredytu ani pozyczki nie wzialem.
    Sadze, ze latwiej by mi bylo siegnac po pieniadze banku kiedy mialbym juz jedna nieruchomosc placaca co miesiac xyz PLN – wtedy psychicznie wziecie kredytu ktorego rata jest niewieksza od tego xyz PLN bylo by chyba latwiejsze.
    Ja wiem, ze teoretycznie wynajmujacy splaca ten kredyt + nadwyzke. Ale moja glowa mowi, ze 30lat to strasznie duzo czasu, ze moze sie stac wszystko, ze stopy moga isc sporo w gore (hiperinflacja), czynsze w dol (demografia), itp. Na szczescie w miare dobrze mi idzie minimalizowanie miesiecznych kosztow zycia i maksymalizowanie zyskow z etatu, wiec mam nadzieje ze uda mi sie kupic pierwsza nieruchomosc za gotowke.

    1. Krzysiek, choć wiele osób twierdzi, że nie ma sensu inwestować swoich oszczędności w nieruchomości, to ja się z tym nie zgadzam. Inwestowanie własnej gotówki (przynajmniej w części, a na resztę kredyt) pozwala doskonalić kluczową umiejętność życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych.
      Powodzenia za realizację Twojego planu. Daj nam proszę znać gdy już dokonasz pierwszego zakupu:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.