Nie wydawaj pieniędzy na zbędne metry

Pod takim właśnie tytułem ukazał się w dzisiejszym wydaniu Gazety “Parkiet” obszerny artykuł, w którym cytowane są wypowiedzi m.in Artura Kaźmierczaka, prezesa Mzuri Investments. Cieszy mnie to, że podejście do inwestowania, które staram się promować od kilku dobrych lat (nie przepłacania za zbędne metraże) staje się już coraz bardziej powszechne:-). Mam nadzieję, że udało mi się w ten sposób pomóc wielu osobom w zaoszczędzeniu dziesiątków tysięcy złotych. Tym samym skróciłem ich drogę do osiągnięcia wolności finansowej:-)

Cieszy mnie też to, że media doceniają naszą inicjatywę crowdfund inwestowania w nieruchomości. Jest to wątek rozpoczynający cytowany powyżej artykuł. Dodatkowo, informację o Mzuri CFI znalazłem również – przez zupełny przypadek – w piątkowym (09.10.2015) wydaniu “Rzeczpospolitej”, a konkretnie w dodatku promocyjnym “Nieruchomości”.  Artykuł nosi tytuł “Duży potencjał inwestycji”. A dla nas duża satysfakcja:-)

Jak zwykle, będę wdzięczny za ewentualne podesłanie linków:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

9 Responses

  1. Ja od dwóch lat czyli od czasu kiedy rozpocząłem swoją drogę do wolności finansowej tłumaczę znajomym dlaczego interesują mnie możliwie najmniejsze mieszkania i dalej nie łapią :) Gdy powiedziałem że kupuję niespełna 19 metrowe mieszkania to najczęściej słyszałem: “A nie było takich chociaż 25 metrów?”.:)

  2. Witam. Może wsadzę kij w mrowisko, a cóż czasem trzeba. Dlaczego Pan Bartosz Kurek jest cytowany we wszelkich możliwych mediach jako ekspert a tak naprawdę jest pracownikiem pewnego banku, który m.in. oferuje/pośredniczy w sprzedaży mieszkań, pod postacią różnej maści lokat i innych produktów finansowych dla nieco bardziej majętnych Polaków. Dlaczego dziennikarze sami nie zdobędą tych informacji tylko metodą kopiuj/wklej powielają to co powie taki ekspert ? Szeroko pojęta „deweloperka” jest chyba jedyną branżą, gdzie występują eksperci, którzy nie są bezstronni. Bo oto jaką mamy pewność, że pan Bartosz nie manipuluje danymi, aby nakłonić jak najszerszą rzeszę osób do usług swojej firmy ? Przykładem niech będzie to, że w cytowanym artykule pojawiają się kilkukrotnie sugestie, że mieszkanie można kupić jedynie od developera ? Nie ma ani słowa, że można kupić np.: kawalerkę od osoby prywatnej ;-)
    Już kiedyś tak było – mieliśmy różnego rodzaju firmy, których nazw nie wymienię (aby ich nie reklamować o ile jeszcze istnieją), które hurtowo sprzedawały mieszkania od developerów za jedne drobne 10 tysięcy wynagrodzenia w systemie 10/90 a ich „twarze” co i rusz występowały w mediach jako wielcy eksperci rynku nieruchomości. Myślałem, że to czas przeszły, ale przykład p. Bartosza, pokazał, że nadal mamy ekspertów zależnych od swoich firm. Mnie zawsze ekspert kojarzył się, z kimś niezależnym, kto wydaje swoje opinie w oparciu o swoją wiedzę, ale jest przede wszystkim BEZSTRONNYM obserwatorem.
    Wiem Sławku, że ów bank, o którym pisze, zapraszał Ciebie na wystąpienia. To super, bo to była jedyna okazja abyśmy Cię mogli z żoną zobaczyć i posłuchać na żywo. I to im się chwali rzecz jasna. Ale mam wielką nadzieję, że doczekamy większej liczby nienależnych dziennikarzy, ekspertów – ot takich jak Ty. Prowadzisz bloga, gdzie KAŻDY może coś napisać, poczytać i nie jest nachalnie kierowany na jakieś usługi (bo nie masz reklam na stronie). Nie bierzesz kasy za swoją wiedzę – i jesteś prawdziwym ekspertem. Może z racji tych powiązań z w/w bankiem nie podzielisz mojego zdania, ale ja uważam, że w prasie nie ma miejsca na takich ekspertów jak p. Bartosz. Chyba, że zrezygnuje on z pracy w tym banku i będzie jedynie ekspertem, bo wiedzę na pewno ma dużą…
    Pozdrawiam
    Adam

    1. Adam, nie chcę bronić Pana Kurka tylko dlatego, że Lions Bank zaprosiło mnie jako mówcę na dwie konferencje dla swoich klientów (niestety już mnie nie zapraszają:-))). Miałem okazję poznać go osobiście i jestem pod wrażeniem jego wiedzy. Ma dużo czasu by robić research, analizować dane i dzieli się tymi danymi z dziennikarzami, którzy go cytują. Zresztą nie on jeden. Bardzo widoczni w mediach są Marciń Jańczuk z Metrohouse czy Pan Krasoń (jego spotkałem tylko raz przelotnie w studio TVN) z Homebrokera czy rzecznik firmy Emmerson (zapomniałem w tej chwili nazwiska).

      To co robią Ci panowie wydaje mi się całkiem normalne i według mnie – nie przekracza granic przyzwoitości:-)

      Oczywiście każdy z nas powinien sobie zawsze zadać pytanie czy dany ekspert mówi z własnego doświadczenia inwestycyjnego, czy też swoją wiedzę bazuje nie na doświadczeniach, tylko na samej analizie danych. Kiyosaki jest zwolennikiem tych pierwszych.

      Ja chyba też, co nie znaczy, że analitycy nie mają nic ciekawego do powiedzenia:-))) Czytając artykuły Bartka Kurka (czy innego z wymienionych przeze mnie powyżej Panów, zresztą takich osób jest więcej) zdarza mi się dowiedzieć czegoś nowego. Nie zawsze się to sprawdza w przypadku innych komentatorów rynku nieruchomości.

  3. A wiesz czemu już Ciebie Sławku nie zapraszają ? Bo skradłeś im całkowicie show. Twoje wystąpienie trwało, zamiast bodaj 45 minut, drugie tyle plus przerwa oraz czas po wszystkich prelegentach. Dość powiedzieć, że słuchacze z trudem puścili Ciebie do toalety (zrobili to tylko bo obiecałeś wrócić). Reszta występujących mówiła oczywiście w miarę ciekawie, ale czuć było, że to właśnie bardziej teoretycy, związani jeszcze dość mocno z interesem firmy. Widz (słuchacz) lubi prawdę, a z Twoich wystąpień właśnie ona bije najmocniej.
    Reasumują ja jednak zostanę przy swoim zdaniu, przy całym szacunku dla Twojego. Może bardziej podkreślę jedynie to, że brakuje mi tego aby dziennikarze piszący o rynku nieruchomości wkładali więcej pracy w swoje artykuły niż tylko cytowanie pracowników danych firm. Generalnie poziom dziennikarstwa w naszym kraju dramatycznie spadł. To już jednak za daleko od głównego wątku tej dyskusji… Pozdrawiam serdecznie.

    1. Adam, dzięki za komplement. Rzeczywiście pamiętam, że w Warszawie jeden z prezesów Lions Bank zaskoczył mnie prośbą o to bym jeszcze coś dopowiedział już po moim “czasie antenowym”:-)

  4. http://www4.rp.pl/Kupno-i-sprzedaz/310179987-Nie-wydawaj-pieniedzy-na-zbedne-metry.html

    Żeby zacząć zarabiać na nieruchomościach, wcale nie trzeba mieć grubego portfela. Wystarczy już 10 tys. zł.

    – Większość początkujących inwestorów, zwłaszcza z Warszawy, ma tymczasem błędne przekonanie, że minimalna kwota potrzebna na inwestycję to 200–300 tys. zł – mówi Artur Kaźmierczak, prezes zarządu Mzuri Investments. – Na mieszkaniach na wynajem można zaś zacząć zarabiać, mając już 10 tys. zł. Nasza firma na przykład uruchomiła kilka inicjatyw grupowego inwestowania w nieruchomości w formule crowdfundingu udziałowego. By zostać udziałowcem Mzuri CFI 2 lub Mzuri CFI Alfa, wystarczy 10 tys. zł. To kapitał dostępny dla wielu studentów, pielęgniarek czy nauczycieli – podkreśla. Kaźmierczak tłumaczy, że inwestując grupowo, w zależności od wybranego przez inwestora modelu (rentierski, gdzie inwestor co roku otrzymuje udział w zysku, lub np. emerytalny, gdzie pieniądze są przez kilka lat reinwestowane), można liczyć na zwrot od 6 do 10 proc. rocznie.

    Wynajem albo sprzedaż

    Nie trzeba więc koniecznie kupować mieszkania, by inwestować na rynku nieruchomości. – A trzeba pamiętać, że choćby w stolicy trudno o mały lokal za mniej niż 200 tys. zł. Nie jest to jednak niemożliwe – zastrzega prezes Mzuri Investments. Znacznie taniej jest w Łodzi i Katowicach. – Najtańszy lokal, jaki znaleźliśmy dla naszego klienta, kosztował 28 tys. zł. W zeszłym miesiącu kupiliśmy mieszkania po niewiele ponad 30 tys. każde. Do tych kwot trzeba oczywiście doliczyć koszty remontu, ale w sumie daje to 60–70 tys. zł – zwraca uwagę Kaźmierczak.

Skomentuj Krzysiek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.