Wolność finansowa w Tatrach – cashflow quadrant w praktyce

Okres okołosylwestrowy spędziłem, drugi rok już z rzędu, w Tatrach. Celem nie było odsłuchanie Sławomira na Równiach Krupowych (choć kusiło), tylko aktywny wypoczynek. Pierwszy raz miałem okazję wypróbować skitury lub po naszemu narty z fokami. Przednia rozrywka – jest ciepło (ponieważ podchodzenie jednak wymaga sporo wysiłku), nie trzeba się oglądać na kolejki do wyciągu (możemy iść szlakami, na dziko, a nawet podchodzić obok klasycznego stoku), ani też płacić za skipass (dość kuszące na okres wolności finansowej =). Nic dziwnego, że na Kasprowym obecnie więcej spotkać można skiturowców, niż narciarzy klasycznych, a wypożyczalnie pękają w szwach (z dwa razy wyższymi cenami)! Na za rok pewnie będzie połączenie skiturów ze wspinaczką w lodzie.

Przy okazji miałem okazję przyjrzeć się z bliska kilku modelom zarabiania – zarówno w nieruchomościach, jak i poza nimi, które wpisują się w tzw. cashflow quadrant Roberta Kiyosakiego.

Sytuacja pierwsza – kwadrat S (self-employed, czyli osoby pracujące na swoim). Tak w tym roku, jak i rok wcześniej skorzystałem z profesjonalnych instruktorów (teraz skiturów, poprzednio wspinaczki zimowej). Profesjonalnych instruktorów w Zakopanem – rozumianych jako tych okraszonych uprawnieniami IVBV, PZA, czy też byłych i czynnych TOPRowców, którzy są w stanie zapewnić bezpieczeństwo i dobrą edukację, jest całkiem sporo. Większość z nich łączy swoją pasję (narty, wspinaczka, turystyka wysokogórska), z możliwością zarobku. Typowe stawki za dzień co najmniej 800 PLN nawet do 1.400 PLN brutto. Sprawny sprzedażowo instruktor, po odprowadzeniu kosztów i podatków, może wypracować miesięcznie 10, czy 20, a nawet więcej tysięcy złotych.

Często jednak łączą oni taką pracę – i jest to dla mnie niesamowite z perspektywy siły i energii jaką muszą posiadać – np. z pracą na etacie, zwłaszcza w TOPR.  Początek dnia o 7 rano, osiem godzin z kursantami, powrót do domu ogarnąć dzieci, a następnie idą na nocną zmianę w ratownictwie. Ekstremalne z perspektywy “mieszczucha”, ale pewnie też trudne do utrzymania w długim terminie. Nie dziwne, że już co najmniej jeden taki znajomy zaczął intensywnie inwestować w nieruchomości, żeby w przyszłości “wyluzować”.

Sytuacja druga – kwadrat B (business-owner, posiadacz biznesu). Po trudach wdrapywania się z fokami do Doliny 5 Stawów, czy na Karb, przyszedł czas wypocząć. 2 stycznia (wtedy, gdy opady śniegu przybrały na sile, a czas przejazdu z Zakopanego do Nowego Targu wzrósł do 4 godzin), przenieśliśmy się do Murzasichla, gdzie wybraliśmy mały, butikowy pensjonat w stylu toskańskim polecony przez jednego z kolegów. Miejsce gorąco polecam, ponieważ miks klimatu słonecznej Toskanii i jej pysznego jedzenia oraz wina ze śniegami polskiej zimy działał bardzo kojąco. Obłożenie samo mówiło za siebie – biznes się kręci.

Miałem też okazję poznać właściciela, który 10 lat temu (jak się okazało – zainspirowany m.in. Fridomią!) wykupił działający w tym miejscu pensjonat, rozbudował go (z ogromnymi trudami – urzędy na Podhalu są jak wspominał bardzo oporne), a następnie mocno rozkręcił. A gdzie go poznałem? Cóż, na parkingu, przy okazji odśnieżania samochodu. Niestety, ze względu na brak pracowników, który jest obecnie zmorą chyba każdego posiadacza biznesu w Polsce, właściciel musiał pracowicie odśnieżać parking i wjazd na posesję. Polegało to na tym, że łopatą ładował i ubijał śnieg na bagażniku całkiem dużego pick-up’a, a następnie wywoził go poza posesję. Nie ma w tym oczywiście żadnej ujmy – praca fizyczna to wręcz przyjemność i zdrowie po godzinach przy ekranie komputera. Ale ze względu na silne opady, do godziny 12 robił takich kursów co najmniej 5, a pewnie w ciągu całego dnia – minimum 15 razy, konsumując cały jego dzień – i tak przez okrągły tydzień! Okazało się, że podobne problemy właściciele mają także przy sprzątaniu – pokojowa “nie była w stanie dojechać” już od pięciu dni, wymawiając się trudami na drogach. Cóż, własny biznes ma wiele jasnych stron, także hotelarski, ale pracownicy, a właściwie ich brak, może nieźle spędzać sen z powiek.

Sam rynek nieruchomości i wynajmu długoterminowego w Zakopanem – po szybkim przeglądzie “Internetów” i paru rozmowach – okazuje się być bardzo płytki z perspektywy zewnętrznego Inwestora i wymagający bycia “insiderem”. Na dzisiaj na OLX jest całych 12 ofert wynajmu, a po odjęciu ofert krótkoterminowych oraz mieszkań pracowniczych zostaje ich 6 – w efekcie czynsze są na poziomie bliskim warszawskiemu – ok. 2-3 tysiący złotych brutto, a pewnie można pokusić się o więcej. Ceny nieruchomości – równie warszawskie. Ofert jest 37, po odjęciu apartamentów w condohotelach zostanie tego pewnie mniej niż 25. Najtańsza oferta to kawalerka na poddaszu chaty za cenę 269 tys. PLN o mizernym standardzie. Patrząc na skalę przypuszczam – co potwierdził mój nowy przyjaciel od wspólnego odśnieżania – że rynek jest mocno zamknięty i porozdawany pomiędzy lokalnych inwestorów.

Wniosek 1 – rentowności w najmie długoterminowym nie powalą “outsidera” i lepiej tam się nie zbliżać.

Wniosek 2 – ten kto znajdzie dostęp do okazji (można się wżenić, przepłacić pośrednika, polować na trudne przypadki lub po prostu spędzić tam więcej czasu) może zapewne mieć dość atrakcyjne stopy zwrotu.

Główne przemyślenie i marzenie po wyjeździe – chatka w Murzasichlu z widokiem na Tatry Wysokie… =)

 

PS. Przebiśniegów w galerii Fridomii niestety nie odnalazłem, więc będzie stokrotka =)

PS2. A Wy jak spędzaliście Nowy Rok? Aktywnie, leniwie, czy w podróży?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

17 Responses

    1. Bartek,
      Było pięknie! 4 stycznia trochę poszusowałem w Małym Cichym, bo w górach była lawinowa czwórka (planowałem wypad na Świnicę)…

      Widok od Słowackich Tatr po Giewont, cudownie! Tylko zimno na krzesełku… (wiatr i minus 10 stopni)

  1. Witam serdecznie!

    Jestem czytelnika bloga już od dłuższego czasu i w miarę aktywnie działam w kierunku osiągnięcia fridomii. Natomiast od nie aż tak długiego czasu jestem mieszkańcem Podhala (a konkretnie Nowego Targu) i odkrywam uroki życia w tym pięknym miejscu. Z racji zmiany miejsca zamieszkania mój zapał do osiągnięcia wolności finansowej trochę się ostudził – zarówno z racji temperatur na Podhalu ;), jak i tego, że w sumie nie potrzebuję już wolności finansowej, żeby po prostu dobrze żyć. Ciężko byłoby mi znaleźć – oczywiście mówię o swoich subiektywnych odczuciach – ciekawsze miejsce do życia w naszym kraju. Jest to również bogaty region – między innymi dzięki przyjezdnym z Warszawy ;) – i jeśli ktoś ma odpowiedni zawód czy umiejętności to może tu żyć na bardzo przyzwoitym poziomie i z odpowiednią mentalnością dążyć do osiągnięcia tytułowej “wolności finansowej w Tatrach” ;)

    Tak więc może odniosę się do skiturów – faktycznie, jest to obecnie bardzo modny sposób spędzania wolnego czasu, zarówno przez mieszkańców Podhala, jak i turystów. Z racji charakteru swojej pracy mam mimo wszystko jednak dużo większy kontakt z narciarzami klasycznymi, gdyż w tym przypadku jest dużo więcej urazów ;)

    Jeśli chodzi o sposób spędzenia Sylwestra i Nowego Roku – osobiście nie rozumiem tego szału związanego z Sylwestrem Marzeń w Zakopanem. Ludzi pełno, ceny kosmiczne, a muzyka…no cóż. No i później te korki 2 stycznia przy powrocie z pracy…
    Ja natomiast, wraz z żoną, wybrałem się na Sylwestra do schroniska górskiego i było to naprawdę niesamowite przeżycie. Nie wiedziałem, że góry zimą – a szczególnie po zmroku! – są tak wyjątkowe. A wejście wraz z powrotem zajęło mi tyle, ile sylwestrowicze z Zakopanego wracali do Krakowa ;)

    Z tego co się dowiedziałem, mamy teraz na Podhalu zimę stulecia (a przynajmniej dziesięciolecia ;) ) więc są ogromne problemy ze śniegiem. Po prostu nie ma go kto ani gdzie wywozić. Co dotknęło również właściciela pensjonatu z artykułu.

    Pozdrawiam wszystkich ciepło z Nowego Targu ;)

    1. Bartek,
      trochę zazdroszczę Nowego Targu =)

      Ostatnio moje rozmyślania o dobrym miejscu wypadowym na okres Wolności Finansowej przesunęły się właśnie z Gdyni do Nowego Targu/Podhala (Murzasichle?). Wszystko pod ręką:
      – góry (narty, wspinaczka, trekkingi)
      – żagle (zalew, trudno, ale zawsze żagle =)
      – strefa spadochronowa + szybowcowa
      – “normalne” miasto rzut beretem (Kraków)

      A do Wolności Finansowej faktycznie dużo nie trzeba – to chyba bardziej problem mentalny poczucia bezpieczeństwa i rygoru finansowego, ale tu Sławek pewnie wiecej nam napisze =)

      Pytanie:
      – jak w NT ze smogiem? Opinia/statystyki twierdzą, że gorzej niż w Chinach, ale czy tak faktycznie jest?
      – Sylwester w schronisku – słyszałem, że to dobra opcja, chociaż wymagająca planowania na rok w przód – które i jak się tam “zaklepałeś? Zresztą 31go byliśmy w “Piątce”, tuż przed zasypaniem, towarzystwo wyglądało na zadowolone – zadroszczę im bycia wywiezionym “śmigłem” =)

      PS. Sylwestra w Zakopanem też nie rozumiem, ja tylko przypadkiem jak zastrzegłem =D

      1. ” – góry (narty, wspinaczka, trekkingi)
        – żagle (zalew, trudno, ale zawsze żagle =)
        – strefa spadochronowa + szybowcowa
        – „normalne” miasto rzut beretem (Kraków) ”

        Do tej listy dodałbym też:
        – termy: Bukowina, Szaflary
        – nowo powstająca galeria handlowa z kilkoma salami kinowymi

        Do Krakowa za bardzo nie mam potrzeby wyjeżdżać, bo niczego mi tu nie brakuje. Ale chyba jestem troszkę introwertyczny ;)

        “A do Wolności Finansowej faktycznie dużo nie trzeba – to chyba bardziej problem mentalny poczucia bezpieczeństwa i rygoru finansowego” – absolutnie się zgadzam. Jak sobie człowiek dobrze poukłada życiowe priorytety to naprawdę wiele nie potrzeba, aby z materialnego punktu widzenia osiągnąć maksymalne szczęście. Ale jest kwestia poczucia własnej wartości, bezpieczeństwa, przyzwyczajeń itp itd

        – jak w NT ze smogiem? Opinia/statystyki twierdzą, że gorzej niż w Chinach, ale czy tak faktycznie jest?

        Smog to bardzo popularny temat w NT, ja osobiście mieszkam i pracuję “na obrzeżach” i nie mam z nim za dużo kontaktu. Można znaleźć takie rejony w NT i okolicy, że mieszkając tam nie ma się z nim do czynienia. Relaks, zakupy itp. robić w takich rejonach, gdzie również go nie ma. Np. stoki narciarskie czy lotnisko z rezerwatem (gdzie są trasy biegowe w zimie albo rowerowe latem) mają bardzo czyste powietrze. Poza tym miasto jako tako zajmuje się tym tematem, natomiast starych górali palących badziewiem ciężko przekonać. Myślę, że potrzebna jest tu zmiana pokoleniowa :)

        – Sylwester w schronisku – słyszałem, że to dobra opcja, chociaż wymagająca planowania na rok w przód – które i jak się tam „zaklepałeś?

        Nic nie zaklepywalem, po prostu wszedłem na górę do schroniska, godzinkę tam wraz ze swoją żoną spędziliśmy (aż do fajerwerków) i zeszliśmy, bo to było wybitnie nie nasze towarzystwo :D Przede wszystkim ważne dla nas było wejście i doznania estetyczne górskiego szlaku zasypanego śniegiem ;)

        Pozdrawiam :)

        1. Bartek, jak będę na Podhalu to umawiamy się na kawę, pociągnę temat =)

          Ad. Termy – tamtych dwóch nie odwiedzałem, ale polecam Chochołów!

    1. Bobbi (dopisek doskonały – architekt czy pasjonat?)

      Jak najbardziej nie urażony, bo choć trójpodział znam i staram się stosować w foto i rysunku, to załączone zdjęcia są dalekie od ideału…

      Zimno było, kije przeszkadzały, nie miałem głowy do łapania kompozycji telefonem =D Następnym razem zabiorę lustro i będę się pilnować!

      Ad. PS – też świetny kierunek, na Majówkę planuję przeprawę z plecakiem i namiotem od strony Ukraińskiej przez Słowację do naszych Bieszczad, celując na Zew Festival

  2. Pamiętam jak kilka lat temu 1 stycznia około godziny 7 wyruszyłem na dłuższy “spacer” w Tatry Zachodnie. Mimo, iż zaczynałem trasę od popularnej Doliny Chochołowskiej, przez dobre 8 godzin spotkałem raptem 3 osoby… Tłumy zostały w dole ;)

    Skitury wydają się być świetnym sposobem na wędrowanie po górach zimą. Byłem pod wrażeniem tempa przemieszczania się w ten sposób w głębokim śniegu. Torowanie i przebijanie się w zaspach jest jednak znacznie bardziej męczące. Dopiero jak zaczęło się robić stromo to “foczki” zostały z tyłu. Czas będzie i mi spróbować. Kuszą znacznie bardziej niż inwestowanie w Zakopanym ;)

  3. Pamiętam jak kilka lat temu 1 stycznia około godziny 7 wyruszyłem na dłuższy “spacer” w Tatry Zachodnie. Mimo, iż zaczynałem trasę od popularnej Doliny Chochołowskiej, przez dobre 8 godzin spotkałem raptem 3 osoby… Tłumy zostały w dole ;)

    Skitury wydają się być świetnym sposobem na wędrowanie po górach zimą. Byłem pod wrażeniem tempa przemieszczania się w ten sposób w głębokim śniegu. Torowanie i przebijanie się w zaspach jest jednak znacznie bardziej męczące. Dopiero jak zaczęło się robić stromo to “foczki” zostały z tyłu. Czas będzie i mi spróbować. Kuszą znacznie bardziej niż inwestowanie w Zakopanem ;)

    1. Przemek – polecam! Jest jeszcze zaleta skiturów taka, że jest ciągle ciepło (jak to przy podejściu) – inaczej niż przy wyciągu krzesełkowym.

      Gdybyś szukał szkoły w Zako, polecam 5+ (instruktorzy z TOPR etc.)

    1. Nie dotarłem niestety, musiałem już wracać na Śląsk…

      Jak Szczyrk po reformie Słowaków? Podobno organizacja lepsza, za wyjątkiem parkingów?

  4. Wg mnie Szczyrk nie ma obecnie w PL konkurencji jeżeli chodzi o ilość tras – 40 km w jednym miejscu to już jest coś. Z drugiej strony korki przy dojeździe w weekendy i brak miejsc parkingowych mogą wielu odstraszyć, ale póki co gości jest bardzo wielu. Z mojego researchu wynika, że dobre miejsca noclegowe (kwatery w cenie od 80-100 zł na głowę) i hotelowe są zajęte do początku marca. Burmistrz i TMR z tego co wiem pracują nad tematem parkingów. Wygląda na to, że to ciekawy rynek. Sam TMR kupił niedawno hotel i planuje budowę innego na BSA. Gdyby jeszcze była gwarancja śniegu….

    1. Bartek, generalnie ja ubolewam w Polskich górach nad jednym – sensowną komunikacją… Wszystko zawsze stoi w korkach, jest masakra parkingowa. A gdyby tak wyrzucić samochody osobe z miasteczek, dać porządne parkingi na wlotach i regularne busiki…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.