Kilka dni temu spotkałem w najtańszym hotelu w Port of Spain, stolicy Trynidadu i Tobago, pewnego 60+latka ze Szwecji. Mikael tak naprawdę pochodzi z Czech – jego rodzice wyjechali stamtąd kilkadziesiąt lat temu. I słabo mówi po czesku. Ale i tak przegadaliśmy dobre kilka godzin.
Okazało się, że Mike (lub Michal) jest Fridomiakiem. Posiada w Goteborgu 71 mieszkań na wynajem. Pierwsze kupił, podobnie jak ja, jakieś 20 lat temu:-) Oprócz bycia hotelowymi sknerami (hotel ów kosztuje USD 22 za noc) łączy nas też to, że Michal żadnego swojego mieszkania nigdy nie sprzedał oraz to że również inwestuje w segment budżetowy:-) Co oczywiście w Szwecji oznacza co innego niż w Polsce. Jego najmniejsze mieszkania mają po 25 m.kw. No i różnią się też cenami zakupu.
Najtaniej udało mu się kupić mieszkania gdy kilka lat temu zakupił całą kamienicę z 13 jednostkami za równowartość około 1,3 mln Euro, czyli wyszło po Euro 100 tyś za sztukę. Wynajmuje je po średnio Euro 450 za sztukę, z tym, że w to wliczone są również opłaty do administracji. A więc na tych mieszkaniach, zakupionych w pakiecie, osiąga nieco ponad 4% zwrotu rocznie. Pustostany w Szwecji są niskie, bo ludzie wynajmują – inaczej niż dziś w Polsce – na długie lata. Na pozostałych mieszkaniach zwroty ma sporo niższe.
Na liczbach nominalnych porównuje się to z Polską następująco: cena zakupu 100 tyś jednostek (w PL złotych, a w Szwecji EURO, tzn koron, ale Michal przeliczał na Euro). Ale potem najem w Szwecji to tylko 450 jednostek MINUS opłaty do administracji, a w Polsce najem za 750-800 jednostek PLUS oplaty do administracji. No i jeszcze różnica w podatkach na korzyść Polski.
W Szwecji występuje też zjawisko regulowania czynszów – nie można ich podnieść więcej niż o wskaźnik podany przez jakiś tam urząd. Zwykle jest to 1,5%, ale czasami bywa 2,5%, a w niektórych latach tylko 0,5%. Niestety gdzieś mi się w czasie podróży zagubiła kartka, na której robiłem sobie notatki, więc nie pamiętam teraz jakie Michal płaci w Szwecji podatki dochodowe. Z tego co pamiętam to bardzo
wysokie, choć spodziewałem się, że będą horrendalnie wysokie:-)
Róznimy się z Michalem też tym, że on sam zarządza swoimi mieszkaniami, więc choć osiągnął wolność finansową – na najmie zarabia netto coś około 70 tyś Euro rocznie (w sumie niedużo jak na tak duży portfel mieszkań) – nie może wyjeżdżać na dłuższe wakacje:-). Wyjeżdża kilka razy w roku, ale na krócej niżby chciał. Chce odwiedzić wszystkie kraje świata, ale póki co jego wyzwaniem jest przekroczenie bariery setki. Niestety razem z notatką zgubiłem też adres mailowy Michala, więc chyba nici z tego by Mzuri otworzyło wkrótce oddział w … Goteborgu:-( Myślę, że udałoby mi się przekonać zarząd Mzuri, że dla 71 mieszkań warto byłoby się podjąć tego wyzwania:-)
Opowiedział mi też o kilku perypetiach, które przeżył z najemcami. Łącznie z wlekącymi się w czasie procesami sądowymi i komorniczymi (swoją drogą to opłaty dla komorników są w Szwecji bardzo wysokie, ale cóż tam jest tanie?) Albo miał pecha, albo nie do końca nabrał jeszcze doświadczenia w najmie. Sądzę, że raczej to drugie – widać duża skala oraz długość okresu działania w branży nie są wystarczającymi czynnikami ograniczającymi ryzyko najmu…
PS 1. Dla tych z Was, którzy zaglądają czasami na mój profil na FB: ze względu na to, że jestem cyfrowym dinozaurem, a FB coś zmienił w procedurze zamieszczania zdjęć, nie umiem tego robić i to dlatego od ok 2 tygodni nie zamieszczam tam zadnych nowych postów
PS 2. Nie jestem specjalnym fanem amerykańskich świąt rozlewających się na cały świat, ale ponieważ z balkonu swojego hotelu w Basseterre na St. Kitts & Nevis widzę faceta stojącego przy ulicznym stoisku pelnym czerwonych baloników, to przypomniałem sobie by życzyć wszystkim Walentynkom oraz wszystkim Walentym dużo miłości od Najbliższych i od … całego świata :-)
23 Responses
W sumie ma przychód duży z najmu, ale to tylko dzięki ogromnemu portfelowi mieszkań. Wychodzi mu zwrot 1% i jeszcze sam zarządza najmem – moim zdaniem to jednak słaby interes, wiem Sławku że nie pochwalasz innych form inwestowania, ale uważam, że zwrot 1% z inwestycji to naprawdę słabo.
Tomek, rozumiem, że wyliczyłeś zwrot w ten sposób, że podzieliłeś przychód roczny przez liczbę mieszkań w portfelu Michała (czyli Euro 1000 rocznie) i podzieliłeś to przez cenę 1 mieszkania w zakupionej kamienicy. Tak? Pamiętaj, że jest to zwrot netto, również po podatkach, które w Szwecji są bardzo wysokie.
Aha i jeszcze jedna informacja, o której wcześniej nie wspomniałem. Sorry, zapomniałem. Michał nie spłacił jeszcze wszystkich kredytów zaciągniętych na zakup mieszkań, które posiada. Spłacił większość, ale części jeszcze nie. I to powoduje, że część gotówki mu “ucieka”, dopóki nie skończy spłaty kredytów. Przy czym warto dodać, że oprocentowanie kredytów hipotecznych jest w Szwecji akurat baaardzo niskie:-)
Rzeczywiście uważam, że z perspektywy wolności finansowej nie jest ważne jaki % zwrotu otrzymujesz, tylko (a) ile wpływa Ci regularnie, co miesiąc gotówki na konto oraz powiązane z tym silnie (b) czy ilość tej gotówki pokrywa (czy nie pokrywa) comiesięczne koszty utrzymania standardu życia, do którego się przyzwyczaiłeś. Ten przykład myślę doskonale obrazuje istotę wolności finansowej oraz tego czym ona się różni od chęci “wzbogacenia się”. Jak pokazuje przykład Michala ze Szwecji, wolność finansową można osiągnąć nawet przy stopie zwrotu wynoszącej 1% netto :-)
A w co Ty byś mu doradził zainwestować by mógł osiągnąć wolność finansową? Jaka inna inwestycja mogłaby mu dawać blisko 6.000 Euro czystej gotówki regularnie, miesiąc w miesiąc? Lub więcej, skoro twierdzisz, że zakup mieszkań na wynajem był “słabą inwestycją”? Według mnie jedyną lepszą alternatywą byłoby inwestowanie swoich pieniędzy w … Polsce. Ale może Ty rzeczywiście masz lepszy pomysł? Chętnie usłyszymy :-)
Sławku, ja nie znam możliwości inwestowania ani niuansów opodatkowania w Szwecji, więc nie będę nawet próbował doradzać . Zapewne Mikael wie, co robi, bo skoro zgromadził taki majątek, to ma olej w głowie. Dobrze, że w Polsce, kraju znacznie tańszym od Szwecji, można mieć taki sam przychód w pełni pasywny, mając o rząd wielkości niższy majątek.
Dokładnie tak, Tomku. Dzięki:-)
Jak widać z wyliczeń utrzymywanie się z wynajmu mieszkań w krajach rozwiniętych to dość kiepski pomysł. Lepiej sprzedać te mieszkania, kupić w Polsce pakiet mieszkań (nawet w różnych miastach), oddać w zarządzanie i w spokoju jeździć po świecie. Jeśli nawet połowa jego mieszkań jest w kredycie to po sprzedaży miałby 3,5 mln euro. To 15 mln złotych. Po 200 tys. mieszkanie daje 75 mieszkań. Po 1000 zł netto miesięcznie to 75 tys. miesięcznie czyli 17 tys. euro.
Tu chodzi o ryzykow kursowe, PLN bedzie slabl z czasem. Gosciu wlozy 3,5 mln EUR a po 10 latach bedzie to warte np 2 mln EUR, bo PLN oslabi sie o kolejne 40%
BGK, częściowo się zgadzam. Będzie poddany ryzyku kursowemu, to prawda. Ale wg mnie mniej go powinnien boleć ew. spadek rynkowej wartości, a bardziej spadek comiesięcznych wpływów gotówki na jego konto z tytułu strat kursowych.
jesli ma 15 mln zł, to zakladając że bedzie żył 100 lat, ma to na 40 lat czyli z grubsza 500 miesiecy, czyli 30 tys zł na miesiąc trudno to wydac i w zasadzie zamiast bawic sie w zarządzanie najmem i tracic czas , powininien wydawac na podróże jak lubi, co mu za róznica czy odejdzie ze swiata z 1 mln euro czy bez?
Marian, dzięki za Twój komentarz. Niby masz rację, ale mam kilka “ale” do takiego toku myślenia:
1. a co jeśli – kurcze – będzie żył 105 lub 110 lat, a w 100 roku życia, 1 grudnia, zostanie mu już tylko owe 30 tyś zł, które mu wyliczyłeś? Przecież o tym że będziemy żyć dodatkowe 10 lat nie dowiadujemy się z 40-letnim wyprzedzeniem…
2. Piszesz, że 30 tyś zł na miesiąc jest ciężko wydać. Nawet zakładając, że masz rację, to pojawia się pytanie co można będzie kupić za 30 tyś zł w roku 2059? Cy myślisz, że to samo co dziś? Jestem pewien, że będzie to o wiele mniej. Inflacja zjada wartość odłożonej gotówki. Natomiast nie zjada wartości zakupionego mieszkania. Zarówno wartość mieszkania jak i czynszu najmu zwykle rosną wraz z inflacją (średnio, w dłuższym terminie, o jakiś 1 pp powyżej inflacji)
3. wreszcie może nie być mu obojętne – jak sugerujesz – czy odejdzie ze świata z 1 mln Euro czy bez. Dlaczego? Bo mógłby ten milion zostawić swoim dzieciom. Lub wnukom. Lub sąsiadowi, który pomagał mu robić zakupy. Lub jakieś fundacji dobroczynnej. Lub… mozliwości jest wiele i niektórzy chcieliby z nich skorzystać:-)
Lemon, zgadzam się. Tak to wygląda z naszej perspektywy. Ale już z jego perspektywy, Polska jest nieznanym krajem, gdzie czyhać na niego mogą nieznane mu dodatkowe ryzyka inwestycyjne, gdzie jest inna waluta co tworzy ryzyka kursowe, itp. I pewnie się nie zdecydowałby tu inwestować nawet mając świadomość tego, że w Szwecji może osiągnąć niższe zwroty. I ja się z takim sposobem myślenia muszę zgodzić, bo to jest dokładnie tak samo jak w przypadkach gdy odradzam Polkom i Polakom inwestowanie w bardziej “egzotycznych” lokalizacjach :-)
Porownanie cen Warszawa – Goteborg:
https://www.numbeo.com/cost-of-living/compare_cities.jsp?country1=Poland&city1=Warsaw&country2=Sweden&city2=Gothenburg&displayCurrency=EUR
Ciekawa sytuacja, gdyby Michal mial zero mieszkan, i zatrudnil sie w odpowiedniku Mzuri w Szewcji, pewnie dostawalby pensje rowna polowie z tego co otrzymuje ze swoich 71 mieszkan, robiac w sumie praktycznie to samo co robi obecnie.
Ile zostawaloby Michalowi netto miesiecznie ze wszystkich swoich mieszkan gdyby zatrudnil Mazuri do ich obslugi? Moze ok 30tys Euro rocznie po podatkach?, to wychodzi 2500 Euro miesiecznie z 71 mieszkan…
Skoro Michal ma splacone juz ponad polowe kredytow, dysponuje odpowiednikiem majatku wartego ok 35 mieszkan w Goteborgu, co jest odpowiednikiem 70 mieszkan w Warszawie, zeby z takiego majatku wyciagac pasywnie 2500 Euro miesiecznie, to trzeba na prawde sie postarac. Ale jak widac Michal potrafi!
BiL, dzięki za Twój komentarz. Wydaje mi się jednak, że zrobiłeś wiele nadmiernych uproszczeń :-)
1) gdyby Michal zatrudnił się w Mzuri, to obsługiwałby pewnie więcej niż 71 mieszkań, więc nie do końca byłoby to dla niego to samo:-)
2) Mzuri nie pobiera 60% czynszu, tylko 11%. Być może w Szwecji nieco więcej, ale z pewnością nie aż tyle by z 70tys zrobiło się nagle 30tys
3) jeśli Michalowi wystarcza to co ma do osiągniecia wolności finansowej, to nawet jeśli rentowność jego inwestycji w Szwecji wynosiłaby tylko 0,1% rocznie, to nadal uważałbym, że dobrze zrobił. Według mnie wolność finansowa osiągnięta dzięki inwestycyjom dającym 0,1% jest LEPSZA niż JEJ BRAK przy inwestycjach dających nawet 50% zwrotu rocznie :-) :-)
Co oczywiście nie zmienia faktu, że osiągając wyższą stopę zwrotu (inwestując np w Polsce, a nie w Szwecji lub w kawalerki, a nie w luksusowe wille, itp), wolność finansową można osiągnąć szybciej. Tutaj kluczowym słowem jest wg mnie słowo “Można”. Chodzi o to, że wysoka stopa zwrotu wcale nie daje PEWNOŚCI osiągnięcia wolności finansowej:-)
Slawek, oblicznenia byly oczywiscie mocno uproszczone, ale nie sadze zeby az tak bardzo odbiegaly od rzeczywistosci jak wydajesz sie to przedstawiac :)
1). Zgoda, chodzilo mi o to, ze obslugiwanie 71 mieszkan samemu, to w zasadzie jak pelen etat – przynajmiej tak mi sie wydaje :)
2). Jesli otrzymuje 6tys euro miesiecznie a mieszkania obsluguje sam, to biorac pod uwage 71 mieszkan po 450 euro miesiecznie (swoja droga wydaje sie to byc bardzo tanio jak na Goteborg) i odliczajac 11% dla Mzuri czyli ok 3500 euro, zostawaloby mu 2500 Euro gdyby robic to mial bezobslugowo. W rzeczywistosci najpierw musialby zaplacic Mzuri, a dopiero pozniej zaplacilby swoj podatek, wiec zapewne byloby to troche wiecej niz 2500 Euro, pytanie o ile.
3). Moim zdaniem pod wzgledem rentierskim, Michal bardzo slabo wykorzystuje swoj bardzo przyzwoity majatek, bo 35 mieszklan w Goteborgu bez zadnych kredytow to jest cos :) Az strach pomyslec, co Michal moglby osiagnac gdyby ktos pomogl mu odkryc inne miejsca do inwestycji niz Goteborg :) Mial pecha, ze zgubiles jego adres mailowy ;)
Mysle, ze z jednym luksusowym duzym mieszkaniem w centrum Warszawy osiagalaby 2500 Euro miesiecznie na Airbnb.
Moim zdaniem, zarabianie na zwrocie 0.1% – 1% ma jednak znaczącą wadę względem zarabiana na zwrocie rzędu 5-10%. Otóż przy symbolicznie małym zwrocie możemy łatwo znaleźć się pod kreską – wystarczy, że jakieś koszty nam minimalnie wzrosną, albo wysokości czynszów minimalnie spadną. Ze zwrotu 6% wylądujemy na 4%, a z 1% możemy zjechać na -1%…
Tomek, zgadzam się z Tobą. Teoretycznie masz rację. Pewnie dużo zależy od etapu na którym jesteś jeśli chodzi o Twoją drogę do wolności finansowej. Ja chcę tylko powiedzieć, że jeśli ktoś ma Euro 70 tyś pasywnej gotówki netto (po kosztach opłat do admin, po spłacie kredytu, po podatku, itp), a koszty utrzymania standardu życia, do którego się przyzwyczaił są o wiele niższe, czyli JUŻ OSIĄGNĄŁ wolność finansową to naprawdę nie ma dla niego znaczenia czy osiąga zwrot na mieszkaniach 5% czy 0,5% rocznie. Uwierz mi, bo mówię to z … własnego doświadczenia:-)
Załóżmy, że pasywna gotówka na poziomie Euro 70 tysięcy reprezentuje zwrot rzędu 0,1%, a koszty utrzymania standardu życia Mikaela wynoszą Euro 25 tyś rocznie. Jeśli danego raku – w wyniku nadzwyczajnych kosztów – poziom wpływu gotówki spadnie do Euro 35 tyś, czyli zwrot będzie teraz na poziomie 0,05%, to nadal nie ma tragedii. Zamiast w danym roku zaoszczędzić Euro 45 tyś, Mikael zaoszczędzi “tylko” Euro 10 tyś. Problemem dla niego byłoby gdyby wpływ gotówki spadł poniżej owych 25 tyś. Czy byłby to dla niego poważny problem trochę trudno ocenić bez znajomości psychiki Mikaela. Natomiast jakikolwiek ujemny zwrot pojawiłby się dopiero wtedy gdyby jego koszty TRWALE wzrosły o ponad 70 tyś rocznie. Wtedy rzeczywiście Mikael osiągałby ujemny zwrot. Ale co jeszcze ważniejsze – z perspektywy jego wolności finansowej – nie wpływałaby na jego konto żadna pasywna gotówka.
Czy to byłaby tragedia? Znów trudno jednoznacznie powiedzieć – zależy od konstrukcji psychicznej danego człowieka. Ale zawsze mógłby się chwilowo ratować sprzedażą któregoś z mieszkań lub zaciągnięciem pożyczki hipotecznej. Lub rekonstrukcją swojego portfela i przeniesieniem go np do Polski. Lub zmienić podejście do najmu i zacząć wynajmować na pokoje.
Pragnę tylko podkreślić, że z perspektywy wolności finansowej o wiele bardziej liczy się poziom pasywnej gotówki niż cyferki zwrotu z najmu:-) Wcale nie jest tak łatwo spaść z poziomu 0,1% na poziom -0,1% :-) Natomiast wyższy zwrot – zgadzam się z Wami wszystkimi – skraca drogę do wolności finansowej. Czy to ma sens dla kogokolwiek z Was
poza mną samym?
To chyba nie do konca prawda. Niski zwrot moze wynikac z wysokiej ceny aktywa a nie z malej przewagi przychodow nad kosztami.
Sławku, masz w pewnym sensie rację, ale mi chodziło o coś trochę innego.
Otóż, jeśli osiągasz przychód 70 tyś z 70 mieszkań, to znaczy, że rocznie na jednym mieszkaniu zarabiasz tylko 1 tyś, czyli Twój miesięczny zysk na jednym mieszkaniu to 83. W pewnym uproszczeniu oznacza to, że czynsz najmu mieszkania minus wszelkie koszty tego mieszkania to zaledwie 83 miesięcznie.
Przyznasz, że jest możliwe, że w wyniku trendów na rynku najmu, czynsz najmu mieszkania może spaść o powiedzmy 100. Albo, opłata wieczysta za mieszkanie (lub jej szwedzki odpowiednik albo jakiś ichni podatek katastralny) może wzrosnąć o 100. W moich mieszkaniach w Warszawie takiej wielkości wahania miewały miejsce.
W wyniku jednego z powyższych zdarzeń, nagle całe mieszkanie zaczyna przynosić stratę: 83 – 100 = -17. Jeśli trend jest ogólnorynkowy, to strata może objąć wszystkie 70 mieszkań, a wtedy nagle co miesiąc każde mieszkanie przynosi stratę -17, a zatem 70 mieszkań przynosi stratę -17 * 70 = prawie 1200 straty
To, co próbuję pokazać, to że bardzo niska marża może być bardzo wrażliwa na najmniejsze niekorzystne wahania rynkowe i prawne. Sumarycznie duży przychód z najmu może zatem wyparować z dnia na dzień w takim przypadku, podczas gdy w przypadku większej marży byłoby to znacznie mniej prawdopodobne.
Tomek, OK, rozumiem. Dzięki:-)
W sumie to nasza dyskusja jest nieco akademicka – za co przepraszam – bo ja również wolę inwestować w Polsce (gdzie zwroty są wyższe) niż w Szwecji, Anglii, Norwegii, Francji, Szwajcarii, Australii, czy chociażby Kenii, gdzie zwroty są niższe:-)
Dorzucę swoje trzy grosze,
zdaje się ,że Sławek na początku napisał o tym ,że wynajem w Szwecji jest długoterminowy.
Posiadam kilka mieszkań w 100tys. mieście w Polsce. Ponieważ nie ma w nim firm które zajmują się obsługą nieruchomości a istnieją jedynie pośrednicy z mottem “pokaż, zainkasuj prowizję, zapomnij” , sam się wszystkim zajmuję.
Z moich doświadczeń wynika ,iż przy 8 lokalach jest to dość czasochłonne, dlatego też jeżeli mam lokatora (od znajomej w Stanach usłyszałem świetne spolszczenie “rentownika”), który nie sprawia żadnych problemów, sam przeprowadza wszystkie naprawy, nie dzwoni czy pisze maili dbam o niego jak mogę, wiąże się to również z niepodwyższaniem czynszów. Jeden z lokatorów mieszka już u mnie 6 lat, mimo ,iż czynsz od tamtego czasu wzrósł ok 40% ja podniosłem go jedynie raz o 10%. Oczywiście przy jego wyprowadzce czynsz zostałby zrównany ze stawkami rynkowymi, jednak póki co ponieważ nie chcę tracić czasu na szukanie nowych najemców a mieszkanie to jest prawie w 100% bezobsługowe czynszu nie podnoszę.
Przy 70 mieszkaniach i najmie długoterminowym pewnie robiłbym to samo jeżeli całkowita kwota netto w danym miesiącu byłaby dal mnie satysfakcjonująca.
Witam,
mam tak samo – jeżeli najemca jest nieabsorbujący i nie ma problemów z płatnościami to jest na wagę złota. A próby zrównania czynszu do aktualnych stawek nie warte są ryzyka związanego z poszukiwaniami nowego najemcy.
pozdrawiam, Sławek S.
Tu wyraźnie widać, jaką przewagę ma oddanie mieszkania w najem firmie takiej jak Mzuri. Mi z pomocą firmy zarządzającej udało się podnieść czynsze obecnym lokatorom w zeszłym roku po kilkanaście procent na kawalerce, przy 8 mieszkaniach dało to mi ponad 1200 zł więcej miesięcznie. A zatem z nawiązką zwróciły się prowizje płacone za zarządzanie, bo one są procentowo niższe, niż wysokość podwyżek. Ponieważ nie na mnie spada szukanie lokatorów, to nie mam stresu, że będę musiał kogoś szukać. Co ciekawe, podwyżki zostały zaakceptowane przez obecnych lokatorów – nie trzeba było szukać nowych.
Tomku,
Bardzo ale to bardzo dziękuję za ciepłe słowa i najlepszą możliwą reklamę!
Będziemy niezmiernie wdzięczni za Twoją recenzję na naszym profilu Google (wystarczy, że w wyszukiwarkę wpiszesz “Mzuri”). Pytanie, czy moglibyśmy ją także zamieścić na https://mzuri.pl/referencje/ ?
Odpisałem emailem.