Według Wikipedii, obywatelstwo to przynależność osoby do określonego państwa, na mocy której jednostka ma określone prawa i obowiązki wobec państwa, a państwo – analogicznie – ma obowiązki i prawa wobec jednostki. Uniwersalna Deklaracja Praw Człowieka ONZ wymienia “obywatelstwo” oraz wolności i prawa jakie z niej wynikają jako jedno z podstawowych praw człowieka i ONZ dąży do zniesienia sytuacji bezpaństwowości.
Dla większości ludzi, obywatelstwo jako jedno z praw człowieka to trochę abstrakcja. Większość Polek i Polaków ma jedno obywatelstwo i nie musi się nad tą kwestią w ogóle zastanawiać. Dla mnie obywatelstwo już taką abstrakcją nie jest. Mam podwójne i dziś odnoszę z tego tytułu szereg korzyści – obywatele RP nie potrzebują wiz do ok 158 krajów, a obywatele Kenii – do ok 100 krajów. Korzyść, którą ja z tego odnoszę jest taka, że część krajów się nie pokrywa i jako Kenijczyk mogę wjechać bez wizy do kilkunastu krajów Afryki, do których potrzebowałbym wizę wjeżdżając na polskim paszporcie. Ciekawostką jest to, że Polacy nie potrzebują wiz do kilku krajów Afryki, do których wizy potrzebują Kenijczycy (np Maroko, Senegal, RPA). Mogę głosować w wyborach w obu krajach. W obu krajach mógłbym (chyba) kandydować do parlamentu lub na urząd prezydenta miasta lub kraju.
Kwestia obywatelstwa nie jest dla mnie abstrakcją również z innego powodu. Na studiach w latach 80-tych miałem koleżankę pochodzącą z Kurdystanu (irakijskiego), która była “bezpaństwowcem”. Status ten bardzo utrudniał jej życie. Nie mogła, tak jak ja, pojechać do Berlina Zachodniego na zakupy, do Finlandii do pracy w czasie wakacji lub do Anglii – odwiedzić swoją siostrę. Była poniekąd “uwięziona” w Polsce, zresztą podobnie jak 38 milionów Polaków, którzy też mieli mocno utrudnione wyjazdy z PRL-u, szczególnie “na Zachód” (w tym przypadku, na zachód od Łaby, bo do NRD można było wyjechać stosunkowo łatwo). Ja wówczas mogłem wyjeżdżać jako obywatel Kenii – dla Kenijczyków wówczas podróżowanie po Europie Zachodniej było o wiele łatwiejsze niż dla Polaków. Polacy potrzebowali (a Kenijczycy nie) wiz do Niemiec, Francji, Wlk Brytanii, Skandynawii, Włoch, itp. Dziś sytuacja się odwróciła o 180 stopni.
Ale wracając do sytuacji mojej koleżanki. Miałem okazję przekonać się na własne uszy jak nieprzyjemnie jest być bezpaństwowcem. Jak to utrudnia planowanie sobie życia – z którym krajem ma wiązać swoją przyszłość, gdzie osiąść, gdzie starać się o pracę. Jak stawia to człowieka w sytuacji bycia na ciągłej łasce jakiegoś urzędnika. Jak mentalnie trudno nie poczuć się “obywatelem”, a tak naprawdę to nawet “człowiekiem drugiej kategorii”. Dominuje poczucie tego, że nikomu nie jesteś potrzebna, nikt się tobą nie interesuje. Że tak naprawdę jesteś “problemem”, “obciążeniem”, a nie pełnowartościową, niezależną osobą, mogącą wnieść pozytywną wartość do społeczeństwa. Być jego pełnoprawnym uczestnikiem.
W kontekście moich własnych doświadczeń z “obywatelstwem” ostatnio wzburzyły mną dwie wiadomości.
Pierwsza, to kwestia “sprzedawania” obywatelstwa. Podróżując ostatnio przez kilkanaście krajów karaibskich, natknąłem się na reklamy kancelarii prawnych oferujących obywatelstwo np Gujany, Antigua i Barbudy, Dominikany czy Panamy w zamian za inwestycje w nieruchomości (lub w biznes) w określonej minimalnej wysokości. Zresztą podobne praktyki stosują też niektóre kraje europejskie – np Łotwa oferowała obywatelstwo Rosjanom, którzy kupią tam nieruchomości. Podobnie Grecja, chyba Bułgaria, itp.
Dlaczego mnie to bulwersuje? Bo takie obywatelstwo mogą sobie kupić różnej maści gangsterzy, mafiosi i inne typki spod ciemnej gwiazdy. A potem może się to odbić na zwykłych obywatelach takich jak Ty czy ja. Skąd to wiem? Znów nie z teorii, tylko z własnego doświadczenia. Dziś obywatelom Kenii jest trudniej podróżować po Europie, bo był okres gdy Somalijczycy, uciekający przed bałaganem jaki sobie stworzyli we własnym kraju, przekupywało kenijskich urzędników paszportowych do wystawiania im kenijskich paszportów. Ci “nowi obywatele” potem jechali do Europy i tam robili bałagan, za co oberwało się wszystkim Kenijczykom, w postaci zakazu wjazdów bez wizy.
Druga kwestia to odbieranie obywatelstwa i skazywanie kogoś na bezpaństwowość. Dzieje się tak coraz częściej np w Wielkiej Brytanii gdzie od 2010 roku odebrano obywatelstwo 150 obywatelom UK, głównie osobom pochodzącym etnicznie z krajów muzułmańskich, którzy pojechali walczyć po stronie ISIS. Oto link do artykułu: https://www.politico.eu/article/britains-shamima-begum-double-standard/
Ta sytuacja nie tyle mnie oburza, co niepokoi. Z jednej strony, rozumiem, że Wlk Brytania lub Niemcy czy Francja mogły popełnić błąd przy naturalizacji i zaoferować swoje obywatelstwo komuś kto potem wyrządza szkody swojemu nowemu państwu. Wymaga tego ochrona swoich wszystkich obywateli. Z drugiej, jednak strony, dziewczyna, o której mowa w artykule urodziła się w Anglii, tam chodziła do szkoły i powstaje pytanie czy państwo może teraz odciąć wszelką swoją odpowiedzialność za nią, pozbawiając ją obywatelstwa? Czy też może powinno wytoczyć jej sprawę, skazać i osadzić, tak jak by zrobiło w przypadku innej Brytyjki, nie mającej pochodzenia bengalskiego?
Z trzeciej strony, państwo – decyzją ministra, bez żadnego procesu sądowego – skazuje ją na bezpaństwowość. Tu widzę dwa problemy – podobnie jak autor artykułu w Politico. Decyzja ministra “poza wszelkim trybem” sądowym wydaje się godzić w prawa człowieka. Po drugie, trochę wiem co to znaczy “bezpaństwowość”, choć można dyskutować, że ta dziewczyna sama prosiła się o kłopoty. Mając 15 lat, gdy uciekała do Syrii, można powiedzieć, ze to błędy młodości. Natomiast swoimi wypowiedziami dziś (po 4-5 latach), gdzie nadal wspiera terrorystów i nie żałuje tego co zrobiła pokazuje, że może zasługuje na takie potraktowanie. Wreszcie pytanie – czy lepiej być bezpaństwowcem czy odbywać karę więzienia? Chyba z tych dwóch opcji, wolałbym tę pierwszą? Sam nie wiem.
I wreszcie, z czwartej strony. Mój niepokój wynika też z mojej sytuacji osobistej. Wprawdzie nigdy nie zrobiłem niczego (i nigdy nie zrobię niczego) na szkodę Polski (ani Kenii ma się rozumieć:-), ale pojawia się gdzieś w mojej głowie mglisty niepokój czy któryś minister kiedyś nie zechce (choćby przez pomyłkę) pozbawić mnie obywatelstwa dlatego, że pochodzę częściowo z Kenii? Lub w Kenii pozbawić mnie obywatelstwa z powodu tego, że częściowo pochodzę z Polski? I znów nie mówię o tym zupełnie teoretycznie. W latach 80-tych w Kenii była próba puczu wojskowego, o której organizację podejrzewano agentów m.in. z NRD, Bułgarii i innych demoludów. W wyniku tych podejrzeń (nie wiem czy uzasadnionych czy wyssanych z palca) władze Kenii zarządały ode mnie deklaracji czy chcę zachować swoje obywatelstwo kenijskie czy polskie… Ja z tym puczem nie miałem absolutnie nic wspólnego
– miałem wówczas tylko 15-16 lat i byłem taką samą ofiarą próby puczu jak każdy inny Kenijczyk lub Kenijka (zamknięte sklepy, wojsko na ulicy, godzina policyjna przez jakiś czas, poczucie zagrożenia swojego bezpieczeństwa, itp)
Tak więc, sam do końca nie wiem, co sądzić o pozbawianiu obywatelstwa. Chyba najlepiej byłoby całkowicie zakazać “sprzedawania” obywatelstwa oraz mocno ograniczyć jego nabywanie poprzez naturalizację, choć nie aż tak mocno jak w krajach Zatoki Perskiej. W Emiratach Arabskich (i innych krajach regionu) nie można dostać obywatelstwa nawet w przypadkach gdy dana osoba (nawet Arab z Palestyny, o Hindusach, czy ludziach z Bangladeszu lub z Europy nie wspominając), mieszka w Emiratach Arabskich od 3 czy nawet 4 pokoleń. To wydaje mi się nieludzkie, wręcz nieco faszystowskie. Gdzie jest złoty środek, tego nie wiem. I to też mnie nieco niepokoi :-)
Podsumowując, obywatelstwo jest jednym z filarów wolności. W tym szczególnie ważnej dla mnie wolności do podróżowania po świecie. Wiemy o tym bardzo dobrze w Polsce, zmieniając obywatelstwo z “PRL-owskiego” na “obywatelstwo RP” :-) I druga konkluzja: z obywatelstwem jest trochę jak ze zdrowiem. “Ile je cenić trzeba, ten tylko się dowie, kto je stracił…” :-) :-) :-)
9 Responses
Jednym z krajów, gdzie można kupić obywatelstwo jest Portugalia. Warunkiem jest zakup nieruchomości za odpowiednią kwotę. Podobno wielu Chińczyków tak zrobiło, żeby mieć “papiery” unijne.
Slawku – w kontekście obywatelstwa (w szczególności możliwości posiadania drugiego) obecnie wielu Brytyjczyków mieszkających na kontynencie doświadcza tego bezpośrednio mając przed sobą wizje Brexitu… mysle ze warto mieć alternatywę :).
Ja akurat cieszę się, ze jest możliwość “zakupu” obywatelstwa. Jeśli na starość stwierdzę, że wolę żyć gdzie indziej, to może dzięki temu będę miał taką możliwość. W gestii kraju nadającego obywatelstwo jest weryfikacja, kim jest kandydat i jak uzyskał pieniądze – jeśli dają obywatelstwa gangsterom, to sami sobie szkodzą…
Co do wojowników ISIS, to wydaje mi się, że skoro Wielka Brytania jest w konflikcie z ISIS, to obywatele tego kraju nie powinni wspierać ISIS. Jeśli tak robią to mogą narazić się na oskarżenie o zdradę, no i teraz jest problem, bo obywatel ma prawo powrotu do kraju, a jednak terrorysta może po powrocie nadal działać na niekorzyść kraju, nawet będąc w więzieniu.
Tomek,
O ile nie mam zdania w kwestii sprzedawania obywatelstwa, to patrzę podobnie na sprawę owej dziewczyny. W pewnym uproszczeniu można domniemywać, że ona “wyrzekła się” obywatelstwa UK uciekając do “Państwa” Islamskiego, które z UK walczyło. Gdyby uciekła z Polski, nie chciałbym, by tu wracała.
Ale Sławek ma rację z dwiema kwestiami: po pierwsze nie rozumiem jak taki “wyrok” może zapaść decyzją administracyjną urzędnika a nie sędziego. Po drugie zaś nie jestem pewien czy kwestia odebrania tej dziewczynie obywatelstwa byłaby dla mnie równie prosta, gdyby jej przodkowie przybyli do Wielkiej Brytanii wraz z lub przed Wilhelmem Zdobywcą w XI wieku… Nie wydaje mi się, bym był rasistą – patrzyłbym na sprawę podobnie gdyby dziewczyna była etnicznie Polką czy Greczynką. Nie chodzi o kwestię koloru skóry, ale raczej o kwestię zakorzenienia w kulturze danego kraju. Trudna materia…
Cześć Sławku,
bardzo ciekawe informacje – szczególnie, że planujemy, żeby nasza nowo narodzona córka miała obywatelstwo polsko-kenijskie, aby jej się łatwiej podróżowało :)
Czy nadal masz podwójne obywatelstwo? Bo wiem, że w 2010 roku trzeba było ponownie taką deklarację złożyć. Btw jak rozwiązujesz kwestię obowiązkowej wymiany paszportu na nowy typ? Ważność starych kończy się bodajże w sierpniu 2019 i podobno obowiązkowo trzeba się stawić i wymienić paszport osobiście, co pewnie zajmie ze 2 miesiące znając “szybkość” tamtejszych urzędów ;) Chyba, że już to zrobiłeś podczas jednej ze swoich podróży :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Katka
Katka, gratuluję narodzin Córki! Jak się miewa? Tak, nadal mam podwójne, złożyłem odpowiednią deklarację. A o nowych typach paszportu dowiaduję się dopiero od Ciebie. Dzięki:-)
Sławku, dziękuję :) To zdrowa, silna dziewczyna i każdego dnia zaskakuje nas czymś nowym ;)
Pytam o ten paszport, bo mąż właśnie głowi się jak to załatwić, nie wiemy czy uda nam się pojechać na czas do Kenii. Padła informacja, że będzie można dokonać wymiany w ambasadzie w Berlinie po przesłaniu jakiegoś specjalnego sprzętu, który pozwoli zebrać dane biometryczne. Ambasada w Rzymie natomiast (czyli w sumie właściwa dla Kenijczyków mieszkających w Polsce) mówi, że to chyba jednak się nie uda i tak czekamy cały czas na jakieś sprawdzone informacje :) Z drugiej strony jakoś nie widzę tego, że teraz wszyscy obywatele zjadą z całego świata, żeby wymienić paszport… No nic, muszą znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie :)
Katka a w jaki sposób uzyskujesz podwójne obywatelstwo? czy jako polka wylatujesz na czas porodu do Kenii aby tam urodzić i otrzymać tamtejsze a później polskie (rodzice?) czy jest na to jakiś inny sposób?
Kantalup, mój mąż jest Kenijczykiem, więc w naszym przypadku córka dostanie jego obywatelstwo po zgłoszeniu faktu jej narodzin w ambasadzie/odpowiednim urzędzie w Kenii. Polskie nabyła z automatu po mnie. Urodziła się w Polsce, ale nawet gdybyśmy zdecydowali się na poród w Kenii, to tam tak samo jak w Polsce, występuje prawo krwi, czyli obywatelstwo nabywa się po rodzicach, a nie po tym, że urodziło się na terytorium Kenii :)