Dawno tu nie pisałem.
Wcześniej dlatego, że dużo podróżowałem (nawet 10-11 miesięcy w ciągu roku) i ani nie miałem zbytnio czasu (moje podróże są zwykle bardzo, baaardzo intensywne), ani myśli związanych z nieruchomościami, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Podróżując mocno się odsunąłem od tematu inwestowania w najem. Z drugiej strony, nie chciałem bloga fridomia „zaśmiecać” relacjami z podróży – blogów podróżniczych jest wiele, a dodatkowo, zupełnie nie czuję weny twórczej związanej z opisywaniem podróży. Sam zdecydowanie wolę podróżować niż czytać o czyichś podróżach i nie chciałem Was zanudzać swoimi.
Dokładnie rok temu, niemal co do minuty, w sobotę 14 marca 2020 roku około południa wróciłem do Polski, dosłownie kilkanaście godzin przed zamknięciem granic RP. Przyleciałem z Australii, Oceanii i Azji i doznałem … szoku. W odróżnieniu od np. Singapuru czy graniczącego z Chinami Wietnamu, w Polsce zastałem atmosferę totalnej paniki. Choć przypadków zakażeń mieliśmy wówczas kilkadziesiąt (w tym dwa zgony), to politycy zdecydowali się totalnie sparaliżować kraj – zamknąć szkoły, sklepy, restauracje, granice, a niedługo później nawet parki czy lasy. Przed sklepami ustawiały się kolejki, a w środku leciały komunikaty w stylu „dziękujemy naszym bohaterskim pracownikom”. Zamiast ludzi testować, izolować chorych i docierać do osób z którymi dany chory miał kontakt i ich testować – w Singapurze właśnie do tego używana była policja – w Polsce zadaniem policji było jeżdżenie po mieście na sygnale i wlepianie ludziom absurdalnie wysokich mandatów. Codziennie mieliśmy po kilka konferencji prasowych premiera, ministrów… Obłęd.
Bardziej od nadmiernej reakcji władz dziwiło mnie ogólne przyzwolenie Polek i Polaków na tak drastyczne ograniczanie naszych swobód. Choć nie jestem epidemiologiem uprzedzałem, że taka nadmierna reakcja i tak nie powstrzyma wirusa, że nie warto do komarów strzelać z czołgów, że lepiej dostosowywać reakcję do obecnej skali zagrożenia, stopniować ograniczenia, a nie w pierwszym dniu walki wystrzelać wszystkie działa. Mój post z 14 marca 2020 (https://fridomia.pl/2020/03/14/nie-boje-sie-koronawirusa-serio/) wywołał sporo dyskusji. Jak nigdy. Byłem w tej dyskusji w zdecydowanej mniejszości. Po raz pierwszy w życiu poczułem się w Polsce bardzo obco. Przez krótką chwilę rozważałem nawet … emigrację.
Choć od tamtego powrotu tylko dwa razy leciałem samolotem i tylko raz byłem zagranicą (tydzień w Kenii) i choć w 2021 roku planowałem odwiedzić wszystkie 195 krajów świata w ciągu 365 dni (teraz byłbym pewnie gdzieś w Afryce), by zebrać pieniądze dla Fundacji Fridomia, to ogromnie się cieszę, że stało się tak jak się stało. Oczywiście współczuję tym milionom osób na świecie, które ostatnio straciły bliskich oraz 120 milionom, którzy zachorowali i z pewnością martwili się o swoje życie. Współczuję też właścicielom oraz pracownikom najbardziej dotkniętych lockdownem branż – gastronomii, hotelarstwa, lotnictwa, branży eventowej, rozrywkowej, osobom inwestującym w hotele, w krótkoterminowy najem mieszkań i wielu innych.
Jak to w życiu często bywa, na pandemii wielu straciło, ale są też i tacy, którzy bardzo zyskali – m.in. branże e-commerce, kurierska, telekomunikacyjna, farmaceutyczna. Zyskałem też i ja choć nie było to dla mnie jasne od razu.
Po powrocie do Polski i podjęciu decyzji o odłożeniu moich podróży na czas gdy miną różnego rodzaju ograniczenia (zamykane nagle granice, odwoływane loty, konieczność robienia testów, odbywania kwarantanny, rejestrowania się na stronach ministerstw zdrowia, wprowadzaniu wiz, dopisywania krajów do różnego rodzaju „czerwonych list”, itp.) zająłem się nieco Mzuri. Początkowo wdrożyłem autorski projekt rent pooling jako zabezpieczenia przed negatywnymi skutkami lockdownu. Po kilku tygodniach dowiedziałem się, że jeden z prezesów chce odejść z firmy. Gdyby nie pandemia, pewnie szukałbym kogoś na jego miejsce, ale ponieważ i tak wiedziałem, że nie będę podróżować, postanowiłem wejść do zarządu i wykorzystać 1,5 roku bez podróży do coachowania następnej generacji – młodych kierowników i dyrektorów, którzy za jakiś czas będą gotowi zarządzać całą firmą.
I tak też się stało…
Od połowy czerwca 2020 pracuję praktycznie non-stop (w tym czasie tylko 8 dni wolnego – 25 grudnia oraz 7 dni pobytu w Kenii), po 10-16 godzin każdego dnia. Nigdy tak intensywnie nie pracowałem. Wraz z moją córką, Natalią, oraz grupą kilkunastu menadżerów robimy gruntowny, kapitalny remont firmy. Zmieniamy i upraszczamy procesy, redukujemy koszty, podnosimy standardy, rekrutujemy, wprowadzamy nowe usługi, coachujemy, wracamy do korzeni. Piszemy też maile do naszych klientów, robimy webinary, piszemy kolejne książki.
Remont Mzuri jest bardzo gruntowny i – tak jak kapitalny remont mieszkania lub domu – po pierwsze długo trwa, a po drugie – na początku sytuacja nawet się nieco pogarsza. Początkowo jest etap projektowania docelowego wyglądu, a potem następuje … demolka, kupa kurzu i gruzu. Niektórym współpracownikom nasze zmiany się nie spodobały i odeszli. Udało nam się uprzątnąć początkowe pobojowisko i obecnie jesteśmy na etapie stawiania nowych ścian, kładzenia gładzi, montowania nowych urządzeń. Podobnie jak przy remoncie domu, w którym się mieszka, szafa z ubraniami oraz szuflada z dokumentami codziennie zmienia miejsce i czasami trudno jest odnaleźć swoje ulubione skarpetki, krawaty lub rachunki do opłacenia. Dziś w Mzuri też jest niektórym specjalistom trudno się zorientować co dokładnie się zmieniło. Dodatkową trudnością jest to, że kończymy wdrażanie nowego systemu IT, a konkretnie modułu rozliczeń i dziś nasi eksperci pracują jednocześnie na starym systemie oraz na nowym systemie by go przetestować i by wdrożyć ostatnie poprawki. Jest to wyzwaniem samym w sobie, a na domiar złego to ktoś trafi na kwarantannę, to zachoruje na koronawirusa, co potęguje kłopoty okresu przejściowego.
Jest to ogromnie trudny okres dla mnie, osoby, która przez ostatnie 12 lat odzwyczaiła się zupełnie od pracy zawodowej. Teraz zastąpiliśmy z Natalią 5-osobowy dotąd zarząd Grupy Mzuri i musimy szybko dokończyć tematy z przeszłości, przeprowadzić remont firmy i ustawić ją na nowych torach wzrostu. „Szybko” nie tylko dlatego, że „czas to pieniądz”, ale też dlatego, że o ile w ogóle będzie możliwe podróżowanie, to przyszłą zimę zamierzam znowu spędzić w tropikach. Wprawdzie tej zimy odkryłem, że skuter może być w Polsce całorocznym pojazdem (nie wyjeżdżałem nim na ośnieżone lub oblodzone drogi czyli przez jakiś tydzień lutego, drugi tydzień ostrej zimy spędziłem w Kenii) i w sumie to nie jest najgorzej, to jednak nie chciałbym spędzać tutaj kolejnej zimy.
Jesteśmy zatem mocno zdeterminowani, by zakończyć remont Mzuri do października br, a potem damy organizacji, Mzuri 2.0., kilka zimowych miesięcy na ustabilizowanie się, na złapanie oddechu. Potem gdy wrócę do Polski na wiosnę 2022, to będziemy mieli kolejne 6 miesięcy intensywnej pracy nad wdrożeniem tych inicjatyw pro-rozwojowych, których nie zdążymy wdrożyć do października br.
To tyle w ogromnym skrócie tego co się działo u mnie w ciągu ostatniego roku. Nigdy nie pracowałem tak intensywnie i nigdy nie musiałem podejmować takiej masy decyzji w tak krótkim czasie, prowadzić tylu projektów jednocześnie, coachować tylu osób na raz. Pochłania to wszystko mnóstwo energii, ale nadal mam jej jakieś 250%. I tylko czasami, na krótko, na godzinkę lub pół, poziom energii spada mi do 220%. Oczywiście zmienia się nie tylko Mzuri wewnętrznie, ale dużo działo się na samym rynku najmu mieszkań. O rynku najmu mieszkań A.D. 2020 mówiliśmy z Natalią podczas webinaru kilka tygodni temu.
Podsumowując,
Rok temu zupełnie się nie spodziewałem, że (1) przez tak długo nie będę mógł podróżować (poprzednio 11 miesięcy bez wyjazdu zagranicę przytrafiło mi się w … 1983 roku!), (2) wejdę znowu do zarządu Mzuri, (3) będziemy robić gruntowny remont firmy. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie to (4) jak bardzo będę się cieszył z tego, że moje plany stanęły na głowie, (5) to, że w ogóle mi nie brakuje podróży i nie żałuję zmarnowanych biletów na Euro 2020 oraz na Olimpiadę i Paraolimpiadę w Tokio. (6) Zdecydowanie największym zaskoczeniem roku 2020 – i to tak naprawdę jest rzecz absolutnie dla mnie i dla Mzuri najważniejsza – to to jak Natalia dramatycznie szybko rosła jako członek zarządu. Jej „managerial capacity” (pojemność zarządcza?) przyrastała w tempie geometrycznym. Z tygodnia na tydzień stawała się coraz pewniejsza swoich decyzji, swoich umiejętności, swoich wyborów. Problem, który jednego dnia wydawał się być ponad jej siły, za tydzień wydawał jej się już tylko małym wyzwaniem. Mówiła, że już więcej na swoje barki nie jest w stanie wziąć, a po tygodniu sama brała się za jeszcze większe wyzwanie. Choć pracowałem w życiu z wieloma młodymi, ambitnymi osobami, to jednak nigdy czegoś podobnego w życiu nie widziałem. I wątpię by cokolwiek mogło mnie jako ojca i jako przedsiębiorcę bardziej ucieszyć. Zwłaszcza że tak podobnie podchodzimy do kwestii priorytetów remontowych oraz rozwojowych Mzuri. Rozumiemy się „w mig”.
Czuję się prawdziwym farciarzem. Zwaliły się na mnie dwa duże kłopoty równocześnie, czyli pandemia oraz konieczność powrotu do zarządzania Grupą Mzuri – ba! wiadomo, kłopoty lubią chodzić parami. Ale to co jest niesamowitym fartem, to to, że w moim przypadku te dwa kłopoty wzajemnie się zneutralizowały. Choć rok 2020 (oraz początek 2021) były dla mnie ogromnie trudne, potwornie męczące, wysysające z energii, to wcale zmęczony ani tym bardziej wyczerpany się nie czuję. Tylko wdzięczny losowi, że pandemię zesłał nam akurat w tym momencie rozwoju Mzuri.
Z ogromną nadzieją patrzę w przód. Będzie coraz lepiej.
A co do bloga fridomia.pl, to przepraszam za aż 8 miesięcy ciszy. Takiej posuchy tu nigdy nie było i więcej nie będzie. Postanowiliśmy z Natalią wspólnie mocno re-aktywować naszego bloga. Wiemy, że wielu z Was blog fridomia.pl pomógł podjąć decyzję o budowaniu i wzmacnianiu Waszej wolności finansowej. Chcemy pomagać kolejnym osobom. Po to przecież założyłem fridomia.pl blisko 12 lat temu.
Dajcie proszę znać czy pomimo długiej, 8-miesięcznej przerwy nadal tu z nami jesteście. Do usłyszenia wkrótce
Natalia i Sławek Muturi
49 Responses
Come back ! I to piekny!
Marcin, dzięki. Bardzo się cieszę, że jesteś tutaj. Od samego początku. Od 12 lat:-) Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko gra jak należy.
Z perspektywy całkiem dużego klienta jeszcze nie zauważam dużych zmian w Mzuri. Ale jak to przy remoncie, efekt jest na końcu :)) Tym niemniej, jestem ciekaw w jakim kierunku będzie to zmierzać. Pewnie za pół roku będzie można więcej powiedzieć. Trzymam kciuki, by remont się udał!
Akurat wczoraj skończyłem sobie “Pomarańczową wolność finansową”. Miałem ją od dawna, ale czekała na dobry moment. Tydzień kwarantanny bardzo mnie wspomógł w lekturze. Większość wpisów już znałem z bloga, ale fajnie było sobie je odświeżyć. Szczególnie te z dalszej części książki. O tym, co ważne w życiu, o celach, wartościach, konsumpcji.
Zastanawiam się, jak to będzie z planowanym na zimę 2022 wyjazdem do Kenii? Ja moją drogą do wolności finansowej mknę całkiem szybko, właściwie to już od jakiegoś moje pasywne dochody znacząco przekraczają moje wydatki. I Mzuri ma w tym duży udział! W tym roku osiągnę zakładany poziom dochodów, który pozwoli mi żyć “bez spiny” na “emeryturze”. Nie wybieram się na nią, gdyż aktualnie mam dużo satysfakcji z tego co robię i mam zamiar to jeszcze parę lat kontynuować. Ale cel osiągnę w zamierzonym czasie ;)
Przemek, dzięki za zaufanie Mzuri. Masz rację, efekt remontu widać dopiero po jego zakończeniu, po wyniesieniu sprzętu i materiałów budowlanych, po gruntownym wysprzątaniu, po ustawieniu mebli we właściwych miejscach i po zawieszeniu zasłonek, itp. Ale my już zaczynamy powoli widzieć nowe, docelowe kształty poszczególnych działów i procesów w Firmie. Przed nami jeszcze sporo pracy i wysiłku, ale już widzimy, że remont Mzuri idzie w dobrym kierunku.
Cieszę się, że mój wpis dzisiejszy zgrał się z Twoją lekturą “Pomarańczowej wolności finansowej”. To bardzo miła dla mnie koincydencja:-)
Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem jak zaplanować Kenię 2022. Planowałem cały obecny 2021 rok spędzić w podróży dobroczynnej do 195 krajów świata w 365 dni, ale oczywiście musiałem przełożyć. Wątpię też bym mógł ją odbyć w 2022 roku, więc może Kenia 2022/23 dałaby radę. Z drugiej strony, odkładając podróż 195/365 na rok 2024 – będę miał wtedy już prawie 60 lat… Sam jeszcze nie mam jasności obrazu. Jeśli sytuacja wokół pandemii się uspokoi, to w październiku br planowałem pojechać do Kenii autem i zostawić je tam na Kenię 2022. Ale jeśli dalej będzie wiele znaków zapytania to tę trasę raczej będę wolał pokonać autobusami, bo jeśliby któryś z krajów po drodze zamknął granice, to samemu przefrunę nad nim samolotem. Przefrunąć samolotem z samochodem raczej byłoby zbyt kosztowne:-) Będę dawał znać.
Tak czy inaczej, gratuluję osiągnięcia wolności finansowej!!! I bardzo się cieszę, że Mzuri mogło mieć w tym swój udział:-) Kurcze, właśnie po to założyłem Mzuri, więc cieszę się, że spełnia nasze początkowe założenia. To dla mnie ogromna satysfakcja.
Jestem i wciąż mocno trzymam kciuki za remont Mzuri.
Nibul, cieszę się, że jesteś dalej z nami. Dzięki za trzymanie kciuków, to bardzo budujące:-)
Mzuri Sana! Cześć Sławku! Habari gani? Wciąż jestem po staremu, choć po nowemu. Kiedyś kawka tu w Warszawie? Stanley
Stanley, mzuri sana, Bwana kubwa. Kawka chętnie, jestem i jeszcze przez 8 miesięcy będę z pewnością w Warszawie. Chętnie się spotkam powspominać stare dzieje:-)
Jesteśmy, Sławku, i czekamy na więcej! A z tymi odczuciami co do korona(ś)wirusa rok temu, nie byłeś taki odosobniony – https://evolu.pl/ogolne/koronaswirus ;)
Maćku, duże dzięki za kibicowanie moim poczynaniom. To bardzo miłe.
Z tego co napisałeś w sprawie fali hejtu, która się niespodziewanie na Ciebie wylała rok temu, wygląda mi na to, że obaj czuliśmy się dość osamotnieni w naszym niezależnym, “pod prąd” myśleniu. Mnie do dostrzeżenia absurdu reakcji rządu oraz ogółu Polek i Polaków zainspirował kontrast z podejściem rządów i społeczeństw Singapuru, Australii czy Nowej Zelandii. A Ciebie?
Witam Sławku!
Dobrzę Cię widzieć (czytać) znów. Jak zawsze pełny energii i zapału:)
Stęskniłem się za wpisami na Fridomii. Dla mnie gdy zaczynałem w 2013 roku to była mega kopalnia wiedzy.
Myślę, że tą złotą kurę, którą jest Fridomia warto nadal ochoczo pielęgnować:)
To bardzo budujące, że Mzuri przemierza przez falującą wodę jak ogromny okręt.
Gratuluję, że Natalia tak świetnie daje sobie radę. Jako klient jestem spokojny. Wasz wspólny webinar kilka tygodni mnie w tym utwierdził.
A dla Natalii gratulacje za otwarcie kanału na Youtube oraz za świetny merytoryczny materiał w Dniu Kobiet! Wszystkie mi znane Panie, które myślą o inwestowaniu będę odsyłał do tego materiału!
Dziękuję Sławku oraz Mzuri za Waszą pracę w tym okresie. Pomimo tego, że jesteście tylko ludźmi popełniającymi błedy, stanęliście na wysokości zadania! Moi rodzice (w końcu:D) też Wam zaufali w 2020 roku więc tym bardziej jestem usatysfakcjonowany:)
PS Jednej rzeczy obecnie na Fridomii mi bardzo brakuje. Mianowicie w poprzedniej wersji z prawej strony ekranu była pozycja ostatnie komentarze. Bardzo ułatwiało mi to bycie na bieżąco. Gdy wchodząc na stronę widziałem, że pojawiły się nowe komentarze od razu mogłem je przeczytać. Teraz trzeba wchodzić w cały artykuł a często tam poprostu nie ma nowego komentarza:)
I trochę za mało… pomarańczowego. Oczywiście żartuję:)))
Krystian, aż nie chce się wierzyć, że mamy już 8 lat znajomości, czas leci, co? Dzięki Ci za ciepłe słowa, których nigdy nam nie szczędzisz. Dzięki za to, że dalej nas polecasz i podziękowania dla Twojej Mamy, że też dołączyła do społeczności Mzuri. Dzięki też za wyrozumiałość wobec błędów, które nam się zdarzają.
Jakieś półtora roku temu dałem się namówić na “lifting” wizualny fridomii, ponoć stara wersja mocno trąciła myszką. Mi się jej “old-schoolowy” styl podobał, ale chciałem otworzyć fridomię na innych współautorów i się zgodziłem. Kosztowało mnie to wówczas sporo wysiłku, a dziś sam nie jestem przekonany czy rzeczywiście jest lepiej. Brakuje – tak jak piszesz – najnowszych komentarzy, mi brakuje też kategorii typu “Co czytaliśmy” lub “Najbardziej cenione wpisy”. Dziś trudno było mi znaleźć wpis sprzed roku, który chciałem zacytować. I dla mnie też jest teraz zbyt mało pomarańczowo (nie żartuję:-). Może kiedyś przywrócę część dawnych funkcji i na fridomii – tak jak w Mzuri – wrócimy nieco do korzeni? Ale to pewnie nieprędko – priorytetem dla nas (oraz dla klientów Mzuri) jest teraz dokończenie remontu Firmy:-) A to, tak jak pisałem, zajmie nam jeszcze kilka dłuuugich miesięcy:-)
Krystian, jeszcze raz dzięki za to, że trwasz z nami. Dzięki!
Czasem tu jeszcze zaglądam, choć rzeczywiście blog jakby zamarł.
Czy posunął się temat ubezpieczeń mieszkań dla klientów Mzuri? Kiedyś w którymś newsletterze była o tym mowa, a ja właśnie niedługo będę musiał przedłużyć swoje ubezpieczenia.
Co do Mzuri, to rzeczywiście jako klient mam wrażenie, że rozliczenia są problematyczne. BOK zawsze prosi mnie, żebym nie włączał efaktur za prąd i/lub gaz, więc nawet nie wiem, jakie faktury są do płacenia, tymczasem co jakiś czas okazuje się, że na prądzie lub gazie jest niedopłata i przychodzi jakieś wezwanie od Taurona, Innogy albo Enei…
Tomasz, najmocniej Cię przepraszam za niedogodności, których ostatnio doświadczasz we współpracy z Mzuri. Przyznaję, że od jakiegoś czasu rozliczenia stały się naszą piętą achillesową, ale pracujemy nad tym bardzo intensywnie. Jutro zaczynamy testować kolejny element modułu rozliczeń, który został nam dostarczony w ten weekend i jeśli testy okażą się pozytywne, to może już najbliższe naliczenie czynszów zrobimy w nowym module, a nie w starym i coraz mniej sprawnym pliku Excelowym. Zaczynamy wychodzić z zakrętu.
A co do ubezpieczeń, to właśnie dziś otrzymałem maila w tej sprawie od kierownika BOK, który pilotuje temat z naszym brokerem. Proszę o jeszcze trochę cierpliwości. Zamierzamy wkrótce wysłać kolejnego maila do Klientów Mzuri – mam nadzieję, że będziemy już wtedy w stanie zaprezentować ofertę ubezpieczeń mieszkań. Jeśli umowa kończy Ci się jednak w marcu lub na początku kwietnia, to może nie czekaj na nas…
Dzięki za trwanie przy fridomii. Dzięki za cierpliwość:-)
Sławku, ja również jestem tutaj z Wami i trzymam za Was mocno kciuki!!! Pozdrowionka
Sławku, ja również jestem tutaj z Wami i trzymam za Was mocno kciuki! Pozdrowionka
Piotrek, dzięki za trwanie przy nas, to ogromnie dla nas budujące. Pozdrowienia dla Londynu! Dawno tam nie byłem – jak wygląda po-brexitowa rzeczywistość?
Jesteśmy 😉
Justycha, super, dzięki! :-)
Witam Sławku! Cieszę się że wszystko u Ciebie w porządku.
Fajnie, że planujecie re-aktywować blog bo mi trochę brakowało naszych dyskusji.
Popieram w tym temacie uwagę Krystiana a propos “ostatnich komentarzy”. Szczerze powiem, że obecnie jest trudno namierzyć na blogu miejsce gdzie toczy się jakaś dyskusja bo przez brak tych ostatnich komentarzy trzeba szukać pod każdym artykułem na nowo czy jakiś nowy komentarz się pojawił. Pamiętam jak kiedyś sądziłem, że nic się nie dzieje i przypadkiem odkryłem, że pod wpisem o tym coronawirusie są setki komentarzy :)
Fajnie by było gdyby choć tą drobną rzecz przywrócić. To daje obraz czy jest dyskusja a jak jest to gdzie.
Serdecznie pozdrawiam :)
Konkret, witam ponownie na fridomii. Dzięki za feedback odnośnie komentarzy – zobaczę czy da się coś zrobić “od ręki”. Jedną ze zmian, które wprowadziliśmy ostatnio w Mzuri to to, że mamy już in-house osobę, która potrafi technicznie zająć się naszymi stronami, m.in. blogiem. Ostatnio jednak – pechowo – spaliła się jakaś serwerownia w Strassbourgu i zniknęło nam cześć zmian na fridomii. Damy radę!
Witaj Slawku. Cieszymy sie , ze wrociles do Fridomi. Nie rob wiecej tak dlugich przerw na blogu. Pozdrowienia z UK
Bartek, nie będę już robił takich przerw, obiecuję:-)
Czy nie uważasz że oglądanie blogów i vlogow (których liczba rośnie w ostatnim czasie :) ), czytanie przewodników i reportaży nie powoduje , że osoba gdzieś jadąc nie będzie WGL zaskoczona ? Pozdrawiam :)
Miki, witam ponownie na łamach fridomii. Tak, masz rację. Dlatego też, przed jakimkolwiek wyjazdem w ogóle nic nie czytam nt kraju, który planuję odwiedzić. Pomiędzy wyjazdami też unikam programów, książek, artykułów podróżniczych. Nie chcę oglądać świata poprzez okulary narzucone mi przez kogoś. A że przez to ryzykuję pominięcie jakiejś “must see” atrakcji? Trudno, może trafię na nią przy okazji którejś z kolejnych wizyt :-)
Well done, Slawe :-)
Looking forward to your upcoming posts.
And regards to Natalia :-)
Serdecznie z Sacramento, CA, USA
Orest, dzięki za odwiedzenie nas ponownie. Pozdrowienia dla Kalifornii:-)
Fridomia żyje!!! Cudownie. A ja pamiętam jak sie spotkaliśmy “wczoraj” w Gdańsku. To były spotkania jeszcze fridomiaków. Mieszkanicznik chyba jeszcze nie był nawet w planach, a Mzuri raczkowało choć już działało prężnie ;)
Jarek, jeszcze Fridomia nie zginęła, póki Jarek żyje! Tak, pamiętam to spotkanie – w Restauracji Hawełka przy Długim Targu? Może jak się skończą lockdowny, to zrobię ponowny Tour de Pologne by odnowić znajomości… Pamiętam też jak raz odwoziłeś mnie na Dworzec we Wrzeszczu (?) i odjechał mi pociąg… :-) Kierowcą busu, którym w końcu pojechałem do Warszawy okazał się jakiś były żołnierz z misji w Afganistanie… No i pamiętam też, że obiecałeś mi bilety na Camp Nou – w dzisiejszych realiach wiem, że przyjdzie mi jeszcze sporo poczekać. Czy będzie tam jeszcze wtedy grał Leo?
Sławek. Wszystkie obietnice spełnie. Obiecuje. Czy będzie grał Leo nie moge obiecać ale z racji że jestem jednym z ponad 100 tys socio i płace regularnie składkę to mam 1/100 tys wpływu na ten klub i być może to bedzie ten głos ;) TdP musisz koniecznie zrobić tylko teraz na spotkanie będzie trzeba chyba Ergo Arene wynająć. Do zobaczenia i pisz prosze choć raz w miesiącu na Fridomii
Jarek Gdańsk, super. Wiem, że u Ciebie obietnica jest jak w banku, dzięki:-) Ergo Arenę? Wątpię – nie jestem jakiś gwiazdor przyciągający tłumy:-) Raz w miesiącu wpis na fridomii? Spoko, myślę, że będzie częściej. Może nie co dwa dni jak kiedyś, ale częściej niż raz na miesiąc:-)
Fajnie że wróciłeś :) Powodzenia w realizacji planów.
Prezesik2000, fajnie być z powrotem – to jak spotkać kumpli i kumpelki z klasy po przedłużonych wakacjach:-) Dzięki za słowa wsparcia:-)
Czasami warunki kryzysowe sprawiają że zaczynamy myśleć szybciej, działać aktywnie, bardziej efektywnie i osiągać większe cele.
Łukasz, co racja, to racja:-)
Hej Sławku! Reaktywacja bloga brzmi naprawdę ekscytująco! Ja dotarłam tu dość późno, bo zaledwie 5 lat temu; wtedy też zaczęłam przygodę z nieruchomościami. Ogrom wiedzy i motywacji (wielkie dzięki) – ciągle tu zaglądam i już się cieszę na nowe artykuły i dyskusje w komentarzach:)
Pozdrawiam serdecznie!
Aśka, dzięki za ponowne odwiedzenie nas tutaj. Dzięki też za ciepłe słowa, cieszę się, że mogliśmy Cię wesprzeć naszymi wspólnymi doświadczeniami. Też się bardzo cieszę na re-aktywację naszych kontaktów:-)
Witaj Sławku, long time…
zastanawiam się jak w aktualnej sytuacji zapatrujesz się na zakup M pod wynajem zlokalizowanych w warszawskich starszych rewirach (wielka płyta etc). Czy aktualne wydarzenia powinny zmieniać optykę?
Kokos, long time indeed:-) Nie widzę – póki co – wpływu covid’u i lokdown’u na najem mieszkań w blokach z wielkiej płyty. A Ty (lub ktoś z Was) widzi jakąś zmianę optyki?
kurczę, ja z kolei u siebie widzę (Warszawa, mieszkania na pokoje) – dużo pustostanu a ceny względem przedcovidowych zjechały o ok 30% w dół, więc jedno z drugim średnio wygląda…a jak Wasze doświadczenia z takim HMO?
no może z tym 30 proc to przesada, ale 20% to tak. Różne mnie głosy dochodzą od znajomych- jedni że z wynajmem jest ok, inni że nie ok, zaczynam się zastanawiać czy to może ja coś źle robię czy co :/
Kokos, w skali całej firmy, łącznie z nowo-przejmowanymi w danym miesiącu mieszkaniami (od 1 marca przybyło nam ponad 70) pustostany dziś kształtują się na poziomie ok 7,4% całej bazy Mzuri. Ale rzeczywiście najwyższe mamy na pokojach (w szczególności w Krakowie) i na mieszkaniach w Warszawie (tu też mamy najwyższy przyrost nowych mieszkań).
Ogólnie powiem tak: jest średnio – gorzej niż rok temu, ale biorać pod uwagę to dziwne 13 miesięcy to nie ma tragedii. Lockdown (który spodziewam się, że jeszcze zostanie w najbliższych tygodniach zaostrzony) z pewnością nam nie pomoże…
Witaj Sławku ponownie:)
Juz myślałem że wakacje trwają w twoim przypadku wiecznie:)
Czy nowe Mzuri myśli o nowych miastach? Chętnie oddałbym trochę obowiązków w Zielonej Górze:)
Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszy rozwój
Tomek, pewnie moje wakacje trwałyby nadal gdyby nie pandemia. Ale nie narzekam – pandemia dała mi szansę zrobienia gruntownego remontu w Mzuri (firma ponad 10-letnia tak samo wymaga remontu jak 10-letnie mieszkanie lub 10-letni samochód).
Tak, myślimy i nawet otwieramy nowe miasta. Zielona Góra jak najbardziej nas interesuje więc bardzo chętnie przejmiemy Twoje obowiązki:-) W końcu to jest misją Mzuri – wspieranie wolności finansowej Polek i Polaków. Osobiste zarządzanie najmem mieszkań nie jest – według mnie – ani najlepszym sposobem na budowanie swojej wolności finansowej (zarządzanie najmem to bardzo nisko-marżowy biznes), ani najlepszym sposobem pożytkowania swojego wolnego czasu (jeśli ktoś już ją osiągnął lub jest bliski).
W sprawie szczegółowych pytań napiszę do Ciebie maila. Zielona Góra! Here we come:-) Może będzie lepsza okazja bym znów przyjechał do ZG i tym razem załapał się na mecz Falubaz’u :-)
Sławek i Maciek Dutko od początku też uważałem, że to jest obłęd to co się działo i dzieje tzn. sianie pandemii strachu i niestety na 33/34 lata życia nigdy nie czułem się w Polsce tak odosobniony w swoich poglądach jak przez ostatni rok i niestety ale widzę, że to będzie trwało jeszcze 1-2 lata na pewno, i…. rozważam emigracje do Afryki.
Sławek i Maciek Dutko od początku mam taki sam tok myślenia a propo pandemi strachu i niestety muszę powiedzieć, że w swoim ponad 30-letnim życiu nigdy nie czułem się tak odosobniony w swoich poglądach jak teraz na temat wprowadzania ograniczeń i lockdownów. Bardzo przykra sprawa i rozważam emigracje z kraju do… Afryki :)
Sławek i Maciek Dutko od początku mam taki sam tok myślenia a propo pandemi strachu i niestety muszę powiedzieć, że w swoim ponad 30-letnim życiu nigdy nie czułem się tak odosobniony w swoich poglądach jak teraz na temat wprowadzania ograniczeń i lockdownów. Bardzo przykra sprawa i rozważam emigracje z kraju do … Afryki :)
Hi Slawek,
Great to read again your post! Since we last met and spoke in Sydney in 2020, indeed a lot have changed :) Would be great to chat again on the Mzuri 2.0 approach. Maybe we’ll organize something over web when you have time.
Cheers from Tassie!
Gabi
Gabi, certainly, I will be delighted to touch base again. Just let me know when would be convenient for you. I am not travelling so anytime will be a good time for me:-)