Co mnie, Polaka, obchodzą sukcesy czy losy Kyliana Mbappe (oskarżonego ostatnio o gwałt) lub innego Harry Kane’a czy Kevin’a de Bruyne? Ani nie grają w reprezentacji Polski, ani w żadnym z warszawskich czy łódzkich klubów. Co mnie obchodzą rozgrywki Ligii Mistrzów, skoro nie gra w nich żaden z polskich klubów?
Wczoraj wieczorem byłem – tranzytem – w Nowym Jorku i polskie media internetowe żyły zapowiedziami meczów, składów wyjściowych, taktyki, szans, itp m.in Barcelony i Bayernu Monachium oraz 12 innych europejskich klubów piłkarskich. Widziałem wiele artykułów i analiz temu poświęconych. I ani jednego wpisu, którego bohaterkami byłby nasze piłkarki nożne, które miały mniej więcej w tym samym czasie zagrać z Brazylią o wyjście z grupy w finałach mistrzostw świata w piłce nożnej kobiet U-17 rozgrywanych w Republice Dominikany. Szukałem takiego wpisu, bo właśnie wracałem z Dominikany, gdzie m.in z rodzinami Igi Witkowskiej, Zuzanny Witek oraz nie grającej z powodu kontuzji Ani Krakowiak, kibicowałem Polkom, z trybun stadionu olimpijskiego w Santo Domingo!
Mecz, który miałem okazję żarliwie kibicować, Polki (które po raz pierwszy grały w finałach MŚ, w jakiejkolwiek kategorii wiekowej) wygrały z Zambią 2:0. A ponieważ oglądałem też wcześniej mecz naszych grupowych rywalek, Japonii z Brazylią (2:1), w którym Brazylijki wypadły zaskakująco słabo, to miałem nadzieję na dobry wynik naszych Reprezentantek (z białymi orłami na piersiach) również z tą drużyną.
Byłem zniesmaczony brakiem zapowiedzi tego meczu w polskich mediach. Zamiast ekscytować się i podbijać zainteresowanie Polek i Polaków młodymi dziewczynami grającymi w biało-czerwonych barwach, z białymi orzełkami na piersiach, to sztucznie podbijano zainteresowanie przepłacanymi, z mojej perspektywy, nieco przypadkowymi kopaczami z najbogatszych firm, udających “kluby” piłkarskie. Dlaczego media uważają, że powinniśmy się bardziej interesować (i identyfikować) z piłkarzami, często zagranicznymi, a z pewnością grającymi dla obcych nam zagranicznych klubów (a tak naprawdę to korporacji, udających kluby sportowe), niż naszymi Reprezentantkami? Ponoć dlatego, że odpowiadają one (media) na większe zainteresowanie piłką na najwyższym poziomie.
Ja bym jednak dyskutował co jest kurą, a co jajkiem. Mniejsze zainteresowanie może wynikać z mniejszego nagłośnienia tematu. Wielu z Was pewnie słyszało o chińskim deweloperze Evergrande, który ma kłopoty, a nie słyszeli o żadnym innym deweloperze z Chin lub z Korei, który odnosi sukcesy. Czy to naprawdę wynika z tego, że zgłaszaliście mediom zapotrzebowanie akurat na wiadomości dotyczące Evergrande?
Dziś media się nieco zrehabilitowały. W zalewie news’ów z boisk Ligii Mistrzów, pojawił się artykuł nt awansu do ćwierćfinału Polek w Dominikanie. Tutaj link: https://przegladsportowy.onet.pl/pilka-nozna/pilka-nozna-kobiet/gigantyczny-sukces-reprezentacji-polski-pod-oslona-nocy-czekalismy-31-lat/l8jlje0
Ciekawe czy artykuł pojawiłby się gdyby Polki przegrały i gdyby nie wyszły – jako jedne z tylko czterech zespołów w całej historii polskiej piłki nożnej – z fazy grupowej mistrzostw świata, bez porażki?
Wygrana Polek mnie cieszy. Wygrana Barcelony (ulubionego klubu Polaków, po tym gdy Robert Lewandowski przeszedł tam z Bayernu?) z Bayernem Monachium (kiedyś ulubionym klubem Polaków?) jest mi obojętna. Podobnie jak jest mi obojętne który klub wygra w przyszłym roku całą Ligę Mistrzów. Natomiast sukcesom Polek będę kibicować dalej. Na trwających mistrzostwach (zagrają z Anglią lub z KRLD – obie drużyny są bardzo silne i obie rozbiły reprezentację … Kenii), a także na każdych kolejnych, na których zdrowie pozwoli mi kibicować. A kolejne mistrzostwa Europy i świata w piłce nożnej kobiet U-19 odbędą się w Polsce.
Może spotkamy się tam na trybunach? Piłka nożna kobiet jest ponoć obecnie najszybciej rozwijającą się dyscypliną sportu na świecie. Mam nadzieję, że jej rozwój zatrzyma się przed przekroczeniem progu totalnej komercjalizacji i pozostanie w niej jak najwięcej czystego sportu.
P.S. A jak widzicie kolejne etapy rozwoju męskiej piłki nożnej? Ja się spodziewam tego, że za kilka lat (gdy już nasze mózgi zdążą zostać doszczętnie wyprane reklamami i mediami), FC Barcelona, nazywać się będzie np. Coca Cola Barcelona, a Real Madryt – Pepsi Cola Madryt, albo Hyundai Madryt (albo tak jak nazwa firmy, która wygra w przetargu). Z punktu widzenia globalnych marek, będzie to lepszy interes niż bycie tylko “oficjalnym sponsorem”. Będzie to tworzyło większą “wartość dla akcjonariuszy”. Prezes Coca Coli będzie w zarządzie Barcelony, co będzie dla niego (lub dla niej) stanowiło dodatkowy “perk” w pakiecie motywacyjnym.
Taka wizja, wdrożona zbyt raptownie, mogłaby spowodować odwrócenie się od piłki nożnej. Więc wprowadzamy ją stopniowo, zaczynając od … Red Bull Salzburg.