Właśnie powróciłem z podróży do Brazylii – w stylu odmiennym niż zimowanie Sławka, bo raptem w ramach dwutygodniowego zwiedzania i prób wygrzania się na plaży. Cóż, niestety nie mogę sobie pozwolić na kilka miesięcy odcięcia od prowadzenia Mzuri Investments, ale jednak czasem trzeba odpocząć i się zresetować.
W trakcie 14 dni miałem okazję odwiedzić Rio de Janeiro, odwiedzić kaniony w parku Serra Geral w stanie Santa Catarina, zjeść ostrygi (2 złote sztuka!) na Floripie, pojeździć konno w parku Serra Bocaina, pić Caipirinhę w kolonialnym Paraty oraz nurkować przy wyspie Ilha Grande. Dość sporo się działo, dzięki czemu udało się zebrać szereg przemyśleń i spostrzeżeń z podróży =)
Podróż i sama Brazylia “zaskoczyła” mnie kilkoma rzeczami (dlatego w cudzysłowiu, bo niekoniecznie było to nie do odgadnięcia):
- Pogoda. Z 14 dni na miejscu słonecznych było raptem może 2. Mimo, że listopad to późna wiosna w Brazylii, to niestety w połączeniu z globalnym ociepleniem mieliśmy szczelną warstwę chmur przez większość czasu i sporo deszczu. Zdjęcie w tym poście – cóż nie mieliśmy takiego widoku… Natomiast jest ciepło, więc kierunek jest doskonały dla ciepłolubnych. Jedynym miejscem, które nie zaznało chmur w tym okresie była północo-wschodnia część Brazylii (okolice Fortalezy), dokąd jednak nie zawitałem.
- Ceny i ekonomia. Ceny w sklepach, czy restauracjach, jak i przeciętne dochody w Brazylii, są mniej więcej na podobnym poziomie co w Polsce, no może 5% niższe. Ułatwiało to zarówno przeliczanie, jak i nie rozbicie banku podczas podróży. Więc jeśli wyrwiecie tani przelot (mnie się udało zejść poniżej 2.000 PLN w obie strony!), to na miejscu może być całkiem ekonomicznie! Co ciekawe, ze względu na brazylijski program 500+ (Bolsa Familia), w ramach którego beneficjentki (bo to do nich jest skierowana podstawowa pomoc) otrzymują comiesięczne płatności na kartę płatniczą, praktycznie wszędzie można zapłacić kartą – nawet u “indianina” sprzedającego wisiorki na ulicy ;)
- Stany Zjednoczone Brazylii. Choć nie byłem w USA, to jednak kraj ten można poznać przez szereg relacji, filmów, czy książek. Brazylia. Podobnie jak w USA, jest to gigantyczny kraj z piękną przyrodą, wielkimi miastami i pustkowiami, z ogromnymi różnicami społecznymi (wille w dzienicach Rio powalają swoim przepychem – każda ma też swojego bezdomnego pod garażęm), każdy pochodzi skądś, ale na koniec dnia jest Brazylijczykiem i jest z tego dość dumny. Podobnie jak mieszkańcy USA, Brazylijczycy nie przepadają za nauką innych języków, więc warto przed wyjazdem nauczyć się podstaw portugalskiego, a przynajmniej hiszpańskiego (podobieństwa pomagają), i podobnie jak ci z USA gloryfikują kraje pochodzenia swoich dziadków ;)
- Bezpieczeństwo. Mimo, że Brazylia uchodzi (i statystyki zdają się to potwierdzać) za niebezpieczny kraj, przez cały okres czasu nie miałem ani krztyny poczucia niebezpieczeństwa. Jedynym elementem, który mógł wywoływać poczucie zagrożenia, było zachowanie się ludzi w metrze (torby przyciśnięte do brzucha), czy obecność policji na każdym kroku. Wprawdzie nie szwendałem się w nocy po fawelach, ale generalnie chodzi o to specyficzne poczucie, które podpowiada czy jest dobrze, czy też źle. Myślę, że dla turysty gorzej może być właśnie w Barcelonie, gdzie padłem ofiarą kieszonkowca w czerwcu ;) Rozmawiając z Brazylijczykami przebijała się opinia, że jest niebezpiecznie, trzeba uważać, bogaci mają ochronę etc. ale żaden nie był w stanie już sypnąć przykładami kiedy ostatnio byli okradzeni. Być może kwestia właśnie warstwy społecznej, z której pochodzili.
- Polacy w Brazylii. Lwia część brazylijskiej Polonii mieszka w Kurytybie, gdzie wiele elementów (nazwy ulic, szkoły, sklepy) podobno podpowiadają ten fakt. Po prawdzie, w okolicy jest wielu potomków europejczyków, np. w Blumenau w pobliżu Kurytyby odbywa się największy po Monachium Oktoberfest na świecie! Dzięki mojego znajomemu Konradowi, miałem okazję poznać Ricardo – pół Polaka, pół Włocha, który pokazał nam kawałek Florianopolis i opowiedział więcej o realiach mieszkania w Brazylii. To co było ciekawe, to pełne uwielbienie Ricardo dla Polski, którą odwiedzał nieraz. Jednak Polska pod wieloma względami oferuje podobną jakość życia ekonomicznego (dla klasy średniej), bez minusów w postaci korupcji, czy przestępczości, nawet jeśli jest tylko postrzegana.
- Korupcja i system pracy. To czego się dowiedziałem, to częsta korupcja wśród polityków, urzędników, czy służb – o czym pewnie wszyscy wiecie, chociażby i w ślad wydarzeń z uwięzieniem prezydenta Luli, czy impeachmentem prezydent Roussef. Ale to co było dla mnie ciekawe, to to, że w Brazylii różne zawody są nadal regulowane przez Izby zawodowe. Na przykład Ricardo jest inżynierem elektrykiem i Izba Inżynierów ustaliła, że minimalne wynagrodzenie inżyniera nie może być niższe niż kwota X. Oczywiście, wiele firm obchodzi przepisy, zatrudniając inżynierów na stanowiska o innych nazwach. Nie pytałem już Ricardo, czy trzeba dać łapówkę, żeby dostać taką oficjalną posadę z pensją minimalną, ale zakładam że nie jest to niespotykane ;)
- Pakowanie się. Po raz pierwszy pojechałem w dłuższą podróż z jednym, 40-litrowym plecakiem. Wniosek – i tak wziąłem za dużo rzeczy, więc na kolejną podróż (jeśli nie będzie potrzebny jakiś sprzęt) zabiorę się z jeszcze mniejszym bagażem!
- Rynek nieruchomości. Jeśli ktoś planuje inwestycje w nieruchomości w Brazylii, to tak mówiąc w skrócie – Polska jakieś 15 lat temu. Ceny kawalerek w Rio de Janeiro zaczynają się od około 150.000 reali (około 140 tys. zł), wynajmując się za około 1.000 reali (950 złotych), co daje rentowność na poziomie około 7-8%. Poszukując nieruchomości, wpiszcie w Google “imoveis venda site:.br” i znajdziecie mnóstwo stron z nieruchomościami. Jeśli szukacie kawalerek, to występują one pod nazwą “kitnet” od “kitchenette”. Ciekawostką jest bardzo rozbudowany rynek wtórny lokali w condohotelach, które można kupować w całości, na udziały, z pobytami i bez. Multum opcji, ciekaw jestem jak ten rynek rozwinie się w Polsce. Obecnie widać głównie obrót przez pośredników, ale sam rynek jest też młody pod tym względem.
Reasumując – gorąco polecam Brazylię, dla mnie była to taka Polska 10-15 lat temu, ale z cieplejszym klimatem i pysznym jedzeniem, ale ostrożnie na pogodę =)
PS. długie loty oraz deszczowa pogoda dała mi na szczęście sporo czasu na czytanie. Relacja z lektury “Inteligentnego inwestora” Benjamina Grahama w kolejnym poście za kilka dni!
8 Responses
Fajna podróż też bym chciał tam pojechać :)
A w czym problem ? Wiz, zaproszeń, voucherów nie potrzeba. Pakujesz się i lecisz.
Bilety nawet bez szczególnych promocji są po 2000 zł , noclegi zaczynają się już od 40 zł/os/noc.
Wolne w pracy każdy może wziąć na pare dni.
Bolo, no nie wiem czy istotnie poniżej 2000 PLN się znajdą, a typowo są raczej za 3000 i więcej.
Ja kupiłęm za 1950 bez bagaży trasę:
WAW Chopina –> Londyn, Overnight (u znajomych =)
Londyn –> Rio
Rio –> Londyn
Londyn –> Berlin (ten skasowałem i wziąłem z Luton Wizzaira).
Na miejscu dokładnie tak jak piszesz, ceny jak w Polsce =)
Mikołaj – polecam =)
Zalecam aby wpisie jakiś kilka fotek z podróży się znalazły.
A – będą, po weekendzie =) Ale to będą głównie… chmury =D
Witam
Lecę tam w marcu. Czy to prawda, że jest problem z kupnem karty SIM ?
Bolo,
nieprawda =)
Karty SIM:
Polecam sieć TIM. W Rio na Ipanemie zajęło mi faktycznie pół godziny wyrobić kartę, później zarejestrować przez telefon moją osobę (ale ten po drugiej mówił po angielsku!!!) i gotowe.
Prepaid – 20 BRL
Doładowanie na 2 tygodnie 2 GB – 20 BRL – można zrobić w aptekach i przez internet
Do wyciągania kasy polecam wyrobic Revoluta i korzystać z bankomatów Bradesco i Itau (uwaga, nie wszystkie je łykają). Da się znaleźć opcję bez żadnych kosztów przewalutowań. Ale co do zasady w większości miejsc można płacić kartą =)