W sobotę 20 lutego po poludniu odwiedziliśmy targi mieszkań zorganizowane w hali wystawienniczej EXPO XXI na warszawskiej Woli. Za 15 PLN od osoby (bilet) można było zapoznać się z bogatą ofertą deweloperów w Warszawie i okolicach. Niektórzy zbudowali bardzo estetyczne stoiska, przywieźli ze sobą makiety przyszłych osiedli, na prawdę było na co popatrzeć. Jeśli ktoś jednak sądzi, że można dowiedzieć się na targach o ceny mieszkań, albo, tym bardziej, targować się – jest w błędzie. Jedna z przedstawicielek dewelopera Bouygues Immobilier poinformowała nas lakonicznie: kawalerki (malutkie) po 200, dwupokojowe po 300, trzypokojowe po 400 tysięcy. Po szczególy zapraszamy do biura głównego.
Wizyta na targach przypomina, jakie Polacy mają ambicje, jeśli chodzi o miejsce swojego zamieszkania. Bardzo ciekawy artykuł Adama Leszczyńskiego (GW 20 lutego) uświadamia, jak bardzo z jednej strony brak poczucia bezpieczeństwa, a z drugiej podkreślenie swojego prestiżu popycha nas do zamykania się w grodzonych i chronionych osiedlach. W artykule badany jest rynek warszawski, ale autor powołuje sę tam na wcześniesze badania amerykańskie – wnioski są podobne. Okazuje się, że mieszkańcy zamkniętych osiedli czują się rozczarowani, bo poprzez gęste skupienie bloków i roszczeniowe nastawienie – swoje i sąsiadów ( płacę i wymagam) gubią poczucie wspólnoty, do którego powinien ich właśnie zobowiązywać ogrodzony teren. Link do artykul poniżej:
http://wyborcza.pl/1,76498,7582537,Grodzone_osiedla__Na_zewnatrz_syf.html
Czy inwestycja w grodzonym osiedlu może być atrakcyjna? Wydaje się, że zależy to wyłącznie od mentalności najemców, którzy będą miezkanie lub segment wynajmować, jeśli myślą podobnie, jak mieszkańcy takich osiedli, będą szukać “bezpiecznego schronienia” , do którego jednak miło będzie zaprosić gości.