Cel bloga
Ten blog powstał z myślą o osobach, które szukają wiedzy popartej doświadczeniem z zakresu budowania wolności finansowej, inwestowania w nieruchomości, a także którym bliska jest tematyka podróży i działań dobroczynnych.
Główny redaktor oraz założyciel bloga Sławek Muturi wraz ze współtwórcami pragnie Wam przekazać swoją wiedzę oraz wieloletnie doświadczenie właśnie w tych tematach. Jako, że Sławek jest człowiekiem wolnym finansowo, który od wielu lat inwestuje w nieruchomości, a także kocha podróże możecie być pewni, że jego wiedza jest też poparta doświadczeniem.
Blog ten może być dla Was kolejną perspektywą, nowym źródłem informacji albo nawet inspiracją na życie. Zdecydujcie sami.
Historia bloga
Podróże nie tylko kształcą, ale również inspirują. Oto historia, która jest dowodem tego truistycznego twierdzenia. W sierpniu 2009 roku, Sławek Muturi, założyciel Mzuri, człowiek wolny finansowo i podróżnik rekordzista, uczestniczył w konferencji nieruchomościowej w San Francisco.
Sesja poświęcona jest blogom, a konkretnie temu, jak mogą wspierać pracę agentów nieruchomości. Nigdy wcześniej nie zaglądał na żadnego bloga i – szczerze pisząc – nie bardzo wiedział, co to takiego. Ale po wspomnianej konferencji jedno wiedział na pewno, razem ze swoim przyjacielem Robertem Zduńczykiem, współautorem książki „Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości”, muszą zacząć pisać bloga.
Pierwszy wpis na fridomia.pl ukazał się 10 lat temu. Na początku miał służyć temu, by utrzymać kontakt z czytelnikami wspomnianej książki, która w momencie rozmowy była na etapie korekt wydawniczych.
By odpowiadać na ich pytania i wątpliwości.
– Przecież wolność finansowa to dla nich nowa idea – argumentował Sławek.
– A co ty wiesz o prowadzeniu bloga? Czy ty w ogóle widziałeś kiedyś jakiegoś bloga? – dopytywał Robert.
– Nie, nie widziałem żadnego bloga i oczywiście nie umiem go prowadzić, ale się nauczymy – nie dawał za wygraną Sławek.
Nie przekonywały go też argumenty, że chłopcy szybko się wypstrykają z pomysłów na kolejne artykuły i blog obumrze. Fridomia.pl powstała zaledwie w dwa, trzy tygodnie, z czego najwięcej czasu zajęło Robertowi i Sławkowi zdecydowanie się na narzędzie, w którym zostanie stworzony, oraz wybór wykonawcy.
Gdy wreszcie udało się wybrać pewną młodą łodziankę, która sprawiała wrażenie najbardziej ogarniętej, blog powstał dosłownie w dwa dni. Pozostało tylko wypełnić go treścią, tak by na początku nowy czytelnik od razu mógł przeczytać kilka postów, a nie tylko wpis powitalny, który zawierał obietnicę, że ciąg dalszy nastąpi. I nastąpił bardzo szybko.
Wystarczyło wycięcie kilku fragmentów książki i już w dniu swojego debiutu na fridomia.pl pojawiły się wartościowe posty. Wtedy zajrzało na niego… 17 osób. Skąd oni się wzięli? – zachodzili w głowę autorzy. Książka ukazała się drukiem dopiero kilka dni później. W jednym Robert miał rację: prowadzenie bloga wymaga dużo pracy.
Przez 10 lat jego istnienia zamieściliśmy prawie 1800 wpisów, co daje mniej więcej jeden wpis co dwa dni. Przygotowanie wpisu zajmuje od 15 minut (gdy zamieszczamy jedynie krótki komentarz do jakiegoś artykułu w prasie wraz z linkiem) do 3 godzin, a nawet dłużej, gdy trzeba się dobrze zastanowić, dokonać analiz, opracować materiały.
Przy założeniu, że czas wymagany na zamieszczenie posta wynosi godzinę, okazuje się, że poświęciliśmy temu blisko 1800 godzin, A jeśli przyjąć, że dzień roboczy trwa 8 godzin – oznacza to, że pisanie postów zajęło nam blisko 225 dni. Czyli… cały rok pracy! Dodajmy do tego przeglądanie i zatwierdzanie dziesiątków tysięcy komentarzy oraz odpowiadania na nie…
Nazwa bloga
Tytuł książki Sławka i Roberta brzmi „Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości”. Długi, ale w miarę jasno sygnalizujący tematykę książki. Jak zatem nazwać blog? – zastanawiali się jego założyciele. Tak samo? To byłaby zdecydowanie zbyt długa nazwa. Istniało ryzyko, że podczas wpisywania adresu bloga do wyszukiwarki czytelnik zrobi czeski błąd i będzie miał kłopot z odnalezieniem naszej strony.
Robert i Sławek zaczęli „brainstormować”. W parku. Kombinowali z jakimiś symbolami wolności, finansów i inwestowania, nieruchomościami. Szukali synonimów. W końcu Robert miał moment eureki. Mam! – krzyknął podekscytowany. – Freedom! Free to wolność, a dom to przecież nieruchomość, czyli razem to wolność oparta na solidnych fundamentach domu.
Ich radość nie trwała zbyt długo. Okazało się, że w 2009 roku wyszukiwarki internetowe, po wpisaniu hasła freedom, kierowały do jakichś afer, spraw sądowych, pozwów przeciwko jakiemuś deweloperowi, który zniknął wraz z pieniędzmi osób kupujących u niego mieszkania.
Wprawdzie sprawa już wówczas wydawała się nieco wiekowa, ale nie chcieli wybrać nazwy, która powodowałaby konieczność tłumaczenia się, że ich blog nie ma nic wspólnego z tą aferą. Nastąpiła chwila zwątpienia, która na szczęście nie trwała zbyt długo. Już następnego dnia rano Sławek wpadł na pomysł rozwiązania dylematu. – Nazwijmy nasz blog fridomia.pl – zaproponował.
Przyjęło się. „Fridomia” składa się z 3 członów:
- „fri-” – czyli wolność, swoboda, frywolność, możliwość bujania w obłokach;
- „-dom-” – czyli nieruchomość, bardzo solidny fundament, twarde stąpanie po ziemi pomimo głowy w chmurach; i wreszcie końcówka;
- „-ia” podkreślająca w całym słowie aspekt pewnych zmian w nastawieniu, w podejściu do życia, które są niezbędne do tego, by wolność finansową osiągnąć, a osiągniętą – móc utrzymać. „Fridomia” to pewnego rodzaju filozofia życia – filozofia przez małe f, oczywiście.
Dziś autorami bloga są Sławek, Janek i Artur. Robert „wypisał się” z projektu po zaledwie kilku miesiącach, bo chciał skupić się na realizacji projektów pomocowych w krajach Afryki Wschodniej. Do tej pory sporo czasu spędza w Kenii, Ugandzie, Burundi, a obecnie najwięcej w Tanzanii. Janek i Artur dołączyli do fridomii kilka lat temu.
Początkowo działali mniej, dziś więcej, z kolei Sławek – który średnio 10–11 miesięcy w roku podróżuje – ma coraz mniej ciekawego do powiedzenia o rynku nieruchomości. Janek i Artur żyją tą tematyką na co dzień.
W tym miejscu, ogromne podziękowania i wyrazy wdzięczności, a także szacunku należą się fridomiaczkom i fridomiakom, czyli czytelnikom bloga fridomia.pl. Taką nazwą sami zaczęli się określać wiele, wiele lat temu – aż w końcu się przyjęła. Jesteśmy wam ogromnie wdzięczni za dziesiątki tysięcy komentarzy, w których zgłębiacie zagadnienia poruszane we wpisach, drążycie temat, zadajecie trudne pytania, przedstawiacie swoje punkty widzenia, dzielicie się z nami swoją wiedzą ekspercką i doświadczeniami.
Bardzo dziękujemy za waszą lojalność. Część była kiedyś bardzo aktywna, a teraz bywa na fridomii rzadziej lub wcale. Przecież blogów o tematyce nieruchomościowej i inwestycyjnej jest dziś w Internecie multum. Wielokrotnie więcej, niż było ich w pionierskich czasach, chociażby w 2009 roku. Zapraszamy ponownie! Wciąż pojawiają się też nowe osoby.
Witamy serdecznie! Wielu z was poznaliśmy w realu. Na spotkaniach fridomiaczek i fridomiaków, które przyczyniły się do powstania wielu stowarzyszeń, organizacji i konferencji. Wielu z was stało się klientami Mzuri, Mzuri Investments lub współinwestorami którejś ze spółek Mzuri CFI. Niektórzy współpracują z nami jako z podwykonawcy, doradcy kredytowi albo podatkowi.
Jesteśmy wdzięczni za to, że przez 10 lat dajecie nam wiarę w to, że prowadzenie tego bloga ma sens, że jest dla was wartościowy. Dziękujemy za słowa wsparcia i zachęty.
Życzymy jak zawsze sukcesów i wolności!