Hurghada

Byłem w Egipcie w okresie świąteczno-noworocznym. Oprócz odpoczynku w Hurghadzie, odwiedziłem Kair, Aleksandrię, Asuan, Luksor. Zaraz potem pojechałem na konferencję nieruchomościową w Nowym Jorku. To dlatego nie od razu opublikowałem ten wpis z Hurghady. I co się okazało? W Egipcie wybuchła krwawa rewolucja i mój reportaż traci na aktualności, na znaczeniu. Bo jakież znaczenie mogą mieć rozważania nt miejsca konsumowania owoców swojej wolności finansowej w porównaniu z tragedią jaką przeżywają ludzie niepewni swojego jutra?

Moim braciom Egipcjanom życzę bezkrwawego przejścia do nowego ładu, do pokoju, do wolności politycznej, do większego dobrobytu. I tego by Egipt znów się wkrótce kojarzył – Insha’allah – z bezstroskim odpoczynkiem, a nie zdjęciami z chaosu na placu przed Muzeum Egipskim.

Poniżej mój wpis w pierwotnym brzmieniu:  

Jakże to egzotycznie brzmi. Dla Polaków Hurghada to jedno z najpopularniejszych miejsc do spędzania wakacji „w egzotyce”. Egipt co roku odwiedza ok 8 milionów turystów, z czego podobno 5 milionów to Rosjanie. Polaków przyjeżdża tam podobna liczba jak Anglików, Niemców czy Francuzów.  Hurghada jeszcze 30 lat temu była małą wioską rybacką; dziś liczy ok 500-600 tysięcy mieszkańców, a w tej liczbie około 40 tysięcy to cudzoziemcy na stale mieszkający w tym dynamicznie rozwijającym się mieście.

Co ich przyciąga do Hurghady? Temperatura, 360 słonecznych dni w roku, rafa koralowa, wyprawy na pustynię, egzotyczna kuchnia, nieśpieszny tryb życia, ciągła dostępność świeżych owoców i warzyw, niskie koszty utrzymania, no i wreszczie niskie ceny nieruchomości. W nowych budynkach w pierwszej lub drugiej linii od plaży ceny małych apartamentów wahają się w przedziale USD 400 – 600 za metr kwadratowy, w zależności od piętra, widoku na morze lub nie, itp. Te apartamenty są wykańczane w podwyższonym, europejskim standardzie. Nawet jeśli jakość użytych do wykonczenia materiałów nie jest z topowej europejskiej półki, to baseny w podwórzu lub na dachu oraz dostęp do prywatnej plaży powinny w pełni zrekompensować pewne niedociągnięcia jakościowe. Nie znam zbyt wielu apartamentów w Warszawie czy w Łodzi z 4 basenami w kompleksie.

Przykłady wybranych apartamentów: 44-metrowe studio za USD 26.000 lub 38-metrowe za USD 24.000 w nowym kompleksie z 4 basenami oraz dostępem do prywatnej plaży.  Przy płatnościach gotówkowych udzielany jest 3%-owy rabat, choć znając miejscowe zwyczaje związane z targowaniem się, rozumiem, że tę informację możnaby uznać za zaproszenie do negocjacji, a nie koniecznie potraktować ją jako ostateczną cenę mieszkania. Opłata za zarządzanie budynkiem oraz terenem, za ochronę, itp wynosi GBP 400 rocznie. W innym kompleksie, sąsiadującym z Hotelem Sheraton, można kupić 2-pokojowy 52-metrowy apartament za USD 30.000. Cena obejmuje miejsce postojowe dla samochodu, sporej wielkości balkon z widokiem na morze, internet, basen na dachu budynku, 24-godzinną ochronę i wiele innych udogodnień. W jeszcze innym kompleksie, przy samym morzu można kupić 40-metrowe studio za USD 20.000. Takie mieszkanie można wynajać za USD 220 miesięcznie, więc mogłaby to być inwestycja częściowo dla własnego użytku, a częściowo na wynajem.

Zresztą część developerów oferuje gwarantowaną kwotę przychodów z najmu uwzględniając to, że właściciciel będzie sam korzystał z apartamentu nie więcej niż 3 tygodnie w roku. Inni developerzy oferują bardzo korzystne rozłożenie w czasie harmonogramu płatności. Wiąże się to z tym, że występuje ostatnio spora nadpodaż nowobudowanych apartamentów więc jest dość silna konkurencja o klienta, a właściwie to o jego gotówkę.

Nie istnieją żadne ograniczenia w zakupie mieszkań przez cudzoziemców i rzeczywiście coraz więcej cudzoziemców tam inwestuje. W Hurghadzie zajrzałem do 3 agencji nieruchomości: jednej prowadzonej przez Rosjankę (tych jest najwięcej), jednej prowadzonej przez Czeszkę i Polkę oraz jednej egipsko-brytyjskiej. Inwestycje do wartości 500.000 funtów egipskich (ok USD 86.000) są zwolnione z podatków. Agencje nie pobierają prowizji od kupującego, a tylko od developera, a koszty transakcji podobno zamykają się w kwocie USD 500.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że to co opisywałem powyżej dotyczy nowych projektów o standardzie „dla Europejczyków średniej klasy”. Istnieje jeszcze coś w rodzaju „klasy biznes”. Położona około 30 km na północ od Hurghady miejscowość/dzielnica El Gouna to stworzony sztucznie nadmorski kompleks z wieloma kanałami, wysepkami, itp wzorowany na Wenecji lub na eksluzywnych dzielnicach Miami. Tam każdy dom ma dostęp do drogi samochodowej oraz – z drugiej strony – do drogi morskiej, a co za tym idzie oprócz garaży dla samochodów, także przystań dla jachtu. Ceny mieszkań są tam odpowiednio wyższe – ceny najmniejszych mieszkań zaczynają się od USD 50.000. Ale za to mamy w sąsiedztwie ekskluzywne sklepy, restauracje i bary, a także luksusowe hotele najlepszych światowych sieci (m.in Club Med, Sheraton, Movenpick, Steigenberger). Pola golfowe, 9 centrów nurkowania, centra kite-surfowe, tor gokartowy, spa, aquarium, itp uzupełniają ofertę rozrywek i art de vivre. 

Z drugiej strony, mamy coś na kształt tanich linii lotniczych. Już za USD 15.000 (a pewnie i mniej) można kupić mieszkanko w najmniej snobistycznych, arabskich dzielnicach. Więc dla każdego coś miłego.  

Przestrzegałbym przed kupowaniem mieszkań w Hurghadzie w celach  czysto inwestycyjnych. Tak jak wspominałem już wiele razy na łamach Fridomii, budowanie własnej wolności finansowej proponuję bazować na miejscu, które dobrze znamy, tak abyśmy byli świadomymi inwestorami, a nie tylko spekulantami. Natomiast jeśli ktoś by chciał owoce swojej wolności finansowej konsumować w cieplejszych niż Polska zakątkach świata, to Egipt może być wart rozpatrzenia. Rozmawiałem z parą młodych turystów z Polski. Opowiadając im o wolności finansowej, podsunąłem im pewien pomysł. Posiadają oni w Krakowie duże mieszkanie w którym teraz mieszkają. Zakładając, że są w stanie w ciągu 15-20 lat kupić i spłacić jeszcze 2-3 kawalerki na wynajem, to po owych 15-20 latach mogliby sprzedać swoje duże mieszkanie w Krakowie i za te pieniądze kupić nie mniejsze w Egipcie i jeszcze by im starczyło gotówki na zakup drugiego mniejszego mieszkania w Egipcie pod wynajem. Te kilka mieszkań pod wynajem wystarczyłoby im do utrzymania całkiem przyzwoitego poziomu życia w dużo tańszym od Krakowa Egipcie. Albo tę różnicę w cenie mieszkań mogliby przeznaczyć na założenie niedużej pierogarni w Hurghadzie. Mają marzenie o prowadzeniu kiedyś restauracji, a myślę że nieskazitelnie czysta restauracja z miłą obsługą miałaby duże wzięcie wśród turystów często dotykanych na miejscu „zemstą faraona”.

 Otwartość i gotowość przeniesienia się do tańszego kraju może istotnie przyspieszyć moment osiągnięcia wolności finansowej. Powodzenia.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

    1. Do Mark’a,
      Panie Marku, słusznie Pan wychwycił, że dałem się nieco ponieść fantazji życia w kraju w którym w zimie nie ma śniegu. Oczywiście nie mam żadnej wiedzy nt cen nieruchomości w Egipcie w perspektywie 15-20 lat. Niemniej raczej spodziewałbym się, że różnice w cenach się utrzymają, nawet jeśli obecny kryzys się szybko zakończy i Egipt odzyska zaufanie turystów oraz inwestorów i wejdzie na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego. Czego bardzo temu krajowi życzę.

      Dlaczego tak uważam?
      1. Egipt to ponad 80 milionowy kraj, dzisiaj dość biedny. Niski poziom życia powoduje m.in. niskie koszty pracy (w tym w budownictwie). Tak licznej populacji trudniej się wzbogacać – widać to na przykładzie Polski w zestawieniu z małymi krajami bałtyckimi.
      2. Egipt posiada bardzo długą linię brzegową nad Morzem Czerwonym. Większość wybrzeża jest zupełnie niezagospodarowana, niezabudowana. Nawet w okolicach Hurghady jest wiele wolnych działek budowlanych. A przecież dodatkowo powstają nowe centra turystyczne, np Soukhna na północ czy Marsa Alam na południe od Hurghady
      3. Ze względu na pustynny charakter kraju, budownictwo nie musi konkurować o ziemię z innymi formami wykorzystania, np rolnymi, więc spodziewam się że cena ziemii nie będzie tam aż tak dynamicznie rosnąć
      4. Wreszcie spodziewam się dalszego szybkiego rozwoju gospodarczego Polski w ramach konwergencji, czy inaczej zbliżania się do poziomu rozwoju średniej krajów tzw “starej” UE. Polska ma unikalną w swojej historii szansę rozwoju gospodarczego. Mam nadzieję, że uda nam się tę szansę wykorzystać bez względu na działania czy zaniechania tego czy kolejnych rządów (może to nawet lepiej jak nasi niekompetentni i dyletantcy politycy nie grzebią przy gospodarce. Przecież i tak jedyne co potrafią robić to tworzyć nowe ustawy, a tych akurat w Polsce mamy już zdecydowanie o wiele za dużo).
      5. Egipt najlepsze swoje lata święcił tysiące lat temu. Nie wiem czy kolejne dziesięciolecia przyniosą temu krajowi kolejną taką szansę.

      Według mnie te argumenty mogą przemawiać za tym, że nożyce cenowe między Polską i Egiptem się nie zmniejszą w perspektywie 15-20 lat. Ale być może możnaby znaleźć równie wiele argumentów czy scenariuszy, które mogłyby sprzyjać zamykaniu się nożyc cenowych (np odkrycie gigantycznych złoży ropy naftowej i równomierny podział tej zdobyczy wśród ogółu Egipcjan lub masowa emigracja zziębniętych Polaków i Rosjan do Egiptu). Jeśli tak by się miało stać, to może trzeba będzie sobie znaleźć ciepłe miejsce w innym, tańszym niż ówczesny Egipt kraju, lub – obstawając mimo wszystko za Egiptem – zmodyfikować nieco zamierzenia. Sprzedając mieszkanie w Krakowie, przenieść się do mniejszego mieszkania w Hurghadzie. Ale po co komu metry mieszkania jeśli na zewnątrz ma plażę i kilka basenów?

      W każdym bądź razie, upierałbym się przy stwierdzeniu, że osiągnięta wolność finansowa tworzy i otwiera więcej możliwości wyboru niż jej brak.
      A więc – tradycyjnie – powodzenia w budowaniu wolności finansowej !!!

  1. Planowałam, iż gdy przejdę na emeryturę, pojedziemy z rodziną na 3 miesiące do Egiptu, aby dzięki słońcu i cudownej rafie zmetabolizować stres, który się pojawi po zwolnieniu tempa życia. Dokłądnie tak to sobie wyobrażałam i cieszyłam się na tę myśl.
    Obecna sytuacja w tym kraju przeraża mnie, dotyka, wzbudza wiele emocji…
    Ja takze mam nadzieję, że Egipcjanie uporają się ze swoją wolnością. Może będzie szansa na kupno małego apartamentu – już o tym myśleliśmy, ale nie znałam cen, zatem bardzo dziękuję za informację na ten temat. Marzenie stało się bliższe :-) W przyszłości chciałabym spędzać zimę w kraju, gdzie nie leży śnieg :-)
    Odnosząc się jednak do sytuacji politycznej w tym kraju, czy przewrót i wejście “nowego” nie spowoduje wzrostu cen? Oczywiscie w dłuższej perspektywie, bo aktualnie, jak sądzę, ceny nieruchomości spadły, nie ma amatorów na zwiedzanie, nie ma na kupno…
    Jak Państwo sądzicie? Jak będzie wyglądała dalsza perspektywa?

    1. Obawiam się, że jeżeli protestujący zwyciężą to Egipt stanie się kolejnym krajem Talibo-landu i nawet jeżeli nieruchomości będą w atrakcyjnej cenie to pobyt w Egopcie przestanie kojarzyć się tylko z sielanką i kolorowymi rybkami na rafach.

  2. Wszystko zależy od tego czy dyktatura się skonsoliduje i przetrwa kryzys za cenę delikatnych ustępstw wobec opozycji czy władzę wezmą buntownicy. Jeśli to drugie to nie podejmuję się jakichkolwiek ocen bo Państwo będzie bardzo niestabilne, co determinuje brak naszego zainteresowania turystycznego jak i inwestycyjnego.

  3. Przykład Hiszpanii pokazuje, że tanie wcale nie jest takie pewne, że te tanie mieszkania w miejscu o gwarantowanej pogodzie będą w przyszłości miały ceny porównywalne z centrami miast europejskich. Obecnie w Hiszpanii 1/3 (!) takich “apartamentów inwestycyjnych” stoi pusta, nikt nie chce ich kupić, ani wynająć. To żadna inwestycja, a wręcz wyrzucenie pieniędzy w błoto. Owszem, można tam kupić tanie mieszkanie dla siebie, ale przestrzegałbym przed inwestowaniem.

    A w kwestii tej restauracji – “zemsta faraona” nie bierze się chyba z braku czystości, tylko z innej flory bakteryjnej lokalnych produktów i czysta pierogernia wcale nie zagwarantuje braku biegunek.

    1. Do Pana Mariusza,
      Słuszne uwagi Panie Mariuszu, dziękuję. Rzeczywiście przestrzegam przed inwestowaniem w “egzotycznych” lokalizacjach. A to wynika z tego, że jeśli dobrze nie rozumiemy rynku, to nie jesteśmy “inwestorami”, a najwyżej “spekulantami”. Świadomy inwestor zanim wyłoży pieniądze musi rozumieć na czym będzie polegała jego korzyść. Co innego, gdy kupujemy wakacyjny apartament dla siebie. W tym przypadku możemy się kierować – dotyczy to każdego rodzaju konsumpcji – naszymi preferencjami, zachciankami. Oczywiście w rozsądnych granicach.

      A co do “zemsty faraona” to nie jestem jakimś dietetykiem czy bakteriologiem, ale wydaje mi się, że problemy żołądkowe w zdecydowanej mierze wynikają z braku poszanowania zasad higieny przez osoby przygotowujące posiłki. Znam co najmniej tyle samo Polek i Polaków, którzy odwiedzili Egipt jak i moją rodzinną Kenię. O ile chyba nie słyszałem o nikim kto by w Egipcie nie przeżywał sensacji żołądkowych, o tyle wśród odwiedzających Kenię jest to mniej powszechne. Wydaje mi się, że pod względem dbałości o higienę w turystycznych restauracjach, Kenia ogólnie stoi wyżej niż Egipt. Ale może to tylko moje subiektywne odczucia? Przyznaję, w sprawach Kenii nie jestem zupełnie obiektywny…

  4. Lubię i cenię sobie konkretne argumenty:) dziękuję za odpowiedz.
    Ale moim zdaniem europejskie ceny nieruchomości w przedziale 20lat będą się wyrównywać. Ludzie będą szukać coraz to nowszych możliwości inwestycji i zarabiania, co raz dziwniejsze wymysły klientów i deweloperów mogą sprawić całkiem nowy i popularny nurt inwestowania, lub po prostu kupowania dla siebie nieruchomości w takich krajach jak Egipt czy Turcja. A wiadomo że tam gdzie popyt tam i ceny idą w górę. Więc jestem przekonany że w podanym przez Pana przedziale czasowym ceny pójdą w górę. O ile? Ciężko powiedzieć, ale po reformach może to być jeszcze ciekawszy kraj:) A czy u nas można jeszcze windować ceny? Chyba już tylko w ograniczonym zakresie…

    1. Zależy co z czym się porównuje. Jeśli nowe mieszkanie w centrum Warszawy kosztuje 12 tys/m2, a nowe mieszkanie 15km od Pałacu Kultury (Ożarów Mazowiecki) kosztuje 5000zł/m2 to jaki sens porównywać inne kraje? Tym bardziej, że koszty życia są inne. Moim zdaniem ceny nie będą się wyrównywać.

  5. Porównywanie różnych krajów do mieszkania, inwestowania czy przeprowadzania dużych imprez sportowych przynosi czasem różne śmieszne przemyślenia.

    Np. słyszałem w radiu audycję o mistrzostwach świata, które mają się odbyć w Katarze u szejków. Sporo było mowy również o nieruchomościach, bo szejkowie z tej okazji planują zbudować całkiem nowe miasto na ok. 200-300 tys. mieszkańców, ma być w 100 % ekologiczne, w tym mieście ma się znajdować nowy stadion na 90 tys. widzów, gdzie mają być te mecze. Stadion w całości ma być klimatyzowany ;-) żeby w ogóle dało się grać w takiej temperaturze na zewnątrz rzędu 40-50 stopni w cieniu.

    Najśmieszniejsze były jednak opowieści o problemach FIFA z przeprowadzeniem mundialu w tym kraju. Panuje tam prawo szariatu – islam. Problem pojawi się np. z:

    – jeżeli awans do turnieju wywalczy Izrael – czy będzie mógł przyjechać? Pewnie nie uda im się awansować bo grają słabo w piłkę, ale zawsze istnieje taka możliwość.

    – co z alkoholem dla kibiców? W islamie panuje zakaz picia alkoholu, a kibice bez alkoholu to przecież jak żołnierze bez karabinów ;-)

    – co z kibicami i zawodnikami, którzy są gejami? W Katarze za homoseksualizm grożą wysokie kary. Szef FIFA się trochę ośmieszył mówiąc, że z tym nie widzi problemu, bo geje mogą przyjechać na mundial, ale muszą się powstrzymać od spółkowania ;-)

    Tak więc kupując nieruchomości np. w Egipcie albo innym obcym nam kulturowo kraju można się natknąć na różnie niespodzianki!

Skomentuj Mariusz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.