Moja opinia nt. szkolenia MK Estate

Cały ubiegły weekend spędziłem na seminarium “Jak kupić nieruchomość bez wkładu własnego, zdolności kredytowej i banku?”, prowadzonym przez pana Michała Koniecznego z firmy MK Estate. Skorzystałem z jego zaproszenia na szkolenie m.in. dlatego, że wielu z Was niejednokrotnie pytało o moją opinię nt tego szkolenia, a ja – nie uczestniczywszy w nim – nie mogłem niczego powiedzieć. Dziś już mogę.

Coraz więcej kredytobiorców ma trudności ze spłatą swoich kredytów mieszkaniowych. Część z nich chciałaby sprzedać mieszkanie i pozbyć się kłopotu, ale niewielu w ogóle wie, że może sprzedać mieszkanie, którego księga wieczysta jest obciążona hipoteką banku. Z drugiej strony, jest wiele osób, które nie mają zdolności kredytowej (bo np ich dane znalazły się w BIK-u, lub mają umowy śmieciowe, albo wręcz pracują w szarej strefie, itp). Pan Michał wypracował metodę (w kilkunastu wariantach) na to, aby te dwie strony ze sobą skojarzyć, a przy okazji na tym zarobić.

Metodologia opiera się na tym by spojrzeć na kupno-sprzedaż mieszkania w odmienny niż tradycyjny sposób. Zwykle ktoś ma kredyt w banku na np PLN 150,000, ale mieszkanie jest powiedzmy warte PLN 180,000. Więc byłby gotów je sprzedać za powiedzmy PLN 160,000, spłacić bank i jeszcze by mu zostało w kieszeni PLN 10,000. Niestety ten sposób jest w tej chwili trudny do osiągnięcia, no bo często saldo kredytu walutowego może przewyższać rynkową wartość mieszkania, a poza tym jest mało na rynku kupujących posiadających owe PLN 160tyś gotówki.

Więc pan Michał radzi, aby nie patrzeć na cenę mieszkania, tylko raczej na przepływy gotówki z nim związane. Jeśli rata kredytu wynosi PLN 1100 miesięcznie, to może znajdzie się kupiec gotowy wnieść powiedzmy PLN 20,000 zadatku, a potem spłacać co miesiąc PLN 1500 (nawet nieco wyżej niż kwota za jaką mógłby wynająć, ale za to od razu staje się właścicielem swojego mieszkania). Te 20,000 zadatku służy zapłaceniu PLN 10,000 sprzedającemu, opłaceniu kosztów notarialnych oraz prawników przygotowujących umowy, itp. Resztę – jako zysk z transakcji zatrzymuje MK Estate. Dodatkowo MK Estate zarabia te PLN 400 miesięcznie stanowiące różnicę pomiędzy ratami kredytu, a przychodu z “najmu”. Oczywiście podane cyfry są tylko przykładowe.

To co opisałem (mam nadzieję prawidłowo:-), to najprostszy wariant. Oczywiście w trakcie spłaty kredytu (to może być nawet 23 czy więcej lat), to MK Estate może być właścicielem mieszkania, albo MK Estate może przystąpić do długu, albo własność może przejść na nowego właściciela wcześniej niż po upływie całego okresu spłaty kredytu. Później modele stawały się coraz bardziej skomplikowane. I jeszcze bardziej skomplikowane gdy doszliśmy do nieruchomości komercyjnych. Dodatkowo nakładały się na to różne warianty rozwiązań prawno-podatkowych, możliwości włączania w ten proces kredytu bankowego czy zewnętrznych inwestorów, itp więc pomimo mojego wykształcenia ekonomiczno-prawnego, wielu lat doświadczeń w konsultingu oraz nastu lat doświadczeń w nieruchomościach i tak wszystkiego zwyczajnie nie zrozumiałem. Tempo było ogromne i mimo tego, że cały czas byłem skupiony, to i tak nie nadążałem.

Więc szkolenie byłoby bez sensu, gdyby nie to, że służy ono nie tyle przekazaniu całości wiedzy (jest pewnie zbyt złożona na 2,5 dnia szkolenia), tylko temu, żeby wyłoniła się ze szkolenia grupka współpracowników firmy MK Estate – Pan Michał Konieczny nie krył swoich intencji – którzy będą pomagali MK Estate wychwytywać odpowiednie okazje na rynku. Oczywiście firma podzieli się z taką osobą zyskiem, przekaże know-how i zapewni wsparcie na wszystkich kluczowych etapach procesu. Taka osoba może później – w miarę nabierania doświadczenia – albo się usamodzielnić i robić kolejne deal’e samodzielnie i na własny rachunek, lub dalej współpracując z MK Estate przechodzić do deal’ów większych rozmiarów i większego stopnia skomplikowania.

To co jest bardzo pozytywne, to to że Pan Konieczny nie działa samodzielnie. W jego firmie są prawnicy, rzeczoznawcy, kredytowcy, windykatorzy, itp specjaliści, którzy rozumieją te wszystkie różne modele inwestowania i je dopracowują, aby zmniejszyć ryzyka. A on jest – jak mówi – specjalistą od negocjowania. Podkreśla, że robi to etycznie i w pewnych sytuacjach odchodzi od deal’u gdyby nabrał przekonania, że możliwe rozwiązanie (-a) byłoby szkodliwe dla sprzedającego. To co proponuje MK Estate, on sam nazywa programem oddłużeniowym. Podobało mi się też to, że MK Estate nie kupi nieruchomości dopóki nie znajdzie na nią kupca – jest to bardzo twarda inwestorska zasada, a dla inwestora chcącego kupić nieruchomość za czyjeś pieniądze, powinna to być żelazna zasada.

Czy ja taką osobą zostanę? Raczej nie i to z kilku powodów. Pierwszy, bardzo osobisty, to taki, że tak jak już kilkukrotnie mówiłem, jestem zadowolony ze swojej wolności finansowej i nie szukam okazji do robienia deal’ów. Jakichkolwiek. Po drugie, przedstawiona na seminarium metoda służy według mnie raczej pomnażaniu kapitału niż budowaniu wolności finansowej (choć może występować element comiesięcznych wpływów w niektórych wariantach przez pewien czas). Po trzecie, dlatego, że jest to metoda bardzo prawno-chłonna. Chodzi mi o to, że ponieważ nie wnosimy do relacji między sprzedającym, a nowym kupującym pieniędzy, to to co wnosimy to know-how, głównie prawno-podatkowy. A z tym z kolei wiąże się kilka problemów: (1) w Polsce prawodawstwo jest bardzo rozbudowane, niejednoznaczne i jest ryzyko tego,  że MK Estate idąc czasami “po bandzie” (jak określił to jeden z prowadzących seminarium), niechcąco znajdzie się “poza bandą”, (2) system prawny jest mocno zmienny, co dodatkowo zwiększa ryzyko, (3) istnieje też ryzyko tego, że mimo, że mamy dobrze skonstruowaną umowę, to i tak może być trudno wyegzekwować nasze żądania zapisane w umowie, (4) wreszcie nie wiem – mimo że o to pytałem podczas szkolenia – jak długo MK Estate działa i czy jest to wystarczająco długo, aby wszystkie ryzyka prawne zdążyły się już zmaterializować. Po czwarte, nie mając pieniędzy na kupno nieruchomości, wchodzimy w wieloletnią (może nawet 2o-kilkuletnią) z dość przypadkowymi osobami sprzedającego i nowego nabywcy. Wprawdzie na szkoleniu była mowa o due dilligence jednego i drugiego (podobało mi się, że po raz pierwszy spotkałem kogoś w Polsce, kto mówi o selekcji najemców!), ale bycie pośrednikiem między jednym i drugim przez tak długo (przecież mogą się zgadać, że bierzemy nadal te 400 złotych prowizji długo po rozpoczęciu transakcji i mogą zechcieć testować siłę zapisów umów łączących wszystkie strony) nie byłoby dla mnie komfortową pozycją.

W konkluzji:

– dużo się nauczyłem nowego; udało mi się rozszerzyć swój kontekst; spojrzałem na nieruchomości od innej strony. Dodatkowo na szkoleniu był Pan Przemysław Mąka, który barwnie opowiadał o wycenie nieruchomości, Pan Michał Gniatkowski, prawnik obsługujący wszystkie transakcje MK Estate. Był Pan Robert Przygoda, który opowiadał o inwestowaniu (bez własnych pieniędzy oczywiście!) w ziemię i otrzymywaniu płatności przy jej sprzedaży w formie comiesięcznych rat (a więc w formie pasywnej gotówki). Czy też  Pan Paweł Cywiński, który wyjaśnił sposoby działania windykatorów.

– mimo, że byłem bardzo sceptycznie nastawiony do schematów, które w książce “Wolność finansowa” nazwaliśmy “Get Rich Quick”, to teraz dostrzegłem, że te metody mogą działać

– natomiast ze względu na ryzyka prawno-moralne, myślę że są to schematy raczej dla prawdziwych twardzieli, wczytujących się w umowy i przepisy prawne, nie obawiających się ryzyka, dobrze pilnujących swoich interesów i gotowych – od czasu do czasu – szarpać się po sądach. Osobiście wolę nudne schematy “Get Rich Right” bez nadmiernej inżynierii finansowo-prawnej.

– wreszcie ponieważ samo seminarium jest – jak się dowiedziałem – właściwie tylko wstępem do prawdziwej współpracy (zresztą za pierwszy deal przyniesiony przez kursanta, MK Estate zwraca poniesiony koszt szkolenia), to prawdziwy test skuteczności/przydatności pewnie wydarza się już po kursie.

– na seminarium pojawiły się 2-3 osoby, które przeprowadziły deal’e z firmą i które oczywiście mówiły bardzo przychylnie o tej współpracy (inaczej pewnie w ogóle by nie przyjechały:-)

– bo spędzenie całego słonecznego (i może ostatniego tak ciepłego i słonecznego) weekendu w salce szkoleniowej, było z pewnością dla nich pewnym wyrzeczeniem. Dla mnie było. Ale nie żałuję, bo teraz wiem więcej. No i poza tym, mogę odpowiedzieć na pytania, które zadawaliście.

Może jednak pozostałe dostępne szkolenia sami byście ocenili dla innych Fridomiaczek i Fridomiaków, co? Możemy się tak umówić?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

28 Responses

  1. Szczera, głęboka i autentyczna opinia. Ja drugi raz uczestniczyłem w tym szkoleniu ( tym razem po drugiej stronie jako prowadzący ) i ciągle uczę się nowych rzeczy mając niedosyt, że zawsze można zrobić więcej. Najważniejsze, że szkolenie ( warsztaty ) są prowadzone przez praktyków z konkretnymi przykładami. Dziękuję za opinię Panie Sławomirze. Miło było poznać tak wyjątkowego człowieka. Życzę sukcesów inwestycyjnych.

  2. Interesująca inicjatywa, ale jak dla mnie takie szkolenie za bardzo “pachnie” systemem argentyńskim i odzywa się we mnie “Zosia samosia”, która wszystko robi sama i nie cierpi podążania “jak po sznurku”.
    Sądzę, iż jest to dobre rozwiązanie dla osób, które nie znajdują własnej drogi i możliwości do osiągnięcia wolności finansowej, potrzebują wsparcia (każdy z nas go potrzebuje, tylko w różnym natężeniu) lub nie do końca wierzą we własne siły i inicjatywy.

    Zadziwiasz mnie, Sławku. W sensie pozytywnym, że chce Ci się uczestniczyć w takim spotkaniu i jeszcze je opisać dość obszernie, dokładnie. Absolutnie jesteś mi bratnią duszą, tyle, że ja nie mam aż takiej cierpliwości :-))) I jeszcze wielu cech prawdziwego fridomiaka – mam nadzieję, że do czasu , gdy ową wolność finansową osiągnę i będę już mogła z dystansem odnosić się do otaczającej mnie rzeczywistości.

  3. Witajcie
    Aga-to chyba nie wiesz na czym polega system argentyński. Proponuję poczytać sobie o piramidach finansowych, systemach argentyńskich i tym samym nastawić się bardzo negatywnie i z pełnym wyczuleniem przyjechać na szkolenie MK-Estate.
    Porównasz sobie i zobaczysz ile jest argentyny w MK-Estate i ile Argentyńczyka w Michale Koniecznym.

  4. Witaj Sławku,

    mam pytanie czy może pojawiła się na szkoleniu odpowiedź na pytanie czy jest szansa przeniesienia hipoteki ustanowionej na sprzedawanym mieszkaniu na rzecz nowo kupowanej nieruchomości przy zbliżonych cenach nieruchomości zamiast spłaty zadłużenia ciążącego na sprzedawanej nieruchomości?

    Na marginesie 5 lat temu spotkałam pewną Hiszpankę, będącą brokerem i kojarzącą potencjalnego zadłużonego z kupującym. Nie narzekała na brak klientów, ponieważ coraz więcej było klientów obarczonych ryzykiem niewypłacalności, interes kwitł, natomiast kupujący szybko stawał się nowym właścicielem. Z tego co pamiętam, to miała wynagrodzenie prowizyjne.

    Pozdrawiam

    Aneta
    Kraków

  5. Cześć Sławku – dzięki za relacje…:)
    Fajnie, że każdy z nas może odnaleźć własną drogę życia…
    Promujesz “wolność finansową” – ale taką spokojną, opartą na inwestowaniu w mieszkania, przy użyciu nadwyżek finansowych – można więc powiedzieć – promujesz najbezpieczniejszą lokatę pieniędzy.
    Michał zaś pokazuje inwestowanie w nieruchomości – a wiemy, że zysk z inwestowania uzależniony jest od ryzyka (o czym mówiłem i pokazywałem na szkoleniu – pamiętasz “wzór Boczka na stopę kapitalizacji”?).
    Szkolenie Michała – dzięki prawnikowi, doradcy kredytowemu, prezesowi firmy windykacyjnej, czy mojej osoby – rzeczoznawcy majątkowemu, uczy jak minimalizować ryzyko.
    Pamiętasz jak wspólnie dyskontowaliśmy 100 zł przez 100 lat??? Uczyłem w ten sposób, że inwestycja sensu stricte nie może być na czas nieokreślony, ale na maks 10 lat…
    Pamiętasz jak pokazywałem pułapki porównywania raty kredytu do kwoty najmu???

    Te różnice lokowanie – inwestowanie muszą wywoływać u Ciebie pewien niepokój – ale to normalne – pamiętasz w piątek powiedziałem, że by inwestować trzeba mieć odwagę, a 90% na tym szkoleniu i każdym z innych szkoleń o inwestowaniu nie ma odwagi i nie będzie nigdy inwestować…

    Dlatego cieszę się, że jest Twoja idea Fridomii, która pomaga tym, którzy boją się inwestować – uczy lokowania, które może daje dużo niższy zysk, ale daje bezpieczeństwo…

    Po spotkaniu z Tobą i niedzielnym wspólnym obiedzie – wiem dwie rzeczy – pierwszy to prezent na 30stkę:), a drugie, to to, że będę polecał Twoją ideę tym co nie mają wystarczającej odwagi…

    PS
    “Po bandzie” – hasło się spodobało, ale źle je przypisałeś – używałem je, gdy pokazywałem “inżynierię matematyczna” w operatach szacunkowych jakie nam się trafiają – że czasem warto jeśli interesuje nas nieruchomość dać ją do oszacowania znajomemu lub wiarygodnemu rzeczoznawcy – niż zawierzać operatowi, który pokazuje nam sprzedawca…

    Pozdrawiam

  6. Witam Sławku,
    niezmiernie miło było mi Cię poznać na tym szkoleniu. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony mi czas w sobotę, to był chyba ostatni moment na spokojną rozmowę zanim otoczyli Cię łowcy autografów :)
    Co do samego szkolenia- zgadzam się zupełnie z Twoją opinią, zwłaszcza co do skomplikowania modeli i morderczego tempa. Niemniej szkolenie otworzyło mi oczy na kilka nowych możliwości finansowania nieruchomości, nie czuję się już skazana na decyzję przyznania lub nie kredytu w banku, co przy mojej obecnie marnej zdolności kredytowej jest dosyć ważne. Poświęciłam dziś sporo czasu na przestudiowanie materiałów szkoleniowych i niewiele mi to pomogło w rozjaśnieniu, ostatnia nadzieja w materiałach na DVD :) Czy zdecyduję się na współpracę z MKstate, okaże się w praktyce. Jeśli w trakcie poszukiwań nieruchomości trafię na sytuację, w której nawiązanie takiej współpracy będzie na rękę sprzedającemu, to czemu nie.
    Dla mnie najważniejsza w tym wydarzeniu była możliwość spotkania i rozmowy z praktykami inwestowania w nieruchomości. Rozmowy w przerwach kawowych były bezcenne. Spotkały się tam osoby, które rozumieją ideę wolności finansowej i widzą w nieruchomościach szansę na jej uzyskanie, a rozmowy z poziomu ogólnego mogły wejść na szczegóły. Kiedy tylko mogłam podpytywałam innych “jak oni to robią”. Oby więcej takich okazji do spotkań z fridomiakami!
    Pozdrawiam

  7. Witajcie
    uczestniczyłam w szkoleniu MK -Estate dwa lata temu i mam podobne odczucia – pomimo intensywnego zaangażowania i wielkiego skupienia podczas zajęć nie potrafiłam zrozumieć mechanizmów i zasad stosowanych przy nabywaniu nieruchomości jakie promuje prowadzący Michał Konieczny.(człowiek miły i sympatyczny) Było to dla mnie zbyt skomplikowane i niejasne.
    Natomiast poznałam na tym szkoleniu Przemka Mąkę(prowadzący – rzeczoznawca) z którym do dzisiaj współpracuję jako fachowcem od wyceny(myślę, że z obopólnym zadowoleniem).- polecam.
    Jednak przy budowaniu swojej wolności finansowej kieruję się zasadami i mechanizmami promowanymi przez Piotra Hryniewicza, który jest dla mnie Mentorem i z którym mam przyjemność pracować i uczyć się od niego do dziś( i mam nadzieję długo jeszcze).Jego zasady budowania wolności finansowej są proste, jasne, czytelne – oparte na jego własnych doświadczeniach i bez problemu do wykorzystania przez każdego z nas
    pozdrawiam

  8. Szkolenie organizowane przez MK-Estate są najlepsze na rynku!
    Sam byłem uczestnikiem w 2010 roku i dzięki nauce kreatywnego myślenia – nabyłem już 2 nieruchomości…
    W 2007 roku byłem na szkoleniu Fesnaka i Staniszewskiego, na którym zaopatrzono mnie w kalkulator i nauczono go obsługiwać – oczywiście nie przybliżyło mnie do nabycia jakiejkolwiek nieruchomości…
    Z tego co słyszałem Fesnak i Staniszewski się rozstali i teraz Piotr Hryniewicz wraz z p. Staniszewskim promują liczenie na kalkulatorach na swoim szkoleniu….

    Cóż jeśli, ktos lubi uczyć się liczenia na kalkulatorze – jego sprawa…
    Ja cieszę się, że poznałem tak kreatywnego człowieka jak Michał….

    I tu jest odpowiedź, dlaczego Sławek był na szkoleniu MK a nie Piotra Hryniewicza – ludzie wybitni i inteligentni potrafią się przyciągać!

    1. Chris, dzięki za Twoją opinię. Chciałem podziękować za nazwanie mnie “człowiekiem wybitnym” (to mile łechta ego :-), ale i jedną rzecz sprostować. To że trafiłem na szkolenie MK Estate to czysty przypadek, a nie efekt jakichś moich analiz oferty szkoleniowej. Kilka osób na łamach Fridomii oraz mailowo pytało mnie o moją opinię nt różnych szkoleń. Ponieważ na nich nie byłem to nie mogłem – co oczywiste – ich zaopiniować. Ale skontaktowałem się z oboma wspomnianymi Panami. Pan Michał zaprosił mnie na szkolenie, więc miałem okazję o tym szkoleniu napisać na blogu. Z Panem Piotrem spotkałem się na dłuższą rozmowę i bazując na tej rozmowie nie degradowałbym go z grona “ludzi wybitnych i inteligentnych”. W jego szkoleniu nie uczestniczyłem, więc na ten temat nie mam opinii. Pozdrawiam serdecznie.
      Sławek

    2. Nie chciałem się wypowiadać na łamach tej dyskusji, ale skoro zaczęła ona dotyczyć mnie osobiście, więc może warto abym odpowiedział na zarzuty Chrisa.

      Sławek zasugerował, aby “pozostałe dostępne szkolenia sami byście ocenili dla innych Fridomiaczek i Fridomiaków”. Chodziło tu o opinie osób, które uczestniczyły w takich szkoleniach a nie, jak pisze Chris “z tego co słyszałem”.

      Ja również uczestniczyłem w szkoleniu panów Fesnaka i Staniszewskiego (w 2005 roku) i spotkałem na nim Panią Monikęi Korpal, praktykującego inwestora. Dzięki niej przeniosłem swoją przygodę inwestowania w nieruchomości z planszy Cashflow i czytania książek do realnego świata.
      Właśnie taka osoba, która sama inwestuje, była najcenniejsza na drodze do poszukiwania wolności finansowej.

      Po 2008 roku, kiedy osiągnąłem swoją wymarzoną wolność finansową, coraz więcej osób kontaktowało się ze mną i od tamtego czasu prowadzę coraz większą grupę osób jako mentor, praktyk i inwestor.
      Na początku 2011 roku zostałem zainspirowany do organizowania szkoleń i w sierpniu odbyło się pierwsze seminarium w Poznaniu, na którym 14 osób otrzymało moją wiedzę i doświadczenie z zakresu inwestowania w nieruchomości.
      Opinie i rekomendacje z adresami e-mail i telefonami osób, które szkoliły się u mnie, można znaleźć na stronie http://www.edukacjainwestowania.pl i wystarczy zapytać , czy promuję tylko liczenie na kalkulatorze.
      Kalkulator finansowy jest moim zdaniem bardzo ważnym narzędziem, który świetnie się sprawdza przy inwestowaniu w nieruchomości i wspomaga obliczenia prowadzone w arkuszu kalkulacyjnym. Dzięki niemu można bardzo szybko obliczyć ratę kredytową i cenę nieruchomości, za którą opłaca nam się zakup.
      Gdyby Chris zadał sobie trud i przeczytał harmonogram mojego szkolenia wiedziałby, że nauka kalkulatora finansowego ma miejsce podczas 2 modułów po 1,5 godziny.

      Po rozmowach z osobami, które uczestniczyły w szkolenia moich i Michała Koniecznego wiem, że nie jesteśmy dla siebie konkurencją. Szkolenia nasze są zupełnie inne i skierowane do innych grup potencjalnych inwestorów. My uzupełniamy możliwości inwestycyjne na rynku nieruchomości.
      Ja uczę o podstawach i kupowaniu dla siebie nieruchomości ze współfinansowaniem banku, które będziemy wynajmować i budować swój przychód pasywny i wolność finansową.
      MK-Estate specjalizuje się w trudnych transakcjach, których nie jesteśmy w stanie zrobić z bankiem, generując zyski kapitałowe. Mając do dyspozycji sztab specjalistów, absolwenci Michała mogą nabywać we współpracy z jego firmą różne nieruchomości, których nie można sfinansować przy udziale banku.

      Każdy ma wolną wolę i może sam zadecydować, na jakie szkolenie ma przyjechać. Nie ma przecież przeszkód, żeby uczestniczyć w obu i skorzystać na większej liczbie rozwiązań. W większości rodzin są już dwa samochody i często nie z tej samej fabryki, prawda?

      Moja filozofia inwestowania jest prawie identyczna z filozofią Sławka Muturi (95%), dlatego bardzo ucieszyłem się z kontaktu i spotkania na początku października.
      Wiem, że nasze spotkanie nie jest jednorazowe i będziemy jeszcze wielokrotnie rozmawiać na temat współpracy na różnych polach dotyczących inwestowania w nieruchomości.
      Wierzę, że jesteśmy w stanie zrobić bardzo dużo dla ludzi, którzy chcieliby się dowiedzieć, jak krok po kroku przejść przez zawiłości techniki inwestowania w nieruchomości.

      Pozdrawiam wszystkich obecnych i przyszłych inwestorów!
      Piotr Hryniewicz

  9. Ja również brałem udział w tym samym szkoleniu co Pan Sławek i moje odczucia są jak najbardziej pozytywne.
    Warsztaty w MK-Estate pozwoliły mi spojrzeć na rynek nieruchomości z zupełnie innej perspektywy, polecam to wszystkim tym, którzy chcieli by zacząć inwestować w nieruchomości a nie wiedzą od czego zacząć a także tym którzy już działają w tej branży, gdyż wiedza tam zdobyta da im szerszy obraz sytuacji.
    Osobiście, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, bardzo chętnie wezmę udział w drugiej edycji warsztatów.
    Liczę na współpracę z MK ESTATE i pozdrawiam wszyskich uczestników ostatniego szkolenia

  10. Piotrze, Beato…
    Z całym szacunkiem, bo przecież nie jedną rzecz wspólnie zrobiliśmy, a za moją i , co warte podkreślenia, Michała oraz Krzycha Kuryłowicza, którego Beata poznała na szkoleniu Michała namową- byliśmy wspólnie na szkoleniu CCIM 101…, szkoda, że nie kontynuujecie, przynajmniej na razie, tego kursu…
    Ale wpis jest o szkoleniu MK-Estate i taka reklama szkolenia Piotrka jest nieetyczna…
    Biznes biznesem…, ale proszę promujcie szkolenia w inny sposób, niż wchodząc na opis szkolenia Michała…
    Pozdrawiam wszystkich ze szkolenia w Szklarskiej Porębie, gdzie mój kolega Piotrek Cegielski opowiedział o ciekawej “opcji” nabywania nieruchomości…
    Zdaje się, że będzie go trzeba ściągnąć na szkolenie, by o tym opowiedział…
    Zapraszam Fridomiaków – bo to jest ciekawe i nowe…

  11. Witam
    Byłam na szkoleniu MK-ESTATE już trzykrotnie. Podczas których, nauczyłem się nie tylko skutecznych niestandardowych metod nabywania nieruchomości, ale i sposobu kreatywnego myślenia. Dzięki wsparciu Michała starczyło mi odwagi żeby jako laik rynku nieruchomości rzucić stałą prace z profitami, żeby zająć się inwestowaniem w nieruchomości. Patrząc z perspektywy tych trzech szkoleń, a zarazem trzech lat to koszty szkoleń były niewielkie w stosunku do tego jakie możliwości przychodów się przed mną otworzyły. Jestem pewny, że gdybym nie spotkał Michał na swojej drodze, to na pewno nie przeprowadził bym w tym roku transakcji za łącznie blisko 10 mln zł.

    Pozdrawiam

    Daniel Siwiec
    Lublin

  12. Moi Drodzy,
    a czy ktoś był na szkoleniu dr Fesnaka, coś pod tytułem bodajże Iwestowanie w nieruchomości z minimalnym wkładem własnym.

    http://www.fts.pl/fts.php?i=aktualnosci_more&id=11

    Prosiłbym o jakieś opinie uczestników – koszt to około 2400pln.
    Program wygląda ciekawie, niemniej to spora kwota i mam kilka innych pomysłów na jej zagospodarowanie ;-)

    Warto? Polecacie? Omijać szerokim łukiem? ;-)

    będę wdzięczny za informacje
    pozdrawiam
    Radek

  13. Jak czytam od kogoś z “ekonomiczno-prawnym” wykształceniem zdanie: “Z drugiej strony, jest wiele osób, które nie mają zdolności kredytowej (bo np ich dane znalazły się w BIK-u (…)” to nie wiem czy potraktować to jako ironię, czy przyjąć, że cały tekst jest oparty na takiej samej “wiedzy”.

      1. Tutaj nie chodzi o polską mowę. Proszę zapoznać się z pojęciami BIK, BIG, KRD i nauczyć się ich poprawnie używać. 99% osób, które zajrzały na tę stronę “są w BIK” i nie jest to bynajmniej powód do zmartwień. BIK to baza, z której korzystają banki. W niej znajdują się wszystkie produkty kredytowe klientów, pożyczki, limity, karty kredytowe. Ale również na podstawie z danych BIK wyliczany jest tzw scoring, który pozwala na uzyskanie lepszych warunków kredytu lub po prostu większej kwoty. Co innego np KRD, tam jak ktoś jest wpisany to już ma problem z usługami bankowymi.

  14. Pingback: Michał Konieczny
  15. A byłeś może kiedyś na szkoleniu Roberta Przygody dotyczącym nabywania gruntów bez własnych pieniędzy? Zastanawiam się czy nie wybrać się na jedno z jego szkoleń, ale nie chcę tracić czasu, jeśli to jakieś bzdury. Wiesz coś na ten temat?

  16. Dzięki za odpowiedź Sławek. A w ogóle słyszałeś jakieś opinie na temat tych szkoleń pana Roberta?

    W sumie mnie ten temat też nie interesuje, ale jeśli coś takiego jest faktycznie realne, to myślę sobie, że może warto się tym zainteresować. Choć z drugiej strony domyślam się, że to pewnie wcale nie jest takie proste.

    1. Łukasz, nie, nie słyszałem żadnych opinii. Przyznam, że nawet nie wiedziałem, że prowadzi szkolenia. Miałem wrażenie, że jest tak zajęty, że nie ma czasu na “pierdoły”:-)

  17. Witam serdecznie, pasjonujący temat, jak widać po komentarzach.
    Osobiście jestem zdania, iż okazje na rynku nieruchomości stale się pojawiają.
    Jedna osoba z takiej okazji skorzysta i się wzbogaci, druga osoba nawet jej nie zauważy.
    Różnicą pomiędzy pierwszą osobą a drugą jest poziom wiedzy którą pierwsza osoba posiada.
    Dlatego warto się szkolić, poszerzać swoją wiedzę, czytać. Po to właśnie, aby rozpoznać okazję, kiedy się pojawi :) Pozdrawiam

  18. Szkolenia Roberta Przygody zdecydowanie nie polecam. Nie zeby temat kupowania gruntow na raty byl zły. Tylko ten pan, choc podobno jest praktykiem, na szkoleniu skupial sie na teorii. Promowal tez swoj mentoring, 1 dzien za ponad 9 tyś. zł., co zdaje sie byc dość absurdalna ceną. Nie wiem, czy ten pan ma praktyczne doświadczenie, pewnie jakieś ma, szkolen jednak nie polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.