Relacja z wczorajszych spotkań w Warszawie – jak biedny student może zacząć budować wolność finansową?

Wczoraj odbyły się aż dwa spotkania dotyczące Fridomii w Warszawie. Niestety prawie w tym samym czasie, więc zdążyłem być tylko n samym początku spotkania Fridomiaków organizowanym przez Pawła. Spotkałem tam około 20 osób i porozmawialiśmy pokrótce o Stowarzyszeniu oraz o nadchodzącym spotkaniu w Łodzi i ..,. pobiegłem na spotkanie na SGH.

Tam na zaproszenie Studenckiego Koła Naukowego Inwestowania i Nieruchomości opowiedziałem grupie około 20-30 studentów (i tak dużo zważając na późną porę spotkania) o moim spojrzeniu na wolność finansową oraz to czym budowanie wolności finansowej różni się od zwykłego i bardziej popularnego “bogacenia się”.

Dyskusja była dość żywa zwłaszcza, że na prośbę organizatorów darowałem sobie prezentację i od razu przeszliśmy do formatu dyskusji. Najważniejszy problem postawiony przez studentów brzmiał: od czego może zacząć student, który na początku swojej kariery będzie zarabiał 3-5 tysięcy złotych netto? Pokrótce całość dyskusji możnaby streścić w kilku poniższych punktach:

1. Podstawą jest nauczenie się żyć PONIŻEJ swoich możliwości finansowych. Nie chodzi o “dziadowanie” ale o to, aby nauczyć się systematycznie i konsekwentnie oszczędzać. Bez umiejętności życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych nikt nie osiągnie wolności finansowej, nawet jeśli zarabiałby 2 czy 22 miliony złotych miesięcznie

2. Ktoś kto będzie zarabiał PLN 3000 netto ( i nie żadnych innych aktywów, oszczędności, bogatych rodziców, itp) powinien na początek oszczędzać – co miesiąc – PLN 300.

3. Po 3 latach zgromadzi ok PLN 12.000 (z odsetkami). To niewiele, ale może wystarczyć na 20% wkład własny na zakup pierwszego mieszkania na wynajem. Pewnie nie w Warszawie, ale z pewnością wystarczy na zakup kawalerki w Radomiu, Siedlcach, Lesznie czy innym mieście, ż którego student pochodzi (bo tam można jeszcze kupić okazyjnie kawalerkę za PLN 50 tyś)

4. Przy kredycie w wysokości PLN 40 tyś nadwyżka kwoty najmu ponad wysokość comiesięcznych rat kredytu może wynieść PLN 200.

5. Student dalej oszczędza te PLN 300 miesięcznie (tak jak do tej pory) plus owe dodatkowe PLN 200 miesięcznie. Po kolejnych 3 latach zgromadzi ok PLN 20.000, a to pozwoli mu kupić kolejne 2 kawalerki (z wkładem własnym na poziomie 20%)

6. Teraz nadwyżki najmu ponad raty kredytu mogą wyniesć dodatkowe PLN 400 miesiecznie.

7. Po 6 latach, powinien zarabiać o wiele więcej niż początkowe PLN 3000, ale zakładając że nie jest w stanie oszczędzać więcej niż te początkowe PLN 300 miesięcznie (bo dziecko, bo rodzina, bo inne wydatki), to i tak powinien oszczędzać PLN 900 miesięcznie.

8. w 9 roku powinien miec ok PLN 33tys oszczędności i może kupić kolejne 3 kawalerki w kredycie 20/80.

9. w tym okresie jego miesięczne oszczędności wyniosą PLN 1500 miesięcznie. Po kolejnych 3 latach, w roku 12-tym będzie dysponował kwotą ok 60.000. Oraz 6 mieszkaniami na wynajem, na które zaciągnął kredyty na łączną sumę PLN 480 tysięcy. Saldo kredytu będzie jednak niższe – wszak pierwsze zakupione mieszkanie spłaca już od 12 lat!

10. Student kupuje kolejne 6 mieszkań. Ma już 12-letnie doświadczenie i nie boi się tak istotnego skoku w skali działalności. Wie już jak wynajdywać okazje i które mieszkania łatwo się wynajmują.

11. Student dalej oszczędza. Tym razem po PLN 3900 miesięcznie, co po 3 kolejnych latach daje kwotę ponad PLN 150.000 (z odsetkami).

12 W roku 15-tym stan posiadania Studenta przedstawia się następująco: ma portfel 12 kawalerek, oszczędności na poziomie PLN 150.000 oraz potencjał do systematycznego oszczędzania PLN 4000 miesięcznie. Z drugiej strony ma kredyt w wysokości około PLN 850.000 do spłacenia. Spłacają ten kredyt najemcy posiadanych przez Studenta mieszkań.

13. Możliwości jest teraz wiele. Albo Student przeznacza PLN 150.000 oszczędności na kupno kolejnego mieszkania lub mieszkań (za gotówkę lub z małym kredytem). Albo spłaca część kredytu i istotnie obniża sobie comiesięczny poziom rat. Albo sprzedaje 2 mieszkania i przychod ze sprzedaży oraz oszczędności przeznacza na spłatę jeszcze większej części kredytu. Albo sprzedaje 7 mieszkań i całkowicie spłaca kredyt i cieszy się przychodami z 5 mieszkań nie obciążonych spłatami kredytu.

14. Oczywiście powyższy model jest bardzo uproszczony. Nie wzieliśmy pod uwagę wielu czynników, z których część będzie miała pozytywny, a część negatywny efekt. Np ceny mieszkań mogą wzrosnąć – utrudni to kupowanie kolejnych mieszkań, ale z drugiej strony sprzedaż części mieszkań może szybciej spłacić zaciągnięte kredyty. Wraz z inflacją powinny wzrosnąć też ceny najmu, ale mogą też wzrosnąć koszty obsługi kredytu. Powinno też wzrosnąć wynagrodzenie i możliwości oszczędzania większych kwot. Na szczęście wysokość kredytu jest stała (jeśli nie został zaciągnięty w jakiejś obcej walucie).

Konkludując, możliwości jest wiele. Ale najwięcej zależy od (A) śmiałości wizji, (B) konsekwencji i cierpliwości w jej relizacji, oraz (C) wspomnianej już umiejętności życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych.

Dziękuję Piotrowi, Marzenie i innym organizatorom ze SKNIN za zaproszenie, za dyplom uznania oraz wszystkim uczestnikom za uwagę i cierpliwość.

Trzymam kciuki za Wasze sukcesy i wolność finansową !

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

14 Responses

  1. Jeśli absolwent SGH będzie zarabiał średnio 3-5 tys netto (więc średnio 4 tys, rozumiem, że w tą średnią wliczone są już zerowe zarobki absolwentów bezrobotnych) to też ceny mieszkań i czynsze wzrosną też o te 33%, więc analizy z artukułu nie mają znaczenia. Oczywiście, jeśli się mylę, lub dla osób, które faktycznie będą zarabiały te 3-5 tys netto analizy są ok, tylko będzie to najwyższy kwartyl świeżych absolwentów SGH.

    Od jakiegoś czasu obserwuję takie ptania i chyba główny problem widzę inny, mianowicie jak osiągnąć wolność finansową, jeśli jest się absolwentem dobrej uczelni, a nie ma się pracy, lub ma się pracę za 2 tys zł netto (to wydaje mi się normą).

    1. Mariusz, jesli ktos w ogole nie ma pracy, to musi ja – na poczatku – znalezc. Albo otworzyc swoj biznes, albo wyjechac za granice, albo zaczac handlowac na e-bay, albo …
      A jesli ktos zarabia PLN 2000, zamiast PLN 3.000 (tak jak w podanym przeze mnie przykladzie) i BARDZO CHCE osiagnac wolnosc finansowa, to zamiast systematycznie oszczedzac 10%, musi systematycznie oszczedzac 15% swoich zarobkow. Wyjdzie na te same PLN 300 miesiecznie i dalej juz jak w podanym przeze mnie przykladzie.
      Wiem, ze to wymaga poswiecen, ale jesli ktos szuka podpowiedzi jak znalezc MAGICZNY sposob na wolnosc finansowa bez wyrzeczen, bez systematycznosci, najlepiej w 2-3 miesiace, no maksimum 6, to obawiam sie ze musi szukac odpowiedzi na jakichs madrzejszych niz Fridomia stronach ::-), bo ja takich magicznych sposobow nie znam :-)

  2. Witam
    Te 50tyś zł to już lekka przesada i naginanie prawdy. Rozumiem że to statystycznie i liczbowo musi dobrze wyglądać na zachętę. Ale zachowajmy już chociaż minimum prawdy. Kawalerka w dobrej lokalizacji, bo przecież w takie tylko warto inwestować, to wydatek co najmniej 150tyś zł i to do remontu. Chyba że mówimy nie o mieście tylko o miasteczku to może coś się znajdzie za 100tyś. Tak czy inaczej trzeba dołożyć na wykończenie minimum 30tyś zł. Więc gdzie tu realia?

    1. Mark, spodziewam się, że Twoim punktem odniesienia jest Warszawa. Ale i tutaj zdarzają się kawalerki po PLN 140 tys (a ostatnio była na sprzedaż nawet za 108tys, a nawet w licytacji komorniczej za niespełna PLN 60 tys). Natomiast w Łodzi regulranie kupujemy kawalerki do PLN 80 tys co po dodaniu PLN 20tys remontu, daje kwotę PLN 100tys. W Radomiu, Golubiu Dobrzyniu, Katowicach czy w innych miastach bywa taniej – znam to z opowieści Fridomiaków.

      Ale nawet jeśli przyjmiemy, że minimalna cena to PLN 150tys to i tak wiem, że cel wolności finansowej jest do osiągnięcia – może tylko zajmie komuś dłużej, albo będzie musiał wykazać się większą determinacją, albo budować swój portfel w oparciu o garaże, albo kupować mieszkania w jakimś tańszym od Polski kraju.

      Oczywiście nie ma też przymusu – może żyć tak jak większość: konsumować i na bieżąco przejadać to co zarabia, zaciągać kredyty konsumpcyjne na “poprawianie swojego standardu życia i … liczyć na emeryturę z ZUS-u, z KRUS-u, z OFE czy z jakiegoś innego funduszu:-)

      1. Ostatnio widziałem nawet mieszkanko 16m, za 95 tys. na Pradze, gdzie powoli ale jednak otoczenie i infrastruktura zmienia się na lepsze. Jak widać nawet w paskudnie drogiej Warszawie da się znaleźć okazję :)

        1. Borys, dzięki za ten przykład. O to mi właśnie chodzi, że można albo narzekać i “szukać przyczyn”, albo się zmobilizować i “szukać rozwiązań”. Pamiętacie moją niedawną – 5 listopada br – recenzję książki doktora Scott Peck’a, “The Road Less Travelled”?

  3. ja jestem na etapie oszczędzania, półtora roku temu nie miałem pracy (szukałem swojego miejsca w życiu itp), i zero oszczędności. teraz odkładam to i owo, poza tym rozwijam małą działalność, szału nie będzie, ale jak na pracę po godzinach jest dobrze.

    zmierzam do tego, że coraz częściej nurtuje mnie pytanie w jakiej formie oszczędzać? lokata na 4-5-6-7 % jest dużo poniżej rzeczywistej inflacji. jakiekolwiek instrumenty finansowe są wobec rozgłaszanego kryzysu wysoce niepewne. część pieniędzy przechowuję w metalu, ale co z resztą? na eMaxa żal patrzeć, giełda ledwie zipie. jak Wy oszczędzacie?

  4. wywód na temat nabywania nieruchomości na kredyt 20/80 jest dosyć idealistyczny i w praktyce możliwy chyba tylko w grze cashflow. Proszę mi wskazać instytucję, która bez końca będzie kredytowała inwestora chcącego, rok po roku nabywać nieruchomości na kredyt (nawet z 20% wkładem własnym). Z doświadczenia wiem, że banki dosyć ostrożnie podchodzą do wliczania przychodów z najmu do zdolności kredytowej, ale chętnie poznam osobę lub instytucję, która będzie mnie w ten sposób kredytować:) Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje w 2012 r. po wejściu w życie rekomendacji S.

    1. Descendo, nie chodzi mi o żadną ideologię, tylko o pokazanie różnych możliwości. Jest ich więcej niż się wydaje, ale istnieją one tylko dla tych, których myślenie jest pozbawione narzekania i roszczeniowości. Nic się nikomu nie należy z definicji i nie ma też – niestety – łatwych, bezwysiłkowych rozwiązań. Ale zgodnie z ukraińskim powiedzeniem, ten kto chce – szuka rozwiązań, ten, który nie chce – szuka przyczyn.
      Jestem teraz w trakcie zbierania materiałów do książki Mieszkanicznicy 2012, w której przybliżę sylwetki różnych osób, którym się chciało i które coś osiągnęły pomimo Rekomendacji nadzoru bankowego, niesprzyjających banków, braku oszczędności, braku zarobków, “wtopienia” w nieudany biznes, nieuczciwych najemców, braku okazji rynkowych, wysokich cen, spadających cen, rosnących cen, młodego wieku, choroby, i jakich tam jeszcze przeciwności losu.
      Powodzenia w szukaniu MOŻLIWOŚCI !

      1. co do zasady zgadam się z Twoim wywodem, sam od dwóch lat inwestuję w nieruchomości, jednak uważam, że jest to ciężka praca i nikt nie powinien liczyć na szybkie stanie się wolnym finansowo. Niestety większość osób szybko traci zapał i zapomina o tym, że wielkie fortuny budowane są latami. Czas to pieniądz:)

        p.s. chętnie zapoznam się z książką, nad którą pracujesz.

        1. Descendo, w tym sie akurat z Toba zgadzam w 100%. Budowanie wolnosci finansowej to zadanie na dlugie lata, a nie na weekend, miesiac czy 2012 rok. Osoby, ktorym mogloby sie wydawac, ze wystarczy im jeden czy dwa duze deal’e aby osiagnac wolnosc finansowa, nie wroze duzych sukcesow…

Skomentuj Sławek Muturi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.