Co bym zrobiła z wygraną w Totka ?

Dziś jest kumulacja w Lotto. Jest to niezły trick marketingowy, bo dzięki takim kumulacjom kolejki przed kolekturami trafiają na czołówki doniesień medialnych. Wiadomo, że szansa trafienia szóstki jest jak 1 do ponad 13 milionów, a trafienia szóstki gdy akurat jest mega-kumulacja są odpowiednio niższe. Ale nie zniechęca to wielu z nas do spróbowania naszego szczęścia. Raz na jakiś czas ktoś wygrywa i staje przed sympatycznym dylematem. Co zrobić z wygraną?

Zmienić samochód na nowszy, kupić mieszkanie, a może nawet luksusowy apartament lub dom? Podróż dookoła świata? Ustawić finansowo dzieci? Operacja plastyczna dla teściowej? Założyć własny sklep? Rozdać biednym? Zainwestować? no chyba warto, tylko w co?

Szczęśliwczyni znajdzie – bez wątpienia – tysiące usłużnych doradców. Obligacje! Akcje! Lokata bankowa! Fundusze inwestycyjne! Polisy ubezpieczeniowe! Nieruchomości! I ja właśnie w sprawie tej ostatniej z wyżej wymienionych opcji.

Gdybym ja wygrał owe PLN 30 milionów z dzisiejszej kumulacji (choć mam chyba małe szanse, bo jeszcze nie kupiłem losu:-), to oczywiście część z pozostałych po podatku od wygranych (tak, tak, jest i taki podatek od podatku od nadzieji – jak się często nazywa kupowanie losu na loterię) 27 milionów wydałbym na cele doraźne – jednorazową konsumpcję, darowizny, pożyczki dla najbliższych (tak, tak, pożyczki, nie prezenty; np pożyczkę na kupno mieszkania na wynajem!). Ale nie byłoby to więcej niż 2-3 miliony.

Za całość kwoty PLN 24-25 milionów kupiłbym mieszkania na wynajem. W kilku różnych dużych miastach Polski. Udałoby mi się zapewne kupić około 200 kawalerek na wynajem, z czego miałbym około PLN 140,000 przychodów … co miesiąc. Miesiąc w miesiąc. Co dawałoby ponad 1,5 mln złotych rocznie. A więc co roku gwarantowana “szóstka w totka”:-)

Do końca mojego życia. A przecież nawet po mojej śmierci te kawalerki nadal przynosiłyby przychody z najmu. Mógłbym je zostawić swoim spadkobiercom, lub choćby częściowo przeznaczyć na dobroczynność. Może założyć fundację dla edukacji finansowej dziewczynek z domów dziecka lub na instytut naukowy wspierający innowację czy walkę z rakiem.

W zależności od tego ile dzisiaj masz lat, miałabyś jeszcze co najmniej 85 minus dzisiejsze lata by zastanowić się nad tym dla kogo twój portfel mieszkań ma pracować w przyszłości. Poza tym dysponując kwotą PLN 140,000 miesięcznie mogłabyś jeszcze za życia poeksperymentować z filantropią i przekonać się gdzie tak naprawdę twoja wygrana może przynieść najlepszy efekt.

Życzę Ci byś wygrała dzisiejszą kumulację i miała ten przyjemny dylemat. Powodzenia !!! A jeśli skorzystasz z powyższych rad, to mogę Ci pomóc znaleźć te mieszkania do kupienia :-), Mzuri pomoże Ci zarządzać ich najmem :-), a ja Ci podpowiem, jak bezproblemowo rozstać się z pracą:-), jak kontrolować swój styl życia; które miejsca na świecie są warte odwiedzin :-) i jak korzystać z uroków fridomii :-)))

Jeden z tysięcy usłużnych doradców :-), Sławek

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

27 Responses

  1. Ja zrobiłbym tak samo!!! Kupił tyle mieszkań pod wynajem ile sie da i zastanawiał sie pozniej jak zagospodarowac pasywne przychody. Wtedy pomyslabym o filantropii.
    Z drugiej strony jak kiedys przeczytalem ponad 75% szczesliwcow wraca po krotszym lub dluzszym czasie do punktu wyjscia, czyli zwyczajnie przejadaja swoje wygrane. Czy w takim razie to jest to “szczescie”?
    Kazdy moze odpowiedziec sobie sam. A moze kiedy sami dojdziemy do takiego poziomu ze bedzie mozna spokojnie zrezygnowac z pracy nie rezygnujac z poziomu zycia to dopiero jest “szczesliwy los na loterii” ?

    1. Vito31, jest chyba dużo mądrości w tym co piszesz, że bardziej się ceni owoce swoich wysiłków, niż to co samo nagle “spadnie” z bębna losującego liczby wygranej.

      Dlatego też, Szczęśliwej Milionerce poleciłem swoją pomoc w nauczeniu się kontroli nad swoimi potrzebami. Wielu Totkowych milionerów w momencie wygranej nie opanowało jeszcze tej sztuki i to “potrzeby” przejmują nad nimi kontrolę i kończy się często tak jak mówisz: ak jak szybko spadły te miliony, tak szybko i znikają. Po drodze porywając z sobą wiele rzeczy i siejąc spustoszenie w życiach owych “szczęśliwców”…

  2. Sławek, fajny wpis! Mam takie dwa komentarze/pytania (nie do końca związane z tym wpisem:-)):

    1) “W kilku różnych dużych miastach Polski. Udałoby mi się zapewne kupić około 200 kawalerek na wynajem…”

    Zakładając że Mzuri już działa w większości dużych miast w Polsce i możesz dowolnie wybrać miejsce inwestowania, jakbyś rozłożył te 200 kawalerek po Polsce?

    Pytanie może wydawać się trochę abstrakcyjne, ale dla osób mieszkających za granicą i inwestujących w Polsce nie ma przecież dużego znaczenia gdzie dokładnie kupują mieszkania na wynajem (no chyba, że korzysta się pomocy rodziny w zarządzaniu) . Zależy nam natomiast na tym żeby mieszkania się dobrze wynajmowały i “trzymały” wartość – stąd takie bardziej globalne spojrzenie.

    2) Czy w Mzuri mówi się po angielsku? Pytam, bo przecież mógłbyś otworzyć Mzuri.com – gdzie target’em byłyby osoby nie mówiące po polsku, ale zainteresowane inwestowaniem w Polsce.

    Pozdrawiam!

    1. Piotrze, dzięki za wpis i za komplement. Dawno Cię na fridomii nie gościliśmy:-) A odpowiadając na Twoje pytania:
      (1) zasugerowałem żeby kupić kawalerki “w kilku miastach” z kilku względów: (a) wydawało mi się, że kupowanie na raz 200 kawalerek w jednym mieście mogłoby spowodować samo z siebie nagły wzrost cen, (b) ciężko byłoby znaleźć 200 “okazji rynkowych” i raczej by się zaczęło niepotrzebnie przepłacać – a nawet jeśli ktoś ma PLN 27 mln, to nie powinien – wg mnie głupio szastać pieniędzmi; (c) kupując w różnych miastach dywersyfikuje się ryzyko; wreszcie (d) założyłem, że ktoś kto będzie miał PLN 140.000 pasywnego dochodu miesięcznie, nie będzie chciał się zajmować najmem 200 mieszkań, bo to by się stało “robotą” samo z siebie, więc naturalnie odda je w zarządzanie Mzuri:-)
      A w jakich miastach Polski kupić? Myślę, że w tym momencie dobrymi miastami są: Łódź (nadal tanie mieszkania w mieście z ogromnym zapleczem i potencjałem rozwojowym), Katowice (od kilku tygodni przyglądamy się bacznie rynkowi; Tomek dziś mi przysłał 3 bardzo ciekawe oferty kawalerek w cenie od PLN 49 do 65 tysięcy złotych !!! ta ostatnia jest 36-metrowa i to po remoncie!) oraz w Warszawie (o ile 1-2 lata temu trudno było znaleźć kawalerkę w cenie poniżej PLN 200tys, to dziś jest wybór kawalerek w cenie do PLN 160tys, więc istotnie staniały; nawet bardziej niż w Łodzi, gdzie nadal trzymają się ceny od dwóch lat niezmienione). Inne miasta słabiej znam, więc nie chcę się wymądrzać.
      Jakbym rozłożył portfel? wybrałbym 5-6 miast i kupił w każdym z nich po 30-50 mieszkań. Gdybym dał sobie rok czasu na zbudowanie portfela, to to i tak by to oznaczało kupowanie po 1 mieszkaniu w każdym z 5-6 miast każdego tygodnia lub co 2 tygodnie. A więc dość intensywnie:-)
      Na potrzeby Posiadaczki Szczęśliwego kuponu lotto, zatrudnilibyśmy w Mzuri dodatkowe osoby do poszukiwania, kupowania, remontowania i opiekowania się mieszkaniami w każdym z miast:-)

      Odpowiedź na drugie pytanie, dużo krótsza:
      (2) tak, Mzuri mówi (prawie bez wyjątku wszyscy) po angielsku:-) Jest to jednym z naszych wymogów rekrutacyjnych:-) A jeśli zainteresowałby się inwestowaniem w polski rynek najmu detalicznego jakiś fundusz z Rosji, Arabii Saudyjskiej, Chin czy Brazylii, to nauczymy się i tych języków:-))) Probliema niet !

      Pozdrawiam i zapraszam do inwestowania w Ojczyźnie :-)

      1. Jeśli wygram (tylko też nie mam losu), to zgłoszę się do Mzuri. Ale zastrzegam, że “zamówię” kupno tych 140 mieszkań w ciągu min. 5 lat :) To też w ramach dywersyfikacji ryzyka. I jak najbardziej podoba mi się pomysł kupowania w różnych miastach. Chyba wolałbym pomyśleć o kilku(nastu) krajach.

        Przyszły milioner :)

      2. Sławek, dziękuję za szczegółową odpowiedź! Istotnie ostatnio jestem mniej aktywny na Fridomii, ale staram się czytać wszystkie Twoje wpisy!

        Pozdrawiam!

  3. Jeszcze pol roku temu moj plan wygladal tak: wygrywam, kupuje mieszkania, czekam jak osiagne dochod z wynajmu, rzucam prace i wracam do Polski. Obecnie zaczelabym od rzucenia pracy na etacie. Tylko na razie nie wiem jak szostke trafic ;)
    Jak wygram to Mzuri bedzie mialo co robic :)

    1. Aniu, trzymam kciuki za Twoje powodzenie. Z trafieniem czy bez trafienia szóstki:-). Jak to się mówi? nie tylko święci garnki lepią:-) Chodzi mi o to, że można zbudować wolność finansową bez uzależniania tego od farta w kolekturze…

      1. Dzieki. Trzymaj kciuki. Moje pierwsze mieszkanie zostalo juz kupione, zostalo mi tylko podpisanie aktu notarialnego. W planie na ten rok mam jeszcze jedno. Tak, wiec “szostka” moze sie przydac, ale nie jest konieczna :)

        1. Aniu, z Twojej odpowiedzi wnioskuję, że daleko zajdziesz. Będę trzymał z przyjemnością kciuki :-)

  4. Marzenia nic nie kosztują, więc dzięki wygranej w totka wybudowałbym kilka budynków w różnych miastach z mieszkaniami na wynajem – same kawalerki i mieszkania 2 pokojowe. Landlord’erka pełną gębą ;-)

    P.S Przyłączam się do apelu Sławka. Zarabiajcie pieniądze za granicą, ale inwestujcie w mieszkania (w ogóle w nieruchomości) w Polsce. Może to bardzo proste myślenie, ale prawda jest taka, że gdyby każdy każdemu dał zarobić (zamiast mówić ciągle “sam sobie dam radę, szkoda kasy”), żyłoby nam się wszystkim znacznie lepiej.

  5. Szansa trafienia “szóstki” na podstawie pojedynczego losu jest dokładnie taka sama, obojętnie czy kumulacja jest mniejsza czy większa (kulki w maszynie losującej nic nie wiedzą o kumulacji ;-)) Oczywiście jak jest kumulacja to więcej osób kupuje losy i jest większa szansa, że będzie kilka “szóstek” i trzeba się będzie podzielić wygraną…

  6. Jako statystyk musze tylko dodać, że szansa wygrania szóstki w każdym losowaniu jest taka sama. W przypadku kumulacji mamy więcej grających i maleją szansę “samotnego” wygrania szóstki i rośnie szansa dzielenia się wygraną.

    1. Dziękuję Panowie za wskazanie mojego błędu. Też się nad tymi szansami zastanawiałem pisząc wpis. I pomyślałem – nie wiem czy do końca poprawnie – że jeśli by rozważyć pojedyncze losowanie, to oczywiście szansa wygranej jest identyczna bez względu na wysokość ewentualnej kumulacji.

      Ale czy grając systematycznie (a ja mam skłonność do myślenia systematycznego, a nie do jednorazowych skoków) i zakreślając np ten sam zestaw liczb co tydzień przez wiele miesięcy czy lat, nie jest tak, że moja szansa trafienia wygranej zwykłej jest większa niż trafienia mega- kumulacji? Doszedłem do wniosku, że chyba tak jest, bo przecież mega-kumulacje zdarzają się tylko raz na 5-10 czy nawet 25 losowań.

      Czy prawidłowo pomyślałem?

      1. Każde losowanie jest zdarzeniem niezależnym od innych (kulki w maszynie losującej nie sugerują się rezultatami poprzednich losowań), dlatego nie ma żadnego znaczenia, czy będziesz za każdym razem skreślał ten sam czy inny zestaw liczb. Całe życie zakreślając ten sam zestaw liczb możesz nie trafić ani razu, a możesz trafić już za pierwszym razem. Na tym polega fenomen tej gry. Ja na przykład grałem w totka raz, trafiłem “trójkę”, zarobiłem przysłowiową złotówkę i już nie gram od tego czasu.
        Jedynym sposobem na zwiększenie szansy wygranej jest obstawienie większej liczby możliwych kombinacji w danym losowaniu, aż do skrajnej sytuacji skreślenia wszystkich możliwych kombinacji (pomijam techniczną trudność takiego zadania). Wtedy będziemy pewni że trafimy “szóstkę”, ale to musiałaby być na prawdę wysoka kumulacja, żeby się opłacało. Ponadto nigdy nie mamy pewności, że wygraną nie będzie się trzeba dzielić z innymi “szczęśliwcami”.

        1. Luk, statystyka to jednak skomplikowana dziedzina :-)) Oczywiście masz rację mówiąc, że ktoś kto zakreśla te same liczby choćby i przez 100 lat i tak nie ma pewności trafienia “szóstki”. Z tym się zgadzam. Ale czy ktoś kto by tak postępował nie miałby większej szansy trafić na zwykłą wygraną niż na mega-kumulację? Chodzi mi o to, że w ciągu 100 lat gry, zwykłych wygranych padnie 100 razy 100 (po dwie tygodniowo) czyli w sumie 10.000, a mega- kumulacji w tym czasie pojawi się tylko, powiedzmy 200 (po 2 rocznie).
          Ale w sumie, to to jest trochę dyskusja akademicka. Przepraszam, że się w nią – może niepotrzebnie – wdaję i polemizuję, zwłaszcza że ledwie zaliczyłem statystykę na SGPiSie ponad 28 lat temu:-))). Znajomość statystyki chyba nie jest niezbędna do zbudowania wolności finansowej, ani nawet do wytypowania właściwych liczb w totka, bo inaczej to nie byłoby profesorów ani nawet adiunktów w katedrach statystyki – wszyscy byliby na Bahamach:-)

          Ważniejsza jest chyba idea mojego oryginalnego wpisu – czyli co Szczęśliwczyni zrobiłaby z wygraną w totka.

  7. Panie Sławku kupiłby pan same kawalerki ?

    Nie dokonałby pan nawet małego zróżnicowania z 10 czy 20 procentowym udziałem innych mieszkań?

    Jak nie wygrana z lotka to może debiut Mzuri na New Connect i jakiś fundusz, czy działa coś takiego w ogóle na świecie inwestując w mieszkania pod wynajem ?

    1. Panie Adamie, odpowiadając na Pana pytania:
      (1) napisałem o kawalerkach z kilku powodów: (a) to jest to co ja osobiście preferuję, ale od razu zaznaczam, że nie jest to koniecznie najlepsza strategia i zobaczycie w książce Mieszkanicznicy 2012 przykłady innych udanych strategii), (b) łatwiej było się trzymać jednego rodzaju nieruchomości niż komplikować wywód/argumentację dodatkowymi założeniami
      (2) czy dokonałbym zróźnicowania? pewnie tak, zwłaszcza, że mimo iż sam osobiście specjalizuję się w kawalerkach, to i tak zdarzyło mi się kupić jakieś większe mieszkanie gdy było bardzo, bardzo tanio sprzedawane
      (3) pisałem już kiedyś o tym we wpisie zatytułowanym “Czym są, a czym nie są dla mnie pieniądze” – ja już nie chcę pomnażać majątku. Osiągnąłem już swoją wolność finansową i czuję się spełniony i finansowo bezpieczny. Z drugiej strony, boję się, że gdybym teraz ponownie przyjął perspektywę “pomnażania majątku” to mógłbym znów wpaść w niekończący się “wyścig szczurów”, z którego udało mi się co dopiero uwolnić. Miałbym poczucie “cofania się” w swoim rozwoju osobistym do stadium, w którym … już byłem. Wolę iść w nowe obszary, w których jeszcze nie byłem. Jestem wewnętrznie przekonany, że będzie to dla mnie ciekawsze, że moje życie będzie dzięki temu pełniejsze. Duże prężne Mzuri jest mi potrzebne dla zagwarantowanie stabilności moich pasywnych przychodów, ale nie do bogacenia się. I stąd pomysł debiutu Mzuri na New Connect nie wydaje mi się atrakcyjny czy wręcz pożądany.

      1. Dodać należy, że obecność spółki czy to na rynku New Connect, czy też na rynku głównym to nie tylko korzyści (np. pozyskanie kapitału) ale również masa obowiązków.

        Pozdrawiam,
        Inwestor

  8. Ile tu postow pod tematem totkowym!
    Niby od wielu lat wiem, ze kumulacje to jedne z wielu manipulacji “zwyklym ludem”, a jednak na haslo kumulacja od razu kupon kupuje… O ile jednak kiedys myslalam o domku przy plazy i super podrozach, to teraz o zakupie mieszkan oczywiscie ;-) Niech no tylko ktoras z Fridomiaczek trafi jutro tego GOLA, to Mzuri dopiero rozegra mistrzostwa z taka sumka ;-)
    Reasumujac, dzieki za pomoc w konkretyzowaniu marzen, bo to ksztaltuje zupelnie inna perspektywe, to juz nie jakaz rozmyta we mgle wysepka z palemka ;-)

    1. Dzięki Marta. Przyznam, że też od czasu do czasu kupuję los. I też mam gotowy plan wydatkowo-inwestycyjny w przypadku wygranej. I to różne wersje planów dla różnych kwot wygranej. Jestem do wygranej – można by powiedzieć – w pełni przygotowany.

      Bo wydaje mi się, że lepiej jest teraz na chłodno spisać swoje priorytety niż później gdy – po wygranej – będą się kotłowały w głowie emocje, “potrzeby”, porady rodziny, dylematy, itp. Wiem, że z tych moich przygotowań pewnie nici (biorąc pod uwagę ową statystykę), ale już sama świadomość bycia przygotowanym daje mi większe poczucie kontroli nad swoim losem i swoimi “potrzebami”. A to też już coś.
      Trzymam kciuki za Twoją wygraną :-)

  9. mysle, ze dysponujac takim budzetem, moznaby dac wybudowac niejedno osiedle kawalerek. ostatnimi czasy chodzi mi taki pomysl, ze jest wiele dobrych lokalizacji z kawalkiem ziemi, na ktorych sie az prosi, by cos dobudowac “malego”, 4 kawalerki w poziomie, to bez mala 100 z kawalekim m2, ale w pionie to moze dac ich nawt 16, zalezy iod ilosci pieter. nie robilem analizy finansowej takiego przedsiewziecia, ale mysle, ze jak “dojade” do tych milionow, to firma mzuri juz nie tylko znajdzie, kupi i zarzadzi, ale i nawet wybuduje i potem zarzadzi, ;) z czego z serca (jak juz byla mowa o funduszach z Arabii Saudyjskiej) z Riyadhu zycze ;), mafie mushkila

    1. Salaam maleikum Q’ba. Spotkałem ostatnimi czasy kilkoro Mieszkaniczników, którzy podobnie jak Ty myślą – może będziecie mogli coś razem wybudować lub przynajmniej podzielić się doświadczeniami. Bo oprócz normalnego ryzyka zarządzania najmem, w takim przypadku dochodzi ryzyko budowlane na którym Mzuri się nie zna i chyba nie będziecie się chciało poznawać. Są już od tego specjaliści. Ale zarządzanie najmem, dlaczego nie? Mafie mushkila, czyli w języku Mzuri – kiswahili – “hakuna matata”.
      :-)

      1. Mam pytanie odnośnie kawalerek – czy dlatego Sławku je wybrałeś, bo…..
        … 2 kawalerki to mniej więcej 1 mieszkanie 2-pokojowe w cenie zakupu i wartości najmu, ale jak odejdzie klient z 2-pokojowego mieszkania to ucieka cały przychód a jak odejdzie 1 klient z 1 kawalerki, to zostaje druga, czyli połowa czynszu tego, który jest w mieszkaniu 2 pokojowym? Czy nie sugerowałeś się może ideą bankowości, że lepiej mieć 100 mln klientów po 1 zł, niż 1 klienta z 100 mln zł? W pierwszym przypadku jak odejdzie 10% klientów to bank nadal ma 90 mln zł na kredyty, a jak odejdzie 1 klient z 100 mln to bank ma dużą lukę płynności?
        Taka analogia mi przyszła do głowy…

        Pozdrawiam,
        Inwestor

  10. A mnie się marzy wybudowanie ekskluzywnego domu spokojnej starości dla40-50 osób z małą kliniką dla15-20 osób z gabinetami specjalistycznymi i zabiegowymi .Gdyby wystarczyło pieniędzy to zbudowała bym też dom dla matek samotnych i osób które są już zbyt dorosłe na przebywaniu w domach dziecka .Myślę, że uda mi się spełnić te marzenia

    1. Ewa, bardzo mi się podobają Twoje marzenia. Niech się staną zrealizowanymi planami. Trzymam kciuki!

Skomentuj qba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.