Wczoraj odbyło się w Kopenhadze w dość kameralnym gronie 6 osób pierwsze spotkanie skandynawskich Fridomiaków. “Skandynawskie” bo Ania i Krzysiek przyjechali aż z Oslo, za co serdecznie im dziękuję. Do tej pory o ile zdarzało się, że uczestnicy przyjeżdżali z innych miast, to po raz pierwszy wczoraj ktoś przyjechał aż z innego … kraju:-)
Z początku śledziliśmy jednym okiem i kibicowaliśmy zmaganiom Agnieszki Radwańskiej na kortach Wimbledonu (wyglądało jakby Agnieszka grała bez przekonania o możliwości pokonania Sereny Williams; a może zbytnio jej przeszkadzało przeziębienie; Agnieszko! powodzenia następnym razem!!!). Później przeszliśmy do merytorycznej dyskusji, która skupiła się wokół tematu “jak zacząć” (uczestnicy spotkania, bardzo młodzi, nie zaczęli jeszcze – oprócz Ani, która niedawno kupiła swoje pierwsze mieszkanie na wynajem w Krakowie – swojej przygody z budowaniem portfela nieruchomości na wynajem). Do swojego standardowego zestawu porad (określ jaki poziom pasywnej gotówki Cię zadowoli; za ile lat chcesz go osiągnąć, w jaki typ nieruchomości chcesz inwestować, itd) doszła jeszcze jeden element wizji – czy chcesz i kiedy wrócić do Polski i czy chcesz swój portfel budować tam gdzie obecnie mieszkasz i pracujesz, czy też w Polsce.
Okazało się, że wszyscy uczestnicy wczorajszego spotkania chcą wrócić do Polski i to w Polsce będą chcieli budować swoje portfele. Pewną dodatkową dla nich trudnością, niewiadomą (a dla mnie kolejną nowością) w określaniu ich wizji jest fakt, że jak powiedziała Ania, ona nigdy nie pracowała w Polsce i nie wie do końca ile pieniędzy będzie jej potrzebne do utrzymania preferowanego przez nią standardu życia.
Rozmawialiśmy dość długo – jak zwykle strasznie się rozgadałem. Aż obsługa zaczęła zamykać Cafe Krasnapolsky:-) Już po opłaceniu rachunków jeszcze staliśmy dłuższą chwilę pośród sprzątanych stolików i rozmawialiśmy o powstałym Stowarzyszeniu Mieszkanicznik. Aż trudno było nam się rozstać. Z Fridomiakami z Oslo poszliśmy jeszcze na bardzo późną kolację – większość restauracji była już – coś nie do pomyślenia w Warszawie – zamknięta. Co więcej okazało się, że w Danii bardzo ciężko o duńskie … dania:-) Trafiliśmy w końcu do włoskiej restauracji i tam też jeszcze rozmawialiśmy – jakiż ja jestem monotematyczny – o wolności finansowej:-)
Jak zwykle sporo się też nowego dowiedziałem. Nie tylko o tym, że ta zimna i ddżysta pogoda to tak naprawdę jest super dobrą pogodą. I o tym, że Duńczycy jeżdżą na rowerach nawet zimą przy 15-stopniowym mrozie (rękawice narciarskie, gogle narciarskie gdy pada śnieg, itp). Ale też o lokalnych rynkach nieruchomości. Oprócz tego, że i w Danii i w Norwegii nieruchomości są bardzo drogie, to wiele te rynki dzieli – np w Oslo ceny nieruchomości wciąż rosną i w zasadzie całkiem ominął ten kraj kryzys lat 2008-2009.
Liczę na kolejne spotkania Fridomiaków i Mieszkaniczników w Kopenhadze i w Oslo. Mam nadzieję, że uda się tam zbudować prężnie działające lokalne społeczności. Hej da!
4 Responses
“Pewną dodatkową dla nich trudnością, niewiadomą (a dla mnie kolejną nowością) w określaniu ich wizji jest fakt, że jak powiedziała Ania, ona nigdy nie pracowała w Polsce i nie wie do końca ile pieniędzy będzie jej potrzebne do utrzymania preferowanego przez nią standardu życia.”
Ja i wielu moich znajomych ma ten sam problem! Jakieś porady ze strony osób mieszkających w Polsce?
Piotrze, mam nadzieję, że zechcą się tu wypowiedzieć przede wszystkim te osoby, które wróciły do Polski po wieloletnim pobycie gdzieś zagranicą, np w Anglii, w USA czy w Skandynawii. Te osoby są w stanie najbardziej realnie porównać koszty życia w Polsce z kosztami życia w ich poprzednich miejscach zamieszkania.
Wypowiedzcie się proszę:-)
Widzę, że ostatnio nie jest odświeżana strona cen transakcyjnych na stronie www.
Pozdrawiam,
Inwestor
Jednym ze sadników takiego przelicznika może być Wskaźnik Big Maca (ang. Big Mac Index)