Lider zespołu Bayer Full o oszczędzaniu

Ostatnio znajoma dziennikarka, Kaja Cudak, opowiadając mi o swojej pracy wspomniała, że w wywiadzie ze Sławomirem Świerzyńskim, liderem zespołu disco-polo Bayer Full, usłyszała od niego coś w stylu: “Chińczyk jak zarobi złotówkę, to oszczędzi połowę; Polak jak zarobi złotówkę, to wyda półtorej”.

Nie wiem co sądzicie o reprezentowanym przez Bayer Full stylu muzycznym, ale faktem jest że robi on furorę (jak na polskie warunki) w Chinach. A jego lider  jest nie tylko dobrym biznesmenem (zespół od swojego powstania w 1984 roku wydał 19 płyt, które sprzedały się w ponad 16,5 milionowym nakładzie), ale też bardzo dobrym obserwatorem ludzi.

Przed chwilą w wiadomościach TOK FM usłyszałem, że Chińczycy są najbardziej oszczędnym narodem świata. Średnie indywidualne oszczędności Chińczyków kształtują się na poziomie … 52% dochodów! Podobno światowa średnia to 32% dochodów, ale mam wrażenie, że ta średnia jest mocno zawyżona przez przedstawicieli najludniejszego kraju na świecie. Według przytaczanych w radio badań, Chińczycy oszczędzają przede wszystkim na kupno mieszkań:-)

Pytanie do Ciebie: jaki % Twoich dochodów udaje Ci się regularnie oszczędzać? Oraz drugie pytanie: ile czasu zajęłoby Ci dojście do wolności finansowej gdyby udawało Ci się oszczędzać 52% Twoich comiesięcznych dochodów?

Powodzenia w tym byś nie wydawała PLN 1,50 z każdej zarobionej przez siebie złotówki :-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

8 Responses

  1. Ha! Oszczędzanie, jeden z moich ulubionych tematów :)

    Niedawno wziąłem ślub i teraz jest dwoje do oszczędzania. Ale po kolei. Zaczynając pracę, za niską pensję, dużą jej część pochłaniały koszty stałe. Nie da się nie zatankować, nie używać telefonu, prądu itp. Z czasem zarobki normalniały, ale koszty rosły o wiele wolniej… np. auto zmieniam co 5 lat, kiedy jest więcej niż pełnoletnie i przestaje być pewne.

    Ile %? Pracujemy z żoną oboje, a do tego prowadzimy niewielką działalność gospodarczą, więc do naszych dwóch pensji dokładamy prawie trzecią z DG. A z tego wszystkiego udaje się odłożyć 60-70%.

    Problemem jest, gdzie oszczędzać. Papiery wartościowe są zbyt ryzykowne, złoto jest raczej na wiele lat, a my chcemy uruchomić nasze oszczędności za rok. Póki co są w banku i kilkanaście % w srebrze. Za rok chcemy dobrać do 20% kredytu i kupić ziemię pod uprawy, ale to dłuższy temat. Do tego równolegle rozwijamy DG.

    1. Sławku S., gratuluję wyniku. Regularne oszczędzanie 60-70% dochodów robi wrażenie:-) Czy czujesz może, że z żoną “dziadujecie”? Pytam bo to często spotykana wymówka – “nie chcemy dziadować!”…

  2. Dobre pytanie, właśnie się z żoną zastanawialiśmy co znaczy “dziadować”.

    Tu się chyba wszystko rozbija o podejście do życia, staramy się mieć potrzeby adekwatne do naszych możliwości, ale może jakiś przykład.

    Nie mamy nowego auta tylko 7-letnią Skodę, jeździ nią żona, a ja sobie do pracy chodzę (25 min, w czasie których słucham audycji z Kontenstacji :) ) Nowe auto jest rozważane za parę lat i oczywiście na firmę, bo nie wyobrażam sobie, że mam coś za kilkadziesiąt tysięcy, w sytuacji, gdy mogę mieć to w formie aktywa.

    Jak urządzaliśmy się przed ślubem to np meble były z Bodzia, może są tanie, ale też nie mamy parcia na dębowe komody po 3000 zł. Jak dla nas Bodzio jest ok, gdyby nie był, to byśmy nie kupili, poza tym mamy w planie je użytkować parę lat a nie do końca życia.

    Co do innych rzeczy remontowych to po odrzuceniu górnej granicy cen, kupowaliśmy to, co nam się podobało, płytki, tapety itp.

    Kupowanie AGD w sieci to 100-200 zł oszczędności na jednym sprzęcie. Po weselu, tylko przywieźliśmy rzeczy, wyobraź sobie moje rozbawienie, gdy kilka miesięcy po ślubie ktoś się zapytał, czy się już urządziliśmy.

    Wesele także urządzaliśmy za swoje. Oszczędność to nie tylko powstrzymywanie się od wydatków, ale także ich umiejętne realizowanie. Na sali i zespole (na ich jakości) nie dało się “zaoszczędzić”, bo by było to właśnie dziadowanie, ale np. zakupy napojów i owoców w promocjach, alkoholu w hurtowni i zrobienie kilku rzeczy we własnym zakresie znakomicie obniżyło koszty.

    Jako kontrast podam wesele kuzynki żony, foto i kamera za 7000 (podobno), najlepszy hotel z salą bankietową i pokaz fajerwerków, ale przecież ślub się bierze raz w życiu (hm… chyba), więc nie mogli dziadować. Podobnie z urządzaniem się po ślubie, najpierw klimatyzacja a okna czekają…

    Na wakacje może nie latamy po całym świecie, ale jak gdzieś chcemy jechać to jedziemy, problemem jest raczej czas. Zęby leczymy prywatnie :) póki co, na szczęście tylko zęby wymagają leczenia.

    Nie zakładamy sobie miesięcznych wydatków, ale raczej definiujemy poziom oszczędności, do którego dążymy. Bo zawsze może zdarzyć się nieprzewidziany a konieczny wydatek, np. w poprzednim miesiącu żona musiała zmienić biurko + krzesło, bo miała jeszcze swoje z czasów panieńskich z fotelem, przy którym praca była niewygodna i bolały ją plecy.

    Tak po prawdzie to ja mam zapędy na kutwę, ale żona je temperuje :).

    Wspomniałem, że oszczędzanie to też sposób wydawania. W 2011 objechaliśmy motocyklem Polskę i z tej podróży powstała książka, którą właśnie wydajemy. Koleżanki zrobiły za friko korektę i skład, gdyby potrzebowały naszych umiejętności to mogą na nas liczyć, a uruchomienie własnych funduszy na druk i samodzielne wydanie spowoduje, że zysk będzie duuuużo wyższy niż gdybyśmy tylko zanieśli “rękopis” do wydawnictwa.

    Pominę chyba oszczędności firmowe, gdzie np każda mała oszczędność na zakupach kumuluje się do wymiernych wartości pieniężnych, wystarczy tylko poszukać odpowiedniego dostawcy.

    Żona ma znajomych, którzy chyba są przykładem dziadowania, mają auto kupione, jako nowe, a na obiady chodzą do rodziców, nie składają się w pracy na zrzutki itp.

    Na koniec, dla kontrastu, może napiszę o sytuacjach, z jakimi coraz częściej się spotykam, otóż, ludzie prawie w ogóle nie oszczędzają. Bardzo niewielu naszych znajomych ma środki na kontach, czy gdziekolwiek. Nie mam tu na myśli 100.000 zł na zakup mieszkania, ale kupno przez nich nowego telewizora to już wyczyn (wspominałem, że nie mamy TV?). Ku naszemu zdumieniu i ubolewaniu słyszymy ostatnio, że ktoś nie ma np w domowym budżecie 200 zł za szybkie (prywatne) badanie dla dziecka. To dramatyczne.

    Umiejętność oszczędzania wynosi się chyba z domu. Pamiętam, że moja mama brała pożyczkę pracowniczą w zakładzie pracy taty i umieszczała ja na rocznej lokacie, bo tak się opłacało. Może było w domu skromnie (widać na zdjęciach z dzieciństwa), ale lepiej chyba tak niż udawać bogactwo (dziś np. młodzież chodzi w markowych ciuchach, a w domu “bida”). Inny przykład to sąsiadka mamy, która miała jedno dziecko i jej nie wystarczało, i pożyczała od nas, gdzie dzieci było troje.

    I tak zupełnie na koniec, oboje nie palimy, a pijemy od czasu do czasu (wódka z wesela leży pół roku i otworzyliśmy jedną butelkę, bo byli goście)

    1. Sławku, dzięki za tak szczere podzielenie się Waszą definicją oszczędzania. Ja też nigdy nie miałem żadnych szczegółowych budżetów miesięcznych wydatków (jestem na to zbyt leniwy), ale miałem dużo dyscypliny w pilnowaniu raz przyjętego standardu życia. Nigdy też nie wydam więcej pieniędzy na cokolwiek tylko po to, by na kimkolwiek zrobić wrażenie.

      Jestem dusigorszem jeśli chodzi o hotele, ale nie oszczędzam na zwiedzaniu świata. Nie lubię też wydawania pieniędzy zupełnie bez sensu – obsesyjnie wyłączam niepotrzebne sprzęty z sieci elektrycznej, nie dzwonię bez potrzeby (zresztą bardzo nie lubię telefonu), staram się nie wyrzucać jedzenia. Tu nie chodzi chyba tylko o same oszczędności (w gruncie rzeczy niewielkie), ale o to że mam wrażenie, że miliony ludzi nabija kabzę dostawcom swoją niefrasobliwością.

      Może zapożyczę od Ciebie pomysł chodzenia pieszo do biura. Też mam z domu około 20-25 minut, a tylko kilka razy pokonałem tę drogę spacerem. A o ile zdrowiej byłoby się przejść. Zwłaszcza wiosną czy latem:-)

  3. Oglądałem kiedyś reportaż o Liderze zespołu disco polo (nie pamiętam czy był to może Sławomir Świerzyński), który prywatnie jest również rolnikiem i który przetłumaczył swoje piosenki na język chiński i zaczął śpiewać, wydawać płyty oraz koncertować ze swoim zespołem na tamtejszym rynku. W każdym razie autor reportażu podsumował ten sukces tak, że nie jedna “polska gwiazda”, mogłaby pozazdrościć temu zespołowi ilości sprzedanych płyt i popularności.

    A co do oszczędzania, to po chrzcinach mojej córki założyłem w banku rachunek oszczędnościowy i tam wpłaciłem pieniążki, które dostała od cioci, babć i dziadziów, wpłacałem również co roku zwroty podatku z US za ulgę rodzinną, a także co miesiąc po 200 zł, z myślą o jej przyszłych studiach (pamiętam jakim wysiłkiem moi rodzice łożyli na naukę moją i mojego rodzeństwa – stwierdziłem, że będzie nam dużo łatwiej, jak co miesiąc będziemy zbierać ziarnko do ziarnka, ale przez okres np. 20 lat).
    Pod wpływem tego bloga coraz częściej zacząłem się zastanawiać co będzie np. za 20 lat, jak będzie wyglądało życie moje i mojej rodziny.

    Córa ma teraz niecałe 6 lat, za około 14 lat będzie pewnie zdawać maturę.
    Tych jej oszczędności przez niecałe 6 lat nazbierało się na całkiem niezły wkład własny na kawalerkę i nie wiem czy nie byłby to lepszy pomysł niż odkładanie przez następne 14 lat na konto oszczędnościowe… kredyt na 14-15 lat, 200 zł/m-c + czynsz najmu przeznaczać na spłatę, a po 14 latach mieszkanie dalej wynajmować i z czynszu najmu finansować naukę…

  4. Odświeżyl się fajny temat ☺.
    Pana Sławomira poznałam 2 lata temu na imprezie prywatnej. Miły, naturalny człowiek, a przecież gwiazda ☺ Nie gustuję w disco polo, ale nie przeszkadzało mi to, aby patrzeć z podziwem na tego wokalistę. I to,, co rzuciło mi się w oczy, to wciąż to samo żółte widziano, w którym widziałam go już w telewizji, w teledysku, czy na zdjęciach przy wywiadach. Kostium sceniczny wielokrotnego użytku? Jaka gwiazda sobie na to pozwala??? Oszczędna ☺

    A temat oszczędzania jest moim ulubionym ☺. Z mężem potrafiliśmy odkładać całą moją pensję i jeszcze część jego, co stanowiło 60-70% dochodu. Teraz, gdy mamy tylko jego pensję, nadal oszczędzamy co-nie-co. Niewiele zmieniły się nasze wydatki – oszczędzam na ubraniach, bo nie muszę kupować droższych strojów biurowych, ale jeżdżę prywatnym samochodem (wcześniej służbowym, za który firma odliczala co miesiąc 500 płn od pensji). Więcej gotuję (zdrowiej i taniej), ale częściej mamy czas na wychodzenie do restauracji. Wiele się zatem bilansuje. I tylko przyhamowaly nasze inwestycje – przyrost minimalny, ale zawsze coś ☺

    Niedawno ktoś zwrócił uwagę, że zanadto odkładamy realizację marzeń na później – powinniśmy tu i teraz! Już! A my się z tego śmiejemy, bo do dziadowania nam daleko ☺. Zwyczajnie, mamy dużo marzeń i planów, a wiele z nich realizujemy na bieżąco, co czyni nas ludźmi zadowolonymi z życia. Może i czekamy na realizację mojego marzenia o zwiedzaniu Australii i Nowej Zelandii, ale na to chcę przeznaczyć 2-3 miesiące, których teraz nie mamy. Zatem czas obecny wykorzystujemy na krótsze wypady.

    Oszczędzanie, to sztuka wyboru. Właściwego wyboru ☺

    1. Aga-ta, masz rację. Ludzie często – błędnie – stawiają znak równości pomiędzy “życiem PONIŻEJ swoich możliwości finansowych”, a “dziadowaniem”. Jeśli ktoś zarabia dajmy na to PLN 20 tys miesięcznie i wydaje na życie “tylko” PLN 15 tyś, to żyje dalej na dość przyzwoitym poziomie. Wcale nie musi to oznaczać “dziadowania”, ale z pewnością oznacza, “życie PONIŻEJ swoich możliwości”. I o to w tym wszystkim chodzi:-)

Skomentuj Sławek S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.