… czyli bloki z wielkiej płyty mogą postać jeszcze i 100 lat. Tak twierdzi w swoim niedawnym artykule w GW (piątek 7.12.12) red Marek Wielgo. Najbardziej newralgiczny element konstrukcji bloków to tzw “wieszaki” za pomocą których łączona jest płyta wewnętrzna z elewacyjną. Podobno aż 90% owych wieszaków jest wykonanych – wg wyrywkowych badań Instytutu Techniki Budowlanej – z niewłaściwej stali. Dodatkowo 6 z 10 z nich było nieprawidłowo zakotwiczonych. Mimo tych niedoróbek, specjaliści, z którymi rozmawiał red Wielgo, twierdzą – jak jeden mąż – że nie ma ryzyka zawalania się tych budynków.
Ogromna szkoda, że nie zadbano o weryfikację stanu technicznego wieszaków przy okazji programu termomodernizacyjnego i remontowego. By zachęcić do modernizacji budynków, budżet państwa wypłacał premię spółdzielniom i wspólnotom mieszkaniowym. Można było uzależnić wypłatę premii od przedstawienia ekspertyzy stanu technicznego. A tak, to sądzę, że pewnie zgodnie ze starym polskim powiedzeniem “mądry Polak po szkodzie”, program sprawdzania i wymiany wadliwych wieszaków zostanie uruchomiony dopiero gdy któraś z ważących pół tony płyt elewacyjnych runie kiedyś na ziemię.
Osobiście nie bardzo widzę, by po takiej ewentualnej katastrofie ktokolwiek w Polsce zaordynował ewakuację mieszkańców bloków z wielkiej płyty. Bo niby gdzie by się miało podziać miliony mieszkańców bloków? Według red Wielgo mieszkań w blokach mamy około 4 milionów (czyli ponad 1/3 wszystkich mieszkań w Polsce).
Cytowany artykuł jest kolejnym głosem w pojawiającej się jak bumerang na łamach bloga fridomia.pl dyskusji czy warto w ogóle inwestować w mieszkania na wynajem w blokach z wielkiej płyty. Redaktor Wielgo twierdzi, że bloki zostaną z nami na dłużej jeśli tylko będą odpowiednio zadbane. Ich dodatkowymi atutami jest często doskonała lokalizacja, dobre skomunikowanie i nasycenie infrastrukturą potrzebną do wygodnego życia (bliskość sklepów, przedszkoli, aptek, urzędów pocztowych, itp). Inna rzecz, że standard i jakość wykonania wielu współcześnie budowanych osiedli też pozostawiają wiele do życzenia. Developer to przecież przede wszystkim biznesman w czasach kryzysu (i nie tylko) szukający oszczędności kosztów:-)
“Gniotsa nie łamiotsa” … to przede wszystkim określenie (pochodzące z czasów PRL) produktów radzieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, że powiedzenie to nie jest w ogóle znane … Rosjanom. Przynajmniej nie wszystkim. I to mimo tego, że – jak dla mnie – określenie to brzmi jak czysta, melodyjna mowa rosyjska. Jeśli macie znajomych Rosjan, to zapytajcie ich proszę czy wiedzą co to znaczy “gniotsa nie łamiotsa”? Chcę się upewnić czy rzeczywiście jest to tylko polskie, jedynie rosyjsko-brzmiące, powiedzenie. Podobne do niby-francuskiego, powiedzianego szybko i z odpowiednią melodią “końżreżur, a pantrawę”:-)
11 Responses
Ja znam kawałek mszy po łacinie:
omińtendółbotulismanore
krakremijasarnatormija
idenostre
amen
Miałem kolegę który był przekonany że “obustronny dupochlast ” to na prawdę po czesku znaczy frak,a “dachowy obsrajnik “to gołąb.
:-))
:-)))
Dahovy zasranec – gołąb
Hop na pliczki żeleziczki! – na ramię broń!
Szmaticzku na paticzku – parasol
Podperdel – uprząż wspinaczkowa
Dzięki John, zamierzam za jakiś czas poświęcić kilka miesięcy na poznanie tego sympatycznie brzmiącego języka naszych sąsiadów:-)
Jak byłem mały i się zamyślałem, wtedy moja mama mi mówiła: “Dumał, nie dumał, carem nie budiesz”. Pytałem o to przysłowie przynajmniej 5 Rosjan – żaden nie znał:)
GrzegorzuB. to ciekawe, bo ja o to też pytałem i też się okazywało, że moi nie nie znają:-))
A ja jestem ciekawa, czy ubezpieczyciele wypłaciliby odszkodowanie, gdyby powodem zawalenia się molocha z wielkiej płyty była odkryta (post factum) wada techniczna czyli np. taki właśnie wieszak. Czy ktoś się dowiadywał może?
Hej,
witam, moja mama spędziła w Rosji 3 lata i Rosjanie przysłowie znają ;-)
W Wielkiej Brytanii był przypadek pod koniec lat 60, że w jednym z mieszkań z wielkiej płyty wybuchł gaz. Ćwiartka budynku zawaliła się od 8-9piętra w dół. Pani u której nastąpił wybuch przeżyła katastrofę. Problem był właśnie z detalem łączącym wszystkie płyty.
Chociaż w Anglii nie ma tak dużo takich budynków, w dużych miastach są widoczne. Mieszkania są tam bardzo tanie i nie zbyt popularne.
Witam, znajdowałam na rosyjskiem forumie: „думал не думал, царем не будешь …..значит нечего терять.„ – nic do stracenia. Dowiedziałam się czegoś nowego! :-)
http://www.rp.pl/Mieszkaniowe/308139980-Nikt-na-plycie-nie-stracil.html#ap-1