Moja strategia inwestowania

Jestem w trakcie pisania kolejnej książki, która na razie nosi roboczy tytuł “Moja strategia inwestowania”. Zamierzam w niej poruszyć m.in od czego się zaczęło, jak kupiłem pierwsze mieszkanie, w co inwestuję, dlaczego nie dywersyfikuję, czym się kieruję wybierając mieszkanie, jak finansuję zakupy, itp. Piszę ją nie dlatego, że uważam, że moja strategia jest najlepsza (dzięki spotkaniu Was poznałem lepsze strategie od mojej), ale dlatego, że po prostu mam … czas pisać. Może pod wpływem mojej książki inni też zdecydują się podzielić swoimi strategiami wzbogacając nasz wspólny zasób wiedzy.

Mam do Was gorącą prośbę byście zadali mi te pytania, na które odpowiedzi chcielibyście by się znalazły w mojej nowej książce. W końcu książkę napiszę bardziej dla Was niż dla siebie:-) więc warto by była ona ciekawa dla Czytelniczek i Czytelników.

Z góry dziękuję za każde pytanie

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

19 Responses

  1. Ja mam pytanie o dalsze plany na przyszłość. Czy po zakupie określonej liczby mieszkań plany się zmieniają, czy apetyt rośnie w miarę jedzenia, czy np. posiadanie 10 czy 20 mieszkań to już dość i człowiek wtedy zaczyna myśleć innymi kategoriami, żeby lepiej odpocząć niż dalej inwestować w nowe rzeczy, mieszkania itd.?

    1. Robert, dzięki za doskonałe pytanie. Bez odpowiedzi sobie na to pytanie nie jest – według mnie – możliwe osiągnięcie i utrzymanie wolności finansowej.
      O tym jak ja sobie odpowiedziałem na to pytanie z pewnością napiszę w książce. Dzięki za podpowiedź.

  2. Sławku, bardzo dobra decyzja, że podjąłeś się napisania kolejnej książki.
    Ja chciałbym się dowiedzieć o Twoje początki poważnego inwestowania w nieruchomości. Czy najbliższa rodzina wspierała Cię, czy raczej musiałeś ich mocno namiawiać na kolejne zakupy? :) Jak wtedy wyglądała Twoja ocena ryzyka? Jak bardzo wspomagałeś się kredytami przy tych pierwszych mieszkaniach?

  3. witaj Sławku, jeśli możesz to w swojej nowej książce napisz czy i kiedy miałeś chwile zwątpienia, myślałeś o rezygnacji, bo … (..o ile w ogóle występowały)? Jak sobie z tymi “trudnymi sprawami” radziłeś? Co Twoim zdaniem było najtrudniejsze w drodze do upragnionej wolności? Z pozdrowieniami RW, ps. świetnie się prezentowałeś na spotkaniu SM w Łodzi, w garniturze i (już w sztandarowym kolorze pomarańczowym) koszuli i krawacie :-)

  4. Sławek, oto kilka tematów, które wydają mi się ciekawe:

    * Jak przebiegał Twój rozwój jako inwestora? Jak myślałeś o inwestowaniu jak miałeś 25-30 lat? Jak myślisz teraz?

    * Jak Twoja strategia zmieniła się “po przejściu na emeryturę”? Czy teraz kupujesz z kredytem, czy tylko za gotówkę?

    * Po jakim czasie udało Ci się ustalić wielkość portfela, który umożliwiałby przejście na emeryturę? Czy Twoje obliczenia były trafne, tzn. czy przychody z portfela i koszty życia masz takie jak przewidywałeś?

    * Gdybyś zaczynał inwestowanie w 2013 roku, to czy zmieniłbyś coś w swojej strategii? Inwestowałbyś bardziej agresywnie (z kredytami), czy konserwatywnie? Inwestowałbyś w Łodzi, czy w innych miastach? A może w innych krajach? Inwestowałbyś w mniejsze, czy większe mieszkania?

    * Użyteczne mogłoby być też zamieszczenie case’ow – jak znalazłeś mieszkanie, jak je analizowałeś pod względem zgodności ze strategią i jaki był końcowy rezultat?

    * Fajnie by było gdybyś podał jakieś statystyki, które dostępne są tylko osobom z dużymi portfelami podobnych nieruchomości, np: ile % mieszkań jest średnio niewynajętych, ile % przychodu poświęcasz na remonty i naprawy, jeżeli wynajmujesz mieszkanie za X zł + koszty do administracji to w długim okresie można spodziewać się średnio Y zysku netto miesięcznie

    Pozdrawiam!

  5. Moje pytania to:

    – Jak wlaczy Pan z pokusą dywersyfikacji źródeł pasywnego dochodu?

    – Powyższe pytanie koreluje z moją obawą, że rządzący kiedyś zdecydują się na wprowadzenie podatku katastralnego, co znacząco zwiększy koszty utrzymania nieruchomości, a co za tym idzie spowolni tempo osiągania fridomii (a w skrajnych przypadkach ją uniemożliwi) jak również bezpośrednio może wpłynąć na fridomię już osiągniętą. Czy wizję wprowadzenia kolejnego obciążenia finansowego traktuje Pan jako niewartą uwagi melodię przyszłości, czy też ma Pan jakiś plan awaryjny?

    – [Nie czytam bloga “od zawsze”, wiec może na jego łamach już udzielono odpowiedzi na to pytanie, ale mimo wszystko je zadam] Idąc dalej tropem podatku katastralnego – zakładając, że sytuacja finansowa pozwala nam na inwestowanie w różnych krajach – decydować się na taki krok, czy też nie? A jeżeli się decydować, to “jak, kiedy i dlaczego”?

    – Wyobraźmy sobie sytuację: mieszkanie ma potencjał, ulokowane jest w centrum miasta, przy szkole wyższej, z balkonem, na którym można wywiesić reklamę :), a jednak mimo to wciąż jest problem z najmem – na tym samym piętrze, już po zakupie, utworzyła się melina, co mocno doskwiera lokatorom lub lokatorzy zgłaszają uwagi, że w mieszkaniu straszy (a sytuacja się powtarza) lub w mieszkaniu obok był pożar, który całe szczęście nie strawił nic, poza zawartością sąsiedniego mieszkania, ale nieprzyjemnego odoru stęchlizny i spalenizny nie da się pozbyć przez długi czas lub … (przykłady można mnożyć) – wierzy Pan w coś takiego, jak „pechowe mieszkanie” i sprzedaje je pomimo dobrego potencjału oraz faktu, że wcale nie jest najgorsze w portfelu nieruchomości?

    Jeszcze parę pytań pewnie przyszłoby mi do głowy, ale nie chce nikogo przestraszyć i stworzyć wrażenia wyczerpania tematu :)

    Pozdrawiam serdecznie!

  6. Witaj Sławku. Przeczytałem wszystkie książki, które napisałeś, więc muszę powiedzieć że na tę czekam z niecierpliwością. Ponieważ w zeszłym roku przez przypadek stałem się współwłaścicielem mieszkania na wynajem, i zobaczyłem że “nie taki diabeł straszny jak go malują”, to postanowiłem zbudować portfel mieszkań na wynajem. Na razie moim celem jest 10 mieszkań. O ile strona techniczno organizacyjna remontu i oceny nie stanowi dla mnie tajemnicy (zawodowo jestem związany z budownictwem), o tyle strona związana z finansami już tak. W związku z tym moim problemem nie jest zakup pierwszego mieszkania, ale to jak kupić kolejne mając już kredyt. I w zasadzie to jest główna rzecz której chciałbym się dowiedzieć. Jednak z niecierpliwością będę czekał na całą książkę. Pozdrawiam. Marek

  7. Ja natomiast mam pytanie o zarządzanie. Jak najlepiej zarządzać 2 mieszkaniami w dwu przeciwległych krańcach kraju? Np. jedno mieszkanie w górach, drugie nad morzem. Czy można to jakoś połączyć? Pytam, bo chciałbym właśnie mieć mieszkania rozsiane po całym kraju, ale obawiam się, że przy 2 mogą zjeść nas koszty zarządzania nimi.

    1. Nikodem, przykro mi, ale akurat na to pytanie nie znajdziesz odpowiedzi w mojej nowej książce. Bo ja nie mam doświadczeń z inwestowaniem w górach, nad morzem, czy w innych wakacyjnych miejscach. Dostawałem na przestrzeni lat jakieś oferty czy propozycje, ale je odrzucałem bo (a) nie da się nimi zarządzać na odległość, (b) przychody są sezonowe, a mi zależało nie na zwrocie tylko na zbudowaniu stabilnego strumienia pasywnych przychodów, (c) nie będąc na miejscu, trudno mi ocenić czy coś jest okazją rynkową czy nie, (d) obawiałem się tego, że coś nad morzem dziś może być atrakcyjne, a za kilka lat któs obok wybuduje coś atrakcyjniejszego i mój apartament przestanie być atrakcyjny (e) dzisiejsze oferty z “gwarancją zysku” są według mnie totalną ściemą – jeśli za coś co jest warte 100, zapłacisz 180, to sprzedający może Ci zaoferować “gwarancję” 8% zwrotu przez 5 lat, bo ty już mu za tę gwarancję zapłaciłeś w cenie zakupu. Wszelkie “gwarancje” to ściema.

      Natomiast nie chcę przez to powiedzieć, że Ci którzy inwestują w apartamenty wakacyjne to frajerzy. Są tacy, którzy doskonale wiedzą co robią i potrafią się w tym poruszać. Ale Ci którzy kupują coś pod wpływem tego, że “och jak tu ładnie!” mogą łatwo stać się frajerami. Zatem zbuduj sobie solidną wiedzę, wyspecjalizuj się w tym segmencie i odniesiesz skutek. Jeśli tylko dasz się skusić na ładne broszury, tzw “gwarancje” i pójdziesz “za szwagrem”, to możesz potem żałować. Znam wielu, którzy żałują:-(

      Tak czy inaczej, powodzenia. Sukcesów i wolności!

  8. Slawku gedybys teraz wszytko stracil tzn. zostal na golasa bez kasy na koncie, to co bys zrobil aby osiagnac ponownie wolnosc finansowa.

  9. Sławku,

    Cieszę się, że będzie można po raz kolejny skorzystać z Twojego doświadczenia i poznać dokładniej Twój sposób inwestowania. Na pewno dokonam zakupu i tej Twojej książki, dlatego możesz wydrukować jeden egzemplarz specjalnie dla mnie ;-)

    Mam pytanie nie związane bezpośrednio z inwestowaniem. Chciałbym Cię zapytać, czy w jakiś szczególny sposób zarządzasz swoimi pieniędzmi? Mam na myśli to, czy swoje dochody dzielisz może na jakieś kategorie wydatków np. 30% na życie, 20% na podróże, 40% na nieruchomości,… itp. Czy może podchodzisz do tego bardziej spontanicznie… “to co zostanie przeznaczę na inwestycje” :)

    Jeżeli nie mieści się to w tematyce planowanej książki to odpowiedz proszę na blogu.

    Pozdrawiam,
    Łukasz Sobotowski

    1. Piotrowie, Rafale, Sebastianie, Marku, Nikodemie, Łukaszu, dzięki Wam za Wasze pytania. Większość już miałem w spisie treści książki, ale pojawiło się też kilka nowych. Za wszystkie dziękuję.

      Zerknąłem do swojego draftu z listopada ub.r (pisałem gdy byłem w sanatorium na Krymie) i okazało się, że mam już ponad 48 stron niedokończonego brudnopisu i w sumie około 41 pytań/podrozdziałów (zaplanowałem że każdy podrozdział to będzie odpowiedź na jedno z pytań). Więc jest szansa, że książka powstanie dość szybko. Wystarczyłby mi pewnie jeden wolny weekend, bez rozdrabniania się na inne czynności – maile, bloga, telefony, czytanie, spotkania, przelewy. Tak się składa że najbliższe kilka weekendów będę jednak podróżował. Może w samolotach coś popiszę jeśli akurat nie spotkam kogoś znajomego:-))

      A jeśli chodzi o Twoje pytanie Łukasz, to rzeczywiście nie planowałem poruszać tego tematu w tej książce. Rozmawiam z niedawno poznanym psychologiem nt napisania książki o emocjonalnej stronie wolności finansowej. I tutaj jak najbardziej pasowałby temat podejścia do pieniędzy, który zresztą jakiś czas temu poruszałem na łamach fridomii “Czym są, a czym nie są dla mnie pieniądze?”. Kiedy ewentualnie powstanie ta kolejna książka, tego jeszcze nie wiem.

      Odpowiem zatem w skrócie na Twoje pytanie – ja nie zarządzam w ogóle swoimi pieniędzmi. Prawie nigdy nie wiem ile mam w portfelu czy na koncie. Staram się i tu i tu mieć jak … najmniej:-) Pieniądze wydaję często zupełnie spontanicznie. Nigdy w życiu nie analizowałem struktury swoich wydatków. Choć gdy mam podjąć jakieś nowe zobowiązanie, to w ułamku sekundy przeliczam czy nie spowoduje ono, że zacząłbym żyć ponad swoje możliwości finansowe. Z tego powodu nie dopuszczam do siebie myśli o jakiś luksusach.

      Ale zarządzam za to swoimi POTRZEBAMI. To jest dużo trudniejsza sztuka niż sztuka zarządzania pieniędzmi. Pieniądze zawsze można policzyć, mieszczą się do Excela, czy do wyciągu bankowego, do portfela. A potrzeby to o wiele bardziej chytre stworzenia. Siedzą gdzieś ukryte i wyskakują znienacka. Mają też talent aktorski. Potrafią się prezentować albo jako coś niezwykle atrakcyjnego, albo wręcz nawet niezbędnego. Uwodzą, a czasami nawet potrafią zawładnąć duszą i ciałem. Ja jednak czuję, że jestem Panem swoich potrzeb. Pilnuję by się nie rozrosły ponad to na co mnie stać. W moich relacjach z potrzebami nie ma żadnej demokracji. Jestem władcą absolutnym. Jedynym błaznem na moim dworze jest alkohol. Piję codziennie butelkę cavy, hiszpańskiego wina musującego. Najlepiej w towarzystwie, bo wtedy w naturalny sposób mniej wypijam. Jak jestem sam, to wysączam całą butelkę, bo szkoda mi wylewać, a przechować “na jutro” nie jest łatwo ze względu na ulatniające się bąbelki. Nie chodzi o to że się upijam, ale czuję czasami, że nie jest mi niezbędna ta “potrzeba”. Ale póki co toleruję tego błazna.

      Mam silny, instynktowny nawyk życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych. I to jest – dopiero niedawno doszedłem do tego wniosku – najważniejszy czynnik sukcesu w osiągnięciu i potem utrzymaniu wolności finansowej. Nie chodzi też o to by biedować, dziadować i mieć węża w kieszeni. Jeżdżę przecież po świecie, od czasu zmieniam swoją garderobę, wspieram edukację dzieci, pomagam innym. Ale nigdy nie żyję na kredyt, czy a konto przyszłych zarobków.

      Powodzenia w zarządzaniu Waszymi potrzebami. Jeszcze raz dziękuję za pytania. I czekam na kolejne.

  10. Z mojego doświadczenia wynika, że rynek nie jest na tyle głęboki aby zawsze było coś do kupienia. Czy w takim razie wyczekujesz na super ofertę, czy raczej wchodzisz w najlepszą dostępną opcję?

    Czy prowadzisz jakieś zaawansowane analizy techniczne aby określać rentowność? W końcu przy agresywnym inwestowaniu może nie być możliwości aby każdy “cel” procentowy się zamykał.

  11. Ja mam nadzieję, że książka będzie dostępna w wersji elektronicznej, bo na kolejne papierowe książki … mam za małe mieszkanie ;)

    co do rzeczy, o których chętnie bym poczytał:

    1. na kredyt czy za własne pieniądze ? szybko i dużo, czy pomalutku, stopniowo ?

    2. czy rozważałeś różne negatywne scenariusze ? (co się złego może stać za kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt lat ? czy da się przed tym zabezpieczyć ? )

  12. Troche nawiązując do wcześniejszego pytania bardzo mnie interesuje to jakie Sławku popełniałeś błędy jak sobie z nimi radziłeś oraz mając taką widze co zmieniłbyś aby szybciej osiągnąć fridomie. Co zrobiłbyś teraz żeby być efektywnieszy. Jak to mówią ludzie uczą się na swoich błędach ale mądrzy ludzie uczą się na błędach innych.

      1. Bedzie tez latwiej o zbyt i rozpowszechnianie takich ksiazek dla osob przebywajacych zagranica.

        W ten sposob osoby wolne finansowo beda mogly poczytac sobie Twoje ksiazki na iPadzie lub Kindle, gdzies na plazy w odleglych krajach. Zakupilem Twoje 2 ksiazki w wersji drukowanej calkiem niedawno i chetnie bym je zamienil na wersje online. Dochodzi do tego, ze latwiej i szybciej mi sie czyta na ekranie niz prawdziwa ksiazke – nie spodziewalem sie, ze kiedykolwiek do tego dojdzie… No, coz na regalach juz mi sie ksiazki drukowane nie mieszcza w mieszkaniu, a w wersji online mam jeszcze dodatkowo 2 razy wiecej ksiazek i ciagle dochodza nowe pozycje.

Skomentuj ilanek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.