Moja opinia nt kursu T Harv Ekera

Dziś rano obudziłem się pełen niesamowitej energii, którą wtłoczono w nas w ubiegły weekend. Cały piątek, sobota i niedziela były wypełnione głośną, energetyzującą muzyką, oklaskami, ciągłym “przybijaniem piątki”, głośnymi okrzykami wojowniczymi, charyzmatycznymi trenerami często krzyczącymi wniebogłosy ze sceny, tańcami, śpiewaniem piosenek, itp. Nawet wstając z miejsc czy siadając trzeba było dawać z siebie – wymagane przez T Harv Ekera i innych prowadzących – “100%”, czyli m.in odpowiednio głośno krzyczeć. Było mnóstwo energii.

Co jeszcze było na szkoleniu “Umysł milionera”? Był sam Harv Eker, który jak sam przyznaje, z 80-90 kursów “Milionaire Mind” odbywających się co roku, bierze udział tylko w 3-4 rocznie. Oprócz niego, było też około 2000 uczestników z całej Polski, a nawet też z zagranicy. Wśród nich znalazło się sporo Fridomiaczek i Mieszkaniczników, co też oczywiście mnie bardzo ucieszyło.

Padło wiele bardzo mądrych słów. Takich, o których już czytałem w książkach Ekera i w książkach innych autorów. Takich słów, z którymi – w doskonałej większości – się w pełni zgadzam. Podanych w prosty, przekonujący sposób. Więcej nawet, podanych w sposób nie pozostawiający ani odrobiny miejsca na jakiekolwiek  wątpliwości. Nie liczyłem, ale sądzę, że głośne firmowe zawołanie “tak czy tak?” – bardzo zgrabna konstrukcja, przyznaję z uznaniem – padło z ust prowadzących szkolenie co najmniej 400-500 razy w ciągu tych 3 dni szkoleń. Średnio co 2-3 minuty, ale w porywach nawet kilka razy na minutę. Ta energia, te rytuały z high-five, te firmowe zawołania (inne zawołania dotyczyły tego by wciąż, co minutę czy dwie, uczestnicy głośno powtarzali wybrane słowa klucze), ciągłe wstawanie z krzesełek, tańczenie na scenie po każdej przerwie, różne konkursy i konkursiki, a także profesjonalnie przygotowane zeszyty do notatek i ćwiczeń służyły temu by wciągnąć i zaangażować uczestników w proces uczenia się. Bardzo nowoczesna i wysoce skuteczna metoda.

Tak nowoczesna, że nie przewidziano chociażby nawet 15 minut na zadanie jakichkolwiek pytań – czyli coś co dotąd wydawało mi się podstawą interakcji i zaangażowania. Nie pamiętam szkolenia czy wystąpienia na którym nie byłoby możliwości zadania choćby kilku pytań. A czy Wy byliście już kiedykolwiek na takim szkoleniu? Pamiętam, że gdy na szkolenia Andersena w Chicago przyjeżdżał prezes Microsoftu czy Oracle, czy Jack Welch (gdy był jeszcze prezesem GE) to im też można było zadawać pytania. A tu nie.

Nie sądzę by brak możliwości zadawania pytań wynikał z niedociągnięć organizacyjnych. Pod kątem organizacyjnym wszystko pracowało jak w szwajcarskim zegarku, co warto tym bardziej pochwalić, że machina szkoleniowa pod nazwą “Umysł Milionera” po raz pierwszy zetknęła się z Polską, pierwszym krajem zza byłej Żelaznej Kurtyny. Pomocnicy wbiegiwali na salę na komendę, poszczególne bazy meldowały swoją gotowość, muzyka włączała się i nagle wyłączała na jedno klaśnięcie prowadzącego, sprzedawcy wieszali plakaty z nowymi ofertami dokładnie w momencie kiedy oferta padała z ust prowadzącego. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Nie było też tak, że nie znalazłoby się 15-30 minut na pytania w czasie szkolenia trwającego w sumie 40 godzin. Brak możliwości zadawania pytań musiał być zatem celowy. A jaki był cel? Nie wiem, ale mogę się tylko domyślać, że chodzi o to, że pytania rodzą wątpliwości. A wiadomo, wątpliwości mają luzerzy, a nie milionerzy:-).

Po drugie, pytania nie bardzo pasowałyby do atmosfery szkolenia. Atmosfery czasami bardzo wzniosłej, niemal religijnej – “bracia i siostry”, “kochajmy się”, “złapmy się za ręce”, wspólne śpiewy, liczne deklaracje z ręką na sercu, 10-punktowe (jak dekalog) deklaracje nastawienia, itp. A za chwilę atmosfery bardzo militarystycznej – dowódcy grup, przełamywanie swoich strachów, głośne okrzyki wojowników z Hawaii, spóźnialscy nie będą wpuszczeni na salę, itp środki dyscyplinujące. A przecież wiadomo, że ani w kościele, ani w wojsku, pytań się nie zadaje. Wykonuje się polecenia biskupa czy generała i tyle.

Jak wiecie, znam już 11 języków, ale w zeszły weekend poznałem – ponoć – nowy język. Jaki? Język sukcesu finansowego, język milionerów. To ponoć język tak inny, że jeden z prowadzących miał kłopoty by porozumiewać się z własną matką czy rodzonym bratem. Dopóki oni też nie wzięli udziału w jednej z kolejnych sesji tego szkolenia:-) Ale mówiąc zupełnie serio, to oczywiście zgadzam się w 100% z tym, że osoby myślące “tradycyjnie” i osoby mające “umysł milionera” inaczej postrzegają otaczającą ich rzeczywistość; skupiają się na szansach, a nie na zagrożeniach; nie tylko “chcą” osiągnąć swój cel, ale są “zdeterminowani” by go osiągnąć; biorą większą odpowiedzialność za swoje życie oraz za osiągane rezultaty, zamiast zwalać winy na niesprzyjające otoczenie. Problemy są dla nich nie przeszkodami, ale dobrymi okazjami do zarobienia pieniędzy.

Napisałem “ponoć” bo wydaje mi się, że ja już ten język znałem.  Te 3 dni szkolenia pozwoliło mi język sukcesu finansowego podszlifować. Ale nie definiowałem dotąd tego języka jako odrębnego języka. Więc tak naprawdę będę mógł od teraz mówić, że znam 22 języki. 100% poprawy!!! I to tylko w jeden weekend. “Good or good?” Bo rzeczywiście gdy 2 tygodnie temu w Meksyku tłumaczyłem swoim nauczycielom co to jest wolność finansowa, to czułem że barierą w komunikacji nie jest tylko, że mam mały zasób słów w języku hiszpańskim, ale przede wszystkim to że moi nauczyciele nie znają … języka milionerów:-) Musiałem ich nauczyć mówić w … hiszpańskim języku milionerów. A że oprócz polskiego znam też jego “milionerską” wersję, podobnie jak z angielskim, rosyjskim czy innymi, to od dziś mogę mówić, że znam już prawie … 22 języki. “Prawie” bo jeszcze tylko będę musiał – przy najbliższej okazji – uzupełnić zasób około 100 słów potrzebnych do opisania wolności finansowej w języku kikuyu czy po rumuńsku.

Co jeszcze było na szkoleniu? Mnóstwo sprzedaży. Poprzez “mnóstwo” mam na myśli, po kilka godzin dziennie. “Czy przyjechaliście tutaj by się rozwijać?” Retoryczne pytanie, które czasami było powtarzane przez trenerów dla dodatkowego wzmocnienia efektu. “Tak czy tak?”. “to z pewnością chcecie usłyszeć o … (i tu nazwa kolejnego szkolenia). Tak czy tak!?”.  I tak przechodziliśmy skrypt kolejnej prezentacji sprzedażowej kolejnego programu. Program po programie. A że Harv Eker ma ich w swoim zestawie uniwersytetu życia, milionów, powodzenia w relacjach, itp sporo to wiele osób – słyszałem to podczas przerw – czuło się jakby oglądali przez wiele godzin Mango TV.

Z drugiej strony, prowadzący powtórzyli kilka razy – i się znów z nimi w pełni zgadzam – że czas to nasz najcenniejszy zasób. Przyznam, że nie czuję by mój czas został w ten sposób najlepiej wykorzystany. Gdyby to chodziło tylko i wyłącznie o moje dobro, to można było zorganizować budki informacyjne (zresztą byli inni wystawcy) i w nich opowiadać zainteresowanym o wszystkich dostępnych szkoleniach.

Jest też szkolenie kompleksowe – taki sześciopak ze specjalnymi zniżkami. Uniwersytet ( i tu się pewnie zgodzę) lepszy niż Harvard czy Oksford, bo mówiący nie o teoriach, ale o życiu, bogactwie, szczęściu, miłości. Gdy Harv zachęcał do jego zakupienia, to chyba nieco się zagalopował, bo stwierdził, że bez tego sześciopaka będziemy musieli harować przez 30-40 lat i pozostaniemy do końca życia biedakami. No ale zaraz, zaaz!! Przecież my mamy już “umysły milionera”? Czyż nie?! No ale cóż, Harv pewnie wie lepiej, w końcu to jego programy.

Ale jeśli tak jest, to oznaczałoby, że kurs “umysł milionera” nie wystarczy do tego, by dozgonnie cieszyć się bogactwem. To w takim razie to szkolenie nie było wcale “szkoleniem”, tylko raczej … eventem marketingowym. Za który sami zapłaciliśmy. PLN 500 (w sumie pikuś) + prawie 40 godzin każdy. Czyli w sumie aż 80,000 godzin!!! Teraz rozumiem dlaczego dawano osobom wychodzącym podczas prezentacji kolejnych programów szkoleniowych, wyraźne znaki, że to bardzo “rude”, zachowanie zupełnie nie do pomyślenia w Kalifornii. O tym, że był to event, dodatkowo świadczy aż tak wiele elementów agresywnej sprzedaży; wielość prezentów (uczniowie zwykle dostają mniej prezentów niż … potencjalni klienci:-); spektakularne zakończenie przypominające ceremonię rozdawania Oskarów.

Czy warto było przyjść na to “szkolenie”? Każdy to oceni po swojemu. Dla mnie osobiście była to okazja przypomnienia sobie starych, dobrych prawd. Poznania kilku nowych. Spotkania starych, dobrych znajomych. Poznania kilku nowych. Zobaczenia na żywo mistrzostwa świata w prezentacji, w organizacji eventów, a przede wszystkim w sprzedaży. Zapłaciliśmy komuś 80,000 naszych cennych godzin by miał okazję zrobić doskonały PR, sprzedać nam szkolenia (mam nadzieję, że te kolejne to będą prawdziwe szkolenia, gdzie sprzedaż kolejnych nie zajmie 1/3 czasu lub więcej) i byśmy my dalej sprzedawali te szkolenia członkom swojej rodziny, współpracownikom w firmach, czy znajomym.

Osobiście nie chcę się dalej bogacić. Wystarczy mi osiągnięty przeze mnie poziom wolności finansowej.  Zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli przestaniesz się rozwijać, to zaczniesz się kurczyć i zginiesz. Uważam jednak, że można się doskonale samorealizować nie pomnażając w nieskończoność swojego majątku. A T Harv Eker mówił kilka razy, że mamy wręcz obowiązek się bogacić, do maksymalnego limitu naszych możliwości, po to by pomagać innym. Tutaj nie do końca się z nim zgadzam. A nawet więcej, chyba fundamentalnie się z nim nie zgadzam. Więc pewnie dlatego, nie jestem aż tak entuzjastycznie zadowolony z tego szkolenia. I zdaję sobie sprawę z tego,  że pewnie jestem w maleńkiej mniejszości, albo może nawet zupełnie sam w swojej ocenie spośród 2000 uczestników. Trudno. Zawsze mówię to co myślę.

Natomiast wierzę w szczerość Harva oraz w jego czyste intencje poprawy świata. Nie musi tego robić, a jednak chce mu się jeździć po całym świecie i pozytywnie wpływać na ludzi. Pomagać im w odmianie swego życia na lepsze. Choć staram się to robić na bardzo małą skalę, to wiem jakie to jest trudne i męczące.  I tym bardziej doceniam i szanuję jego działania. Harv is great! Yes or yes? YES OR YES???!!!! “tak czi tak?!

A wszystkim osobom, które uczestniczyły w spotkaniu, a zwłaszcza tym z Was, którzy zapisali się na kolejne szkolenia Harva, z całego serca życzę sukcesów.

Chciałbym byście z pełną determinacją założyli nowe biznesy i/lub rozkręcili istniejące do takiego poziomu by w ciągu 3-5 lat osiągnąć osobiste dochody rzędu co najmniej PLN 300 tysięcy miesięcznie, czyli co najmniej PLN 10.000 dziennie. Byście przy okazji pomogli rozwijać biznesy, które ułatwią nam życie w Polsce. I byście stworzyli polskie marki, które podbiją świat. By różni nasi goście zza oceanu nie pytali czy mamy w Polsce karty kredytowe:-). Śmiałości i powodzenia! A być może część z Was – po osiągnięciu wolności finansowej – zdecyduje się dołączyć do Klubu Fridomiaków i pojechać z nami na kilkumiesięczne safari do Kenii na jesieni 2022 roku. Gorąco zapraszam!

A wszystkim, jak zwykle, sukcesów i wolności!

Od Pawła z łódzkiego Klubu Inteligencji Finansowej dostałem też linka do filmiku na YouTube ze szkolenia z Madrytu. Gdyby nie białe krzesełka (u nas były czarne) i nieco inne logo MMI, to szukałbym siebie wśród uczestników. Filmik prawie doskonale oddaje atmosferę tego eventu, a w szczególności część fun’ową tego spotkania (części religijno-militarystyczno-sprzedażowych nie ma, ale to zrozumiałe, bo przecież nie są aż tak bardzo sexy:-))) Dzięki Pawle.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

44 Responses

  1. Sławku a co Ty zupełnie prywatnie sadzisz o marketingu MLM?
    Znam kilka osob, ktore w to wierza i działaja w tych biznesach. Po tym co napisałeśw tym szkoleniu mam troche wrazenie, ze charakter, klimat tego spotkania przypominal troche MLM… Zwlaszcza to, ze bez pakietu szkolenia trzeba bedzie 40 lat pracowac w MLM rowniez (obojetnie jaka firma) wszyscy partnerzy biznesowi twierdza, ze jak wejdziesz w biznes osiagniesz pasywne dochody i bedziesz bardzo bogaty. Ja mimo wszystko wierze w swoje mieszkania…
    A co Ty o tym sadzisz?

    1. Rafał, trudno mi powiedzieć czy klimat szkolenia T.Harv Ekera przypominał szkolenia firm MLM, bo nigdy – ani razu w życiu – w takowym nie uczestniczyłem. Niestety.
      Przyznam, że kiedyś miałem dość negatywne zdanie nt MLM, bazujące na tym co się o nich “mówiło” bo sam nie miałem żadnych z nimi doświadczeń. Zmieniłem zdanie po przeczytaniu jednej z książek Kiyosakiego, w której argumentował, że największą zaletą firm MLM jest uczenie sprzedaży. Że jest to jedna z najlepszych szkół sprzedaży jakie istnieją. Nie mam powodu mu nie wierzyć.
      Ciekawostką jest to, że podczas wczorajszego szkolenia Marcus – jeden z prowadzących – też wspomniał o tym, że MLM to nie są firmy sprzedażowe, tylko firmy … szkoleniowe. Wywołał tym stwierdzeniem głośny okrzyk aprobaty licznie zgromadzonych przedstawicieli różnych firm typu MLM:-) Przy czym Marcusowi chodziło o to, by wymienić wszystkie grupy zawodowe, które z pewnością wiele skorzystają z któregoś z programów szkoleniowych Harv Ekera. Dodam, że pominął chyba tylko … bezrobotnych. Za wyjątkiem oczywiście tych bezrobotnych, którzy mają od 14 do 22 lat i są na utrzymaniu rodziców, którzy pracują, prowadzą firmę, bądż są zaangażowani w MLM, itp:). Te szkolenia są praktycznie dla całego świata:-)

  2. Witam Cię Sławku,

    wszedłem dzisiaj na Fridomię sprawdzić czy napisałeś coś o MMI. Poznaliśmy się na tym “szkoleniu”, a oprócz Ciebie spotkałem wiele innych ciekawych osób i bardzo to sobie cenię. To była największa wartość z tego szkolenia. Oprócz trochę rozrywki, lekkiego doszlifowania niektórych kwestii dotyczących pieniędzy, uważam ten event za stratę czasu i pieniędzy.
    Siedziałem z przodu w strefie VIP i miałem okazję naprawdę z uwagą obserwować trenerów z bliska. Harva oceniłem najlepiej, Maca bardzo pozytywnie, a na Marcusa, który tylko tak naprawdę sprzedawał byłem uczulony. Kilkakrotnie wybuchnąłem śmiechem przy jego przejściach dlaczego akurat potrzebujemy tego szkolenia i “jakie to słowo?” – “secret” – “jakie?” -“secret”! Takiego czegoś nie miałem jeszcze okazji oglądać – tak agresywnej sprzedaży. Niesamowicie dziwiłem się jak ludzie rzucali się wręcz na limited special offers, biegali do stolików się zapisywać. To było dla mnie i śmieszne i żenujące…

    ale też bardzo pouczające. Doszedłem do wniosku, że miałem złe oczekiwania co do tego wydarzenia. Mieliśmy tak naprawdę okazję oglądać wspaniały przykład agresywnej sprzedaży i promocji, która działała w praktyce! Wyliczyliśmy wraz ze znajomymi, że HE sprzedał szkoleń na sumę zbliżoną do 5mln złotych!!!
    Organizacja i przebieg szkolenia, timing – rewelacja
    Marketing i PR – rewelacja
    NLP w praktyce na scenie – rewelacja – poza kilkoma błędami w sztuce
    Wiedza jak zasypać prezentami klientów – rewelacja
    Jakość wiedzy – niska
    Dostosowanie się do publiczności – prawie brak!

    Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się opuścić kilka godzin szkolenia, nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, abym był niezadowolony, nigdy wcześniej nie czułem, że mój czas jest tak bardzo nieszanowany. Był po prostu marnowany na oglądanie reklam. Szczerze korciło mnie, aby wyjść na scenę i powiedzieć im kilka niemiłych słów, ale wtedy dotarło do mnie, że skoro jestem tak wzburzony, to lepiej będzie postarać się zrozumieć CO MNIE TAK WYPROWADZA Z RÓWNOWAGI.

    Kiedy zaczynał mówić Marcus – sporo osób wychodziło, łącznie ze mną i to wielokrotnie się powtarzało. To nie był tak naprawdę event, szkolenie – to była giełda sprzedaży szkoleń. Obiecałem sobie, że NIGDY więcej do nich na szkolenie nie pójdę! Dołożę nawet starań, aby wystawić im także odpowiednią opinię.

    Co do Twojego wpisu – bardzo mi się podoba, uważam, że rewelacyjnie i taktownie przekazałeś niektóre kwestie, które inni wyraziliby zdecydowanie agresywniej.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Robert

    1. Robert, dzięki za Twój wpis i podzielenie się swoją opinią. Dzięki za komplement.
      To ciekawe, że miałeś tak negatywny odbiór POMIMO tego, że siedziałeś w strefie VIP. Ja siedziałem z tyłu. W pewnym momencie Harv wyraźnie powiedział, że wszyscy powinniśmy byli siedzieć w strefie VIP i że ci, którzy nie wykupili strefy VIP niepoważnie myślą o swojej przyszłości (lub coś takiego, nie potrafię dokładnie zacytować słów, które wykrzyczał ze sceny). Najpierw mnie to szczerze rozbawiło, potem zirytwało – jak można tak bardzo generalizować i upraszczać!). Ale wczoraj robiąc swój wpis na fridomii, pomyślałem, że może rzeczywiście Harv miał rację i gdybym więcej pieniędzy zainwestował w swój rozwój, to może miałbym inny odbiór szkolenia.
      Ale nasze nie do końca entuzjastyczne opinie nt tego szkolenia wynikają chyba nie z tego ile wydaliśmy na wejściówki, tylko z tego, że obaj jesteśmy mało podatni na … hipnozę:-))) I manipulację.

      Robert, życzę Tobie, sobie i wszystkim Fridomiaczkom i Fridomiakom skutecznego dalszego samo-rozwoju. Gdyby ktoś z Was chciał na własne oczy przekonać się co do użyteczności tego szkolenia, to chętnie oddam dwie darmowe wejściówki, lub raczej “Zniżki na PLN 3.995 na kolejną edycję “Umysłu Milionera” (kolejny rewelacyjny chwyt marketingowy:-)

      1. Doczytałem informacje na tym kuponie – musisz jedynie zapłacić za materiały, tylko 399zł! Okazja! Negatywny odbiór miało większość osób, z którymi rozmawiałem. Może to być o tyle zaburzone, że nie rozmawiałem z tymi, którzy widziałem, że się ekscytowali. Kolega jest trenerem NLP i tłumaczył nam na głos co dany trener robi i dlaczego. To było mega ciekawe.
        Rzeczywiście było tam dużo manipulacji, myślę, że każdy kto potrafił to zdekodować był odporny.

        Co do MLM – interesowałem się tą tematyką od wielu lat. Znam ludzi, którzy zarabiają na tym sporo, ale oni wcale nie są wolni finansowo. Muszą organizować często eventy, mają obowiązek nabijania punktów, sami kupują. To raczej wybór stylu zarabiania i życia. Poza tym każdy kto właściwie zarabia robi to w tym lub innym systemie od wielu lat.
        Ostatnio przekonałem kolegę, aby z tego zrezygnował i zainwestował swój czas w rozwój pasji – teraz organizuje Szkołę Zdrowego Gotowania, a także nagrał i niedługo wyda płytę DVD o zdrowym odżywianiu.
        Nie mniej każdy, z kim rozmawiałem, potwierdza, że systemy MLM mają świetne szkolenia sprzedażowe, rozwojowe i motywacyjne.

        1. Robert, a to ciekawe, bo ja z kolei miałem wrażenie, że prawie wszyscy oprócz mnie są super zadowoleni z udziału w szkoleniu. Nie chciałem moim rozmówcom zabierać pozytywnej energii dzieląc się moimi nie-do-końca entuzjastycznymi spostrzeżeniami:-)
          Ciekawe też jest to co piszesz o swoim znajomym, specjaliście od NLP. Pamiętam, że kilka razy oglądałem filmy w telewizji w towarzystwie moich dwóch przyjaciół, braci, którzy studiowali reżyserkę i w trakcie filmu analizowali “od kuchni” większość scen. Film to dopiero mega-manipulacja :-) Nigdy nie byłem na żadnym szkoleniu NLP, ani nie czytałem książek na ten temat, ale brzmi to bardzo interesująco. Coś mi podpowiada, że intuicyjnie potrafię odkodować te mechanizmy, skoro chyba okazałem się na nie odporny. Niemniej chciałbym jeszcze bardziej zwiększyć swoją świadomość mechanizmów stosowanych przy NLP.
          Czy ktoś z Was mógłby mi podpowiedzieć jakieś dobre szkolenie NLP? Będę bardzo wdzięczny.

    1. Ja miałem dłuższa styczność z biznesem MLM i co mogę o nim powiedzieć, to wiele pozytywnych rzeczy. Nie osiągnałem co prawda celów które mnie interesowały, ale wiem, że wina leżała po mojej stronie. Niczego jednak jeszcze nie przekreślam, bo wrócic można zawsze. Mam za to osiagającą już fajne wyniki narzeczoną z której wiem, że gdy do tematu będe chciał wrócić, bede mógł brać przykład. MLM który ja znam (bo niestety, zalezy na kogo sie trafi) to przedewszystkim super ludzie! :) Otwarci, przyjacielscy, szczerzy, mega pozytywni, majacy konkretne cele i je osiągający. To także fajna i przydatna wiedza, to właśnie dzieki szkolenim nie tylko dowiadujemy się jak prawidłowo robić ten biznes, ale wogóle jak podchodzić do życia zeby ono miało sens, jak dażyć do wyznaczonych sobie celów, jak kształtować swoja osobowość z ta strone w która chcemy. I szczerze powiedziawszy, gdyby kiedyś moja narzeczona nie rozpoczęła tej działalności nasze życie teraz było by i cieższe od strony finansowej i dużo bardziej ubogie od strony towarzyskiej. Co ciekawe pewnie nie natknąłbym sie też na fridomie i nie miał pojecia, że mozna zarabiać inaczej jak przez normalną prace. To także dzieki cechom charakteru które nabyłem działając w MLM pokierowałem swoje działania także w strone budowania wolności finansowej w oparciu o nieruchomości, gdyż podoba mi sie ich stabilność i namacalność Baa nawet w najbliższym czasie finalizuję zakup pierwszej i już myślę jak rozszerzać ich portfel! :)

      Tych którzy sa ciekawi jak wyglądaja szkolenia, zapraszam tutaj: http://www.linki.ns21.pl/

      Są tu zgromadzone ciekawe wystąpienia ludzi którzy wiedzą jak ten biznes rozwijać.

      pozdrawiam grupe MDS!

  3. Bardzo dobra recenzja szkolenia. Odnośnie MLM Rafale to nie jest to jakieś cudowne drzewko szczęścia, które po “wejściu” staniesz się niezależny finansowo. Sukces wymaga wiedzy, pracy, doświadczenia w każdej dziedzinie, zarówno MLM jak i formach biznesu tradycyjnego. MLM jest o tyle dobrym rozwiązaniem, że umożliwia szkolenia na bardzo wysokim poziomie, za bardzo niską cenę pod warunkiem, że współpracuje się z dobrą firmą posiadającą rozwinięty system szkoleń.

  4. Nigdy nie interesowało mnie MLM.
    Dziwię się Sławku że marnujesz tyle czasu na spotkanie z takimi ludźmi. Nie mogę zrozumieć tego MLM. Dla mnie to czarna magia. To nie ma nic wspólnego z biznesem.

    1. Wild Dog, dla sprostowania: nie byłem na żadnym spotkaniu MLM. Byłem na szkoleniu T.Harv Ekera, a temat MLM wziął się chyba z komentarzy pod filmikiem na YOuTube, do którego dałem linka. MLM to tak samo niezwiązany z moim wpisem temat jak …. Real Madryt:-) mimo, że filmik, którego linka podałem dotyczył szkolenia T Harv Ekera właśnie w … Madrycie:-)

  5. Sławku, świetny wpis, doskonale opisujący szkolenie – zgadzam się w zasadzie ze wszystkimi Twoimi spostrzeżeniami. No i miło było Cię wreszcie poznać osobiście :)

    Ze swojej strony chciałbym dodać kilka uwag:
    1. Do mnie zdecydowanie bardziej trafia podejście dążenia do wolności finansowej niż dążenie do bogactwa, luksusów itd. Człowiek, który jest skupiony na gromadzeniu bogactwa dalej pracuje dla pieniędzy czy dóbr materialnych; podczas, gdy człowiek finansowo wolny pracuje (jeśli chce) dla przyjemności, żeby pomagać innym, realizować marzenia itd. Mam wrażenie, że na szkoleniu ta różnica nie była zbyt wyraźnie podkreślona.
    2. Marketing innych szkoleń rzeczywiście miejscami był już maksymalnie nachalny, co zresztą było widać po masowych exodusach z sali. Z drugiej strony trudno im się dziwić – w końcu 2500 ludzi płacących po ca. 500 zł to zupełnie coś innego niż np. 2500 ludzi płacących 5, 10 czy 20 razy tyle za wysokopoziomowe szkolenia. Oczywiście nie deprecjonuję w żaden sposób ich wartości, a wręcz jestem przekonany, że są super. Ale uważam, że warto najpierw poświęcić się realizowaniu idei przedstawionych na szkoleniu podstawowym, a przede wszystkim działać, działać i działać. Samo szkolenie bez wdrożenia go w życie nic nie da – niezależnie od ceny i jakości.
    3. Jak zawsze na takich spotkaniach można było poznać mnóstwo fantastycznych, pozytywnie nastawionych do życia ludzi. Było dużo dobrej energii, której prawdopodobnie więcej przydałoby się nam na co dzień.
    4. Kurs był świetną okazją do lepszego poznania siebie, a jeśli ktoś był z partnerem/partnerką, to również tej drugiej osoby. Normalnie chyba nie porusza się między sobą takich tematów – według naszej (tj. mojej i małżonki) opinii, to świetna terapia dla par. Nie wyobrażam sobie nawet najmniejszej próby wdrożenia proponowanych rzeczy bez wsparcia drugiej strony związku. Można też się nawzajem pilnować w realizacji planów.
    5. Organizacja – tutaj pełna zgoda, że była niemal perfekcyjna. Jedynym moim zdaniem zgrzytem było wyżywienie, które (przynajmniej w pierwszym dniu) było raczej mocno średnie – cena 30 zł za malutką porcję była zupełnie z kosmosu. Chyba organizatorzy zdali sobie z tego sprawę i potem je obniżyli? My po tym pierwszym dniu podziękowaliśmy za catering i żywiliśmy się we własnym zakresie ;) Z tego, co widzieliśmy, to było to dość popularne podejście.
    6. Co do podobieństw z MLM – miałem na studiach krótki epizod z jedną z takich firm i rzeczywiście pewne wspólne elementy mogłyby się znaleźć. Aczkolwiek firmy są chyba bardziej nachalne w popychaniu swoich wyznawców (w tym przypadku to chyba bardziej odpowiednie słowo niż pracownik) do sprzedawania. Dla mnie się to nie sprawdziło, ale miałem okazję poznać osoby, które to robią i dobrze im szło. To chyba po prostu kwestia typu osobowości. Niemniej ludzie z różnych MLMów stanowili bardzo liczną grupę na sali, więc coś jest na rzeczy.
    Sławku – możesz spróbować iść na spotkanie MLM w ramach wychodzenia ze swojej strefy komfortu ;)

    Teraz pozostaje nam – przynajmniej tym, którzy jeszcze jej nie osiągnęli – tylko wdrażać to, czego się nauczyliśmy i przyspieszać swoją drogę do Fridomii :)

    1. Szymon, dzięki za bardzo trafne uzupełnienia. To jest chyba rzeczywiście najważniejsza konkluzja z tego szkolenia. Należy wybrać to co się chce osiągnąć i wykorzystać wskazówki dotyczące DZIAŁANIA, tak aby wdrożyć swoje postanowienia w życie. To właśnie w determinacji do działania jest pies pogrzebany. No i oczywiście zgadzam się z tym, że część osób po osiągnięciu wolności finansowej będzie chciała dalej pomnażać swoje bogactwo, a część może zechcieć pracować dla przyjemności. Wolność finansowa jak podkreślał Harv i Marcus to przecież to samo co WYBÓR :-)

    1. Beatko, dziękuję za wspomnienie o mnie na swoim blogu. Znalezienie się w towarzystwie Twoim oraz takich ludzi jak Yvon Chouinard jest dla mnie duuużym wyróżnieniem. Dzięki też za kupienie mojej książki. Rzeczywiście po raz pierwszy zdarzyło mi się zostać poproszonym o autograf w korku samochodowym:-) Mam nadzieję, że uda nam się spotkać wkrótce. Napiszę do Ciebie maila.
      Sukcesów i wolności !!! lub – jeśli wolisz – sukcesów i bogactwa!!!

  6. Jedno tylko pytanie Sławku – dlaczego to Safari w Kenii dopiero w 2022? Nie da się jakoś szybciej? ;)

    1. Michał, w zeszłym roku postanowiliśmy dać osobom budującym swoją wolność finansową 10 lat do jej zbudowania w 100%. I stąd wyszedł rok 2022. Wtedy pojedziemy do Kenii w gronie Klubowiczów Fridomii. Oczywiście możesz tam pojechać wcześniej. Gorąco zachęcam. Ja też tam często jeżdżę – w zeszłym roku byłem chyba 6 czy 7 razy. I oczywiście za każdym razem wyskakuję na parodniowe safari. Bo warto!

  7. Dziękuję Sławku podwójnie – za okazję wspólnego ćwiczenia na MMI :), oraz za trafną recenzję szkolenia – zgadzam się w 100% z tym co napisałeś. Ja miałem wrażenie, że jestem na dwóch szkoleniach jednocześnie. Na pierwszym ćwiczyłem zmianę przekonań, przypominałem sobie swoje cele (myślę że każdy zainteresowany swoim rozwojem miał to już przerobione wcześniej). Na drugim miałem okazję zobaczyć mistrzów sprzedaży w akcji. Miałem poczucie, że właśnie oglądam na żywo, jak się zarabia milion dolarów w trzy dni. Z rozmachem i hasłem “My TYLKO chcemy wam pomóc”. To też było bardzo budujące doświadczenie i tylko dla niego nie wychodziłem w czasie prezentacji szkoleń. Co do prowadzących to mam odmienne zdanie niż Robert, bo Harv sprzedawał sam siebie i swoją misję, a Marcus miał dużo trudniejsze zadanie – sprzedawać szkolenia, mówić zdania których wszyscy się spodziewają: “Idź i kup teraz bo to jak za darmo”, z wiarą, że go widownia nie wyśmieje. Robił rzeczy które dla mnie byłyby bardzo niewygodne. Podziwiam akwizytorów, chociaż niczego od nich nie kupuję. Nie wiem, czy rozumiecie o co mi chodzi. Też miałem ochotę wyjść, ale fascynujące było patrzenie jak on to robi, że ludzie zrywają się z miejsc i pędzą wydać swoje pieniądze. Że kupują z przeświadczeniem, że są jednym z 19-tu szczęśliwców i nie widzą, że to szkolenie sprzedawało się przez całe trzy dni. A akcja z dodatkowym szkoleniem dla osób nie do końca przekonanych do Quantum Leap, to po prostu mistrzostwo świata. Tak samo zapisywanie się na webinar “3 Day Life Makeover” JUŻ TERAZ, bo nie będzie miejsc. Zdziwi Was, że dziś też można się tam zapisać? A na webinarze pojawi się OSTATNIA SZANSA kupienia Quantum Leap. Majstersztyk.
    Na zakończenie życzę Wam po prostu wolności finansowej. Miliony się pojawią, jeśli będą potrzebne.

  8. Czytałem o tym szkoleniu. I mam jedną uwagę. Koszt był 500zł, a jak było napisane 2000 ludzi uczestniczyło. Czyli jaką mamy sumę 1 milion zł. I pytanie kto się staje milionerem prowadząc takie szkolenia. Bo napewno nie uczestnicy. Pozdrawiam\np.s. kiedyś było szkolenie Fresnaka o nieruchomościach. Jak czytałem komentarze, a cena była 3 tys zł , to też mnie coś trafiało. Ale on może i mógł potem kupić nieruchomość z pieniędzy uczestników

  9. Pierwszy dzień szkolenia, to prezentacja wszystkich treści z książki Ekera. W zasadzie lepiej przeczytać książkę. Te same treści, te same przykłady, przy czym w książce jest to usystematyzowane. 80% wartościowej treści się powtarza.Drugi i trzeci dzień to… Sprzedawanie kursów za 8-30 tys zł. Więc zamiast wykładów mamy profesjonalną sprzedaż polegającą na ryciu łba, aby coś kupić. To nie fair. Jak chcą robić szkolenie sprzedażowe, to niech zrobią je bezpłatnie, w zamian za reklamowanie. Ale to nie jest najgorsze!
    Trochę ludzi pokupiło szkolenie w maksymalnym pakiecie, za prawie 30 tys. I co się okazuje? Że mają jeszcze 7 tys do dopłaty: za tłumacza i noclegi! Ze sceny była mowa o cenie za pakiet, 29’900 i że będzie tłumacz polski, i że… cena jest wysoka bo są noclegi na obozie! Czyli jebanie ludzi na 7 tys zł.
    Nie fair, i tyle. ://////////////////

  10. Wszedłem bo nie wiedziałem czy jechać na MMI w 2015 r. I zdecydowałem, ze nie jadę. Po rozczarowaniu Robbinsem wiem, że takie seminaria są nie dla mnie. Sprzedaż na max ogólniki i wprowadzanie stada w trans.
    Jedyny plus całej sytuacji, że przez googla trafiłem na tę stronkę, którą wieczorem sobie przejrzę.
    Pozdrawiam

    1. Wiktor, witam na fridomii. Zobacz też proszę mój dzisiejszy wpis z oceną “Życia bez ograniczeń”. Sprzedaży nie było wcale. Nie wiem czy idzie nowe, czy to tylko wyjątek od reguły:-)

  11. Hej, zakupiłem szkolenie na MMI 2015 sobie i żonie. Ja pracuję na etacie a żona prowadzi własną firmę i w sumie to ona “zaciągnęła” mnie na to szkolenie.
    Jestem “nowy” w sprawach samorozwojowych a żona już w tym siedzi, jeździ na szkolenia, czyta książki itd…

    W poniedziałek zacząłem czytać książkę Ekera i sobie powtarzam deklaracje, robię ćwiczenia itd…
    Mam marzenia o zdobyciu wolności finansowej i zaczynam powoli coś robić w tym temacie.
    Oby to nie był słomiany zapał :)

    Po przeczytaniu powyższych komentarzy troszkę się zniechęciłem… ale cóż, szkolenie wykupione i trzeba jechać :)

    1. Mac, nie znięchęcaj się komentarzami. Uważam, że zawsze warto wyrobić sobie własną opinię. A może Tobie się ten event spodoba (osoby niezadowolone były – tak mi się wydaje – raczej w mniejszości:-? Tak czy inaczej, życzę powodzenia w Waszych dążeniach do wolności finansowej.

    1. Alfred, przeczytałem cały wpis i wszystkie pod nim komentarze i nadal nie wiem o jaki komentarz pytasz… Mógłbyś doprecyzować? Doprecyzowanie spowoduje też – tak przy okazji – że twoje zapytanie stanie się mniej … roszczeniowe:-)

  12. Witam,
    W ostatni weekend byłem na MMI. Ogólnie jestem zadowolony. Zrobiłem sporo notatek, nawiązałem trochę kontaktów no i było przy tym tez trochę zabawy. Zgadzam się z opiniami dotyczącymi agresywne sprzedaży kolejnych szkoleń.
    Za bookowałem sobie miejsce na Qauntum Leap, mimo że nie dysponuję blisko kwotą 40.00 PLN.
    Na szczę możliwość rezygnacji w ciągu 7 dni. Myślę, że ich szkolenia są wartościowe i warto zainwestować w siebie.

    1. Konrad, dzięki za update. Czy tym razem przyjechał Harv Eker czy byli tylko sprzedawcy szkoleń, np Marcus?
      Daj proszę znać jakie były Twoje wrażenia z Quantum Leap. Otrzymałem wiele sprzecznych opinii.

  13. Witaj, Również byłam na szkoleniu w miniony weekend MMI. Całe szkolenie wraz ze sprzedażą prowadził Marcus. Moje uczucia są sprzeczne. Nie ukrywam, że naładowałam się pozytywną energią, ludzie pozytywni, dużo energii, jednak momentami byłam zniesmaczona. Miałam wrażenie jakbym była w sekcie, która mną manipuluje, wywołuje pewne uczucia a potem mówi kup szkolenie, to jedyna szansa dla Ciebie aby stać się wolną finansowo.
    Byli też tam ludzie, którzy na poprzednim MMI zapisali się na Quantum Leap i z ogromnym entuzjazmem opowiadali jak bardzo ich życie się zmieniło, wzrosły zarobki, wyszli z długów, są szczęśliwsi, odnieśli sukcesy, więc są chyba ludzie, którym te szkolenia pomagają.
    Powiem szczerze, że mocno zastanawiałam się nad zakupem szkolenia Quantum Leap, tylko i wyłącznie po opiniach ludzi, którzy już odbyli to szkolenie i miałam przyjemność ich spotkać na tym szkoleniu. Opowiadali jak te szkolenia na nich wpłynęły natomiast sam sposób sprzedaży przez Marcusa raczej mnie drażnił i zniechęcał niż motywował. Jak dla mnie sprzedaż była zbyt agresywna i zbyt długa, ale ludzie kupowali.

    Postanowiłam stać się wolna finansowo i zrezygnowałam z pracy na etacie w grudniu 2015r. Chciałam zacząć podnajmować i kupować mieszkania na wynajem. Posiadam już takie 2 nieruchomości, które wynajmuję, ale okazało się, że jak przyszedł moment aby kupić na kredyt pierwsze mieszkanie, to opanował mnie paraliż do tego stopnia iż zaczęłam się zastanawiać nad inną drogą do wolności finansowej :) okazało się, ze panicznie boję się związania z kredytami na 30 lat :) Dlatego też postanowiłam pojechać na szkolenie MMI, aby pozbyć się tej blokady.
    Z jednej strony widziałam, że ludzie płakali, dostawali skrzydeł, byli entuzjastycznie nastawieni, natomiast ja bardziej odebrałam to jako event za który zapłaciłam, coś się dowiedziałam, ale teraz jeżeli chcesz się czegoś więcej dowiedzieć i dojść do wolności finansowej to jedź na Quantum LEAP za jedyne 40.000 PLN. “Nawet jak miałbyś pożyczyć od znajomych lub użyć karty kredytowej” jak mawiał Marcus. Tylko jak to się ma do zabijania gęsi znoszącej złote jaja o której wspominał na szkoleniu. Wydam 40.000 PLN zabiję gęś, zadłużę się…. Przecież dopiero co Marcus wbijał nam do głowy, nie rób długów bo chyba że chodzi o szkolenie :) Tak to po krótce wyglądało.

    Obawy przed kredytem dalej pozostały, 40.000 również pozostało w mojej kieszeni i może znajdę inny sposób aby zmotywować się do szybszej drogi do wolności finansowej i pozbyć się mojego lęku.

    1. Czytam to co piszesz i nie wierzę. Są ludzie, którzy kupują szkolenie za 40.000 zł ??? Albo ktoś idzie na szkolenie po to, żeby pozbyć się obawy przed kredytem na 30 lat, tak jak Ty? Hmmm nigdy nie zrozumiem takiego podejścia. Za takie pieniądze kupisz tyle książek, których nie zdołasz przeczytać do końca życia, w internecie jest multum materiałów, blogów i szkoleń za darmo na dowolny temat. Ludzie płacą takie pieniądze, żeby sobie pokrzyczeć i przebijać piątki???

      dziwny jest ten świat – śpiewał pewien znany ktoś i ja mu się nie dziwię ;-)

  14. Byłam na evencie mmi w weekend 18-20.03.16. Oczekiwałam zdobycia cennych dla mnie inspiracji. Cennych tzn. praktycznie przydatnych dla moich celów jakimi są źródła zdobywania finansów oraz mądrego wydatkowania pieniędzy. Interesują mnie źródla bo to jest meritum sprawy. Owszem, zgadzam się ze trzeba wiedziec/ umieć dalej w sposób efektywny czyli pomnazajacy kierować posiadanymi pieniędzmi. Informacji o pozyskiwaniu finansów w obecnym systemie nie było wcale. Dalej forma eventu. Jestem typem maxymalnie indywidualnym ale otwartym na poznawanie świata. Stąd absolutnie nie jest moją naturą publiczne, max emocjonalne przezywanie swoich brudów zwanych ograniczeniami. Ja chcę isc do przodu dlatego wybieram sytuacje, ludzi, miejsca gdzie mowi się co się ma fajnego, jak coś zrobić a nie gdzie grzebie się w swoich blokadach. Ale ze jestem ciekawa innych to weszłam kilka razy w proponowane w narzucajacy sposob zachowania dla grupy- okrzyki,piatki itp. ok daje mi to wiedze o takich ludziach ale ja tego nie czuje, to nie jest moje i do mnie nie przemawia. Ale ze zajmuje się pisarstwem wiedza ta jest dla mnie cenna. Atutem tego typu eventow sa przerwy gdzie mozna poznawac ludzi, dowiadywac sie o roznych biznesach i pomyslach,prezentowac swoja oferte. Na moje rozeznanie 3/4 to branza mlm.
    Podsumowujac:
    – organizacja dobra- choc catering powinien byc free tj.kawa woda ciastko
    – zerowy feedback
    – nie mój styl przekazu wiec jestem zniechęcona i nie polecam

  15. Szczerze to jestem nieco zszokowany tą ceną którą tu przeczytałem… 40.000 zł za szkolenie ???
    To jakiś absurd. No chyba że… była promocja i obniżono cenę z np 69.999 zł na 40.000 zł…. :) ( bo najczęściej taka manipulację stosują takie firmy)

    Iść na szkolenie które jest de facto tylko wstępem do innych i to coraz droższych szkoleń w absurdalnych cenach ?

    Obejrzałem różne materiały dostępne na internecie i przeczytałem sporo opinii i sądzę że te szkolenia sporo mają wspólnych elementów ze spędami różnych sekt. Nie będę pisał jakich żeby nie robić im reklamy oraz z manipulacjami typu NLP etc.

    Wykorzystywanie elementów manipulacji po to żeby ludzie kupowali przerażająco drogie “szkolenia” wydaje mi się mocno wątpliwe moralnie.
    Piszesz że kilka osób po szkoleniu Quantum… mówiło o nim pozytywnie. Może to być psychologiczny mechanizm obronny np mechanizm zaprzeczania. Każdy kto wyda 40.000 na coś tego typu będzie doszukiwać się plusów bo nikt nie lubi czuć się zrobiony w balona.
    Więc kiedy czytam argumenty że faktycznie był nachalna sprzedaż i niczego nowego co było w książce tak naprawdę się nie dowiedziałem/am ale… przynajmniej w przerwach poznałem / poznałam ciekawych ludzi… Hmmm. Znam tańsze sposoby na poznawanie ciekawych i nietuzinkowych ludzi niż wydanie 4000 lub 40.000 zlotych.
    Nikt się nie przyzna że wyrzucił w błoto taką kasę i dał się zfrajerować.

    Znam sporo osób które jezdza że szkolenia na szkolenie i nic im to nie daje a organizacje tego typu właśnie na tych osobach żerują.

    1. Konkret, Tobie się to skojarzyło z sektą. Mi z czymś prostszym.

      Pamiętacie może Westerny (gatunek filmu o kowbojach podbijających ziemie Indian na Zachodzie)? W niektórych z nich przewijał się wątek domokrążców odwiedzających jakąś osadę na dalekim Dzikim Zachodzie. Jeździli od miasteczka do miasteczka i sprzedawali “eliksir młodości”. Jakąś miksturkę ziół, korzeni, szyszek i Bóg wie czego jeszcze, która miała zapewnić wieczną młodość. Ustawiały się do nich kolejki, ludzie się bili jeśłi im się wydawało, że dla nich tej magicznej mikstury już nie starczy.

      Nie pokazywano co się działo zwykle dalej. Sprzedawcy wyjeżdżali do kolejnego miasteczka szukać kolejnych naiwnych. U niektórych szczęśliwych nabywców pewnie wystąpił efekt placebo. Inni przeżyliby wiele lat bez łykania eliksiru. A ci, którzy się postarzeli pomimo eliksiru tłumaczyli to innymi okolicznościami, tragediami, które ich w życiu spotykają. Mi te szkolenia za PLN 40.000 przypominają owe eliksiry młodości.

      Bo niestety my ludzie nie jesteśmy dziś wcale mądrzejsi niż byli nasi przodkowie 200-300 lat temu. Na ulicach Nanning w Chinach widziałem dwoje ludzi sprzedających magiczny specyfik na … porost włosów (co jest nie tak z łysiną?). Dzisiejsze eliksiry młodości sprzedawane są w Europie w drogo wyglądających buteleczkach z naukowo brzmiącymi nazwami, typu colagen CX-57. Im wyższa cena preparatu, tym pewnie skuteczniejszy, prawda? Dlaczego nie zastosować tego sprawdzonego przez wieki sposobu sprzedaży do szkoleń rozwojowych. Cóż to cena rzędu PLN 40.000 do perspektyw przełamania swoich barier i zarabiania milionów złotych, które Cię uszczęśliwią?

      Warto inwestować w swój rozwój. Czytać, rozmawiać, chodzić na prezentacje i szkolenia. Oglądać je na youtube. Ale 50 tysięcy (cena szkolenia, koszt dolotu, hotelu, jedzenia, itp) lepiej zainwestować w kawalerkę na wynajem – a jeśli okaże się to zbyt małą kwotą w Twoim mieście – to zainwestować w którąś ze spółek Mzuri CFI. Tutaj zamiast magii działa prosty, przejrzysty, znany od wieków mechanizm. Dzisiejsze inwestycje dadzą Ci jutro pasywny dochód. W momencie gdy suma dochodów z kawalerek przekroczy koszty utrzymania Twojego standardu życia, osiągniesz wolność finansową. Czy będziesz dzięki temu szczęśliwsza? Jest to wysoce prawdopodobne, ale czy tak się w rzeczywistości stanie zależeć będzie od tego jak się do stanu życia post-korporacyjnego dobrze przygotujesz.

      1. Dodatkowo warto by sprawdzić efekty takiego “szkolenia”. Twój wpis Sławku pochodzi sprzed trzech lat. Jestem ciekawy jak się potoczyły losy uczestników takiego drogiego szkolenia – w ciągu trzech lat powinni już chyba wyjść na prostą i zacząć zarabiać te miliony które im obiecują, albo może zrobić cokolwiek w kierunku wolności finansowej?

        Przypuszczam, że niestety dla większości z tych ludzi na szkoleniach nic się nie zmieniło…

  16. Żebyście wy też sprzedawali te szkolenia znajomym, rodzinie etc. To przecież nic innego jak właśnie MLM. Chcąc się rozwijać niepostrzeżenie wkraczacie do świata MLM. Przecież ci instruktorzy tych kursów to nikt inny jak marketingowcy, oni próbują uczestnikom coś sprzedać, a ten Harvey jest ich trenerem. To taki rozbudowany system, a ci co zakupią te szkolenia prawdopodobnie będą kolejnymi marketingowcami już pod tymi instruktorami u których byli na kursie i zapewne będą na tych szkoleniach przygotowywani jak dobrze sprzedać produkt (w tym wypadku szkolenia właśnie). A książka była jedynie reklamą, mającą przyciągnąć potencjalnych marketingowców. Później już jest pranie mózgu. Książka nie była wcale celem, a jedynie narzędziem. Celem jest sprzedaż szkoleń i tak dalej sprzedaż szkoleń przez następnych szkolonych. A system jest prosty, skoro już w to wszedłeś wydając tyle kasy i niejednokrotnie się zapożyczając na ten cel, co często będziesz w tym tkwił, no bo przecież nie po to wydałeś tyle kasy, żeby teraz się wycofać. I co i będziesz teraz organizował takie konferencje? Czy sprzedawał w sposób bezpośredni? To powodzenia życzę, podejdź teraz do znajomego lub do kogoś z rodziny i powiedz, żeby zakupili kurs za ponad 8000 złotych. Mission imposible nie? To po to są organizowane te 3-dniowe kursy, gdzie próbuje się wpływać na podświadomość uczestników, tak aby jak najwięcej z nich kupiło taki kurs. Tak czy tak non stop powtarzane ma zasugerować, że nie ma wyboru musisz kupić kurs i tyle, a także inne dziwne ceremoniały, a brak zadawania pytań. To podejrzane, ma to na celu sprawienie wrażenia, że jedynie ty masz jakieś wątpliwości skoro nikt nie zadaje pytań, to znaczy że wszystko ok.

    1. Greg, nie rozumiem początku Twojego komentarza. Dla pełniej jasności powiem, że ja nie sprzedaję szkoleń T.Harv Ekera ani nikogo innego. Swoich szkoleń też nie organizuję, choć wiele osób mnie o to pytało. Powód jest prosty – nie chce mi się, bo to dużo pracy:-)

  17. Byłam właśnie na MMI. Edycja majowa 2017. Jestem trenerem sprzedaży. Robię to 11 lat. Ale jak długo żyję, takiej manipulacji to nie widziałam. Gdyby uczestnikom kazali wytatuować sobie logo MMI na czole, w zamian za zniżkę za kurs, conajmniej połowa ludzi miałaby dzisiaj nowe twarze. Pozostałe 25 procent zapytaloby by się, czy tatuaż może być na plecach. Ale ponieważ pytań nie można zadawać, pewnie zaakceptowaliby czoło.
    Organizacja wspaniała. Wiedza z książki.

    1. Marta, dzięki za update. Widzę, że Marcus i Andy nadal robią swoje. Ciekawe, że stare sztuczki są nadal tak skuteczne. Zaczynam podejrzewać, że płacą klakierom by wywoływali “pęd do szkoleń”:-)

      A czy na imprezie był tym razem T. Harv Eker?

      1. Sławku, Harva nie było. Był za to bardzo sympatyczny trener Ryan. Jadłam z nim śniadanie w hotelu i naprawdę fajny człowiek. On prowadził części energetyczne, zabawowe, i naprawdę widziałam w nim wiele energii. Nie był na pewno sztuczny.
        Za to jakoś nie pałałam sympatią do głównego trenera, który prowadził wykłady i tą całą mistrzowską sprzedaż. Obawiam się po cichu, że wiele osób dziś rano zamiast z milionem, obudziło się bez kasy :)

  18. Byłam właśnie na MMI. Edycja majowa 2017. Jestem trenerem sprzedaży. Robię to 11 lat. Ale jak długo żyję, takiej manipulacji to nie widziałam.
    Organizacja wspaniała. Wiedza z książki.

  19. Witam.

    Trafiłem tu przypadkiem szukając informacji na temat Pana Harva Ekera. Niestety, relacja ze szkolenia plus przeczytanie późniejszych komentarzy pod wpisem utwierdziło mnie (po przeczytaniu książki), że to kolejne pranie mózgu zmieszane z pewną formą piramidy – kolejne i kolejne szkolenia i kupony dla ziomali, które i tak są płatne.

    Mieszanie prawd z którymi nie sposób się nie zgodzić z własnymi przekazami na przemian. Podobno, kłamstwo im bliższe prawdy tym lepsze. No co ja tu się będę wypisywał, każdy kto poczyta i się zastanowi wyczai o co chodzi. No chyba, że ma naturę wyznawcy i musi mieć jakieś bóstwo, choćby takie finansowe.

    Brak zadawania pytań trafnie został rozpoznany jako szkodliwy dla organizatorów. Pytania pobudzają myślenie, zastanawianie się, wątpliwość – a tu chodzi aby łykać, łykać i jeszcze raz łykać, to co jest wygłaszane, bo z tego mają forsę.

    Wydaje mi się, że najtrafniejszą radą jaką mógłbym udzielić ludziom chcącym prowadzić dobre biznesy, to: “biznes nie lubi rozgłosu”. Zawsze największą kasę robiło się po cichu, w kuluarach i oni też tak działają. Tutaj opowiastki o sukcesach o byciu dobrym i pozytywnym a od kuchni drenaż portfela. Dlatego pamiętajmy. Jeżeli ktoś biega, krzycząc, że poznał sekret bycia bogatym i się nim podzieli kłamie. Kłamie w sensie, że nie powie wprost na czym ten sekret polega, choć ludziom inteligentnym i opornym na manipulację z pewnością uda się wydedukować zastosowany “schemat pieniędzy”.

    1. “Spłukany”, dzięki za odwiedzenie fridomii oraz pozostawienie komentarza. Zgadzam się z wieloma rzeczami, o których piszesz.

      Natomiast jedna Twoja uwaga spowodowała mój lekki dyskomfort. Wprawdzie nie uznaję się za człowieka sukcesu, ani bogacza, ale jednak udało mi się osiągnąć pełnię wolności finansowej, co w Polsce nie było (i nadal nie jest) zbyt powszechne. Moją wiedzą i doświadczeniami o tym jak ją osiągnąć poprzez nieruchomości dzielę się od ośmiu lat bezpłatnie (nie licząc 40 złotych za zakup książki, które i tak do mnie nie trafiają). Jedyne na czym korzystam (ale też nie w ujęciu finansowym) to przy okazji promowanie usług firmy Mzuri, którą założyłem jako element cywilizowania polskiego rynku najmu mieszkań.

      Ale i tutaj “schemat pieniędzy” wydaje mi się czysty, przejrzysty i w pełni uczciwy. Ktoś inwestując w najem płaci Mzuri Investments prowizję za pozyskaną wiedzę i doświadczenie oraz za całą pracę związaną z wyszukaniem i oceną nieruchomości, za jej negocjacje, za zakup, za nadzorowanie remontu, a potem Mzuri – za bieżącą obsługę najmu od A do Y. Jest to normalne świadczenie usługi, inwestorzy od początku do końca są właścicielami zakupionych przez siebie nieruchomości, nie ma w tym manipulacji.

      Oczywiście domyślam się, że swoich słów nie kierowałeś do mnie, ale piszę o tym wszystkim by pokazać, że jednak “da się” uczciwie dzielić swoimi doświadczeniami. Zresztą nie uważam, by Harv Eker czy inni byli nieuczciwi. Oni jedynie stosują pewne triki sprzedażowe, które są odpowiedzią na wiarę oraz zapotrzebowanie ludzi na jakieś magiczne rozwiązania.

    1. Monika, nie do końca mam jasność kogo jest Ci żal, ale jeśli w tej grupie widzisz też mnie, to bardzo serdecznie dziękuję ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.