Od Ewy (dzięki Ewa!) dostałem linka do ciekawego artykułu, który pojawił się w portalu biznes.onet.pl. Oto link: http://biznes.onet.pl/zadluzone-gwiazdy,18550,5528175,14437238,fotoreportaze-detal-galeria
Celebryci chyba bardziej niż inni potrzebują i powinni budować swoją wolność finansową i inwestować w nieruchomości na wynajem. Dlaczego? Bo ich przychody są mało stabilne i nieprzewidywalne. A koszty utrzymywania standardu życia (obojętnie czy skromnego czy luksusowego, są do bólu stałe – miesiąc w miesiąc trzeba wydawać gotówkę na utrzymanie swojego preferowanego standardu życia.
Po drugie, nigdy nie wiadomo jak długo ktoś pozostanie wziętym aktorem, prezenterem czy popularną piosenkarką. A jak już kupi sobie wypasiony dom, to trochę trudno będzie potem z niego rezygnować, gdy świat o celebrycie zapomni. Oczywiście można zawsze wywołać jakiś skandalik by nie dać światu o sobie zapomnieć:-)))
Po trzecie, celebryci to w większości wolne, kreatywne zawody. A kreatywność chyba musi dramatycznie spadać jak się myśli o konieczności spłacania wysokich kredytów. O wolności “wolnych zawodów” nie wspominając.
Po czwarte, celebryci – jak mi się wydaje – otrzymują nieregularne, ale za to każdorazowo duże zastrzyki gotówki. W sam raz by kupić kolejne mieszkanie na wynajem:-) Oczywiście łatwiej i przyjemniej jest sprawić sobie jakieś nowe autko, futro, klejnocik czy wydać jakieś duże przyjęcie:-)
Po piąte, celebryci to chyba dość wrażliwe osoby. Bo takie zwykle trafiają do wolnych zawodów. Im bardziej niż innym przydałby się komfort posiadania źródła pasywnej gotówki z najmu, niezależnej od ich aktualnych notowań w Gali, Twoim Stylu, Vivie i innych platformach lansu. Wolność finansowa dawałaby im możliwość odizolowywania się od swojej popularności.
Jeśli słuszna jest ta linia rozumowania, to dlaczego tak niewiele gwiazd idzie drogą wolności finansowej? A może się mylę i wśród Fridomiaczek i Fridomiaków jest jednak trochę celebrytów? Halo! Odezwijcie się proszę:-)))
15 Responses
Celebryta to osoba znana z tego że jest znana. Większość trafiła przypadkowo na źródło z kasą i zajmują się skutecznie jej utylizacją – to jedyne co opanowali do perfekcji :)
Jeżeli 1% z nich w cokolwiek inwestuje to max. Jeśli ich zapytasz w co inwestują to odpowiedzą że w nieruchomości bo właśnie kupili dla siebie apartement za kilka baniek. Sportowcy nie są wiele lepsi.
Mariuszu,
Myślę, że trafiłeś w sedno sprawy. Celebrytom zwykle brakuje edukacji finansowej. Poza tym są zwykle zajętymi ludźmi i nie chcą sami zarządzać mieszkaniami. Boją się kłopotów z lokatorami. Większość z nich pewnie jeszcze nie słyszała o Mzuri.
Innych firm o podobnym profilu działalności nie znam.
Może Sławek powinien zorganizować wykład dla celebrytów?
JAckuP, chętnie bym zrobił taką prezentację:-) ale nie wiem gdzie:-( Bo podczas jakiejś premiery teatralnej czy kinowej czy jakiejś gali rozdawania nagród dla artystów, to raczej nie mam szans:-( Gwiazdy tam się gromadzą by zobaczyć inne gwiazdy (i by się pokazać), a nie po to by się … dokształcać finansowo:-)
Jakie byłoby zdziwienie gdyby najemca ujrzał na prezentacji mieszkania jakiegoś celebrytę :)
Rafał, może masz rację, że właśnie ta obawa powstrzymuje przed budowaniem wolności finansowej:-) Ale przecież taka sławna osoba mogłaby zlecić pokazywanie mieszkania pośrednikowi, a jeśli w ogóle nie chciałaby się zajmować mieszkaniem również po znalezieniu najemcy, to przekazać pod opiekę firmy Mzuri:-)
Ich strata. Pewnie tak już zostanie. Chociaż z punktu widzenia rozwoju Mzuri taka prezentacja mogłaby okazać się owocna. Być może do niektórych celebrytów idea wolności finansowej i pasywnych dochodów trafiłaby. Inni woleli by pewnie dalej kupować hurtowo buty lub torebki po kilka tysięcy złotych za sztukę.
Powód jest z reguły ten sam: “keeping up with Joneses”.
Może to i dobrze, że wiele osób ma taką mentalność.
Jakby wszyscy zaczęli inwestować w nieruchomości na wynajem to w krótkim czasie stałoby się to nieopłacalne. Nie wszyscy mogą być mieszkanicznikami. Kto by w był w takim wypadku lokatorem?
JAckuP, masz absolutnie rację. Choć ja akurat planuję wkrótce zostać wiecznym lokatorem:-) Ale oczywiście nie uda mi się wynająć wszystkich mieszkań od wszystkich Klientów Mzuri, o innych mieszkanicznikach nie wspominając:-(((
Sławku,
Ja jestem zarówno mieszkanicznikiem jak i lokatorem. Muszę przyznać, że to dość wygodne. Daje dużą swobodę.
JackuP, znam coraz więcej osób takich jak Ty. Widzę pierwsze nieśmiałe jaskółki zmian w naszym myśleniu. Ja sam też do tego dojrzałem:-)
Do niedawna w Polsce posiadanie mieszkania było (a możę nadal jest) jednym z dowodów sukcesu życiowego. Myślę, że pęd do własności bierze się z tego, że nikt nie chce być postrzeganym jako nieudacznik. A ktoś nie posiadający swojego własnego M był (może nadal jest) postrzegany jako luzer.
Myślę, że taki sposób myślenia powoli przejdzie do lamusa. Na Zachodzie Europy już przeszło.
“(…) niezależnej od ich aktualnych notowań w Gali, Twoim Stylu, Vivie i innych platformach lansu.”
Utrafiłeś w sedno tak określając te gazetki i czasopisma ;-))
Witaj Sławek,
Z tego co wiem moderujesz wpisy więc korzystając pola komentarzy chcialem podrzucić Ci linka – tak out-of-topic… Jako że wałkujesz temat wolności finansowej może zainteresuje Cię text:
http://biznes.pl/magazyny/manager/piec-prostych-krokow-do-wolnosci-finansowej,5519668,magazyn-detal.html
Może uznasz też że warto przeczytać i umieścić na blogu recenzję książki na podstawie której text powstał…
Regards
Stanely
P.S.
Wygląda na to że Calos Slim nie jest już najbogatszy – jak wspominałeś ostanio na Kontestacji w audycji o Meksyku…
http://biznes.pl/magazyny/manager/bill-gates-znow-najbogatszy-na-swiecie,5519208,magazyn-detal.html
Stanley, duże dzięki za ciekawego linka. Na podstawie tego fragmentu (ciekawy opis dotyczący modeli preferencji czasowych) zorientowałem się, że to nie jest książka o “wolności finansowej” pomimo tych 5 prostych kroków w tytule artykułu. To jest książka dotycząca pomnażania majątku, może i całkiem dobra, ale chyba jednak nie dla Fridomiaków:-) Przy czym chcę podkreślić, że nie ma niczego złego w pomnażaniu pieniędzy.
Natomiast jestem pewien, że samo pomnażanie pieniędzy nie doprowadzi – z automatu – do wolności finansowej. A autorzy tej książki wydaje mi się zamiennie używają koncepcji bogactwa i wolności finansowej. Podobnie zresztą jak niedawno na swym “szkoleniu” w Warszawie T Harv Eker. Czy oni naprawdę nie rozumieją różnicy pomiędzy tymi dwoma pojęciami?
buenos días, me gustaría saber si el libro libertad financiera esta traducido al español. gracias.
Catalina, gracias por su visita sobre mi blog. Mi libro sobre la libertad financiera – desafortunadamente – no esta todavia traducido al espanol.
Do donde eres y como has conocido a mi blog? Estoy muy curioso…