Fundacja Fridomia

Pewnie większość osób chce by ich życie miało jakiś sens. By było ciekawe, barwne, ekscytujące, ale też zrównoważone. By zostawić światu coś po sobie. Coś więcej niż tylko dzieci, wnuki, zdjęcia, wspomnienia, nagrobek…

Moje życie jest OK, nie mogę narzekać. Jestem bardzo zadowolony. Dużo się w nim dzieje ciekawego. Mam sporą dozę wolności. Czuję, że panuję nad wydarzeniami, przynajmniej tymi najważniejszymi. Mam bardzo ekscytujące plany na przyszłość – tę bliższą i tę dalszą. W moim życiu panuje względna równowaga i harmonia. Mam też ten komfort psychiczny, że już wiem, że oprócz bardzo udanych dzieci, pozostanie po mnie kilka tytułów książek (obowiązkowe darmowe egzemplarze trafiły od wydawcy m.in do Biblioteki Narodowej i innych najważniejszych bibliotek jako część “dziedzictwa narodowego”:-). Może pozostanie też wymyślone przeze mnie Stowarzyszenie, może pozostanie wspomnienie tego, że byłem jednym z pionierów cywilizowania polskiego rynku najmu. Zawsze to “coś” :-)

Wiem z 99%-ową pewnością, że pozostanie po mnie firma Mzuri, bowiem od samego początku konstruuję ją jako spółkę nie dla siebie, tylko dla moich współpracowników obecnych i przyszłych. Oraz dla  tych, którzy się jeszcze nie … urodzili. Oraz dla ich wnuków. Pewne rozwiązania (dawanie kluczowym współpracownikom udziałów, które zostaną umorzone, gdy nasza współpraca się zakończy, itp) kopiuję po prostu z moich doświadczeń w Andersenie czy w Deloitte. To spółki, których forma prawna “partnership” zapewniła im przetrwanie długo po śmierci ich założycieli.

O ile nie popadnę w jakiś kosztowny nałóg, np hazard (choć chyba mi to nie grozi biorąc pod uwagę, że będąc tego lata samemu w Las Vegas czy z moim synem w Makao, nie zaryzykowałem tam ani jednego dolara) to z pewnością pozostanie po mojej działalności spory portfel mieszkań na wynajem. Do grobu ich ze sobą nie zabiorę:-)

Tylko część tych mieszkań będę chciał podarować moim dzieciom, wnukom, czy najbliższym, po 1-2 maksymalnie. Dlaczego? Bo uważam, że fridomia podana na tacy nie będzie smakować. Mnie się udało ją zbudować bez czyjejkolwiek pomocy finansowej i tym bardziej się teraz nią delektuję, rozkoszuję. Bo uważam, że dzieci powinny się nauczyć umiejętności życia PONIŻEJ swoich możliwości.  Dzięki temu będą w stanie same osiągnąć wolność finansową. Bo inaczej istniałoby ryzyko utraty, zaprzepaszczenia podarowanych im na tacy aktywów. Nie tylko przez ich ewentualną niefrasobliwość, ale też poprzez presję otoczenia, żyjącego tu i teraz i uważającego “wolność finansową” za mrzonkę. Bo chcę – tak jak większość ludzi – by pozostało po mnie coś o wiele trwalszego niż wdzięczność obdarowanych. Tylko, że większość ludzi “chce”, a ja jestem już “zdeterminowany” by tak się stało:-)

Postanowiłem założyć fundację. Pomysł ostatecznie dojrzał podczas naszej niedawno zakończonej męskiej wyprawy z moim synem do Azji Południowo -Wschodniej. Pomimo, że potencjalnie fundacja stanowi “konkurencję” dla jego przyszłego spadku, to pomysł na tyle się spodobał mojemu 18-letniemu synowi, że zadeklarował swoją pomoc w jej tworzeniu i rozwijaniu. Słyszałem w jego głosie autentyczne wsparcie i entuzjazm. Dużo na jej temat rozmawialiśmy w ciągu tych kilku tygodni wspólnej podróży. Kreśliliśmy wizję, zastanawialiśmy się nad celami, rozważaliśmy różne opcje nazwy fundacji, itp itd. Przyznam, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony ogromną dojrzałością i wrażliwością społeczną mojej młodszej pociechy:-)

Ponieważ prawdopodobnie fundacja będzie się nazywać Fundacja Fridomii, to postanowiłem się z Wami skonsultować zanim ostatecznie ją założymy z moim synem. Chciałem też Was poprosić o pomoc.  Pomoc w postaci wszelkich krytycznych uwag. Pomoc w postaci podpowiedzi. Byłbym wdzięczny za podzielenie się Waszą wiedzą i doświadczeniem z zakresu funkcjonowania fundacji, bo ja jeszcze tego nie przerabiałem, a tym bardziej mój syn. A może ktoś z Was zechce nam pomóc w jej stworzeniu i potem zarządzaniu. A może wreszcie ktoś z Was zechce dołączyć się do tej inicjatywy w roli fundatora-założyciela.

Jesteśmy otwarci i z wdzięcznością zaakceptujemy każdą formę wsparcia, choćby tylko dobrym słowem.

Nasz wstępny pomysł przedstawia się następująco:

1. Fundacja Fridomia (FF) będzie właścicielką portfela mieszkań na wynajem. Celem Fundacji będzie mieszkaniowe wspieranie potrzebujących, osób mieszkaniowo wykluczonych

2. około 1/3 swojego portfela FF będzie wynajmować – za darmo, tylko za opłatę do administracji oraz opłaty licznikowe – potrzebującym w Polsce i potem również w Kenii. “Potrzebujący” to np matki samotnie wychowujące dzieci, albo podopieczni domów dziecka, którzy osiągają pełnoletność, albo więźniowie, którzy wyszli na wolność, albo zdolni maturzyści z biednych rodzin. FF będzie im oferować pomoc mieszkaniową przez 1-3 lata, tak by im pomóc stanąć na własne nogi.

3. FF będzie współpracować z innymi organizacjami – stowarzyszeniami, fundacjami, domami dziecka, opieką społeczną, służbą więzienną, itp – by (a) wyłonić odpowiednie osoby, którym będzie udzielona pomoc oraz (b) by rzeczywiście pomóc im się usamodzielnić finansowo i mieszkaniowo

4. pozostałe (ok 2/3 portfela) mieszkania będą wynajmowane przez FF na zasadach rynkowych. Chodzi o to by przychody z najmu przeznaczać na rozwój bazy mieszkań posiadanych przez FF, tak by FF ciągle rosła i by pula (około 1/3) darmowych mieszkań systematycznie się powiększała.

5. najwyżej 10% przychodów z najmu będzie przeznaczane na funkcjonowanie FF (zatrudnienie, reklama dla pozyskiwania darczyńców, remonty i konserwacja mieszkań, wspieranie innych fundacji, itp). Od razu dodam – dla jasności –  że ja nie będę pobierał żadnego wynagrodzenia z tytułu działania na rzecz FF. Co najmniej 90% przychodów z najmu FF będzie przeznaczane na zakup kolejnych mieszkań na wynajem.

6. Całość – 100% – środków pozyskiwanych z innych źródeł niż najem (o tym poniżej) będzie przeznaczana na zakup kolejnych mieszkań na wynajem

7. zarządzanie portfelem mieszkań FF będzie powierzone firmie Mzuri. FF nie będzie mieć ani ludzi, ani doświadczenia w zarządzaniu najmem, więc bieżąca obsługa będzie zlecona profesjonalistom

8. nadzór właścicielski nad majątkiem FF (decyzje w/s zakupu konkretnego mieszkania, w/s komu przydzielić “darmowe” mieszkanie, negocjacje z Mzuri, itp) będzie sprawowany przez Radę Fundacji Fridomia.

9. mam nadzieję, że w składzie Rady FF  znajdzie się zawsze m.in. reprezentant mojej rodziny, reprezentantka firmy Mzuri, reprezentantka społeczności fridomii, oraz – w przyszłości – również ambasadorowie Polski w Kenii oraz Kenii w Polsce.

10. najbliższa przyszłość. Planuję wnieść do FF na (dobry) początek 3 mieszkania na wynajem (po 1 w Warszawie, w Łodzi i w Katowicach). Z tych mieszkań, 1 będzie od razu oferowane w formie pomocy, a pozostałe dwa będą wynajmowane na zasadach rynkowych.

11. te dwa  powinny zarobić na kolejne mieszkanie w ciągu 4-5 lat, bo zakładam, że Mzuri uda się znaleźć dla FF jakieś super-okazje cenowe:-). Czyli, zakładając, że FF ruszy z dniem 1 stycznia 2014 roku, to w 2018-19 FF będzie mieć łącznie 4 mieszkania i już 3 będą wynajmowane na zasadach rynkowych. Te 3 zarobią na kolejne mieszkanie w ciągu kolejnych 3-4 lat, czyli do roku 2021-23. Od tego momentu już 4 mieszkania będą zarabiać na kolejne i nie powinno to zająć więcej niż 3 lata. A więc od 2024-26 roku, FF powinno dysponować portfelem 6 mieszkań, czyli 2 będą mogły wspierać potrzebujących, a 4 dalej pracować na kolejne zakupy

12. powyższe to tylko zobrazowanie mechanizmu. W rzeczywistości mam nadzieję, że proces rozbudowy bazy mieszkań w portfelu FF  zostanie przyśpieszony, m.in tym, że  zamierzam przekazywać FF po 1 dodatkowym mieszkaniu co kilka lat

13. dodatkowo zamierzam przekazywać FF całość moich przyszłych przychodów ze sprzedaży książek, audiobooków, videoszkoleń, itp czy ewentualne honoraria z tytułu prowadzonych wykładów, itp

14. mam również nadzieję, że zarząd Fundacji Fridomia (w którego składzie będzie m.in. mój syn) będzie skuteczny w pozyskiwaniu dodatkowych środków na rozwój FF. Mogą to być mieszkania przekazywane Fundacji przez Fridomiaczki czy Fridomiaków. Może to być darczyńca gotówkowy – osoby prywatne lub firmy. Może to być w przyszłości 1% PIT dla organizacji pożytku publicznego. Liczymy tutaj też na Wasze podpowiedzi dotyczące możliwych – teoretycznych i konkretnych – źródeł dodatkowego finansowania

15. spiszę testament gdzie pozostałe mi w momencie mojej śmierci mieszkania przekażę w całości na rzecz FF

16. a za 100 lat? ….. Oczami wyobraźni widzę jak Fundacja Fridomii posiada w 2113 roku tysiące mieszkań na wynajem w Polsce i w Kenii i jak robi – rok w rok – solidną, dobrą robotę na rzecz pomocy potrzebującym. Jednocześnie przybliża Polskę Kenijczykom i Kenię Polakom.

Co sądzicie o tym pomyśle? Czy macie dla nas jakieś uwagi (również krytyczne), podpowiedzi, dobre rady?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

57 Responses

  1. Ja najpierw przytoczę krótką historyjkę. W zeszłym roku będąc w Nowym Jorku namówiłem mojego, mieszkającego tam kolegę, na wspólne zwiedzanie galerii Gugenheima (słynny budynek F.L. Wright-a) – prywatnego muzeum z płatnym wejściem. Warto wspomnieć, że państwowe muzea w NY są za darmo a podane przy kasie ceny to jedynie propozycje – Amerykanie dają po 1$ za wejście. Bilet do Gugenheima kosztował mnie kilkanaście dolców. Mają tam stałą wystawę, impresjonistów, Kandinsky i oczywiście czasowe ekspozycje. Zagadnąłem kogoś z obsługi jak pozyskują obrazy, bo z biletów to można chyba co najwyżej utrzymać galerię ale już na pewno nie rozwijać. Młody nowojorczyk odpowiedział, że na pewnym poziomie spełnienia finansowego, powiedzmy wprost, bogactwa, ludzie chcą robić coś dla innych i dlatego między innymi kupują albo sponsorują zakup obrazów do galerii. To samo dotyczy Metropolitan Museum of Art przy Central Parku. Byłem tam kilka dni temu i prawie przy każdym obrazie były nazwiska ofiarodawców. To tylko przykład, że to co chcesz zrobić jest popularne gdzie indziej i bogate społeczeństwa tak właśnie wspierają swoje dziedzictwo narodowe. Nie mogę nic powiedzieć czy Amerykanie wspomagają fundacje niosące pomoc potrzebującym ale skoro wspierają muzea to dlaczego nie mieliby, tak jak Ty chcesz, zakładać fundacji dobroczynnych. Prywatna pomoc społeczna jest tańsza, wydajniejsza niż państwowa a co najważniejsze nie jest obligatoryjna, więc nikt nie może jej żądać, co znaczy że dostają ją Ci, którzy jej najbardziej potrzebują. Uważam, ze Twoje plany są jak najbardziej godne wsparcia i mam nadzieję, że pomoc Twojej fundacji trafi do tych, którzy potrzebują jej najbardziej a nie tych, którzy twierdzą, że im się coś należy

    1. AS, dzięki za ciepłe słowa wsparcia.
      Rzeczywiście kwestia selekcji potrzebujących będzie jedną z istotniejszych. Zwrócił też na to uwagę mój syn. To dlatego postanowiliśmy, że Fundacja będzie współpracować z innymi organizacjami bardziej doświadczonymi w tych segmentach najemców niż Mzuri:-)
      Na przykładzie byłych więzniów myślimy by:
      1) współpracować z zarządem więzienia w danym mieście by zidentyfikować osobę, która rokuje nadzieje na trwałe wyjście “z kryminału”
      2) dodatkowo poprosiliśmy te osoby by opracowały coś w rodzaju biznes planu na swoje życie
      3) chcielibyśmy by jacyś psychologowie pomogli nam opracować odpowiednie testy determinacji danej osoby
      4) będziemy też współpracować z organizacjami aktywizacji zawodowej (może wyspecjalizowaną w resocjalizacji byłych więźniów) by zapewnić profesjoanlne wsparcie tym osobom
      5) w umowie najmu byłoby zobowiazanie najemcy by co miesiąc spotykał się ze swoim opiekunem z tej organizacji. Dwie nieusprawiedliwione nieobecności skutkowałyby zerwaniem umowy
      6) chodzi o to by pomoc mieszkaniowa była tylko jednym z elementów układanki pomocowej, tak by zwiększyć szansę na trwałe rozwiązanie problemu danej osoby, a nie tylko zapewnienie doraźnej pomocy

      Dzięki za Twoją słuszną uwagę.

  2. Pewnie stracisz trochę entuzjazmu Sławku, w chwili jak zobaczysz że w mieszkaniu należącym do FF otworzyła się agencja towarzyska ;-) albo osoba której chcieliście pomóc wynajmie komuś mieszkanie po cenach rynkowych dla swojego zysku ;-)

    idea piękna i szczytna, tylko trzeba bardzo uważać żeby pomagać faktycznie potrzebującym.

  3. Zastanów się Sławku czy jest sens powoływać do życia całą biurokratyczną machinę związaną z fundacją – sprawozdania, podatki, bilanse, zarządy, rady, rachunki bankowe, KRSy itd itd. Jeżeli przez kilka lat chcesz udostępniać potrzebującym tylko 1, 2 czy 3 mieszkania, to czy nie prościej robić to będąc po prostu dalej właścicielem tych mieszkań i trzymać nad tym kontrolę samemu, albo powierzyć zarządzanie synowi?

    Obsługiwanie fundacji pod kątem administracyjnym zajmie sporo czasu, energii i pieniędzy. Wiadomo że wtedy pewnie nie będzie możliwości uzyskania 1 % podatku czy darów od innych osób albo zbiórek, ale wątpię żeby fundacja coś takiego uzyskała w jakimś znaczącym stopniu, pozwalającym na zakup kolejnych mieszkań.

    Poza tym ten 1 % jest przeceniany, żeby dostać porządne pieniądze najpierw trzeba wydać miliony na reklamę. Są przypadki że jakaś organizacja charytatywna wydała np. 20 mln zł na reklamy po to żeby dostać potem np. 30 mln zł z 1 % podatku ;-) dobry biznes tylko najpierw trzeba zainwestować.

    1. Raldku, dzięki za bardzo mądre pytanie. O to samo pytała mnie moja córka. Natomiast ja wolę założyć fundację teraz, za życia. Choćby po to by mieć czas pomóc jej się rozwinąć od strony organizacyjnej. Fundacja nie będzie zatrudniać wiele osób, bo przy wyborze i pomocy potrzebującym będzie współpracować z profesjonalistami. Właściwie to potrzebny będzie ktoś do zbierania funduszy zewnętrznych.

      Spodziewam się, że w pierwszych latach Fundacja nie będzie super efektywna, ale będę jej doglądał i pomagał doskonalić procesy. Gdy umrę Fundacja będzie gotowa organizacyjnie do działania na jeszcze większą skalę. A może osiągnie tę gotowość i będzie działać na dużo większą skalę jeszcze za mojego życia. Jestem zdeterminowany by iść w tym kierunku.

      1. Pomysł faktycznie odjechany – do tego stopnia, że w ogóle nie mam jeszcze na jego temat zdania ;)

        Kami Cebulski ma doświadczenie z prowadzeniem fundacji (mniemam że się znacie). Z tego co pamiętam, mówił że ogarnięcie tego przez wprawnego księgowego wcale nie jest skomplikowane – a rozliczać mieszkania i tak ktoś musi więc nie należy w tym kontekście brać tej części biurokracji pod uwagę.

        1. Michał, dzięki za podpowiedź. Z Kamilem też się oczywiście skontaktuję. Jego podejście do fundacji dotyczy chyba głównie aspektu optymalizacji podatkowej, a nie skuteczności w niesieniu pomocy, ale aspekt podatkowy też jest przecież ważny. W każdej sytuacji – więcej pieniędzy zostaje na realizację celów statutowych Fundacji:-)

  4. Sławku, moim zdaniem pomysł jest z kosmosu.

    Na pierwszy rzut oka to co piszesz wydaje się totalnie odjechane i niemożliwe do zrealizowania. Jednak właśnie takie pomysły czasem okazują się być pomysłami dobrymi i jak najbardziej (wbrew wszelkiej logice) do zrealizowania.

    Przy 3 mieszkaniach, z tego dwóch wynajmowanych, koszty 10% o których mówisz będą wynosiły z 200-300 złotych miesięcznie, więc wszyscy będą (jak rozumiem) pracować za darmo, ale nie jestem przekonany czy taka kwota miesięcznie wystarczy, by utrzymać odpowiedni stan wszystkich 3 lokali.

    Jak się uda, będę pod wielkim wrażeniem. Trzymam kciuki i czekam na możliwość odpisania 1%!

    1. Mav, dzięki za słowa wsparcia. Masz rację, na początku zakładam wolontariat, przy kilku mieszkaniach (i to jeszcze zarządzanych na bieżąco przez Mzuri) na prawdę nie będzie dużo pracy.
      A co do kosztów konserwacji, to zamierzam przekazać Fundacji mieszkania wyremontowane, które spokojnie powinny “wytrzymać” kilka, kilkanaście lat bez nakładów ze strony właściciela. Ale masz rację zwrócę uwagę na ten element.

      1. Witaj Sławku. Pomysł mi się bardzo podoba. Myślę ze ma wielkie szanse na powodzenie.
        Co do kosztów utrzymania można zaangażować w remont osobę zainteresowana pomocą.
        Musi tez coś włożyć od siebie. Może będzie umiała choćby pomalować ściany, to zawsze coś.

        1. Mich@ł, dzięki za słowa wsparcia. Bardzo dobry pomysł z angażowaniem potrzebujących w remont i utrzymanie dotowanego mieszkania. Oprócz ograniczania kosztów, powinno to też pomóc w lepszym późniejszym dbaniu o stan techniczny mieszkania oraz wyposażenia:-) Dzięki.

  5. W trakcie pracy w ramach wolontariatu przekonałam się, że właśnie mieszkanie (a raczej brak miejsca gdzie można się podziać) jest bardzo dużym czynnikiem blokującym wychodzenie z trudnej sytuacji. Przykładowo młoda osoba, która pozostaje w zadłużonym lokalu (długi po rodzicach) czeka na lokal zastępczy bardzo długo (przynajmniej w Krakowie), opłaty są zwiększone w stosunku do standardowych ze względu na zaległości (nie mówię o pobieraniu opłat na poczet spłaty, po prostu wyższy “karny” czynsz), wychodzenie z długów, a nawet proste bycie na bieżąco w takiej sytuacji jest b. trudne. Z drugiej strony w zmianie i układaniu sobie życia często kluczowa jest zmiana środowiska. Kompleksowa współpraca jest również dobrym pomysłem. Żeby coś zmienić w swoim życiu często trzeba znacznie więcej niż dobrych chęci, np. fachowej pomocy, nabycia nowych umiejętności itd. Trudno też pomagać ludziom tak, żeby nie uczyć ich zależności.
    To tylko kilka aspektów, z powodu których bardzo podoba mi się pomysł i w miarę możliwości chętnie będę wspierać wasze działania.
    Jeśli chodzi o kwestie rozliczeniowo-prawne to mogę podać namiary na koleżankę księgową, która poza tym założyła i prowadzi z innymi osobami fundację. Bardzo kompetentna i rzetelna osoba (były członek Studenckiego Forum BCC z Krakowa).

    1. Weronika, dawno Cię nie było na fridomii. Dzięki za powrót oraz za deklarację pomocy. Chętnie skorzystamy bo ani ja nai syn nie mamy w tym obszarze wcześniejszych doświadczeń. Chętnie też skorzystamy z wiedzy Twojej znajomej. Bądźmy w kontakcie.

  6. Sławek pisałeś coś o swoim rozwodzie i stosunkach współmałżonka do fridomii. Wiadomo że niegrzecznie jest poruszać takie prywatne tematy, ale jestem ciekaw czy była żona zabrała Ci połowę mieszkań ;-)) a jeżeli tak to co z nimi zrobiła.

    Można by zrobić takie ciekawe porównanie – osoba żyjąca poniżej swoich możliwości (Sławek), podróżujący sobie po świecie, zakładający fundacje, oglądający największe turnieje piłkarskie na świecie itd, a z drugiej strony osoba rozrzutna, mająca na starcie to samo (połowę mieszkań), ale żyjąca ponad stan i po kilku latach zostająca z niczym, pieniądze ze sprzedaży mieszkań rozchodzą się szybko na wycieczki, szybkie samochody, drogie zegarki itd itd ;-)

    1. Wycieczki, szybkie samochody i zegarki, to chyba jednak mężczyźni wybierają???
      Co za szowinistyczny i niesprawiedliwy komentarz! Jeśli mężczyzna godzi się na to, aby jego żoną była rozrzutna i mało rozgarnięta kobieta, bo wystarczy, że można się nią pochwalić kolegom, to już problem tego mężczyzny, nie kobiety!

      I nie mam tu na myśli Sławka, raczej insynuację raldka – dla porządku.

  7. Witaj Sławku,dawno mnie nie było na Twoim blogu ale ten temat rozpalił moją wyobraźnię, pomysł wpisuje się w mój klimat, tak się akurat składa, że delikatnie Cię wyprzedziłem-ha,ha,ha to taki żart bowiem od dwóch lat jestem fundatorem fundacji, która z kolei ma za zadanie wspieranie uzdolnionej sportowo młodzieży.Nawet ostatnio udało mi się zorganizować ciekawy turniej sportowy przy wsparciu ze środków marszałka województwa i sponsorów ale co chciałem napisać, że właśnie w mojej koncepcji jednym z ważnych kanałów finasowania są przychody z najmu nieruchomości ,które posiada fundacja, które uzyskała ze wsparcia fundatorów i darczyńców oraz udostępniane mieszkań młodym uzdolnionym sportowcom z ubogich rodzin.Miały to być koszta czynszu po obniżonej cenie ,Ty zakładasz ,że będzie najemca ponosił tylko koszta eksploatacji ok to jest jeszcze lepiej dla najemcy – kupuję to ,też tak może zrobię.Sławku jestem do dyspozycji jeśli będę w jakikolwiek sposób mógł Tobie pomóc będzie mi miło.pozdrawiam
    P.S.Sławku w nawiązaniu do naszej elektronicznej korespondencji mam nadzieję, że dzień wcześniej przed Kongresem spotkamy się .

    1. Arku, dzięki za tak entuzjastyczny wpis. Gratuluję Ci pomysłu, który już realizujesz. Mój dopiero się wykluwa.

      Myślę, że powinniśmy spróbować połączyć siły. Po co tworzyć dziesiątki mniejszych fundacji, może lepiej kilka silniejszych, sprawniejszych i – co najważniejsze – skuteczniejszych w działaniu. Obserwując z boku powstałe w Polsce fundacje widzę, że wiele z nich ma wspaniałe, szczytne cele. Mają zapalonych działaczy z poczuciem misji. Ale ich działania mają często charakter akcyjny – od akcji do akcji i przez to nieco chaotyczny.
      Zapewnienie fundacji stałych przychodów z najmu oraz stałego wzrostu (z zakupu kolejnych mieszkań) zapewnić powinno większą stabilność działania, a także śmiałość na podejmowanie coraz to większych wyzwań. I widzę, że Ty poszedłeś – jako Fridomiak – tą samą drogą rozumowania.
      Koniecznie spotkajmy się by porozmawiać o możliwości połączenia wysiłków. Prawdopodobnie będę w Łodzi już nawet w czwartek 24X, więc w piątek przed Kongresem powinniśmy mieć sporo czasu by spokojnie pogadać. Będę też pewnie we Wrocławiu przed Kongresem, ale krótko by spotkać się z dziennikarzami i z Fridomiakami, którzy zechcą posłuchać o mojej najnowszej książce. Wtedy jednak może nie być zbyt dużo czasu na swobodną rozmowę.
      Tak czy inaczej, tym bardziej się cieszę Arku na nasze dłuższe spotkanie.

  8. Cześć Sławek,

    nie będę się rozpisywał zanadto, ani oceniał Twojego pomysłu.
    Nie chciałem nic pisać i zostawić to bez komentarza, bo czego możesz się nauczyć od smarkacza przed 30-stką, ale…

    Mam propozycję. Wstrzymaj się z decyzją kilka lat i daj synowi poznać się na Naszym gatunku, jacy jesteśmy (w większość) uczynni, prawi, sprawiedliwi, dobroduszni, pracowici, wspaniali, mądrzy, inteligentni, pełni szacunku do innych, a przede wszystkim daj mu szansę na refleksję, czemu więźniowie są więźniami, a biedni są biedni, a coś mi się wydaje, że odechce mu się rozdrabniania majątku.

    Nauki ojca z głową na karku mogą dać dzieciom więcej, niż 20 lat studiowania ksiąg. Bo przecież ile odziedziczonych fortun przetrwało choć do II pokolenia? A do III? VI? 0,01% ?

    Bill Gates dał plamę, albowiem chce, aby jego nazwisko zostało zapisane na kartach historii. Dziś pragnie być zapamiętany jako filantrop poprzez fundację Gates’ów, aby pamięć o jego postaci przetrwała setki lat niczym pamięć o Achilles’ie. Nie łatwiej było nazwać firmę GATES, zamiast WINDOWS? Kto za 15 lat będzie pamiętał, kim był Steve Jobs? Czy Henry Ford rozdawał pieniądze, aby jego nazwisko przetrwało dekady?

    Z drugiej strony rozumiem Cię w pewnym sensie. Mahatma Gandhi, Nelson Mandela, Martin Luther King podobnie reagowali na niesprawiedliwości tego Świata. Dobrocią. Są oczywiście potrzebujący, ale jakże trudno ich wyłonić spośród oszustów, cwaniaków i krętaczy. To SZTUKA!

    Budda był trzymany przez długi czas w Utopii. Kiedy się z niej wyzwolił, to ile mu zajęło, aby zostać oświeconym?

    Sławku, wierzę w Twój projekt.
    Powodzenia.

    1. Maciek, dzięki za Twój komentarz. Nie zgadzam się z tym, że niczego nie można nauczyć się od kogoś młodszego:-) A co do Twoich argumentów:

      1. tak, masz rację. Jedną z trudniejszych rzeczy będzie właśnie odpowiednia “selekcja” potrzebujących, aby wyłonić tych, którym pomoc rzeczywiście się przyda. Którzy potraktują ją jak wędkę, a nie jak źródło darmowych rybek tak długo jak się da. Którzy będą zdeterminowani by odmienić swoje życie i stać się samowystarczalnym.

      2. Mną nie tyle powoduje chęć tego by moje imię i nazwisko było wspominane za setki lat. Przecież mógłbym nazwać Fundację swoim imieniem czy nazwiskiem:-) Kieruje mną jedynie chęć by coś dobrego zostało z tego co udało mi się zbudować. By zostawić świat odrobinę lepszym niż go zastałem. By dołożyć swoją cegiełkę do dzieła cywilizowania Polski. By żywa pozostała idea fridomii, idea wyzwolenia się z wyścigu szczurów. I takie tam sentymenty:-)
      3) przy okazji, wydaje mi się, że sam pomysł stworzenia Fundacji pobudzi moje dzieci do wzięcia spraw finansowych w swoje ręce. Co wyjdzie im – jestem przekonany – na dobre

  9. Sławku,
    wspominałem Ci już kiedyś, iż od kilku lat wspomagamy pewną fundacją w Warszawie, która działa na rzecz dzieciaków z Domów Dziecka oraz z rodzin najbiedniejszych, organizując wszelkiego rodzaju imprezy sportowe, spartakiady, wyjazdy wakacyjne itp. Oni działają już prawie 20 lat. Chętnie podzielą się swoimi doświadczeniami. Jeśli chcesz, to z przyjemnością Cię z Nimi skontaktuję.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w realizacji tego projektu!

    1. Piotrze, będę ogromnie zobowiązany za kontakt z tą fundacją. Chcę poznać praktyczne problemy i wyzwania stojące przed fundacjami.
      Dzięki za słowa wsparcia.

  10. Sławku, mój entuzjazm wyraziłam już w rozmowie z Twoim synem – gratuluję pomysłu i trzymam kciuki. Masz bardzo mądrego i rozsądnego syna. Warto zacząć kolejną wielką rzecz, tym razem w tandemie.

    Jestem przekonana, że wszystko masz już ułożone, przemyślane i konsekwentnie będziesz dążył do celu, ale na wszelki wypadek: nie słuchaj sceptyków. Kompletnie nie rozumiem tych, którzy krytykują pomysł pomagania innym. To wielka sprawa dawać siebie innym. Bo czasem nam się wydaje, że pomoc materialna wystarczy, a przecież Ty i Twój syn, będziecie oddawać swój czas, życie, swoje emocje i troskę. To o wiele więcej.

    Z wykształcenia jestem politologiem społecznym o specjalizacji prawno-kryminologicznej. Skończyłam na UW resocjalizację i przyznam, że były to studia, które bardzo otwierają oczy na drugiego człowieka. Jestem też dumną posiadaczką wpisanej w indeksie oceny celującej z praw człowieka, a wpisującym był obecny przewodniczący trybunału konstytucyjnego – pan profesor Rzepliński. I z wielką przyjemnością będę służyła Waszej fundacji moją wiedzą i pomocą :-) Mam nadzieję, że powyższa argumentacja wystarczy :-)
    Przez rok studiów miałam zajęcia w Zakładzie Karnym w Białołęce, później do mojej pracy magisterskiej robiłam badania w Siedlcach i na Służewcu. I rzeczywiście, dość szybko można się zorientować, że ktoś pasuje właśnie do celi więziennej, ale też często widać, jak ktoś inny kompletnie pogubił się w życiu i absolutnie warto mu pomóc.

    Trzymam kciuki :-)

    1. Aga-to, dzięki za wiele słów wsparcia.
      Tak, dzieci przyznam, że mi się udały, bo i moja starsza córka jest bardzo dojrzała i rozsądna. Bardzo mnie to cieszy.
      Tak, masz rację. Nie warto słuchać sceptyków. Nigdy tego nie robię. Tzn słucham (by ewentualnie zidentyfikować jakieś miękkie podbrzusza mojego pomysłu), a potem i tak robię to co zamierzałem zrobić.
      Tak, oczywiście chętnie skorzystamy z Twojej wiedzy by m.in wyłowić te osoby, które w celi znalazły się dzięki jednorazowemu błędowi i które są zdeterminowane by tam więcej nie wrócić.
      Nie znałem wcześniej szczegółów Twojego wykształcenia:-)
      Jeszcze raz dzięki za gotowość wsparcia. To dla mnie i Oskara bardzo ważne.

      1. Sławku, udaje się ciasto lub pieczeń, ale nie dzieci!
        Wychowaliście wspaniałych, wartościowych ludzi :-) Oskar zachwyca dojrzałością, to się nie dzieje samo. W tym roku mieliśmy dwie osiemnastki naszych siostrzeńców, zatem mam porównanie, bardzo adekwatne. Dzieci kodują świat, który prezentują ich rodzice, a później dopiero dodają coś od siebie.

        Hmmmm… Mam nadzieję zaskoczyć cię jeszcze nie raz :-)

  11. Idea szczytna, pomysł wspaniały.
    Wydaje mi się ,że o fundacji stanie się z czasem głośniej. Wtedy to znajdą się ludzie, którzy nie posiadają spadkobierców i zapiszą swoje mieszkania w testamencie fundacji, zamiast je zastawić państwu polskiemu. Lub po prostu podarują mieszkania fundacji. Dziś raczej takiej opcji nie ma, a nawet jeśli jakaś obdarowana instytucja dostaje mieszkanie, to raczej po to by je spieniężyć, bo nie jest w stanie nim zarządzać. Oczami wyobraźni widzę, że fundacja może stać się czymś naprawdę Wielkim.

    1. Dziś podczas porannego prysznicu przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł.
      14. Ponieważ Fundacja będzie posiadać portfel mieszkań nie obciązonych zobowiązaniami kredytowymi, to mogłaby zaciągać pożyczki hipoteczne by kupić kolejne mieszkania na wynajem. Te mieszkania musiałaby wynajmować na zasadach rynkowych by spłacić kredyty/ pożyczki zaciągnięte na ich zakup. Po spłacie pożyczek, 1/3 zakupionych w ten sposób mieszkań mogłaby być wynajmowana potrzebującym za 3/4 darmo.
      Co sądzicie o tym pomyśle? Czy fundacje mogą zaciągać kredyty hipoteczne?

      1. Na pewny by mogły, jeżeli będą one solidnie zabezpieczone, pytanie tylko czy uda sie uzyskać takie warunki, aby był dodatni cashflow. Może to być trudne, jako że nie byłby to kredyt na osobę fizyczną. Z drugiej strony jednak kiedy Fundacja będzie miała kilkadziesiąt mieszkań, to stanie się poważnym graczem i z pewnością będzie mogła dużo więcej wynegocjować.

        Wpadł mi za to inny szatański pomysł do głowy :)

        Zamiast zbierać datki w sposób tradycyjny, “tu numer konta tu wpłacać” – Fundacja mogłaby wspierać ludzi w osiąganiu wolności finansowej i w zamian proponować nowym mieszkanicznikom, aby przekazywali procent z dochodów z najmu na jej rzecz :)

        1. Michał, dzięki za super pomysł dotyczący niekonwencjonalnego sposobu zdobywania funduszy przez Fundację.
          15. Osoby posiadające doświadczenie w najmie mogłyby wspierać osoby dążące do wolności finansowej w zamian za wsparcie Fundacji. W ten sposób mogłaby powstać – na łamach Fundacji – giełda osób chcących coachować oraz potrzebujących coachingu

          A co do pozytywnego cashflow, Michale, to będzie on zależał nie tyle od warunków kredytu (choć trochę też), ale przede wszystkim od skuteczności w znajdowaniu okazji rynkowych:-)

        2. I jeszcze jedna idea – a może znalazłyby się osoby, które nie przekażą mieszkania Fundacji, ale je udostępnią np. na rok? Taka osoba mogłaby współpracować z Fundacją w kwestii doboru najemcy, oraz wymagań jakie on musiałby spełnić. Właściciel nieruchomości miałby realny wpływ na tą osobę, mógłby być kimś w rodzaju opiekuna – mentora. Na przykładzie domów dziecka – to trochę taka adopcja :) tylko już dorosłej osoby, która otrzyma bezpośrednie wsparcie od strony osoby dobrze poukładanej w życiu – coś co w normalnych warunkach powinna była otrzymać od rodziców.

          Tego koncepcja ma zaletę płynącą z decentralizacji instytucji – coś co moim zdaniem jest zmorą w Urzędach, które przydzielają lokale socjalne. Urzędy kierują się paternalizmem i są bezosobowe, co moim zdaniem generuje większość patologii.

  12. Piszę na żywo po audycji w kontestacji… ;)
    Odnośnie osób kończących pobyt w Domach Dziecka lub ośrodkach penitencjarnych mam kilka sceptycznych uwag, wynikających z moich osobistych obserwacji.
    Zamykanie takiej osoby w pustym mieszkaniu i pozostawienie samej sobie nie będzie dobrą terapią, która z pewnością jest tu wymagana.
    – Zastana mentalność to najczęściej nieodpowiedzialnego dziecka, któremu nie dano szansy dorosnąć. Takie osoby są najczęściej niemile postrzegane przez resztę społeczeństwa i jedyne co im pozostaje to zadawać się z podobnymi sobie.
    – Oczywiście nie generalizowałbym, ale biurokratyzacja procesów socjalnych zmniejsza ich skuteczność (wszelkie organizacje i instytucje państwowe nie są w stanie sprostać w 100% założonej weryfikacji, takie osoby specjalizują się w oszukiwaniu wszelkich systemów).
    Takim osobom, aby zmienić ich myślenie i skrzywione podejście do życia, najbardziej pomogłoby przebywanie wśród ludzi myślących inaczej i jednocześnie akceptujących ich człowieczeństwo, bo właśnie tu się zamyka błędne koło wyizolowania społecznego i braku alternatywy do dotychczas wyuczonych zachowań. Do tego konieczne jest zaangażowanie w znalezieniu sobie satysfakcjonującego zajęcia. Może współpraca na styku z ASBIRO w motywowaniu ?

    1. LordBlick, dzięki za odwiedzenie fridomii oraz za podzielenie się swoimi wątpliwościami. Musiałem się nieprecyzyjnie wysłowić, ale nie chodzi mi o zamykanie ludzi w pustych ścianach. Fundacja Fridomii ma uzupełnić kompleksową, wielowymiarową pomoc oferowaną przez odpowiednie organizacje jedynie o element pół-darmowego mieszkania.
      To nie darmowe mieszkanie ma być głównym elementem wsparcia, tylko uzupełnieniem.

  13. Witam,
    Osobiście jestem sceptycznie nastawiony do rozdawania czegoś za darmo (lub poniżej wartości rynkowej) jako formy tzw “pomocy potrzebującym”. Takie działania powodują raczej utrwalanie się postaw braku zradności u obdarowanych, przyczyniają się do wzmacniania przekonania, że “mi pomoc się należy”, i na dłuższą metę poszerzają grono “potrzebujących”. Czy nie jest to raczej forma promocji postawy roszczeniowej, niż bodziec-zachęta do brania odpowiedzialności za siebie i swoje życie ?
    Takie działania prowadzą już od dawna państwa/miasta przydzielając mieszkania za darmo (council’owskie) czy dopłacając do czynszu (home benefit & council tax benefit). Jakie są tego efekty ? Ja nie znam statystyk i nie wiem czy ktoś robił jakieś rzetelne badania/analizy tej formy pomocy, ale byłbym raczej zdania że jest to tzw “pomoc trojańska” (tytył artykułu Kamila Cebulskiego o ‘pomaganiu’ Afryce). O ile wiem pomimo wydawania rokrocznie coraz większych kwot na te cele, wydłużają się kolejki oczekujących… Czy to jest celem ? Nie, ale pomimo że intencje były/są inne, liczą się skutki.
    Fundacja będzi lepiej selekcjonować naprawdę potrzebujących niż pańswtwo ? Pewnie tak. Nie zmiania to faktu że będzie to łagodzenie/walka ze “skutkami” a nie z przyczynami niedostępności/drożyzny mieszkań.
    Czy gdy na rynku będzie roraz więcej ‘darmowych’ czyli państwowych i fundacyjnych mieszkań, ceny czynszu w okolicy będą spadać czy będą rosły ? Wg mnie będą spadać, zaradniejsi=bogatsi się wyprowadzą z dzielnicy, a pozostałe towarzystwo w końcu ją zdewastuje… (Janek Fijor opowiada historię takiej dzelnicy w Chicago)
    Załóżmy, że fundacja będzie się wspaniale rozwijać dokupwyać coraz więcej mieszkań i z każdym rokiem dawać możliwość mieszkania za darmo coraz większej liczbie osób w danym mieście. Czy np. jeśli w danym roku będzie mieszkało w mieszkaniach fundacji np. 25% ludzi więcej niż w poprzednim, to będzie należało to uznać za sukces czy porażkę ?
    Stawiam, że Muzuri podniesie fundacji cene za obłsugę mieszkań fundacji bo będą to najbardziej uciążliwi klienci, a fachowcy od napraw nie będą chcieli tam chodzić…
    Sorry za sceptytyzm, ale moim zdaniem nie tędy droga…

    1. SWid, dzięki za słowa realizmu, które pozwalają mi bardziej krytycznie przyjrzeć się swojemu pomysłowi. Pozwól, że się do nich odniosę.
      1. kwestia potrzeb – czy uważasz, że opiekunom domów dziecka, którzy osiągają pełnoletniość warto pomóc czy lepiej ich pozostawić samych sobie. Czy wtedy nie zwiększylibyśmy ryzyka, że mogą “się stoczyć” nie radząc sobie z przeciwnościami życia. Czy perspektywa tego, że ktoś wyciągnie do nich pomocną rękę (ale tylko do tych pozytywnie nastawionych) wzmocni ich postawę życiową, czy też da im zachętę do tego by nie przekreślać swojego życia?
      2. uzależnienie od pomocy – FF będzie udzielać pomocy tymczasowej. Umowa na rok z możliwością przedłużenia na kolejny rok jeśli spełnione zostaną warunki udzielenia pomocy. M.in znalezienie pracy, potem systematyczne odkładanie jakiejś kwoty oszczędności, rzetelna współpraca z organizację oferującą kompleksowe wsparcie, udział w szkoleniach czy jeszcze w innych. Te warunki mają nakłonić do brania odpowiedzialności za własne życie
      3. kwestia zniszczeń – chyba trochę demonizujesz “potrzebujących”. Dlaczego ktoś z Mzuri miałby się bać wejść do mieszkania, w którym mieszkają?
      5. kwestia spadku cen najmu – to jest kwestia skali działania. Ale nawet w moich najśmielszych wizjach nie wyobrażam sobie by FF osiągnęła aż tak dużą skalę by zdołować ceny najmu.

      SWid bardzo dziękuję za pytania, które pokazują miękkie podbrzusza pomysłu. Pozwalają mi one tak doprecyzować sposób działania Fundacji Fridomia by rzeczywiście pomagała “potrzebującym”, a nie tylko “pozorowała pomoc” (bo to jest niestety – w mojej opinii – charakterystyka programów państwowych czy międzynarodowych)

      Czy masz może jakiś inny, lepszy według Ciebie, sposób na wykorzystanie zgromadzonego przeze mnie portfela mieszkań na wynajem? Chętnie usłyszę.

      1. Witaj Slawek,
        AD.1 “czy uwazasz, ze wychowankom domów dziecka (…) warto pomóc ?”
        Pytanie z kategorii tych poniżej pasa :-)
        (od razu przypominalo mi się pytanie-argument: “a gdyby wróg lub ktokolwiek zaczal strzelac do twojej matki czy nie chwycilbys wtedy za karabin zeby jej bronic ?” – to wtedy gdy przed laty odmawialem służby wojskowej i tzw “przyjęcia broni”). Ale postaram sie odpowiedzieć:
        Oczywiście, ze zawsze “warto pomóc”. I to bez rozróżniania iż wychowankom
        domów dziecka w szczególnosci zwłaszcza że już “osiągnęli pełnoletniość”. Wg mnie to przejaw dyskryminacji (w komentarzach innego posta sam pytasz kiedy wreszcie zniknie dyskryminacja kobiet i inne) Kazdy po “osiagnieciu pelnoletniosci” tak samo wobec prawa zaczyna odpowiadac za swoje czyny i pownien wziąść odpowiedzialność za swoje życie. I uważam, że nie należy nikomu pamietac-wytykac gdzie się akurat wychowywal. Jesli juz określać adrestatów pomocy, to bardziej fortunnym wydaje mi sie sformulowanie/zalozenie np: “tym którzy nie moga liczyc na pomoc rodziców/rodziny” (samo sie okaże czy więcej/bardziej potrzebują pomocy ludzie np wychowujacy się w rodzinach patologicznych czy ci domów dziecka). Ale czy trzeba to formulowac – przecieź to oczywiste. I jak to sprawdzać ? Wymagając zaświadczenia o wysokości zarobków na osobę w rodzinie ? (kiedyś zapomogi studenckie tak przyznawali)…
        Warto pomóc. Ale warto tylko wtedy gdy pomagamy madrze. Bo pomaganie, jak chyba większość dzialań powoduje skutki nie tylko te doraźne, widoczne od razu (łatwo je policzyć/zmierzyć ale z reguły są nietrwałe), ale róniez te dlugofalowe widoczne po latach (trudno mierzalne i trudne do wykorzenienia). Moim zdaniem te długofalowe są ważniejsze i warto dla nich poświęcać te doraźne-pozorne (podobnie jak przy oszczedzaniu/inwestowaniu i utrzymywaniu poziomu konsumpcji poniżej moźliwości finansowych). Przez “mądrze” rozumiem, że potrafimy z duża pewnością przewidzieć jakie konsekwencje nasze dzialanie-pomaganie przyniesie, jetesmy pewni ze tego właśnie chcemy, i że to będzie dobre. Bo odpowiedzialni za rzeczywiste skutki naszych działań jesteśmy/będziemy zawsze w takim samym stopniu – niezaleznie od tego jakie mieliśmy intencje. Historia uczy ile zlego przynosily niemądre działania w imię pięknych i szlachetnych (ale utopijnych) wizji. A religia przestrzega ze “pieklo jest wybrukowane dobrymi checiami” co ja rozumiem iż większość zła na świecie powdują nie nikczemnicy z premedytacją, ale poczciwcy niezamierzenie – przez niemądre działanie w dobrej wierze… Ale dość już wymądrzania się :-)
        A skąd wlasciwie zalozenie, ze młody czlowiek po osiagnieciu pelnoletnosci tak bardzo potrzebuje od razu wlasnego mieszkania ? Wg mnie, na poczatkowe lata potrzebuje on(a) jak najtanszego lózka do spania – czyli w pokoju kilkuosobowym dla singla, a osobnego pokoju w przypadku pary. Najlepiej w sródowisku ludzi o podobnych zainteresowaniach/celach. Tak właśnie przeciez od dawna funkcją studenci w akademikach – ludzie ‘pelnoletni’ zajmujacy sie intensywnym inwestowaniem w siebie (w przerwach pomiedzy równie intesywnymi
        balangami :-). Skoro fundacja chce pomagać w ‘accomodation’ moze skuteczniej pomogłaby większej ilości osób prowadząc coś na ksztalt hostelu/domu
        studenckiego/hotelu robotniczego. Albo najprosciej przez dofinansowywanie do akademika/stancji… (Z inicjatywą nie tyle wspomagania w zakwaterowaniu co
        integrowania środowiska rusza w tym roku adademik/dom startup-owy ASBIRO dla mlodych-przedsiebiorczych w W-wie).
        Uff, tyle ‘się spisałem’ a odpowiedź nie skończona nawet na punkt pierwszy :-(

        Jeszcze trochę odnośnie pkt 16 wpisu:
        “oczami wyobraźni widze jak Fundacja Fridomii posiada w 2113 roku tysiace mieszkań na wynajem w Polsce i w Kenii i jak robi – rok w rok – solidna, dobra robotę na rzecz pomocy potrzebującym”. Ja bym dodal jeszcze: A pomimo że fundacja ma rok w rok coraz wiecej mieszkan to kolejka potrzebujacych wciąż rośnie i rośnie…
        Slawek czy jesteś pewien, że takich rezultatów wieloletniego działania fundacji naprawdę byś chciał ? I że to będzie dobre ? Bo ja nie byłbym tego pewien. Moim zdaniem pożadaną/idealną sytuacja byloby taka gdyby z roku na rok fundacja nie rozrastała się, ale właśnie kurczyla sie – nie mając komu pomagać… I to nie na skutek zaostrzania krtyeriów przydzielania mieszkań, ale w wyniku ewolucji/zmian na ‘rynku mieszkaniowym’ w takim kierunku aby było taniej/prościej/łatwiej samemu zapewnić sobie/rodzinie akomodation… Mnie się wydaje, że to jest możliwe i aby tak się kiedyś stało najpierw potrzebne są zmiany w mentalności/świadomości społecznej. I w kierunku doprowadzenia to takiej sytuacji fundacja wg mnie powinna działać (mając jako długoterminowy cel samorozwiązanie się – albo skierowanie pomocy tam gdzie jest potrzebna bardziej) Ale jak znaleźć na to dobrą formułę niewiem.

        Moim zdaniem utopią jest założenie, że Polska i Kenia będą “rosły w siłę a ludziom będzie się żyło dostatniej” nie w wyniku zwiększania skuteczności i poszerzania zakresu ‘pomocy społecznej’ udzielanej przez państwa/miasta i wielość silnych i sprawnych rozrastających się fundacji wykonujących “solidną, dobrą robotę na rzecz pomocy potrzebującym”. Rozbudowywanie i zwiększanie rozdawniczej ‘pomocy’ dla danej społeczności powoduje jej ‘wyuczoną bezradność’, uzależnia od tej pomocy, przeciwdziała usamodzielnieniu się.

        Idea fundacji pachnie socjalizmem, widzi ona dobro w wyrównywaniu różnic poprzez redystrybucje od bogatych (stac ich na placenie rynkowej ceny wynajmu) do biednych (bo to niesprawiedliwe ze ich nie stac).
        Choć inaczej patrząc formułę fundacji można też streścić jako: zachecanie/przekonwyanie/wychowywanie do oszczedzania/inwestowania przy uzyciu “marchewki” w postaci możliwosci czasowego mieszkania za pól-darmo. Ale gdy nasza syturacja mieszkaniowa jest dotkliwa/uciążliwa może jest wtedy skutecznejszym bodźcem/zachętą do jej szybkiej poprawy ?

        1. SWid, dzięki za tę dużą porcję lektury. Odniosę się do poszczególnych pozycji:

          Uważam Rze, zgadzam się z niektórymi tezami artykułu (sam pisałem pracę mgr na SGPiS na temat złudnej roli pomocy Afryce). Natomiast przykłądy są dobrane nieco tendencyjnie. Porównując produkcję zboża w Mozambiku pomiędzy rokiem 1972 a 1995, autorzy pomijają fakt, że trwała tam w tym czasie ponad 20-letnia wojna domowa co oczywiście musiało mieć wpływ na spadek produkcji. Poza tym, jasnym jest że pomoc Afryce to tylko tło dla politycznej tezy o szkodliwości UE. Moje ostatnie zastrzeżenie to to, że autorzy mówią o szkodliwości pomocy międzynarodowej. Zgadzam się, że w tym przypadku (jednak innym od idei FF), dużo jest polityki, partykularnych interesów, ukrytych intencji, biurokracji, korupcji, itp

          Kamil Cebulski – ten jego wpis już jakiś czs temu czytałem. W czerwcu 2012 roku pisze o żebractwie i złudnej pomocy. Ale teraz sam buduje w Zambii szkołę, misjonarzowi chce podarować samochód. Czyli niesie “mądrą” pomoc by zacytować Twój poprzedni komentarz

          Korwin-Mikke – jest przeciwny pomocy państwowej i dużych sformalizowanych instytucji prywatnych. Natomiast wydaje się – poprzez kontrastowanie – popierać pomoc społeczną, czyli taką, która jest “udzielana przez społeczeństwo”, a nie państwo. Rozumiem retorykę Mikkego, ale nie spodziewam się, by ludzie popełniali przestępstwa po to by po wyjściu z więzienia po kilku latach mieć szansę (bo nie pewność, mieszkań w FF będzie mniej niż skazanych) na mieszkanie częściowo dotowane przez rok czy dwa. Albo że małe dzieci same będą wybierać ucieczkę od rodziców i pójście do domów dziecka.

          Michalkiewicz – pisze o biurokratyzacji “pomocy”. W pełni się z nim zgadzam. I to właśnie dlatego, FF będzie bardzo lightowa. Zatrudnienie – jesli już to za wiele lat – będzie minimalne. Dzięki outsourcingowi zarządzania mieszkaniami do Mzuri, a niesienia rzeczywistej pomocy do innych, lepiej nadających się do tego organizacji, mały zarząd FF będzie mógł się skupić w 95% na pozyskiwaniu dalszych funduszy na rozwój bazy mieszkań FF.

          SWid, czy to co piszę Cię przekonuje, czy też nadal masz wątpliwości? A może masz lepszy pomysł na to co mógłbym zrobić ze swoimi mieszkaniami na wynajem, zamiast np. sprzedawać co roku 1, 2 czy 3 mieszkania i wydawać pieniądze pozyskane z ich sprzedaży na podróże luksusowymi jachtami czy na zatrzymywanie się w najdroższych hotelach:-) No i oczywiście zamiast przekazać ich komuś, kto będzie lepiej wiedział jaki zrobić z nich użytek:-)))

        2. Cos ostatnio przycichla dyskusja nt Fundacji Fridomia. Jest to dla mnie bardzo wazny projekt wiec wdzieczny bede za wszystkie dodatkowe komentarze czy wskazowki.

          Chcialbym jeszcze w pazdzierniku zlozyc wnioski o rejestracje Fundacji. Poniewaz zaraz po powrocie do Polski zamierzam ruszyc w teren na spotkania z Wami, to obawiam sie ze bede mial bardzo malo czasu na skompletowanie dokumentow. Zwrocilem sie nawet z pytaniem o pomoc do kogos kto przeslal mi spamowego maila z oferta pomocy przy zalozeniu fundacji, ale niestety nie dostalm odpowiedzi (jaki jest sens spamowania jesli sie nie odpowiada na te kilka pozytywnych zapytan?)

          Pytanie do was: czy znacie moze kogos kto moglby mi w tym pomoc, rowniez odplatnie?

        3. SWid, ogromne dzięki za bardzo szczerą opinię na temat pomysłu Fundacji. To właśnie takie krytyczne uwagi pomagają na znalezienie miękkich podbrzuszy i dopracowanie koncepcji.

          Dwie-trzy uwagi, które może rozjaśnią nasze dotychczasowe założenia:
          1. masz rację, że pomagać trzeba “mądrze”. Trzeba się na tym znać, a ja się nie znam. Mój syn też nie. W związku z tym, raczej zakładaliśmy, że Fundacja będzie się doklejać do tych organizacji, które już “mądrze” pomagają, oferując ich podopiecznym dach nad głową na rok, max 3 lata, niż samodzielnie, w pojedynkę, “zbawiać świat”
          2. kim będą osoby otrzymujące pomoc? Osoby mieszkaniowo wykluczone. Absolwentów domów dziecka czy byłych więźniów podałem tylko jako przykłady, dla zobrazowania o co nam chodzi.
          3. zabawne, że wczoraj/przedwczoraj też myślałem przez chwilę o tym by do statutu Fundacji wpisać postulat samorozwiązania po spełnieniu misji. Natomiast nieco zabrakło mi wyobraźni by zobaczyć w myślach jak w Polsce i w Kenii znikają domy dziecka czy więzienia. Zdaje się, że nawet w najbogatszych krajach świata typu Norwegia nie zniknął jeszcze problem ludzi wykluczonych mieszkaniowo. Poza tym, nie bardzo miałem pomysł na to co miałoby się stać z aktywami Fundacji po jej samorozwiązaniu

          4. Na tym etapie – przyznam – że bardziej się skupiliśmy w naszym myśleniu na stworzeniu mechanizmu wiecznego, stabilnego czy wręcz stabilnie rosnącego źródła finansów dla Fundacji. Bo wydaje mi się, że właśnie brak stabilnego finansowania jest największą bolączką wszelkich fundacji w Polsce.
          Na to by określić jak w najlepszy sposób będziemy wykorzystywać to finansowanie by jak najskuteczniej pomagać przyjdzie jeszcze czas. Obawiam się, że tego nie wymyślimy a priori, po prostu zastanawiając się i myśląc o tym.

          Zaczniemy, popełnimy (mam nadzieję, że nie jakieś katastrofalne w swoich skutkach) błędy, wyciągniemy wnioski, zmodyfikujemy podejście i po jakimś czasie znów ocenimy to czy efekty zostały poprawione. I powtórzymy ten cykl kilka razy zanim dopracujemy się czegoś sensownego.

          To między innymi dlatego nie chciałem poczekać z przekazaniem moich mieszkań Fundacji dopiero po mojej śmierci, tak jak ktoś mi wcześniej zasugerował. Chcę mieć jakiś wpływ na ten proces uczenia się, który nas czeka.

          SWid, czy te założenia choć nieco uspakajają Twoje wątpliwości? Jeśli nie, to proszę wskaż mi jeszcze raz miękkie podbrzusza naszej koncepcji.

  14. Od ładnych paru lat działa fundacja zajmująca się tym samym problemem – mieszkania dla osób opuszczających domy dziecka. Może moglibyście wykorzystać trochę ich know-how dotyczące współpracy z instytucjami państwowymi i samorządowymi, bo finansowanie w Waszym pomyśle jest lepsze :).
    http://www.fundacja-ich-dom.com/

    1. Haniu, ogromne dzięki za podpowiedź. Skontaktujemy się z nimi z pewnością, jak również z Towarzystwem Nasz Dom oraz fundacją założoną przez Sławka Sikorę (te podpowiedzi otrzymałem wczoraj podczas audycji na antenie radia Kontestacja.
      Za wszystkie podpowiedzi serdecznie dziękuję.

    2. Fundację Ich Dom regularnie wspomagałem przy okazji corocznego rozliczenia podatku dochodowego. W tym roku jednak sprawdziłem ich rozliczenie za 2011 na stronie http://www.pozytek.gov.pl/Opublikuj,sprawozdanie,w,bazie,%3E%3E,742.html i wyszło, że właściwie sporą część pieniędzy z 1% wydali na reklamę na rzecz pozyskiwania 1%.. Przyznam, że ta informacja zniechęciła mnie i w tym roku przeznaczyłem 1% dla innej organizacji.

      Słowem, niewątpliwie trzeba prześwietlać.

  15. Sławku,

    powrócę do tematu:)

    w Krakowie są co najmniej 2 duże ośrodki Kościelne pomagające bezdomnym i ludziom w potrzebie.
    Stąd można czerpać informacje o osobach potrzebujących.

    Są to: http://www.albertynki.pl/dzialalnosc.php

    Siostry zajmują się bardziej kobietami prowadząc Przytulisko dla Kobiet i Domy Samotnej Matki.

    Opieką mężczyzn zajmują się Bracia Albertyni. Prowadzą noclegownie i domy opieki, czy pomocy społecznej.

    http://www.fundacjaalbertynow.pl/

    http://www.albertyni.opoka.org.pl/domy.html

    Na terenie Krakowa bezdomnych zgłasza się też do Ośrodka Pomocy Społecznej – Dział Pomocy Bezdomnym, os. Teatralne 24.

    https://www.bip.krakow.pl/?sub_dok_id=12812

    Za każdy rejon Krakowa i okolic “odpowiada” konkretny pracownik socjalny lub tzw. streetworker.

    http://www.mops.krakow.pl/aktualnosci/2008/11/pomoc-dla-osob-bezdomnych

    Placówki opiekuńcze dla dzieci:
    http://www.mops.krakow.pl/jednostki-pomocy-spolecznej

    Program:
    http://streetwork.mops.krakow.pl/o-projekcie-2012

    Inne:

    http://www.mops.krakow.pl/jednostki-pomocy

    Pewnie w każdym mieście by udało się ustalić takie punkty „informacyjne dla Fundacji”.

    Może inne osoby mogłyby dopisać, to co uda im się ustalić.

    A tu jest mądry sposób pomocy przez pewnego biznesmena (polecam książki). Wspiera edukacje, szkoły.

    http://www.bannatyne.co.uk/about-bannatyne-trust/

    Pozdrawiam serdecznie
    Aneta

    1. Aneta, ogromnie dziękuję za pomoc i bardzo rzeczowy research. Chyba poproszę Cię o wsparcie Fundacji swoim zaangażowaniem gdy tylko ją zarejestruję. Mam nadzieję, że się zgodzisz:-)

  16. Sławku,
    Przeglądając Twój blog natrafiłem na wątek dotyczący fundacji. Wielowątkowa dyskusja urywa się w roku 2014… Ciekaw jestem czy idea została zmaterializowana, jeśli tak to jakie są jej losy.

    1. Konrad, właśnie ruszamy z FF. Z kilkuletnią obsuwką. Ale za to z przytupem, by nadrobić zmarnowany czas:-) Będę informował na bieżąco o postępach.

Skomentuj SWid z Londynu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.