Ankieta Fridomiaków – ile wystarczy Ci na życie post-korporacyjne?

Przy okazji niedawnych dylematów Pawła, pojawił się wątek potrzeby określenia dla siebie samego ile potrzeba gotówki na dobre życie po osiągnięciu wolności finansowej. Padła propozycja (bardzo dziękuję chyba Pawłowi:-) przeprowadzenia ankiety wśród Fridomiaków. A więc trzy pytania ankiety:

1. Ile będziesz potrzebować pasywnej gotówki – co miesiąc – by mieć poczucie 100%-owej wolności finansowej?

2. w jaki sposób sobie tę kwotę oszacowałaś (-eś)?

3. w skali od 0 (wcale nie) do 10 (absolutnie pewna) jak komfortowo się czujesz z tak określonym celem i dlaczego?

Zapraszam do podzielenia się z nami swoimi przemyśleniami. Jestem bardzo ciekaw wyników naszej mini ankiety.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

60 Responses

  1. 1. 6 – 7 tys./m-c
    2. Nie chcę tu dokładnie wypisywać moich obliczeń, ale chciałbym posiadać 10 nieruchomości o średniej kwocie za wynajem 800zł
    3. 9, nie dałem dychy bo tylko wypadek losowy lub utrata zdrowia może powstrzymać mnie od odniesienia tego celu

    Pozdrawiam

  2. 1. Dla kilkuosobowej rodziny 10-15 tysiecy zlotych miesiecznie.

    2. Zalozmy, ze posiadamy tyle nieruchomosci, ktore moga wygenerowac 15 tysiecy potencjalnego przychodu, z czego 75% mieszkan bedzie non-stop wynajete, 15% koszty zarzadzania i napraw (11%+4%), minus podatek ryczaltowy 8.5% wiec wychodzi na reke 8-9 tysiecy. Nasze koszty zycia sa powiedzmy na poziomie 4-5 tysiecy, wiec mamy rezerwe na:
    – spadek rentownosci, gdy wiecej osob zdecyduje sie w ten biznes zainwestowac,
    – ryzyko wzrostu podatkow od nieruchomosci, katastralnego, od przychodow z najmu,
    – ryzyko wprowadzenia obowiazku oplacania ZUSu,
    – byc moze w przyszlosci bedzie mniej chetnych najemcow i trzeba bedzie obnizyc ceny
    – lokalizacja naszych nieruchomosci przestanie byc popularna wsrod najemcow
    – zakup co 2-3 lata kolejnej jednej nieruchomosci, zeby zabezpieczyc sie przed inflacja kosztow zycia (czasem niezalezna od nas – np. spowodowana choroba)
    – potrzebna jest rezerwa na nieprzewidziane sytuacje, w koncu planujemy dlugoterminowo na 40-50 lat.

    3. Raczej 10/10

  3. Slawku,

    Proponuje przy pkt. pierwszym wpisywac kraj docelowego zamieszkania. Co innego miec 8 tys. w Indonezji , a zupelnie co innego w Norwegii, PL jest pewnie gdzies po srodku.

    1.Jesli chodzi o mnie to mysle, ze 7-8 tys. na moja 3 os rodzinke jest ok w PL.
    2. Wiem, ile kosztuje mnie zycie teraz.
    3.Na 8 . Nie wiadomo czy nie podniosa podatkow i ZUSu , by zapewnic wyplacalnosc tego drugiego (demografia), obawa o podatek kastralny (patrz Grecja…)

    Niemniej na kraj “emerytury” wybralbym jakis cieply, tani kraj, np. Tajlandia czy Filipiny….

  4. 1. 10 tys. zł miesięcznie zysków na czysto dla 4 osobowej rodziny według mnie wystarczy. Wszystko co ponad będzie już zbytkowne.

    2. Jeżeli umie się wydawać pieniądze rozsądnie, to 10 tys. zł miesięcznie wystarczy na wszystko, łącznie z samochodem, wakacjami i przyjemnościami, a jeszcze spokojnie da radę z tego coś odłożyć. Zakładam jednak, że mieszkamy we własnym mieszkaniu bez konieczności spłacania kredytów, te 10 tys. zł miesięcznie przeznaczamy na codzienne życie, kino, wyjazdy, książki itd.

    3. osiem i pół.

  5. 1. 10 tys. zł miesięcznie
    2. Koszty życia – 6 tys. zł, pozostała kwota na wypadek innych dodatkowych kosztów (remonty, podatki, oszczędności na zakup następnego mieszkania co 1-2 lata, itp.)
    3. 6/10

  6. 1. 10 tys netto
    2. 7tys na mnie i przyszla zone i po 1.5tys na kazde dziecko (czyli 3,000 przy dwojce). Obecnie na przezycie potrzebujemy sporo mniej, ale po osiagnieciu wolnosci finansowej chcielibysmy przede wszystkim wiecej podrozowac, rozwijac hobby i miec nadwyzke na kolejne inwestycje.
    3. Jestesmy jeszcze mlodzi, wiec mamy troche wiecej czasu niz przecietny fridomiak – nawet pesymistyczna opcja zaklada osiagniecie spodziewanego efektu w ciagu 20 lat. Poki co plan realizujemy wg zalozen, wiec daje mocne 9/10

  7. 1. 7000pln dla 4 osobowej rodziny,
    2. Obecnie wydajemy z zona okolo 70 000 pln/ rok, nie myslac specjalnie o oszczedzaniu ale staram sie nie wydawac kasy na niepotrzebne rzeczy (rodzina, utrzymanie dwoch samochodow, troche wyjazdow ). Kwota ta nie obejmuje ostatniej zmiana samochodu, ale to sie u mnie zdarza raz na kilka lat
    3. 8 – obecnie mam duze dochody i moge osiagnac cel w kilka lat bez problemu, nie zaciagajac kredytow

  8. 1. okolo 3.5k PLN netto
    2. stale miesieczne wydatki w PL w malej miejscowosci niedaleko Trojmiasta – nie lubie mieszkac w centrum miasta, bo jest za duzo ludzi
    3. 4 – male pole do realizowania roznych projektow inwestycyjnych/hobby

    Sadze, ze kwota okolo 10k PLN/msc daje wystarczajacy bufor zeby mozna bylo wciaz myslec o inwestycjach (6.5k PLN miesiecznie) i ewentualnie finansowac hobby – w moim przypadku spadochroniarstwo/wspinaczka i gory/sporty wodne.

  9. 1. 9k pln netto PL (dot. 4 osobowej rodziny)
    2. Na podstawie bieżących obserwacji.
    3. 10, bo jest mój.

    Sławku, czy pkt. 3 dotyczy:
    a) przewidzenia/prognozy w jakim stopniu kwota z pkt. 1. będzie zrealizowana,
    b) czy po prostu chodzi o zbadanie optymizmu ludzi – dostaną tyle co chcieli i nadal nie osiągną 10-tki bo po prostu coś im uwiera?

  10. 1. jakiś czas temu z żoną uzgodniliśmy, że 5000 zł miesięcznie to nasz cel (przy okazji się pochwalę, że w środę podpisaliśmy akt na naszą pierwsza kawalerkę :)

    2. kwota ta wzięła się z poziomu obecnych wydatków, uwzględnienia dzieci i jakiegoś zapasu, który i tak będziemy odkładać (takie przyzwyczajenie)

    3. ja 9, żona 10

    pozdrawiam, Sławek S.

  11. 1. 5500 zł
    2. wydaje mi się, że jest to dla mnie wystarczająca suma
    3. 8- oczywiscie potrzeby się zmieniają, nie moge być pewny czy ta kwota da wolność, skoro narazie mieszkam sam.

  12. 1. 10 000 zł/mies
    2. Chcę żyć na dobrym dla mnie poziomie, nie jestem rozrzutny, ale nie chcę żeby było tez na styk, musi być z górką :) Ponieważ jestem osoba aktywną, chcę mieć z czego finansowac moja pasję (downhill) wyjazdy rekreacyjne i na zawody oraz chciałbym też móc pomagac ludziom przeznaczjąc na to wiecej niz kilkanascie/dziesiat zł mies
    3. 9, poporstu czuje że wtedy nie miałbym większych zmartwień na głowie oraz wiem że ten cel jest do osiągnięcia i jestem już w drodzie do niego.

  13. 1. By mieć poczucie 100%-owej wolności finansowej zakładam netto PLN 15.000 dla 4 osobowej rodziny (obecnie jest 3-osobowa :)

    2. Obecnie potrzeby kształtują się na poziomie 5 tysięcy. Do tego doliczam:
    – koszty związane z podróżowaniem, obecnie takich wydatków nie mam, nie licząc krótkiego urlopu raz do roku,
    – ryzyko wejscia do strefy ojro – doświadczenie innych krajów pokazuje, że z przyjęciem nowej waluty społeczeństwo dostało wyższe ceny w gratisie :) Przeliczenie 15000zł na Euro po kursie 4,2 daje EUR 3571…
    – jak już ktoś wspominał – ryzyko zmiany opodatkowania przychodów oraz podatku katastralnego (lub kastralnego :)
    – konieczność solidnego marginesu bezpieczeństwa w celu bieżącego oszczędzania (minimum PLN 3000) na przyszłe inwestycje, wypadki losowe (choroba)..

    3. 10, ale zakładam oczywiście wzrost pasywnych dochodów rocznie o poziom inflacji.

    PS. Sławku, w komentarzach brakuje Twoich wyliczeń oczywiście z okresu przedemerytalnego :)

  14. Jakby zrezygnować z lwiej grzywy (swoją drogą , dopiero co wróciłem z Safari w Botswanie i lwy są naprawdę piękne!) to można wieść ciekawe życie i podróżować po świecie za około 5000 złotych.

    Moje wyliczenia, które polegały na dość szczegółowym rozpisaniu kosztów różnych aktywności – mieszkanie, transport, żywność, wycieczki itp. wyszło mi niecałe 10 tysięcy – i to już jest z górką. Jednocześnie przez ostatnie 2 lata, dzięki zgłębianiu tematu udało mi się zredukować koszty życia o jakąś 1/3 – też warto rozważyć, bo rzutuje na ilość mieszkań jakie trzeba kupić.

    Ponadto uważam, że nasz kapitał inwestycyjny musi cały czas rosnąć, dlatego mój obecny cel to 15 tysięcy miesięcznie.

    Punkt trzeci – nie bardzo rozumiem :) – ja nie zamierzam nigdy przechodzić na emeryturę, chciałbym jednak podejmować różne wyzwania biznesowe, niekoniecznie kierując się rachunkiem ekonomicznym. To daje dużo większą swobodę działania.

    1. Michał, dzięki za udział w ankiecie.

      Punkt 3 dotyczy tego, na ile ankietowany jest pewien, że cel finansowy, który sobie określił naprawdę okaże się wystarczający:-)

      Jeśli o mnie chodzi, to powiem tak. Większość osób skupia się na tym (i pewnie słusznie) by zbudować sobie strumień pasywnej gotówki większy od jakoś tam określonych potrzeb (potrzeby + zapas + jeszcze zapasik ponad zapas, tak na wszelki wypadek).

      Ja dochodzę do wniosku, że nie ważne jest ile pasywnej gotówki będzie mi potrzebne. Niestety moje potrzeby nie mają jakiejś naturalnej, nieprzekraczalnej granicy. Ważne bym umiał żyć PONIŻEJ swoich możliwości finansowych. Wtedy cokolwiek będę miał w postaci pasywnej gotówki, będzie … wystarczające:-))) Prawda?

      1. No tak, zawsze jest miejsce na analizy i kalkulację czy “mogę sobie jeszcze na to pozwolić, czy nie?” – w takim razie chyba dobrze chociażby delikatnie móc z czasem podnosić sobie poprzeczkę. Wydaje mi się to po prostu rozwojowe.

        Określając w skali czy cel finansowy okaże się wystarczający, odpowiedź brzmi: nie mam pojęcia! 2/10! Mogę żyć za 2000 jak i za 20000 miesięcznie. W jednym i drugim przypadku trzeba pilnować wydatków – dociera to do mnie coraz bardziej. Przy 20 tys jest nawet trudniej, bo banki wielokrotnie mocniej bombardują “ofertami specjalnymi” :)”

        1. Wracam do tematu sprzed 2 tygodni, bo wydaje mi się, że już nikt więcej nie chce się wypowiadać w tej sprawie. Oczywiście jeśli ktoś z Was zechce, to nadal może:-)

          Dane liczbowe podało 15 osób. Pożądana comiesięczna kwota pasywnej gotówki potrzebnej do utrzymania standardu życia wahała się w przedziale od PLN 5.000 do PLN 40.000 (a dokładniej EUR 10k). 5 osób celuje w kwotę rzędu PLN 5 do 7 tys miesięcznie. 6 osób w kwotę rzędu PLN 9 do 10 tys oraz 3 osoby w kwotę PLN 15.000 miesięcznie. Tylko jedna ponad tę kwotę (czyli owe EUR 10.000).

          Przekładając to na nieruchomości na wynajem, mówimy o potrzebie zbudowania portfela składającego się z 10 do 25 kawalerek, lub odpowiednio mniejszej liczby mieszkań większych lub lokali użytkowych lub domów. Jestem przekonany, że takiej wielkości portfel każdy z Was może zbudować w ciągu 15-20 lat. I tego Wam życzę.

          Natomiast chciałbym jeszcze raz podkreślić coś o czym wspomniałem w jednym z komentarzy. Jeśli nauczysz się żyć PONIŻEJ swoich możliwości finansowych i staniesz się mistrzynią (lub mistrzem) swoich potrzeb i to Ty będziesz sterować nimi, a nie one Tobą, to liczba posiadanych przez Ciebie mieszkań na wynajem nie będzie miała większego znaczenia. I tego Wam życzę jeszcze bardziej:-)

          Jeśli będziesz w stanie wieść satysfakcjonujące Cię życie bez względu na niskość poziomu pasywnych dochodów, to możesz być w 100% pewna, że osiągniesz swoją wolność finansową. Nie chcę przez to zachęcać do uduchowionego ubóstwa czy czegoś w tym stylu. Chcę tylko podkreślić pewien ważny – według mnie – aspekt życia.

  15. Nie dawniej jak miesiąc temu poruszyłem ten sam temat z moimi kolegami. Z moich obliczeń wynika, że kwota 5000 PLN netto/miesiąc pasywnych dochodów, wystarczyłaby mi w zupełności na podjęcie decyzji o zwolnieniu się z mojej aktualnej pracy na etacie. Taka kwota pozwoliłaby mojej czteroosobowej rodzinie godnie żyć na wsi w Polsce, a mi spokojnie skupić się na “nie robieniu niczego” i wynudzeniu się.
    Powyższa kwota nie uwzględnia oczywiście kosztów kredytów i kilku innych kosztów, których nie musiałbym ponosić, gdybym nie gonił za własnym ogonkiem. Mam tu na myśli głównie paliwo, pociągi, hotele, restauracje (tudzież zwykłe bary).

    Koledzy mnie wyśmiali, ale nie zmienili mojego podejścia do tej sprawy. Może nie byłbym krezusem, ale miałbym dużo czasu dla siebie i najbliższych. Chyba trochę przywróciłoby mi to beztroskie studenckie czasy:) Dałbym sobie wtedy 10/10.

    Marzy mi się realizacja tego planu w przeciągu dwóch lat – koniunktura, czas i nasze (razem z żoną) samozaparcie pokażą czy są to realne marzenia.

    Niestety czy “stety” wtedy prawdopodobnie wyznaczę sobie nowy cel finansowy – taka już moja pazerna natura.

  16. 1. 5 – 6 tyś mieszkanie po kilka miesięcy w Tajlandii, Kenii, Słowenii, Chorwacji i Polsce,
    2. Obecne wydatki plus spore zabezpieczenie “na wszelki wypadek”,
    3. 8/10

    1. Łukasz, dzięki za przypomnienie tego ciekawego wątku. Powodzenia w osiągnięciu swoich celów. Trzymam kciuki.

        1. Tomku, nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem Twoje pytanie. Widzę co najmniej 3 warianty odpowiedzi:-) (1) podsumowanie ankiety zrobiłem już jakiś czas temu. (2) jeśli pytasz mnie ile ja uważam, że jest potrzebne, to odpowiem, że każdy to definiuje dla siebie samego. Jeśli wystarczy mu “średni” poziom życia, to pewnie wystarczyłyby przychody z najmu rzędu PLN 4.000 miesięcznie (bo tyle właśnie wynosi “średnia” płaca). Może nawet mniej, bo praca jest wyżej opodatkowana niż najem mieszkań. A jeśli komuś “średni poziom” nie wystarcza, to może celować w wyższą kwotę. A jeśli pytasz (3) ile mi wystarcza na moje życie post-korporacyjne, to nie odpowiem. Choć pewna podpowiedź znajdzie się w mojej najnowszej książce, którą w weekend prześlę do korektorki. Książka powinna się ukazać w połowie listopada:-) Już teraz serdecznie zapraszam do lektury:-)

    1. Małgosiu, dzięki za przypomnienie wpisu sprzed kilku lat. Dodam go do kategorii “Edukacja Finansowa”.

      Mam nadzieję, że część osób zechce odpowiedzieć na pytanie Małgosi. Mnie też ciekawi czy Wasze aspiracje finansowe wzrosły, a może zmalały z nabieraniem doświadczenia życiowego.

      1. U mnie niestety ale “z przykrością” muszę stwierdzić, że kwota podana przeze mnie w poście w lutym 2014 r. okazała się stanowczo zbyt mała. Muszę popracować nad życiem PONIŻEJ możliwości finansowych ;-)

        1. Robert, dzięki za update. Z pewnością pamiętasz, że zawsze mamy kilka opcji do wyboru. Tu też można wybrać albo obniżanie kosztów utrzymania swojego standardu życia (może początkowo boleć nim człowiek się przyzwyczai, a potem się człowiek przyzwyczaja choć może momentami mieć chwile wątpliwości) albo zwiększenie strumienia swoich pasywnych przychodów (wysiłek dodatkowego roku – trzech pracy i oszczędzania, po to by oszczędności zwiększyły portfel posiadanych mieszkań). Wybór zależy od tego, które rozwiązanie jest dla nas mniej “bolesne”:-)

        2. W moim poście nie chciałem wyrazić się, że mi brakuje, po prostu pasywny cash flow u mnie jest znacznie wyższy niż podawane wówczas założenie i dlatego wszystko się spina pomimo wyższych wymagań ;-)

        3. Robert, to bardzo się cieszę i gratuluję. Sorry za opaczne zrozumienie Twoich słów.

        4. Robercie,

          czy możesz ujawnić o ile za mała była kwota wymieniona przez Ciebie w 2014 r. i jakie są przyczyny, że okazała się ona niewystarczająca? Patrzę, ze swojej perspektywy i też w dniu dzisiejszym podałbym kwotę podobną jak Ty w 2014, lub mniejszą. Zastanawiam się jak zmieniają okoliczności, że tak wysoka (co by nie mówić) kwota pasywnej gotówki, okazuje się w dość krótkim czasie niewystarczająca (i to jak powiedziałeś, “stanowczo” zbyt mała ;) ).
          Żyjemy z Żoną poniżej możliwości finansowych, ale też nie odmawiamy sobie przyjemności, po prostu kontrolujemy wydatki i nie potrzebujemy zbytków. Twoje doświadczenia może otworzą nam oczy na nasze dzisiejsze przemyślenia :)

        5. Tak na oko to dwukrotnie… Wszystko kosztuje, po prostu. Jak się nie chce sobie samemu niczego odmawiać to tak to jest.

  17. Fajny wpis i pomysl, tylko chyba troche nie do konca jasno okreslone pytania. Mozna je roznie interpretowac, chyba wiekszosc odniosla je do dzisiaj, choc pytania 1 i 3 sa o przyszlosc.

    1. Ile będziesz potrzebować pasywnej gotówki – co miesiąc – by mieć poczucie 100%-owej wolności finansowej? Wiec jesli to ma sie odnosic do przyszlosci to moze warto byloby tu dodac rok ktory kazdy z odpowiadajacych ma na mysli? bo jesli nie mamy tutaj okreslonej skali czasowej, jeden moze odnosic sie do roku 2020, inny do 2040. Wiec analizujac odpowiedzi porownujemy jablka z gruszkami. 5000PLN w 2020 z wysoka doza prawdopodobienstwa nie bedzie mialo takiej samej sily nabywczej w 2040.

    2. w jaki sposób sobie tę kwotę oszacowałaś (-eś)? Tu w zasadzie mozna byloby sie okreslic i podac rok o ktorym myslimy. Czesc osob to zrobila odnoszac szacunki do chwili obecnej.

    3. w skali od 0 (wcale nie) do 10 (absolutnie pewna) jak komfortowo się czujesz z tak określonym celem i dlaczego? – to pytanie sugeruje, ze jednak chodzi o przyszlosc, a nie terazniejszosc i poziom obecnych przychodow pasywnych zadowalajacych nas dzisiaj.

    1. BiL, teoretycznie masz rację. W ujęciu praktycznym – nie masz racji bo pomijasz fakt, że źródłem owej pasywnej gotówki ma być posiadany portfel mieszkań na wynajem. Ponieważ czynsze najmu z grubsza podążają za inflacją to portfel X mieszkań przynoszący z tytułu najmu kwotę PLN 5.000 miesięcznie w 2020 roku, w roku 2040 będzie przynosił właścicielce PLN 5.000 powiększone o inflacyjną zmianę cen najmu.

      1. Slawku, nie pomijam tego ze ma to byc portfel mieszkan. Wskazywalem tylko na to, ze roznie mozna te pytania interpretowac, przez co analizowanie odpowiedzi moze byc trudne, bo ciezko je pozniej ze soba sensownie porownywac nie znajac konkretnego roku ktory kazdy z wypowiadajacych sie mial na mysli udzielajac odpowiedzi.

        Piszesz o ujeciu praktycznym i wzroscie czynszow wraz z inflacja. Sorry, ale nie wydaje mi sie to jakas zlota regula. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i zalezy glownie od tego co sie dzieje na danym rynku. Rynek w kazdym kraju jest inny. Na zwroty z najmu ma wplyw bardzo wiele czynnikow, m.in poziom plac, dostep do kredytow, ilosc dostepnych i budowanych nieruchomosci, demografia, migracje netto, opodatkowanie takiej dzialalnosci, konkurencja, itp. Dodatkowo moga to byc tez nowe produkty finansowe, jak specjalistyczne kredyty buy2let, ktore moga zatrzasc rynkiem. Byc moze prawda bedzie to wiec dla wyjatkowo dobrych lokalizacji, ale dla calej reszty moim zdaniem takie zalozenia sa zdecydowanie zbyt optymistyczne. Ja zawsze, wszystko zalezy od portfolio, wiec Ameryki raczej nie odkrylem :)

        1. BiL, Ameryka rzeczywiście została już odkryta. Ja sam byłem w obu Amerykach już ponad stukrotnie. Ale nie zrażaj się – z Twoim naukowym podejściem i determinacją, którą wykazujesz na fridomii, jestem pewien, że jakiś nowy kontynent w końcu odkryjesz:-)

        2. BiL, zwykle nie mam “racji”. Mam tylko pewne argumenty praktyka, Ty masz inne argumenty teoretyka. Które racje są prawdziwsze, teoretyka czy praktyka? – to zależy kto miałby je oceniać:-)

          Teoretycznie wygląda to tak. Do chodzenia potrzebne są nogi. Wchodzenie na wysoką górę wymaga większego wysiłku od nóg niż chodzenie po płaskim parku obok domu. Niewiele osób z obiema zdrowymi nogami jest w stanie wspiąć się na szczyt Kilimandżaro. Wniosek: osoba pozbawiona dwóch nóg nie jest w stanie wejść na Kilimandżaro. Temu teoretycznemu wywodowi ciężko jest coś zarzucić – brzmi poprawnie i logicznie.

          Natomiast w praktyce zdarzają się osoby, które wchodzą na Kilimandżaro mimo tego, że nie posiadają nóg. Czy to znaczy, że teoria jest błędna? Nie. Tylko okazuje się, że w życiu, inaczej niż w teorii, oprócz nóg ważne są jeszcze ogólna kondycja, determinacja, wiara, siła woli, hart ducha, wsparcie bliskich i setki innych czynników, które potrafimy nazwać i może jeszcze kolejne setki, których nawet dziś nie potrafimy nazwać. Podobnie jak pierwsi ludzie, którzy wdrapywali się na Kilimandżaro nie znali pojęcia “motywacja”, które dopiero po kilku wiekach wymyślił jakiś naukowiec – psycholog:-) Jednocześnie mogło się zdarzyć, że ów psycholog, który wymyślił słowo “motywacja” nie byłby w stanie samemu się zmotywować do wejścia na Kilimandżaro czy nawet do rzucenia palenia, choć był świadom, że palenie szkodzi.

          Jak rozumiem BiL, Ty jesteś inwestorem-teoretykiem, ja zdecydowanie bardziej praktykiem niż teoretykiem (jak zauważyłeś, nawet pytań nie potrafiłem poprawnie zredagować:-). Ale kto ma rację nie ma dla mnie większego znaczenia – każdy powinien mieć swoje argumenty, które dla niego działają. Powodzenia!

        3. Sławek jak czytam Twój wpis: “Ja sam byłem w obu Amerykach już ponad stukrotnie.” to sam nie wiem co o tym myśleć ;-) Naprawdę zaprawiony z Ciebie podróżnik!!! ;-)

        4. Robert, o ile tak ogólnie, to niewiele krajów odwiedziłem będąc w podróży służbowej, to akurat do USA latałem bardzo często służbowo. Były takie lata, że nawet po 6 razy w roku. W Chicago poznałem wtedy cały personel lotniskowy przy check-in LOT-u i tak samo rozpoznawałem wiele osób z załogi trans-Atlantyckiej:-)
          Ostatnio częściej latam do … Brazylii. Tak się składa, że w sierpniu pojadę tam chyba 4 lub 5-ty raz w ciągu ostatnich trzech lat.

      2. Slawek, wlasnie tylko tych wszystkich podrozy Ci zazdroszcze (in a good way :) ), tzn. tez bym tak chcial, bo uwielbiam podroze :)
        Troche swiata tez juz wiedzialem, ale przy Tobie to przedszkole. Ja jak dotad bylem tylko raz w Ameryce Polnocnej, ale przez ok. 200 dni. W sumie mam jeszcze troche czasu bo wiek stosunkowo mlody (33), ale teraz jest juz rodzinka i podrozowanie nie jest takie proste :)
        Praktyka jest bardzo wazna i nikt nie ma watpliwosci, ze jestes spacjalista w tej dziedzinie. Ja tylko wskazalem na kilka czynnikow ktore moim zdaniem maja, I beda mialy kiedys w przyszlosci, wplyw na to o czym rozmawiamy.

        1. BiL widzisz, z nieruchomościami jest jak z seksem – można teoretyzować, ale tak na prawdę nie wiesz jak jest dopóki nie spróbujesz;)

        2. Nibul,
          Mam juz za soba nieruchomosciowy ‘pierwszy raz’ pod wynajem zakupiony w zeszlym roku, teraz przygotowuje sie do drugiego. Szykuje sie na dlugie i udane wspolzycie. :)

  18. Slawku, a sprawdzales czy tak rzeczywiscie bylo? Wynajmujesz mieszkania od dosc dawna. Czy moglbys podac jakis parametr, na przyklad wzrost przychodu z 1m2 za jakis dluzszy okres, powiedzmy 15 lat?

  19. Slawku, a sprawdzales czy tak rzeczywiscie bylo? Wynajmujesz mieszkania od dosc dawna. Czy moglbys podac jakis parametr, na przyklad wzrost przychodu z 1m2 za jakis dluzszy okres, powiedzmy 15 lat? To

    1. TX, już chyba kiedyś robiłem taką analizę na prośbę kogoś z Fridomiaków. Ale nie potrafię jej teraz odnaleźć. Pamiętam, że jedno ze swoich pierwszych mieszkań kupionych w Warszawie wynajmowałem około roku 2000 za USD 210, czyli wg dzisiejszego kursu USD = PLN 815. Dziś to mieszkanie jest wynajmowane za kwotę PLN 1000/m-c. Czyli wzrost czynszu o 22%.

      Ale wg kursu dolara (niestety w archiwum NBP znalazłem kursy jedynie z 2002 roku) z dnia 15.05.2002 gdy dolar kosztował 4,0637 złotych, to kwota, którą wówczas otrzymywałem to PLN 854, czyli wzrost wynosi już tylko 17%. Z drugiej strony, dzisiejsze PLN 1000 to aż USD 257, więc w ujęciu dolarowym czynsz wzrósł w tym czasie o 22%.

      Dużo to czy mało? Nie wiem. Nie wiem ile w tym czasie wyniosła inflacja. To akurat dość łatwo sprawdzić. Od kilku lat mamy deflację, ale przedtem mieliśmy inflację. W międzyczasie jeszcze wystąpił kryzys po dot.com-owy, a potem finansowy w latach 2008-10. Kolejna rzecz to taka, że to mieszkanie nie było w tym czasie remontowane i jego standard dziś jest poniżej średniej rynkowej, a kiedyś był powyżej.

      Natomiast to co wiem, to że istotnie spadła w tym czasie rentowność najmu. Kiedyś wynosiła 12% (bo ja po prostu cenę najmu ustalałem dzieląc cenę zakupu mieszkania przez 100 miesięcy. Dziś rzadko się w Warszawie zdarza rentowność powyżej 5%. Rentowność spadła – jak widać – nie za sprawą spadków cen najmu (te nieco wzrosły w ujęciu nominalnym), ale za sprawą wzrostu cen sprzedaży mieszkań. Tamta kawalerka kosztowała mnie 82 tyś złotych i była w stanie nie wymagającym remontu, ani doposażenia w meble. Dziś rzadko można znaleźć mieszkanie w Warszawie w cenie poniżej PLN 160 tyś i to raczej będzie poza centrum i do totalnego remontu. Moja kawalerka kupiona wówczas za 82 tyś dziś jest pewnie warta co najmniej PLN 180-200 tyś. A więc rentowność najmu wyniosłaby ok 6% brutto (zgodnie z metodologią liczenia zwrotu Mzuri – ok 4,9%)

      1. Dzieki Slawku. Wg gus skumulowana inflacja od polowy 2000 roku to ok 42% wiec czynsz rosl troche wolniej. Gorzej wyglada to w zestawieniu ze srednim wynagrodzeniem, ktore w tym czasie wzroslo dwukrotnie. Sam nie wiem jakie wnioski na przyszlosc z tego wyciagnac.

        1. TX, przychodzi mi do głowy tylko jeden wniosek. O ile na inflację, wzrost zarobków, tempo wzrostu cen najmu, itp nikt z nas nie ma żadnego wpływu, to mamy wpływ na dwie rzeczy i to pewnie na nich warto się skupić.

          Na naszej umiejętności życia PONIŻEJ naszych możliwości finansowych. Jeśli opanujesz tę sztukę, to niestraszna Ci będzie żadna tam inflacja. Po drugie, jeśli jednak obawiasz się inflacji, to kup więcej mieszkań niż byłoby Ci potrzeba do tego by pokryć koszty Twojego comiesiecznego utrzymania. Dodatkowe przychody z najmu będą stanowiły dodatkową poduszkę finansowego bezpieczeństwa. Re-inwestując owe nadwyżki będziesz powiększał swoją poduszkę.

        2. TX, Slawek
          Mam nadzieje, ze wybaczycie troche danych:
          16 maja 2000 roku USD byl po 4.40 PLN wiec 210 USD to bylo 924 PLN.

          1000 PLN to troche chyba tanio jak na Wawe, pewnie po remoncie mogloby byc z 1300 PLN?

          Z 924 PLN w 2000r do 1000 PLN w 2016 to wiecej o 76PLN, czyli niecale 5 PLN rocznie.

          Sila nabywcza 924 PLN w 2000 roku, odpowiada dzis sile nabywczej 1457.12 PLN wg tego kalulatora:
          http://banknotypolskie.pl/kalkulator/

          To o czym Slawek wspomnial to potencjalny wzrost wartosci nieruchomosci w czasie, jak dla mnie jeden z najwazniejszych czynnikow przy wyborze takiej a nie innej nieruchomosci + oczywiscie lokalizacja, te dwa czynniki sa bardzo ze soba powiazane.

  20. 1. 12-14 tys. zl miesiecznie (rodzina 2+1, byc moze i zgodnie z planami 2+2 :-) )
    2. Szacowane miesieczne koszty zycia plus buforowy zapas na kolejne inwestycje i niespodziewane wydatki
    3. 8/10. Jezeli nie wydarzy sie nic niespodziewanego cel powinien byc osiagniety w przeciagu kilku lat. Wysokie dochody w kraju Helwetow pozwalaja pracujacemu malzenstwu odkladac miesiecznie okolo 25-30 tys zl. i po kilku latach bezpiecznie wyladowac w kraju. Najwieksza trudnosc to ograniczenie konsumpcji, kiedy w bezposrednim otoczeniu (w pracy i wsrod przyjaciol) jest na nia silna presja i argumenty o tym, ze nie potrzebujesz nowego samochodu klasy premium wymieniac co 3 lata wydaje sie absurdalny :)

    Pozdrowienia dla fridomiakow i zycze konsekwencji w dazeniu do celu

    1. Andrzej, dzięki za przypomnienie starego wątku – to zawsze bardzo mnie cieszy, bo mam wtedy dowód na to, że blog wciąż żyje. Ta cecha stanowi według mnie o przewadze bloga nad profilem na FB – tam jest krótkotrwała aktywność tylko i wyłącznie bezpośrednio po moim najnowszym wpisie. Tu od czasu do czasu odkurzacie stare wpisy, co wydatnie wydłuża ich przydatność. Ogromne dzięki!!!

      Dzięki też za podzielenie się Twoją perspektywą. Życzę powodzenia w budowaniu wolności finansowej i trzymam kciuki za powodzenie w jej realizacji:-)

  21. 1. 10 tysięcy złotych / miesięcznie.

    2. Wyliczone na podstawie prowadzenia budżetu domowego od 3 lat
    2500 zł – utrzymanie mieszkania, jedzenie, zdrowie, odzież, podstawowe zapewnienie bytu itp
    4500 zł – przyjemności, podróże, komunikacja, edukacjia, prezenty, itp
    3000 zł – oszczędzanie, inwestowanie itp
    RAZEM: 10000 zł

    3. 7/10
    + silna determinacja, konsekwencja
    + niezbyt wygórowana kwota
    + wsparcie rodziny
    + przedsiębiorczość
    + obecnie wysokie zarobki
    + długi czas do “przejśćia na emeryturę” – 7 lat, do 2025 roku

    – coraz silniejsza konkurencja na rynku wynajmowaniu mieszkań
    – chęć podwyższenia pasywnej “wypłaty”, już i tak została podwyższona z 6 tysięcy zł.
    – pokusy konsumpcyjne

    Powodzenie w dążęniu do wolności finansowej !

    1. Bolo, dzięki za dołączenie do tego wątku sprzed lat oraz za podzielenie się swoją perspektywą.

      Trzymam zyczliwie kciuki za realizację Twoich zamierzeń:-)

  22. 1. 30.000zł/m-c
    2. moje średnie wydatki za ostatnie 10lat plus plany konsumpcyjno-rodzinno-podróżnicze oraz rezerwa na nieuchronnie zbliżające się wydatki zdrowotne, na NFZ nie chcę liczyć
    3. 8-9 (mam nadzieję, że wystarczy :-)

  23. Trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Wolność finansowa nie jest zero-jedynkowa. To raczej skala, powiedzmy od 0 do 10. Dla mnie 1 oznacza fizyczne przeżycie bez konieczności jakiejkolwiek pracy, natomiast 10 oznacza życie na najwyższym, możliwym do wyobrażenia sobie poziomie, oczywiście również bez pracy. Oczywiście jedynka jest nie do zaakceptowania dla większości ludzi, oznaczać może bowiem życie z zasiłku lub bezdomność i jedzenie w darmowych jadłodajniach.
    Niektórzy twierdzą, że wolność finansowa oznacza życie na dotychczasowym poziomie bez konieczności pracy. Problem w tym, że ten poziom życia może się zmieniać z dnia na dzień. Trzeba by było sobie wybrać punkt wyjściowy, zapisać określoną kwotę i po osiągnięciu pasywnego dochodu bez pracy w takiej kwocie, uznać siebie za osobę wolną finansowo. Nie sądzę, żeby ktoś na to poszedł ;)
    Pozdrawiam

    1. Andrzej, dzięki za podzielenie się z nami swoimi przemyśleniami. Nie bardzo rozumiem dlaczego poziom życia – jak piszesz – mógłby się zmieniać z dnia na dzień. Co – według Ciebie – mogło by powodować taką huśtawkę?

  24. 1. To zalezy gdzie ta emeryture spedze. Jezeli w Polsce (szanse 70%) to 25 tys PLN pasywnego co juz z nadwyzka osiagnalem. Jezeli mialbym zostac tam gdzie mieszkam za granica (szanse 30%) to 100 000 PLN miesiecznie.
    2. To pozwala na komfortowe zycie przy kosztach mieszkania wlasnosciowego (lub hipoteki) oraz nielimitowane podroze i edukacje dziecka.
    3. Czuje sie dobrze bo wiem ze juz zrealizowalem pierwotnie zakladany cel. Jednak pojawily sie inne rozterki zwiazane z uciekajacym czasem, ktore idealnie byloby omowic ze Slawkiem lub kims kto ten prog osiagnal.

    1. Basta, dzięki za podzielenie się Twoim case’em. Jakie masz rozterki związane z uciekającym czasem? Jeśli to nie są zbyt intymne dylematy, to może przedyskutujmy je na łamach fridomii – może nasza dyskusja przyda się też innym Fridomiaczkom i Fridomiakom:-) Zapraszam!

Skomentuj Przemek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.