Codzienny przegląd prasy

Wielu z Was przesyła linki do ciekawych artykułów pojawiających się w mediach, dotyczących rynku nieruchomości, najmu, kredytów, samokontroli w zakresie konsumpcji czy też innych tematów bliskich fridomii. Rekordzistą jest w tym względzie Robert. Dziękuję Tobie oraz wszystkim za Waszą dotychczasową aktywność, dzięki której fridomia zaczyna być repozytorium wiedzy nt wolności finansowej dzięki inwestowaniu w nieruchomości. I liczę na jej kontynuację (aktywności ma się rozumieć).

Ponieważ do tej pory, linki te były zamieszczane pod poszczególnymi tematami (to jest jak najbardziej wskazane), a czasami pod nieco przypadkowymi wpisami (np. tymi ostatnimi:-), to ich późniejsze odszukanie zajęłoby mnóstwo czasu. Pomyślałem więc, że stworzę odrębną kategorię wpisów, czyli właśnie ów “Codzienny przegląd prasy”. W tej kategorii znajdziecie właśnie niniejszy wpis, a pod nim mam nadzieję wiele linków do ciekawych artykułów w prasie. Co sądzicie o tym by od razu stworzyć pod-kategorie typu: ceny mieszkań, ceny najmu, kredyty hipoteczne, nadmierna konsumpcja? Może dodatkowo jakieś inne?

Od razu dodam, że artykuły z udziałem moim i/lub Mzuri będę dalej zamieszczać w kategorii “Napisali o nas” lub w kategorii “Multimedia” jeśli wywiad czy wypowiedź była w formie mówionej na antenie jakiejś stacji radiowej lub telewizyjnej. I tylko tam, czyli nie będę ich powielał w nowotworzonej kategorii.

Liczę  na Waszą dalszą aktywność. Po jakimś czasie fajnie będzie sięgnąć do archiwum i zobaczyć co w danej sprawie pisało się przed 2, 3 czy 13 laty:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

1 084 Responses

  1. http://www.rp.pl/Kredyty/301189905-Czynsz-zastapi-rate.html#ap-1

    Opowiada, że na rynku wynajmu pojawia się coraz więcej mieszkań o dobrym standardzie, o optymalnej powierzchni. – Deweloperzy zmienili już strukturę oferty na rzecz mniejszych lokali, dostosowując ją do mniejszych możliwości finansowych kupujących. To oczywiście zwiększa pulę atrakcyjnych mieszkań na wynajem. Ale Polacy zdają się nadal działać według powiedzenia „ciasne, ale własne” – podsumowuje.

    Natomiast Marcin Jańczuk, dyrektor w Metrohouse, zwraca uwagę, że w Polsce proporcje średniego wynagrodzenia i średnich czynszów najmu są nadal mało korzystne w stosunku do przykładów z Europy Zachodniej.

    – Aby najem stał się bardziej powszechny potrzebne są m.in. mechanizmy zachęcające do inwestowania na tym rynku – m.in. ulgi podatkowe. Przy większej skali zainteresowania zakupami inwestycyjnymi, zasilenie podaży kolejnymi mieszkaniami na wynajem mogłoby spowodować stabilizację, a może nawet spadki stawek czynszowych, co w rezultacie zachęci do wynajmu długoterminowego – uważa Marcin Jańczuk.

    Prognozuje, że w najbliższych latach najem będzie coraz bardziej popularny, co ma związek ze zmianą stylu życia. – Wymagana jest coraz większa mobilność, częstsze są zmiany miejsca zamieszkania w następstwie zmiany pracy. A z drugiej strony są bariery w dostępie do mieszkań. „Mieszkanie dla młodych” się kończy, kredyty stają się coraz droższe. Zwiększy się zatem grupa osób, dla których zakup własnego M stanie się luksusem – podsumowuje ekspert Metrohouse.

    ******************************

    Coraz więcej osób będzie wybierało najem zamiast raty kredytowej. Jeśli młodzi zarabiają mniej niż osoby z doświadczeniem zawodowym, mają mniejsze możliwości odłożenia pieniędzy na wkład własny. Przez ostatnie pięć lat grono najemców się podwoiło z 800 tys. do 1,6 mln. Moim zdaniem w 2016 r. znowu będziemy mieli do czynienia ze wzrostem tego rynku.

  2. http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,19497917,ile-mozna-zarobic-na-wynajmie-mieszkania.html?biznes=poznan#BoxBizImg

    Z kolei zarządzająca przeszło tysiącem mieszkań na wynajem (powierzonych przez inwestorów) firma Mzuri Investments podaje, że rentowność wynajmu wynosi z reguły 5,5-9 proc. rocznie, a zdarza się też i wyższa.

    Przykład z życia wzięty

    Mzuri opisuje na swojej stronie internetowej inwestycję w 24-metrową kawalerkę na jedenastym piętrze bloku w krakowskiej Nowej Hucie. Mieszkanie sprzedawała spółdzielnia w drodze przetargu. Początkowo żądała prawie 90 tys., ale nie było chętnych, więc w drugim przetargu obniżyła cenę wywoławczą do 72,3 tys. zł. Ostatecznie Mzuri kupiła ten lokal w imieniu inwestora za nieco ponad 84 tys. zł (ok. 3,5 tys. zł za m kw.). Tak niską – jak na warunki krakowskie – cenę można tłumaczyć tym, że mieszkanie, zaadaptowane z suszarni zlokalizowanej na ostatniej kondygnacji bloku, było w opłakanym stanie. Zabrudzone instalacje, zacieki, stare drewniane okna i drzwi, niewymieniona instalacja elektryczna oraz wszechogarniający odór z kanalizacji (lokal przez długi czas stał pusty) skutecznie zniechęciły większość z kilkunastu osób oglądających mieszkanie podczas prezentacji zorganizowanej przed przetargiem.

    Oczywiście wymagało ono gruntownego remontu, który pochłonął 25,5 tys. zł. Remont obejmował m.in. wymianę instalacji elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej, montaż nowych okien PCV oraz drzwi zewnętrznych i wewnętrznych, izolację i docieplenie stropu wełną mineralną i wymianę płyt gipsowo-kartonowych na stropie, położenie płytek i paneli w całym mieszkaniu, montaż urządzeń sanitarnych w łazience, wymianę grzejników oraz zakup i montaż mebli i sprzętu AGD.

    Mieszkanie najęła pracująca para za 900 zł plus opłaty do administracji i media. W Mzuri twierdzą, że po zsumowaniu wszystkich kosztów poniesionych na inwestycję (w tym transakcyjnych), rentowność netto wynosi 7 proc. rocznie. Zakłada ona prowizję dla tej firmy za zarządzanie najmem oraz to, że przez jeden miesiąc w roku lokal będzie stał pusty.

    1. Mieszkałem w Łodzi prze kilka lat i około roku 1995 mieszkańców było ok 823.000. Obecnie (2014 rok) jest ok 707.000 czyli mniej o 116.000 osób. Daje to średnio ubytek rzędu 6105 osób rocznie !
      NIe wiem skąd w artykule dane o ubywaniu około 1640 mieszkańców rocznie.

      artykuł z 2011 roku:
      http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/co-roku-ubywa-5-tysiecy-lodzian,934065,art,t,id,tm.html

      Dane z Wikipedii:
      https://pl.wikipedia.org:443/wiki/Łódź#Demografia

      Najważniejszy fragment:
      “Liczba ludności Łodzi w ostatnim czasie wykazuje tendencję spadkową (…), tak jak inne miasta Polski nieprzerwanie od 2002, jednak Łódź traci więcej ludzi od innych miast: w 2006 w Łodzi odnotowano spadek liczby ludności o 7377 osób (57 862 osoby we wszystkich miastach; 11 347 osób w województwie łódzkim). Dane nie wykazują jeszcze większego rzeczywistego wyludnienia na skutek wyjazdów zarobkowych poza granice kraju; jak gdzie indziej w Polsce, osoby faktycznie nie mieszkające w Łodzi nadal figurują w spisie.”

      Czyli wynika z tego że jako mieszkańcy nadal figurują osoby które nawet od kilku lat mogą być poza granicami POlski ale się po prostu nie wymeldowali.

      Dane z Urzędu Statystycznego:
      http://lodz.stat.gov.pl/dane-o-wojewodztwie/stolica-wojewodztwa-1323/ludnosc-dane-o-lodzi-2014/

      Polecam otworzyć pliki PDF z tej strony. Dane porażają po prostu.
      Jeśli nie stanie się jakiś cud to w/g tych danych w 2050 będzie ok 484.000! mieszkańców Łodzi czyli o kolejne 215.000 mniej.
      Co wtedy z mieszkaniami po tych wszystkich ludziach ? Trafią albo na sprzedaż albo na wynajem co w obu wypadkach jest złą wiadomością – przy kurczącej się populacji byłaby ogromna nadpodaż mieszkań na wynajem i sprzedaź. Scenaiusz w tym przypadku jest dość prosty do przewidzenia.

      Na ten moment Łódź wyludnia się znacznie szybciej niż inne miasta.
      Przyczyny oczywiście są różne: przede wszystkim ujemny przyrost naturalny, migracja ludzi do innych miast w Polsce oraz zagranicę oraz przeprowadzki do miast satelickich wokół Łodzi.

      Jedyny ratunek to napływ ludzi do Łodzi tylko to już nie jest ziemia obiecana Reymonta i na ten moment nie ma podstaw aby tam się licznie osiedlali młodzi ludzie jak w latach międzywojennych i po wojnie. MOże napływ migracji z krajów wschodnich jak Ukraina etc by poprawił sytuację. Drugą nadzieją byłby wzrost przyrostu naturalnego ale patrząc na strukturę wiekową Łodzi niestety na to się nie zanosi.

      NIe przemawia do mnie natomiast argument o tym że jak ktoś ma pracę w Warszawie to rozważy zamieszkanie w Łodzi.
      Człowiek z natury jest leniwy i lubi mieszkać jak najbliżej pracy lub w miarę blisko a 120 km wydaje mi się sporą odległością nawet gdyby miało to zająć tylko godzinę jazdy.
      Raczej sądzę że najczęściej jest tak: ktoś już mieszka w Łodzi i znajduje pracę w Warszawie to wtedy może rozważyć po prostu nie przeprowadzanie się do Warszawy ale odwrotne sytuacje są mało prawdopodobne.
      Tak samo jak ktoś kto znajdzie pracę w Gdańsku nie będzie szukał mieszkania do wynajęcia dajmy na to w Grudziądzu mimo że dojazd jest nawet szybszy niż z Łodzi do Warszawy.
      Łódź musi przyciągnąć mieszkańców samą sobą a nie Warszawą inaczej mieszkańcy nie będą stali i przy pierwszej okazji będą się wyprowadzać.

      1. Weź pod uwagę jeden dodatkowy fakt – ubytek ludności w dużych miastach często wiąże się z bogaceniem ludzi, którzy wyprowadzają się z Łodzi i zamieszkują w okolicznych gminach we własnych domach. Nadal jednak pracują w Łodz, a ich dzieci tu się uczą. Ten sam problem dotyczy Poznania, rok temu podczas kampanii wyborczej był to jeden z ważniejszych problemów które kandydaci na prezydenta obiecywali rozwiązać – jak zatrzymać ludzi w mieście, żeby nie wyprowadzali się np. do Suchego Lasu czy Tarnowa Podgórnego – jednych z najbogatszych gmin w kraju.

        Jak nazwiesz takich ludzi – przecież nadal są związani z miastem, tutaj pracują, mają znajomych i często spędzają tu czas np. w galeriach handlowych. Ich dzieci będą szukać mieszkania do wynajęcia w centrum, np. na czas studiów czy jak zaczną pracę.

        Tymczasem wszystkie te opracowania traktują tych ludzi tak jakby wyemigrowali z miasta.

        1. Masz rację, że w sensie ekonomicznym takie osoby które mieszkają w domach pod Łodzią (czy pod innym dużym miastem) nie są “utracone” dla miasta bo przyjadą jak piszesz do kina, restauracji, dużego sklepu etc ale są stracone z punktu widzenia mieszkalnictwa – po prostu nie mogą mieszkać zarówno pod Łodzią jak i w Łodzi. Dojeżdżają do dużego miasta w konsumpcyjnych. Im lepsze są drogi / system komunikacyjny tym lepiej dla nich.

          Jedyną opcją byłby najem prze ich dzieci mieszkań na czas studiów czy pracy ale to wiadomo że za jakiś czas jak osiągną samodzielność.
          Problem tylko w tym że osoby mieszkające w promieniu powiedzmy 5 – 25 km zazwyczaj nie będą wynajmować mieszkań na czas studiów bo to zbyt bliska odległość żeby się opłacało dodatkowo robić sobie koszt.
          Druga rzecz to, że osoby zamożne często same kupują mieszkania dla swoich pociech na czas studiów zamiast je wynajmować. A jeśli dziecko z danego miasta się potem wyprowadza to je po prostu sprzedają, Znam sporo takich przypadków.

          Poza tym Łódź właśnie nie przyciąga młodych na stałe a przynajmniej nie w takim stopniu jak powinna aby zachować swoją liczebność.

          Mam do Łodzi duży sentyment i życzę miastu jak najlepiej ale na obecną chwilę to jest trudny okres dla Łodzi i czas pokaże jak to się rozwinie.

      2. Konkret,
        Dane o liczbie wielkości ubytku, podobnie jak o przyroście populacji w grupie 20-29 zaczerpnąłem z badań demograficznych Uniwersytetu Łódzkiego „Migracje mieszkańców Łodzi w latach 2008-2010” uzupełnianego sukcesywnie analizami ekspertów Uniwersytetu Łódzkiego w latach kolejnych. Badanie to zostało mi udostępnione jakiś rok temu dzięki uprzejmości UM Łódź. Nie mam wiedzy, by były nowsze, choć muszę przyznać, że nie zadałem sobie trudu, by to sprawdzić.
        Piszesz, że Łódź traci mieszkańców szybciej niż inne miasta. Zwróć jednak uwagę, że wiele innych miast wydaje się nie tracić ludności jedynie dlatego, że wchłania podmiejskie miejscowości w granice administracyjne i w ten sposób “rośnie” (ostatnimi laty przoduje w tym Rzeszów). W Łodzi, jak mi się wydaje, nic takiego nie nastąpiło od jakiś 30 lat.
        To zaś, że ludzie wyprowadzają się pod miasto nie jest szkodliwe dla właścicieli mieszkań w mieście – ci często zamożniejsi ludzie wciąż zostawiają większość pieniędzy w mieście, dzięki czemu tworzą się tam miejsca pracy dla naszych najemców, którzy dzięki temu mają z czego płacić nam czynsz (to niejako w odpowiedzi na Twoją odpowiedź Robertowi).
        Piszesz, że nie przemawia do Ciebie argument o tym że jak ktoś ma pracę w Warszawie to rozważy zamieszkanie w Łodzi. Twierdzisz, że ludzie są zbyt leniwi. Cóż, pewnie duża część ludzi nie rozważy tego. Inni, którzy są może mniej leniwi a więcej liczą, rozważą. Znam kilka osób, które dwadzieścia lat temu dojeżdżały codziennie z Łodzi do Warszawy – pamiętam, że “Telimena” (tak nazywał się poranny pociąg z Łodzi do Warszawy, zawsze była pełna. Znam inne osoby, które tak dojeżdżają dzisiaj. Pociągiem, nie samochodem. Dlatego ufam, że gdy połączenie kolejowe będzie szybsze niż kiedykolwiek, a różnica czynszu duża, tym bardziej będzie to popularne rozwiązanie.
        Co oczywiście nie znaczy, że nie zgadzam się z Twoją tezą, że Łódź sama w sobie musi być atrakcyjna dla mieszkańców. Wierzę, że będzie.

    1. Robert, dzięki za – tym razem – inspiracje architektoniczne. Cieszy, że w Polsce też mamy coraz więcej inspirującej architektury. Będąc w Singapurze zaczynam jeszcze bardziej doceniać architekturę i sztukę w budowaniu społeczeństw.

        1. Robert, dzięki za kolejną porcję “inspiracji”. Zdjęcia oczywiście zostały wybrane dość tendencyjnie, ale z czasów gdy jeszcze samemu chodziłem po mieszkaniach szukając dobrych okazji do zakupu, pamiętam wiele podobnych obrazków. Najbardziej mnie zaskakiwał bałagan w mieszkaniach, które były mi pokazywane.

          A to, że ludzie szybko przyzwyczajają się do szpetności swojego otoczenia przestało mnie dziwić. Widzę to też po sobie. Ponieważ zwykle wybieram tanie hotele, to przy pierwszym wejściu do pokojowego hotelu zwykle mnie odrzuca szpetota. Przy kolejnych wejściach jest już coraz lepiej:-)

  3. Ładne i całkiem fajne mieszkanie ;-) Ale na wynajem to się raczej nie nadaje:

    http://epoznan.pl/news-news-64642-Najdrozszy_apartament_w_Poznaniu_ponad_350_m2_i_4,5_mln_zl

    “Osoba, która w sezonie tylko na kilka dni udostępnia swój dom turystom, 
nie prowadzi działalności gospodarczej. Może więc wybrać rozliczenie ryczałtem. Taką interpretację wydał dyrektor Izby Skarbowej w Bydgoszczy.”

    http://www.podatki.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/wynajem-pokoi-moze-byc-z-8-5-proc-ryczaltem?_ga=1.247098948.1987707885.1391504490

    1. Robert, dzięki za przesłanie bardzo ciekawego raportu (przeczytałem jak na razie dopiero wstęp, ok 10-11 stron z 60). ThinkTank to bardzo fajna inicjatywa. Kilka razy byłem na ich spotkaniach. Są zwykle bardzo, bardzo dobre.

    1. Robert, dzięki za linka. Szkoda tylko, że redaktor portalu nieruchomościowego robi tyle błędów w swoim tekście. Utrwala mity, uprzedzenia i język histerii w opisywaniu relacji na linii właściciel-najemca. Już w pierwszym akapicie na samym wstępie artykułu pisze: “Och, mieszkania do wynajęcia! Przecież to temat rzeka. A właściciele wynajmowanych mieszkań? To dopiero niewyczerpane źródło anegdot i opowieści z piekła rodem.” Potem wielokrotnie w negatywnym świetle, stereotypowo przedstawia właścicieli mieszkań. I co dziwne – cały czas myli strony umowy najmu. Właściciela nazywa “najemcą”, a najemcę – “wynajmującym”…

      Dziennikarze kiedyś mieli misję edukowania swoich czytelników, podnoszenia standardów. Dziś tą misją jest chyba dostarczanie rozrywki, taniej sensacji, pogłębianie konfliktów (które się lepiej sprzedają niż “normalność”). Szkoda.

      1. Jeszcze jeden link do ciekawego artykułu na onet.pl. http://biznes.onet.pl/wiadomosci/nieruchomosci/w-ktorym-miescie-mozna-najtaniej-kupic-mieszkanie-w-relacji-do-zarobkow/h27bp1

        Z zestawienia wynika, że w stosunku do zarobków, najtańsze mieszkania – brak zaskoczenia – są w Łodzi. Szkoda, że autorzy analizy nie wzięli pod uwagę Katowic (nie wiem czemu Katowice często bywają pomijane w tego typu zestawieniach). Tam średnia płaca jest chyba wyższa niż w Warszawie czy Krakowie, a ceny mieszkań na poziomie łódzkim lub nawet nieco poniżej (nie wiem jakie mieszkania brali autorzy analizy pod uwagę i jak wyliczyli średnią cenę; w odróżnieniu od Singapuru, u nas co opracowanie to inne “średnie”).

      2. Faktycznie słusznie zwróciłeś na to uwagę… Można się tylko pocieszyć że artykuł pochodzi chyba bardziej z plotkarskiego serwisu, niż merytorycznego… (kobieta.gazeta.pl).

  4. http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,19626073,nowy-pomysl-na-brak-mieszkan-komunalnych-miasto-je-wynajmie.html#BoxLokPozLink

    Czy to ciekawa propozycja dla poznańskich mieszkaniczników??? Czy ktoś z Was odważy się udostępnić swoje mieszkanie na wynajem miastu, które dokwateruje tam lokatorów? Hmmm w jakim stanie będzie to mieszkanie po 2-3 latach? A co jeżeli lokatorzy zmienią zdanie i odmówią potem wyprowadzki?

    Politycy chyba bajają w chmurach… Jestem ciekaw czy znajdą chociaż jednego naiwnego, który odda swoje mieszkanie miastu…

    Najbardziej rozśmieszyło mnie to:

    “Oferta byłaby kierowana głównie do indywidualnych właścicieli, którzy boją się wynajmować mieszkania na wolnym rynku.”

    Mniej się boję wynajmować na wolnym rynku, niż wpuścić do mieszkania niepłacących lokatorów z wyrokami eksmisyjnymi… Wspaniały pomysł!

    1. Robert, a mi się akurat ten pomysł podoba. Lepeij by miasto wynajmowało, niż budowało. Tak się dzieje w Anglii, w Australii i w wielu innych krajach. Co więcej, w Anglii zwroty na takich mieszkaniach są wyższe, bo miasto oferuje premię za dodatkowe ryzyka, o których wspominasz. Wszyscy są zadowoleni, a miasto (czyt podatnicy) oszczędzają kupę kasy (brak konieczności utrzymywania przez miasto całej armii urzędników, techników, administratorów mienia komunalnego, itp)

      Żałuję, że sam nie posiadam własnego mieszkania na wynajem w Poznaniu. Chętnie byłbym dla nas wszystkich świnką doświadczalną i przetestowałbym jak to się sprawdza w praktyce na polskim gruncie. Jestem za.

      1. @ Sławek –
        bo chyba to właśnie miasto byłoby gwarantem ich płatności?
        Jak zrozumiałam to miasto – zamiast budować mieszkania socjalnie, po prostu wynajmowałoby mieszkania istniejące na rynku, o odpowiednim metrażu/standardzie.
        Czyli dla mieszkaniczników złote żniwa – najem pewny aż do śmierci lokatorów oraz 10tego pokolenia ich dzieci. I do tego gwarantowany przez sferę budżetową państwa.
        Żyć, nie umierać ;)

        1. Przeczytajcie dokładniej, że miasto chciałoby płacić Wam czynszu na poziomie 10-15 zł /m2.

          Jakbym nie liczył, moje mieszkanie 40 m2 które kosztowało mnie 216.000 zł miałby wynajmować max. za … 600 zł miesięcznie. Osobom niepłacącym, z wyrokami eksmisyjnymi.

          Życzę powodzenia ;-) Ja wolę zaryzykować i wynająć po cenie rynkowej, niż za 600 zł “kupować” sobie spokój i gwarancję miasta. Stabilizacja wiadomo jest OK i pożądana, ale nie za taką cenę…

          To jest chyba oferta dla posiadaczy mieszkań o najniższym możliwym standardzie, takim wiecie, ze wspólną toaletą na korytarzu i bez remontu od min. 50 lat…

        2. Robert, rzeczywiście cena rzędu 10-15 zł/m.kw może odstraszać. W Anglii – z tego co wiem – to takie mieszkania mają stawki nieco powyżej średnich rynkowych właśnie po to by pokryć dodatkowe ryzyko:-)

        3. Gdyby oferowane przez miasto czynsze byłyby wyższe od rynkowych, można by przeanalizować taki pomysł. Ale i tak ja bym się obawiał takiej współpracy z urzędnikami. Zauważ jak wyglądają mieszkania miejskie komunalne po kilku latach, ludzie o nie nie dbają, bo nie są ich i jeszcze za nie w ogóle nie płacą, nie mają żadnej motywacji żeby sprzątać, malować itd.

  5. http://czterykaty.pl/czterykaty/1,57595,18617815,ile-faktycznie-kosztuje-umeblowanie-kuchni-sprawdzamy.html#Prze

    Warto poczytać jak można tanio urządzić kuchnię. Ja wielokrotnie kupowałem najtańsze zestawy kuchenne kilka szafek + zlew, szafki kosztowały nawet koło 400 zł. Według mnie lepiej kupić nawet najtańsze, a jak się coś ma zepsuć za 5 lat, to taniej wyjdzie kupić nowy zestaw też za 400 zł, niż teraz wstawiać jakiś drogi komplet np. za 2000 zł czy drożej.

    I wraca stary dylemat wielkiej płyty:

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19654904,ile-wytrzyma-wielka-plyta-eksperci-przeswietla-bloki.html#BoxNewsImg

  6. http://www.rp.pl/Budowa-i-remont/302239935-Mieszkanie-na-Wyspie-Spichrzow.html#ap-1

    – Lokale generują atrakcyjne zyski z najmu, zwłaszcza w systemie hotelowym – zapewnia prezes firmy. – Atutem jest lokalizacja inwestycji. Na rewitalizację Wyspy Spichrzów miasto przeznaczyło 400 mln zł. Planowanych jest tu wiele inwestycji biurowych.

    Inwestor podaje, że w drugim etapie inwestycji Aura Gdańsk największym powodzeniem cieszą się jedno- i dwupokojowe mieszkania o powierzchni od 27 do 40 mkw., z widokiem na rzekę.

  7. http://www.rp.pl/Gospodarka/302249953-Zadluzenie-tytulem-oplat-czynszowych-wzroslo-do-139-mln-zl.html

    Zadłużenie wobec wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, a także właścicieli wynajmowanych mieszkań i lokali użytkowych, wzrosło o prawie 20 proc. do 139 mln zł w ciągu ostatniego półrocza.

    Polskie prawo chroni najemcę i nieregulowanie zobowiązań czynszowych nie powoduje od razu eksmisji. Mieszkanie komunalne, socjalne, a także wynajmowane od prywatnego właściciela można stracić, gdy czynsz jest niepłacony przez co najmniej 3 miesiące. Z kolei mieszkanie lokatorskie w spółdzielni mieszkaniowej możemy dopiero stracić, gdy nie płacimy czynszu przez co najmniej 6 miesięcy.

    1. Robert, dzięki za kolejną porcję przeglądu prasy.
      Śmiesznie brzmią te cytaty z ustawy. To tak jakby taksówkarz miał prawa odmówić Ci kursu dopiero jeśli nie zapłacisz 3 czy 6 razy z rzędu. Albo restaurator gdy zalegasz z płatnościami za 3 czy 6 ostatnich obiadów. Sklepikarz czy piekarz dopiero gdy zalegasz z płatnością za 3 czy 6 ostatnich zakupów. Oczywiście wiem, że niczego się z tym nie da zrobić, ale zaciekawiło mnie w którym momencie pojawiły się tego typu rozwiązania prawne w różnych krajach, bo z pewnością nie było ich set (czy tysiące) lat temu gdy ludzie też wynajmowali mieszkania:-)

      1. No właśnie to jest ta osławiona ochrona lokatorów… Musisz się prosić żeby ci zapłacił czynsz, wyznaczyć dodatkowy czas na zapłatę, wzywać, potem dopiero możesz wypowiedzieć umowę, odczekać niezbędny czas… a i tak samemu nie wolno go tknąć tylko musisz się wikłać w proces eksmisyjny… nawet jak uzyskasz wyrok to jest kartka papieru, z którą komornik ma potem problem żeby wykonać, szukasz lokalu socjalnego… krótko mówiąc droga przez mękę. Dlatego tak ważna jest selekcja najemców i bieżące monitorowanie sytuacji, żeby zapobiegać problemom…..

  8. http://www.podatki.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/ryczalt-nie-dla-oplaty-za-wczesniejsze-rozwiazanie-umowy-najmu?_ga=1.25898749.1987707885.1391504490

    Środki pieniężne wypłacone przez najemcę w zamian za wcześniejsze rozwiązanie umowy najmu należy zakwalifikować do przychodów z innych źródeł i opodatkować na zasadach ogólnych. Tak wskazał Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w interpretacji indywidualnej z 9 lutego 2016 r.

    Wniosek jest taki – jak jesteśmy na ryczałcie 8,5 %, to w ten sposób możemy opodatkować tylko sam goły czynsz, natomiast inne dochody jak np. kara umowna, czy też zatrzymanie kaucji – niestety już nie i musimy opodatkować na zasadach ogólnych.

    1. Interpretacje bywają różne dla takich samych przypadków, trudno wyciągać z nich wnioski… Mi wydano interpretacje nakazującą mi założenie dzgosp w związku z wynajmowaniem 3 kawalerek. Tymczasem znam ludzi wynajmujących więcej mieszkań bez założonej dzgosp i nikt się nie czepia…

  9. Tak dla poprawy humoru!

    http://o2.pl/hot/ogloszenie-o-sprzedazy-mieszkania-robi-kariere-w-sieci-5970495183246465a

    Ale nie zacytowali najlepszego:

    “Teraz dosyć istotna sprawa. Nie interesuje mnie sprzedaż kwadratu z udziałem pośrednika, bo po pierwsze co on mi może w tej sytuacji zaoferować ? Po drugie, nie wiem czy zauważyliście, że 95% pośredników w obrocie nieruchomościami ma na imię Mirosław, dwa komplety wąsów i aktówkę z gęsiej dermy. Co innego deweloperzy. Pełen wachlarz imion, ale kiedy czytamy o ich dokonaniach w tabloidach to się okazuje, że nazwiska mają w postaci jednej litery :D Po trzecie mam już umowę z siecią telefonii komórkowej P..s, która wystawia mi faktury po 800 złotych za telefon z którego nie korzystam.”

    http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=6019455800&reco_id=b17430bc-e61d-11e5-ab9d-027f8d968121&ars_rule_id=201#thumb/4

    1. Robert, rzeczywiście niezłe to ogłoszenie. Z pewnością przyciągnie wielu chętnych do obejrzenia, ale czy będzie skuteczne – nie wiem. Według mnie opis sąsiadów pewnie nieco zbyt barwny jak dla kogoś kto wybiera mieszkanie dla siebie czy też dla swoich przyszłych najemców:-)

  10. http://www.rp.pl/Kupno-i-sprzedaz/303219925-Historie-lokalu-z-przeszloscia-nalezy-dokladnie-sprawdzic.html#ap-2

    http://www.rp.pl/Wynajem/303219989-Barometr-cen-Mieszkania-na-wynajem.html

    http://www.rp.pl/Kupno-i-sprzedaz/303199985-Ile-mozna-zarobic-na-mieszkaniu-w-mlynie-albo-w-fabryce-trampek.html

    “Oferta lokali w poprzemysłowych murach jest ograniczona. Eksperci przekonują, że lofty z dobrym adresem trzymają cenę. Ale na wynajmie takich mieszkań majątku raczej nie zbijemy.

    Jarosław Jędrzyński ocenia, że o ile lofty da się po czasie odsprzedać z zyskiem, o tyle rynek najmu kokosów już raczej nie przyniesie. – Wynajem loftu da pewnie jakieś 4 proc. netto, czyli tyle, ile standardowe nieruchomości – szacuje. – Trudno jednak powiedzieć, jak szukać najemców gotowych zapłacić jakieś 6 tys. zł miesięcznie za 100-metrowy loft, wart, powiedzmy, 1 mln zł. Zawsze będziemy mieć dylemat, czy lepszym rozwiązaniem nie byłaby inwestycja w cztery kawalerki z dobrym adresem.”

  11. Ciekawy pomysł na biznes:

    http://wyborcza.biz/biznes/1,147584,19761827,wynajmuja-cale-hotele-zakazuja-rozmowy-po-polsku-i-jeszcze.html#BoxBizLink

    Z tym że te ceny mają przerażająco wysokie. Widocznie mają popyt to sobie dyktują skoro mają monopol póki co. Fajnie by było gdyby powstawały takie firmy mające również w ofercię naukę np. niemieckiego.

    Nie znam cen obecnych, ale kiedyś za pełny miesiąc pobytu w Dreźnie, a za drugim razem w Berlinie, na miesięcznej nauce niemieckiego (kilka godzin dziennie lekcji) płaciliśmy ok. 5.000 zł. W tym było jedzenie i noclegi w akademiku.

    Tutaj sobie życzą prawie 4 tys. zł tylko za sześć dni.

    1. Tomek, dzięki za ciekawego linka. Zgadzam się z większością tez artykułu, choć sam tytuł jest nieco zbyt “dziennikarski”. Chyba trochę na wyrost w stosunku do konkluzji naukowców. Sam też bym radził część pieniędzy jednak zaoszczędzić na zbudowanie … wolnośći finansowej by w przyszłości móc podróżować jeszcze więcej:-)

  12. Kilka ciekawych tekstów do poczytania:

    Tutaj ciekawy tekst o definicji “bogactwa” oraz “biedy”. Jak widać dużo zależy od punktu widzenia. Autor posługuje się jednak wyświechtaną definicją bogactwa – jako kogoś kto dużo posiada. Sławek mógłby wtrącić swoje trzy grosze do tych definicji – bogactwa a wolności finansowej jako czegoś lepszego ;-)

    http://next.gazeta.pl/next/7,151245,19821952,ile-pieniedzy-trzeba-miec-zeby-zyc-dostatnio.html#BoxBizImg

    http://wyborcza.biz/biznes/1,147758,19768519,gdzie-oplaca-sie-inwestowac-w-apartamenty-dla-turystow.html#BoxBizLink

    http://wyborcza.biz/biznes/1,147759,19768426,jak-zbudowac-dom-w-trzy-miesiace.html#BoxBizLink

    1. Robert, dzięki za linka do artykułu, który potwierdza, że definicja “bogactwa” w odróżnieniu od definicji “wolności finansowej” jest zupełnie nieprecyzyjna, co prowadzi do wielu życiowych komplikacji:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.