Czas szybko leci. Minął już tydzień od mojego powrotu z Mundialu. Chciałem się z Wami podzielić swoimi wrażeniami z Brazylii, a w szczególności porównaniem wrażeń z Brazylii z wrażeniami sprzed czterech lat z Mundialu w RPA. Na obu byłem po około 2 tygodnie w czasie fazy grupowych rozgrywek i widziałem po 6 meczów w różnych miastach. W obu krajach byłem wcześniej wielokrotnie – Mundial nie był jedynym moim kontaktem z tymi krajami. Oba bardzo lubię – należą do moich faworytów – i chętnie je odwiedzam. Choć leżą na różnych kontynentach mają wiele wspólnego.
Oba kraje są w tropikach, gdzie ludzie są zazwyczaj bardzo pogodni, otwarci, bezpośredni. Oba społeczeństwa są dodatkowo bardzo dynamiczne – w powietrzu czuję się pewną pozytywną energię. Oba są krajami rozwijającymi się prężnie (przynajmniej do niedawna) i oba przynależą do grupy tzw BRICS, czyli Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA (końcowe “S” to właśnie South Africa). Są pewnego rodzaju liderami na swoich kontynentach ze względu na swoje rozmiary geograficzne, ludnościowe, gospodarcze oraz wpływy polityczne wynikające z rozmiarów. Oba kraje mają duże narodowe firmy, które podbijają świat. W Polsce znamy m.in brazylijskie Embraery, a South African Breweries wykupiło kilka polskich browarów, m.in Lecha, Tyskie, itp. Oba kraje są bogate w surowce – RPA w złoto, diamenty, w Brazylii to drewno oraz ostatnio odkryte duże zasoby ropy naftowej. Oba kraje mają kolonialną przeszłość – Brazylia została skolonializowana przez Portugalię wcześniej i już prawie 200 lat temu zdobyła niepodległość. Historia kolonizacji RPA najpierw przez Holendrów, potem Anglików, a później system apartheidu jest o wiele bardziej skomplikowana i bardziej współczesna. Ale oba kraje są dla mnie przykładami “rainbow nations”, gdzie żyją ze sobą ludzie różnych ras, temperamentów, kultur, religii. Oba cechują się dość dużymi skrajnościami pomiędzy najbogatszymi, a najbiedniejszymi, co przyczynia się do napięć i kryminalności. Zarówno Rio de Janeiro jak i Johannesburg mają niechlubną renomę bycia najniebezpieczniejszymi miastami na świecie. Ciekawostką jest to, że w obu krajach stolice to relatywnie mało ważne miasta (od Brasilii o wiele ważniejsze są Rio czy Sao Paolo; a od Pretorii – Jo’burg czy Cape Town). Oba odnoszą spore sukcesy na arenach sportowych – Brazylia w piłce, siatkówce i innych grach zespołowych oraz w wyścigach Formuły 1. RPA bardziej w mniej znanych w Polsce dyscyplinach – rugby, krykiecie, ale także w tenisie czy w golfie. I oba kraje zostały gospodarzami Mistrzostw Świata w piłce nożnej – Brazylia teraz, a RPA gościła turniej 4 lata temu.
Jak się porównują moje wrażenia z tych dwóch turniejów?
W obu krajach zobaczyłem kolorowy, barwny tłum kibiców z całego świata. Ubranych w koszulki swoich reprezentacji albo w inny sposób charakterystyczny dla swoich krajów. Natomiast ogólnie wydaje mi się, że w RPA jest nieco większy ład i porządek. Infrastruktura typu lotniska, drogi jest wyższej jakości. Wiele kilometrów, wielo-pasmowych, nowoczesnych autostrad. Dobrze oznakowanych. Choć w RPA też jest bardzo wielu bezrobotnych, to mniejszy jest udział sektora nieformalnego, który jest zwykle nieco bardziej chaotyczny. Panuje większy porządek. W RPA biletów na mecze nie sprzedawali pod stadionami koniki (w Brazylii było to powszechne). Kibice mogli zostawiać samochody na wielu wytyczonych w różnych punktach miasta goszczącego mecz w danym dniu specjalnych parkingach. Spod tych parkingów zapewniono darmowy transport autobusowy pod bramy stadionu. W Brazylii panował większy bałagan w tym zakresie. Poza tym o ile w RPA we wszystkich miastach system działał podobnie, to w Brazylii inaczej to wyglądało w poszczególnych miastach. Toalety na stadionach, w restauracjach czy na stacjach benzynowych w RPA są o wiele czystsze.
Na lotniskach, w centrach handlowych i na ulicach RPA o wiele więcej było widać dowodów tego, że odbywają się tam mistrzostwa. Flagi krajów uczestników mistrzostw w budynkach, w wystawach sklepów czy banków, na samochodach, na lusterkach samochodów, na fasadach budynków (czasami w formie wielkoformatowej). Na trybunach podczas meczów głośne śpiewy miejscowych kibiców, tańce przez całe 90 minut, no i wuwuzele, które mi zupełnie nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie, tworzyły dodatkowy nastrój także na ulicach w drodze na stadiony, na placach czy ogólnie na mieście. Super pomysłem okazało się zaangażowanie przez organizatorów Mundialu w RPA Shakiry do napisania specjalnego hymnu mistrzostw. Pewnie pamiętacie hit sezonu – “Waka, waka” – z elementami brzmień południowoafrykańskich. Ten hymn (oraz piosenkę faceta z Somalii – chyba “They Call Me Freedom”) słychać było wszędzie. A na stadionach przed meczami uczono kibiców tańca “waka waka”. Malowano twarze. Robiono pamiątkowe zdjęcia. Śmiechu przy tym co niemiara. Więcej niż w Brazylii. W obu krajach sporo czasu spędziłem w samochodzie przemieszczając się z miasta do miasta. Słuchałem radia. O ile w Brazylii rzadko zdarzało mi się złapać stację na której było coś o mundialu, to co gorsze niewiele rozumiałem po portugalsku. W Brazylii dodatkowo mówi się bardzo szybko i twardo – ponoć nawet Portugalczycy nie zawsze nadążają, nie mówiąc o Meksykanach mówiących po hiszpańsku, czy o mnie – osobie po hiszpańsku jedynie dukającej. W RPA większość programów była w języku angielskim (choć jest taam aż 11 oficjalnych języków i każdy tez ma swoje rozgłośnie i media). O ile komentatorami telewizyjnymi teraz byli i pewnie dalej są w lokalnej telewizji, znani brazylijscy piłkarze typu Cafu, Roberto Carlos czy Ronaldo (super!!! fajnie ich zobaczyć po latach), o tyle w RPA było jeszcze fajniej, bo gdy grał zespół Niemiec to do studia zapraszano kogoś z byłych gwiazd Niemiec, typu Rummenige, a gdy grała Holandia to Ruuda Gullita. Z perspektywy polskiego kibica, zaletą mistrzostw w RPA była ta sama strefa czasowa. Myślę, że było to też z korzyścią dla piłkarzy, bo nie musieli tak jak teraz w Brazylii wybiegając na murawę o godz 13-stej, gdy słońce stoi najwyżej i większość zwierząt chowa się do cieni. A oni grają o tej nieludzkiej porze tylko dlatego, żeby więcej Europejczyków obejrzało reklamy sponsorów…
Ale najważniejsza róznica wynikała chyba z tego, że w RPA podniosłości mistrzostw dodawała duma z tego, że pierwszy raz zawitały na kontynent afrykański. Panowała czysta radość, świeżość, entuzjazm, duma. Nie było mowy o żadnych protestach, krytyce, wątpliwościach. Choć RPA jako relatywnie biedny kraj też ma swoje problemy i poważne wyzwania gospodarcze i społeczne. Podobną różnicę poczułem podczas Mundialu w 2002 roku – Japonia podeszła do niego bez większego entuzjazmu, mistrzostw się mało gdzie poza stadionami dało odczuć. Za to w Korei – na każdym dosłownie kroku. Koreańczycy żywiołowo cieszyli się z każdego dnia trwającego u nich święta sportu.
Po stronie minusów, należy wymienić Bafana Bafana. Reprezentacja RPA nie zachwyciła. Nie przeszła do kolejnych rund, dość szybko odpadła. Dodatkowo, na Mundialu w RPA padło o wiele mniej bramek. Mecze nie były tak pasjonujące. Trybuny nie były tak wypełnione jak na meczach odbywających się w Brazylii. No i w Brazylii było ciepło (w RPA bywało, że marzliśmy), a na dodatek Natal, Recife i Fortaleza to miasta nadmorskie z plażami, z opalonymi ciałami, z bikini i stringami, palmami i mleczkiem kokosowym, itp
Jeśli mielibyście jakieś bardziej szczegółowe pytania, to oczywiście – jak zwykle – zapraszam:-) A póki co, życzę nam kibicom udanej końcówki Mundialu w Brazylii. Oby do końca utrzymywał się wysoki poziom piłkarski. No i żeby nie było żadnych problemów organizacyjnych, którą media skwapliwie nadmuchałyby do rozmiarów gigantycznej wtopy:-)
8 Responses
Bardzo dziękuję za ten obszerny artykuł. Właśnie takich informacji szukałam. Zastanawiałam się jak wypadły mistrzostwa w RPA względem Brazylii?
Pamiętam dobrze atmosferę mistrzostw z RPA. Jest to naprawdę niezapomniane wrażenie. Najbardziej cieszy mnie że mistrzostwa udały się. Wcześniej pojawiały się artykuły, m. in. w Wirtualnej Polsce że Murzyni nie są w stanie zrobić mistrzostw. Autorzy artykułów nie wiedzieli że RPA ma duże doświadczenie w organizacji różnego rodzaju mistrzostw. Wprawdzie RPA przechodzi teraz pewne problemy polityczne, jestem optymistką i wierzę że utrzymają dotychczasowy poziom rozwoju ekonomicznego. To prawda, pogoda w RPA nie dopisała, była to rekordowo mroźna zima.
Beata, dzięki za odwiedzenie fridomii. Mieszkasz może w RPA? Jeśli tak, to szczęściara z Ciebie, bo to piękny kraj. A co do zdolności organizacyjnych, to przecież kilka lat przed mundialem, RPA zorganizowało bardzo udane mistrzostwa świata w rugby, które wygrali Springboks. Rugby nie jest tak popularne w Polsce, ale warto wiedzieć, że mistrzostwa świata rugby skalą przedsięwzięcia, międzynarodowością oraz atmosferą przypominają te w piłce nożnej.
Tak Sławku mieszkam w RPA. W RPA organizowano wiele mistrzostw i sympoziów.
Nawet Indyjskie mistrzostwa w crickecie (IPL) odbyły się w RPA, bo Indie nie mogły sobie poradzić.
Kilka lat odbyło się w Johannesburgu słynne sympozium na temat ochrony środowiska. Już nie pamiętam nazwy tego spotkania. Wiem że była to wielka impreza. Wszystkie hotele zajęte, przyjechali nawet delegaci z Polski.
Moim zdaniem rząd RPA dobrze radzi sąbie z budowaniem marki dla kraju. Turystyka rozwija się bardzo szybko dzięki mądrze prowadzonym kampaniom.
Witaj Sławek,
Ja nie na temat wpisu, ale żeby podrzucić linka do chyba ciekawego artykułu. Może zainspiruje Cie do kolejnego wpisu.
http://londynek.net/wiadomosci/Polak+cztery+razy+biedniejszy+niz+Grek+i+20+razy+niz+Szwajcar+wiadomosci+news,/wiadomosci/article?jdnews_id=23396
Jeśli nie, to sorry za zawracanie głowy i usuń proszę ten komentarz…
Pozdrawiam
SWiD, dzięki za linka do ciekawego artykułu. Rzeczywiście o majątku decydują nie tylko dochody, ale też poziom oszczędności. Te ostatnie rzeczywiście w Polsce, zachłyśniętej konsumpcjonizmem, są niskie. Konsumujemy zadłużając się, co nie sprzyja budowaniu majętności.
Ale mam też wątpliwości co do wyliczeń Credit Suisse. Czy gdyby ceny mieszkań w Polsce podwoiły się, to nagle stalibyśmy się bardziej majętni? Dodatkowo, mam nadzieję, że w swoich wyliczeniach biorą pod uwagę tylko majątki osobiste, a nie majątki narodowe (m.in drogi, wartość budynków użyteczności publicznej, infrastrukturę transportową, itp. dobra wspólne).
Off-topic, ale ciekawe: http://metromsn.gazeta.pl/Wydarzenia/1,126477,16278347,Polak_jest_cztery_razy_biedniejszy_niz_Grek_i_20_razy.html
Po meczu ćwierćfinałowym Holandia-Kostaryka z tego wzgledu że miieszkam przy granicy niem.-hol. (5 km od Holandii) holendrzy świetowali awans do półfinału jakby zdobyli mistrzostwo świata, były fajerwerki piwo lało sie strumieniami i ogólnie atmosfera święta, i nikt nie wybrzydzał,że po karnych,ze sie meczyli przez 120 min. z taką Kostaryką itd. co innego w Niemczech po meczu z Algerią w 1/8 finału fala krytyki która spadła na piłkarzy i trenera była nie zasłuzona, a przeciez awansowali dalej, T.Muller najlepszy strzelec zespołu niem. na tych MŚ odparł fale krytki mówiąc: dajcie nam spokojnie rozegrac kolejny mecz, bedziecie nas ewentualnie rozliczac po porazce a najlepiej po zakonczeniu turnieju. Daj nam Boze polskim piłkarzom i narodowej takie “kłopoty” jakie maja Niemcy,po raz 4 z rzedu są w półfinale i strefie medalowej…:)
Andriu, dzięki za ciekawą relację z pogranicza. Ciekawe są narodowe różnice w postrzeganiu tego czy świat (jak szklanka) jest półpełny czy półpusty…