Ilu z Was jest na drodze do wolności finansowej?

Doktor21 swoim dzisiejszym pytaniem podsunął mi ciekawy pomysł (dzięki Doktorze).

W ciągu ostatnich kilku lat, wiele osób powiedziało mi, że przeczytanie mojej książki zainspirowało je do rozpoczęcia inwestowania w mieszkania na wynajem. Niektórzy kupili już nawet po kilka mieszkań. Ale nic mi nie wiadomo, by ktoś już osiągnął wolność finansową. Jest to raczej dość długi proces.

Zwracam się do Was, Fridomiaczki i Fridomiacy z pytaniem. Czy ktoś z Was kupił mieszkanie po przeczytaniu którejkolwiek z moich książek? Ile  mieszkań od tego czasu kupiliście? Jak blisko jesteście swojej wolności finansowej?

W ten sposób policzymy się i zobaczymy ile osób aspiruje do Klubu Fridomii oraz do wspólnego wyjazdu do Kenii w 2022 roku:-). Trzymam życzliwie kciuki za każdą osobę, która posuwa się do przodu na drodze do wolności finansowej. Sam najlepiej wiem, że nie jest to łatwa droga i że czyha na niej wiele pokus i pułapek. Powodzenia!!!

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

122 Responses

  1. Po przeczytaniu Twoich książek i wysłuchaniu spotkania w Empiku w Poznaniu, od roku 2012, a więc przez ostatnie dwa lata, kupiłem łącznie 5 garaży oraz 11 mieszkań na wynajem, na szczęście udało mi się to zrobić bez żadnych kredytów.

    Szczerze to nie wiem w którym miejscu jestem teraz na mojej drodze do wolności finansowej, bo mam “dopiero” 34 lata i nie chcę na razie rezygnować z własnej firmy, która jest moją pasją i cały czas przynosi mi duże pieniądze.

    Jestem więc pewnie jakoś pośrodku – gdybym podjął taką decyzję i spieniężył firmę (spora nieruchomość biurowa) i kupił za to jeszcze mieszkań na wynajem, to pewnie mógłbym już określić się jako wolnego finansowo. Ale na razie nie chcę tego robić, mam jeszcze czas na podjęcie decyzji.

    1. Robert, gratuluję tempa zakupów. Z tego co piszesz to wnioskuję, że już nie musiałbyś pracować do końca życia. Czy tak jest zależy oczywiście od dwóch stron równania: przychodów z najmu z jednej i comiesięcznych wydatków na pokrycie kosztów utrzymania z drugiej. A to, że pracujesz dalej, bo sprawia Ci to frajdę, to jest jak najbardziej ok. Ja też choć umownie przyjąłem datę 29 maja 2009 roku jako mój dzień wolności finansowej, byłem w stanie zrezygnować z pracy o kilka lat wcześniej bez szwanku dla standardu życia, do którego ja i moje rodzina się przyzwyczailiśmy.

  2. hej
    Twoja ksiazka byla kolejna ktora przeczytalem zwiazana z inwestowaniem, a swoja nieruchomosc kupilem jeszcze zanim natknelem sie na idee wolnosci finansowej.
    Co do ram czasowych – zalozylem ze do 2021 roku zamierzam przejsc na emeryture.

  3. Ja przeczytalam ksiazki dopiero po kupnie pierwszego mieszkania. Do tej pory kupilam cztery mieszkania. Dwa sa juz wynajete a dwa dopiero w budowie. Date mam wyznaczona na 31 lipca 2019, wiec zostalo mi jeszcze 5 lat.

  4. Dzień dobry! Sławku ja zapewne znajdę się w dalekim ogonie osób dążących do wolności finansowej niemniej książki Twojego autorstwa zawsze czytałem w pierwszych tygodniach po ich ukazaniu się na rynku. Od dwóch lat systematycznie odkładam oszczędności na zakup mieszkania, jak wspomniałeś jest to długa droga a pierwsze mieszkanie na wynajem chcę kupić za gotówkę, ewentualnie z małym posiłkowaniem się kredytem. Pierwszą kawalerkę zakupię w Poznaniu lub Warszawie, być może uda się jeszcze pod koniec tego roku!

    Pozdrowienia
    Grzegorz.

    1. Grzegorz, każda, nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Nie porównuj się do innych i nie przejmuj się swoim miejscem w peletonie. Ważne jest tylko to czy posuwasz się do przodu, czy gdzieś tylko na boki. Cierpliwości i wytrwałości!

  5. Słąwku, my nasze pierwsze mieszkanie na wynajem kupiliśmy dosłownie chwilę po tym jak skończyłem czytać “Pomysł na wynajem”. To było pierwsze kupione mieszkanie, bo jedno już mieliśmy.

    Po ślubie, niespełna 16-metrowe mieszkanie mojej Żony (nazywane przez nią kajutą) stało chwilę puste i zamiast je sprzedać, żeby szybko wykończyć dom, postanowiliśmy je zachować i spróbować wynająć. Wtedy dostrzegliśmy jak to przyjemnie mieć dochód pasywny :), tym bardziej, że mieszkanie zostało wynajęte bardzo szybko i korzystnie.
    Po ok. 3 latach od tego czasu trafiliśmy na książkę.
    Tak się jakoś złożyło, że po miesiącu od lektury, przy przeglądaniu ofert kawalerek trafiłem na ciekawą ofertę, która szybko zniknęła. Po jakimś czasie (2 może 3 tygodnie) ogłoszenie pojawiło się znowu i ponownie zniknęło. Wygrzebałem nr telefonu jaki był w ogłoszeniu. Okazało się jednak, że mieszkanie jest nadal do sprzedania, ale właścicielka mieszka w UK i nie może go dowolnie pokazywać, więc ogłoszenie jest wystawiane przez pośrednika, który pokazuje mieszkanie zainteresowanym, ale ze względu na to, że mieszkanie jest wynajmowane, tylko ograniczona ilość osób może je oglądać (dlatego ogłoszenie pojawiało się i znikało).
    Postanowiłem dotrzeć bezpośrednio do właściciela mieszkania. Zaczęło się od tego, że w ogłoszeniu było zdjęcie bloku i przybliżony adres. Pojechałem w te okolice i przyglądałem się blokom porównując z ujęciem ze zdjęcia, żeby odszukać ten właściwy. W końcu z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdziłem, że to ten blok. Weszliśmy na klatkę, wiedzieliśmy na którym piętrze jest mieszkania, ale było ich sporo. Znowu porównując zdjęcia mieszkania z ogłoszenia ustaliliśmy, że tylko jedne drzwi pasują do zdjęć. Znaliśmy więc już dokładny adres. Niestety nikogo w mieszkaniu nie zastaliśmy, ponieważ lokatorzy byli wtedy na urlopie (to było dla nas tak naprawdę zbawienne, bo dzięki temu mieszkanie nie było ogłaszane). Znając adres udało mi się jakimś cudem uzyskać nazwisko właściciela w spółdzielni. Było dość charakterystyczne, więc zacząłem szukać w internecie. Coś znalazłem, ale kontakt nie udał się, nikt nie odpowiadał na moje wiadomości. Wreszcie powiedziałem sobie, że spróbuję jeszcze jednego – na portalu społecznościowym znalazłem gdzie osoba o tym nazwisku może pracować. Chodziło o Anglię, więc miałem sporą szansę, że dobrze trafiłem. Zadzwoniłem na recepcję tej firmy i poprosiłem o przełączenie. Udało się. Osoba ta nie była z tego powodu zadowolona, okazało się nawet, że otrzymywała wcześniej moje wiadomości, ale nie podobała jej się taka forma “śledzenia” więc nie odpowiadała. Porozmawialiśmy sobie, wyjaśniłem dlaczego tak zależy mi na kontakcie z właścicielem i ustaliliśmy, że nie jest zainteresowana sprzedażą bezpośrednią. Dopiero po tej rozmowie obejrzeliśmy mieszkanie z pośrednikiem, który wiedział już o naszym śledztwie :).
    Summa summarum udało się sfinalizować tę transakcję, po bdb cenie – w końcu sprzedający był dobrze zmotywowany – skąd inąd idealny przykład tego, co czytałem w książce (o tym chyba akurat było poradniku). Zwrot z tej inwestycji to prawie 7% już po podatku i to licząc koszt mieszkania łącznie z opłatą pośrednika i notariusza. Uważam ten zakup za nasz wielki sukces. A właścicielka przy podpisywaniu aktu notarialnego (wtedy się zobaczyliśmy po raz pierwszy) okazała się niezwykle sympatyczną osobą. Sytuacja jest praktycznie niemożliwa, jak tak sobie to z Żoną analizujemy po roku. Jako ciekawostkę powiem, tak mi się zdaje, że nazwisko pośrednika, który nam towarzyszył przy tej transakcji możesz kojarzyć ;).

    Jesteśmy zatem mieszkanicznikami z portfelem w ilości dwóch mieszkań :). Bardzo jest nam bliska koncepcja życia poniżej możliwości, żeby kiedyś mieć możliwość uwolnić się od etatu. Chcielibyśmy kupić jeszcze przynajmniej jedną kawalerkę. Mamy jedną upatrzoną, ale łatwo nie będzie. Mimo to, mam nadzieję, że się uda.

    Pozdrawiam serdecznie

    1. Radku, dzięki za podzielenie się z nami swoim case’em zakupu. To kolejny przykład na to, że konsekwencja popłaca. Powodzenia w kolejnym zakupie.

  6. Ja kupiłem jedno za pośrednictwem Mzuri Investments. Chciałem zobaczyć jak to działa. Do tej pory mieszkania nie widziałem, jedynie zdjęcia. Wszystko było załatwiane na odległość z pomocą pani Sylwii z Katowic. Proces zakupu przebiegał bardzo sprawnie. Wierzę, że podobnie będzie z remontem i wynajmem.
    Mam też drugie mieszkanie w Szczecinie.
    Niestety żadne obecnie nie zarabia. Jedno czeka na remont, drugie stoi puste, bo nie ma nim kto zarządzać. Nie czuję się na siłach samodzielnie się tym zajmować mieszkając za granicą.
    Zamierzam teraz zlecić remont mieszkania w Katowicach Mzuri Investments, a potem je za pośrednictwem Mzuri wynająć. Czekam tylko na decyzje odnośnie kredytu, bo nie mam wystarczających środków na remont. Jeśli remont i wynajem będą przebiegać równie sprawnie jak zakup, najprawdopodobniej sprzedam szczecińskie mieszkanie i zainwestuje uzyskane w ten sposób środki w jednym z miast, w którym Mzuri już działa.
    Chyba, że do tego czasu Mzuri zawita do Szczecina.

    1. Jacku, dzięki za zaufanie wobec Mzuri oraz za ciepłą recenzję jakości naszej pracy. Oczywiście dołożymy wszelkich starań by remont i wynajem poszły równie sprawnie. W Katowicach mamy doświadczony i bardzo zgrany zespół już kilkuosobowy i czasami udaje się wynająć mieszkanie jeszcze w trakcie trwania remontu. Niestety nie zawsze – musimy jeszcze nad tym popracować:-)
      A do Szczecina z pewnością zawitamy w ciągu najbliższych miesięcy. Oczywiście dam znać na łamach fridomii jak tylko będziemy tam mieć odpowiednią osobę do współpracy.

      1. Sławku,

        Bardzo mnie to cieszy. :)
        Pamiętam, że już w zeszłym roku były plany odnośnie otwarcia szczecińskiego oddziału, wówczas jednak nie udało się znaleźć odpowiedniego kandydata na stanowisko Opiekuna Mieszkań.

        Do inwestycji w Katowicach za pośrednictwem Mzuri zainspirowało mnie przedstawione na Fridomii jakiś czas temu studium przypadku opisujące zakup przez Ciebie kawalerki w drodze na lotnisko.

        1. :-) W ubiegłą niedzielę chciałem dzielnicę, w której jest moje pierwsze (i zresztą pozostałe moje katowickie mieszkania) pokazać mojej żonie oraz mojej córce, ale po meczu Brazylia – Rosja w Spodku był taki korek, że pojechaliśmy prosto do Warszawy.

          A przy okazji: ciekawostka. Moje teściowa, oglądając ten mecz w rosyjskiej telewizji, dostrzegła na trybunach mnie oraz moją żonę. Moje córki nie rozpoznała, bo nie miała okazji jej spotkać. Ale ciekawostką jest to, że widzowie w innych krajach mają dostęp do transmisji z meczów, a u nas – kraju gospodarza – ten dostęp jest ograniczony. Któregoś dnia chcieliśmy się wybrać do warszawskiej strefy kibica przy stadionie Skry, by zobaczyć mecz Polaków, ale okazało się, że była … zamknięta. Dziś jest już chyba całkiem zlikwidowana, bo nie ma na płocie nawet informacji o strefie kibica. Ciekawe, ciekawe…

  7. Mnie Sławku Twoja książka zainspirowała do jeszcze wydajniejszego oszczędzania pieniędzy, oraz spodobała mi się Twoja filozofia życia. Narazie posiadam 1 kawalerke kupioną za swoje pieniądze, zastanawiam się nad 2-ga na kredyt. Mam 25 lat.

    1. Michał, jestem pod ogromnym wrażeniem. Ja swoją pierwszą kawalerkę pod wynajem kupiłem w wieku 33 lat i dziś wiem, że im wcześniej się zacznie ten proces, tym lepiej. Sam parę pierwszych lat życia “przespałem”:-) Konsekwencji w działaniu!

  8. świetny wątek :)

    my z żoną w tym roku kupiliśmy nasze pierwsze dwie kawalerki i je wyremontowaliśmy, wynajęły się od ręki i zarabiają na kolejne, ponieważ pieniądze z ich najmu są przelewane od razu na rachunek oszczędnościowy.

    o inwestowaniu myślałem od dawna, ale dopiero lektura “Mojej drogi do wolności finansowej” była kropką nad i, dzięki której skonkretyzowaliśmy nasz cel, a jest nim 10 mieszkań (co rok jedno), wtedy będziemy mogli przejść na emerytury, czyli pewnie zająć się tym, czym chcemy.

    książki były oczywiście inspiracją, ale też motywacją oraz bombą wiedzy :)

    pozdrawiam, Sławek S.

      1. witam ponownie,

        Adamie, pracujemy oboje z żoną na etatach, więc jedna pensja jest odkładana a za drugą żyjemy.
        do tego odkładamy tak jakby kolejną pensję z działalności gospodarczej prowadzonej tylko we dwoje (sprzedaż internetowa).

        tak jest teraz i tak było do tej pory, w ten sposób przez jakieś 2-3 lata odłożyliśmy na dwa mieszkania. (tak na marginesie kilka lat temu “kolega” mnie wyrolował na całe moje oszczędności i zaczynałem od zera)

        sekret nie tkwi w tym ile zarabiamy, ale jak kupujemy, inwestujemy w mieście 100 tys. mieszkańców, gdzie mieszkania z remontem i kosztami wyniosły nas 63 i 75 tys zł. za najem bierzemy odpowiednio mniej, ale procentowo wychodzi więcej niż typowy zysk (ponad 9%)

        teraz jest o tyle łatwiej, że prawie trzecia pensja jest odkładana z najmu., więc mamy z górki.

        nie wiem jak będzie w latach kolejnych, ale jak trzeba będzie być kreatywnym to będziemy, i wierzymy, że będziemy kupować co rok kolejne mieszkanie. nie bierzemy pod uwagę kredytów.

        pozdrawiam, Sławek S.

        1. Sławek, dzięki za opisanie Twojego przypadku, który dobitnie pokazuje, że jak się chce, to można. Trzymam kciuki za realizację kolejnych kroków.

        2. Sławku S., takie wpisy mnie inspirują. Zaletą mniejszych miejscowości jest możliwość zakupienia mieszkania dużo szybciej. W stolicy za 150 tys. ciężko cokolwiek kupić, a i stopa zwrotu jest niższa. Można za to dość szybko mieszkanie wynająć.
          Jeśli to nie tajemnica, można wiedzieć w jakim mieście inwestujecie i czy trudno jest znaleźć najemców. 100 tys. mieszkańców – to mi osobiście się wydaje bardzo wąski rynek, ale na pewno wszystko to wina patrzenia z ze znanej mi perspektywy, z przyzwyczajenia do dużego miasta.

          PS. Uwielbiam czytać studium przypadków, bo wtedy cała ta idea fridomii staje się mocniej zakotwiczona w rzeczywistości.

          Pozdrawiam serdecznie.

        3. Radek, myślę, że ilość mieszkańców nie ma aż tak dużego znaczenia, jak się zwykło sądzić. Ważna jak specyfika miasta. Bywa tak, że mieszkania w miejscowości 20-tysięcznej generują wyższy zwrot niż w miastach 100-tysięcznych 20 km dalej. Duży wpływ ma to polityka władz miasta/powiatu, które wpływają na otoczenie gospodarcze, jak również politykę mieszkaniową, a co za tym idzie kwestie popytu i podaży na rynku nieruchomości.

          Krótko mówiąc, jeżeli znajdziesz miasto, w którym jest dużo pracy i mało mieszkań, ilość mieszkańców nie ma znaczenia.

        4. wolałbym nie podawać nazwy miasta, ale jest to byłe miasto wojewódzkie, obecnie na szarym końcu nowego województwa, nie określiłbym go jako centrum seksu i biznesu :), chociaż jest jakiś tam przemysł, a i sieć dróg się poprawia.

          tak, czy owak, gdzieś zasłyszałem, że teoretycznie rynek najmu jest od 40.000 mieszkańców, więc przy 100.000 na pewno ktoś się znajdzie. my szukany osób, które są same i bez dzieci, więc grono jest zawężone, a i tak można jeszcze wybierać. jak w każdej branży trzeba zaoferować porządny towar, jak się przegląda ogłoszenia to czasem aż się nie chce wierzyć co ludzie oferują do wynajęcia.

          z drugiej strony oferujemy niezły standard za cenę nieco wyższą od rynkowej (np. mieszkanie z CO z sieci można mieć za 450-500, my wynajmujemy 100 zł drożej, ale są to mieszkania świeżo po remontach).

          nie wiem, czy nie wspominałem o tym, ale porównałem rynki najmu i sprzedaży mieszkań w naszym i pobliskim dużym mieście. wyszło, że (w stosunku do ilości mieszkańców) w dużym mieście konkurencja jest 7-8 razy większa. tj. na 1000 mieszkańców jest do wynajęcia 7-8 razy więcej mieszkań niż u nas, nie wydaje mi się, żeby efekt skali powodował, że wynajmujących jest 7-8 razu więcej. do tego stosunek kosztu mieszkania do przychodu z najmu był lepszy dla naszego miasta, więc wybór był prosty.

          ja też wolę opisy konkretnych przypadków i doświadczeń, są o niebo lepsze niż teoretyczne rozważania

          pozdrawiam, Sławek S.

  9. Mam 23 lata i od długiego czasu czytam dużo o inwestowaniu w nieruchomości. Jestem świeżym inżynierem uczelni technicznej i pracuje w zawodzie od niedawna jednak już teraz wiem że nie chce pracowac na etacie do emerytury i chcę zbudowac finansową niezależnośc. Do 2016 roku chcialbym kupic swoją pierwszą nieruchomośc – nie wiem za za co, ale będę do tego dążył jak tylko moge. Natrafiłem na tego bloka kilka dni temu i napewno zakupie Pana książkę :)

    1. Jakub, najważniejsza jest decyzja i potem determinacja. Reszta, łącznie ze środkami na inwestycje, znajdzie się w odpowiednim czasie. Trzymam mocno kciuki.

  10. Witaj Slawku! Moja przygoda z kupowaniem mieszkan pod wynajem zaczela sie 2lata temu po przeczytaniu wywiadu z Toba w lokalnym dzienniku.Wlasnie kupilem swoje 5mieszkanie,ktore wlasnie remontuje,pozostale sa wynajete.Dodam,ze do tej pory udalo sie obejsc bez kredytow. Dzien zaczynam i koncze od przegladania mieszkan w internecie,chodze na przetargi i szukam zmotywowanych sprzedajacych.Ostatnie z mieszkan przy cenie 90tys udalo sie kupic za 75tys,zaoszczedzone 15tys mozna juz przeznaczyc na remont! To bardzo fajne uczucie ,ze mozna zrealizowac to co napisales w swoich ksiazkach.Co do wolnosci finansowej,to w chwili obecnej dochody z wynajmu pokrywaja nasze podstawowe wydatki i w tym kontekscie mozna powiedziec ,ze jestesmy wolni, zyjac ponizej swoich mozliwosci, ale jesli chodzi o jakies dodatkowe szalenstwa czy zagraniczne wyjazdy to jeszcze nie.pozdrawiam serdecznie.

    1. Waldku, jest mi niezmiernie miło, że miałem możliwość być dla Ciebie jednym ze źródeł inspiracji. Gratuluję tempa oraz dotychczasowych osiągnięć. Życzę kolejnych na drodze do 100%-owej wolności finansowej. Tak trzymaj. Powodzenia!

  11. Moją przygoda w dążeniu do wolności finansowej zaczęła się w moje urodziny , kiedy to jednym z prezentów od mojej dziewczyny była pomarańczowa książka zatytułowana ” Wolność Finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości” :) Od tego czasu minął rok , na chwilę obecną posiadam jedno mieszkanie 34 m i odkładam na zakup kolejnego:)

    1. Jacku, cieszę się, że byłem … urodzinowym prezentem:-) To bardzo miłe uczucie dla mnie jako autora:-))) A jeśli jeszcze pomogłem w krystalizacji planów na życie, to moja satysfakcja jest tym większa. Powodzenia w realizacji planów.

  12. Najpierw przeczytalem Kiyosakiego i bylem bardzo pozytywnie nastawiony do idei wolnosci finansowej. Pozniej poznalem kilka mocnych wad tego pomyslu – m.in ustawe o ochronie lokatorow, niebezpieczenstwa przy kupnie, zle prognozy demograficzne itd. Stwierdzilem, ze to sie nie oplaca (w obliczeniach wychodzilo gorzej niz lokata) i jest zbyt ryzykowne. Pozniej posluchalem audycji Slawka w Kontestacji i przemyslalem sprawe podobnie.
    Od tego czasu udalo mi sie kupic jedno mieszkanie.
    Chcialbym byc wolny finansowo przed 40’stka, wiec mam jeszcze… 15 lat :) Powinienem sie wyrobic.

    1. Artur, super, że zacząłeś w młodym wieku, bo najlepszy czas na rozpoczęcie inwestowania w mieszkania na wynajem był … wczoraj. Drugi najlepszy to dziś:-) Im szybciej osiągniesz wolność finansową, tym dłużej będziesz się cieszył z jej korzyści. Powodzenia!

  13. Wiedziałem, że chce kupować mieszkania na wynajem, ale aby się dodatkowo zmotywować i zobaczyć, że to faktycznie proste kupiłem i przeczytałem w 2 dni “Pomysł do wynajęcia”, Dzięki tej książce poznałem również osobiście Damiana Żukiewicza z którym się zaprzyjaźniłem bo po przeczytaniu jego historii zaświtało mi, że kojarzę tego gościa z jakiegoś forum gdy 2-3 lata wcześniej zaczynałem się interesować mieszkaniami na wynajem (mając wówczas 22-23 lata).

    Zaraz po przeczytaniu zabrałem się za szukanie. W ciągu chyba tygodnia podpisałem umowę deweloperską pierwszego mieszkania. Inwestycja miała pewne problemu i stała, ale zamiast się zniechęcać to zrobiłem tak:

    1 Zadzwoniłem do biura sprzedaży pomarudzić że chyba się wycofam itd.
    2. Zaproponowano mi zmianę harmonogramu na duuuużo korzystniejszy.
    3. Jak już był potwierdzony nowy harmonogram to zaskoczyłem panią w biurze mówiąc: “a jak tak to biorę drugie takie samo” :)

    No i oba się budują. W jednym pewnie zamieszkam. Mam 26 lat i do 30 chciałbym mieć 5-6 przy czym chcę mieć przy każdej kawalerce możliwie duże wkłady własne dlatego zakładam, że do 30 – tki różnica pomiędzy wartością mieszkań a kredytami ma być minimum na poziomie 200 tyś, a chciałbym 300 tyś. Oczywiście na plusie :)

    Pamiętam jak po kupieniu w Empiku “Pomysłu….” zatrzymywałem się na prawie każdej ławce po drodze do domu aby przeczytać kolejną historię ;)

  14. Ja mam 26 lat i już żałuję, że dopiero w tym roku zaczęłam wielką życiową przygodę z tego typu przychodem :/ W tej chwili wynajmuję jeden garaż i jedną kawalerkę, w której zresztą mieszkałam prawie 6 lat, potem wynajęliśmy z narzeczonym dużo większy metraż dla nas, a tamtą kawalerkę zamiast sprzedać (co było początkowym pomysłem) wyremontowałam i wynajęłam. Kupno pierwszego garażu to była decyzja spontaniczna. Teraz uzbierałam środki na zakup kolejnego garażu, jednak z moimi wątpliwościami i w międzyczasie budując historię kredytową (czy jakkolwiek to się nazywa), postawiłam sobie za cel w tym roku podjąć i zrealizować decyzję: garaż za gotówkę czy mieszkanie częściowo na kredyt. Cały czas mam rynek nieruchomości pod kontrolą i uczę się na bieżąco dosłownie wszystkiego, ale małymi kroczkami, gdyż z braku doświadczenia i wiedzy (którą zresztą czerpię głównie z książek Pana Sławka) nie chcę popełnić głupich błędów, które będę musiała naprawiać długo i które mogą mnie słono kosztować. Szkoda mi na to czasu, wolę iść powoli ale ostrożnie.. Aczkolwiek zbyt szybko upływający czas momentami doprowadza mnie do furii. Żal, że tego, co mam teraz w głowie nie miałam 6 lat temu, ale człowiek się podobno całe życie uczy a i tak głupi umiera ;) A swoją drogą to nachodzi mnie czasem taka myśl: jak wszyscy chcemy iść śladem Pana Sławka i być właścicielami mieszkań na wynajem, to komu zostanie rola Najemcy? pozdrawiam serdecznie :)

    1. Aga, proszę Cię! Nie “Pana” bo czuje się wtedy straaasznie poważnie i staro. Jestem Sławek. Po prostu Sławek. Gratuluję postępów pomimo młodego wieku. A co do obaw o nasycenie rynku, mam dwie uwagi.
      Pierwsza, z tego co piszesz wynika, że Ty wynajmujesz, ja też wynajmuję, znam też inne osoby, które są najemcami pomimo posiadania mieszkań na wynajem. Jestem pewien że więcej spośród nas właścicieli mieszkań na wynajem zacznie też wynajmować. Skąd to wiem? Bo pomimo tego, że jest to bardzo przeciwne naszej intuicji, po prostu lepiej jest wynajmować niż posiadać (za wyjątkiem tych osób, które cenią sobie stateczność, brak zmian w życiu, są nałogowymi domatorami). Zresztą mieszkanicznika zawsze będzie stać na to by sobie kupić mieszkanie konsumpcyjne gdyby się okazało, że to im będzie niezbędne.

      Druga uwaga, czy wiesz ile osób posiada mieszkania na wynajem w innych krajach? Jest to o wiele powszechniejsze zjawisko niż w Polsce. W Anglii są miliony landlordów i ludzie nadal wchodzą na ten rynek:-)

      1. Ok Sławku :) dobrze zrozumiałeś, wynajmuję od kogoś innego mieszkanie i pomimo tego, że zawsze się tego bałam (co swoje to swoje) to jednak zaryzykowałam, ale dzięki temu mam podgląd na ten rynek zarówno ze strony Najemcy jak i Wynajmującego, co jest bardzo dużym plusem, bo i do moich Najemców mam trochę inne podejście niż inni początkujący Wynajmujący. W Twojej książce pisałeś, że dużo osób, które zaczynają nie potrafią pogodzić się z myślą, że w ich mieszkaniu mieszka ktoś obcy i chcieliby ciągle kontrolować, odwiedzać lokal, itd. Ja tego problemu nie mam :) Dobrze mi się mieszka w tym, więc nie tęsknię do tamtego, a w razie gdybym próbowała “żyć z Najemcami” w moim własnościowym, to myślę o stałym miesięcznym przychodzie i wszelkie chęci zniechęcenia Najemców znikają ;) Pozdrawiam i dziękuję za istnienie książek napisanych Twoją ręką :) To jak takie osobiste psychiczne wsparcie dla początkujących :)

        1. Aga, Radku, cieszę się, że mogłem (i nadal czasami bywam) … znakiem drogowym, drogowskazem. Te słupki stojące przy drodze są zwykle niedoceniane. Czasami złoszczą gdy czegoś nam zabraniają, ograniczają prędkość, blokują parkowanie, itp. Ale ich wartość rośnie w naszych oczach gdy np. się zgubimy i nie wiemy jak trafić do naszego celu.

          Ja w każdym bądź razie ostatnio zacząłem inaczej patrzeć na te elementy naszego krajobrazu drogowego. Gdy się przejedzie samochodem przez Saharę (ja tak zrobiłem w 1989 roku), to inaczej się potem patrzy na elementy, których istnienia się przedtem nie doceniało.

        2. Agata- taka mała rada- nie rozpaczaj nad tym, że nie wiedziałas kiedyś tego co wiesz teraz bo czasu w zaden sposób nie cofniesz, jest to cos na co masz zerowy wpływ :)

    2. “Aczkolwiek zbyt szybko upływający czas momentami doprowadza mnie do furii.”

      Skąd to znam:) U mnie ta furia przekłada się natomiast na niecierpliwość i być może trochę zbyt agresywne podejście do zakupów i lewarowania. Mimo tego w kalkulacjach (nawet ostrożnych) jest ok a przyjęta strategia pozwala na dosyć pewny plan B, czyli szybkie wycofanie z inwestycji i uniknięcie bankructwa:) No ale dreszczyk emocji pozostaje.

      Co do tematu Twojego Sławku wpisu, kiedy pierwszy raz znalazłem Twój blog, byłem na etapie sporego zainteresowania tematem nieruchomości i jeszcze większego braku konkretnych informacji na ten temat. Do czasu. Wejście na bloga, zakup książki, spotkanie Stowarzyszenia i poszło:)
      Nie mam wprawdzie na razie planów odnośnie wolności finansowej w rozumieniu porzucania pracy, raczej solidnego prywatnego planu emerytalnego (i trochę wcześniej niż w wieku 75lat:)), co wynika z tego, że pomimo zdecydowanego aktualnie życia poniżej możliwości finansowych, nie zamierzam zostać totalnym ascetą… a moja małżonka tym bardziej;) (na szczęście złota zasada na każdą okazję – czyli równowaga – pozwala nam tak wszystko wyważyć żeby wilk był w miarę syty i owca z grubsza cała). No ale nieruchomości to na tyle uniwersalne narzędzie, że powinno sprawdzić się także w moim zastosowaniu.

      1. Nibul, masz rację. Nie ma żadnego “obowiązku” by koniecznie dążyć do 100%-owej wolności finansowej. Przepraszam jeśli czasami tak wydaję się sugerować. Posiadanie częściowej, 30- czy 65%-owej wolności też jest jak najbardziej ok.

        Na pewno też nie trzeba być ascetą, pozbawiać się jedzenia, snu, rezygnować z przyjemności. Może pomocne będzie wyjaśnienie co dokładnie mam na myśli mówiąc o życiu PONIŻEJ swoich możliwości finansowych. Jeśli przyjmiemy, że każdy z poniższych przykładów zarabia 100 jednostek miesięcznie, to tworzy nam się pewna skala.

        Wg mnie na jednej skrajności tej skali jest człowiek, który wydaje więcej niż zarabia (np. 120) i zadłuża siebie. Jeśli wydaje np. 150-200 to zadłuża nie tylko siebie, ale również swoją rodzinę. Na drugim skraju jest asceta, który wydaje tylko 25-30 na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb. W środku tej skali mamy kogoś kto wydaje równo tyle, ile zarabia, czyli 100.

        Według mnie, życie PONIŻEJ swoich możliwości jest czymś pomiędzy byciem ascetą, a środkiem skali, czyli wydawaniem wszystkiego co się zarabia, lub inaczej życiem dokładnie na poziomie swoich możliwości finansowych. Życie PONIŻEJ swoich możliwości finansowych może oznaczać wydawanie 98 jednostek miesięcznie, albo wydawanie 50 jednostek miesięcznie. Ważne jest by mieć na tyle wewnętrznej dyscypliny by dokładny poziom swoich wydatków określać w sposób świadomy i autonomiczny, a nie pod wpływem zewnętrznych impulsów.

        Czy to jest teraz jaśniejsze?

        1. Sławku, wszystko jasne i 100% zgody:) Nie była moim zamiarem polemika, po prostu nawiązałem do tytułu wpisu no i bloga w ogóle po to żeby przedstawić mój punkt widzenia. Nie traktuję Twojej książki (pierwszej) jako podręcznika do życia tylko jako inspirację i myślę, że pisząc ją Ty też miałeś taki zamysł. Niech każdy znajdzie swoją równowagę:)

  15. Hej

    Wolnoscia finansowa ciesze sie juz od kilku lat. Wynajmuje 6 mieszkan i 4 lokale uzytkowe.
    Uwazam, ze dywersyfikacja jest wazna i nie mozna opierac sie jedynie na mieszkaniach.
    Zmiana przepisow lub koniunktury, moze nas tej wolnosci pozbawic.

    Moja corka , ma 27 lat i wlasnie kupila drugie mieszkanie na wynajem.
    Niedaleko wiec jablko od jabloni pada :)

  16. Jestem :) Od czasu decyzji, że kupie mieszkanie ponad 1,5 roku temu moj plan ewoluował o 1000 %, teraz rozumiem że nie można połączyc kropek w przód, tylko w tył ( S. Jobs) i czasami trzeba dac sie sytuacji poprostu rozwinac, aby poznac jakie sie ma nowe możliwości. Wolność finansową osiagnę w ciągu 1-1,5 roku, a docelowo planuje osiągnąc jej 5-ciokrotność w ciągu 10 lat- lekka reką- bo widzac w jakim tempie rozwijam swój plan i go realizuję, będzie to pewnie o wiele szybciej :D Twoje ksiązki Sławku sa dla mnie zródłem wiedzy i po częsci inspiracji, jednak mój cel tak naprawdę wypływa z moich przekonań- w zyciu poporstu musze miec wybór i pragnę wolności w wielu jego aspektach.

  17. A i mam 25 lat, mam 1 mieszkanie za gotówke, 1 na kredyt, planuje teraz je refinansowac i kupic jeszcze 2 w tym roku i wybudowac domek z 3 mieszkaniami na wynajem kolo mojego :)

  18. Witam serdecznie wszystkich. Od dwóch lat posiadam pierwszą kawalerkę, wynajmowaną bez pustostanów, z zadowalającym zyskiem i zabezpieczeniem w postaci najmu okazjonalnego. I właśnie to drugie to zasługa Twoja, Sławku. Tak samo jak moje dalsze plany. Na ten rok przewidziany jest zakup drugiego mieszkania na wynajem, za pieniądze ze spadku. Pierwotnie miało być troszkę więcej szaleństwa w związku z przypływem gotówki, jednak, można powiedzieć zupełnie szczerze, otworzyłem mi oczy na pewne tematy i wzmocniłeś tym samym pewne przemyślenia i postanowienia. Do wolności finansowej mi daleko, ale plan jest i jestem pewien obranej drogi. Dziękuję również wszystkim tutaj, Wasze przemyślenia w komentarzach również bardzo mi pomogły. Pozdrawiam serdecznie

    1. Tomku, poskromienie szaleństw i życie poniżej sowich możliwości finansowych (choć oczywiście nie chodzi o “dziadowanie”) jest kluczem do wolności finansowej. Po szaleństwach często przychodzi pustka. Dzięki umiejętności kontroli konsumpcji przychodzi wolność.

  19. Sławku, jak widać miałeś wpływ na bardzo wiele osób. Dla niektórych Twoja osoba to dodatkowa motywacja, dla niektórych impuls do zmiany myślenia, otwarcia oczu. Super! Miło jest wiedzieć (co potwierdzają zamieszczane tu komentarze), że są ludzie, którzy myślą inaczej niż większość kolegów i koleżanek z pokoju obok w pracy.

  20. U mnie zaczęło się od 2012r, kiedy dostałem w prezencie książkę “Bogaty ojciec, Biedny ojciec”.
    Wszystko ładnie pięknie, ale pomyślałem Polska to jeszcze nie Stany :)
    Wtedy narzeczona kupiła mi kolejne książki “Wolność finansowa dzięki inwestowanie w nieruchomości” i “Pomysł na wynajem” i “popłynąłem” :)
    2a lata przygotowywałem się do zakupu pierwszych nieruchomości.
    Na ostatnich 2u tygodniowych sierpniowych wakacjach w Polsce kupiłem 2e kawalerki.
    Wydaje mi się, że zakup trafiony (2a lata nauki nie poszły na marne) skoro jedno mieszkanie wynajęło się po 10dniach od pojawieniu się na portalach ogłoszeniowych, a 2gie już po 2ch dniach.
    Oczywiści MZURI zarządza mieszkaniami.

    Dziękuję Sławku za pozytywną energię jaka płynie z tego blogu i na Twoich spotkaniach :) oraz Pani Beacie z łódzkiej części MZURI, która nakierowała mnie jakich mieszkań najlepiej szukać :)

    1. Adam, dzięki za ciepłe słowa i komplementy, które oczywiście przekażę Beacie. Ogromnie mnie cieszy każdy zadowolony Klient Mzuri. Osobiście mam też ogromną satysfakcję z każdego mieszkania, które pomagamy zakupić, bo wiem, że w ten sposób bardzo wymiernie przyczyniamy się w Mzuri do wzrostu ogólnego poziomu wolności finansowej wśród Fridomiaczek i Fridomiaków:-) Do kolejnego!

  21. Slawek,
    Widze ze ten watek przyciagnal naprawde duza rzesze czytelnikow.
    Moze troche zmienie ton wypowiedzi , chodzi mi raczej o czas twego watku i pewna zbieznosc.
    Napisales go w srode 16 wrzesnia 2014 a nie dalej jak 2 dni wczesniej wlasnie w przelocie nad europa konczylem obliczenia daty uzyskania wolnosci finansowej . Co za zbieg okolicznosci :).

    My raczej nie bedziemy “przechodzic” na pelna wolnosc finansowa od razu. Po jej uzyskaniu, pierwszym etapem bedzie Gap Year od wszystkiego aby kupic kampera i pojezdzic caly rok. Pozniej powrot do rzeczywistosci i nakreslenie planow na dalsze korzystanie z zycia.

    pzdr
    Marcin
    Tychy

  22. Moim postanowieniem noworocznym był zakup pierwszego mieszkania pod wynajem w tym roku (2014) W czerwcu odkryłem blog Fridomia prowadzony przez Ciebie. W wakacje przeczytałem Twoje książki i we wrześniu kupiłem pierwsze mieszkanie, które właściwie od razu udało mi się wynająć. Do wolności finansowej brakuje mi jeszcze kilkunastu mieszkań ale pierwszy krok już jest za mną i powiem szczerze uzależniłem się od kupowania i wynajmowania jak alkoholik od alkoholu…. Już szukam kolejnej okazji do zakupu mieszkania pod wynajem :-). Mam dopiero 29 lat więc jeszcze parę lat inwestowania przede mną :-). Cel na przyszły rok to zakup minimum dwóch mieszkań. A na wycieczkę do Kenii zapisuje sie już dzisiaj wraz z moją Żoną, z którą wspólnie walczymy o spokojne jutro.

    Pozdrawiam wszystkich “Fridoholików”.

    1. Łukasz, gratuluję realizacji noworocznych postanowień (to rzadkość) oraz pierwszych zakupów. I życzę powodzenia w kolejnych. Zapraszam też do wyjazdu Klubu Fridomii do Kenii w 2022 roku.

      Byli już Fridomaniacy, teraz pojawił się pierwszy Fridoholik. Co będzie dalej? Fridoseksualiści? Fridofile? Fridomizm? Fridopartyjniacy? Fridonacionaliści? Fridopaci? Fridokraci? Diskofrido? Parafridomiacy? Fridosekciarze?

      Proponuję byśmy pozostali przy zwykłych, a w zasadzie zupełnie niezwykłych Fridomiaczkach i Fridomiakach:-)

  23. Sławku,
    ja chciałbym Ci powiedzieć, że dzięki Twoim książkom, temu blogowi oraz Twoim wypowiedziom/ wywiadom publikowanym w mediach nie sprzedaliśmy z żoną naszej kawalerki, którą już wcześniej wynajmowaliśmy przez 7 lat. Ów kawalerka to był pierwszy poważny “zakup” po naszym ślubie. Tak się złożyło, że mieszkanie należało do rodziców mojej żony, w którym mieszkała starsza siostra. Gdy rodzina siostrze się powiększyła, kupiła większe mieszkanie, a teściowie stwierdzili, że szkoda sprzedawać kawalerkę, więc wspólnie wymyśliliśmy, że teściowie młodszej córce (mojej żonie) darują kawalerkę, my z żoną darujemy starszej siostrze połowę wartości mieszkania i w ten sposób mieszkanie zostaje “w rodzinie” w celu wynajmowania. Przez siedem lat nie było ani jednego miesiąca pustostanu, mieliśmy dwóch najemców, z czego ten pierwszy po swoim najmie polecił nasze mieszkanie swoim znajomym. W marcu tego roku drugi najemca wypowiedział nam umowę, ponieważ przeprowadził się z rodziną do większego mieszkania i tak naprawdę po 7 latach błogiego i bezproblemowego najmu nie wiedziałem co robić dalej z tym mieszkaniem. Stanąłem przed wyborem, albo sprzedać i tutaj następne pytanie: co zrobić z pieniędzmi, albo remontować i dalej wynajmować. Szczerze mówiąc nie miałem kompletnie poglądu co się dzieje na rynku najmu w moim mieście (Rzeszów), ba nigdy przedtem nawet nie ogłaszałem tego mieszkania (najemcy byli z polecenia i znalezieni pocztą pantoflową). Mieszkanie traktowaliśmy, jako swoisty wentyl bezpieczeństwa na przyszłość, aczkolwiek comiesięczny wpływ dodatkowej gotówki ponad nasze wynagrodzenia z pensji był bardzo miły.
    Muszę przyznać, że dopiero jak zostałem z pustym mieszkaniem, to zacząłem szukać informacji nt. najmu mieszkań, trendu na tym rynku, itp. i tutaj Ty właśnie Sławku i Twoja działalność była mi bardzo pomocna. Dopiero wtedy stworzyłem tabelkę w Excelu, aby się dowiedzieć ile przez siedem lat zarobiliśmy na wynajmie mieszkania. Przeliczyłem ile bank zapłaci mi odsetek od kwoty, którą bym uzyskał od sprzedaży mieszkania.
    Teraz jesteśmy po remoncie mieszkania, a wynajęło się po dwóch dniach od zawieszenia ogłoszeń w internecie. Dodam, że już pierwszego dnia po ukazaniu się ogłoszeń mieliśmy potencjalnych najemców, którzy po oglądnięciu mieszkania umówili się na podpisanie umowy parę godzin później. I tutaj Sławku doskonale zadziałały dokumenty do najmu, które zamówiłem w Mzuri. Do podpisania umowy nie doszło, ponieważ przyszli najemcy stwierdzili, że oni takiej umowy nie podpiszą, nie zamierzają za mnie naprawiać cieknącego w przyszłości kranu i mieszkania też nie będą mi malować. Natomiast na drugi dzień wśród wielu telefonów zadzwoniła osoba z innej części Polski, która wynajęła nasze mieszkanie bez oglądania, na podstawie opisu oraz zdjęć z ogłoszenia, a także rozmowy ze mną. Co do umowy, OWN oraz protokołu zdawczo-odbiorczego stwierdziła, że dokumenty zawierają standardowe zapisy i są OK. Bez problemu otrzymałem przelew za wrzesień + kaucję. Dodam, że w ogłoszeniu dodałem zapis, że do podpisania umowy wymagane jest przedstawienie zaświadczenia o zatrudnieniu. Bałem się, jaki będzie odzew. Mogę tylko powiedzieć, że telefony urywały się, a osobom, które chciały umówić się na oglądanie przypominałem, że taki mam warunek. Nie było z tym najmniejszego problemu.

    Teraz wspólnie z żoną jesteśmy szczęśliwi z podjętej decyzji i jesteśmy pewni, że to była najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. Czujemy się zwycięzcami nad “problemem”, który mieliśmy do rozwiązania.
    Na koniec mojego komentarza dodam, że bardzo bliska jest mi filozofia, aby żyć poniżej swoich możliwości finansowych i z przerażeniem patrzę na dzisiejszą młodzież, jak ulega atakom przekazów reklamowych oraz presji rówieśników na coraz większą konsumpcję.
    Dodam, że mam 5,5 letnią córkę i jej edukację finansową zaczęliśmy właśnie w tym roku, która po którymś już moim wyjściu z domu zapytała gdzie tatuś tak wychodzi? Ja odrzekłem, że jadę na mieszkanko, bo prowadzimy tam remont – córka z wyrzutem powiedziała, że ona nie chcę się nigdzie przeprowadzać. Na to odpowiedziałem, że my nigdzie się nie przeprowadzamy, a mieszkanko remontujemy, aby inni ludzie mogli w nim zamieszkać i dzięki temu rodzice w przyszłości będą mogli mniej pracować.

    Sławku, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoją działalność, za tego bloga, za to, że chce Ci się dzielić Twoją wiedzą i doświadczeniem, za Twoje wsparcie, szczególnie młodym ludziom, którzy wyznaczają sobie ambitne cele w życiu, dziękuję za wszystkie komentarze osób czytających tego bloga, bo ich determinacja nakręca do realizacji własnych celów.
    Szymon (35l, Rzeszów)

    1. Szymon, ogromne dzięki za ciepłe słowa. Cieszę się, że jako drogowskaz znalazłem się dla Ciebie w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. To ogromna satysfakcja wiedzieć, że moje stanie przy jakimś tam skrzyżowaniu dróg, może się komuś przydać w podjęciu decyzji, w którą skręcić. I gratuluję Tobie i Żonie podjęcia decyzji, z której jesteście – po latach – zadowoleni. Idzcie dalej swoją drogą, a może dostrzeżecie mnie na którymś z kolejnych skrzyżowań i znów będę mógł Was wesprzeć. Trzymam serdecznie kciuki.

      A co do idei życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych, to powtarzam ją – jak mantrę – na każdym spotkaniu ze studentami (i nie tylko). Cieszy mnie, że ten przekaz zaczyna do ludzi docierać. Mam nadzieję, że zostawi w słuchaczach trwalszy ślad, niż tylko nikłe wspomnienie następnego dnia po moim wykładzie. Wierzę, że dzięki rozprzestrzenieniu tej idei, będzie nam się lepiej i zdrowiej żyło w Polsce.

  24. Slawku w moim przypadku wszystko zaczelo sie wczesna wiosna 2013 r. kiedy znalazlem Fridomie . Nastepnie przeczytalem wszystkie Twoje ksiazki i stwierdzilem , ze to jest to . Jeszcze w 2012 kupilem 2 kawalerki i jedna w tym roku.
    Moim zalozeniem jest zakup jednego mieszkania co roku.
    Co prawda do 2022 nie uda mi sie osiagnac calkowitej wolnosci ale wierze , ze okolo 2025 bede wolny czyli przed 50 rokiem zycia. :) Bylo by mozna osiagnac to wczesniej gdyby nie obciazenia rodzinne ( dzieci) ale jest ok.
    Dzieki Fridomio !!!!!

    1. Bartku, 3 kawalerki w półtora roku to bardzo szybkie tempo. Gratuluję przybliżania się do wolności finansowej. I trzymam kciuki by udało ci się ją osiągnąć przed 50-tką.

  25. Chyba muszę przeczytać tą książkę, może mi się trochę rozjaśni w głowie, na razie to własne m4 jest w planach, a potem będziemy myśleć dalej ;)

  26. Jestem pod wrażeniem poziomu obecnego wątku.Ja przyznam szczerze,zakup mojego pierwszego mieszkania na wynajem dzięki pomocy Mzuri Investments w zeszłym roku (grudzień 2013) poprzedziłem przeczytaniem 2 pierwszych książek Sławka i trafiłem przy okazji na blog.Dzięki książkom wykrystalizowała się moja misja i mój plan działania.Gdy do tego dołączyłem studiowanie bloga bardzo konkretnych tematów,opinii,komentarzy praktyków rynku coraz bardziej byłem przekonany o słuszności podjętej decyzji.Jestem niezwykle wdzięczny każdej osobie,która poświęca tutaj swój cenny czas by dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniem to bezcenna wiedza,dzięki której wiele spraw trudnych okazuje się łatwymi.Mój plan osiągnięcia wolności finansowej jest ambitny i to moje 30-ste urodziny więc mam jeszcze 3 lata.Potrzeba jeszcze kilku mieszkań,które dzięki pomocy Mzuri Investments mam nadzieję nabyć w najbliższych latach i jestem głęboko przekonany,że dzięki profesjonalnej firmie jaką jest MI ten plan się uda ziścić (każdego dnia przekonuję się,że MI wykonuje świetną robotę).Czytając wpisy Fridomiaków jestem pod wrażeniem determinacji w dążeniu do celu i wytrwałości i najważniejsze posiadania umiejętności życia poniżej możliwości finansowych czyli opóźnionej gratyfikacji.To trudna wyboista droga ale jak widać dla sporej grupy ludzi droga którą warto podążać i dobrze gdy na tej drodze stoją drogowskazy (choćby ten blog,książki,ludzie) dzięki którym nie pobłądzimy!

    1. Krystian, dzięki za ciepłe słowa pod adresem wszystkich, którzy na fridomii dzielą się swoimi doświadczeniami. Dzięki też za zaufanie MI oraz Mzuri. Będziemy dalej Cię wspierać w Twojej drodze do wolności finansowej. Oby nadeszłą w ciągu tych najbliższych 36 miesięcy. Trzymam mocno kciuki.

  27. Sławku, byłeś i jesteś dla mnie bardzo inspirujący, ale nie byłeś pierwszą osobą, która mnie zainspirowała do wynajmu mieszkań. Tą był mój klient, który opowiedział mi, że ma kilka kawalerek, krótko po tym gdy odziedziczyłem połowę mieszkania po dziadku. Zamiast sprzedać to mieszkanie postanowiłem je wynająć i z czynszu spłacać drugą połowę. Potem sprawy nabrały tempa. Do końca 2012 spłaciłem kredyt, na początku 2013 znalazłem Fridomię i Mzuri, kupiłem pierwsze mieszkanie, wkrótce drugie, a pod koniec 2013 dwa kolejne. Piąte kupiłem w tym miesiącu. Mam nadzieję, że od października będą wszystkie wynajęte. Ze swoimi 5 i 2/3 mieszkania jestem w połowie drogi do wolności finansowej, ale jeśli w przyszłym roku uda mi się spieniężyć pewną inwestycję, będę w stanie kupić jeszcze 4 kawalerki (choć wiem, że zakup i ewentualny remont tylu w jednym roku to nie jest zbyt dobry pomysł). Myślę, że dalej pójdzie już szybko. Zdecydowanie szybciej niż sobie to zaplanowałem.

    1. Metalurg, to co piszesz jest doskonałą ilustracją tego, że to co może nam się wydawać niemożliwe, czasami okazuje się prostszym niż się wydawało. Udanego spieniężenia inwestycji i powodzenia w dochodzeniu do fridomii. Wszystkiego naj!

  28. A ja właśnie dziś kupiłam całe wszystkie cztery pomarańczowe książki. Oto wstąpiłam na drogę do wolności. Liczy się? ;)
    Nie myślę o tym, aby jak najszybciej przejść na emeryturę, ale być szczęśliwa. Bo wolna.

    Pozdrawiam serdecznie!

    Róża Lisicka

  29. Trochę inne ujęcie, lecz nurt podobny.

    Od kiedy przeczytałem Twoją książkę ( a w sumie to 4) nabyłem 4 nowe mieszkania na wynajem.

    Zanim przeczytałem miałem już 8 mieszkań na wynajem.

    Niestety nie miałem przyjemności być natchnionym przez Ciebie Sławku w kwestii rozpoczęcia inwestowania w nieruchomości na wynajem, ale…

    Nie zmienia to faktu, że to właśnie przeczytanie Twojej książki utwierdziło mnie w przekonaniu, że kroczę dobrą drogą. Dzięki lekturze Twoich książek wiele kwestii ulepszyłem, inne zmieniłem, nieliczne praktyki zlikwidowałem. Mimo wieloletniej praktyki, Twoich książek bym nikomu nie oddał.
    Absolutna rewelacja. Często do nich wracam.

    W przeciwieństwie do Kyoskakiego nie sprzedajesz marzeń i science fiction, dla ułomnych umysłów, które będą się zachwycać pomysłowością tegoż to cwanego hawajczyka, a potem zostaną na lodzie z kredytem i niepłacącymi lokatorami.
    To właśnie po lekturze Twojej książki zainteresowałem się Bogatym ojcem… bla bla bla. Bajka dla dzieci o smokach w porównaniu do Twoich knig pełnych przykładów i syntetycznego ujęcia rozwiązywania praktycznych problemów, z którymi się można spotkać po drodze przygody z wynajmem.

    Czy jestem na drodze do wolności finansowej? Dążę do akumulacji i nie wyobrażam sobie przestać, co odrobinę godzi w ideę wolności finansowej,
    no ale jakoś do tej wolności trzeba dojść. ;-)

    Spokój i wolność osiągnę przy 30 mieszkaniach lub przekroczeniu 30 000 zł dochodu netto z wynajmu. Czyli mogę powiedzieć, że jestem mniej więcej w 1/3 drogi.

    Uszanowanie Sławku.

    1. Maćku, szacun dla Ciebie, no i podziękowania za bardzo wiele bardzo miłych komplementów. Dzięki. Życzę powodzenia w pozostałych 2/3 drogi.
      PS Właśnie siedzę w bibliotece i kończę pisanie mojej 5-tej książki. Może z tej okazji kupisz swoje 5-te mieszkanie od czasu przeczytania mojej pierwszej książki? :-)

      Planowałem pisać jedną książkę rocznie, ale widzę, że będę musiał przyśpieszyć:-)))

      1. Nie wykluczone, albowiem właśnie mnie zainteresowała oferta Mzuri na kawalerkę budowaną przez J.W. Construction.

        Może to własnie czas na mój debiut pod Waszymi skrzydłami o ile zdążę jeszcze na dostępne lokale.

        1. Maćku, jest jeszcze kilka wolnych mieszkań w tej inwestycji. Z tego co wiem, JWC chce byśmy już w przyszłym tygodniu przystępowali do podpisywania umów. By zdążyć wyślij proszę maila na adres investments@mzuri.pl. Udanego debiutu i udanych kolejnych kroków. Oczywiście Mzuri chętnie Cię w tym wesprze, po to powstaliśmy:-)))

  30. Sławku, jesteś moją wielką inspiracją:) I cieszy mnie ogromnie fakt, że jest ktoś taki jak Ty komu się chce dzielić wiedzą, kto zaraża swoją pasją ale też konkretnym i rzetelnym wsparciem. Ktoś dobrze napisał, że nie jesteś sprzedawcą marzeń ale dajesz coś znacznie bardziej wartościowego – wiedzę i doświadczenie. Sama mam jasno krystalizowaną wizję mojej wolności finansowej. Najpierw Kiyosaki, potem Twoja ostatnia książka która była odpowiedzią na to jak to jest na polskim rynku. Jestem aktualnie w trakcie nabywania nieruchomości na wynajem. W przyszłym roku chcę kupić kolejne mieszkanie, na początek planuję nabywać co 2 lata mieszkanie, potem mam nadzieję że co rok. Ogólnie za max. 15 lat chcę mieć 10 kawalerek. Finansuję je sama z własnej pensji, jeśli kredyt to max. 20 % wartości mieszkania , nie więcej. Mój mąż na razie nie wchodzi w ten biznes :) ale mnie wspiera. I mam ogromną wiarę w to, że za 10-15 lat będę wolna finansowo i będę mogła realizować się tak jak mi w duszy gra :) Pozdrawiam serdecznie.

  31. Sławek, przeczytałem wszystkie Twoje książki. Są inspirujące i dają dużo do myślenia. Z ideą wolności finansowej zetknąłem się w 2009 roku po przeczytaniu książek R. Kiyosaki. W teorii znam mechanizm budowania wolności finansowej przez kupowanie kolejnych mieszkań na wynajem, jednak do tej pory udało mi się kupić jedynie jedno mieszkanie, w którym sam mieszkam.
    Nie kupiłem jeszcze żadnego mieszkania na wynajem, na pewno to zrobię ale mam wewnętrzna obawę czy finansowo cała operacja mi się opłaci nie mając własnych oszczędności. Co możesz polecić w takiej sytuacji? Jak się zmotywować do działania?

  32. Na bloga trafiłem chyba w grudniu 2013 już poszukując informacji o mieszkaniach na wynajem. Szybko nabyłem i przeczytałem dwie z Twoich książek. W marcu tuż przed 32- drugimi urodzinami kupiłem swoją pierwszą kawalerkę na wynajem (plan był już dużo wcześniej, ale z różnych powodów nie realizowany). Miałem farta, że trafiłem na Twoje książki przed zakupem, gdyż uniknąłem sporo błędów (najważniejszy zakup dużej kawalerki). Wolność finansową chciałbym osiągnąć w wieku 49 lat, ale jeśli wszystko pójdzie tak dobrze jak teraz to istnieje szansa na szybszy “happy end” (nazbierać pieniądze na drugą kawalerkę zamierzałem dopiero zgodnie z planem, za dwa lata, a właściwie to już brakuje mi niewiele i mając trochę szczęścia może jeszcze w tym roku nabędę kolejną – byłoby rewelacyjnie). Na Kenię w 2022 raczej nie załapię się jako wolny finansowo, ale może kolejny wyjazd – kto wie? Pozdrawiam wszystkie Fridomaniaczki i Fridomaniaków oraz oczywiście Gospodarza bloga. Wszystkim życzę też rychłego spełnienia marzeń o wolności finansowej.

    1. Łukasz, dzięki za odwiedzenie fridomii oraz za pozdrowienia. Powodzenia w stawianiu kolejnych kroków do celu. Też mam nadzieję, że po Kenii 2022 zdecydujemy się na kolejne wspólne wyjazdy:-) Zapraszam:-)

  33. Kto by pomyślał ile tych osób jest, jestem pod wrażeniem! :)

    Z mojej strony – chociaż po przeczytaniu Twoich książek kupiłem tylko jedno mieszkanie, to zrobiłem całą masę innych rzeczy: Wyprowadziłem się ze swojego i wynająłem dla siebie mniejsze, tworząc od razu pasywny dochód wynikający z różnicy w wysokości czynszów, zacząłem remontować mieszkania pod wynajem na zlecenie – zainteresowałem się na poważnie architekturą wnętrz i home stagingiem. I teraz chyba najważniejsze – podnająłem 7 mieszkań, w których zarządzam wraz ze wspólnikiem około 40 najemcami.

    Ponieważ mam średnio po 4 najemców (4 umowy najmu) na mieszkanie, uknułem nowy termin na zdobywanie doświadczenia w najmie – przekornie do Twoich “mieszkaniolat” – ja zbieram “najemcolata” :D

    Chcę tak jak Ty kupować za gotówkę, więc na razie gram na pomnażanie kapitału a kupować hurtowo zacznę za 3-4 lata – więc na Safari się na pewno wyrobię :) Na razie czerpię ogromną satysfakcję, że zbudowałem z nieruchomości bardzo fajny rozwojowy biznes, który pochłania mnie bez reszty. Uczę się od wielu osób i mam kilku mentorów, ale z całą pewnością – wszystko to zaczęło się od Ciebie Sławku. Także jest moc, dzięki! :)

    1. Michał, dzięki za bardzo ciepłe słowa. Cieszę się, że mogłem Cię zainspirować do działań w kierunku wolności finansowej. I gratuluję widocznych postępów.
      Fajny pomysł z tymi najemcolatami doświadczenia. My też mamy w Mzuri pod opieką trochę mieszkań czy nawet domów wynajmowanych na pokoje. Największy dom ma chyba 16 pokoi i około 25 najemców:-) Więc też się szybko uczymy specyfiki tego segmentu biznesu. Mieliśmy na początku trochę problemów z rozliczaniem tak wielu najemców pod jednym dachem. Nasz system IT nie przewidywał takiej opcji i musieliśmy zrobić ręczne obchodzenia. Teraz już wdrażamy całkiem nowy system – powinien być gotowy w styczniu 2015:-)

        1. Podliczników się nie opłaca robić, zwłaszcza w mieszkaniach podnajmowanych – wymagałoby całej nowej instalacji elektrycznej, a wody i gazu tak nie da się podzielić, gdyż jest wspólna kuchnia i łazienka. Z uwagi na to, że to “nie moje” trzeba ograniczyć inwestycje do niezbędnego minimum – to podejście fajnie dyscyplinuje i popycha w strone kreatywnych rozwiązań.

          Czyli odpowiedź brzmi ryczałtowo. Można też spisywać liczniki i wg rzeczywistego zużycia dzielić wszystkim po równo, ale to dużo więcej zachodu.

    2. Witajcie wszyscy Fridomiacy i wszyskie Fridomianki!
      To mój pierwszy komentarz na tym blogu – chociaż w środę dokończyłam czytać go w całości, łącznie z komentarzami i postanowiłam się przywitać :)

      Dodałam swój wpis pod Twoim Michale ponieważ bardzo chciałabym się z Tobą skontaktować. Czy widziałbyś taką możliwość?

      Przy okazji – chociaż absolutnie się nie znamy – wysyłam (z opóźnieniem) Tobie Sławku ciepłe myśli z okazji urodzin.

      Pozdrawiam wszystkich.

      1. Marta, dzięki za Twój pierwszy komentarz oraz za bardzo miłe życzenia urodzinowe. Stokrotne dzięki.

        Wow, jestem pod wrażeniem tego, że udało Ci się przebrnąć przez całą zawartość bloga Fridomia. Jest tu już ponad 1100 wpisów i grubo ponad 10 tyś komentarzy. Ile czasu Ci to zajęło? Jestem też ciekaw, które wpisy uznałaś za najbardziej wartościowe dla Ciebie…

  34. Sławku,

    Czy zamierzasz pytać się klientów firmy (właścicieli mieszkań, najemców) o pomysły na specyfikacje takiego systemu IT? Czy też ‘wszystko już wiecie’?

    Co dokładnie będzie obejmował nowy system IT?

    Pozdrawiam serdecznie,
    Paweł

    1. Paweł, pytaliśmy kilkunastu Klientów Mzuri o ich oczekiwania i zostały one uwzględnione w systemie. Jeśli Ty też jesteś Klientem Mzuri i chciałbyś się podzielić z nami swoimi uwagami, to zapraszam do kontaktu z Arturem poprzez maila: Artur.bartnicki(małpka)mzuri.pl. Będziemy wdzięczni za wszelkie podpowiedzi, bo Mzuri ma służyć nam – Klientom, osobom zmierzającym do wolności finansowej:-)

  35. No mnie sie nie pytaliscie, a pomyslow mam mnostwo… Tak, jestem klientem.

    Moze utworzyc jakas szybka ankiete dla klientow Mzuri, w koncu to klienci wiedza najlepiej, co im doskwiera… Dostaniecie na tacy pomysly i wybierzecie te perelki, ktore sa niezbedne, odrzucajac przy okazji te nierealne.

    Chodzi o to, zeby sie nie okazalo, ze zainwestujecie mnostwo czasu i energii w nowy system IT, ktory bedzie gorszy od poprzedniego. Wiadomo od dawna, ze lepsze jest wrogiem dobrego…

    Co myslisz o tym pomysle?

    Pozdrawiam,
    Pawel.

    1. Paweł, duże dzięki za gotowość przekazania nam swoich pomysłów. To bardzo miłe z Twojej strony i odbieram to jako dowód Twojego zainteresowania tym, by Mzuri stawało się coraz lepszą i skuteczniejszą firmą. Jestem bardzo wdzięczny.
      Przekażę Twój namiar oraz Twój pomysł do Artura, który koordynuje prace nad nowym systemem i który zbierał już oczekiwania od Klientów Mzuri. Spodziewaj się proszę kontaktu z jego strony. Jeszcze raz dzięki !!!
      PS I dzięki też za zaufanie Mzuri i przekazanie nam swoich mieszkań pod opiekę. Sorry, ale po samym imieniu nie byłem w stanie rozpoznać, że jesteś już naszym Klientem:-)

  36. Witajcie, czytam od dłuższego czasu, jednak to moja pierwsza wypowiedź. Swoją przygodę z nieruchomościami rozpocząłem trochę wcześniej niż wpadłem na książkę Sławka, jednak lektura dała mi wiele wskazówek oraz utwierdziła w słuszności kroków. Później były kolejne w stylu bogatego ojca itp.
    Na chwilę obecną mam jeden lokal użytkowy, w centrum Łodzi, jednak generuje on przychód wartości dwóch kawalerek. Mam stałego najemcę, sieciowego od dwóch lat i żadnych pustostanów.
    Ostatnio jednak przez bieżącą inwestycję budowlaną na potrzeby własnej firmy, coraz częściej zastanawiam się nad sprzedażą ww. lokalu, choć przychodzi mi to z ciężkim sercem, bo stopa zwrotu jest wysoka, na poziomie 10%.
    Czy wśród Was są osoby też zainteresowane takimi lokalami czy tylko mieszkania Was interesują?
    Ja wybrałem lokal dlatego, że nie potrzeba żadnych mebli, najemca sam robi remont, no i dlatego, że wpadł mi ten lokal w ręce przypadkowo. Choć nie była to może super okazja, to takich niewielkich lokali jest bardzo mało na rynku, przez co ich cena się trzyma, a dodatkowo jest łatwiej znaleźć najemcę.

    Z ciekawostek – magia procentu składanego.
    Obliczyłem kiedyś, że zaczynając od 10 kawalerek, kupionych za gotówkę, odkładając cały czas pieniądze i z odłożonych środków, kupując kolejne, można:
    – po 10 latach mieć tych kawalerek już 25,
    – po 20 latach 66,
    – a po 26 latach aż 120 kawalerek !!!

    Te obliczenia były uproszczone, zapewne nie są bardzo dokładne, jednak pokazują magię kuli śniegowej.

    Pozdrawiam czytelników i Sławka ;-)

    1. Kiedyś również robiłem podobne wyliczenia i stały się moją największą motywacją do tego, aby systemetycznie dążyć do celu… Twój komentarz i wyliczenia tylko potwierdzają :)

  37. Jak fajnie jest czytać takie posty, komentarze i odpowiedzi Sławka… To motywujące, inspirujące, żywe przykłady od ludzi takich jak my. Dowodzące że można i że warto, wystarczy chcieć. Pozostaje mi tylko gratulować Sławkowi umiejętności inspirowania a wszystkim naśladowcom życzyć determinacji i jak najwięcjej frajdy na drodze do swojego celu…
    Jeśli w 2012 chcecie powtórzyć wspólnie samochodową wyprawę Sławka to Afryki, to widać że będzie to bardzo dłuuuuuga karawana landrowerów z rejstracjami PL :-)

  38. Witam,

    Przyznam szczerze, że czytam Wasze komentarze z ciekawością, ale też z pewną dozą zazdrości, ale przede wszystkim niedowierzania…
    Zapytam wprost i krótko – jak Wy to robicie, że nagle przeczytaliście jedną, czy drugą książkę i zaczynacie kupować mieszkania na wynajem – a to jedno mieszkanie – raz na rok, albo 2, 3 mieszkania w okresie 5 lat, czy jeszcze inaczej. Zakładając średnią cenę mieszkania na 100.000 zł, to powiedzcie mi proszę, jak to zrobiliście, że uzbieraliście np. 200.000 – 400.000 zł w okresie 2,3, czy nawet 5 lat??? Pracując na etacie??? A może to nagłe i niespodziewane spadki po zmarłej rodzinie? Jakieś udane biznesy i stąd środki na zakup???
    Kurczę – czytając powyższe komentarze można dojść do wniosku, że kupno mieszkania to niemalże to samo co kupno kurtki na zimę… Napiszcie proszę jak do tego doszliście w kraju, gdzie 70% ludzi tyra za 1170 netto… Po prostu bardzo niewielu z Was opisało jak udało mu się zebrać tak duży kapitał w tak krótkim czasie, więc Wasze opowieści brzmią trochę jak science fiction… Jestem człowiekiem z branży, kocham nieruchomości, sam mam kilka, ale niestety nie dało się bez kredytu, bo nikt mi nie umarł z fajnym spadkiem, mam rodzinę i dzieci, a to studnia bez dna, zarabiam nieźle, ale wciąż za mało, itp., itd. Gdybym był ascetą i nie miał dzieci i rodziny, to zakładam, że byłbym w stanie odłożyć przez całe życie zawodowe (20 lat) ok. 300.000 – 500.000 zł, ale moje życie przypominałoby farsę samotnego dorobkiewicza, bez żony i dzieci, bez wspomnień, wspólnych wakacji, niezapomnianych chwil spędzonych na łonie rodziny – w imię zakupu 5 kawalerek po 100.000 zł z potencjalnym dochodem 4.000 zł miesięcznie z ich wynajmu. Czy to tak się odbywa??? Czy może jest gdzieś błąd w moim rozumowaniu???

    1. Racja, mało kto pisze jak, ale pytanie we wpisie było o ilość a nie metody. Znam sporo osób, które mają po kilka mieszkań i w ogromnej większości są to mieszkania na kredyt. Tu podejrzewam, że nie jest inaczej – dlatego to robi takie wrażenie :) Ja też kupiłem oczywiście na kredyt.

      Także bez spiny, żadnego science-fiction tu nie ma :) Poza tym jestem przekonany, że mimo wszystko osoby tutaj się pojawiające są mocno niszowe i duża część z nich ma ponadprzeciętne dochody. BTW 70% nie tyra za 1170 PLN netto, sprawdź dane GUSu. Z tego co pamietam to jest bardziej coś w stylu 20%

      Pozdrawiam :)

  39. Panie Sławku a raport wyjściowy……

    RE: Waldek – u mnie to idzie wszystko na kredyt, ważniejszy jest dodani przepływ pieniężny na każdym mieszkaniu. Poźniej idzie to jak efekt kuli tylko zysk z wynajmu reinwestujesz w najem + zarobek z innego źródła
    i skąd jest to 70% ??? z moich znajomych tylko jeden zarabia poniżej 1200 zł, ale on ma 4 sklepy mięsne i masarnie

  40. A ja jestem na początku swojej wolności finansowej.Mam tylko jedną kawalerkę kupioną 2 tygodnie temu. Zarobki na poziomie 1800zł netto i kupiłem ją na kredyt z wkładem na poziomie 10% :)

  41. Można powiedzieć, że jestem również na początku drogi. Chciałbym odpowiedzieć Waldkowi (post z 01.10) skąd się biorą pieniądze na mieszkania. Na ten moment posiadam 3 mieszkania na wynajem i mam mocne postanowienie dokładania 1 mieszkania rocznie do całego biznesu. Mam 35 lat i zarobki powyżej przeciętnej, lecz żyję mocno “konsumpcyjnie”, a mieszkania są kupowane przy okazji i z mocnym wsparciem kredytowym- mój udział własny do każdego z nich to ok. 30-40 tys. zł.
    W moim mieście (140 t mieszkańców) średnia cena 40metrowego, dwupokojowego mieszkania to ok 120 tys. Ponieważ uwielbiam remonty i mam po mamusi :) trochę dobrego smaku, mieszkania ostatecznie są ciekawe i przyciągają uwagę najemców, pomimo użytych materiałów z niższej lub średniej półki cenowej.
    Dodam, że nie zależy mi na tym, aby w przeciągu najbliższych 10 lat zarabiać na tych mieszkaniach. Najwyższym celem jest spłata zobowiązania kredytowego ( zaciągniętego na max. 13-15 lat) przez najemcę. Z comiesięcznego najmu – ok. 1200zł pozostaje mi po opłaceniu czynszu, gazu, energii i oczywiście kredytu ok. 100- 200 zł luzu na niezapowiedziane usterki.
    Generalnie każde z mieszkań jest zakupem okazyjnym i z zamiarem remontu, więc ostatecznie i tak pomimo kredytu na większą część inwestycji pozostaje zarobek (ok. 20%) w postaci włożonej pracy, pomysłu i podniesienia standardu mieszkania.
    Tak naprawdę nie trzeba posiadać za dużo pieniędzy na inwestowanie w mieszkania. Jedyne co trzeba mieć to zdolność kredytowa i odwagę, aby postawić pierwszy krok. Uwierzcie w siebie i nie słuchajcie doradców, którzy boją się kredytów. Ja, gdy kupowałem pierwsze i drugie mieszkanie słyszałem przerażony głos ojca, który nie wierzył, że to się sprzęgnie i jednocześnie, że udźwignę finansowo spłatę kredytów, gdyby nie było najemców. Jakoś przez kilka ostatnich lat miałem może z 2 miesiące bez lokatorów, co jest chyba zasługą miejsca w centrum miasta i ciekawego wystroju wnętrz.
    Zawsze można sprzedać mieszkanie i pozbyć się problemu (ważne, aby zawsze mieć małą górkę w wartości mieszkania i w razie jakiegoś kataklizmu finansowego, móc szybko pozbyć się mieszkania, lekko poniżej aktualnych cen mieszkań).
    Życzę wiele powodzenia wszystkim Fridomaniakom i zachowaniem umiaru pomiędzy inwestowaniem, a korzystaniem z życia, póki mamy siłę jeszcze z niego brać pełnymi garściami. :)

  42. Witajcie, swoje pierwsze mieszkanie (kawalerka) kupiłam dokładnie rok temu, ale początkowo miałam wobec niego trochę inny plan: tanio kupić, tanio wyremontować i drożej sprzedać i w ten sposób obracać kapitałem. Planowany zysk wynosił 23 000 zł i praktycznie mi się to udało i to w zaledwie po tygodniu od wystawienia na sprzedaż, bo kawalerka jest na prawdę śliczna po remoncie. Na moje nieszczęście (lub jak teraz sobie myślę szczęście) kupujący się wycofali bo nie dostali kredytu. Później przez miesiąc przyjmowałam marudzących kupujących i doszłam do wniosku żeby jednak zmienić plan inwestowania. Zaczęłam wynajmować. Dziś dochodzę do wniosku, że to korzystniejszy model. Dlatego do końca roku planuję kupić drugą kawalerkę ew. dwa pokoje. Dziś trafiłam na tę stronę – świetnie zebrane informacje. Gratuluję i czytam dalej:)

    Aha i mam pytanie co myślicie o pierwszym modelu czyli obracanie nieruchomościami?

    1. Asiu, witam na fridomii, dziękuję za komplement i gratuluję Ci pierwszego zakupu.
      Model obracania nieruchomościami (z ang. flipping) służy pomnażaniu kapitału, bogaceniu się. Może być dobrą opcją dla osób, które mają początkowo niski kapitał. Natomiast samo obracanie nie doprowadzi do wolności finansowej. By ją osiągnąć, prędzej czy później należałoby kupić mieszkania i je wynajmować.
      Powodzenia!

  43. witam.
    To mój pierwszy komentarz na tej stronie.
    Czytam ją już jakiś czas.
    I chciałbym się dowiedzieć jak wybieracie miasta do inwestycji?? Czy inwestujecie w waszych miastach, czy też jakoś inaczej wybieracie. Ja mam gotówkę, ale nie wiem jakie miasto mam wybrać… I dlatego nie zacząłem jeszcze inwestować, może jakieś rady w tym temacie.
    Docelowo chciałbym mieć pasywne dochody 5 tys zł/mc z wynajmu.
    Jaki kapitał do tego potrzebuję??
    Prosze o opinie , będę z góry wdzięczny!

    1. Rentier, witam na łamach fridomii.
      Jeśli samemu będziesz zarządzał swoimi mieszkaniami na wynajem, to koniecznie skup się na mieście w którym mieszkasz. Jeśli może Ci pomóc w tym rodzina (pytanie jak długo), to możesz też rozważyć miasto, z którego pochodzisz (o ile mieszkasz w innym, i o ile zwroty są tam lepsze). Jeśli zamierzasz skorzystać z usługi typu Mzuri i masz zaufanie do tej firmy, to możesz zainwestować w dowolnym mieście, w którym działa dana firma.
      Ile potrzebujesz kapitału zależy m.in od tego w którym mieście zainwestujesz. Średni zwrot w Warszawie to 5-6%, ale w Katowicach czy Radomiu może być 7-8% lub nawet więcej, o ile oczywiście uda Ci się kupować okazje rynkowe, czyli mieszkania sprzedawane poniżej swojej rynkowej wartości.
      Powodzenia!!!

  44. Ja mogę tylko dodać, że inwestowanie w odległym miejscu od miejsca zamieszkania niejako “skazuje cię” na skorzystanie z usług np. Mzuri. Wyobraź sobie że masz umówionego chętnego najemcę do oglądania mieszkania, jedziesz daleko, a tu mija 10 minut, pół godziny, godzina, nikt nie przychodzi i przestaje odbierać telefon (dosyć częsta sytuacja). Twojego zmarnowanego czasu i nerwów nikt ci nie zwróci. Dlatego jeżeli samemu zamierzasz zawsze zarządzać swoimi mieszkaniami, kupuj tylko w tym mieście gdzie mieszkasz, żeby nie jeździć daleko na darmo. Jeżeli natomiast planujesz oddać mieszkanie w zarządzanie – kupuj tam tam gdzie działa dana firma i masz też jakąś gwarancję, że firma nie zniknie z danego miasta za krótki czas.

    Swoją drogą polecam usługi Mzuri. W moim mieście kupiłem kilka mieszkań (częścią z nich też zarządza Mzuri, a resztą będą zarządzali już niedługo), ale nie obawiałem się też i w celu pewnej dywersyfikacji kupiłem też 2 mieszkania w Łodzi i 1 w Warszawie. Nigdy nawet nie byłem w tych mieszkaniach, wszystko załatwiło Mzuri i działa to bardzo dobrze.

    1. Robert, dzięki za uzupełnienie mojej odpowiedzi oraz za ciepłe słowa pod adresem Mzuri. To bardzo miłe. Dzięki też za zaufanie wobec Mzuri. Będziemy robić wszystko by Twojego zaufania (oraz zaufania setek innych Klientów) nigdy nie zawieść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.