Czy Łódź będzie polskim Detroit?

7Łódź jest jedną z ważniejszych lokalizacji inwestycji, które Mzuri Investments oferuje swoim Klientom. Sami tam także inwestujemy, inwestuje tam Mzuri CFI 1. I namawiamy do tego innych. Wówczas, niekiedy słyszymy pełne niedowierzania “ŁÓDŹ?!?! Przecież to polskie Detroit!?!?!“.

Niestety Łódź ma bardzo słaby wizerunek, choć wydaje się, że administracja pani Zdanowskiej – prezydent tego miasta – podejmuje działania promujące Łódź. Ale PR to PR, a jak jest w rzeczywistości? Chciałbym przytoczyć kilka twardych faktów, które rozjaśnią wiedzę na ten temat i pozwolą na wyrobienie własnej opinii na temat przyszłości „ziemi obiecanej”. A do nich dorzucić jeszcze kilka własnych opinii i prognoz.

Opierając się na różnych źródłach (raporty firm konsultingowych, spotkania biznesowe, rozmowy z przedstawicielami Urzędu Miasta Łodzi) zebraliśmy w punktach argumenty, które wg mnie wskazują, że Łodzi nie raczej nie grozi los Detroit. I to nie tylko dlatego, że przemysłu samochodowego ani mistrza NBA (sprzed wielu lat) nigdy tam nie było.

Jak chyba wszyscy wiedzą Łódź jest trzecim największym miastem w Polsce pod względem liczby mieszkańców i jednym z największych w kraju ośrodków akademickich. Leży w centrum Polski przy skrzyżowaniu dwóch głównych autostrad, co wróży dobrze jej rozwojowi, zwłaszcza po ukończeniu połączenia północ – południe i obwodnicy miasta.

Mniej osób wie, że analitycy plasują Łódź w pierwszej piątce najlepiej rozwijających się miast w kraju biorąc pod uwagę m.in. takie aspekty jak kapitał ludzki i społeczny, wizerunek (to mnie akurat dziwi), jakość życia, infrastrukturę, działanie instytucji, atrakcyjność inwestycyjną, źródła finansowania. Ufam (to moja opinia, nie twardy fakt), że prowadzone obecnie w Łodzi inwestycje, m.in. drogowe oraz tzw. Nowe Centrum Łodzi  ( http://www.ncl.uml.lodz.pl/pl ), uczynią Łódź miejscem znacznie bardziej atrakcyjnym dla mieszkańców, niż to ma miejsce dzisiaj.

Ponadto Łódź przyciąga coraz więcej inwestycji, w tym z sektora SSC/BPO, który dla nas – inwestorów w mieszkania, jest szczególnie atrakcyjny, gdyż jego pracownicy są z reguły naszymi klientami. Wierzę też (to kolejna opinia), że wraz z planowanym na 2016 rok uruchomieniem szybkiego połączenia kolejowego między Łodzią a Warszawą (planowany czas podróży: ok. 60 min) będzie rosnąć liczba osób pracujących w Warszawie, ale mieszkających i wydających pieniądze w Łodzi. Niebagatelne znaczenie ma rozbieżność cen nieruchomości: za jedno mieszkanie w Warszawie można kupić dwa porównywalne w Łodzi (najem jest zaś tańszy tylko o ok. jedną trzecią).

I jeszcze parę słów o demografii: jak się niedawno dowiedziałem, wbrew obiegowym opiniom saldo migracji z Łodzi to jedynie minus 1643 osoby rocznie (znacznie mniej niż np. w Poznaniu – minus 2310 osób). W dodatku ok. 80% osób opuszczających Łódź przenosi się do jej miast satelickich pracując i wydając pieniądze w Łodzi. Cała metropolia łódzka jest przy tym obszarem w miarę stabilnym demograficznie. W grupie najbardziej perspektywicznej demograficznie – 20-29 lat – przeciętne saldo migracji jest dodatnie dla Łodzi i wynosi obecnie ok. 450-500 osób rocznie. Równoważy to w pełni ubytek migracyjny mieszkańców Łodzi w wieku 30-39 lat.

Dla mnie nie brzmi to jak “polskie Detroit”. I pewnie dlatego dalej szukamy kamienic i mieszkań w Łodzi, rekomendując inwestycje w tym mieście Klientom Mzuri Investments.

Last but not least: centrala operacyjna Mzuri znajduje się w Łodzi, tam urodził się Sławek a ja się tam wychowałem :) Ale to – mam nadzieję – nie wpłynęło na obiektywizm moich opinii – bo na fakty z pewnością nie.

 

Źródła:

  1.  Badania UŁ „Migracje mieszkańców Łodzi w latach 2008-2010” uzupełnianego sukcesywnie analizami ekspertów Uniwersytetu Łódzkiego w latach kolejnych. Udostępnione dzięki uprzejmości UM Łódź.
  2. Opracowanie PwC pt. „Raporty na temat wielkich miast Polski. Łódź.”.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

36 Responses

  1. Polskie Detroit czy inaczej “Znikające Miasto”to Częstochowa,w ciągu ostatnich lat z ok 300 tyś. zrobiło się 238 tyś.,według oficjalnych statystyk,nieoficjalne mówią o 190 tyś.,bo wielu zameldowanych jest za granicą, lub w innych polskich miastach i moim zdaniem jest to blisko prawdy.Prowadzimy tutaj rodzinny biznes, obserwujemy to co się dzieje z naszym miastem,płakać się chce,wszystko zamiera.To co było w latach 1990-2008 ,a teraz to po prostu degradacja,jest nie do uwierzenia.Nie chcę rozwijać wątku i opisywać szczegółów,bo nie o to chodzi,nie narzekam i daję sobie radę ,w warunkach jakie są,ale jest to przerażają

    1. Sławek, dzięki za Twoje obserwacje. Tak się składa, że właśnie jutro będę w Częstochowie. Ostatnio bywam tam 2-3 razy w roku i zauważyłem jedną rzecz. Częstochowa, Łódź i Szczecin zajmują miejsca na moim podium “narzekania na swoje miasto”. W żadnym innym znanym mi polskim mieście narzekań nie ma tak dużo jak w tych trzech.

      I nie wiem czy ludzie narzekają bo ich miasta słabo funkcjonują z jakichś (bliżej nieokreślonych) powodów, czy też powodem tego, że te miasta słabo funkcjonują jest wszechobecne narzekalstwo. Skłaniam się ku tej drugiej wersji. Nawet jeśli narzekalstwo nie było praprzyczyną problemów tych miast, to z pewnością mocno się do nich przyczynia. Taki rodzaj samospełniającej się przepowiedni. Percepcje czasami tworzą rzeczywistość.

      Jeśli młodzi ludzie zewsząd słyszą jak źle jest w ich mieście, to niczego nie próbują, a jak nawet próbują to szybko się poddają (mając tak wygodną wymówkę:-) i myślą o wyjeździe. A swoje niepowodzenia tłumaczą niesprzyjającym, wrogim otoczeniem. I utrwalają, betonują przyjęte stereotypy.

      Moja rada dla Częstochowian, Łodzian i Szczecinian: jeśli zdecydowaliście się pozostać w swoich miastach, to przestańcie narzekać. Zajmijcie się czymkolwiek innym:-) Zapraszam na spotkanie jutro na Politechnice Częstochowskiej:-)

      1. Jestem szczecinianinem.
        Niestety czuję, że Szczecin jest marginalizowany i lekceważony.
        Najlepszym tego dowodem jest to, że nie ma w nim oddziału Mzuri, a są w mniejszych miastach takich jak Radom, Bydgoszcz, Częstochowa, czy Lublin.
        Może sami jesteśmy sobie winni? Może nie ma wystarczająco dużo zainteresowanych usługami Mzuri w tym mieście, by opłacało się otwierać oddział? Może brakuje osób o odpowiednich kompetencjach by taki oddział poprowadzić?
        Mam mieszkanie w Szczecinie, które stoi od lat puste. Nie mogę nim sam zarządzać, bo mieszkam za granicą. Nie ufam zwykłym agencjom nieruchomości, bo uważam, że traktują najem po macoszemu. Widziałem, że pojawiła się ostatnio firma zarządzania najmem w moim mieście, ale jej oferta jakoś mnie nie przekonuje. Nie jestem pewien czy wiedzą, co robią -i co gorsze- czy za pół roku nie znikną z rynku.
        Wiem, że Mzuri nie zniknie i wiem, że usługi Mzuri są profesjonalne. Jak na razie bardzo dobrze mi się układa współpraca z oddziałem katowickim i rozważam sprzedaż swojego szczecińskiego mieszkania i zainwestowanie uzyskanych z niej środków na Śląsku.
        Trochę szkoda. Wolałbym inwestować w mieście, w którym się urodziłem. Jednak z zastaną rzeczywistością nie nie ma sensu się kłócić. Poza tym sentymenty nie są najlepszym doradcą w inwestycjach.

        Chyba dałem właśnie przykład typowo szczecińskiego malkontenctwa. ;)

        1. Jacku, jakiś czas temu byliśmy bliscy otwarcia oddziału w Szczecinie. Niestety nie udało nam się wówczas znaleźć odpowiedniej osoby, a gdy już znaleźliśmy to … zrezygnowała. Podobnie ma się sytuacja w Łodzi i w Częstochowie. Niby wysokie bezrobocie, ale kandydaci potrafią w ogóle nie przyjść na pierwszą rozmowę. Chyba dlatego, że dali sobie wmówić, że “bez znajomości nikt pracy nie dostanie”. Ręce opadają…

          Robimy w tej chwili drugie podejście do otwarcia Szczecina. Tym razem musi się udać. A zwlekaliśmy, bo Szczecin po prostu jest … daleko. W mniejszych miastach otwieraliśmy biura (przed Szczecinem), bo były osoby, które nas do tego … namówiły, przekazując nam pakiety swoich mieszkań pod opiekę:-)

          Dzięki też za ciepłe słowa pod adresem Mzuri. Cieszy mnie, że masz pozytywne doświadczenia – tak jest w przypadku zdecydowanej większości naszych kilkuset już Klientów. Potwierdzam też Twoje przypuszczenia, że jak już raz otworzymy oddział to nigdy go nie zamkniemy. Budujemy solidne podstawy i jesteśmy zdeterminowani by firmę rozwijać. My nie “próbujemy”, tylko konsekwentnie rozwijamy. Nawet jeśli czasami mamy mocno “pod górkę”:-)

      2. Zgadzam się Sławku z Tobą,
        samospełniająca się przepowiednia działa w pewien sposób,ale ja ze swojej rodziny i znajomych zostałem tu sam,większość wyjechała,trzyma mnie biznes i żona( hahaha),działanie i nadzieja że coś się wydarzy.

        Słyszy się o kolejnej fali emigracji ,nie dziwię się funt ,jak sam pisałeś jest po 5,80,a w Częstochowie pracy za najniższą pensję jak na lekarstwo.

        Jeszcze jedna ważna rzecz w Częstochowie:utrata województwa,ale to naprawdę za dużo pisać,na przykładzie swojego biznesu,firm,oraz instytucji które obsługiwałem,obserwowałem jak to się wszystko kurczy.Padł przemysł z którego słynęła Częstochowa,a jego brak powoduje odpływ ludzi itd.

        Nie narzekam to relacja na żywo.Działamy do końca naszej firmy ,albo naszego miasta,a później wyjedziemy,będziemy musieli wyjechać.

        Pozdrawiam.

        P.S.Szkoda że nie mogłem być na spotkaniu w Częstochowie,następnym razem jak będziesz Pod Jasną Górą,to zapraszam,do mojej restauracji.Zatem do zobaczenia na zlocie Mieszkanicznika lub w Częstochowie,moim Kochanym Mieście.

      1. Hubert, może za drogo chcesz wynająć, albo opis mieszkania nie jest atrakcyjny. Powodów dla których mieszkanie jest niewynajęte może być kilka tuzinów. W Mzuri właśnie tyle powodów rozpatrujemy gdy mieszkanie dłużej stoi. W Częstochowie opiekujemy się około 30-stoma mieszkaniami i w tej chwili puste jest jedno. Nie spodziewam się by najważniejszym powodem pustostanu był ten “że miasto wymiera”:-)

    1. Spędzamy dużo czasu (głównie weekendy, ale nie tylko) w miejscowości oddalonej od Częstochowy o 12 km. Przyglądamy się, zatem, temu rynkowi od kilku lat. To, co się rzuca w oczy, to duży biznes wokół Jasnej Góry i niepopularne decyzje władz z obozu lewicowego. Ta hybryda wprowadza dużo zamieszania i… życia w tym mieście.

      Przez długi czas remontowano wjazd od strony Warszawy i teraz jest świetnie. Kolejna ogromna inwestycja jest planowana na innym kluczowym skrzyżowaniu. Zatem rozwój ku uciesze stojących w korkach postępuje. Być może zamiast tych inwestycji, gdyby przy władzy była inna opcja polityczna, byłyby budowane kolejne ośrodki kultu? Kto wie.

      Z drugiej strony, bardzo ciężko funkcjonować tym,którzy nie są związani z nieopodatkowanym biznesem kościelnym. A wystarczy popatrzeć nie tylko na centrum, ale choćby droga na Opole – powstają kolejne domy “parafialne”. Kiedyś mnie dziwiło, że baza hotelowa w Częstochowie jest tak fatalnie rozwinięta, a przecież zwykły hotel nie ma tam racji bytu przy takiej konkurencji.

      Generalnie, to chyba cała Polska nam się wyludnia i tylko Warszawa puchnie? Czy tak nie jest? Zatem odwrócenie trendu ogólnopolskiego, to być może za poważne zadanie na dzisiejsze czasy?

  2. Prawda natomiast jest to, ze Łódź była niedawno 2 co do wielkości miastem w Polsce. a teraz trzecim (wyprzedził ją Kraków). Według prognoz niedługo będzie 4 (na 3 wskoczy Wrocław).

    natomiast porównywanie Łodzi i Detroit to pomyłka, są to dwa całkiem inne przypadki.

    PS. Warto też pamiętać że miasta w USA składają cie z centrum i przedmieści i o ile Detroit w 70 lat straciło 50% populacji (700 tys) to obszar aglomeracyjny powiększył się o 1,5 mln

    1. Patryk, Twoje rozważania idą w ciekawym kierunku. Jakiś czas temu byłem na konferencji gdzie jednym z panelistów był ktoś z UM Łodzi. Powiedział, że część polskich miast powiększa liczbę mieszkańców w nieco sztuczny sposób. Po prostu wchłaniają pobliskie miasteczka satelickie. Po prostu przesuwają granice i jednym ruchem “przybywa im” kilka-naście lub nawet – dziesiąt tysięcy mieszkańców. Nie wiem czy tak robi również Kraków czy Wrocław – jeśli ktoś wie, to może niech da nam znać. Łódź ze względów, których dziś nie pamiętam, nie zdecydowała się na tego typu kroki.

      W łódzkim biurze Łodzi pracuje kilkanaście osób, z czego prawie połowa mieszka poza granicami administracyjnymi miasta: co najmniej 2 w Zgierzu, 1 w Pabianicach, 1 czy 2 pod Strykowem i 1 gdzieś na wschód od granic miasta (nie pamiętam nazwy miejscowości), o innych przypadkach mogę nawet nie wiedzieć. Ciekawe, prawda?

      1. Zielona Góra właśnie wchłonęła okoliczne gminy i od razu stała się dużą metropolią ;-) Niedawno prezydent Poznania rzucił hasło, żeby Poznań wchłonął okoliczne mieściny takie jak Komorniki czy Suchy Las.

    2. Zapomniałem dodać. Na początku czerwca wybieram się do Kanady i USA, m.in do Detroit by na własne oczy przekonać się jak wygląda tamtejszy rynek najmu mieszkań:-)

        1. Adam, tak, mam bilet. Liczę na dobry mecz, na wygraną Biało-Czerwonych, ale też na fantastyczne stadionowe chóry Irlandczyków:-) No i oczywiście na ciekawe i inspirujące spotkanie irlandzkich Fridomiaczek i Fridomiaków w Dublinie:-) Zapraszam! Również kibiców, którzy przylecą specjalnie na mecz. Szczegóły miejsca spotkania podam wkrótce po prawej stronie bloga.

  3. Łodź przyciąga inwestycje ze względu na względnie tanią siłę roboczą i duża liczbę studentów którzy migrując do Łodzi często tutaj rozpoczynali swoją pierwszą pracę. Aktualnie liczba studentów spada, Łódź korzystając ze środków UE dużo remontuje ale to tylko kwestia czasu (około roku 2022) jak nastąpi tutaj mega zapaść, skończą się środki, skończy się praca i pieniądze, zostaną tylko montownie.
    Smutna to wizja ale prowadzę od dawna tutaj biznes jest tylko gorzej, gdyby nie rozszerzenie działalności o internet to bym musiał dawno zamknąć bo Łódź jest biedna, taka prawda.

    1. Sławku, z tego co się orientuję, rozwój zakupów przez internet jest tak postępujący, że mało jaki biznes sobie bez niego radzi. Idziesz, zatem, z duchem czasu, przystosowujesz się i to jest świetne.

  4. Pamiętam jak kiedyś podczas podobnej dyskusji na tym blogu wspominałem o znajomym z Łodzi, który wymienił sporo argumentów za tym, że powinienem tam zainwestować. Ostatnio po raz kolejny spędziłem w Łodzi służbowo kilka dni i znowu osoby tutaj mieszkające i pracujące zachwalały miasto z tytułu jego rozwoju i perspektyw. Zupełna sprzeczność z pesymistycznymi artykułami w prasie. Może ja spotykam tylko ludzi, którzy widzą szklankę pełną do połowy?

    Co do Częstochowy, zdaje się, że są wśród nas pewni eksperci, którzy powiedzą co nieco na ten temat:)

    1. Nibul,
      Wydaje mi się, że perspektywa Łodzian mieszkających w Łodzi zmienia się na bardziej optymistyczną niż jeszcze kilka lat temu – i to też dobrze wróży Łodzi! Ale rzeczywiście przed Łodzianami jeszcze kawał roboty związanej z PRem tego miasta.

      1. Ja inwestuje w Łodzi i dla mnie to będzie drugi Frankfurt a nie Detroit :-)
        Myślę, że zbieg 2ch głównych węzłów autostradowych przełoży się na napływ inwestorów z całej Europy.

  5. Osobiście jestem “krok przed” zainwestowaniem w Łodzi. Ciągle jednak mam pewne wątpliwości. Wynikające przede wszystkim z… bliskości Warszawy. Czy nie sądzicie, że szybkie połączenie kolejowe z Warszawą sprawi raczej, że Łódź stanie się mniej atrakcyjna z punktu widzenia inwestowania w mieszkania pod wynajem? Wydaje mi się, że osoby pracujące w Warszawie i dojeżdżające z Łodzi, to raczej te, które w Łodzi mieszkanie kupiły. Osoby wynajmujące chyba nie będą się decydowały na codzienne dojazdy w celu zaoszczędzenia kilkuset złotych na czynszu, biorąc pod uwagę zwiększone koszty dojazdu? Chyba, że “przeceniam” koszty dojazdu.
    Wie ktoś może ile obecnie kosztuje bilet miesięczny pozwalający dojeżdżać codziennie najszybszym kolejowym połączeniem z Łodzi do Warszawy i z powrotem?

    Inne moje obawy związane są właśnie z branżą SSC/BPO. Jak długo potrwa jeszcze “złoty okres” dla tego rynku? 5 lat, 10 lat? Zarobki w Polsce choć powoli, to jednak rosną, a tym samym atrakcyjność Polski dla SSC/BPO powoli spada. Czy w Łodzi powstają także nowe miejsca pracy w innych branżach?

    Z kolei to, co przemawia za Łodzią to położenie na skrzyżowaniu dwóch autostrad oraz – jak słyszałem (czy ktoś może potwierdzić?) – odradzanie się w Łodzi przemysłu odzieżowego.

    Krótki komentarz odnośnie Szczecina. Znam nieco to miasto i nie rozumiem dlaczego ono nie kwitnie. Wydaje się, że potencjał ma ogromny. Szczecin naprawdę powinien być polskim oknem na świat. Być może “przekleństwem” Szczecina jest to, co mogłoby być też jego szansą – bliskość Berlina? (czyli podobna sytuacja jak z Łodzią i Warszawą). Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że Szczecin jest często zapominany przez władze centralne z powodu swojego położenia na peryferiach Polski. Czyli znowu argument odległości, o którym wspomina Sławek.

    1. Łukasz,
      Ciekawa perspektywa. O ile się orientuję (dawno nie jechałem pociągiem na tej trasie), połączenie Łódź-Warszawa to dzisiaj ok. 25 zł w jedną stronę, ale przy kupnie biletu jednorazowego a nie miesięcznego (kiedyś takie były – czy są dzisiaj nie jestem pewien). Pytanie, czy cena ta utrzyma się w momencie uruchomienia szybszego połączenia.
      Moja opinia bazuje na tym, że gdy zaczynałem pracę i pociąg z Łodzi jechał bodaj 1h 40′ (kurcze, to już 20 lat temu…) sporo moich znajomych mieszkało w Łodzi i codziennie dojeżdżało do Warszawy. A było to w czasach gdy o telepracy nikt poza futurystami nawet nie myślał. Tak więc zakładam, że gdy jechać się będzie 70 minut – tyle co z Białołęki czy Łomianek do centrum Warszawy w godzinach szczytu – a do tego można będzie dzień czy dwa w tygodniu popracować zostając w domu (ok, zgadzam się, że nie wszystkie zawody dają taką możliwość, ale niektóre tak), to opcja mieszkania w Łodzi będzie tym atrakcyjniejsza.
      Odnośnie BPO/SSC i Twoich obaw – myślę, że są tylko częściowo uzasadnione. A to dlatego, że zmienia się mocno charakter centrów w Polsce. Jeszcze parę lat temu w takim centrum Philipsa w Łodzi wykonywano przede wszystkim proste księgowania. Dzisiaj helikopterowa gałąź Airbusa otwiera centrum inżynierskie. Oczywiście, podejrzewam, że element kosztowy jest wciąż obecny w tej decyzji, ale niebagatelne znaczenie ma poziom wykształcenia polskich inżynierów. A to nie wyjątek – centra zakładane przez firmy takie jak McKinsey (bodaj we Wrocławiu), PwC (Katowice i Trójmiasto) czy UBS (chyba też Wrocław) zatrudniają wysoko wykwalifikowanych analityków, księgowych czy specjalistów od modelowania ryzyka bankowego. Ten trend jest wyraźnie widoczny.
      O odradzaniu się przemysłu odzieżowego w Łodzi nie słyszałem i, szczerze mówiąc, w kontekście różnicy wynagrodzeń między Łodzią a Bangladeszem, Wietnamem czy Chinami ciężko mi weń uwierzyć. Chyba że mówimy o projektowaniu i marketingu a nie produkcji. Ale może się mylę?

      1. Co do przemysłu odzieżowego w Łodzi, mogę potwierdzić, że się odradza w swojej szwalniczej części. Tkaniny kupowane na wspomnianych rynkach – głównie w Chinach, służą do szycia naszej polskiej rozmiarówki i powstają już nawet prywatne kolekcje. Ostatnio robiłam sesję zdjęciową kolekcji ubranek dla dziewczynek autorstwa mojej koleżanki. Wierzę, że będzie to kierunek dla Łodzi i innych miast.

  6. Narzekających na potworne perspektywy demograficzne dla Łodzi pocieszę pytaniem:
    Czy czynsze najmu mieszkań w Łodzi były wyższe w roku 2000 (gdzie było 0,8 mln mieszkańców) czy dziś gdy jest ich “tylko” 0,7mln. Straciliśmy już jedną ósmą populacji a czynsze poszły w górę, pustostany są na niskim poziomie,a rentowności na wysokim.

  7. sadze ze juz od dawna nie powinno sie uzywac danych liczbowych odnosnie tylko miast (np podane ujemne saldo migracji z Poznania). kompletnie to wypacza rzeczywisty rozwoj aglomeracji. na przykladzie mojego miasta (Poznan) widac to chyba najbardziej – wszedzie info ze miasto ma ujemna migracje, jednak nikt jendoczesnie nie podaje danych o powiecie ktory jest najszybiej rosnącym w Polsce, cała aglomeracja wg roznych szacunków ma ok 900 -1,1 mln osob.

    pojedyncze miasta juz od dawna nie istnieja, sa aglomeracjami. ludzie nie wyprowadzaja sie z Poznania czy innego miasta do np Wawy czy Wiednia tylko na obrzeza do powiatu. bardzo mnie to dziwi ze nikt o tym nie mowi/pisze szczegolnie w tzw mainstream;ie:) czyli nie tutaj:)

    pzdr

    1. Flow, dodam jeszcze do tego co piszesz, że choć nie wierzę w teorie spiskowe, to wydaje mi się, że wśród dziennikarzy i innych osób kształtujących opinię publiczną mamy wielu patriotów, uważających że Polacy muszą rodzić więcej białych, katolickich dzieci by Polski nie zalała fala czarnych muzułmanów:-). Może to i słuszne, nie wiem, ale inwestor nie powinien ulegać tym nastrojom i emocjom. Choć oczywiście nie twierdzę, że inwestorzy nie powinni mieć dzieci:-)))

      1. mam podobne wrazenie.
        lobbuje mocno za otwarciem granic. tylko i wylacznie imigracja do Polski pozwoli nam sie nadal dobrze rozwijac. W Poznaniu i okolicahc pracuje juz mnostwo Ukraincow i to wcale nie na najnizszych stanowiskach, biznes zawsze reaguje 10 x szybciej niz politycy wiec taki stan rzecz dziala tylko na korzysc.

        ps. orotdoksyjnych muzumalnow to moze nie za bardzo bym widzial:)

    1. Adam, to zjawisko można zaobserwować już od dość dawna. Wystarczy być na Dworcu Centralnym w W-wie w godzinach porannych:-) Spodziewam się, że po zakończeniu remontu torów na odcinku Skierniewice – Łódź, gdy czas podróży pomiędzy W-wą i Łodzią skróci się do 70 minut, takich osób przybędzie.

      Słyszałem też z dobrze poinformowanych źródeł o zjawisku odwrotnym – o kimś kto mieszka w Warszawie i codziennie dojeżdża do pracy w Łodzi, w jednym z centrów BPO. Opowiedział mi o tym prezes owej spółki BPO. Ale to jest oczywiście tylko ciekawostka, a nie zjawisko masowe.

  8. Nigdy chyba nie zrozumiem argumentu, że “Szczecin jest za daleko”. Za daleko od czego? Polska ma taki obszar jaki ma – trudno. Triest od Rzymu jest oddalony m.in tak samo jak Szczecin od Warszawy. A jednak Rzym nie lekceważy Triestu, bo “jest za daleko”. A Warszawa owszem. Może to wciąż kompleks “solicy na dorobku”? Może miasta chcą się dowartościować lekceważąc wybrany ośrodek? Marsylia jest od Paryża jeszcze dalej…
    Nawet te osławione “pięć godzin jazdy pociągiem na trasie Warszawa-Szczecin” to też naprawdę taka karkołomna odległość?…I w sumie to chyba żaden interes dla kraju w którym się lekceważy takie miasto – 3 pod względem terytorialnym, 7 pod względem liczby mieszkańców.
    Szczecin jest mniej więcej odpowiednikiem Bolonii we Włoszech, Strasburga we Francji, Liverpoolu w GB, Goteborga w Szwecji… Jaka jest ranga tamtych miast w swoich krajach, a jaka Szczecina?
    Jestem szczecinianinem, nie jestem raczej malkontentem, ale faktem jest, że media ogólnopolskie (warszawskie), wiele firm i organizacji Szczecin lekceważy i nie ma ochoty rozpoznać potencjału.

  9. @Łukasz

    piszesz, że dziwisz się dlaczego Szczecin nie kwietnie i że ma ogromny potencjał. Fakt, do rozkwitu mojemu rodzinnemu miastu jeszcze daleko, choć coś się tu już zaczyna dziać. Szcz. musi wreszcie odpalić, bo po prostu jest to największa na tym sporym terenie aglomeracja, a przygranicznym Niemcom również zależy, żeby był to mocny ośrodek.
    Nie cierpię “teorii spiskowych”, ale czasem można było odnosić wrażenie, że niektóre nieco mniej niż Wawa oddalone od Szczecina polskie miasta trochę się boją tego potencjału. Do Gdańska, do Poznania, do Wrocławia zawsze szły większe środki – kiedyś na kulturę (teraz też tak jest), potem unijne, w dystrybucji wpływów i środków Szczecin zawsze przegrywał i przegrywa np. z Wrocławiem – miastem jednak o podobnej “poniemieckiej” historii i wielkości.
    Położenie Szczecina jest karkołomne – dla Warszawy “peryferyjne”, z punktu widzenia naszego miejsca bliżej tu do Skandynawii, Berlina czy Hamburga niż np. z Gdańska..
    Jednak dużym problemem wewnętrznym Szczecina jest polityczna i społeczna bierność jego mieszkańców przy jednocześnie wysokich wymaganiach stawianych zarządowi miasta. I, faktycznie, narzekanie jest wszechobecne. Ale i , trzeba przyznać, rozgoryczenie “miasta niekochanego”. Szczecin chciałby zapewne mieć choć odrobinę tak pozytywnego pijaru jaki od lat ma np. Wrocław :)

    1. Krystian, dzięki za linka do ciekawego artykułu. A jak jest w rzeczywistości w Detroit przekonam się na własne oczy – mam nadzieję – już w tym tygodniu. Zdam relację:-)

Skomentuj Sławek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.