29 maja – Dzień Wolności Finansowej

Dokładnie 6 lat temu, piątek 29 maja był moim ostatnim dniem w pracy. Tak naprawdę to tego dnia w ogóle nie pracowałem. Rano oddałem swoje wynajmowane w Bukareszcie mieszkanie właścicielowi (bardzo żałował, że go opuszczam, bo w Rumunii zaczynał się kryzys) i poszedłem do biura Deloitte pożegnać się z moim zespołem konsultingowym oraz z partnerami z innych działów. Pojechałem na lotnisko, a stamtąd samolotem do Warszawy. Wieczorem w Warszawie miałem imprezę pożegnalną z koleżankami i kolegami z Deloitte Polska oraz byłego Andersen Business Consulting.  Wraz z wybiciem północy poczułem się … całkowicie wolnym emerytem.

Dzień 29 maja stał się od tego czasu tak samo ważnym dniem jak dzień moich urodzin lub Nowy Rok. Jest to mój prywatny Dzień Wolności Finansowej.

Swój Dzień Wolności obchodziłem w tym roku w Monachium. Stolica Bawarii kojarzy mi się z wolnością z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, była tu przez wiele lat siedziba rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa, które przez lata nadawało informacje bez cenzury do Rodaków w komunistycznej Polsce. Po drugie, Bawarczycy są bogaci i mogą podróżować po Europie, po świecie, nie musieli się przejmować pieniędzmi. Zamożność widać było na każdym kroku. Szła ona w parze z radością życia, z wzajemną serdecznością, z chęcią niesienia pomocy. Ze wszechobecnym “Gruss Gott”, którym nieznajomi pozdrawiają się na ulicy, w sklepie czy w autobusie. Po trzecie, będąc studentem często (po kilka razy w roku) przyjeżdżałem do Monachium z Warszawy, bo przez wiele lat mieszkała tutaj moja Mama.

Ówczesna przepaść pomiędzy Warszawą, a Monachium była przeogromna. By pokonać owe 1200 km trzeba było przekroczyć dwie granice państwowe i zaopatrzyć się wcześniej w dwie wizy. W przypadku obywateli Polski – w nrd-owską i w niemiecką, w moim przypadku w nrd-owską i powrotną polską (jako obywatel Kenii nie potrzebowałem wizy do Niemiec). Zupełnie inaczej wyglądały sklepy, ulice, inaczej byli ubrani ludzie. Było czysto i schludnie. Po ulicach jeździły inne samochody, w sklepach można było kupić różne “egzotyczne” produkty typu soki w kartonach, batoniki Mars, Sneakers, itp, lub chusteczki do nosa zapakowane w estetyczne foliowe torebeczki. Ceny też były dość kosmiczne w porównaniu z polskimi. Monachium było miastem dostatku i wolności. Dziś widać, że ta przepaść została w dużej mierze zasypana. A warszawskie metro jest o wiele czystsze od monachijskiego.

Ze względu chyba na RWE, pomiędzy Warszawą a Monachium nie było wówczas bezpośrednich połączeń lotniczych, ani nawet kolejowych. Odwiedzając Mamę jeździłem najczęściej pociągami przesiadając się albo w Berlinie Zachodnim, albo w Górlitz, albo w Pradze czeskiej.  Podróż trwała wiele, wiele godzin i była bardzo męcząca. Zazdrościłem wtedy Niemcom, niemieckiej marki, a dziś cieszymy się w Polsce, że mamy złotówkę zamiast Euro. Niemcy się kiedyś z Polaków śmiali, dziś “Polnische Wirtschaft” jest komplementem, a nie obelgą. W kioskach i sklepikach dla fanów Bayernu Monachium dobrze sprzedają się szaliki z podobizną Lewandowskiego. Więcej nas dziś łączy z Niemcami (gospodarczo, politycznie, militarnie, sportowo, kulturowo) niż z Rosjanami. Czasy się zmieniły.

Ale wracając do głównego tematu tego wpisu, może za jakiś czas – jeśli się zgodzicie – ustanowimy 29 maja Dniem Wolności Finansowej dla wszystkich Fridomiaczek i Fridomiaków? Mam nadzieję, że będzie nas wielu, coraz więcej i więcej.

Moc serdeczności. Sukcesów i wolności!

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

11 Responses

  1. Cześć Sławku!

    Przed wszystkim wielkie gratulacje konsekwencji działania i chęci dzielenia się tym z innymi.

    Korzystając z okazji chciałem zapytać jak udaje Ci się łączyć emeryturę z byciem udziałowcem w swoich spółkach?A przede wszystkim tak intensywne podróżowanie i cieszenie się z życia?

    Czy będą na wakacjach/podróży jesteś pod telefonem? Odbierasz firmowe emaile?
    Rozumiem, że masz Prezesa który kieruje działalnością operacyjną Twoich firm, ale jako udziałowiec i członek zarządu pewnie masz nadal jakieś obowiązki w firmie? Choćby udział w WZA.

    Pytam bo mi samemu udało się przekazać działalność operacyjną w firmie, ale nadal niestety decyzje strategiczne podejmuje samodzielnie. Co znacznie utrudnia przejście na emeryturę :)

    Wszystkiego dobrego,
    Art

    1. Art, dzięki za odwiedzenie fridomii oraz za ciepłe słowa.

      Jeśli chodzi o moje zaangażowanie w Mzuri, to miało ono różne fazy. Na początku angazowałem się tylko 1-2 dni w miesiącu, sprawy operacyjne pozostawiając moim wspólnikom i zajmując się głównie sprawami operacyjnymi. Po jakiś 2-3 latach bardzo szybkiego wzrostu oraz w obliczu zmian kadrowych, mieliśmy jakieś problemy operacyjne w Mzuri więc musiałem się zaangażować również (bardzo niechętnie) w sprawy operacyjne.

      Teraz kryzys został opanowany. Wprowadziliśmy m.in pośredni szczebel zarządzania. Wdrażamy nowy system IT. Ustabilizowała się kadra Mzuri. Mamy dwóch bardzo doświadczonych i zaangażowanych prezesów (wszyscy trzej znamy się z początków działania firmy Andersen w Polsce), wspieranych przez bardzo kompetentnych członków zarządu.

      Ja nadal jestem intensywnie zaangażowany w rozwój działań strategicznych (m.in Mzuri Crowd Fund Investing) oraz PR i marketing, ale tylko do połowy października. Od połowy października zaczynam realizować swój plan “zimowania w tropikach). Pozostanę jednak przewodniczącym RN, którą niedługo stworzymy. Raz w miesiącu będę uczestniczyć (przez Skype) w spotkaniach zarządu. Będę też dostępny w razie jakiś poważnych decyzji.

      Warto dodać, że już prawie połowa spośród około 65 współpracowników Mzuri jest wspólnikami firmy. Oczywiście wszyscy członkowie zarządu również. Tak więc stanowi to podstawę tego by ludzie mieli świadomość tego, że pracują na swoją przyszłość, a nie na moją:-).

      Niedawno mieliśmy kolejne spotkanie integracyjne współpracowników Mzuri – robimy je co pół roku. To wspaniały zespół – i nie ma takiego drugiego w Polsce w naszej branży:-)

  2. Wykorzystaliśmy szansę jaką dał nam 1989. I dostaliśmy, o 50 lat spóźniony Plan Marshalla. Jesteśmy dobrym przykładem co można zrobić z krajem, który się wyrwał spod ruskiego buta. Wstąpiliśmy do UE, bo tego chcieliśmy, a nie ktoś nas siłą zmusił i dusił nasz rozwój przez tyle lat.
    Jest jeszcze wiele do zrobienia, ale jestem dumny z mojego kraju.

  3. Slawek
    Fajnie ze promujesz ten dzien. Maj to miesiac zakochanych wiec pasuje.
    Majac strategie jestesmy w stanie oszacowac rok, moze kwartal osiagniecia niezaleznosci finansowej, drugi etap do wolnosc finansowa. Ja postanowilem ze bedzie to data z dnia w ktorym kumulacja kreatywnosci pozwolila mi opracowac strategie osiagniecia wolnosci finansowej, oczywiscie zwiazane jest to z kamperowaniem.
    Jestem za ustanowieniem takiego dnia! Szacun.
    Marcin
    Tychy

    1. Marcin, trzymam kciuki za to by dzien Twojej wolności finansowej był niezbyt odległy w czasie. Powodzenia!!!

  4. Mój dzień wolności finansowej wypadł na 6 kwietnia (2015 r.) i stan ten trwa jak na razie dopiero dwa miesiące ;-) Jakoś żyję i mam się nieźle!

  5. Sławek, a jak łączysz koncepcje podróżowania pół roku z rodzina ? Czy dzieci są już samodzielne czy zostają same z żona ? No i czy żona tez będzie z Tobą jeździć ?

    1. Tomku, moje dzieci są już w pełni dorosłymi osobami. Ojciec nie jest im już potrzebny na co dzień:-) Żona będzie jeździć ze mną. Chyba:-)

    2. No właśnie, to jest ważny element wolności. Ja materialnie jestem wolny, ale mam małe dzieci i gdybym chciał wdrożyć Twój model to gdzieś za 16 lat :)

Skomentuj tomasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.