Finansowe wsparcie dla stowarzyszenia NowoczesnaPL.org

Miałem okazję poznać osobiście wielu polityków w Kenii, w Polsce, w Jordanii, w Rumunii, Bułgarii i w innych krajach. Było to przy okazji rozwijania Forum Kenijsko-Polskiego, przy okazji pracy w konsultingu, przy innych okazjach. Nie mam o klasie politycznej dobrego zdania (chyba najsensowniejsi ze wszystkich mi znanych byli politycy w … Jordanii) – zwykle jest to gromadka zadufanych w sobie nieudaczników z przerośniętymi ego, którzy władzę jaka wpadła w ich ręce wykorzystują dla swoich własnych osobistych celów, a nie po to by służyć swoim narodom. Dla swoich politycznych geszeftów są skłonni poświęcić wszelkie wartości. Zamiast myśleć dużymi kategoriami (siedzą najwyżej skąd powinni najdalej widzieć), ich myśli są zatrważająco karłowate. Ich wizje wydają się kończyć na plecach tych innych nieudaczników, którym wyborcy akurat powierzyli więcej swoich głosów wyborczych.

Nie potrzebuję od polityków wsparcia. Nie oczekuję od nich pomocy w czymkolwiek oprócz chronienia polskich granic, dbania o podstawowe bezpieczeństwo wewnętrzne, ułatwiania budowy infrastruktury, dbania o praworządność. Nie chcę żadnych danin, subwencji, programów pomocowych, bo wiem, że politycy to najczęściej gołodupcy, którzy nawet na utrzymanie siebie i własnych rodzin, sięgają do mojej i Twojej kieszeni po kasę. Bez tego nie byliby w stanie funkcjonować. Jak tacy ludzie mogliby być w stanie pomóc mnie lub Tobie?

W związku z tym, nie angażowałem się też dotąd politycznie w żaden inny sposób, niż poprzez regularny udział w wyborach. Mam prawie 100%-ową osobistą frekwencję wyborczą, nawet gdy byłem poza granicami Polski. Głosowałem więc kilkukrotnie w Bukareszcie, 2 razy w Londynie, po razie w Wilnie, w St.Petersburgu, w Pretorii, a także – ostatnio – we Wrocławiu. Nie zniechęcałem się nawet tym, że zwykle kandydaci, których wspierałem swoim głosem przegrywali.  Trudno. Chciałem im swoim głosem dodać otuchy do dalszych działań.

Podobnie będzie w kolejnych wyborach, parlamentarnych, które Prezydent Komorowski wczoraj zapowiedział na 25 października. Wiem, że partia, na którą oddam swój głos najprawdopodobniej wyborów nie wygra. Liczę na to, że choć uda jej się przekroczyć próg wyborczy i oby z jak najlepszym wynikiem.

Zwykle nie deklarowałem ani publicznie ani nawet swoim znajomym czy rodzinie na kogo mam zamiar oddać swój głos w wyborach. Uważałem, że to prywatna sprawa każdego z nas. I nadal tak uważam. Unikałem jak ognia politycznych sporów na łamach fridomii. W polskiej cyberprzestrzeni istnieje wystarczająco wiele blogów o charakterze politycznym i fridomia się do nich nie zalicza. Niemniej postanowiłem tym razem upublicznić mój wybór.

Zamierzam nie tylko oddać swój głos na NowoczesnaPL (o ile nie stracą do 25 X mojego zaufania jakąś wypowiedzią czy działaniem), ale zrobić coś czego jeszcze nigdy wcześniej nie zrobiłem – wesprzeć ich finansowo w kwocie kilku tysięcy złotych.  Zrobię też kolejną nową dla mnie rzecz – Was też spróbuję zachęcić do zrobienia podobnie.

Dlaczego?

Wróciłem właśnie z Kongresu Programowego NowczesnejPL. Event oczywiście o wiele skromniejszy niż Kongresy naszych Dużych Partii, ale i tak robiący spore wrażenie. Nie tyle obecnością ponad 300 osób. Ale też ich elegancją, wyważeniem, widoczną w ich oczach troską o losy Polski. Przemawiał Ryszard Petru – lider Stowarzyszenia, Paweł Rabiej (jedyna osoba oprócz Ryszarda Petru, którą miałem okazję wcześniej osobiście poznać) i ponad tuzin innych osób, które po raz pierwszy widziałem na oczy. Wśród nich byli przedsiębiorcy, animatorzy kultury, samorządowiec, nauczycielka z 33-letnim stażem, 22-letni student i działacz Forum Młodych Lewiatan, prawniczka z Biura Rzecznika Obywatelskiego, ekonomiści i naukowcy. Nie politycy, nie celebryci, ale tzw “zwykli” Polacy. I pewnie właśnie dlatego mówili bardzo sensownie.

Liderzy Nowoczesnej przeprowadzili ponad 800 spotkań konsultacyjnych, w których wzięło udział ponad 15 tyś osób. Dodatkowe kilka tysięcy wypełniło rozbudowaną ankietę. Dzięki tym konsultacjom, ponoć największych w dotychczasowej historii Polski (aż dziw, że wystarczy 20 tyś osób by pobić rekord:-) powstała całkiem kompletna mapa wyzwań stojących przed Polską. Większość bardzo oczywistych dla każdego z nas. Większość proponowanych rozwiązań owych wyzwań też nie jest całkiem nowa. Bo trudno o absolutne nowości – wystarczy tylko mieć chęć i odwagę by wdrożyć te oczywiste rozwiązania w życie. Mimo to i tak dostrzegłem pewne nowości:

1. Kultura dialogu politycznego. Choć Ryszard i inni mówcy czasami odwoływali się do innych partii, to raczej było to utrzymane w klimacie prześmiewczym. Nie było agresji czy chamstwa, do którego przyzwyczaili się politycy establishmentu.

2. Całościowa wizja. 20 lat temu polityków łączyła wizja wprowadzenia Polski do struktur NATO oraz UE. Dziś takiej wizji brakuje. Wizją NowoczesnejPL jest by w Polsce żyło nam się na takim samym poziomie jak w Niemczech. Niby prosta wizja, ale dlaczego nikt jej wcześniej nie sformułował?

3. Kompletność programu. Choć program został zawarty w zwięzłych 7 programach cząstkowych, to wydawał się pokrywać większość z aspektów życia społecznego. Była nawet mowa o promocji mieszkań na wynajem dla młodych ludzi. Nie miałem z tym nic wspólnego:-)

4. Rozróżnienie w programach na cele doraźne i przyszłościowe. Np w ramach kształcenia Polaków z języka angielskiego doraźnie można – bezkosztowo – zastąpić dubbing w tv i kinach, napisami (tak jak jest to robione w Skandynawii), a długofalowo trzeba wprowadzić powszechny program nauki języka angielskiego w szkołach wiejskich.

5. Był jeden element Programu, który mnie pozytywnie zaskoczył. Nikt przedtem tak wyraźnie jak NowoczesnaPL nie wyjaśnił mi roli kultury w rozwoju gospodarczym i zapewnieniu wzrostu kreatywności. W czasie 4-5 minut wystąpienia ekspertki ds kultury, zrozumiałem, że inwestowanie w kulturę po prostu się opłaca:-)

6. Nowe twarze. Oprócz Ryszarda oraz Pawła (których obu, nota bene, bardzo wysoko cenię) nie znałem wcześniej nikogo z mówców. Nie rozpoznałem też wśród publiczności żadnych twarzy znanych polityków lub innych celebrytów. Zwykle doświadczenie jest cenne, ale chyba w końcu nadszedł czas byśmy dali zarządzać krajem osobom doświadczonym w zarządzaniu, a nie doświadczonym jedynie w wygrywaniu wyborów.

7. Przepraszam, było wystąpienie bardzo znanego polityka. Przez kilka minut z ekranu puszczona została wypowiedź  Guy Verhofstadt, byłego premiera Belgii. Nie wiem na ile został wcześniej zbriefowany przez wysłanników Nowoczesnej, a na ile mówił “od serca”. Tak czy inaczej nie było to zwykłe kurtuazyjne, dyplomatyczne bla-bla-bla. Jego obawy wobec rządów PO lub PiS były bardzo konkretne, a jego diagnoza i remedium dla Polski bardzo trafne. I bardzo zgodne z Programem Nowoczesnej. Życzenia sukcesów dla Ryszarda też wydawały się szczere i autentyczne.

Poza tym była mowa o upraszczaniu przepisów, o zmniejszaniu obciążeń podatkowych, o konieczności zmiany podejścia urzędników do przedsiębiorców, o likwidacji przywilejów emerytalnych, o zwiększaniu roli samorządów, o konieczności przyśpieszenia wzrostu gospodarczego, o zrównaniu płac kobiet i mężczyzn, o wprowadzeniu kadencyjności posłów, o umożliwieniu głosowania przez internet, o konieczności wzięcia przez Polskę współodpowiedzialności za rozwój całej UE oraz o tuzinach innych sensownych działań. Nie pamiętam by przy jakimkolwiek postulacie zazgrzytało mi choć raz w zębach.

Jakiś czas temu, obiecywałem na łamach fridomii, że jeśli ktoś z Was założy Polską Partię Przedsiębiorczości, to może liczyć na moje zdecydowane poparcie. NowoczesnaPL pewnie nie do końca jest partią przedsiębiorców, ale z całej dostępnej oferty politycznej jest temu najbliższa. I to właśnie dlatego zdecydowałem się ją poprzeć finansowo i to dlatego Was zachęcam do podobnego wsparcia.

Po co? Po to, by Ryszard Petru, Paweł Rabiej i cała Nowoczesna Drużyna się nie zniechęcała i by jeszcze gorliwiej walczyła o jak najlepszy wynik w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Bo czuję że ich dobry wynik wyborczy będzie korzystny nie tylko dla nich samych, ale też dla naszego kraju.  Wspieram ich finansowo po to by ułatwić im kampanię wyborczą. By dodać im determinacji. By pokazać im, że obdarzam ich zaufaniem. By poczuli brzemię tego zaufania. By nabrali jeszcze większego przekonania, że jest w Polsce wiele osób, które są gotowe nie tylko narzekać, ale też coś zrobić dla unowocześnienia swojej Ojczyzny. By podpisać z nimi swoisty niepisany kontrakt – głos wyborczy mógłbym Wam oddać za obietnice wyborcze; kasę oddaję jako zaliczkę na realizację obietnic wyborczych.

Wreszcie też po to, by nasze niezadowolenie z obecnej klasy politycznej przybrało twarz Ryszarda Petru, a nie Syrizy, Podemos, Frontu Narodowego, UKIP lub twarzy innych awanturników. Lepiej by o losach Polski współdecydował były pracownik Banku Światowego i Wielkiej Czwórki niż – z całym szacunkiem dla jego dorobku muzycznego – były rockman.

Do boju Nowocześni!

Nim finansowo wesprzecie Nowoczesną, zapoznajcie się oczywiście z ich programem (ciekaw jestem ile w dzisiejszych serwisach informacyjnych będzie mowy o Kongresie, w którym dziś uczestniczyłem?), pójdźcie na ich spotkania konsultacyjne. Podejmijcie świadomą decyzję. Ja też tak zrobiłem. Nie mogłem się wybrać na ich Kongres Założycielski (byłem wtedy w Kanadzie), więc wybrałem się dziś. I było warto, pomimo tego, że moje konto bankowe uszczupli się w poniedziałek o kilka tysięcy złotych. Wierzę, że jest to lepsza inwestycja w przyszłość Polski niż te setki tysięcy złotych, które oddałem dotąd do państwowej kasy w postaci podatków:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

31 Responses

  1. Sławku na kogo głosowałeś w wyborach prezydenckich a wcześniej parlamentarnych? Jestem młodym wyborcą więc liczę się z głosem kogoś doświadczonego. Pozdrawiam

    1. Maciek, w ostatnich wyborach prezydenckich na Bronisława Komorowskiego, a w poprzednich wyborach parlamentarnych – nie pamiętam. Zwykle słucham tego co mówią kandydaci i zastanawiam się na ile są zdeterminowani by swoje postulaty wdrażać w życie.

      1. w kontekście zachwytów nad tym co proponuje NPL informacja o głosowaniu na zwykłego szkodnika o ograniczonych horyzontach intelektualnych (jeśli o intelekcie odważy,y sie mówić w tym przypadku) jest kompromitująca

        1. Mi, będę rad ze swojego życia jeśli w dniu mojej śmierci jedynymi kompromitacjami na moim koncie będą wybory, których dokonałem przy urnach wyborczych:-) I Tobie życzę tego samego:-)

  2. witam,

    Sławku, bardzo fajny wpis.

    mam 38 lat i od pewnego czasu dojrzewam politycznie, o ile można tak napisać. samą polityką się nie interesuję, ale ekonomią (zarabianiem) już tak. chcąc nie chcąc edukując się ekonomicznie w pewnym momencie dochodzi się do tematu polityki.

    nie mam zamiaru pisać o swoich preferencjach, ale państwo powinno mieć za zadanie zapewnić bezpieczeństwo przed zagrożeniem militarnym z zewnątrz – wojsko, spokój wewnętrzny – policja i równość obywateli wobec prawa – sądy (+ samo prawo). i nic więcej. NIC! reszta to ingerencja w wolny rynek, która zawsze przeszkadza.

    nie są to moje wnioski. jednym z pierwszych, który, o tym mówił ł był Fryderyk Bastiat i jego metafora Co widać i czego nie widać oraz Petycja producentów świec. całe życie poświęcił na walkę o wolny rynek a jak socjalistycznym krajem jest Francja to widać gołym okiem.

    ingerencję i szkodliwość polityki w stosunku do rynku znakomicie opisuje Hazlit w W ekonomii w jednej lekcji, spis treści: http://www.mises.sklep.pl/ksiazki/26-ekonomia-w-jednej-lekcji-oprawa-twarda.html

    innym przykładem “tłumaczenia” szkodliwego wpływu polityki na wolny rynek jest twórczość Ayn Rand, która była orędowniczką filozofii obiektywizmu i indywidualizmu. polecałem kiedyś Żródło i Atlas zbuntowany (Atlas jest drugą po Biblii pod względem popularności książką w USA – ale czy to się przekłada na związek ekonomia – polityka?)

    wymienianie źródeł wiedzy zakończę poleceniem audycji Janka Fijora (celowo pomijam “pana” – jeszcze gotów się obrazić :) w radiu kontestacja. kilkuletni cykl audycji, które przerodziły się w luźne pogadanki, ale są życiowo prawdziwe i bez ogródek, zwykłym językiem mówią jak jest.

    patrząc przez pryzmat ekonomiczny na niedawne wybory prezydenckie byłem przerażony skalą i rodzajem obietnic (na szczęście wiadomo jak jest ze słownością polityków). dawanie pieniędzy za to tylko, że ktoś ma dzieci, albo zbrojenie się na potęgę to dla mnie drogi donikąd. niedługo wybory parlamentarne i znów festiwal obietnic w pełni, ale co gorsza są to obietnice bez sensu zarówno ekonomicznego jak i zwykłego – logicznego.

    dla mnie jedyna różnica pomiędzy czołowymi partiami jest taka, że jedni afiszują się z wartościami katolickimi. żeby było jasne – nie mam nic przeciwko wartością katolickim, nasza kultura się z nich wywodzi i jest wręcz nierozerwalnie z nimi związana, ale nijak się to ma np. do obrońców krzyża czy innych rewelacji. wiara to bardzo osobista rzecz i nie powinna być mieszana z polityką. obie partie są bardzo socjalistyczne, a jak coś jest wspólne to wiadomo… a jak nie wiadomo to polecam poczytać o eksperymentach psychologicznych, które dotyczą kolektywu, a które pokazują kilka ciekawych rzeczy, np. wyrównywanie oceny zaliczeniowej w pewnej grupie studentów zakończyło się tym, że w semestrze każde kolejne zaliczenie wypadało gorzej a o eksperymencie zrobiło się głośno, bo cały rok “oblał”.

    oglądanie tv przypomina coraz bardziej czytanie kolejnych rozdziałów Atlasa zbuntowanego, przykładem niech będzie Grecja – 300 mld długu i pożyczają kolejne 80 mld (aczkolwiek tu chodzi o przejęcie majątku za te długi). w komentarzach w sieci ktoś zapytał retorycznie o to kto i skąd ma pieniądze, żeby ciągle wszystkim pożyczać?

    nowoczesna.pl podoba mi się, chociaż to nie “moja” partia, ale ważne jest, żeby głosować zgodnie ze swoimi przekonaniami. nie wiem, czy “moje” ugrupowanie wejdzie do parlamentu, a jeżeli to czy będzie się liczyć na scenie politycznej, ale zagłosuję na nich bo takie mam przekonanie (oparte m.in. na swojej edukacji ekonomicznej).

    ogólnie społeczeństwo jest otumanione (o to zresztą chodzi topowym politykom). czasem w dyskusjach z żoną zastanawiamy się co i kiedy się zmieni. wiadomo, większość narzeka na istniejący stan rzeczy (np. na biurokrację), ale wybór pomiędzy PO i PIS nijak nie zmieni tej biurokracji (chociaż nie do końca, prawdopodobnie ją zwiększy). ktoś kto ma firmę “nie widzi” ile jest bzdurnych przepisów, bo zajmuje się tym księgowa, owszem – wie, że podatki się zmieniają w szczegółach co chwila, ale nie wie ile czasu (i pieniędzy) księgowa poświęca na dokształcanie się. podobnie z innymi rzeczami, np. wynajmowaniem prawnika, który sprawę załatwi, ale to w jakim gąszczu niejasności się porusza to wie tylko on.

    jestem nauczycielem, uczę np. o formach podatków od nieruchomości. kiedyś zrobiłem mały eksperyment i oznajmiłem uczniom, że podatek katastralny w wysokości 2% spowoduje, że w ciągu życia będą musieli w podatkach zarobić i oddać państwu równowartość całej nieruchomości, co w stosunku do płaconych obecnie ok. 200 zł za dom rocznie jest kolosalna różnicą. reakcja? żadna, po prostu żadna.

    mamy z żoną taką konkluzję, że obecnie ludzie się ruszą tylko w przypadku głodu (co jest raczej mało prawdopodobne, przypomnę, że strajki za komuny były spowodowane podwyżkami cen żywności i jej brakiem) albo (tu czarny humor), gdy odetną ich od internetu (jako przykład ruch przeciwko ACTA).

    kontrprzykłady? zagarnięcie oszczędności na Cyprze – jakieś protesty były, ale bez skutku, Grecja, gdzie w referendum odmówiono reform, a następnie wprowadzono jeszcze ostrzejszy plan zmian. a u nas? przetransferowano środki na emerytury, jakiś tam sprzeciw był, ale kto o tym pamięta. z tymi środkami to jest humorystyczna sprawa, bo czasem dostaję z ZUSu wyciąg o jakiś zgromadzonych funduszach. przez ponad 10 lat pracy (od zakończenia studiów) zgromadzili mi tyle ile odkładam(y) w ciągu pół roku. żałosne.

    podsumowując politycy to zarządzający wielką firmą – Polską, i lepiej, żeby to byli (parafrazując pojęcie technokracji) ekonokraci niż karierowicze i Dyzmowie. jeszcze raz polecam Ekonomię w jednej lekcji, bo ta książka jak żadna łączy ekonomię z polityką a jednocześnie pokazuje jak bardzo ekonomia jest niszczona przez polityków. niestety te prawdy są znane od kilkudziesięciu lat a mimo to społeczeństwo pozostaje na nie głuche, ale trzeba o tym mówić, jak będzie świadomość to kolejne będą zmiany.

    pozdrawiam, Sławek S.

    1. Sławek, dzięki za Twoją analizę oraz postulat. Jest on pewnie tak samo nierealny do spełnienia jak mój postulat byśmy rządzenie krajem wyoutsource’owali do ekspertów. Np ministrem zdrowia powinien zostać jakiś Szwajcar z ministerialnym doświadczeniem, a ministerstwo budowy dróg objąć jakiś były minister transportu Tajlandii lub Chin. Wyłonieni w międzynarodowych konkursach otrzymaliby konkretne zadania do wykonania, pełnię swobody do podejmowania rozporządzeń i konkretne wyniki do osiągnięcia w ciągu 5 lat. Ale niestety to utopia…

  3. No coz jestem stalym obserwatorem portalu FRI….ale zeby uprawiac tu polityke i to jeszcze na partie korporacjonistow tego sie nie spodziewalem .toz to Unia wolnosci -bis.Nie dziekuje.ZENADA!!!!!!!!!!!

    1. Arkan, przykro mi, że Ciebie zażenowałem. Miałem świadomość, że zejście z płotu jest dla mnie pewnym ryzykiem. Z drugiej strony, postanowiłem przestać narzekać na mierność polityków i zrobić przy okazji zbliżających się wyborów coś więcej niż oddać swój głos na daną partię.

  4. były rockman…, były aktor Ronald Reagan okazał się jednym z najlepszych prezydentów USA w historii, więc wykształcenie, dorobek naukowy, itp. może wręcz przeszkadzać, Kukiz w przeciwieństwie do Petru może nie wiedzieć że “czegoś się nie da zrobić”, a poza tym jestem zawsze zdziwiony jak mało jesteśmy w stanie skorzystać z osiągnięć innych nacji w rozwiązywaniu różnych problemów i po prostu kopiować pewne dobre rozwiązania już gdzieś funkcjonujące- więc plus za te Niemcy jako wzorzec

  5. Ten sam Petru namawiał ludzi przez szereg lat do brania kredytów w CHF, a sam szybko przewalutował swój kredyt na PLN juz w pazdzierniku 2008.

    Jak dla mnie nie jest on zbyt wiarygodny.

    1. Tomku, nie znałem tego aspektu. Może dlatego, że nigdy nie rozważałem kredytu w CHF? Czy po październiku 2008 (gdy jak mówisz przewalutował swój kredyt) dalej namawiał do brania kredytów w CHF? Wg mnie dopiero takie postępowanie byłoby dyskredytujące…

    2. mniej wiecej wtedy bralem kredyt w CHF i jakos sobie tego nie przypominam.
      zreszta jakie to ma znaczenie skoro ruch SNB w stycznu zaskoczyl caly swiat?
      zadnego nie ma znaczenia, ot po prostu kolejny czarny labedz.

    3. przewalutował, bo miał o tym pojęcie, ale po przewalutowaniu już nie namawiał do franka !!!! i przez to nie traci na wiarygodności

    4. W październiku 2008 kurs CHFPLN wzrósł o ponad 25%.

      Nie mam żadnego interesu bronić R.Petru i w gruncie rzeczy niewiele mnie obchodzi, co zrobił ze swoim własnym kredytem…. ale być może, powtarzam, być może, jako człowiek potrafiący liczyć i widząc, że kredyt, w ciągu zaledwie 1 miesiąca, powiększył mu się o 1/4 po prostu wziął stop-lossa, w odróżnieniu do innych kredytobiorców frankowych, którzy machnęli ręką i powiedzieli sobie w duchu ,,,eee tam, jakoś to będzie!”.

      W Nowoczesnej podoba mi się natomiast to, że wielu z działaczy jest kimś w swoim życiu, w odróżnieniu do wielu, jak nie większości obecnych posłów – którzy poza Sejmem są nikim.

  6. Petru miał już okazję rządzić razem z Balcerowiczem w latach 1997-2000. Efekt gigantyczna dziura budżetowa ujawniona przez Bauca.

    Do tego w 2011 roku zachęcał do brania kredytu we frankach, a sam w 2008 roku przewalutował go na złotówki.
    http://www.rp.pl/artykul/1214638.html

    Dlaczego tym razem ludzie mieliby mu zaufać? Dla mnie ten człowiek jest niewiarygodny.

    1. Marek, nie chcę stać się rzecznikiem prasowym Ryszarda Petru, ale akurat miałem okazję go poznać osobiście gdy był asystentem Balcerowicza. Realizowaliśmy wtedy projekt dla Ministerstwa Finansów (projekt finansowany przez jedną z amerykańskich organizacji pomocowych). Wyglądał wtedy bardzo młodo (być może była to jego pierwsza praca) i nie sądzę by prof Balcerowicz jakoś mocno kierował się zdaniem młodego asystenta. Twierdzenie, że rządził wraz z Balcerowiczem wydaje mi się mocno na wyrost.

      A to, że ponoć “w 2011 roku poinformował, że kurs franka już nie wzrośnie” brzmi wręcz kuriozalnie. “Poinformować” nie mógłby nawet prezes banku Szwajcarii, bo sam też nie mógłby mieć pewności. Nawet jeśli się tak wypowiedział (nieodpowiedzialnie) to nie wiemy czy nie było to wyrwane z kontekstu (czasami tak bywa), albo się po prostu mógł pomylić. Dla mnie dyskredytująca byłaby sytuacja gdyby Petru wiedział, że kurs wzrośnie (a tego wiedzieć nie mógł no bo chyba nie jest wróżbitą, ani nie ma możliwości podróżowania w czasie), a mówił że się utrzyma lub spadnie bo miał w tym jakąś osobistą korzyść. Korzyścią mogła być chęć przypodobania się swojemu pracodawcy (nie wiem w którym banku wówczas pracował), ale wiedzy tej mieć nie mógł.

      Obawiam się, że każdej osobie można coś zarzucić. Każdy popełnia błędy. Każdą wypowiedź można wyjąć z kontekstu i nadać jej kontekst dowolnie wybrany. Każdej osobie można przypisać jakąś fałszywą intencję i w tym świetle zdyskredytować. Osoby, które zaciągnęły kredyty w CHF nie powinny szukać winy u Petru czy u kogokolwiek innego. To była ich samodzielna decyzja – chyba nikt nikogo do brania kredytu nie zmuszał.

      Myśląc o wyborze premiera nie szukam kogoś kto będzie dla mnie wyrocznią moralną, osobą krystalicznie czystą. Szukam osoby, która ma determinację do tego by wdrożyć zmiany, które uważam za nieodzowne. Fajnie, żeby przy okazji miał nieskazitelny charakter. Ale obawiam się, że każdy z nas żyjących tu na ziemi jest grzesznikiem i świętego nie znajdziemy by go obsadzić w roli premiera:-) Ani nawet osoby krystalicznie czystej, bez jakiejkolwiek skazy, bo takie raczej wolą siedzieć na pustelni niż w Sejmie:-(

      1. “Twierdzenie, że rządził wraz z Balcerowiczem wydaje mi się mocno na wyrost”.

        A w swojej książce Ryszard Petru opisuje siebie następująco: “Był współautorem reformy emerytalnej z 1999 roku”.

        1. Nibul, tak się składa, że kiedyś, dawno temu próbowałem pomóc ZUS-owi się zmodernizować. Projekt był sfinansowany przez bank Światowy. Niewiele z tego projektu wyszło, nasze rekomendacje w większości pozostały niewdrożone. Gdyby wyszło, pewnie bym się w CV tym chwalił pisząc, że byłem “współautorem” przemian ZUS-u. Niemniej decyzje podejmował prezes ZUS-u, Minister Pracy i Polityki Socjalnej, a w dalszej kolejności Premier. Moje współautorstwo w żaden sposób nie przekłada się na “współrządzenie”. Gdybym miał wówczas jakąkolwiek decyzyjność (choćby najmniejszą), to może dziś ZUS nieco sprawniej by funkcjonował:-) “Współautorstwo” nie zawsze przekłada się na “współrządzenie”/ Nie wiem czy tak było w przypadku Pana Petru, ale bardzo bym się zdziwił gdyby było inaczej.

  7. Sławek mam nadzieje ze zdawales sobie sprawe co twoj wpis moze wywolac…i niektore komentarze tego jawnie dowodza. jedno jest pewne kazdy ma swoj rozum i niech zgodnie z nim postepuje. osobiscie bede glosowal na NowoczesnaPL nie dlatego ze calkowicie sie z nimi zgadzam, ale dlatego ze wreszcie powialo swiezoscia…Polacy to dziwny narod, wiekszosc potrafi tylko narzekac, a zeby narzekajacy zrobili cos konstruktywnego to juz im sie nie chce…od poczatku wiadomo bylo ze glownym atakiem na Petru bedzie ze byl zwiazany z Balcerowiczem…wiec sie pytam i co z tego? kto jest w stanie powiedziec gdzie bylibysmy gdyby nie reformy Balcerowicza…w Polsce nie krytykuje sie tych co nic nie robia…co do kredytow w CHF…ludzie brali bo im sie to najzwyczaniej oplacalo…placili nizsze raty niz przy kredytach PLN i dlatego tak chetnie je brali…nikt im nie kazal tego robic…sami ponosza odpowiedzialnosc za swoje decyzje…nikt im nie zabranial przewalutowywac w miedzy czasie kredytow…przeciez tez mogli to zrobic…swoja droga pamietam opinie tych co brali kredyty w CHF ze bioracy w PLN sa frajerami bo przeciez musza placic wyzsze raty. kolejna kwestia kredyt bierze sie na 30 lat trzeba w tej perspektywie czasowej liczyc czy komus sie bardziej oplacilo czy nie, tylko ze nikt o takich rzeczach nie pamieta, a wszystkich boli ze przeciez tyle splacamy i mamy wiecej dlugu niz na poczatku. no coz “madry polak po szkodzie”
    a o wiarygodnosci przekonamy sie jak/jesli Nowoczesna wejdzie do sejmu…bo jak na razie to wiarygodnych poslow ja nie widze.

    1. Michał, masz rację. Od nowych kandydatów na posłów wymaga się wiarygodności. I słusznie. Ale co z obecnymi? Kto im ufa? Wielu z tych, którzy jeździli na wydumane wycieczki parlamentarne i jeszcze przy tym oszukiwali w rozliczeniach i tak się dostaną do Sejmu, bo będą “jedynkami” na listach wyborczych swoich partii. Ci, którzy obiecywali jedno, a robili co innego lub nic nie robili, też się dostaną. Ci, którzy będą obsadzać stanowiska w państwowych spółkach nie zgodnie z kompetencjami i doświadczeniem, tylko “po kolesiowsku” też się dostaną do Sejmu.

      Tak czy inaczej, od nauczyciela wymagam tego by kochał dzieci, od lekarza – empatii, od sędziego – sprawiedliwości, od sportowca – zaangażowania w treningi, od strażaka – poświęcenia, od pisarza – kreatywności. A od polityka – przede wszystkim wizji oraz skuteczności w jej wdrażaniu. Wzorców moralnych wolałbym poszukać wśród mnichów, a nie wśród polityków.

      1. “(…) i tak się dostaną do Sejmu, bo będą „jedynkami” na listach wyborczych swoich partii”.

        Którym to stwierdzeniem promujesz Sławku główny postulat kandydata, którego zdyskredytowałeś w swoim wpisie:)

    1. Krzysztof, dzięki za podesłanie linka. Warto się dzielić informacjami, bo to pomoże dokonać lepszego wyboru.

      Zgadzam się z częścią obserwacji owego dziennikarza z Podziemnej TV, ale część jego krytyki wydaje mi się nieścisła lub nieco oderwana od realiów. Chociażby krytyka postulatu Petru dot. likwidacji KRUS i przeniesienia rolników do ZUS. Fajniej byłoby przenieść nas wszystkich do KRUS i zlikwidować ZUS byśmy mieli niższe obciążenia składkowe. Zgadzam się. Tylko powstaje pytanie z czego obecnym emerytom wypłacano by świadczenia.

      Poza tym autor wypowiedzi mówi na końcu, że nie możemy zaufać żadnemu politykowi. Pewnie ma rację. Ale co z tą racją zrobić w praktyce? Zbojkotować wybory i polityków? Niestety nasza konstytucja nie przewiduje głosowania nad tym czy chcemy mieć polityków czy nie. Daje nam jedynie wybór mniejszego zła. I wydaje mi się, że z uwzględnieniem tych obaw, o których mówi autor nagrania, Nowoczesna daje szanse (być może okaże się fałszywą szansą) na coś innego, na coś lepszego. Być może nawet na to byśmy – zgodnie z wizją Petru – żyli w Polsce na takim samym poziomie jak Niemcy. Do osiągnięcia tego celu, bardziej potrzebne jest by politycy nam mniej przeszkadzali niż to, że coś dla nas i za nas zrobią.

  8. Cześć,
    mam wrażenie, że bardzo wiele osób za bardzo przecenia politykę. Prawda jest taka, że w polsce zwykli ludzie tj. sędziowie, prawnicy, bankierzy, urzędnicy itd. działają “upośledzenie” i nawet magik polityk tego nie zmieni. Problem nie leży w politykach, politycy są tylko odzwierciedleniem społeczeństwa. Nie wiem dlaczego bardzo wiele osób tego nie rozumie. Jeśli polacy jako społeczeństwo się polepszą to mogę wam obiecać, że będziemy mieli o wiele lepszych polityków. Więc proszę przestańcie ciągle mówić “jak przyjdzie ta partia albo tamta będzie lepiej”. Nie, nie będzie. Będzie lepiej tylko wtedy kiedy psychika społeczeństwa się zmieni a jak to osiągnąć ah chciałbym szczerze mówiąc wiedzieć ale nie mam pojęcia. Tzn. mam. Wystarczy większość polaków wysłać za granicę do krajów bardziej rozwiniętych i po 10-15 latach jak wrócą będą w stanie coś zmienić o ile wrócą…..

    1. ,,Problem nie leży w politykach, politycy są tylko odzwierciedleniem społeczeństwa. ” – jest dokładnie tak jak mówisz. Problem w tym, że ci co wyjechali i zaznali tzw. lepszego życia, już tutaj nie wróci. A takie ruchy jak Nowoczesna nie dostaną większości, bo społeczeństwo jako całość nie lubi głosować na kogoś mądrzejszego od siebie, tylko woli na swojaków, radykałów, ostentacyjnie pobożnych, a nawet na łamiących prawo.

  9. Dla mnie pierwszym wyborem politycznym jest Korwin, ale Petru jest na drugim miejscu. Nie dlatego, że ma jakiś super program i mnie do siebie przekonuje – po prostu to jedyne liberalne opcje w Polsce. Liczyłem bardzo na Gowina i jego Polskę Razem, ale zawiodłem się na całej linii jak chyba większość wyborców liberalnych gospodarczo z lekkim.

    Petru ma tę przewagę nad Korwinem, że nie jest kontrowersyjny w swoich wypowiedziach, ale nie ma również wiernych wyborców jak Korwin którzy są żelaznym elektoratem.

    Niestety (choć mam nadzieję, że się mylę) nie wróżę wielkiego sukcesu formacji R.Petru – mentalność niewolnicza zaczyna być w Polsce coraz bardziej popularna i mało kto chce brać odpowiedzialność za własne czyny – nawet moi w miarę rozsądni znajomi często mówią: Państwo powinno to, albo powinno tamto, albo robi za mało itd.

    Niestety z takim myśleniem daleko nie zajdziemy. Groźni są również pseudoliberałowie, którzy mówią o wolnym rynku, wolności ogólnie pojętej itd, ale idą po dotacje, zasiłki i inne. Mówiąc, że trzeba “doić system”.

    Niestety działania polityków są odzwierciedleniem oczekiwań społeczeństwa i gdy nawet pseudowolnorynkowcy chcą “doić system” to zawsze znajdą się chętni by im to umożliwić.

    Ja płacę podatki bo muszę (na niektóre rzeczy chcę płacić), ale nie oczekuje od Państwa niczego oprócz obrony fizycznej przed agresorem wewnętrznym jak i zewnętrznym. Dużo się dyskutuje o polityce że ten to nam zrobi dobrze, a ten nie. Proponuję aby każdy zaczął od siebie i po prostu dawał coś od siebie społeczeństwu zamiast tylko oczekiwać że system da się wydoić.

    Jakby każdy wymagał przede wszystkim od siebie to świat byłby wspaniały :)

    1. Grzesiek, zgadzam się w pełni z drugą częścią Twojej wypowiedzi. Co do Korwina, to bardzo mi zgrzyta w zębach, gdy słyszę z jego ust, że kobiety są kimś gorszym, gdy pochwala politykę Rosji, gdy salutuje w nazistowski sposób, gdy szczyci się tym, że kogoś spoliczkował. Zamiast jego eleganckiej muchy, widzę słomę wystającą z butów:-)

      Poza tym jest mistrzem braku skuteczności. Pomimo swojego – jak to nazywasz – żelaznego elektoratu od dziesiątek lat, nie jest w stanie wpływać na decyzje w Sejmie. A chyba to powinno być aspiracją polityka. Bo to że ma największe czytelnictwo spośród blogów polityków, oznacza, że jest dobrym publicystą. Ale czy jest skutecznym politykiem?

  10. Tutaj akurat się zgodzę bo bardziej widzę Korwina jako kontrowersyjnego publicystę, który wspierałby innych polityków liberalnych nie odstraszających wyborców. Mógłby zwyczajnie mówić głośno to co politykom czasami nie wypada lub nie chcą powiedzieć, aby nie odstraszyć ludzi.

    A co do wypowiedzi Korwina o kobietach to temat był już tyle razy wałkowany i ludzie czepiają się jego wyrwanej z kontekstu wypowiedzi. Jako ciekawostkę warto zauważyć, że największymi sponsorami jego kampanii prezydenckiej były kobiety, a wśród moich koleżanek jest takich, które głosują na Korwina.

    Korwin mówi że kobieta powinna mieć wybór: robić karierę czy wychowywać dzieci. Choć oczywiście nie bronię go za wszelką cenę bo czasami mógłby się ugryźć w język.

    Co do hajlowania to nawet na Forum Żydów Polskich ukazała się publikacja broniąca Korwina więc myślę, że ludzie zbytnio skupili się na formie zamiast na treści.

    Mnie Korwin zraził nieco do siebie wypowiedzią, że mężczyzna ma prawo zdradzać kobietę i mało brakowało a za tą wypowiedź straciłby mój głos bo uważam, że zdrada małżeńska jest czymś skrajnie hańbiącym i wciąż właśnie za tą wypowiedź waham się czy dalej na niego głosować

    1. Grzesiek, jak sam przyznajesz, Korwin ma niebywały dar utrudniania swoim sympatykom głosowania na niego w wyborach:-)

      1. Co ciekawe, widzę że oceniamy polityków głównie przez ich osobiste poglądy, światopogląd i moralność. Przykładowo Korwin komuś się nie podoba, bo mówi o swoim poglądzie o zdradzaniu żony.

        Tymczasem polityka powinniśmy oceniać raczej po kompetencjach i osiągnięciach. Głosuję na danego gościa po to, żeby coś osiągnął i pokazał co umie na danym stanowisku (poseł, radny itd.). Jakie znaczenie dla sprawowania stanowiska ma czyjś pogląd na temat zdradzania żony? Albo mówienia że kobieta ma się spełniać w kuchni? Niech sobie gada, przecież polityk i w ogóle państwo nie ma kompetencji (na szczęście), żeby rozkazywać ludziom jak mają żyć, czy mają się zdradzać, albo czy kobiety mają pracować czy siedzieć w kuchni.

        Czy świetny merytorycznie prezydent albo premier, który wyprowadził kraj z kryzysu, zbudował tysiące km autostrad, obniżył podatki, zlikwidował dług publiczny, miałby być skreślony tylko dlatego, że ma jakiś dziwny pogląd w prywatnej sprawie np. o zdradzaniu żony? Według mnie nie. Mamy prawo do prywatności i w zasadzie nie powinniśmy się interesować czy dany polityk zdradził żonę czy nie. Równie dobrze moglibyśmy czepiać się jakiegoś polityka, bo nie poszedł na niedzielną mszę.

        1. Robert, w sumie masz rację. Z drugiej strony, lepiej by polityk nie zabierał głosu w kwestiach niemerytorycznych. Tyle tylko, że obawiam się, że w takiej sytuacji nasi politycy musieliby chyba zamilknąć. Nie wydaje mi się by ich kompetencje i dotychczasowe osiągnięcia pozwalały im na jakieś merytoryczne dyskusje.

Skomentuj Maciek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.