Życie polega na ciągłej zmianie. Niemowlak staje się dzieckiem, dziecko – nastolatkiem; nastolatek – osobą dorosła, młodzi ludzie stają się rodzicami. I tak dalej. Sam przechodziłem te zmiany – tak jak my wszyscy – już wielokrotnie. Jest to normalny proces życia.
Zastanawiam się czy wchodzenie w nowy etap życia jest punktem w czasie czy też pewnym procesem rozłożonym w czasie? Niektóre zmiany mają ewidentnie charakter punktowy, np większość pamięta dzień, w którym wstąpili w związek małżeński i z narzeczonych przeobrazili się w małżeństwo; albo swój pierwszy dzień pracy. Natomiast większość zmian to raczej procesy rozłożone w czasie. Może to też zależeć od konkretnego człowieka. Niektórzy w sposób zdecydowany, bez oglądania się za sobą, pewnym krokiem wkraczają w nową fazę. Inni mają wątpliwości, ociągają się, wkładają jeden paluszek nim wskoczą na główkę do basenu. Może się to też zmieniać u konkretnego człowieka w czasie. O ile moja ostatnia zmiana, 6,5 roku temu, była zmianą, która zaszła konkretnego dnia (29 maja 2009 roku), to już obecna zmiana jest rozłożona w czasie.
Kilka tygodni temu skończyłem 50-tkę. Okazało się, ze data urodzin nie wyznaczyła w sposób jednoznaczny punktu wkroczenia w kolejną fazę mojego życia. To raczej dziś tak naprawdę czuję silny wiatr życiowej zmiany. Jestem w drodze do Singapuru. Nie licząc okresów gdy mieszkałem na stałe w Kenii, pierwszą zimę spędzę całą w tropikach. Cieszę się na owe 31 st C w Mieście Lwa. Będę się tam uczyć języka chińskiego przez niemal 4 miesiące. To dla mnie coś zupełnie nowego. Wracam na studia w trybie dziennym:-) Nie licząc krótkiej przygody z językiem japońskim w czasach studenckich, będę się uczył swojego pierwszego azjatyckiego języka – czuję przed tym wyzwaniem pewien respekt. Pożegnałem się z team’em Mzuri na całą zimę, czego wcześniej nie robiłem. Będę się mógł całkowicie wyłączyć z działalności operacyjnej firmy, którą pomagałem budować przez ostatnie prawie 6 lat. Będę miał jeszcze więcej niż dotąd wolnego czasu i swobody, jeszcze mniej obowiązków i spotkań. Już się czuję nieco bardziej wolny. Kolejny miesiąc spędzimy z moją żoną w trybie 24/7, ciągle rzem. Będziemy mieli okazję porozmawiać o wszystkim.
Nawet nie potrafię jeszcze nazwać tej nowej fazy życia, w którą właśnie wkraczam, ale czuję, że będzie jeszcze fajniejsza niż poprzednia. Czuję, że najlepsze jest zdecydowanie przede mną. Trzymajcie proszę kciuki za to, by moje przeczucia się sprawdziły.
Wam też życzę by najlepsze było jeszcze przed Wami. By każda kolejna faza życia okazywała się ciekawsza. Trzymam kciuki:-)
2 Responses
Sławek pozostaje mi w imieniu czytelników fridomia.pl życzyć Tobie: wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia… upsss, sorry: w nowej fazie życia :-)
P.S.
Mateusz Grzesiak też pisał, że planuje wyjechać z rodziną do Chin żeby uczyć się Mandaryńskiego.
P.S. 2
Znam fajny – moim zdaniem – blog pary Polaków mieszkających w Singapurze:
http://azjatyckicukier.blogspot.co.uk/search/label/%C5%BCycie%20w%20Singapurze
P.S. 3
A niektórzy około 50-tki dochodzą do najlepszej formy fizycznej w życiu:
https://www.youtube.com/watch?v=EjoOGI40OeM
SWid, duże dzięki. Za życzenia, za linki – bardzo ciekawe. Za życzliwość.
PS Nowa faza życia mi się podoba. So far, so good:-)