Kilka dni temu napisał do nas młody Fridomiak, któremu zaproponowałem by podzielił się swoim planem na życie z nami wszystkimi. Oto pierwszy wpis Huberta, w którym opisuje swój plan i zadaje kilka pytań bardziej doświadczonym Fridomiakom. Mam nadzieję, że odpowiecie oraz że Hubert będzie regularnie do nas pisywał byśmy mogli Jego postępy śledzić na bieżąco. Dał sobie 12 lat na osiągnięcie pełnej (lub przynajmniej częściowej) wolności finansowej.
Hubert, dzięki za zaakceptowanie mojej propozycji. Mam nadzieję, że znajdziesz tu na fridomii wiele przydatnych Ci podpowiedzi. Mam nadzieję, że będziesz nam regularnie zdawał relację z postępów. Trzymam życzliwie kciuki:-)
Cześć Sławku!
Tak jak obiecałem piszę do Ciebie w celu opisania mojego małego, szaleńczego pomysłu na życie.
Jestem Hubert, mam 18 lat, w listopadzie 19 a moją pierwszą nieruchomość pod wynajem planuję kupić do 20 roku życia.
Od lat już kilku kocham podróże. Zwiedziłem na stopa chyba cały zachód Polski, za granicą byłem tylko z 3 razy i to z rodzicami… wiecie jak to jest, raz w roku uzbierają trochę pieniążków i całą rodziną jedziemy w jakieś “egzotyczne” miejsce. Nienawidziłem tego, wtedy byłem młodszy to też inaczej ale siedzenie dupą do góry i nie opuszczanie nawet hotelu to dla mnie strata czasu. Więc po co wtedy wyjeżdżać za granicę? By płacić więcej za taki sam basen, jaki można mieć tutaj, na miejscu w Polsce? Od 2-3 lat z nimi nie wyjeżdżam, zostaję w domu, w ten sposób uświadomiłem sobie, że nie chcę być jak oni.
To był główny powód dlaczego zainteresowałem się tematem jak zarabiać pieniądze będąc daleko od własnego miejsca zamieszkania i spędzając czas na podróży, na koncertach, czytając książki czy robiąc inne przyjemności. Chciałem zarabiać pieniądze nie musząc wtedy siedzieć w pracy po 8 godzin dziennie tylko robić to co kocham, bez przerwy a nie tylko raz w roku i tylko przez tydzień…
Od lat wiedziałem, że pracując dla kogoś będę nieszczęśliwy oraz nie będę mógł robić tego na co mam ochotę (taki jakiś buntownik ze mnie, od małego) i marzyłem o własnej firmie bo wg. mnie tylko tak można zarabiać “prawdziwe” pieniądze. Tutaj limit jest ustalany przez Ciebie, Twoje zarobki to Twój interes, nie ważne jaki będziesz dobry w swojej aktualnej pracy, w końcu trafisz na limit gdzie nie zarobisz więcej. Zresztą, nie chciałem skończyć tylko na jednej działalności bo pomysłów jest masa. Stąd po przeczytaniu kilku książek w końcu trafiłem na kiyosaki’ieg i od razu zainteresowałem się nieruchomościami! Stwierdziłem, że to jest to czego szukam. To mi odpowiada, to od razu polubiłem i zdobywanie na ten temat informacji to dla mnie tylko przyjemność, spokojnie traktuję to na równi z rozrywką i łączę przyjemne z pożytecznym.
Plany mam ambitne jak na taki wiek a jak powiedziałem o tym kilku osobom to mnie wyśmiały… Czego ja mogłem się wtedy spodziewać?
Na dzień dzisiejszy chcę:
-Być wolnym finansowo w wieku 30 lat. Plan B to bycie na tyle wolnym finansowo, żeby praca była dla mnie dodatkiem a dochody z nieruchomości przewyższały moją wypłatę z tytułu umowy o pracę. To już chyba ten wiek gdzie ma się dzieci, żonę, mieszkanie i jakieś obowiązki. Zobaczymy co czas przyniesie i ile wtedy dam radę oszczędzać, może już wtedy będę szczęśliwy, gdy będę wracać po pracy do domu a w nim będzie na mnie czekać wielka, ciepła golonka! :D A potrzeba bycia wolnym finansowo stanie się drugoplanowa.
-Zacząć szkołę średnią. Nie mam ochoty być całe życie po gimnazjum z kilku powodów, które są chyba jasne dla wszystkich. Przecież to mało, bardzo mało – termin rozpoczęcia planuję na wrzesień 2017/18 r..
-Znaleźć wspólnika/mentora/kolegę, który też lubiłby nieruchomości tak jak ja. Chcę mieć kogoś “pod telefonem” w razie problemów, wymiany poglądów lub po prostu, wygadania się na temat biznesu, nieruchomości, ekonomi itp. Niestety nie mam takiego towarzystwa i nikogo takiego nie znam. Trudno, szukam dalej, :D
Do Sławka z jednym pytaniem chciałem już pisać jakiś czas temu. Cieszę się, że nie tylko on może mi teraz doradzić i mam nadzieję, że zrobią to też Twoi czytelnicy.
Mieszkam w Zbąszyniu. Miasteczko 10 tyś mieszkańców. Bardzo chciałbym tutaj inwestować bo widzę jak mieszkania, które pojawiają się na sprzedaż lub wynajem bardzo szybko znikają. Miasto jest naprawdę piękne a w wakacje nawet stajemy się atrakcyjni dla turystów, są to chyba głównie emeryci z Niemiec ale też ludzie z innych, okolicznych miast bo mamy tutaj największe jezioro w okolicy, raj dla ludzi kochających sporty wodne. Jest to okolica z dobrymi zarobkami, znajduje się tutaj masa wielkich fabryk takich jak np. Phoenix Contact lub Ikea, gdzie nasza fabryka ma stać się już niedługo centrum logistycznym Europy. Myślę, że to dużo jak na taką małą miejscowość. Dzięki temu nie miałem problemu z znalezieniem pracy z takim wykształceniem bo od groma tutaj małych firm, które głównie wspierają Ikea’e.
Obok mnie są jeszcze dwa ciekawe miasta, w promieniu 20-30 km, jest to Wolsztyn i Nowy Tomyśl, są to już nieco większe miasta (+20 tyś)w porównaniu z moim małym miasteczkiem, nieruchomości są tutaj wg. mnie trochę za drogie ale raczej z wynajmem problemu by nie było.
Dalej, bo już w okolicy 50-80 km mam Poznań, Leszno oraz Zieloną Górę.
Tutaj mam wielki dylemat i nie wiem co robić.
Z jednej strony chciałbym ograniczyć się do kupowania nieruchomości tylko w moim województwie (tj. Wielkopolskie) by w razie problemów mieć po prostu blisko no i jakoś to wynająć. Chciałem celować raczej w Leszno, widzę, że się rozwija, mieszkania nie drogie co jest dla mnie bardzo ważne (dlatego z góry nie stawiam na Poznań, chcę tanio, jak najtaniej pierwszą nieruchomość) są tam jakieś większe galerie, praca również a samo miasto ma ponad 60 tyś mieszkańców więc na brak najemców raczej nie powinienem narzekać (Nie wiem czy dobrze myślę i czy to ma znaczenie ale większa liczba mieszkańców to mniejszy problem by takiego znaleźć? Bo jeśli tak nie jest może lepszym pomysłem będzie szukanie okazji w Nowym Tomyślu czy Wolsztynie a nawet w rodzimym mieście (w tym drugim mieszkania są tak drogie, że chyba z góry odrzucam ten pomysł ale w Tomyślu obserwuje nieruchomości i czasem zdarza się jakaś perełka. U mnie jak na tak małe miasto to wiadomo, mieszkań w ogłoszeniach jest raczej niewiele a wybór raczej mizerny co też jest problemem).
Z drugiej strony czy wynajem nieruchomości na dużą odległość to tak wielki problem? Tutaj potrzebuję waszych rad i opinii czy może ktoś z was wynajmuje na własną rękę mieszkania na drugim końcu Polski? Może lepiej będzie kupić mieszkanie poprzez Mzuri i oddać im to w opiekę?
Bo to też jakaś opcja, przez myśl przeleciało mi nawet “A czemu by nie sprzedać jednego płuca, powierzyć całą gotówkę Mzuri, niech kupią mi mieszkanie w dowolnej miejscowości w Polsce, która wg. nich będzie najlepiej rentowna i niech się nią zajmą”. Ja mam problem z głowy a co miesiąc będą przychodzić mi pieniądze na konto do reinwestycji, będę mógł poświęcić ten wolny czas na pracę, robić wciąż tyle samo nadgodzin i niczym się nie martwił co teoretycznie powinno cały proces przyśpieszyć.
Zalety i wady obu rozwiązań?
+Niczym się nie martwię gdy robi to dla mnie Mzuri.
+Uczestniczę w tym i jestem powiadamiany o wszystkim co robi firma, to też jakiś rodzaj nauki.
+Nie tracę czasu, będę zarabiać więcej (na pewno już podczas szukania okazji w okolicy będę musiał mniej czasu spędzić w pracy a do tego zwiedzanie, dojazdy (brak prawa jazdy), potem trzeba to komuś wynająć itp.).
+Jestem młody, mało wiem o mieszkaniach atrakcyjnych dla najemców, przecież wciąż mieszkam u rodziców, nie wiem co mi się podoba, na co mnie stać i jak wygląda życie gdy o takie mieszkanie dba się samemu, co będzie trzeba wyremontować itp. Może to błahostka ale z mojej perspektywy to duży problem, dla większości z was to pewnie coś irracjonalnego bo jak można nie wiedzieć takich podstaw ale ja nie mam jeszcze w głowie schematu typu “Oh, to mieszkanie odpada bo to okno jest na zachodzie przez co będzie za gorąco w lato” (nie wymyśliłem lepszego przykładu :/)
+Nie przepłacę za mieszkanie.
-Nie nauczę się aż tyle ile bym mógł gdybym robił wszystko sam.
-/+ Nie wiem gdzie zarobię więcej czy przez Mzuri czy samemu, Mzuri też przecież pobiera prowizję a jeśli mi się uda i będę miał naprawdę dużo szczęścia i głowę na karku to w ciągu roku różnica np. 100 zł/msc może zrobić kolosalną różnicę.
-Będę bez jednego płuca, tak się chyba nie da funkcjonować.
Co do finansowania tak drogiego celu. Na pewno kredyt. Chcę uzbierać 25 tysięcy złotych co ma być wkładem własnym do kredytu oraz dodatkowe 5 tysięcy złotych na nieprzewidziane wydatki tj. mały remont, notariusze itp. To daje mi kwotę 30 tyś złoty. Dałem Sobie na to rok co jest możliwe. Tutaj proszę was o opinię czy to jest dobry początkowy cel? Nie za mało? A może za dużo? Ponieważ takie myśli też chodzą mi po głowie a w końcu liczy się również czas, okazje nie czekają. Pierwsze kilka mieszkań chcę kupić na kredyt, nie chcę ich nadpłacać, nie śpieszy mi się z tym, jestem młody i mam naprawdę dużo czasu. Kredyt na 30-35 lat spłacę w okolicy 50-60-ątki, nic strasznego i nie realnego więc mogę celować w ilość mieszkań a nie w szybkość spłaty długu wobec banku. Może dopiero po którymś mieszkań z rzędu będę chciał spłacić kredyt szybciej ale na ten czas myślę, że to bez sensu.
Moim celem jest kupienie jak najszybciej nieruchomości do 100 000 złotych co jest równoznaczne z 25% wkładem własnym. Nie przejmować się nią by nie tracić czasu (ale to tylko gdy będę kupować przez Mzuri), który mogę poświęcać na nadgodziny. Dzięki takiemu ruchowi uzbieranie kolejnych 30 000 złotych powinno być dużo szybsze i nie stracę dużo zdolności kredytowej co zaowocuje w przyszłości (najchętniej każde moje mieszkanie kupowałbym do 100 000 złotych :D). Dlatego bardzo do mnie przemawia myśl “rzuć wszystko na Mzuri, oni się tym zajmą, następną nieruchomość kupisz sam, będziesz mądrzejszy, dowiesz co się z czym je, tak będzie bezpieczniej i wygodniej”. No i czas. 100 000 złotych to mało i zdaje Sobie z tego sprawę ale dzięki temu uważam, że w razie jakiegoś wypadku nie zaboli mnie to za mocno finansowo i psychicznie. Motywacja jest ważna, nawet jak stracę na mieszkaniu to jakoś to przecież będzie :D. Chyba, że macie lepszy pomysł, z jednej strony liczy się też rentowność mieszkania ale posiadanie jak największej ilości kupując za kredyt może opłacić się w przyszłości? Co myślicie?
Chyba nie napisałem nawet połowy tego co chciałem ale wtedy byłoby za dużo “wypełniaczy” między tym co ważne. To jest główny zarys tego co planuję, na dzień dzisiejszy za wolność finansową uznam 5000 złotych miesięcznie z samych nieruchomości.To ten cel do 30 roku życia. To będzie dla mnie moment gdzie poczuje się wolny bo wtedy wiem, że więcej niż 2000-3000 złotych miesięcznie nie będę w stanie wydać, resztę będę reinwestować. Zdaję Sobie też sprawę, że jak osiągnę 2000 złotych miesięcznie to już będę wolny finansowo bo za to przeżyję. Z kupowaniem mieszkań planuję zastopować na poziomie 50 000 złotych miesięcznie, tak po prostu, dałem Sobie taki limit bo z dzisiejszej perspektywy jest to nie reale a z drugiej strony potrzebny mi jakiś cel życiowy. Dziś dla mnie to nierealne, kwota, której nigdy nawet na oczy nie widziałem! Ale gdzieś tam z tyłu głowy wiem, że to jest realne.
To chyba na tyle, czekam na krytykę, wasze pomysły i porady. Możliwości i czas mam, pieniążki też zorganizuję. Może i wy opowiecie mi jak przygotowaliście się do kupna pierwszego mieszkania na wynajem? Gdzie popełnialiście błędy? Na co mam uważać?
No i zależy mi bardzo na odpowiedzi czy kupować mieszkania na ilość (tj. w mniejszych miastach, gdzieś w okolicy do 100 000 złotych) czy po prostu zmienić sposób podejścia, kupić mieszkanie powyżej mojej granicy i szukać mieszkać pod jak największą rentowność? Oczywiście proszę nie myśleć, że gdy chcę kupować mieszkania do 100 000 złotych będę ignorować rentowność :D.
Na koniec wszystkim Fridomaniakom chciałbym życzyć powodzenia w ich celach i z góry podziękować Sławku za propozycję, którą mi złożyłeś w komentarzach pod jednym z Twoich ostatnich postów. To świetne uczucie, że stałem się w jakiś sposób częścią Twojego bloga i, że ktoś na mnie zwrócił uwagę :).
Pozdrawiam i życzę wam wszystkim jak najlepiej!
33 Responses
Tradycyjnie odradzam kredyty. Wiem, że wizja wolności finansowej finansowanej kredytami jest kusząca, ale to żadna wolność gdy jesteśmy zakładnikami sytuacji polityczno-ekonomicznej. Stopy procentowe są dziś na takich poziomach, że w długiej perspektywie mogą tylko wzrosnąć.
Tradycyjnie większość się ze mną nie zgodzi, ale nawet jeśli nie mam racji, to odmienny głos do rozważenia młodemu człowiekowi nie zaszkodzi.
Witam, ja ze swojej strony też kredyt odradzam. Stanowi on pewne obciążenie zarówno finansowe jak i psychiczne które narasta przypadku jakichkolwiek problemów. Mam pytanie do Sławka czy przedstawiciel mzuri we Wrocławiu oferuje pomoc w przypadku zakupu domu?
Arek, tak, ale nie zajmujemy się takim zwykłym, typowym pośredniczeniem w zakupach. Nie jesteśmy agencją nieruchomości. Abyśmy pomogli kupić dom, najpierw trzeba podpisać z Mzuri umowę, a po drugie, po zakupie i remoncie, dom musi być wynajmowany poprzez Mzuri (nie może to być dom np do zamieszkania czy do prowadzenia biura Twojej firmy). Jeśli chcesz więcej informacji nt zakresu naszej usługi, to wyślij proszę maila na adres: investments (małpka) mzuri.pl
Super, dzięki za komentarz!
Na 100% nie będę budował całego portfela mieszkań za kredyt, szukam innych możliwości np. spłacanie sprzedającego co miesiąc w ratach ale pierwsze kilka nieruchomości chcę mieć jak najszybciej, zależy mi na tym, żeby dojść do momentu gdzie uzbieranie gotówki na całe mieszkanie nie potrwa więcej niż 2 lata, wtedy dam Sobie jak najbardziej spokój z kredytami ^^.
Cześć Hubert!
Nazywam się Maciek, mam 19 lat i mieszkam całkiem niedaleko Ciebie, a ostatnio bardzo się zainteresowałem tematem nieruchomości na wynajem. :)
Jeśli masz ochotę, to napisz proszę do mnie maila.
morchatmaciej@gmail.com
Pozdrawiam serdecznie Maciek
Witam, Nazywam sie Waldemar mam 27lat mieszkam w Norwegi prowadze remontowo-budowlana dzialalnosci gospodarcza i przepraszam za brak znakow- uzywam norweskiej klawiatury.
To tak tytulem wstepu jako ze pisze tu po raz pierwszy, Dzien dobry!
Ps. Slawku, bardzo dziekuje za ksiazki- wlasnie je konsumuje, i za tego bloga z ktorego na chwile obecna rzadko korzystam, ale po przeczytaniu ksiazek zyskam troche wolnego czasu i nadrobie zaleglosci.
Szczerze Hubercie? jestesmy na podobnym etapie (wlasnie bede kupowal pierwszy dom) i uwazam twoje podejscie za bardzo dobre. Wciel je w zycie i ucz sie na bledach. Ja na twoim miejscu uzbieralbym te 25k i zainwestowal w kawalerke w twoim rejonie (jest ikea wiec zawsze bedzie zapotrzebowanie na nie duzy kwadrat) nastepnie zrobil porzadny remont i sprzedal z zyskiem (pod warunkiem ze masz pojecie o remontach albo masz kogos kto pomoze- latwo na tym stracic jak sie nie ma pojecia), takiego flipa powtorzylbym jakies 3x zyskujac bezpieczenstwo finansowe (koniecznie otworz osobne konto na zyski z flipa, bo pokusa ich konsumpcji jest b.duza)
Jesli powtorzysz flipa szacuje ze w dalszym ciagu bedziesz mial 100k na kupno nastepnej kawalerki i jakies 80-120k na drugim koncie). W tym momencie wplacilbym 150k jako wklad wlasny, wzial wiekszy kredyt i kupil dom, wlozyl w remont reszte kaski i podzielil go na mieszkania/pokoje ze wspolna kuchnia- takie rozwiazanie to nie duze pieniazki dla jednostki wynajmujacej, a dla ciebie mnozac przez kilka pokoi da porzadny zysk z najmu i na pewno przyblizy cie do upragnionej wolnosc.
To moj sposob na wydostanie sie z wyscigu szczurow, ale jestem bardzo otwarty na konstruktywna krytyke.
Pozdrawiam
Oczywiście, że nad tym myślałem, może polecasz jakieś lektury do wchłonięcia w czasie wolnym na ten temat?
Myślę, że pomysł jest super jak na miejscowość, w której mieszkam, sąsiadka niedawno sprzedawała mieszkanie (60m kw.) za 80 tyś, brałbym od razu tylko wtedy jeszcze niestety nie mogłem ale właśnie pod flip bo okazja naprawdę warta każdego ryzyka!
O jednej rzeczy nie wspomniales, pisząc o kredycie – skąd weźmiesz zdolność kredytową o której wspominasz? O ile dobrze rozumiem, masz 18 lat, póki co skończyłeś tylko gimnazjum – jeśli nie masz stałej, dobrej pracy, z przyzwoitym dochodem i najlepiej na uopie (a o to ciężko bez wykształcenia, choćby technikum), to cały plan kredytowania zakupu nawet jednej nieruchomości, weźmie w łeb.
A nawet jeśli, posiadając umiarkowane zarobki, gorszy typ umowy, brak wykształcenia etc – to warunki kredytu mogą być takie że postawią pod znakiem zapytania sens inwestycji.
Nikt nie powie Ci czy dokładnie taka a nie inna kwota jest właściwa, czy takie a nie inne mieszkanie jest ok. Musisz sam śledzić ceny mieszkań i stawki wynajmu na terenie na którym chcesz zainwestować, i liczyć, liczyć, liczyć, jeszcze raz liczyć.
Podliczyć kwote wkładu własnego, doliczyć PCC (o ile rynek wtórny), koszty notarialne i sądowe, prowizje banku. Obliczyć jakiej wysokości będą raty i jakie są koszta wynajmu w rejonie w którym chcesz inwestować. Obliczyć zysk, uwzględniając remonty, podatki, ubezpieczenie.
Jeśli tego wszystkiego jeszcze nie potrafisz – to sprawdź jak to działa, bo póki co to wygląda na to że masz wiele zapału a mało wiedzy – i żyjesz w przekonaniu że Mzuri czy inni zarządcy, to magiczna maszynka do robienia pieniedzy, gdzie wrzuci się kilka tysi i za kilkanaście/kilkadziesiat lat będzie można rzucić pracę.
Tak to nie działa.
Pracuję w umowie o prace zarabiając (chyba nie mam co ukrywać) 2000 zł podstawy + dodatkowy tysiąc z nadgodzin i premii uznaniowych, umowa aktualnie jest podpisana na rok, jak firma nie upadnie to raczej pracy nie stracę bo kierownicy widzą moje zaangażowanie i często proszą mnie już sami, żebym został dłużej a następna umowa jaką podpiszę jest już na 10 lat więc chyba wszystko idzie w dobrym kierunku ;p
I oczywiście, że wiedzy mam mało, pracuję nad tym cały czas i dzięki za krytykę, popracuję i pomyślę nad tym co napisałeś. :)
tu z kredytem pewnie daloby sie cos wymyslic. doradcy od kredytow hipotecznych zaraz by doradzili dorzucenie rodzicow do kredytu lub inne podobne rozwiazania.
powiem wam jak to wyglada z mojej perspektywy, czyli osoby, ktora w finansach siedzi od lat.
otoz godne pochwaly jest to, ze łepek 18letni myśli o czymś przyszłościowym. jednakże biorąc kredyt już w tej chwili przyblokuje swoje inne pomysły na bardzo długo.
np wymyśli on świetny biznes, wymagany wkład 30 czy 50 tys zł – a przez rate hipoteki nie otrzyma kolejnego finansowania. dorzuci teraz do hipoteki rodziców – przyblokuje też rodziców. być może marnym zyskiem nie stworzy czegoś wielkiego, a banki są coraz bardziej rygorystyczne.
hubercie, ja mam 31 lat. po twojemu jestem wolnym człowiekiem. miałem lepsze i gorsze biznesy, jeden nawet skończył się umoczeniem ponad miliona złotych. dlatego powiem ci, że popełnić błąd jest łatwo, potem wyjść z niego jest gorzej. ale skoro mi się udało być wolnym w wieku 30 lat… to tobie się spokojnie uda.
rada od starszego – nie łapać wszystkich srok za ogon;)
Lukasz w , jest możliwość również finansowania biznesu oddzielając finanse osobiste od finansów biznesowych, czyt sp zoo wiadomo ze potrzebne są pieniądze n a otwarcie tej spółki można się również potencjalnie przejść z biznes planem do banku i ubiegać się o kredyt nowo otwartej spółki. Bank pewnie będzie chciał poręczenia ale już są większe możliwości uzyskania jakiegoś finansowania niż przy kredytowaniu osobistym. Warto się na przyszłość otworzyć na tego typu formy prawne planowania podatkowo-zabezpieczajacego nasz majątek.
Hubercie plan bardzo fajny sam mam 25 lat i właśnie kupiłem 1 kawalerkę na wynajem właśnie przymierzam się do 2. Jeżeli chodzi o finansowanie to mam pytanie do Was fridomiacy czy mieliście może styczność z leasingiem nieruchomości z przeznaczeniem mieszkaniowym na wynajem.
Pozdrawiam
Hubert, moim zdaniem punktem wyjścia do zainwestowania w nieruchomości jest posiadanie własnego kapitału, a nie same kredyty. Na razie nie jest dla mnie jasne, w jaki sposób chcesz się dorobić. Większość inwestorów w nieruchomości na wynajem, w Polsce i na świecie, to osoby, które zarobiły w innych branżach i nadwyżki finansowe lokują w nieruchomościach, bo tam ich pieniądze są bezpieczne. Przez takie podejście zysk na nieruchomościach jest bardzo mały, rzędu kilku procent rocznie. Przy takiej zyskowności trudno się dorobić bez silnych lewarów, które jednak mogą Cię równie dobrze pociągnąć w dół. Moim zdaniem lepiej zrobisz, jeśli założysz biznes w innej branży i dopiero zyski zainwestujesz w nieruchomości. Przykładowo, z kapitałem kilkadziesiąt tyś zł możesz rozkręcić biznes przynoszący kilkadziesiąt albo kilkaset tysięcy złotych miesięcznie, wtedy te zarobki lokuj w mieszkania.
Dzięki za komentarz i krytykę, o własnym biznesie tak jak pisałem marzę od dawna i na pewno coś rozkręcę, pytanie tylko co pierwsze?
Celowałem w nieruchomości jako pierwsze bo to traktuję jako najlepszy sposób na naukę, pieniądze w tym ciężko utopić i zawsze można w ciągu kilku miesięcy wyjść i odzyskać chociaż większą część pieniędzy ;p
Dzięki za krytykę, wszystkie komentarze bardziej przeanalizuję w weekend jak w końcu będę miał więcej czasu ^^.
Cześć Hubert, mam 24 lata i sam od niedawna zacząłem interesować się nieruchomościami żeby osiągną wolność finansową. Mam znajomych którzy od kilku lat robią flipy za pieniądze inwestorów (sami mają 23 lata i mały kapitał). Chciałbym robić to co oni, a potem inwestować w nieruchomości na wynajem, ale wiem że brak mi wiedzy. Dlatego dwa miesiące temu podjąłem pracę w agencji nieruchomości – oprócz tego że zarabiam kilka groszy dzięki czemu mogę ‘przeżyć’, to codziennie dostaję sporą dawkę wiedzy o branży. Może byłby to również jakiś sposób dla Ciebie? Powodzenia!
Kupując na kredyt należy pamiętać, że za mieszkanie płacimy ok dwukrotność jego ceny. Oczywiście ową kwotę pokrywa nam najemca, ale tak naprawdę z kredytowanych nieruchomości nie mamy za wiele do czasu spłacenia całego kredytu. Zatem, jeśli chcesz kupować na kredyt, nie będziesz miał z tych nieruchomości środków ani na codzienne wydatki, ani na reinwestowanie. To istotne, aby mieć tego świadomość.
Niestety, nie działa to tak jak u Kiyosakiego. Uwielbiam grać w grę “Wyścig szczurów”, zarabiać pensję nauczyciela, pielęgniarki, kierowcy i z niej kupować nieruchomości aż do wejścia na szybki tor. To jest takie łatwe i przyjemne. W życiu tak nie ma, przynajmniej w Polsce. Są za to podatki, niskie zarobki, wysokie koszty kredytów.
Życzę powodzenia i nie gasnącego zapału. Pomyśl jak zarobić na tę pierwszą kawalerkę, by mieć z tego czynszu bufor pokrywający ewentualne pustostany w nieruchomościach na kredyt. To ważne, aby uwzględnić, iż przynajmniej raz w roku trafi się miesiąc wyłącznie kosztów. To kwota nie do ruszenia, nie do inwestowania, ani konsumpcji. W MZURI na koncie każdej nieruchomości jest taka zamrożona kwota, z której można pokryć np czynsz lub drobną naprawę, gdy nie ma najemcy. Zdarza się to rzadko, ale lepiej mieć takie zabezpieczenie. Ale już kwota kredytu najczęściej w to nie wchodzi,
I jeszcze jedna uwaga co do kredytów. Otóż wspomniana zdolność kredytowa ma znaczenie. Musisz zarabiać na etacie naprawdę dużo, aby ją uzyskać. Do niedawna był problem w zaliczaniu do owej zdolności wynajmu, z rozliczaniem amortyzacji jako straty niematerialnej (czyli uznanie to za zysk mimo zapisów w PIT). Wiem, że to się cały czas zmienia i zależy od banku, ale warto zwrócić na to uwagę.
Pamiętaj że kredyt i związane z nimi lewarowanie to broń obusieczna. Nie wiem na jakim poziomie jest twoja świadomość dźwigni finansowej, ale pamiętaj że przy tego typu inwestycjach w szczególności na początku przygody z nieruchomościami, kiedy nie ma mowy o wolności finansowej powinieneś mieć zdywersyfikowane i solidne źródła dochodów.
Huber przedewszystkim take it easy :) Masz 18 lat nie spinaj sie za bardzo, predzej czy pozniej osiagniesz to co chcesz – vouloir c’est pouvoir ;) Na początek kawalerka do 100 000 zł z 20% wkladem własnym. Zobaczysz z czym to sie je, jak to wychodzi po odliczeniu wszsytkich kosztow a potem zdecydujesz czy dalej kredyty czy gotowka. Powodzenia!
Kredyty ,kredyty , kredyty
Jak osoby które pisały wcześniej uważam że branie kredytu w tak młodym wieku jest jak dla mnie bezcelowe .Uwiązujesz się w jakiś sposób w pracy , musisz mieć na ratę kredytu .Pisałeś o własnej działalności – jak chcesz ją otworzyć nie mając doświadczenie i do tego jeszcze ratę kredytu do spłaty ? Czy pomyślałeś o tym że mogą się zdarzyć pustostany ? większa lub mniejsza awaria w mieszkaniu ? Nie piszę tego żeby Cie zniechęcić .Sam mam 27 lat , mam jedno mieszkanie które się wynajmuje .Teraz jestem na etapie remontu dołu domu na lokale usługowe.
Rady ode mnie :
-Inwestuj w siebie ,dobra szkoła -szkolenia
-Doświadczenie zawodowe -jeżeli chcesz założyć firmę napisze przekornie – idź do pracy w korporacji nauczysz się tam bardzo wielu przydatnych rzeczy dopiero potem mając doświadczenie i kapitał otwieraj działalność .Inwestuj w nią tak aby miesięcznie zaczęła dobrze zarabiać a potem nadwyżki odkładaj i kupuj swoje nieruchomości.
Wiem że droga o której piszę jest dłuższa i trudniejsza może zając Ci kilka lat , ale zaręczam że pozwoli CI zebrać kupę doświadczenie która uwierz mi będzie Ci potrzebna podczas zarządzania najmem czy tym bardziej własną działalnością. Oczywiście że pokusa kupna nieruchomości na kredyt już za rok jest bardzo kusząca – pójdziesz do banku dopiszesz do kredytu rodziców a chciwy bankier dobierze Ci kredyt na 40 lat gdzie przy wartości kredytu 100 tys spłacisz 200 tys.
Napiszę słowa która przeczytałem 5 lat temu na tym blogu w komentarzach : “WOLNOŚCI FINANSOWEJ NIE ZDOBYWA SIĘ POPRZEZ ZACIĄGANIE KREDYTÓW A TYLKO I WYŁĄCZNIE POPRZEZ CIĘŻKĄ , DŁUGĄ I PEŁNĄ WYRZECZEŃ PRACĘ !!! ”
Oczywiście Pozdrawiam Ciebie i chwale , że w tak młodym wieku zaczynasz iść już pod prąd.Jednocześnie życzę siły i wytrwałości bo mechanizm konsumpcji co roku wchodzi na wyższy poziom.
Pozdrawiam
To prawda, swiete slowa. „WOLNOŚCI FINANSOWEJ NIE ZDOBYWA SIĘ POPRZEZ ZACIĄGANIE KREDYTÓW A TYLKO I WYŁĄCZNIE POPRZEZ CIĘŻKĄ , DŁUGĄ I PEŁNĄ WYRZECZEŃ PRACĘ !!! ”
Codziennie mam wrazenie, jakbym biegl w maratonie pracujac i zarabiajac na te nieruchomosci. Przy ciezkiej pracy podpisanie umowy umowy kredytowej brzmi jak pojscie na latwizne – tylko ze pozniej trzeba te kredyty splacac….
Co najgorsze o zmiennej i ruchomej mecie. Przepisy i rentownosc moga sie tak nam zmienic na przestrzeni kilkudziesieciu lat, ze lepiej jest osiagnac wolnosc finansowa z pewnym marginesem. Czyli kupic wiecej mieszkan.
A zatem meta jest juz dalej, i dalej i dalej… :)
Jak zdefiniowac moment, ze to juz teraz, mamy te wolnosc finansowa i mozemy odetchnac?
Tomek, zadajesz interesujące pytanie – kiedy wiemy, że już osiągnęliśmy wolność finansową. Odpowiedź pewnie będzie różna dla różnych osób, m.in ze względu na ich psychikę. Na przykład ktoś jest risk-averse i aby czuć się zupełnie spokojnym potrzebowałby dużej górki ponad swoje comiesięczne wydatki. Inny jest przekonany co do swoich umiejętności (czy to zarabiania czy to dostosowania się do zmieniających się okoliczności zewnętrznych), że “górki” żadnej nie potrzebuje.
Tak więc, uważam, że odpowiedź będzie różna dla różnych osób, ale powinna się składać z kilku elementów składowych:
1) przychody pasywne z najmu mieszkań (po uwzględnieniu kosztów pustostanów, prowizji za zarządzanie, itp) co najmniej takie jak wysokość comiesięcznych wydatków na utrzymanie standardu życia
2) lekka (lub większa) górka aby uwzględnić jakieś nieprzewidziane większe wydatki – większy wyjazd, wsparcie finansowe dzieci, okazyjna wymiana pralki w wynajmowanym mieszkaniu, itp
3) jeśli “górka” nie jest na bieżąco konsumowana, to może służyć temu by stopniowo powiększać portfel mieszkań – wynikać z tego będzie jeszcze większa “górka” w kolejnych latach
4) spłacone kredyty hipoteczne zaciągnięte na zakup tych mieszkań. Dla mnie to dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa wolność finansowa. Nie czułbym się wolny finansowo gdybym nawet miał Górkę ponad swoje wydatki (łącznie z kosztami obsługi kredytu), mając jednocześnie wieleset tysięcy lub miliony kredytów do spłacenia.
Dziekuje Slawku za ten komentarz. Ty juz byles tu, gdzie my jestesmy teraz, wiec mozesz nam doradzic, co nas czeka za zakretem i jak sie do tego przygotowac.
Dzieki za bycie naszym mentorem i drogowskazem!
Tomku, cała przyjemność po mojej stronie. Bycie drogowskazem to ogromnie satysfakcjonujące zadanie:-)
Sławku
Myślę że najciężej jest kupić pierwsze 3 nieruchomości .Jeżeli po kilku latach uda nam się posiadać 2-3 mieszkania z których średnio mamy w sumie 3000 zł przychodu to dalej już poleci .W dwa lata jesteśmy w stanie odłożyć około 70 tys z tych mieszkań. Wtedy kredytujemy się na drugie 70 tys i kupujemy kolejne mieszkania .Ja osobiście przyjąłem taka taktykę .Nie był bym w stanie ze spokojną głową posiadać 4 mieszkań na kredyt ,gdzie początkowo wszystko by się ładnie “spinało” ale jak sam wiesz może dużo się wydarzyć rzeczy które zachwieją nasze wyliczenia.
Teraz pytanie ode mnie .Oglądałem twoje wystąpienie podczas wizyty w szkole Asbiro i akurat zakończyło się na temacie który najbardziej mnie interesuje czyli Twojej strategii budowy portfela mieszkań na wynajem ?
Pozdrawiam
Dariusz, dzięki za Twój komentarz. Jeśli chodzi o moją strategię to tak pokrótce: małe, tanie kawalerki, niekoniecznie w centrum, najpierw w W-wie, a potem w Łodzi (bo taniej i można było za te same pieniądze kupić większą liczbę mieszkań. Wiele więcej szczegółów (w sumie to ponad 200 stron druku) opisuję w książce “Mieszkania na wynajem. Moja droga do wolności finansowej”. Zachęcam do lektury:-) Książka jest dostępna m.in w sklepiku na stronie http://www.mzuri.pl.
Sławku skoro już “rozmawiamy”
Osobiste podziękowania za zainteresowanie mnie swoim podejściem do nieruchomości .Myślę że jakieś 5-7 lat temu zacząłem czytać twojego bloga i to było to :)
Mam twoje dwie książki .Przeglądam twoje pozycje a tutaj 3 nowe wpisy .Jeżeli twoja strategia jest opisana w tej książce to chętnie przeczytam .
Co sądzisz o szybkim kupowaniu i sprzedawaniu mieszkań ? ( Tak jak robi Bartek Nosiadek) ?
Pozdrawiam
Dariusz, dzięki za ciepłe słowa. Inspirującej lektury. Odpowiadając na Twoje pytanie.
Jest to strategia służąca nie budowie wolności finansowej, tylko w celu wzbogacenia się. Zysk – w odróżnieniu od najmu – jest jednorazowy. Jest to strategia high risk/high return, w odróżnieniu od najmu, który jest medium-to-low risk i medium return.
Mzuri Investments nie wspiera inwestorów we flippie mieszkań. Za to robimy flipy całych kamienic.
Dawno tu nie zaglądałem z braku czasu, czytając wpis Huberta zobaczyłem siebie z przed 7-8 lat,po przeczytaniu kilku książek zwłaszcza Kyiosakiego od razu tysiące pomysłów na biznes później inwestycje w nieruchomości i wszystko wydawało się dziecinnie proste liczenie przychodów, zysków a później zwrotów z inwestycji. Otóż tak nie jest, po pierwsze większość z tych książek jest pisana przez teoretyków którzy pobudzają naszą wyobraźnię tak byśmy wszystko widzieli przez różowe okulary owszem biznes i inwestycje mogą być łatwe dla kogoś z doświadczeniem np . Sławka tak samo jak dla mnie zbudowanie kuchni na wymiar do tego potrzeba jednak lat pracy i jeszcze raz pracy.moja rAda zastanów się dobrze czy aby nieruchomości i tzw.wolność finansowa da ci poczucie szczęścia bo tak naprawdę za tym gonimy za szczęściem nie za pieniędzmi
Dlaczego zakładasz z góry że praca na etacie jest fe? Bo tak napisał gościu że lepiej być w kwadrancie B, I niż w P, S?czy napewno kochasz podróżować czy chcesz naśladować Sławka? Polecam na początku zrobić sobie taki reset czego tak naprawdę chcę co lubię. ..jeśli stwoerdzisz że nieruchomości i biznes są dla ciebie to do roboty musisz mieć świadomość jednak że będą trudności np.ostatnio przez 3 miesiące miałem pustostan wynajmujac przez Mzuri nawet tak doświadczonym fachowcom zdarza się nieuczciwy najemca musisz mieć wtedy zapas gotówki trudno o nią jeśli na początku będziesz kredytowac swoje nieruchomości, na twoim miejscu skupilbym się najpierw na zarabianiu pieniędzy w czym czujesz się najlepszy? Nie wszyscy muszą mieć biznesy żeby zarabiać godziwe pieniądze, pracując na etacie zarabiam 12-13 tys. Zł raz w roku premia 17 tys. Zł to już są niezłe pieniądze żeby móc zacząć inwestować a i tak robię to ostrożnie tzn. kupiłem jedną kawalerkę poprzez Mzuri i śledzę jak się sytuacja rozwija ilość pustostanow itd.
8 lat temu miałem świadomość że chcę być wolny finansowo dzisiaj mogę stwierdzić że osiągnąłem znacznie lepszą wolność robię to co uwielbiam robić i dostaję za to godziwe wynagrodzenie w weekend nie mogę doczekać się poniedziałku a każdy dzień w pracy to nowe wyzwanie nowy projekt nowe zlecenie czasem bardzo podobne lecz różniące się małym szczegolikiem nad którym trzeba poświęcić godziny pracy. …czuję wtedy motyle w brzuchu gdy mogę się nauczyć czegoś nowego tak jak dziś czuje motyle z powodu narodzin 3 go syna to chyba za tym gonimy?
Więc jeśli będziesz miał motyle z powodu wynajmowania ludziom mieszkań i związane mu z tym całemu procesowi wynajmu (szukania mieszkań rekrutacji najemców kredytowania rozliczania najmu citow załatwiania spraw po urzędach itd. )to nie czekaj tylko zaczynaj!!!☺
Czy może Pan zdradzić czym się Pan zajmuje na etacie?
Mam 25 lat i na razie jako specjalista zarabiam 3tys netto.
Mam odłożone 10x tyle i planuje zbierać na pierwsze mieszkanie, ale przy tych dochodach to trudno. Jeszcze u mnie pod Wwą mieszkania drogie. Wszystko wtórne startuje od 160tys zl, a nie chce kupowac w miastach których nie znam
Witaj Hubert!
Też interesuję się tematyką wynajmu/sprzedaży mieszkań, a jestem w podobnym wieku (21l), ciekawe jest to, że mieszkam w Mochach czyli ok 14km od Wolsztyna, czyli do siebie mamy w sumie całkiem blisko.
Pozdrawiam ;)
Mam kilka kredytów, śpię bardzo spokojnie bo mam dużą nadwyżkę (np. 1100 rata, dochód 3500 – mieszkania na pokoje).
Ostatnio zmieniłem strategię i chcę zarobić na kolejne inwestycje flipując, bo mniej będzie do spłaty kredytów, dodatkowo lubię kupować, nadzorować remonty itd. – kręcą mnie nieruchomości.
Planowana inwestycja na 2017: dom z 12 kawalerkami na wynajem – działka już kupiona, projekt budowlany w toku, finansowanie 70% za pieniądze z flipów.
Super, że 18-19 latkowie już myślą o swojej przyszłości – wróży to sukces na przyszłość. Dostęp do wiedzy jest fenomenalny. Zacząłem świadomie inwestować jako 35 latek, 2-3 lata i żyję tylko z nieruchomości. Rada dla młodzieży – znajdźcie sobie mentora :)
Takie moje luźne przemyślenia :)
Sławek – byłeś jedną z kluczowych iskier dla mnie, na drodze ku wolności, dzięki inwestowaniu w nieruchomości. Za to Ci dziękuję :)
Michał, dzięki za ciepłe słowa. Cieszę się, że moja iskierka pomogła stworzyć jasny plan. Gratuluję postępów i życzę kolejnych sukcesów.
Sławku
Zainteresował mnie post Michała, zapytaj prosze czy zgodzi sie na kontakt z mojej strony.
Myśle ze oboje na tym skorzystamy.
Dziekuje
Marcin
Marcin, pisz na maila michal.jerka@gmail.com