Gabon 2017

Dziś przyleciałem z Nairobi (przez Addis Ababę) do Libreville, stolicy Gabonu. W tym roku, po raz kolejny w ciągu ostatnich 5 lat, odbywa się tutaj turniej mistrzostw Afryki w piłce nożnej. Drugi raz, bo mistrzostwa Afryki odbywają się – inaczej niż turnieje Euro nie co cztery, a co dwa lata. W ciągu 5 lat, a nie czterech czy sześciu, bo dotąd turnieje odbywały się w parzyste lata, ale od 2013 roku zaczęto je rozgrywać w lata nieparzyste.

W ogóle ciekawostek związanych z mistrzostwami Afryki jest więcej. Gospodarzami tego turnieju oraz dwóch poprzednich są kraje zastępcze. W 2013 roku turniej miał się oryginalnie odbyć w Libii, ale ze względu na wojnę domową, która wybuchła w tym kraju, mistrzostwa przeniesiono do RPA, a ściślej RPA zamieniło się z Libią kolejnością gospodarzenia turniejowi. W 2015 roku, turniej miał się odbyć w Maroko, ale kraj ten bał się zupełnie nieuzasadnionej paniki związanej w wirusem ebola wśród turystów i turniej przeniesiono – dosłownie w ostatniej chwili – do Gwinei Równikowej co skutecznie uniemożliwiło mi udział w kibicowaniu. W tym roku turniej miała organizować Libya (w miejsce RPA, z którą wcześniej dokonała wymiany terminarzy), ale Libia dalej jest targana niepokojami więc organizację turnieju powierzono po raz kolejny Gabonowi (Gabon wspólnie z Gwineą Równikową organizował turniej w 2012 roku). Skomplikowane? Tak jak Afryka:-)

Turniej odbywa się po raz 31-szy. Pierwszy zorganizowano w 1957 roku gdy wiele krajów (m.in Kenia, Uganda, Tanzania i wiele, wiele innych) nie osiągnęło nawet jeszcze niepodległości. Jak do tej pory aż 14 krajów (spośród ok 52 państw na kontynencie afrykańskim) triumfowało w Mistrzostwach Afryki. Najwięcej razy Egipt (aż 7) oraz Ghana i Kamerun (po 4 razy). W sumie te trzy kraje triumfowały aż w połowie przypadków. Nigeria triumfowała 3 razy (za to w tym roku nawet się nie zakwalifikowała), a Cote d’Ivoire i DR Congo (dawniej Zair) po dwa razy.

Kto jest faworytem do mistrzowskiego tytułu? Jak zawsze Egipt. Po wygraniu trzech mistrzostw pod rząd, Egipt nie zakwalifikował się na kolejne trzy mistrzostwa (Afryka potrafi zaskakiwać), ale wygląda na to, że kryzys formy Faraonowie mają już za sobą. Wybrzeże Kości Słoniowej i to mimo, że nie grają już Didier Drogba ani bracia Kolo i Yaya Toure. Maroko – silna drużyna, którą w tym roku trenuje Francuz, który wraz z reprezentacją Cote d’Ivoire (a wcześniej z Zambią) zdobył złoto. Warto dodać, że wśród 16 trenerów krajów reprezentowanych na tegorocznych mistrzostwach, chyba tylko 3 czy 4 pochodzi z Afryki. Reszta to Europejczycy i Latynosi.

Wśród challengerów wymieniane są reprezentacje Algierii, DR Congo, Gabon (na czele z Pierre-Emerick Aubameyang z Borussi Dortmund) oraz Ghana. Ciekawe, że wśród ousiderów znalazł się m.in Kamerun (wielu z ich reprezentantów wybrało grę w klubach w Europie ponad reprezentowanie swojego kraju w mistrzostwach Afryki), a także inne silne drużyny takie jak Tunezja, Togo (weteran Emmanuel Adebayor nie gra obecnie w żadnym klubie) czy Burkina Faso. W gronie czterech drużyn bez nadziei na sukces wymienia się najczęściej Gwineę Bissau (to ten nowicjusz wyeliminował w eliminacjach m.in Kenię:-), Mali (kiedyś bardzo ciekawa drużyna), Ugandę oraz Zimbabwe.

Tym ostatnim będę kibicował najgoręcej. Po pierwsze dlatego, że to słabeusze. Po drugie, szkoda kraju, który przez ostatnie dziesiąt lat tak bardzo cierpi z powodu silnej dyktatury. Po trzecie wreszcie, leciałem z nimi dzisiaj samolotem do Libreville. Dosiedli się w Yaounde, gdzie nasz Dreamliner Ethiopian Airlines miał międzylądowanie. Rozmawiałem z kilkoma z nich na pokładzie – miłe, skromne chłopaki. Jeden z nich zaśmiał się szczerze gdy zapytałem kiedy grają swój pierwszy mecz (w niedzielę:-) i kogo w tym meczu pokonają (Algierię:-) Chciałem sobie z nimi zrobić pamiątkowe zdjęcie po wylądowaniu w Libreville, ale po pierwsze było trochę chaosu przy uzyskiwaniu wizy wjazdowej, a po drugie, chłopaki polecieli prosto do Franceville, bo właśnie w tym mieście ich grupa będzie rozgrywać spotkania.

Zdziwiłem się, że tak późno przylatują do Gabonu (ponoć mieli konflikt z władzami federacji piłkarskiej ws wynagrodzeń dla piłkarzy), ale na lotnisku zobaczyłem też chyba połowę reprezentacji Algierii. Tak więc konkurenci nie mają przewagi w postaci dłuższego okresu aklimatyzacji.

Czy czuć tutaj atmosferę Mistrzostw? Na lotnisku trochę plakatów, sporo wolontariuszy kręcących się po lotnisku. Flagi uczestników mistrzostw. Kawalkady samochodów z policyjną ochroną. Jedna kawalkada (akurat jakiegoś senatora) – chcąc uniknąć gigantycznego korka ulicznego – jechała pod prąd po dwupasmowym, nadmorskim bulewardzie.

Ile meczów mam zamiar zobaczyć? Chciałbym zobaczyć większość meczów fazy grupowej (w Afryce wszystkie cztery drużyny grają tego samego dnia w tym samym mieście, więc teoretycznie mógłbym zobaczyć 20 z 24 meczów fazy grupowej, tylko w ostatniej rundzie fazy grupowej mecze drużyn jednej grupy rozgrywane są równolegle), ale niestety ze względów na logistykę, zobaczę pewnie tylko 12 meczów, czyli dokładnie połowę meczów fazy grupowej.

Zależało mi na tym by odwiedzić każdy z czterech stadionów miast gospodarzy turnieju – Libreville, Franceville, Oyem oraz Port-Gentil. I postaram się kązde miasto odwiedzić – jest to przecież również okazją do zwiedzenia kraju, ale niestety słaba komunikacja uniemożliwi mi odpowiednio  szybkie przemieszczanie się pomiędzy miastami. Mecze będę oglądał na żywo co drugiego (a nie każdego) dnia fazy grupowej. Jakoś to przeżyję:-)

Co jeszcze? Teraz już się uspokoiło, ale w ciągu dnia zza otwartych okien mojego hotelowego pokoju dochodziło mnie trąbienie wuwuzeli. Bardzo przyjemny, podniecający hałas. W sobotę na stadionie pewnie będzie jeszcze głośniej:-)

Jeśli pozwolicie, to znów zdam relację z moich obserwacji kuchni Mistrzostw, które w tym roku noszą nazwę nowego sponsora – Total. Niedawno sponsorem tytularnym było Orange:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. Mam takie pytanie, troche osobiste. Moze bylby to temat na wpis. Z pewnoscia w Polsce jest Pan roznie traktowany z powodu koloru skory. Na pewno zdarzaly sie rozne komentarze. Przykro byloby o tym czytac.
    Ale ciekawe, jak komentuja Pana osobe mieszkancy Afryki. Czy sa wrogo nastawieni? A moze przeciwnie, sa przyjazni i zazdroszcza? Czekam na wpis.

      1. Kiedyś Sławek pisał, że potencjalny najemca nie chciał od Sławka wynająć mieszkania, najpewniej z powodu koloru skóry czy w ogóle wyglądu…

        1. Robert, tak, to prawda. Mój kolor skóry najemczyniom wydał się bardzo podejrzany. I było to wiele, wiele lat temu, na długo przed zjawiskiem “Arabów-terrorystów”. Dziś pewnie byłoby jeszcze gorzej:-) Ale na szczęście, ostatnie mieszkanie pokazywałem jakieś kilkanaście lat temu:-))) Dobrze, że w Polsce nie ma zwyczaju pokazywania na umowie najmu zdjęcia właściciela mieszkania:-) Nie dość, że moje mieszkania słabo wyglądają (są tanie bo ich standard nie jest najnowszy), to jeszcze osoba właściciela… Nawet niska cena najmu by mogła nie pomóc:-)))

        2. Wczoraj spędziłem dzień przemierzając Libreville w poszukiwaniu biletów na mecze Mistrzostw Afryki. Kilka obserwacji:
          – bilety są trudno dostępne. W LBV sprzedawane są tylko bilety na mecze na tutejszym stadionie i to tylko w 5-6 punktach w mieście – najczęściej w skarbcach urzędu miasta czy urzędów dzielnicowych. W Ghanie (2008?) sprzedawano bilety na poczcie, w RPA (2013?) sprzedawano je m.in w supermarketach
          – do jednego z tych skarbców (byłem w sumie w trzech, bo w pierwszych dwóch zabrakło biletów) nie chciano mnie wpuścić bo miałem na sobie … nieodpowiednią odzież. Nie, nie chodziło o kolor pomarańczowy, tylko o to że miałem na sobie szorty oraz klapki. I tak się mocno spociłem – ciekawe jak bym wyglądał gdybym miał na sobie długie spodnie, skarpetki i buty:-)
          – w owym skarbcu (w końcu mnie wpuszczono, choć strażnicy wcześniej proponowali bym poczekał, a oni mi kupią bilety – oczywiście z prowizją dla nich) udało mi się kupić bilety na mecze drugiej i trzeciej kolejki fazy grupowej.
          – za mecze drugiej kolejki (Gabon-Burkina Faso oraz Kamerun – Gwinea Bissau) zapłaciłem łącznie CFA 3000, czyli około PLN 20. Podobnie za mecz Kamerun-Gabon. Za mecz Zimbabwe-Tunezja zapłaciłem tylko CFA 500, czyli jakieś PLN 3,50. Cena tego ostatniego biletu była najbaradziej zbliżona do cen jakie pamiętałem z Ghany, choć tam też nie udało mi się kupić biletu na mecz kraju-gospodarza
          – najdroższy bilet był na dzisiejsze mecze otwarcia (Gabon – Gwinea Bissau oraz Kamerun – Burkina Faso). Najpierw mogłem kupić bilet przed wczoraj, na lotnisku, tuż po przylocie za CFA 10.000, ale pomyślałem, że na mieście kupię nazajutrz taniej. Niestety okazało się, że wszelkich biletów zabrakło. Gdy wczoraj wróciłem na lotnisko, to tam też biletów już nie było. Pojechałem zatem na stadion (dość odległy od centrum miasta). Tam udało mi się wybłagać ostatni bilet, ale tylko z najwyższej kategorii i zapłaciłem CFA 20.000, czyli ok PLN 135. Czyli też nie najgorzej – dwa mecze, w tym jeden gospodarzy + ceremonia otwarcia
          – Mistrzostwa Afryki są pod tym kątem dużo tańsze niż Mistrzostwa Europy czy Świata:-)
          – biletów na mecze w innych miastach (planuję pojechać do wszystkich miast organizatorów, czyli także do Oyem, Franceville oraz do Port-Gentil) będę musiał poszukać w tych miastach. W RPA można było kupić wszystkie bilety na wszystkie mecze pod jednym dachem. W Gabonie widać nie zastosowano elektronicznego systemu sprzedaży biletów. Zobaczymy jak skuteczna okaże się ich dystrybucja:-)
          – nadal trwa huk wuwuzeli. Ciągnie się niemal non-stop, ale tylko w ciągu dnia. W nocy zapada głucha cisza. W RPA pamiętam nawet w nocy trwały popisy kto da głośniej:-)
          – wczoraj tuż przed wejściem do mojego hostelu kibice z Kamerunu dali taki popis (tańcząca grupka ok 50 kibiców, w tym jeden – dość tłuściutki – rozebrany do pasa i pomalowany w kolory kameruńskiej flagi), że dziś zobaczyłem ich na antenie telewizji France24:-). Rozpoznałem ich oczywiście po owym kolorowym tłuścioszku:-)
          – kibice Nieposkromionych Lwów z Kamerunu są o wiele głośniejsi i bardziej dziś i wczoraj widoczni niż kibice miejscowych Panter. Zobaczymy jak wypadną na stadionie dziś wieczorem:-)
          – wczoraj, wracając z pobliskiego supermarketu Geant (wybór tak samo szeroki jak w Polsce, choć widziałem wódkę Belvedere zapakowaną w coś w rodzaju czerwonego termosu. Okazało się, że to shaker do drinków, takiego opakowania w Polsce nie widziałem, tak wielu rodzajów opakowania szampana Nicolas Feuillatte też nie), ceny zbliżone do polskich) oraz Boulangerie pattisserrie (gdzie kupiłem sobie bagietki) zaszedłem do klubu bokserskiego. W siedzibie FEGABOX (Gabońskiej Federacji Boksu) ćwiczyli reprezentanci kraju. W trening wkładali tyle wysiłku, że pot aż z nich kapał gdy stawali na ringu. W zachodzącym świetle, które wpadało do środka poprzez część ściany wykonanej z siatki z drutu, wyglądali bardzo tajemniczo
          – o transporcie miejskim (LBV ma bardzo oryginalny system, nie spotkałem dotąd takiego nigdzie indziej na świecie) oraz o samym mieście i jego mieszkańcach napiszę coś jeszcze później

  2. Z polskich akcentów trenerem Tunezji jest Henryk Kasperczak a w reprezentacji Burkina Fason w sztabie trenerskim jest Bogusław Baniak były trener m.in. Lecha Poznań

    1. Piotrze, o Kasperczaku wiedziałem, o Baniaku słyszę po raz pierwszy. Dzięki. To będę im kibicował. Tunezję zobaczę chyba 19 stycznia w meczu przeciwko Algierii oraz 23 stycznia w meczu przeciwko Zimbabwe. Burkina Faso powinienem zobaczyć dwa razy – dziś w meczu przeciwko Kamerunowi oraz 18 stycznia w meczu przeciwko Gabonowi. Zobaczymy jak mi się to wszystko uda pogodzić logistycznie.

      Dziś wybieram się – dosłownie za chwilkę – na ceremonię otwarcia. Byłem na mieście – jest gorąco. Mam nadzieję, że nie będzie padać. Lało wczoraj i przed wczoraj w nocy. Tak głośno, że aż się w obie te noce przebudziłem.

    1. Dziś byłem na ceremonii otwarcia i dwóch meczach.

      Dojazd – choć na początku było trochę chaosu, to udało mi się dojechać minibusem bezpośrednio na stadion za jedyne CFA 500. Stadion jest kilkanaście km na północ od centrum miasta. Korki były okropne, ale byłem na miejscu przed czasem:-)

      Ceremonia otwarcia – skromna. Niestety scena na której śpiewały i tańczyły gwiazdy tutejszego popu i rapu była dość daleko ode mnie. Siedziałem dokładnie na linii połowy boiska, ale niestety po drugiej stronie od loży honorowej i sceny.

      Ciekawe, że przeboje, które poruszyły cały stadion dla mnie brzmiały dość banalnie. Pewnie dla Gabończyków polskie przeboje też brzmiały by banalnie:-)

      Nagle przede mną wyrosło drzewo – podobnie jak Wieża Eiffle’a wyrosła na ceremonii otwarcia w Paryżu podczas Euro 2016. Z dachu stadionu “spadli” akrobaci. Dość efektowny pokaz:-)

      Dodatkowo, nad stadionem przelatywały samoloty zniżające się do lotniska. Jeśli będziecie lecieć do LBV i będziecie chcieli zobaczyć stadion, to wybierzcie miejsce przy oknie “A”:-)

      Mecz Gabon – Guinea Bissau 1:1. Siedziałem tuż za grupą gabońskich kibiców zrzeszonych w Les Panthernauters. Było ich około 400, z czego jakieś 10% to byli Biali Gabończycy, chyba pochodzenia francuskiego. Skąd wiem? Bo faceci całowali się w policzki na powitanie:-)

      Owi kibice przez całe 90 minut meczu kibicowali – śpiewali i tańczyli. Najpierw liderki lub liderzy solo przez mikrofon, a potem odpowiedź chóru. Śpiewali tak przez cały mecz, z czego więcej niż połowę czasu spędzili tańcząc i stojąc tyłem do płyty stadionu. Jedynie ci Biali – nie do końca łapiąc rytm – spoglądali za siebie by nieco śledzić wydarzenia boiskowe.

      Podczas hymnu rozciągnęli dużą sektorówkę z flagą Gabonu. Tuż nad tą sektorówką rozpostarłem 2-metrową flagę … Kenii. Co ciekawe, wielu ludzi nie rozpoznawało jakiego kraju trzymam flagę – widać tutejsi nie są fanami Olimpiady:-)

      Przerwa – chaos przy bufecie. Długie kolejki. Nie sprzedają piwa, więc wypiłem dawno nie pitą przeze mnie Colą. Wielu kibiców wychodzi ze stadionu, co nieco mnie zaskakuje skoro ich bilety są ważne również na drugi mecz tego wieczoru.

      Choć Gabon to kraj głównie katolicki, to jednak kilkudziesięciu Muzułmanów modli się klecząc w kierunku Mekki. Niektórzy przynieśli ze sobą małe dywaniki do modlitwy. Inni modlą się wprost na betonie. Niektórzy pojedynczo, inni w dużych grupach.

      Mecz Kamerun – Burkina Faso 1:1. Podczas rozgrzewki widziałem dwóch Białych trenerów drużyny Burkinabe ubranych na biało-czerwono. Czyżby obaj byli Polakami? Jeden z nich trenował bramkarzy, a drugi – dość nietypowo – biegał wśród piłkarzy.

      Widziałem też rozgrzewkę sędziów. Po raz pierwszy widziałem gościa, który ich trenował. Wytyczał im kolejne ćwiczenia:-)

      Przed rozpoczęciem meczu gospodarze doświadczyli “problemów technicznych” – nie było słychać hymnów narodowych drużyn. Przed poprzednim meczem też było słabo słychać orkiestrę, ale tym razem nie było orkiestry – hymny miały być odtworzone, ale nie zostały.

      Poszedłem do strefy kibiców Kamerunu. Ale tym razem byli słabo zorganizowani. Podobno większość tutaj mieszka i niewielu przyjechało z sąsiadującego Kamerunu. Szkoda! Dużo lepiej wypadali kibice Burkina Faso i żałowałem, że nie usiadłem w ich sektorze. Pamiętałem ich z RPA – byli dla mnie dużym zaskoczeniem. Zwłaszcza gościu z piramidą coraz mniejszych garnków na głowie:-). Został Fanem Meczu Orange i tym samym dostał bilet na mecz finałowy:-)

      Powrót – zaczynam rozumieć tych, którzy opuścili stadion po pierwszym meczu. Okazuje się, że nie zostały podstawione żadne autobusy pod stadion na zakończenie meczu. Idę za tłumem w kierunku, w którym mi się wydaje powinny stać autobusy. Pytam nawet policjantów, którzy potwierdzają, że za chwilę dojdę do przystanku autobusów. Na szczęście wsiadam do samochodu, który podjechał – zaproponowałem kierowcy CFA3.000 za podwiezienie mnie do mojego hostelu. Całe szczęście, że się zgodził, bo żadnych autobusów nie było. Ciekawe jak bym się dostał…

      Takiej sytuacji jeszcze nie przerabiałem podczas poprzednich edycji Mistrzostw Afryki ani mistrzostw świata:-) Człowiek całe życie się uczy:-) Zresztą obiecałem tekst dotyczący systemu transportu miejskiego w Libreville. Jest dość unikalny:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.