Projekt ustawy o dopłatach do czynszów

Z autentyczną satysfakcją powitałem projekt ustawy o dopłatach do czynszów. Wynika to z faktu, że o ile ciężko było nie zgodzić się z diagnozą społeczną, która legła u podstaw Programu Mieszkanie Plus, czyli z konstatacją, że istnieje w naszym kraju znaczna liczba osób wykluczonych mieszkaniowo – posiadających dochody zbyt niskie, by móc wynająć mieszkanie na zasadach rynkowych czy by wziąć kredyt hipoteczny, a jednocześnie zbyt wysokie, by móc liczyć na mieszkanie od gminy, to sposoby zakładane wcześniej (budowa mieszkań na wynajem po mocno zaniżonych stawkach z opcją dojścia do własności i zarządzanie nimi przez państwowego operatora) budziły mój sprzeciw. Pytany o te rozwiązania po wielokroć wskazywałem jako alternatywę możliwość dofinansowania czynszów  – czy to bezpośrednio komercyjnym inwestorom, czy to najemcom z grup wykluczonych. No i doczekałem się.

Projekt ustawy o dopłatach do czynszów – bo tak będę ją roboczo nazywać – zakłada mniej więcej takie rozwiązanie, przy czym dopłaty mają być ograniczone wyłącznie do najmu mieszkań nowych lub odnowionych, o il znajdują się na terenach objętych rewitalizacją. Osobiście mnie to nie zachwyca, bo podobnie jak większość Klientów Mzuri posiadam starsze mieszkania, ale wiedząc jak wielki jest deficyt mieszkań w Polsce rozumiem i akceptuję intencje ustawodawcy. Jak pisze on w uzasadnieniu do projektu:

„Rekomendowane w ustawie rozwiązanie w formie dopłat do czynszu realizuje 2 główne cele:

1) cel społeczny, (…);

2) cel inwestycyjny, poprzez adresowanie dopłat do osób zasiedlających nowe budynki, których realizacja zwiększa wolumen inwestycji mieszkaniowych.”

Ma to sens – ustawodawca chce zmotywować sektor prywatny do inwestowania w nowe mieszkania (albo w rewitalizowanie starych, tam gdzie gminy uznały to za stosowne).  So far so good, jak mówią anglosasi.

Kolejna rzecz, która mnie szczególnie cieszy, to zapis, zgodnie z którym „przez inwestora rozumie się również podmiot, który w ramach prowadzonej działalności gospodarczej nabył mieszkanie od inwestora z przeznaczeniem na wynajem, albo podmiot, który w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, działając na podstawie umowy w sprawie wynajmu mieszkań, zawartej z inwestorem, wynajmuje mieszkanie najemcy.” – ustawodawcy chodziło oczywiście o BGK Nieruchomości, ale Mzuri z pewnością powinno być uznane za inwestora, a więc zarządzanie przez nas mieszkania powinny kwalifikować się do dopłat (o ile są nowe). Doprecyzowania wymaga, czy mieszkania te muszą być wynajmowane w ramach działalności gospodarczej naszych Klientów czy nie jest to wymóg niezbędny.

I wreszcie trzeci pozytyw – o fundamentalnym znaczeniu. Ustawa mówi wprost, że co prawda inwestor podpisuje umowy najmu z osobami wybranymi przez gminę (w uproszczeniu) według ustalonych przez nią kryteriów, to jednak ma prawo do stosowania dodatkowego kryterium oceny zdolności do opłacania czynszu. A więc wynajmujący będzie mógł prowadzić selekcję najemców z punktu widzenia ich wiarygodności finansowej – co jest jednym z filarów biznesu Mzuri. Cieszy mnie to, bo choć wydawało by się, że rzecz to oczywista, to ustawa o Krajowym Zasobie Nieruchomości (a więc prowadzająca jeden z wątków Mieszkania Plus) wykluczała taką możliwość.

Dobrze też odbieram pozostawienie gminom decyzyjności odnośnie doboru kryteriów przyznawania dopłat (spośród ich zamkniętego katalogu zawartego w projekcie ustawy) – nie tylko pozwala to na lepsze dostosowanie rozwiązań do lokalnych potrzeb, ale też jest cennym, bo rzadkim w dzisiejszych czasach przykładem myślenia nie-centralistycznego.

A teraz garść uwag krytycznych lub znaków zapytania, jakie mi się nasuwają:

1. Ustawa zdaje się wprowadzać mechanizm mocno zbiurokratyzowany. Ale cóż, pewnie taka uroda rozwiązań, które angażują nie tylko grosz publiczny, ale i instytucje publiczne.

2. Artykuł 7 projektu ustawy stanowi, że

Dopłaty mogą zostać udzielone, jeżeli z realizacją inwestycji mieszkaniowej dotyczącej mieszkania jest związana umowa zawarta pomiędzy inwestorem a samorządowym pośrednikiem (…), określająca co najmniej:
(…)
2) warunki, których spełnienie uznaje się za potwierdzenie posiadania przez najemcę zdolności czynszowej, poprzez wskazanie minimalnej wysokości:
a) miesięcznego dochodu gospodarstwa domowego, lub
b) obowiązkowej kaucji zabezpieczającej pokrycie należności z tytułu najmu w dniu opróżnienia mieszkania;
(…)
4) maksymalną wysokość czynszów (…).

Mam z tym dwa problemy. Pierwszy wynika ze słówka „lub” (dochodu LUB kaucji). W Mzuri wymagamy zarówno odpowiedniego dochodu jak i kaucji, a nie dochodu lub kaucji. To „lub” mnie niepokoi.

Po drugie umowa z gminą ma określać maksymalną wysokość czynszów, ale nie wspomina o żadnym mechanizmie ich indeksacji. Patrząc na rok 2017 nie byłoby to problemem w Poznaniu, gdzie czynsze nie wzrosły, ale gdyby zeszłoroczne tendencje utrzymały się w Łodzi, gdzie czynsze wzrosły o 8%, to jako inwestor zawahałbym się, gdyż przez nieelastyczne rozwiązanie prawne mógłbym zostać „zamrożony” z czynszem na rosnącym rynku, na długi okres 10 lat. Perspektywy dla rynku najmu są korzystne, więc raczej nie chciałbym brać na siebie ryzyka pozostania na nierynkowo niskich czynszach (nawet mimo tego, że dzięki ustawie nie miałbym ryzyka spadku czynszu gdyby rynek się popsuł).  Ustawodawca w uzasadnieniu pisze wprost, że ma to na celu “uniknięcie wahania wysokości dopłat ze względu na zmiany wysokości wskaźnika przeliczeniowego”, ale przecież wskaźnik ten powinien w założeniu odzwierciedlać koszt zbudowania mieszkania, a w realnej gospodarce nie pozostaje on w oderwaniu od czynszów – w długim okresie czynsze będą skorelowane z kosztami inwestycji.

3. Martwi mnie niespójność, jaką widzę pomiędzy zapisami art. 8 projektu (kryteria pierwszeństwa przyznawania dopłat) a mechanizmem zmniejszania dopłat co trzy lata (co projekt zakłada). A to dlatego, że nie widzę jak osoby wybrane według ustawowych kryteriów miałyby uzyskiwać stopniowo coraz wyższe dochody (w przypadku osób wybranych zgodnie z niektórymi kryteriami, jak np. wiek powyżej 65 roku życia czy orzeczona niepełnosprawność, jest to wysoce mało prawdopodobne). Tak więc inwestor (i najemca) ryzykują, że po trzech czy po sześciu latach najmu najemcy nie będzie już stać na mieszkanie. Duży kłopot dla obu stron. A projekt milczy o tym co miałoby się wydarzyć w takiej sytuacji. Eksmisja? Sponsorowanie przez właściciela mieszkania.

4. A teraz rzecz najważniejsza, czyli wysokości dopłat w kontekście realnych czynszów najmu. Weźmy dla przykładu cztery miasta: Warszawę, Łódź, Poznań i Wrocław. Dla uproszczenia, a także by wyliczenia moje były jak najbardziej dostosowane do sytuacji Klientów Mzuri, zajmę się tylko dopłatami dla gospodarstw domowych jedno i dwuosobowych (takie stanowią co najmniej 90% najemców mieszkań zarządzanych przez Mzuri). Dodatkowo, skoncentruję się tylko na dopłatach w pierwszych i w ostatnich trzech latach najmu. Będę analizować dopłaty jedynie jako procent czynszu najmu netto (tzn. pomijając opłaty do administracji, za media itp) – opieram się tu o dane z ostatniego raportu AMRON (funkcjonującego przy Związku Banków Polskich), który powstał przede wszystkim w oparciu o dane dostarczone przez Mzuri. Przyjmuję wreszcie uproszczone założenie, że w kawalerce zamieszkuje jedna osoba, a w mieszkaniu dwupokojowym dwie.
Wnioski niestety nie są budujące. Po pierwsze, o ile dla tych trzech miast dopłata jako % czynszu za kawalerkę jest spójna, tzn. stanowi niezależnie od miasta 12-13% czynszu netto w pierwszych trzech latach, to w przypadku mieszkań dwupokojowych waha się między 16% (we Wrocławiu) a 22% czynszu netto (w Poznaniu). To duża rozbieżność.
Po drugie, i co najważniejsze, dopłata będzie stanowić istotną (ale nie szczególnie dużą) część czynszu jedynie przez pierwsze trzy lata. W ostatnich trzech latach dopłata będzie symboliczna i stanowić jedynie ok. 4% czynszu netto w przypadku kawalerki (między 38 zł miesięcznie w przypadku Łodzi a 58 zł w przypadku Warszawy) oraz ok. 5-7% czynszu netto w przypadku mieszkania dwupokojowego (66-101 zł miesięcznie). Raz jeszcze podkreślam, że mowa o czynszach netto – gdybyśmy uwzględniali cały czynsz, łącznie z opłatami, dopłata stanowiłaby jeszcze mniejszą jego część. Zbyt małą, by realnie wpłynąć na rynek, a przynajmniej tej jego segment, który najbardziej interesuje inwestorów prywatnych.

Podsumowując: opublikowany projekt ustawy o dopłatach do czynszu idzie w dobrą stronę i w mojej ocenie jest znacznie lepszy niż wcześniej ogłaszane założenia Programu Mieszkanie Plus. Niestety wątpię, by ustawa ta – jeśli zostanie wprowadzona w obecnie proponowanym kształcie – istotnie wpłynęła na rynek małych mieszkań na wynajem. Jako współzarządzający Grupą Mzuri nie entuzjazmuję się perspektywą otwarcia na nowe, dzisiaj wykluczone z niego segmenty najemców, a to dlatego, ze otwarcie to jest złudne i może dotyczyć co najwyżej pierwszych lat (oraz, być może, mieszkań dużych – tego nie analizowałem). Szkoda. Mam jednak nadzieję, że ustawodawca zmodyfikuje zapisy ustawy, tak by jej wpływ mógł być bardziej realny – a by zwiększyć szanse, że tak się stanie, wyślę ten komentarz do kierującego pracami Rady Mieszkalnictwa Mirosława Barszcza, prezesa zarządu BGK Nieruchomości.

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. Ja nie widzę niczego pozytywnego w kolejnej ingerencji rządu w rynek. W jaki niby sposób kasa przesiana przez urzędników będzie wyższa niż wpłacona przez podatników?
    Ostateczny – niewidoczny dla większości efekt jest taki że ludzie mają mniej kasy (na wynajem też), a urzędnicy mają bezsensowną, nieproduktywną pracę za którą musimy płacić.

    Nie widzę w tym nic pozytywnego, wydaje mi się masz tu Sławku, nieco naiwne podejście, patrząc na kawałeczek, zamiast na szeroką perspektywę.

    1. Cathserine Sophie, nie zarzucaj proszę naiwności Sławkowi, bo nie jest autorem tego wpisu. Biorę ten zarzut na siebie :)
      Nie twierdzę nigdzie, że w efekcie nowego prawa będzie więcej pieniędzy. Wręcz wyraźnie piszę, że projekt przewiduje biurokratyczne procedury. Zgadzam się więc z Tobą w zupełności, że urzędnicy będą mieć więcej pracy, a co za tym idzie my z naszych podatków za to zapłacimy. Nie poczuwam się zatem do naiwności.
      Inną kwestią jest czy ta praca będzie bezsensowna, jak piszesz. To kwestia wartości, filozofii i podejścia. Wydaje mi się, że rozwiązanie realnego problemu społecznego nie jest bezsensowne. Czy to najlepszy sposób rozwiązania tego problemu – niekoniecznie. Ale w mojej opinii nie jest to bezsensowne.

    2. Catherine Sophie, cieszę się, że nadal czasami odwiedzasz Fridomię. To bardzo miłe. Dzięki też za Twój komentarz.

      Nie znam projektu ustawy więc nie wypowiem się w szczegółach (zresztą Artur zrobił to po mistrzowsku:-) Ale patrząc ogólnie: problem który podnosisz dotyczy roli rządu. Niektórzy twierdzą, że rola powinna być ograniczona do tego co wymaga ekonomii skali – wojsko, obronność, policja, infrastruktura (choć z tym ostatnim też niektórzy by polemizowali). Większość polskiego społeczeństwa jednak domaga się interwencji państwa również w pomoc potrzebującym. Niektórym podoba się narzucanie przez państwo norm etycznych czy behawioralnych, typu zakaz handlu w niedzielę. Ogólnie jestem za jak najmniejszą ingerencją państwa w życie obywateli (aktualnie obserwuję efekty takiej ingerencji w .. Iranie i nie napawa mnie to optymizmem), ale jednak jestem zwolennikiem pomocy najbardziej potrzebującym.

      I tu w zakresie mieszkalnictwa uważam, że projekt dopłaty do czynszów jest dużo lepszy niż projekt budowania przez państwo mieszkań, selekcji najemców i potem zrządzania ich najmem. To drugie zaangażowałoby jeszcze większej rzeszy urzędników, dawałoby pole do różnego rodzaju nadużyć, przyniosłoby mizerniejsze efekty. Z tego co pamiętam (pisałem o tym 4-5 lat temu na łamach fridomii) rządy m.in Wielkiej Brytanii i Australii stosują podobne mechanizmy dopłat do czynszów.

      Ale oczywiście rozumiem też stanowisko osób, które uważają, że jakakolwiek ingerencja państwa jest niewskazana.

      1. ależ pomoc potrzebującym Sławku działa już w PL od dawna. Nazywa się to MOPS (miejski ośrodek pomocy społecznej) a także mieszkania socjalne które według mnie są naprawdę dla potrzebujących i jest ich o wiele za mało. Wg mnie powinno się powiększyć bazę właśnie tych mieszkań a nie tworzyć jakieś głupie mieszkania plus czy dopłaty do czynszów które zresztą nie byłyby potrzebne gdyby była większa kwota wolna od podatku (a więc ludzie najmniej zarabiający płacili by o wiele mniej podatku dochodowego i byliby w stanie wynająć coś na wolnym rynku). Te dopłaty, mieszkanie plus i 500 plus to pomysł patologiczny i kryminogenny (tworzący pole do nadużyć dla urzędników) i zmierzający do niepotrzebnego rozbudowywania biurokracji. Prawda jest niestety taka, że jest to zwykła kiełbasa wyborcza a nie ochota pomocy komukolwiek. Rozumiem jednak, że ty (albo autor artykulu) patrzy od strony Mzuri i o ile to na plus dla mzuri to fajnie a jak na minus to mniej fajnie, nie wiem czy ma to wiele z obiektywnością.

        1. Michał, dzięki za wypomnienie mi (lub autorowi artykułu), że patrzymy na wszystko tylko od strony interesów Mzuri. Wyjątkowo miłe z Twojej strony. Myślę, że to doskonałe podsumowanie moich dotychczasowych, blisko 9-letnich starań:-)

          A zmieniając nieco temat: czy u Ciebie dzisiaj wszystko w porządku? Czy w duszy świeci Ci dzisiaj ciepłe, wiosenne słoneczko czy też może niebo jest całkiem zakryte ponurymi, złowrogimi, przerażającymi chmurzyskami? I zamiast ciepłego, muskającego policzki wiosennego powiewu, wieją porywiste, mroźne wichury Syberii? Bo jeśli o mnie chodzi, to ja, do przeczytania Twojego komentarza, miałem świetny humor:-) Potem mi go nieco popsułeś swoim małostkowym komentarzem, ale teraz znów wróciłem do normy:-) Mam nadzieję, że choć Tobie się humor nieco poprawił po napisaniu tego ostatniego zdania komentarza. Pełnego zrozumienia dla tego jak myślę i działam ja lub Artur:-)

        2. Dziękuje, że pytasz Sławku u mnie wszystko w porządku. Czasami tylko mrożą mi krew w żyłach plany poszerzenia pakietów socjalnych w PL przez rząd ponieważ pojawia się tylko jedno pytanie – kto za to wszystko zapłaci. Tak jak już powyżej napisałem w moim poprzednim poście, że pakietów socjalnych w Polsce jest w bród, naprawdę nie potrzeba więcej. A jeśli ten pomysł jest przez kogokolwiek wychwalany to trzeba spojrzeć czy ta osoba wychwala daną zmianę bo jest dobra dla PL czy jest dobra dla niego (jestem pewien, że każdy górnik powie, że dofinansowanie nierentownej kopalni jest dobre i to jest ok mogę zrozumieć ich sytuację). Nie mam o to pretensji – każdy jest trochę egoistą. Mając nadzieję, że rząd nie będzie wyrzucał pieniędzy przez okno ja także, bo wiem, że pod koniec dnia rachunek będzie spłacany przez tych którzy tego dofinansowania na oczy nie zobaczą a raczej mało fajnie byłoby płacenie 60-80% podatku dochodowego.

        3. Czuję się trochę wywołany do tablicy. Wyjaśniam więc: oceniałem projekt ustawy z punktu widzenia jego celowości (zapewnienia dachu nad głową wykluczonym mieszkaniowo). A więc starałem się ocenić czy przyniesie oczekiwane skutki. Abstrahowałem od tego czy sam cel ustawy jest zasadny czy nie – tej informacji zabrakło w moim tekście i za to przepraszam. Porównywałem też pomysł dopłat to poprzedniego pomysłu wynajmu z dojściem do własności. NIE oceniałem projektu pod kątem ogólnej polityki państwa czy jej szeroko rozumianej zasadności w kontekście moich (liberalnych, a nie socjalistycznych) poglądów.
          A na koniec: nie wydaje mi się, by ten projekt, jeśli wejdzie w życie w tym kształcie, był szczególnie korzystny dla Mzuri – z powodów, które wyjaśniam we wpisie. Przede wszystkim jest to niejasność co się stanie po kilku latach gdy dopłaty do małych mieszkań staną się całkiem symboliczne czy brak możliwości wymagania zarówno kaucji jak i zdolności czynszowej.

  2. Cześć,
    z mojej strony tylko trochę logiki ;) “Lub” funktor alternatywy nierozłącznej tzn. spełniony musi być przynajmniej jeden z warunków. Nie jest wykluczone spełnienie obu. W przypadku “albo” (alternatywa rozłączna) byłoby gorzej ponieważ spełniony musi być dokładnie tylko jeden z warunków. Pozdrawiam!

    1. Eirenaios, no właśnie, spełniony musi być przynajmniej jeden z warunków (wg, projektu ustawy), podczas gdy chciałbym tam widzieć słowo “oraz” wymuszające spełnienie obu warunków naraz. W obecnym kształcie projektu jeśli potencjalny nabywca spełni kryterium dochodowe nie będziemy mieli prawa oczekiwać kaucji (i vice versa), bo taki potencjalny najemca spełni wymogi ustawowe… Nikt nie zabroni mu/jej spełnienia obu warunków, ale nie będzie można tego wymagać – i to jest problem.
      PS. Nie studiowałem nigdy prawa, filozofii ani innego kierunku, który wymagał ode mnie zgłębienia logiki i może dlatego “funktor alternatywy nierozłącznej” mnie zachwycił :) Dziękuję!

  3. Nie odniosę się wprost do projektu ustawy, bo nie wiem co o tym myśleć w kontekście długoterminowych efektów społecznych. Nie wiem, co myśleć o kolejnych pomysłach socjalnych obecnej ekipy rządzącej… Co będzie, jak nie wygrają wyborów (nie w najbliższych, ale kiedyś na pewno) i źródełko zostanie odcięte?

    Ja doskonale rozumiem, że są ludzie, którzy potrzebują pomocy, ale czy potrzebują pomocy wieloletniej? Czy uzależnienie ich od wsparcia państwa służy ich samodzielności? Rozumiem, że trwałe kalectwo, bądź samotne rodzicielstwo jest ogromnym ciężarem i dbając o normalny rozwój oraz normalne funkcjonowanie takich rodzin konieczne jest długotrwałe wsparcie… ale czy ta niepełnosprawność jest aż tak powszechna? Czy uzależnienie społeczeństwa od zasiłków nie służy ich ubezwłasnowolnieniu?

    Trochę mi to scenę z Matrixa przypomina – produkcja ludzi uzależnionych od systemu i dojonych przez ten system. Przypomina mi to też sytuację z medycyną i uzależnienie jej od przemysłu farmaceutycznego. Na medycynie nie uczy się już o ziołolecznictwie, a lekarze zapisują już tylko piguły, które leczą, ale często nie wyleczają. Płyną ogromne pieniądze, a ludzie jak chorowali, tak nadal chorują i chorować będą, tylko drożej. Boli żołądek, to idzie się po receptę na piguły, zamiast na łąkę po garść ziół; noga spuchła, to po żel do apteki, zamiast liść żywokostu i trochę octu… Czy samodzielne myślenie jest aż tak trudne? A może spora część społeczeństwa ma mentalność niewolnika i nawet nie umie się do tego przyznać? W sumie, jak ktoś chce być niewolnikiem, to niech sobie będzie… No nie wiem…

    Widzę, że rządzącym zależy na wzroście liczby ludności w Polsce. Czemu to ma służyć? Przepraszam, ale ja nie rozumiem… Czy ludzi na świecie jest za mało? Czy trzeba “produkować” kolejnych obywateli?

    Fajnie, że gospodarka się rozpędza, fajnie że wskaźniki rosną, ale czy podstawy tego są solidne?
    No nie wiem, zgrzyta mi to wszystko jakoś… Jakbym pyszny serniczek jadła i co kęs piasek między zęby trafiał…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.