Dziś przez zupełny przypadek trafiłem, a można powiedzieć nawet, że zostałem wciągnięty do restauracji, która jest inna. Different. Jej niezwykłość polega na tym, że w środku restauracji panuje totalny mrok. Okna są szczelnie zasłonięte, wchodzi się przez kilka kotar szczelnie blokujących jakiekolwiek światło spod drzwi. Przed wejściem zostawia się telefony by ich ekrany nie rozjaśniały wnętrza restauracji. Do środka wprowadziła mnie właścicielka, która poprosiła mnie bym położył jej rękę na ramieniu i po prostu szedł za nią. Jak ona trafiła do wolnego krzesełka za stołem nie mam pojęcia.
Przeżyć i doznań miałem mnóstwo. O tym na czym polegało jedzenie z talerzy, których się nie widziało nie napiszę by nie popsuć doznań tym z Was, którzy – mam nadzieję – wybiorą się do restauracji na pierwszym piętrze Millenium Plaza przy Alejach Jerozolimskich 123a. Natomiast wspomnę tu o dwóch rzeczach, które – myślę – nie popsują Wam efektu “wow!”. Pierwsze dotyczyło tego, że miałem okazję opowiedzieć o wolności finansowej grupie nieznajomych, których twarzy nawet nie widziałem. Doszło do tego w dość zabawny sposób. Ktoś zapytał mnie jak się nazywam (przyznam się, że przez sekundę zastanawiałem się czy ma to znaczenie skoro i tak nie będzie mógł potem przypisać mojego imienia do mojej osoby), ale gdy odpowiedziałem, to inna osoba skojarzyła, że czytała moją książkę… A więc szybko się okazało, że jednak ma to sens:-)))
Rozmowa w ciemnościach stwarza pewne wyzwania. Zwykle gdy opowiadam o wolności finansowej to łapię kontakt wzrokowy by zobaczyć czy to co mówię ma dla słuchaczy sens, czy jest dla nich interesujące. Gestykuluję by dodać sobie animuszu. Tym razem czułem, że moje ręce nic nie wniosą, a wręcz mogę strącić coś (czego nawet nie widzę) ze stołu. Więc ręce trzymałem pod stołem:-)
Druga ciekawostka dotyczy tego, że Polska była przedostatnim krajem w Europie, w której nie było tego typu restauracji. Jedynym krajem gdzie jeszcze nie dotarła restauracja w ciemnościach, gdzie kelnerami są osoby niewidzące jest ponoć tylko Białoruś. Co jeszcze ciekawsze, takie restauracje funkcjonują już m.in w Kenii i w Etiopii.
Different otwiera oczy osobom widzącym by mogły – choć przez chwilę – zobaczyć świat niewidzących. Gorąco polecam:-)
P.S. Dowiedziałem się, że w jednej z agencji PR, korektorką tekstów jest osoba niewidząca. I radzi sobie doskonale. Można?
P.S. Przeprowadziłem pewien eksperyment. Zęby kogoś z Afryki jednak nie świecą w totalnych ciemnościach. Nikt moich zębów nie mógł dostrzec mimo, że uśmiechnąłem się od ucha do ucha:-)
3 Responses
W Poznaniu jest dark restaurant i z tego co wiem to istnieje już od dawna ;-) Nie byłem tam jednak, nie ciągnie mnie takie dziwactwo.
Robert, może jednak spróbuj. To ni etyle dziwactwo, co okazja do przeżycia nowych doznań:-)
No właśnie ja wszedłem kiedyś do pokoju, gdzie było zgaszone światło i był mój znajomy Kenijczyk i właśnie zobaczyłem w ciemności jego zęby :)