Dziś wspominamy tych, którzy odeszli. Najbliższych. Nieco dalszych. Również tych, których znaliśmy jedynie ze szklanego ekranu lub z innych mediów.
Magazyn “Forbes” prezentuje ranking najwięcej zarabiających gwiazd, które już dawno odeszły w sensie fizycznym. W sensie popkulturowym i w sensie finansowym są nadal bardzo aktywne. Od 7 lat rankingowi lideruje Król Popu. Co zaskakujące, w zarabianiu dziesiątków milionów (60) nie przeszkodziły mu nawet kontrowersje z filmu dokumentalnego, którego był anty-bohaterem. https://www.forbes.pl/rankingi/najlepiej-zarabiajacy-niezyjacy-celebryci-2019-ranking-gwiazd-wedlug-zarobkow-po/gj5n9xv
Przypominam też mój wpis sprzed ponad 9 lat: https://fridomia.pl/2010/07/07/posmiertni-liderzy-pasywnych-przychodow/
I jeszcze jedna refleksja. W Polsce nie do końca sobie radzimy z tematem śmierci. Oddaliliśmy się od niej, stała się dla nas czymś obcym, strasznym. Widzimy ją jedynie poprzez pryzmat tragedii, straty, bólu. A śmierć jest przecież tak samo naturalnym zjawiskiem jak … narodziny. Jest nieodłączną częścią życia. W pewnych sytuacjach może nawet być ulgą lub okazją do nowego rozpoczęcia lub do dokonania remanentu własnego życia, do podjęcia ważnych postanowień, do pogodzenia się skłóconych rodzin. W przypadku artystów, wręcz często jest tak, że ich dzieła nabierają większej wartości po ich śmierci, więc wygląda na to, że śmierć może nawet dodawać wartości, a nie tylko niszczyć. Wcale nie jest taka jednowymiarowa.
Dziś mi też jest trochę smutno, ale przede wszystkim czuję – z jednej strony – ogromną wdzięczność za to, że moi Bliscy byli obok mnie, że mnie niestrudzenie wspierali, że dodawali mi otuchy, wiary w siebie, siły, że mnie wychowywali na takiego jakim dziś jestem. A z drugiej strony – ogromną odpowiedzialność by stawać się coraz lepszym człowiekiem, by pomagać innym by stawali się lepszymi.