Jak, gdzie i dlaczego zostałem ostatnio … skuty kajdankami

Korzystając z tego, że akurat mam “wakacje od wakacji” i chwilowo jestem w Warszawie, chcielibyśmy bardzo serdecznie zaprosić Cię na Live’a na FB już w najbliższą środę, 15 stycznia o godz 18.00. Live będzie poświęcony dwóm tematom. W części pierwszej opowiemy o naszej najnowszej książce “Pomarańczowa wolność finansowa” – o tym jak i dlaczego powstała, o jej zawartości, o tym dlaczego warto ją przeczytać oraz o tym dlaczego – oprócz jej zawartości merytorycznej – warto ją kupić i rekomendować:-)

A w części drugiej Live’a, zdradzę Wam pewien mroczny i mrożący krew w żyłach … sekret. Po zakończeniu Etapu Afrykańskiego mojej trwającej obecnie podróży Cape Town to Sydney, zostałem skuty kajdankami z tyłu pleców. Jak najprawdziwszy przestępca, jak najprawdziwszymi kajdankami “made in USA” (wyprodukowanymi w stanie Minnesota, o ile dobrze pamiętam) i wsadzony do samochodu. I nie był to żaden zainicjowany przeze mnie happening na potrzeby sesji zdjęciowej na Instagram. Akcja była prawdziwa z udziałem prawdziwych ochroniarzy, policjantów, tajnych służb specjalnych, a nawet konsulatu RP. Opowiem Wam na czym polegało moje “przestępstwo” i o szczegółach tej akcji.

Dokonam też podsumowania afrykańskiego etapu C2S, czyli m.in ile krajów udało mi się odwiedzić, jakie były moje największe “odkrycia”, ile godzin spędziłem w autobusach, ile wydałem na całość wyjazdu, ile pozostało mi wolnych stron w paszportach, itp Opowiem też jakie mam plany na Azjatycki Etap podróży, który zacznę lada dzień.

Zapraszamy!!!

[LINK DO WYDARZENIA NA FACEBOOKU]

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

4 Responses

    1. Jola, moje dzieci mocno się uśmiały z mojej przygody. Oprócz typowego “Sławek, uważaj na siebie” nie padły żadne słowa sugerujące, że powinienem ograniczyć podróżowanie:-)

  1. Sławku nie wiem gdzie to napisać , ale to dotyczy twojej ojczyzny ostatnio widziałem wywiad z Mateuszem Grzesiakiem i mówił o inwestowaniu w naukę chińskiego , czego się nie spodziewałem po nim ,ale mówił też ,że podobno uczą w niektórych szkołach kenijskich od paru lat języka mandaryńskiego , co myślisz o tym? czy to prawda ,że uczą tego języka w Kenii? Pozdrawiam i życzę fajnych przygód w podróży Cape Town to Sydney.

    1. Artur, nie wiem jak wygląda aktualny program nauczania w kenijskich szkołach ani tego jakie panują tam mody na języki. Jedno wiem, średnio biorąc, Kenijczycy są bardziej uzdolnieni językowo od Polaków. Większość włada co najmniej trzema językami. W szkołach uczą różnych języków, zdziwiłbym się gdyby wśród nich nie było mandaryńskiego. O tym by było to zjawisko masowe nie słyszałem, wątpię, co nie oznacza, że tak właśnie nie jest:-) Pamiętam, że przynajmniej w jednym z warszawskich gimnazjów też nauczano mandaryńskiego.

      Dzięki za życzenia dotyczące podróży:-) Zapraszam do jej śledzenia na FB, Instagramie, Youtube oraz tutaj na blogu fridomia. Tobie też życzę dalekich podróży, bliskich przyjaciół oraz otaczającej Cię pomyślności:-)

Skomentuj Artur Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.