Nie boję się koronawirusa. Serio!!!

Cały świat ostatnio dostał według mnie głupawki. Obawy przed korona wirusem zaczynają mi się jawić jako totalna paranoja. W obawie przed zamknięciem granic Polski, całkowitym unieruchomieniem lotnictwa cywilnego itp pomysłów, postanowiłem wcześniej przylecieć do Polski. Jeśli miałbym zostać poddany kwarantannie, to wolę siedzieć we własnym mieszkaniu niż płacić za jakiś podrzędny hotel lub słaby szpital. I spokojnie pisać kolejną książkę na laptopie, którego nie zabrałem że sobą w długą podróż.

Wiem, że to co napisze teraz idzie pod prąd dzisiejszej mody i mogę się narazić na hejt. Ale trudno, już więcej nie mogę wytrzymać tego jazgotu.

Nie jestem lekarzem, ani tym bardziej wirusologiem, ale na bazie tego co do tej pory czytałem oraz na bazie mojej bardzo ograniczonej wiedzy medycznej
1. Koronawirus jest łagodnym wirusem, w 90% przypadków przebiega bardzo łagodnie. I to u osób które zostały zdiagnozowane. Być może są jeszcze tysiące czy miliony osób, które mają wirusa i ich organizm sam go skutecznie zwalczyl. Bez wprowadzania do statystyk GIS, WHO czy innych
2. Zgony najczęściej są u osób już wcześniej poważnie chorych. Nie chcę dokładać bólu ich Bliskim, ale pewnie część z tych osób wkrótce zmarłyby nawet bez zlapania korona wirusa
3. Czuję, że gdybym złapał Koronawirusa, to mój organizm wytworzyłby przeciwciała. I już. “Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni” w tym kontekście pasuje jak ulał. Osoby dorosłe, które w dzieciństwie nie przeszły typowych chorób dzieciecych są słabsze immunologicznie od absolwentów tych chorób.
4. Przejście przez łagodnego Covida-19 teraz być może obroniłoby mnie przed silniejszym, mniej łagodnym Covidem-25 w przyszłości.
5. Dlatego gdybym dziś czy jutro dowiedział się że mam tego wirusa, to spokojnie bym do tego podszedł. Bez histerii czy paniki. Mając nadzieję, że mnie wzmocni na przyszłość.

Oczywiście to tylko spekulacje 54-latka, którego rozwoj wiedzy medycznej zakończył się na poziomie 10-latka. Ale to co mnie dziwi to to, że w natłoku info o wyścigu który sołtys, wójt czy premier pierwszy wdroży jakiś innowacyjny zakaz, który celebryta (podobnie jak ja, nie-lekarz) ostrzej się wypowie, nie znajduję żadnej MERYTORYCZNEJ dyskusji o tym Koronawirusie.

A przecież w życiu nie jest tak że coś jest totalnie dobre czy totalnie złe. Czy są jakieś korzyści z tej choroby? Jak np wzmocnienie odporności wśród tych, którzy ją przejdą? Nie wyczytałem.

Korzyści natomiast z pewnością odnoszą politycy – mogą pokazać swoją “troskę” o nas szaraków, a my – ciemna masa – odwdzięczymy im się przy urnach wyborczych. Korzyści odnoszą media – strach powoduje naszą ciekawość. Korzystają służby ratownicze i medyczne – dawno nie było w Europie wojny, a teraz taka okazja by zobaczyć jak sprawnie możemy się zmobilizować w obliczu wzrostu zachorowań.

Największe korzyści mają wg mnie służby specjalne – trafiło im się nie lada laboratorium zachowań społecznych. Na co ludzie najbardziej reagują, czego najbardziej się boją. W obliczu jakich zagrożeń gotowi są oddać najwięcej swojej wolności osobistej. W jaki sposób najszybciej uruchamiają się mechanizmy uległości, konformizmu i innych przydatnych służbom specjalnym ludzkich cech. Prawdziwa kopalnia wiedzy, która z pewnością jeszcze przez wiele lat będzie szczegółowo analizowana. By nas lepiej kontrolować i skuteczniej nami manipulować w przyszłości.

I właśnie dlatego że wirus wydaje się być łagodny, oraz że wiele grup decydentów bardzo zyskuje na tej sytuacji, to nieco sceptycznie odnoszę się do Covid-19.

Mój sceptycyzm dodatkowo wynika z kilku porownań
1. Czy ktoś z was pamięta może chorobę wściekłych krów? W szczycie mody na tamto zagrożenie była mowa o jej potencjale zdziesiatkowania ludzkości
2. W CNN, krytykując Trumpa, zacytowano jego słowa sprzed kilku dni nim podjął decyzję o zakazie lotów z Europy. Powiedział wówczas, że w USA co roku między 30 a 70 tys ludzi umiera w wyniku powikłań pogrypowych i nikt nie panikuje przed grypą. To średnio między 100, a 200 osób… dziennie!!! Przez cały rok, a nie tylko w szczycie sezonu grypowego, trwającego pewnie 2 do 4 miesięcy.

Już blisko 100 lat temu, George Orwell przewidział, że władza zawsze potrzebuje wykreować jakiegoś wroga. Bo w ten sposób przekonuje poddanych, że jest im potrzebna. A im większy wróg, to tym silniejsza władza. Nas nami. Nad naszym codziennym życiem. Nad naszym mózgiem.

I dlatego jestem pewien, że tak jak po Global Freezing i The Coming of the Second Ice Age w latach 80-tych (nie wierzysz? Poczytaj co mówili wówczas Margaret Thatcher czy Ronald Reagan), teraz przyszła kolej na Global Warming, i tak jak po Ptasiej Grypie przyszła Kozia Grypa, tak po Covid-19 przyjdą kolejne zarazy. A że mniej groźne od zwykłej grypy czy od jazdy samochodem po drogach czy od palenia papierosów czy od jedzenia i picia junkfood, to już inna sprawa. A że w Wielkiej Brytanii jest więcej corona virusa niż w Polsce? A który redneck z Południa USA skojarzy i wyłapie takie niuanse? Po co się tym przejmować? Nasi politycy też znają najsłabsze punkty naszej wiedzy… A po akcji z obecnym wirusem, poznają je jeszcze lepiej ?

Ciekawi mnie czy więcej ludzi umrze z powodu zarażenia Koronawirusem czy z powodu stresu wywołanego strachem przed nim.

Na koniec. Oczywiście jestem za tym, by rządy podejmowały działania by zmniejszyc rozprzestrzenianie się wirusa, by edukowały społeczeństwa o zasadach higieny i innych dobrych praktykach. Ale spokojnie, bez cogodzinych konferencji prasowych, bez niepotrzebnych emocji, skupiając się na faktach i konkretach, a nie na PR.

Tak jak to robią w Singapurze. Spokojnie. Skutecznie. Bez siania paniki. Bez tanich, spektakularnych chwytów “pod publiczkę”. Z ostrożnością, ale też z zachowaniem właściwych proporcji. Bez histerii. Z przyjemnością i z zawiścią czytałem ich gazety w ostatnich tygodniach…

Ps ha, ha, ha. Dopiero po opublikowaniu tego posta zajrzałem na portale info. A tam… info o zamknięciu polskich granic od jutra. Więc dziś powinienem jeszcze zdążyć. O ile nie wydarzy się jeszcze jakaś konferencja prasowa ???

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

272 Responses

    1. Krzysiek, nie pamiętam bym podawał Singapur jako wzór swobód obywatelskich. Do niedawna mówiło się o Singapurze jak o “fine City”, w znaczeniu mandatów.

      Tym bardziej dziwił brak ograniczeń w życiu obywateli. Udało im się zapanować nad epidemią (pomimo dużej ilości testów, oraz tego że pierwszy przypadek odnotowano tam 1,5 miesiąca wcześniej, mniej zakażonych niż w Polsce i tylko 3 zgony) dzięki stosowaniu się do zaleceń WHO i stopniowemu wprowadzaniu ograniczeń – granice zamknięto dopiero po 2 miesiącach od pierwszego przypadku i tydzień później niż w Polsce. Galerie handlowe, restauracje i przedszkola są chyba nadal otwarte.

      Można?

  1. Po fali entuzjazmu w krajach azjatyckich wraca temat obaw związanych z zakażeniem koronawirusem. Zdaniem ekspertów Koreę Południową, Chiny i Singapur może czekać druga fala epidemii. Po zniesieniu restrykcyjnych ograniczeń dotyczących kwarantanny i podróży pojawiają się nowe przypadki osób zakażonych. Zdecydowana większość z nich to osoby, które przyjechały zza granicy.

    https://portal.abczdrowie.pl/chiny-obawiaja-sie-drugiej-fali-koronawirusa-zagrozenie-jest-realne

  2. cyt “3. Czuję, że gdybym złapał Koronawirusa, to mój organizm wytworzyłby przeciwciała. I już. “Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni” w tym kontekście pasuje jak ulał. ”

    z tego co czytałam duża liczba zgonów wśród osób tzw.zdrowych jest spowodowana właśnie nadmierną odpowiedzią autoimmunologiczną organizmu na wirus, co w efekcie niszczy płuca – czyli to właśnie nasze przeciwciała niszczą nie tylko zainfekowane komórki ale również zdrową tkankę płuc…i wtedy koniec

    a taki schemat myślenia wydaje mi się właśnie schematem włoskim czy też GBR, no Trump też początkowo lekceważył, teraz szacuje optymistyczne scenariusze na 100-200 tys zgonów….
    ja się jednak boję i chyba zazdroszczę Ci że jesteś wyluzowany – to zdrowsze psychicznie :D
    ale uważaj na siebie…lepiej dmuchać na zimne -co nie?

    przeczytałam właśnie taki oto artykuł i najchętniej zamknęłabym się z rodziną na 2 mies.w domu: https://tvn24.pl/polska/koronawirus-w-polsce-leczony-na-angine-zmarl-na-covid-19-4537828

    życzę zdrowia

    1. Luc, dzięki za życzenia, które oczywiście serdecznie odwzajemniam. Pomiędzy podejściem Włoch czy Hiszpanii (początkowo olano zagrożenie), a drogą Polski (zamknięcie wszystkich w domach, stworzenie kolejek przed sklepami, totalne przyduszenie naszej gospodarki) są jeszcze inne możliwości.

      Droga UK została wybrana przez całkiem sensowne kraje, np Szwajcaria, Szwecja, Japonia. W tej ostatniej, wg stanu na wczoraj było mniej potwierdzonych zakażeń niż w Polsce (choć pewnie robią więcej testów) mimo, że pierwszy przypadek odnotowano tam 1,5 miesiąca wcześniej niż w Polsce. Mieli też o 2 zgony mniej. A przecież w Japonii na terytorium nieco większym niż RP mieszka ok 125 mln ludzi, czyli ponad 3-krotnie więcej niż w Polsce. Ja bym tak arogancko nie odrzucał tej metody.

      Ale jest jeszcze jedna metoda, która podoba mi się jeszcze bardziej. O Singapurze, Korei, itp już tu wiele pisałem, chyba nie ma sensu powtarzać.

      Zobaczymy też która metoda była najlepsza jak przyjdzie nam zapłacić cenę za przyduszenie gospodarki. Obym się mylił, bardzo chciałbym się w tej sprawie mylić.

      1. Wreszcie mamy zapowiedź testów dla personelu medycznego. Miesiąc (!!!) po potwierdzeniu pierwszego przypadku w Polsce. Widać łatwiej zamknąć granice, szkoły, sklepy (które nawet WHO krytykowało) niż zrobić tak zdroworozsądkową rzecz. W ogłaszaniu Rozporzadzen nasi politycy są sprawniejsi niż w zarządzaniu (szkoda że nie można było przyjąć ustawy zakazującej wjazdu do Polski koronowirusa ?

        Niepokój budzi zapis o tym że lekarze mają płacić(???!!!) za testy. Dla mnie to jakas paranoja – naszych podatków starczy na 13 i 14 emeryturę, na dotację dla TVP i inne “niezbędne” wydatki, ale nie starczy na testy dla pacjentów i personelu szpitali???

        Czy dobrze rozumiem poniższy zapis z Onetu?
        Pacjenci i personel medyczny wszystkich szpitali w Polsce będą mieli zagwarantowany dostęp do testów na obecność wirusa SARS-CoV-2. – To fundamentalna zmiana – zapowiada Adam Niedzielski, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. – Znacznie poszerzamy możliwości płacenia za testy, aby mogli skorzystać z nich pacjenci i personel medyczny wszystkich szpitali w naszym kraju – wyjaśnia szef NFZ.

        1. NFZ poszerza gamę przypadków za które (fundusz) zapłaci. Testowanie nie będą obciążani :) Swoją drogą – w Chinach przymusowa kwarantanna po powrocie do kraju odbywa się w hotelu na koszt osoby nią objętej.

          Minęło trochę czasu, sytuacja się rozwija. Ja widzę to co się dzieje następująco. Była olbrzymia panika związana z brakiem na świecie sprzętu ochronnego, z przygotowaniem miejsc w szpitalach z dostępnością respiratorów. Do tego wiedza o wirusie była znikoma, często sprzeczna. Kupiono trochę czasu, zorganizowano trochę sprzętu, przygotowno nowe procedury. To na pewno dobrze.

          Jestem bardzo daleki od teorii spiskowych ale pojawia się ostatnio trochę kontrowersji wokół WHO. Organizacja twierdziła, że noszenie maseczek jest nieskuteczne, co przekładało się na rekomendacje wydawane przez rządy. Wydaje się, że prawdziwym powodem był ich brak na rynku i obawa że gdy ludzie zaczną ich używać to braknie ich dla służby zdrowia. Raporty z Chin mówią, że maseczki są skuteczne w hamowaniu skali zakażeń i Chiny różnymi kanałami w lutym skupowały je z rynków. Pojawiają się też inne zastrzeżenia:

          https://tinyurl.com/tjdu75n

          Wczoraj przeczytałem, że nasze ministerstwo organizuje masową produkcję maseczek w Polsce w dwóch kategoriach – dla służby zdrowia i prostsze dla ludzi na ulicach. Tych pierwszych ma powstawać 120 mln sztuk miesięcznie, tych drugich – 40 mln miesięczenie już od kwietnia. W wypowiedziach zmienia się retoryka odnośnie maseczek.

          Powstaje aplikacja na wzór tych stosowanych w Azji służąca do wyłapytania kontaktów z którymi mieliśmy styczność aby w przypadku zakażenia móc wsteczy ustalić kogo mogliśmy zakazić. Obawy o niewłaściwe wykorzystanie przez służby ma rozwiać publiczna dostępność kodu źródłowego. Moim zdaniem bardzo fajny ruch. Ciekawe czy to się przyjmie.

          Stawiam tezę, że za 2-3 tygodnie zacznie się powolne odmrażanie z wymogiem zakrywania twarzy i nosa na ulicach i że będziemy sterować w kierunkach obranych przez Szwecję czy Singapur.

          Bardzo ciekawi mnie długofalowe porównanie Szwecji i UK. Póki co ilość zgonów na 1M mieszkańców w tych krajach to odpowiednio 64 i 40. Wiem od osoby, która przebywa w Norwegii że podobno w mentalności tej nacji jest głęboko zakorzenione przekonanie że w przypadku zagrożenia starszych należy poświęcić. Nie wiem jak w Szwecji, może podobnie i może stąd różnica w sposobie działania.

  3. Apropos sytuacji z które wynikają opóźnienia np. w dostępności testów. Sytuacja na rynku sprzętów medycznych przypomina trochę run na banki.

    https://tinyurl.com/soj8z6n

    …władze Berlina oskarżają amerykańską konkurencję o “współczesne piractwo” w postaci przechwycenia w Bangkoku 200 tysięcy masek z należącej do Ormy 3M z USA fabryki w Chinach. Francuskie władze z kolei skarżą się, że amerykańscy konkurenci podkupili w Chinach ich maski, mimo że wszystko było już ustalone.

    1. TX, Bartosz, rzeczywiście szybko zaczęły się wzajemne przepychanki oraz szukanie winnych. Zagranicą. Łatwiej jest znaleźć winnego zagranicą niż przyznać się do błędów i zaniechań popełnionych przez własne rządy, przez kolegów z ław poselskich czy ministerialnych:-)

      1. Sławek, zaniechanie jest, że tak powiem, systemowe. Produkcja podstawowego sprzętu zabezpieczającego została wyoutsourcewana w jedno miejsce na świecie. Ten błąd powstawał latami i powieliła go znakomita większość rządów. Podesłałem linka żeby pokazać że opóźnienia w dostępności testów i materiałów to nie jest polska specyfika.

        1. TX, ale jest coś takiego jak Agencja Rezerw Materiałowych, nieprawdaż? Jacyś ludzie, którzy biorą co miesiąc pensje z naszych podatków, w centrali, w oddziałach terenowych, itp. O tym, że wybuchła epidemia w Wuhan cały świat dowiedział się w grudniu 2019. Spodziewałbym się, że taka agencja powinna się była o tym dowiedzieć – nie z mediów – poprzez któreś z nastu polskich służb specjalnych wcześniej. A nawet jeśli zagrożenie początkowo wydawało się oddalone, to jednak podnieść poziom alarmu z zielonego na żółty i ściśle monitorować sytuację. I podejmować działania adekwatne do rosnącego zagrożenia.

          Może mnie coś ominęło, ale nie słyszałem w mediach o wyciągnięciu konsekwencji służbowych wobec nikogo kto zawinił za niedobory. Słyszeliście może? Bo to, że niedobory wystąpiły, chyba nie ulega dla nikogo wątpliwości. Za to usłyszałem o zmianie prezesa Poczty Polskiej, by mieć spolegliwego (czy jak to się teraz nazywa “niezłomnego”) gościa na “strategicznym” odcinku.

          Zgadzam się natomiast z Tobą, że problem ma naturę systemową. Tylko inaczej zdefiniował bym “system” – brakuje w nas Polakach postawy obywatelskiej. Nie chodzimy na wybory, nie podnosimy poprzeczki rządzącym, podniecamy się cyrkiem, który nam wyprawiają w mediach, oddajemy mediom i politykom przestrzeń w naszych głowach i pozwalamy im zastępować nasz zdrowy chłopski rozum medialno-polityczną papką. Nie zadajemy sobie i im właściwych pytań. Jesteśmy bierni i zrywamy się tylko przy okazji jakichś dużych akcji – WOŚP, śmierć Jana Pawła II, wypadek lotniczy w Smoleńsku. A kraj buduje się raczej nudnymi działaniami codziennymi, a nie krótkotrwałymi, “patriotycznymi” uniesieniami. A zarządza się krajem nie poprzez ustawy i rozporządzenia tylko poprzez nudne działania codzienne.

          Przed 1999 rokiem, bankiem Pekao SA (a także wszelkimi innymi państwowymi molochami) rządzono za pomocą “rozporządzeń zarządu”, “okólników”, “dyrektyw”, “postanowień”. Podobnie było z ZUS-em, PGNiG i wieloma innymi firmami, z którymi miałem wówczas okazję współpracować jako konsultant. Pomagała w tym atmosfera strachu przed dyrekcją, ślepe posłuszeństwo, lizusostwo. System zarządzania był chory. Dopiero później – również dzięki staraniom konsultantów wyszkolonych tak jak ja zagranicą i podpatrujących najlepsze globalne praktyki zarządcze – zaczęły się mniej formalne, ale bardziej nowoczesne metody zarządzania – sesje strategiczne, komunikowanie wizji i celów strategicznych, spotkania zespołów zadaniowych, walka z kulturą, która ówczesna prezes Banku Pekao SA nazywała “ludzie listy piszą” (z departamentu do departamentu), stawianie i komunikowanie jasnych celów i rozliczania z ich wykonania, obiektywna ocena pracy i promowanie najlepszych, a nie tych, którzy najbardziej się podlizują lub najwięcej donoszą na innych.

          Dziś systemy zarządzania w firmach typu PZU, Orlen, itp są nowocześniejsze. Te firmy są skuteczniejsze, bardziej konkurencyjne. Ich oferta produktowa oraz jakość obsługi klientów zdecydowanie się poprawiła. I byłaby jeszcze lepsza gdyby nie pęd polityków do obsadzania najwyższych stanowisk “swoimi”.

          Natomiast system zarządzania krajem jest do bani. A wręcz dostrzegam to, że wracamy do PRL-u. Według mnie Singapur, Korea, Szwecja, Japonia i inni lepiej sobie radzą z koronawirusem bo mają zdrowszy system rządzenia, a nie dlatego, że nie przenieśli produkcji maseczek czy respiratorów do Chin.

        2. Sławek, bodajże 19 marca zdymisjonowano prezesa Agencji Rezerw Materiałowych.

          Odnośnie postawy obywatelskiej – w wyborach masz zawsze konkretne menu. I wybierasz spośród tego co jest, nie możesz zamówić dania specjalnego. A to co jest w menu wynika z tego jakie w kraju są elity, jakie koncepcje i wartości reprezentują. Jeśli elity są kiepskie to po jednych, drugich, trzecich wyborach odechciewa się chodzić. Więc nie wiem czy niska frekwencja wyborcza to prawdziwa przyczyna niskiej jakości zarządzania państwem.

        3. TX, ws dymisji prezesa ARM zwracam honor:-)
          Ws menu wyborczego to sądzę, że jeśliby Polacy stawiali wyższe wymagania, to odsialibyśmy z list tych, którzy są najsłabsi. I po paru rundach wyborów zostawaliby coraz silniejsi. Liderzy partyjni układając listy zwracaliby większą uwagę na to kogo na tych listach zamieszczać. Przy obecnym smaku i wyrafinowaniu wyborców spodziewam się, że gdyby poseł Kaczyński na stanowisko Prezydenta RP wystawił kogoś kto odsiaduje dożywocie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, to i tak ten ktoś zdobyłby ponad 30% głosów.

          Gdyby zaś wiedział, że do urn wyborczych stawi się 80-90% Polek i Polaków, to pewnie by takiego kandydata nie wystawił. Dziś politycy lecą z nami w kulki i to nie tylko prezes Kaczyński. Podobny manewr próbował zrobić poseł Miller z niejaką panią Ogórek.

    1. TX, dzięki.
      Nie znam się na polityce w Korei Południowej. Raz czy dwa widziałem w tv, że dochodziło do fizycznych bójek w parlamencie. Była prezydent siedzi w więzieniu za korupcję na najwyższym szczeblu. Nie wygląda to zbyt imponująco.

      Ale z drugiej strony jest coś za co bardzo szanuję polityków w Korei, w Japonii, w innych krajach azjatyckich tygrysów. Mają honor polityczny. W Polsce takie pojęcie jest chyba politykom nieznane, nie mówiąc już o tym by je posiadali. Pamiętam jak minister spraw wewnętrznych (odpowiedzialny m.in. za policję) chyba w Korei podał się do dymisji bo jakiś policjant na służbie zastrzelił jakąś osobę. On temu policjantowi tego nie nakazał zrobić, ani go nie zarekrutował, być może nawet go nigdy na oczy nie widział, ale czuł, że ponosi polityczną odpowiedzialność za to, że coś zawiodło w procedurach i wariat w mundurze nosił przy sobie służbowy pistolet.

      W naszym kręgu kulturowym o podobnym zachowaniu ministra w podobnej sytuacji nie możemy chyba dzisiaj marzyć. Pamiętam też z Korei bardzo częste wychodzenie setek tysięcy ludzi na ulice, którzy żądali dymisji polityka, który czegoś nie dopilnował. Śmiem twierdzić, że w Polsce też by się bardziej liczono z wyborcami gdyby więcej demonstracji w Polsce nie dotyczyło jedynie podwyżek dla górników, hutników, pielęgniarek, nauczycieli czy innych przedstawicieli budżetówki.

      Marzyć nie możemy. Ale moglibyśmy spróbować to wymusić. Poprzez naszą aktywność obywatelską. Politycy sami z siebie nie mają żadnego interesu by podnosić kulturę polityczną w Polsce. Po co im to?

      Starsi z Was może pamiętają jak brutalną grą była w latach 70-tych piłka nożna. Obrońcy bezpardonowo faulowali rywali. Tamci się mścili przy następnym wślizgu, albo nawet bez piłki. Zawodnicy rzadko byli karani czerwonymi kartkami. Wielu naszych wybitnych piłkarzy (np Lubański) kończyło kariery przedwcześnie w wyniku brutalnych fauli za które ich sprawcy nie zostali w jakikolwiek sposób ukarani. Piłkarze się nawzajem nie szanowali. Dopiero wejście wielkiego biznesu do futbolu położyło temu kres. Piłkarze stali się zbyt cennymi aktywami, by ich bezceremonialnie niszczyć na boisku. Wywierano wpływ na sędziów i to sędziowie ukrócili te bandyckie boiskowe praktyki.

      My Suweren jesteśmy właścicielami naszego kraju. Jesteśmy właścicielami Sejmu i Senatu, Skarbu Państwa i jej spółek i wszystkiego innego. I to naszą odpowiedzialnością jest dbanie o nasz interes narodowy. To my wybieramy ludzi do dbania o nasz interes i jeśli to są słabi ludzie jest to nasza wina, a nie ich. Nie ma co być “rozczarowanymi” tymi osobami, trzeba ich zmieniać tak długo, aż “wychowamy” sobie takich liderów jakich mają kraje, które są dla nas przykładem.

        1. TX, nie, zdecydowanie nie chcę kandydować. Nie wyobrażam sobie poparcia patriotycznych Polaków dla mieszańca krwi murzyńskiej:-) Już sobie wyobrażam z czym bym miał okazję się zetknąć:-) Poza tym, mam naprawdę klawe życie, pełne wolności. Skupię się na żebraniu o gotówkę na zakup mieszkań dla młodych dorosłych opuszczających co roku domy dziecka. Gdy już histeria wokół koronawirusa opadnie i po latach będziemy starali się sobie przypomnieć czy koronawirus był w roku 2020 czy może 2015 lub 2023, to problem tych młodych dorosłych dalej będzie istniał, niestety. Ale cieszy mnie to, że gdzieś pomiędzy rokiem 2125 a 2135 problem ten zniknie dzięki działaniom, które ja oraz cały zespół Fundacji Fridomia (również tych członków zespołu, których babcie się jeszcze nie urodziły) podejmiemy:-)

          Póki co, początki zbierania środków na ten cel są zdecydowanie poniżej moich oczekiwań. Ale oczywiście się nie poddajemy i będziemy zmieniać taktykę:-) Czasu (liczba lat przed śmiercią) mam coraz mniej więc nie ma co się nad sobą rozczulać:-)

        2. Czuję, że większe szanse na kandydowanie miałbym w … Szwecji i to mimo tego, że językiem szwedzkim posługiwałem się kiedyś na poziomie ledwo komunikacyjnym. Oto link do artykułu nt ich podejścia do koronawirusa: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/koronawirus-na-swiecie-szwedzki-sposob-na-epidemie-uodpornianie/cl1t410?utm_source=plista&utm_medium=synergy&utm_campaign=allonet_plista_n_desktop_wiadomomsci

          Kiedyś w Kenii popularne było powiedzenie, że bogaci się bogacą, a biedni robią sobie … dzieci.

        3. Niemcy ponoć dopiero teraz (gdy mają już blisko 100 tyś potwierdzonych przypadków koronawirusa i ok 1500 zmarłych) chcą wprowadzać rozwiązania, które w Polsce stosowane są już od ponad 3 tygodni (gdy my mieliśmy 17 przypadków i pierwszy zgon).
          “Berlin chce wprowadzić 14 dniową kwarantannę dla wszystkich, którzy przybywają do Niemiec z zagranicy. A więc idą w ślady PL @RMF24pl https://twitter.com/afpfr/status/1247150564762255363 …”

          Albo to Niemcy są nieodpowiedzialni, nie zależy im na życiu i zdrowiu swoich własnych obywateli, albo to jednak coś nie do końca było tak z naszą strategią przygotowania się do i przeciwdziałania koronawirusowi (czyli rzucaniem całego naszego arsenału działań już w pierwszym tygodniu – jak to politycy z lubością nazywają – “wojny”. Na których z tych wariantów Ty stawiasz?

          A propos podawanych statystyk – kilka dni temu zauważyłem, że w Czechach odnotowano ok 3500 przypadków koronawirusa, a w Polsce było wówczas około 2350. I o połowę mniej przypadków śmiertelnych. Nie mogłem tego pojąć – jak kraj o liczbie ludności 1/4 Polski ma 50% przypadków więcej niż Polska? Albo więcej Czechów wyjeżdżało na narty do Włoch, albo … po prostu więcej testują. Tak jak m.in. Niemcy… My w Polsce wolimy ścigać się w konkurencji “liczba zakazów/godzinę konferencji prasowej”

        4. Ja stawiam na to, że stan niemieckiej i polskiej służby zdrowia jest zupełnie inny. Ta pierwsza udźwignęłaby dużo więcej niż druga. Dzisiaj czytałem jakiś artykuł anglojęzyczny, nie pamiętam już gdzie, w którym autor szukał przyczyn niskiej śmiertelności w Niemczech. Zwracał uwagę, że w Niemczech pacjenci chorujący w domach są wizytowani przez ubranych w kombinezony lekarzy którzy starają się wyłapać pacjentów, których stan wkrótce się pogorszy i hospitalizować zanim to nastąpi.

          Moim więc zdaniem tu jest pies pogrzebany. Nasza służba zdrowia jest niedofinansowana, słabo zorganizowana. Od jakiegoś czasu była przestawiana na tory obsługi typowych chorób cywilizacyjnych a systemy i procedury na wypadek niespodziewanych zdarzeń, w tym epidemii, były traktowane po macoszemu. Wiem trochę, moja mama do emerytury prowadziła oddział zakaźny. Dzisiaj sam min. Szumowski powiedział, że służba zdrowia to nie kraina mlekiem i miodem płynąca. Jeśli on to mówi to znaczy że jest bardzo źle. I stąd moim zdaniem gwałtowność reakcji.

  4. Odnośnie polityki – politycy, bez względu na proweniencję, tak jak funkcjonariusze kościołów ulepieni są z jednej gliny, tzn. tej z której tworzą się pasożyty. Celem pasożytów jest przetrwanie, więc sprawnie doją, ale nie zabijają żywiciela, co najwyżej tak jak komuniści i inkwizycja – robią przecinkę.

    Co do środków kontroli w związku z Covid19, z którymi zżyma się Sławek – skoro członkowie stada mają prawa wyborcze, mogą też publicznie głosić brednie religijne, to teoretycznie każdy homo sapiens powinien mieć prawo oceny w jaki sposób zachować w kontekście Covid19 na bazie dostępnej wiedzy, np. jak ktoś nie ma więcej niż 60-65 lat, zero chorób podnoszących ryzyko, brak szczepień antygrypowych, grupę krwi 0, szczepienie BCG przeciw gruźlicy, zachowuje zdrową dietę, to jedynym ryzykiem związanym z Covid19 jest burza cytokinowa. Więc ryzyko śmierci, czy nawet powikłań w tym przypadku jest ekstremalnie małe. Czemu wszystkich wrzucać do jednego worka i zażynać gospodarkę? Ale kto powiedział, że politycy są od tego by podejmować racjonalne decyzje, ich instynkt nakazuje robić to co pozwala im przetrwać. Tu jest łatwo, bo rzekomo chronią zdezelowaną służbę zdrowia oraz tych, którzy i tak są zaawansowani wiekowo lub chorzy, wobec których Covid19 co najwyżej nieco przyspiesza to co nieuchronne i nie jest to żadną tragedią, ale zwykłą biologią. Zobaczymy co się stanie jak zabraknie kasy ze strzyżenia pracującego dawcy, tj. niewolniczego suwerena, by kupować głosy mniej chętnej do pracy części suwerena.

    Na koniec, Sławek, jednego nie rozumiem, skąd u Ciebie tzw. miłość do ludzi?? Pomijając już samą kwalifikację co to jest miłość, człowiek to tylko jeden z gatunków zwierząt, nic w nim szczególnego tzn. ma przetrwać, rozmnożyć się i ustąpić miejsca następnym pokoleniom i jak 99,9999% gatunków za jakiś czas zniknie. Kłania się tu filozofia, antropologia, itp., jak masz czas powinieneś poczytać Schopenhauera, a ze współczesnych Denial of Death (E. Becker), The worm at the core on the role of death in life (S. Salomon), Strawdogs (J. Gray) i paru innych. Naprawdę ludzie nie są niczym szczególnym.

    PS Wprawdzie wielu dalej nie może prowadzić swojego biznesu, to chyba wkrótce 50 osób w domach chwały pana będzie mogło się zbierać. Widać, że rządzący myślą czasami o przyszłości i liczą na mniejsze dotacje do ZUS.

    1. Seneca, dzięki za dodanie wymiaru filozoficznego do naszej dyskusji. Dlaczego kocham ludzi? Dobre pytanie, nigdy go sobie wcześniej nie zadawałem:-) Uwielbiam drzewa, bo wydają się silne, bo są duże i stare i widziały już wiele, bo nie przejmują się tym co się wokół nich dzieje, tylko robią swoje. Uwielbiam kolor pomarańczowy bo jest ciepły, radosny, optymistyczny, od jakiegoś czasu odkryłem, że jest dobrym rozpuszczalnikiem barier międzyludzkich. Kocham wolność, bo … jest dla mnie cenna, choć nie do końca sam wiem dlaczego. I podobnie jest z ludźmi – też nie potrafię wyartykułować dlaczego…. Muszę się nad tym zastanowić:-) Dzięki – lubię otrzymywać pytania, na które odpowiedzi nie znam:-) Dzięki!!!

      1. Sławek, dla mnie Twoje podróżnicze doświadczenia, jako uzewnętrznienie wolności, są użytecznym argumentem, o czym niżej.

        Ale skoro to blog o wolności (finansowej) to trochę inne na nią spojrzenie. Otóż, zasadniczo człowiek jest pozbawiony wolności – na poziomie biologicznym jesteśmy zniewoleni przez ekosystem, w którym wyłącznie możemy egzystować, małe odchylenie np. mniejsza lub większa aktywność słońca i nas nie ma (Mars, księżyc to mżonki); na poziomie społecznym też jesteśmy zniewoleni, ponieważ możemy egzystować wyłącznie w państwach/społeczeństwach, w których w najlepszym wypadku wybieramy co parę lat swoich politycznych panów, którzy traktują nas jako stado baranów do strzyżenia, w gorszym scenariuszu mamy Kubę, Wenezulę a nawet Tajlandię (król i jego 20to osobowy harem na kwarantannie:) ). To temat rzeka i to bardzo długa…
        Sumując Ziemia to taki mały obóz koncentracyjny, gdzie wszystko co żywe kończy swój żywot. Takie wygodniejsze Auschwitz. A czemu nawiązuję do Ciebie, bo jesteś jedną z nielicznych osób, które były w każdej celi naszego błękitnego obozu zwłaszcza w tym najlepiej ogrzanych.

        Natomiast w ramach iluzji “wolności”, oczywiście lepiej być Sławkiem M, J Bezosem, R Lewandowskim itp., czyli mieć środki i “wolność” finansową, niż całe życie zasuwać jako pielęgniarka, w Amazonie czy innej linii produkcyjnej – monotonna, nużącą, ekstremalnie ciężka praca – ale jak wyglądałby świat bez niej? Pragmatyzm = “wolność” finansowa > konieczność pracy/życie na socjalu

        1. Seneca, dzięki za Twoją bardzo trafną perspektywę. Rzeczywiście z szerszego punktu widzenia wolność jest mrzonką, iluzją. Jesteśmy ograniczeni naszym własnym ciałem i niektórzy (jak np transwestyci lub osoby niepełnosprawne lub osoby, których twarze lub ciała są w jakiś sposób zdeformowane, jeszcze do niedawna taką “deformacją” mógł być kolor skóry, który skazywał człowieka na rolę niewolnika, czyjejś własności) bardzo głęboko to przeżywają; inni mniej czują to ograniczenie, zwłaszcza dopóki pozostają młodzi i zdrowi. Jesteśmy ograniczeni językiem, w którym się wychowaliśmy i nie chodzi mi tylko o bariery komunikacyjne przy spotkaniu osób niemówiących po polsku. Mam na myśli ograniczenia wynikające z kodu kulturowego, w który dany język nas zaprogramował. Jesteśmy ograniczeni społecznie, czyli musimy przestrzegać pewnych reguł społecznych – widzimy to w szczególności w krajach arabskich, ale oczywiście też u nas (choć pewnie mniej to się nam rzuca w oczy, bo … przywykliśmy:-). Jesteśmy ograniczeni naszą planetą, systemami politycznymi. Dziś nawet prostymi rozporządzeniami, które sprawiają, że nie mogę zrobić zakupów o godz 11:55 choć sklep jest całkowicie pusty i nie stoi przed nim ani jedna osoba i w ogóle na ulicy nie widać żywej duszy. Ogranicza nas też wiedza (świat ignorantów czasami jest dużo prostszy).

          Wolność zabiera nam też stado. Zwłaszcza takie, które nagle – z nie do końca zrozumiałych przyczyn – podrywa się do galopu. Zwłaszcza jeżeli jesteśmy w samym środku stada. Trochę łatwiej jest być na zewnątrz stada – można stanąć z boku i je obserwować, nie dołączać do pędu ku zgubie. Dziś odkryłem jednak – ku mojemu przerażeniu – że stado zaganiane do więzienia czy do rzeźni, może spowodować, że granice więzienia rozszerzą się do fizycznych granic całego kraju. I że ja – choć wcale nie biegłem do więzienia – też się w nim znajdę.

    1. TX, dzięki, bardzo ciekawe dane. Dokładnie to czego się spodziewałem (jakichś korzyści) pisząc tego posta prawie 4 tygodnie temu.

      Powstaje pytanie: czy naprawdę jestem mądrzejszy od całej armii analityków, doradców, ministrów, specjalistów w ministerstwie zdrowia, ministrów i tylko ja widziałem 4 tygodnie temu absurd tej szalejącej nad Wisłą paranoi i przewidywałem jakieś korzyści? Jestem przekonany, że nie. Wielu musiało to dostrzegać. A więc paranoja ta została wywołana CELOWO. Pytanie po co?

      Zwykle jak nie wiadomo “po co”, to okazuje się, że chodzi o pieniądze. Politykom jednak nie chodzi o pieniądze – mogą ich sobie wydrukować ile zechcą. Im chodzi o utrwalenie władzy. Nad opozycją niech sobie utrwalają, jedni warci drugich. Ale ta władza jest również – niestety – nad nami. A to już mi się nie uśmiecha.

      Przed nadmiernymi zakusami rządów miała nas chronić Konstytucja RP, niezależne sądy, niezależne i silne media, członkostwo w UE. Ale my Polacy, w naszej głębokiej ludowej mądrości, mamy to wszystko w dupie… Spodziewam się, że niedługo nasi politycy zaczną nam, ciemnemu ludowi, obrzydzać UE, ostatnią przeszkodę na drodze do totalitaryzmu. Znając naszą narodową odporność na manipulacje, zajmie im to parę tygodni. A potem sami, w legalnym, konstytucyjnym referendum, zagłosujemy za Polexitem.

      To jest scenariusz, którego boję się bardziej niż koronawirusa i nawet bardziej niż skutków gospodarczej zapaści wywołanej przez nadmierne działania na rzecz “walki” z koronawirusem. Depresja gospodarcza może potrwać 3, może 5 lat. Skutki wprowadzenia w Polsce totalitaryzmu będą odczuwać jeszcze nasze wnuki.

      1. Wyborów korespondencyjnych, które przeprowadza Poczta Polska nie trzeba nawet fałszować. Wystarczy, że będzie mniej listonoszy w Warszawie niż w Rzeszowie, że będzie mniej listonoszy na warszawskiej Pradze niż na warszawskim Wilanowie czy Ursynowie. O tym gdzie Poczta będzie miała działać sprawniej, a gdzie mniej sprawnie może zadecydować – wszyscy wiemy co – mapa wyborcza z poprzednich kilku głosowań. A kto teraz, od 3 dni kieruje Pocztą Polską? Osoba niezależna politycznie? Osoba, która wykazała się zdolnościami organizacyjnymi? Osoba doskonale znająca funkcjonowanie tak specyficznej firmy jaką jest poczta?

        Czy naprawdę nie widzą tego politycy opozycji? To nie są aż tacy durnie, by nie widzieć czegoś co widzi zwykły obywatel, taki jak ja. Powstaje pytanie: dlaczego o tym głośno nie mówią?

        1. Oto proza życia, z którą nowy, dzielny komisarz Poczty Polskiej z pewnością sobie poradzi w 34 dni (w tym kilka dni Świąt Wielkanocy oraz długi weekend 1-3 majowy). Polak Potrafi! I na pewno bezstronnie zadba o to, aby nowe skrzynki pocztowe trafiły zarówno na Podkarpacie jak i na Wielkopolskę:-). Zarekrutuje też i przeszkoli nowych listonoszy, no bo teraz będą musieli co trzy godzinny jeździć do wiosek, które 30 lat temu, wraz z upadkiem PGR-ów, wypadły z trasy jego przejazdów:-)

          https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/koronawirus-w-polsce-wybory-prezydenckie-a-brakuje-skrzynek-na-listy/6swtn38

          Dlaczego o tym mówię ja, a nie opozycyjni kandydaci na Prezydenta? Cała opozycja?

          Zamiast tego, pani Pani Kidawa – Błońska oklaskiwała ze swojego balkonu lekarzy i pielęgniarki za to, że przychodzą do pracy. Wzruszające. Ona też jak widać poddała się obecnie panującej modzie. To powrót mody sprzed 30 lat – w PRL-u też rząd namawiał mnie (poprzez łódzkiego kuratora oświaty oraz dyrekcję mojej podstawówki, moją “wychowawczynię”) do robienia laurek lekarzom, strażakom, nauczycielom, itp. Zamiast ludzi sensownie wynagradzać za ich pracę (a w czasie trwania epidemii koronawirusa – wyposażać ich w maseczki, robić im testy, itp), dawano im laurki, dyplomy przodowników pracy, przypinano ordery. W KRLD odznaczenie z portretem Wodza jest pewnie bardziej cenione niż jakaś tam kasa. Czy … wolność

        2. Pod pytaniem o opozycję podpisuję się obiema rękami. Bardzo dobrze ujął to tydzień temu prezydent Wrocławia mówiąc – “Ja już jestem wściekły na wszystkich: i na rządzących i na opozycję, że też jest taka dupowata, na wszystkich jestem po prostu wściekły”

      2. Sławek, ja też się takiego scenariusza boję ale nie kupuję argumentacji, że gwałtowne restrykcje z marca były wprowadzane z powodów innych niż nieprzygotowanie systemy ochrony zdrowia na taką sytuację.

        1. TX, być może masz rację. Nawet zakładając, że -tak jak piszesz – jedyną motywacją było nieprzygotowanie systemu ochrony zdrowia, to chyba zgodzisz się, że nie można wykluczyć, że skoro już się taka okazja napatoczyła, to wartoby ją wykorzystać jeszcze do czegoś ważniejszego.

          Powiem tak. Odkąd pamiętam miałem bardzo wyrobione planowanie strategiczne. Jasno widziałem jakiś długoterminowy cel – czy to osobisty dla osiągnięcia wolności finansowej lub odwiedzenia wszystkich 195 krajów świata, czy też korporacyjny, gdy pracowałem jeszcze w konsultingu, czy biznesowy, gdy zakładałem Mzuri. Jasność celu pomaga człowiekowi w tym, by na rozstaju dróg (gdy inni debatują nad tym, którą drogę wybrać) intuicyjnie i błyskawicznie podejmować decyzję, bazując na tym która z tych dróg prowadzi do celu i nie przejmować się tym, że jest to ścieżka pod górkę, wyboista, kręta i wysadzana kamieniami (gdy inne opcje to szerokie, asfaltowe drogi obsadzone drzewami). Większość ludzi wybrałaby, którąś z owych “bardziej oczywistych” dróg, ale człowiek, który ma jasność wizji wie, która z tych dróg najszybciej, najpewniej doprowadzi go do celu.

          Nie potrafię tego precyzyjnie opisać i nie wiem czy czujesz (czy czujecie) o co mi chodzi.

          Natomiast jestem przekonany, że jasność celu strategicznego wyposaża wędrowca w taki “szósty zmysł” wykorzystywania nadarzających się okazji po drodze. I choć nigdy go nie spotkałem, nie byłem z nim nawet nigdy w jednym pomieszczeniu, to czuję, że tajemnicą “politycznej przenikliwości” czy “politycznego geniuszu” posła Kaczyńskiego jest to, że on – w odróżnieniu od innych polityków, którzy są w polityce bez konkretnie zdefiniowanego celu – wie do jakiego celu zmierza. I widzi ten cel bardzo jasno i wyraźnie.

          I obawiam się, że tym celem nie jest wygranie kolejnych wyborów. Tym celem jest – według mnie – zdobycie totalnej władzy. A to do czego będzie chciał ją potem wykorzystać, nie wiem. Być może on sam jeszcze tego nie wie. Ja też nie wiedziałem do czego wykorzystam swoją wolność finansową:-) Nie wiedziałem też do czego wykorzystam fakt odwiedzenia wszystkich 195 krajów świata po co najmniej dwa razy. Dopiero niedawno ten cel mi się skonkretyzował – zbieranie pieniędzy na zakup M dla młodzieży opuszczającej domy dziecka i rozwiązanie problemu braku mieszkań w całej Polsce, w sposób systemowy.

          Pojęcia nie mam do czego zechce wykorzystać totalitarną władzę poseł Kaczyński. Być może ten cel okaże się tak niegroźny jak rozwiązanie jakiegoś systemowego problemu choroby czy nieszczęścia, a może nawet bardziej chwalebny. Niestety obserwując naturę polityków; znając trochę historię XX wieku; wiedząc co z władzą absolutną robili niektórzy władcy w Afryce, jeszcze całkiem niedawno; widząc co się stało w przytaczanej już tutaj Wenezueli, Kubie czy KRLD; pamiętając o przysłowiu mówiącym o tym “że władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie” wolę się nigdy o prawdziwych intencjach posła Kaczyńskiego (i stojacego za nim murem zakonu) nie przekonywać.

          Abstrahując od samego posła Kaczyńskiego (piszę o nim nie dlatego, że go nie lubię, a tylko dlatego, że on wydaje się w tej chwili najbliższy osiągnięcia władzy totalitarnej), ja nie chcę by KTOKOLWIEK z żyjących Polek i Polaków miał nad nami wszystkimi władzę totalitarną. Jedynemu Polakowi, któremu byłbym skłonny ewentualnie zaufać był Jan Paweł II, choć też z pewnymi obawami. Choć niestety niedoskonała, wizja demokracji (władzy ludu dla ludu przez lud) założycieli Stanów Zjednoczonych i później adoptowana przez większość krajów cywilizacji Zachodu lub wizja demokracji w wydaniu Szwajcarii podoba mi się najbardziej ze wszystkich możliwych sposobów organizacji życia publicznego.

          O taką wizję Polski walczyli ludzie Solidarności z Lechem Wałęsą na czele od 1981 roku. W 1989 roku uwolniliśmy się spod totalitaryzmu. Jestem za to niezmiernie wdzięczny tym wszystkim, ktorzy się do tego wówczas przyczynili. Nawet jeśli prawdą jest – co twierdzi wielu – że ktoś na tym skorzystał bardziej, a ktoś mniej i że wielu z dawnych działaczy komunistycznych skorzystało więcej niż przeciętny Polak. Udało nam się to zrobić bez rozlewu krwi. Co więcej, opcja trwania w totalitaryzmie komunistycznym byłaby zdecydowanie gorsza. Jeśli ktoś chce polemizować to niech wcześniej odwiedzi KRLD.

          Niestety obawiam się, że za niedługo, głosami Polek i Polaków, ktorym wcześniej zrobi się kolejne pranie mózgów, zagłosujemy w Referendum nad wyjściem z Unii Europejskiej. I ta data będzie początkiem nowej ery totalitaryzmu w Polsce. Kluczem do tego będzie nasze głosowanie w Referendum. Rząd i partia będą jedynie wykonawcami woli Suwerena. A ten Suweren – swoją psychozą ws koronawirusa – właśnie zaliczył (śpiewająco!) kolokwium przygotowujące do ostatecznego egzaminu. Przed tym ostatecznym egzaminem czeka nas jeszcze jedno, ostatnie już, kolokwium – wybory prezydenckie 10 lub 17 maja.

          Do których część opozycji namawia nas byśmy je zbojkotowali. Dlaczego?

        2. W krajach demokratycznych potrafią się spierać nawet w rządzie. Może to zmniejsza sprawność “aparatu państwa”, ale za to zapobiega “widzeniu
          tunelowemu” oraz zmniejsza ryzyko “ślepego posłuszeństwa”. Oto przykład z Czech:
          W rządzie trwa cały czas spór o sposób zwalczania epidemii. Minister spraw wewnętrznych Jan Hamáček jest zwolennikiem utrzymania restrykcji. Jednak główny epidemiolog kraju, odpowiedzialny za zwalczanie epidemii, wiceminister zdrowia Roman Prymula zmienił ostatnio zdanie, jak to robić. Teraz tłumaczy: „chroniąc najbardziej narażone grupy – starszych i chorych – pozostała część społeczeństwa powinna przejść przez zakażenie, by uzyskać odporność przeciw wirusowi”. – Doszedłem do takiego wniosku, gdy stało się jasne, że Chiny przedstawiały nieprawdziwe dane o liczbie zainfekowanych. Oczywiste więc, że nie powstrzymali epidemii, stosując ostre restrykcje – tłumaczył Prymula w wywiadzie dla internetowej telewizji DVTV.

          – Gdyby na horyzoncie pojawiła się możliwość wyprodukowania lekarstwa na Covid-19, opowiadałbym się za utrzymaniem polityki restrykcyjnej. Ale obecnie go nie widać, a gospodarka nie może być sparaliżowana przez dwa–trzy miesiące – dodał wiceminister.

        3. Rozumiem, co chcesz przekazać. Rozumiem, co napisałeś o dążeniu do celu i wykorzystywaniu okazji. Dla jasności – nie głosowałem na obecną ekipę ale doceniam pewne jej działania. We mnie koncentracja władzy również budzi obawy. To co dzieje się w temacie wyborów bardzo mi się nie podoba. Nie wiem do czego to doprowadzi, oby nie było aż tak źle jak piszesz. Wydaje mi się jednak, że totalna krytyka każdego działania władzy nie jest skuteczną strategią. Ona raczej betonuje wyznawców, jak napisałeś, zakonu. Rolą opozycji jest zaproponować jakąś realną alternatywną koncepcję. I chyba zgodzę się z prezydentem Wrocławia, że jestem na nich zły za jej brak.

        4. TX, masz rację. Mówi się chyba nawet, że rząd może być tylko tak dobry jak opozycja. Silna opozycja wymusza podnoszenie standardów przez rządzących; przy słabej opozycji trudno oczekiwać dobrych rządów. Natomiast brak jakiejkolwiek realnej opozycji, to już zaczyna być jednowładztwo. Od tego – wydaje mi się – już tylko krok do totalitaryzmu.

  5. Ja też się nie boję i zycie mi sie toczy jak przed pandemia , pomijajac utrudnienia z niej wynikajace…przeżyłem sepse po oparzeniech to i przereklamowanego wirusa przezyje ;tak mi intuicja podpowiada.

  6. Taiwan poradził sobie jeszcze lepiej z wirusem niż Singapur. Ludzie i Rządy powinny brać przykład z Tajwanu i radzić się ich jak strategicznie podejść do wirusa i nie zamykać kraju tylko działać jak przed wirusem ale z rozwagą. Tutaj mój link na FB gdzie udostępnilem kilka filmików i wiadomości o tym jak Tajwan zareagował i dalej działa. Najciekawsze jest to że gospodarka tam się wogóle nie zatrzymała, mieli chyby tylko tygodniowe czy dwutygodiowy freeze aby szybko zorganizować, poinformować społeczeństwo na spokojnie jak się zachowywać. Ciekawe jest to że Tajwan nie należy do WHO i pod linkiem też filmik n aten temat:
    https://www.facebook.com/filip.borowski/posts/10157997701851768

    Tutaj też nieco kontrowersyjny filmik na temat manipulacji coronawirusowej Koniecznego (moim zdaniem onprzegina w druga strone ale bardzo ciekawe informacje), WHO i media zrobiły swoje (ciekawostka> Tajwan ma zjednoczone społeczeństwo i nie wchodzą w manipulacje dodatkowo jak wyżej napisałem ten kraj nie przejął żadnych rekomendacji z WHO)>
    https://www.youtube.com/watch?v=SNgsnFh8YmQ

    Filip

    1. Filip, fakty są takie, że Tajwan NIE MOŻE należeć do WHO, bo nie jest członkiem ONZ. Chiny, stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, posiadający prawo weta, uważają Tajwan za integralną część swojego terytorium i nigdy nie zgodziłyby się na członkostwo Tajwanu w ONZ (i tym samym w WHO).

      Wydaje mi się też nieścisłością twierdzić, że Tajwan nie stosuje się do zaleceń WHO – z tego co wiem to testują, starają się odseparować chorych od zdrowych, starają się proaktywnie dotrzeć do osób, z którymi kontakt miały osoby zakażone i ich testować i ew odseparowywać. Poza tym, edukują swoich obywateli by myli ręce, zachowywali bezpieczną odległość, by pozostawali w domach jeśli się źle czują. Czyli robią dokładnie to co od samego początku rekomendowała WHO.

      1. No zgoda, przesadziłem z tym stwierdzeniem. “ten kraj nie przejął żadnych rekomendacji z WHO”, ale to nie mialo być główne przesłanie mojej wiadomości. Chodziło mi głównie że Tajwan nie zamroził gospodarki na długi czas ponieważ miał skonkretyzowaną strategie i plan który strowrzył już po SARS (nawet wysłali dwoch epidemiologów do Chin jak tylko usłyszeli o jakimkolwiek zakarzeniu w Chinach i zareagowali odpowiednio wcześnie), teraz przy koronie tylko ją wdrożył. Większość krajów stara się tworzyć koło od nowa bawiąc się nami, własnym krajem i gospodarką, nie działając odpowiednio wcześnie jak Tajwan tylko gasząc pożar …albo czeka na rekomendacje od WHO a ono jest podejrzanym tworem>

        https://www.facebook.com/maciej.radlica/videos/3142066949139936/

        I jeszcze informacje od Koniecznego, które wysłałem w poprzednim poście lub nawet Tradrer21 potwierdzają o symulacji pandemii pod koniec poprzedniego roku.

        Dziś jeszcze dobiły mnie plany odmarażania gospodarki od Morawieckeigo… ETAP I …. ETAP X, gratulacje, jeśli będą to odmrażać całośc z takim żółwim tępem to ja nawet nei chce myśleć co się stanie z gospodarką i rynkiem nieruchomości…

        Filip

        1. Filip, sorry, źle zrozumiałem. Z Twoim przesłaniem, że zamrażanie gospodarki nie było – prawdopodobnie – jedyną dostępną opcją w pełni się zgadzam. Pisałem tak od samego początku. Dziś dostałem mailowo linka do strony Swiss Propaganda Research. Nigdy o nich wcześniej nie słyszałem i nie wiem czy nie jest to wylęgarnia jakichś fake newsów. Niemniej wiele rzeczy, co do których miałem tylko PRZYPUSZCZENIA miesiąc temu, oni wydają się potwierdzać konkretnymi cytatami i opracowaniami. Oto link: https://swprs.org/a-swiss-doctor-on-covid-19/?fbclid=IwAR05nxjhjv1YOU2pYEy4rQYDi949R_YuU2XiytbBXI8Z-Z4KTL7TZAKFIho

          Wyłania się z tego dość przygnębiający obraz. No bo jeśli naukowcy potwierdzają dziś przypuszczenia laika (takiego jak ja) sprzed miesiąca, to spodziewałbym się, że rząd RP powinien tym bardziej mieć świadomość tego jako bardzo drakońskie rozwiązania przyjął na zwalczanie wirusa groźnego przede wszystkim medialnie.

          W to, że – według autorów powyższych zapisków – koronawirus posłużył do zagłuszania głosu profesorów i dziennikarzy również w Niemczech czy w Szwajcarii – aż mi trudno uwierzyć, a może po prostu nie chcę w to uwierzyć. Ta ogólno-europejska panika wokół koronawirusa może mieć ogromne skutki uboczne, nie tylko gospodarcze, ale też – o wiele bardziej przerażające – społeczne.

          Z pozytywów ostatnich dni: wygląda mi na to, że Australia zaczyna wychodzić z epidemii. Bez drakońskiego zamykania szkół, przedszkoli, zakładów pracy, kawiarni, restauracji – narzędzia te stosowano bardzo wybiórczo: ostrożnie, krótko i nie wszędzie. W 25-milionowym kraju, gdzie pierwszy przypadek zakażenia odnotowano już 25 stycznia (czyli mieli o wiele mniej czasu niż Polska, by się dobrze przygotować), odnotowano jak dotąd 6,5 tyś zakażeń i 63 zgony. Ich krzywa zakażeń ewidentnie spadła.

  7. Świetne informacje i dokładnie, to na czym powinniśmy się skupić, tak jak napisałeś!!!:

    1. “to spodziewałbym się, że rząd RP powinien tym bardziej mieć świadomość tego jako bardzo drakońskie rozwiązania przyjął na zwalczanie wirusa groźnego przede wszystkim medialnie.
    2. “Ta ogólno-europejska panika wokół koronawirusa może mieć ogromne skutki uboczne, nie tylko gospodarcze, ale też – o wiele bardziej przerażające – społeczne.”

    Tak jak napisałeś, ja też się najbardziej obawiam że EU i Polska nie ma pomysłu, strategii jak poradzić sobie z tym wirusem, albo udaja “głupich” albo są “głupi” albo robią to specjalnie wg jakiegoś “wyższego planu o którym nie mamy pojęcia”…

    Sytuacja w PL, komentarz do “planu” Morawieckiego i propozycja modelu radzenia sobie z wirusem>
    https://www.youtube.com/watch?v=g-sVhLoTzQw

    Spekulowanie an temat kryzysu który może do nas zawitać i worst case dla właścicieli wynajmującyzch neiruchomości i glupie przypadki aktualnej sytuacji w PL>
    https://www.youtube.com/watch?v=q0kPNtdiIjI

    Jesli ten worst case dla mieszkanicznikow do nas zawita to ja wole wszystko sprzedac , wyjechac do amerki poludniwoej, azji albo do innych cieplych egzotycznych karajow i tam spedzic ten kryzys. Sławek, jeśli znajdziesz sposób aby wydostac się teraz z Polski daj znać, lece, płyne, jade pierwszy.

    Filip

    1. Filip, jak to mówią: “wszędzie dobrze gdzie nas nie ma”. A co do Twojego pytania – zależy od tego jak zdefiniujesz “kryzys”. Spodziewam się, że “kryzys zdrowotny” nie potrwa długo, więc na razie z pewnością nigdzie nie będę emigrował. Kryzys gospodarczy może potrwać dłużej, ale tutaj też nie podejmowałbym żadnych nerwowych ruchów. Najbardziej się obawiam kryzysu demokracji, na który się w Polsce zanosi – zacznę się ewentualnie przymierzać do emigracji gdy ogłoszona zostanie w Polsce data referendum ws pozostania w UE. Obawiam się też potencjalnego totalnego odwrotu od globalizacji i nastania ery ogólnoświatowego nacjonalizmu i ksenofobii. To może być najpoważniejszy kryzys ze wszystkich. Niestety dziś w gronie liderów państw G20 nie widzę męża stanu wokół którego mógłby się budować nowy ład światowy. Dzisiejsi politycy to – w większości – mali, miałcy karierowicze, pozbawieni wizji, honoru i odpowiedzialności. Nieliczni prawi i światli reprezentują mało znaczące kraje, które raczej nie narzucą ładu większym narodom i ich do cna cynicznym “przywódcom”

    1. Artur, super artykuł, dzięki. Napisany językiem, który prawie mogłem w całości zrozumieć. Nie do końca zgadzam się z jego końcową tezą, lub raczej – zgadzam się, ale tylko częściowo. Peter konkluduje, że dobrą decyzją było zrobienie lock-down by kupić sobie trochę czasu, by robić więcej testów, by zdobyć lepsze dane i by wypracować lepsze modele, które pozwolą lepiej walczyć z koronawirusem. Z tym się zgadzam, brzmi to dla mnie przekonująco. Ale niestety bardzo akademicko.

      Peter w swoim artykule abstrahuje od ekonomicznych i społecznych efektów owego lock-down. Choć oczywiście nie znam powodów dla których Singapur wybrał inną metodę walki z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i na ile kierowano się modelamii (pewnie tak), to spodziewam się, że mniej im chodziło o to by wypracować jak najdoskonalszy model predykcyjny, tylko by zatrzymać koronawirusa przy możliwie najmniejszych stratach dla gospodarki i dla ludzi, którzy tego koronawirusa przeżyją. Dodatkowo, okazało się, że całkiem nieźle sobie radzą z ograniczaniem liczby zgonów. Zamiast wybierać czy życie czy gospodarka, wybrali taktykę “i życie i gospodarka”. Czy zmarłych okaże się być mniej czy więcej niż w jakimś teoretycznym modelu predykcyjnym polityków chyba interesuje mniej niż naukowców:-)

  8. Dwa cytaty, które wydaje mi się szczególnie dobrze pasują do obecnej sytuacji w Polsce:
    1) “It is the first responsibility of every citizen to question authority.”
    ― Benjamin Franklin
    2) “They who can give up essential liberty to obtain a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.” Czyli: osoby gotowe poświęcić podstawowe wolności, by zdobyć chwilowe bezpieczeństwo, nie zasługują (nie dostaną) ani wolności ani bezpieczeństwa
    ― Benjamin Franklin, Memoirs of the life & writings of Benjamin Franklin

  9. Silne państwo to silny niezależny, zamożny obywatel. Sytuacja w Europie Zachodniej wraca do normalności a tegoroczna wiosna sprawia mi wiele radości. Państwo przede wszystkim powinno nie przeszkadzać choć przedsiębiorca to taki zwierzak, że zawsze sobie poradzi będąc kilka kroków za państwem z Wiejskiej. Świadomość ludzi w trakcie tego wirusa wzrosła niesamowicie w naszym kraju i to jest powód do radości. Zawsze po burzy wychodzi słońce.

    1. Mateusz, bardzo bym chciał podzielać Twój optymizm w kwestii “Świadomość ludzi w trakcie tego wirusa wzrosła niesamowicie w naszym kraju”. Świadomość czego miałeś na myśli? Bo jeśli chodzi Ci o świadomość podstawowych zasad higieny, to też się tym raduję. Widzę też rosnącą świadomość tego, że służba zdrowia jest u nas fatalnie przygotowana do epidemii – czy to mnie cieszy? Nie wiem, zależy pewnie od tego jakie wnioski i działania za tym pójdą. Natomiast świadomość bycia manipulowanym wydaje mi się, że wręcz zmalała, a to mnie naprawdę i poważnie niepokoi :-(

      A jaki aspekt świadomości Ty miałeś na myśli?

  10. Szwecja zamknęła bary, a dokładnie … 5 barów:-) Bo nie respektowały zasad social distancing. Pozostałe bary pozostają otwarte, bo … respektują zasady. To nadal państwo prawa, normalny kraj, który nadal nie poddaje się ogólnoeuropejskiej psychozie strachu przed koronawirusem. Bravo Sverige!!!
    https://www.straitstimes.com/world/europe/sweden-cracks-down-on-bars-as-crowds-flout-coronavirus-rules

    Co ciekawe, czy wiedzieliście, że Szwecja jest jedynym znanym mi krajem gdzie władza ustawodawcza – zgodnie z zasadą trójpodziału władzy – jest RZECZYWIŚCIE oddzielona od władzy wykonawczej? Tzn politycy są w parlamencie, a profesjonaliści w rządzie i kierują się prawem uchwalanym przez polityków, ale im nie podlegają. Tam w praktyce działa idea służby cywilnej. W Polsce podział ten widać jedynie w tym gdzie kto ma miejsce w tzw ławach sejmowych, a dziś rzeczywiste centrum decyzyjne (skupiające cały trójpodział władzy) mieści się 2,4 km od gmachu Sejmu. Tak samo jak kiedyś mieściło się w Domu Partii przy dzisiejszym Rondzie de Gaulle’a. Kto chce zgadnąć jak będzie się nazywało owo Rondo za 5 lat gdyby Polska znalazła się poza UE?

    Widzę – od pierwszego mojego wpisu nt koronawirusa 13 marca – że wprowadzenie lockdown było decyzją przede wszystkim polityczną, a nie czysto zdrowotną. Jak pokazuje m.in. Szwecja, Singapur, Tajwan, Korea – można było walczyć z koronawirusem innymi, równie skutecznymi metodami.

    1. Bardzo ciekawym case’em jest też Islandia. Wprawdzie to oddalona wyspa, mała populacja (ok 360 tys), niska gęstość zaludnienia, ale z drugiej strony mieszkańcy wysp są zwykle mniej odporni na zarazy przychodzące spoza wyspy. Na Islandii chyba epidemia się kończy – w ostatnich 2 tygodniach przybyło im 92 nowe przypadki i dwa zgony (łącznie 10).

      Czy dlatego, że zamknęli lotniska i porty, przedszkola, restauracje, bary, a wszystkich w domach i wprowadzili kary rzędu tysięcy koron, paraliżując swoją gospodarkę? O dziwo nie! Opis ograniczeń zamieszczony na Wikipedii jest zaskakująco skromny. Oto obszerny urywek:

      On 16 March (pierwszy przypadek odnotowali 28 lutego, czyli ok tygodnia przed Polską), the supermarket chain Samkaup announced that 27 grocery shops throughout Iceland would have special shopping times for vulnerable members of the public, including the elderly and those with chronic and underlying illnesses. Beginning 17 March, select Nettó and Kjörbúðin locations would reserve the hour from 9 to 10 a.m. for those shoppers at greatest risk of severe complications should they contract COVID-19.[61]

      As of 18 March, the whole world is defined as a high risk area. All travel abroad is discouraged and residents in Iceland who are currently abroad are encouraged to return home as soon as possible. Residents in Iceland who arrive from abroad will now go into quarantine.[62]

      On 21 March, a stricter ban on public assemblies was put in place in Vestmannaeyjar. Assemblies there with more than 10 persons would now be prohibited.[63] A still stricter ban was announced for the Húnaþing vestra district, where all inhabitants have been ordered to stay at home except to buy necessities.[64]

      From 00:00 on 24 March, a nation-wide ban on public assemblies over 20 took effect. All swimming pools, museums, libraries and bars closed, as did any businesses requiring a proximity of less than 2 m (hairdressers, tattoo artists, etc.).[65]

      1. Interesujące zestawienia przypadków Covid na tej stronie:

        https://www.worldometers.info/coronavirus/country/germany

        Pokazana nie tylko sama ilość osób zakażonych co o niczym ni mówi (bo przecież ktoś zakażony w marcu już dawno może być zdrowy) ale przede wszystkim aktywne przypadki i wykresy.

        Tu przykład NIemiec (jak zmienicie nazwę kraju na końcu linka na inny po angielsku to bądą pozostałe statystyki).
        Ciekawe jest to że na dzień 1 maja aktywnych przypadków w NIemczech jest tylko… 30.285 z czego poważne lub krytyczne przypadki to 2189 osób, podczas gdy zachorowań było 163.855.
        Pytanie brzmi – która z tych 2 liczb pojawia się w mediach ? Aktywne przypadki ? Czy jednak ilość osób które do tej pory się zaraziło ?

        Jak mało medialnie brzmiałoby, że kraj w którym jest “pandemia” ma 30.285 chorych osób i ta liczba z każdym dniem jest coraz mniejsza.

        1. Konkret, dokładnie tak.
          Sposób komunikacji dot koronawirusa wydaje mi się coraz bardziej podejrzany. Utwierdzam się w swoich obserwacjach sprzed ponad półtora miesiąca. Niestety, bo wolałbym się jednak mylić.

  11. Nie boję się. Nie choruję od 10 lat na nic. Po prostu lepiej się odżywiam i odrzuciłam toksyczne osoby i zajęcia. Jestem asertywna, nie zadręczam się. Dużo się śmieję, w pracy OK.
    Od niedawna mogę rzucić to wszystko i jechać w Bieszczady albo kupić działkę. Ewentualnie domek na tratwie, gdyby Bałtyk miał wystąpić z brzegów.
    Mam dwa koty i przyjaciela. Normalnie się witamy i nikt nie choruje.

    Życzę innym zdrowia.

  12. Te badania nad COVIDEM nie pokazują, ile właśnie zachorowało, ale ile osób WYKRYTO. Nie podają nam, ile zakażeń wykryto na ilość mieszkańców i ile testów wtedy zrobiono. To tak jakby mówić mam w koszyczku 40 zgniłych jabłek, bo wyjąłem 100, a w “koszyczku” mogło być tony jabłek.
    Proszę o więcej matmy i statystyk z prawdziwego zdarzenia. A tymczasem odsyłam w celu przerwy na lajcik na stronę maturap i piosenkę BIOLA. Widowiskowe i na czasie, ale dla ludzi o mocnych nerwach i mniej wrażliwych na klimaty.

    M Mag da

Skomentuj Biolog Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.