Portale Internetowe, pośrednicy, licytacje, deweloperzy – to niejedyne źródła ofert nieruchomości. Źródłem uniwersalnym i bardzo skutecznym w zakresie poszukiwania nieruchomości są nasze znajomości. Sieci znajomości – koledzy z pracy, koleżanki ze wspólnych kręgów zainteresogwań (np. spotkań Mieszkanicznika), różne grupy znajomych (również online, gdzie czołowym przykładem są znajomości z grup nieruchomościowych z Facebooka), mentorzy, a czasem także rodzina – od tych osób bardzo często możemy dowiedzieć się, że jakieś mieszkanie jest lub wkrótce będzie na sprzedaż. A ta informacja bywa na wagę złota!
Tak jak u pośrednika, dostęp do oferty zanim mieszkanie trafi na rynek może mieć niesamowite przełożenie na jego okazyjność (cena bardzo odbiegająca od przeciętnych na rynku) oraz komfort zakupu (brak presji czasowej, możliwość wynegocjowania korzystnych warunków płatności). No i skoro przecież kogoś znam, to dlaczego mam mu nie zaufać w zakresie stanu mieszkania czy jego atrakcyjności? O ile te dwa pierwsze są niewątpliwymi zaletami, to czy w tym ostatnim punkcie możemy mieć 100% pewność?
Niestety, nawet w przypadku dalszej rodziny, nie wspominając już o dalszych znajomych, często możemy ulec złudzeniu pewności. A niestety może to mieć negatywne skutki. Skoro spotkaliśmy kogoś kilka razy w pracy, rozmawialiśmy na konferencjach nieruchomościowych, przeczytaliśmy czyjeś wpisy w Internecie (nawet nasze!), czy wymienialiśmy się przemyśleniami komentując wpisy w Internecie, to czy możemy bezkrytycznie podejść np. do oferty zakupu mieszkania za dziesiątki czy setki tysięcy złotych? Albo pożyczenia stu tysięcy złotych na flipa? Choć może się to wydawać surrealistyczne, ale znamy wiele przypadków osób, które jednak tego się podjęły – i nie wyszły na tym dobrze.
Nie chcemy brzmieć nieufnie, bo zaufanie jest jednym z najważniejszych składników kapitału społecznego. I wiemy, że w większości przypadków nikt nie będzie chciał nadużyć naszego zaufania. Nie mniej, jak w znanym cytacie, kontrola podstawą zaufania. Ma to także zastosowanie do nieruchomości. Jeśli otrzymujemy jakąkolwiek ofertę od znajomego, sprawdźmy ją tak samo jak każdą ofertę z innego źródła, bez taryfy ulgowej, zachowując oczywiście pełny fason i przyjazne nastawienie. Jeśli nasz znajomy poczuje się urażony – cóż, chyba nie powinien być naszym znajomym. Dlaczego?
Kilka przykładów gdzie brak zaufania zawiódł lub może zawieść:
- „Niemiec płakał jak sprzedawał”. Oferty gotowców inwestycyjnych dostępnych na różnorakich grupach na Facebooku lub w kręgach znajomych inwestorów są pierwszym miejscem, gdzie nadmiar zaufania szkodzi. Zdarzało nam się obserwować sytuacje sparzenia się na inwestycjach nabytych od fliperów, a nawet samemu w nie „wdepnąć”, w których okazywało się, że gotowiec nie ma sprawnej wentylacji, była wykonana samowola budowlana, nad mieszkaniem wisi sprawa naprawienia dawnych szkód (np. zalania), czy też że czynsze najmu w „gotowcu” były nadmuchane (jaki to problem dać komuś 5.000 złotych „łapówki”, żeby zawarł umowę najmu zawyżoną o kilkaset złotych – i następnie ją rozwiązać tydzień po tym, jak kupiliśmy mieszkanie za 20.000 złotych więcej niż było warte). To tak jak przy kupowaniu używanego samochodu – warto oddać go do zaufanego mechanika w celu sprawdzenia, a nie kupować na piękny uśmiech. To dlatego w przy każdej inwestycji Mzuri, w której nabywamy nieruchomość z najemcami lub w stanie po remoncie dokonujemy dodatkowej weryfikacji umów najmu i najemców przez naszych specjalistów ds. najmu, czy jakości remontów przez specjalistów ds. remontów. A jeśli nie jesteśmy w stanie dać stempla jakości, to ostrzegamy przed możliwymi ryzykami,
- „Nie wszystko złoto co się świeci”. Propozycje odstąpienia świetnych okazji inwestycyjnych za drobną opłatą są drugim częstym polem do nadużyć. Skoro okazje są takie świetne, to dlaczego sam odstępujący nie pozyska finansowania (pożyczki, kredytu), żeby zrealizować inwestycję? Lub dlaczego akurat odstępuje je „byle komu” w Internecie, a nie swojej rodzinie? Jak się domyślacie, tzw. okazja wcale nią nie jest, a dopisek „Okazja” nie zwalnia nas z obowiązku kontroli. Ze względu na skalę Mzuri wielokrotnie trafiają do nas niebywałe „okazje”, gdzie przysyłający zarzeka się na wszystkie świętości o ich okazyjności – niestety większość „okazji” to niewypały, a nikt nie podkłada głowy pod ich powodzenie. Ale właśnie też z tego powodu w każdej spółce Mzuri CFI mamy zaangażowany własny kapitał – by pokazać, że zależy nam na powodzeniu danej inwestycji w równym stopniu, co innym inwestorom,
- „Zbyt piękne by było prawdziwe”. 5 lat temu, kiedy tworzyliśmy pierwszą spółkę inwestowania grupowego, tworzenie „spółdzielni” inwestycyjnych było ograniczone praktycznie wyłącznie do bliskiej rodziny lub zaufanych przyjaciół. Doza zaufania, jaką nas obdarzyli udziałowcy Mzuri CFI 1 była ogromna. Przewidywaliśmy 10% rocznego zwrotu z inwestycji w remont kamienicy, wyszło ponad 13% – super wynik! M.in. na kanwie tamtych sukcesów, propozycje wspólnych inwestycji grupowych – czy to w postaci spółek inwestowania grupowego, tzw. flipów 50/50 (inwestor pasywny wkłada kapitał, aktywny wkłada czas, zyskami gotówkowymi dzielą się po połowie), czy innych formuł współinwestowania – stanowią co najmniej co drugi lub co trzeci post na fejsbukowych grupach, oferowanych przez setki osób. Cieszymy się, że przyczyniliśmy się do rozwoju tego rynku. Niestety, znamy także, często osobiście, bardzo dobrych inwestorów, którzy sparzyli się na powierzeniu kapitału osobom znanym z konferencji, wykładów, czy Internetu, inwestującym w takim trybie. „Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą”. Nikt nie chwali się porażkami. Ale mają one miejsce i kosztują wiele osób setki tysięcy złotych. Ale cóż, pazerność jest ludzką domeną, która zaślepia wielu. Widać to wszędzie – na wyprzedaży podczas „Black Friday”, na rynku obligacji korporacyjnych (kto dziś pamięta GetBack?), czy w przy kupowaniu ofert czynszu gwarantowanego.
Nie jest naszym celem wskazywać na nikogo palcem, ani też siebie traktować jako tych nieomylnych, ale jednak podkreślamy że doza ostrożności jest niezbędna. Inteligentny inwestor zawsze ma się na baczności i zawsze wykonuje własne due diligence – proces należytej staranności w sprawdzaniu ofert. Niezależnie kto Wam oferuje daną nieruchomości, zawsze ją wykonujcie!
Dotyczy to również nas! W momencie, gdy Inwestorzy sięgają po oferty mieszkań znajdowanych przez Mzuri Investments, czy inwestycji w spółki Mzuri CFI, zawsze zachęcamy naszych Inwestorów do wykonania własnej analizy i sprawdzenia naszych założeń. I tak samo, kiedy znajdujemy nieruchomości do spółek Mzuri CFI, to mimo wszystko wykonujemy sprawdzenie na „drugą rękę” – czy nie ufamy naszym współpracownikom? Nie, ale błędy – nawet omyłkowe – zawsze mogą się zdarzyć, dlatego to robimy. A naszym celem i radą dla Inwestorów jest – nie tracić na inwestycjach!
Chcesz poznać więcej mitów o inwestowaniu w nieruchomości na wynajem? Kliknij tutaj!
Chcesz być na bieżąco z książką “Mity inwestowania w nieruchomości na wynajem”? Zapisz się na listę zainteresowanych!