Wolność od chorób

Kilka dni temu dostałem od Krzyśka (ogromne dzięki Krzysiek!!!) linka do bardzo dłuuuuugiego artykułu nt wolności od chorób. Marlena prowadzi bloga dla osób przewlekle zdrowych i w swym długim artykule rozprawia się z wieloma mitami nt chorób oraz zdrowia.

Przyznam, że będąc w podróży nie dałem rady przeczytać artykułu w całości. Ale przejrzałem obszerne jego fragmenty i to co udało mi się przeczytać dźwięczało mi w uszach prawdziwie. Głęboko wierzę w to, że ludzki organizm (tak jak organizmy wszystkich zwierząt) ma magiczną moc samo-leczenia się, a wszelkie nowoczesne leki tylko te procesy samo-leczenia się osłabiają.

W artykule tym poruszonych zostało oczywiście o wiele więcej wątków.

Oto link: http://www.akademiawitalnosci.pl/najwazniejsza-rzecz-oslabiajaca-odpornosc-twoja-i-twoich-dzieci/

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

28 Responses

  1. “Głęboko wierzę w to, że ludzki organizm (tak jak organizmy wszystkich zwierząt) ma magiczną moc samo-leczenia się, a wszelkie nowoczesne leki tylko te procesy samo-leczenia się osłabiają.”

    To jest najgłupsze zdanie jakie przeczytałem na tym blogu.
    Zrezygnujmy z nowoczesnej medycyny i wróćmy od średniowiecznych metod leczenia, po co szczepionki i antybiotyki niech żyje polio, odra, i cholera!
    Niedocenianie osiągnięć medycyny dzięki który zapomnieliśmy już o plagach które jeszcze sto lat temu prześladowały ludzkość zawsze mnie zadziwia.

    Cóż, pozostaje zaduma nad tym że czasem nawet bardzo inteligentne osoby palną coś głupiego na temat o którym nie mają pojęcia.

      1. Akurat, to jest jedno z mądrzejszych zdań (mądrzejsze nawet m.zd. od całej filozofii fridomii, niczego jej nie ujmując), jakie tu przeczytałem. Nie interesowałem się za nadto medycyną nigdy i za nadto nie korzystałem dotąd z lekarzy.Od kiedy mam małe dziecko, siłą rzeczy, się zainteresowałem. I jeżeli ktoś wierzy w “nowoczesną medycynę”,to naprawdę życzę mu dużo zdrowia.. Można to ująć jeszcze inaczej: cała historia medycyny nawet ostatnich 20 lat, to jedno pasmo pomyłek, błędów i kompletnych bzdur. Nie ma żadnych poważnych powodów aby wierzyć, że teraz jest inaczej (raczej jest gorzej bo to coraz większy biznes oparty na strachu pacjentów). Podam prosty przykład: jeszcze w latach 70tych 20 wieku lew starowicz, zgodnie z ówczesnymi kanonami wiedzy medycznej leczył homoseksualistów prądem. Jeszcze dziś w Polsce szczepi się w pierwszej dobie życia noworodki przeciwko gruźlicy, szczepionką która jest wysoce nieskuteczna i i wysoce ryzykowna (i proszę mi to nie szermować hasłami o eko-oszołomach, antyszczepionkowcach, etc. – tylko coś przeczytać na temat gruźlicy np., w zeszłorocznym bodajże Świecie Nauki z sierpnia). Oczywiście temat jest złożony i ma różne niuanse, ale wiara w “nowoczesną medycynę”, to dopiero jest naiwność.

    1. szczerze jak dla mnie bubel jesteś zwykłym ignorantem który neguje wszystko co nie jest zgodne z tym co możesz usłyszeć w zmanipulowanej telewizji i całych mass mediach.Ludzki organizm ma to do siebie że jest najlepszym dla siebie lekarzem i trzeba go nieustannie obserwować.W dzisiejszych czasach niestety ludzie zaufali tylko i wyłącznie reklamom i wierzą im bezgranicznie. Nie wiem czy wiesz jakie pieniądze przynosi koncernom farmaceutycznym sprzedaż leków,(napojów gazowanych itp.) dzięki którym ludzie chorują na kolejne choroby, pozwól że przytoczę Ci przykład, potrzebujesz witaminy C-łykasz żółte tabletki firmy której z różnych względów nie wymienię, tabletki te zawierają żółcień chinolinową, która wywołuje astmę i jest kancerogenna, inne tabletki czerwień koszenilową…i tak dalej i tak dalej, mógłbym wymieniać godzinami, ale po co, lepiej powiedzieć że to są tylko teorie spiskowe. Swoją wypowiedź zakończę krótkim cytatem” mądry wśród głupców jest uznawany z głupca, głupiec wśród głupców za mędrca”.

  2. Przeczytałem artykuł po czesci zgadzam sie po czesci nie, to jednak w ostatnim stuleciu wiek życia człowieka sie wydłyzył i ciągle wydłuża dzieki tak krytykowanej w artykule nowoczesnej medycynie, to w dzisiejszych czasach zmniejszyła sie smiertelnosc noworodków, to w dzisiejszych czasach liczba ludnosci sie podwoiła a nawet chyba zwielokrotniła, ja jestem zdania że we wszystkim nalezy zachowac umiar i umiec wyposrodkowac tzn. nie popadac ze skrajnosci w skrajnosc kazdy z nas instynktownie czuje co jest dla niego najlepsze. umiaru wszystkim zyczę:)

    1. Andriu, zgadzam się z Twoją konkluzją, że należy zachować umiar. Masz rację co do wydłużenia życia, podwojenia ludności, itp. Według mnie (choć od razu przyznam się, że się na tym nie znam:-) taki sam wpływ jak medycyna, na wydłużenie życia mogła mieć wpływ poprawa w przestrzeganiu podstawowej higieny: mycie rąk po skorzystaniu z toalety (z tym nadal część mężczyzn ma problemy!); system kanalizacji zamiast otwartych ścieków, w których bawią się dzieci; mycie owoców i warzyw przed ich podaniem na stół; nie jedzenie z podłogi; drewniane podłogi zamiast klepiska trudnego do utrzymania w czystości, itp.

      A leki według mnie oprócz swoich zbawiennych skutków tam gdzie choroba jest o wiele silniejsza od organizmu, również doprowadziły do chorób cywilizacyjnych. Chyba przyznasz, że część chorób zniknęło, a część nowych się pojawiło?

    2. Andriu, statystyki, które przytaczasz wydają mi się prawdziwe. Rzeczywiście długość życia się sukcesywnie wydłuża.

      Zacząłem się zastanawiać z czego bierze się wydłużanie się średniej długości życia. Wydaje mi się, że wynika to z kilku tuzinów różnych czynników. Postępy w medycynie to tylko jeden z nich. Wcale nie wiem czy najważniejszy, a na pewno nie jedyny. Pozostałe to m.in.
      – częstsze mycie rąk
      – czystsza bakteryjnie woda do picia
      – czystsze naczynia do gotowania jedzenia
      – lodówki do przetrzymywania jedzenia
      – częstsze pranie ubrań, które usuwa florę kałową i inne bakterie i zarazki
      – czyste toalety
      – czyste podłogi w domach
      – wyższe standardy czystości przy produkcji żywności
      – nowoczesna kanalizacja (a nie otwarte ścieki, które jeszcze się zdarzają w niektórych krajach w Afryce)
      – skuteczniejsze zwalczanie, izolowanie się od zwierząt przenoszących choroby, typu szczury, muchy czy karaluchy
      – czystsze powietrze
      – mniej palenia papierosów
      – brak głodu (choć wciąż się zdarza w niektórych krajach w Afryce)
      – lepsze uzębienie dzięki powszechniejszemu czyszczeniu zębów
      – mniej konfliktów zbrojnych
      – mniej wypadków przy pracy dzięki większemu zwracaniu uwagi na bezpieczeństwo miejsca pracy
      – więcej osób pracujących w usługach, które są mniej uciążliwe dla zdrowia niż np. przemysł
      – nie podejmowanie pracy przez dzieci i młodocianych (choć mamy z tym nadal problem szczególnie w Azji)
      – większa świadomość powodująca szybsze wykrywanie chorób (w Polsce nadal mamy z tym problemy, sam znam osoby, które boją się pójść do lekarza “bo jeszcze coś im wykryje”)
      – większa świadomość zasad odpowiedniego żywienia (choć w tym aspekcie akurat widzę pewien regres w ostatnich latach)
      – większa dostępność do szpitali i do pomocy medycznej (choć w Afryce czasami nadal trzeba jechać 2-3 dni do najbliższego szpitala)
      – więcej działań prewencyjnych typu dodawanie jodu do soli, systemy ostrzegania przed kataklizmami naturalnymi, itp
      – szybsze działania służb przeciwdziałających skutkom kataklizmów
      – postępy w medycynie

      Co ciekawe, żaden z tych czynników nie wydaje mi się nieść jakichkolwiek negatywnych skutków ubocznych. Jedynym wyjątkiem może być nadużywanie leków. I to tego dotyczy moja o nich (głupia, jak się dowiedziałem:-) opinia:-)))

    3. andriu35,

      pozwól, że odniosę się najpierw do Twojego wpisu.

      Bloga Marleny, http://www.AkademiaWitalnosci.pl , tak jak i Fridomię czytam regularnie od ponad 1,5 roku, ze wszystkimi komentarzami, jakie zdążę zobaczyć jako nowe, często wracam do wcześniejszych wpisów i polecam tym, którzy wykazują oznaki/ chęci obudzenia się i wyjścia z Matrixa- w obu aspektach- zdrowia i finansów.

      W skrócie o mnie- pochodzę ze wsi. Za niecałe 3 miesiące skończę 40 lat.
      Więcej o mojej przygodzie z moim zdrowiem i dbaniem o nie napisałam u siebie na blogu:
      http://zyciewdobrobycie.pl/wiosenne-oczyszczanie-czyli-moja-pierwsza-glodowka-o-wodzie/
      Teraz, po ponad pół roku od głodówki ważę jeszcze 5 kg mniej- 54,8-55,8 kg przy wzroście 156 cm.
      Czuję się świetnie, młodo, mam masę energii, której wielu we mnie podziwia i mi zazdrości. Na rowerze śmigam codziennie, sporadycznie nawet 65- 75 km na dzień.
      Na spotkaniu ostatniego Mieszkanicznika w Warszawie Znajoma, która nie widziała mnie kilka lat nie poznała mnie…A inny znajomy tydzień temu, po rocznym niewidzeniu mnie też mnie nie poznał- tak zmieniłam się na plus! W ciągu 2 lat schudłam 20 kg! A jak przy tym odmłodniałam! :)

      Cytując Ciebie: “…to jednak w ostatnim stuleciu wiek życia człowieka sie wydłyzył i ciągle wydłuża dzieki tak krytykowanej w artykule nowoczesnej medycynie, to w dzisiejszych czasach zmniejszyła sie smiertelnosc noworodków…”

      Wiesz, 2 dni temu był pogrzeb mojej Mamy. Zmarła, nie dożywając swoich 65 urodzin…:(
      10 miesięcy temu przeżyła pierwszy udar, 1,5 miesiąca po tym drugi i niecałe 2 tygodnie temu trzeci.

      Miała 9 rodzeństwa, które dożyło wieku dorosłego i chyba z 5, o których kiedyś słyszałam, że zmarli jako niemowlęta lub dzieci. Moja Mama była najmłodszą z rodzeństwa…I już jej nie ma w tym realnym świecie…

      Jeśli średnią liczy się sumując długość życia wszystkich ludzi i dzieląc przez ich liczbę, przyznasz, że taka przykładowa śmiertelność noworodków miała znaczący wpływ na średnią?
      A w tamtych czasach nie była rzadkością, była raczej regułą i normą.

      Jak napisał Sławek w jednym ze swoich komentarzy poniżej:
      – większa dostępność do szpitali i do pomocy medycznej

      Może również dlatego kilkoro rodzeństwa mojej Mamy i inne noworodki wtedy tak często umierały?

      Wieś, którą ja pamiętam z mojego dzieciństwa i ta która widzę teraz dzielą wręcz niewyobrażalne dla mnie, dziecka sprzed ponad 30 lat, zmiany.
      Najbliższy szpital mamy 17 km od nas. Pogotowie przybywa zwykle w 20 minut…
      Nawet 40 lat temu na wsiach samochód był luksusem i niewielu go miało. A jak pokazuje przykład rodziny mojej Mamy na wsi rodziło się dużo dzieci- musiało to mieć przełożenie na statystki. Nie wiem, jak daleko wtedy mieli najbliższy szpital. Nawet, jeśli ten, w którym ja się urodziłam, jechało się do niego dużo dłużej, a w czasach przed narodzinami mojej Mamy to pewnie furmanką kilka godzin…

      “…w ostatnim stuleciu wiek życia człowieka sie wydłyzył i ciągle wydłuża dzieki tak krytykowanej w artykule nowoczesnej medycynie…”

      Tu przytoczę przykład mojego Ojca.
      Od kiedy pamiętam miał problemy z bólami- najpierw tzw. korzonki. Potem reumatyzm i cala gama chorób, łącznie z nadciśnieniem i początkiem cukrzycy. Dziś mój Ojciec zajada codziennie kilkanaście, często wykluczających się leków, z całostronicowymi wykazami skutków ubocznych.
      Święcie wierzy medycynie i lekarzom i temu, co jest sprzedawane w aptekach. Chodzi o kulach, jak na zabawienie czeka na… śmierć albo operacje wymiany bioder i wyje z bólu, który uśmierza cała gamą środków przeciwbólowych, łącznie z zastrzykami.
      Tak, medycyna znacząco pomaga wydłużyć jego życie. Życie, którego ona sam chyba nie chce…raz dał tego wyraz zjadając 10 tabletek nasennych, bo nie chciał więcej bólu…

      Pytanie, czy takiego życia mój Ojciec chciał?
      Czy brał pod uwagę łykając pierwszą tabletkę przeciwbólową, że będzie na nie skazany do końca życia?
      Że w pakiecie, niejako gratis, dokupi sobie całą litanię chorób i będzie wrakiem człowieka wtedy, kiedy inni zaczynają pełne zdrowia życie?—> http://www.akademiawitalnosci.pl/antoni-huczynski-lat-91-sposob-na-witalnosc-made-in-poland/
      Czy wiedział, jak ogromne są ‘odsetki’ od tej ‘chwilówki’- tabletki przeciwbólowej wybawiającej od chwilowego na początku bólu i że będzie je płacił do końca mocno niekomfortowego życia?
      Zapewniam Cię, że nie!
      On wierzył lekarzowi, dawał sute wałówki i chlubił się, że lekarz odwiedza go osobiście!
      I nadal w nim upatruje swojego zbawcy!

      Obydwoje Rodzice kochali dobrze, suto i tłusto zjeść. A kiedy cywilizacja zaoferowała mocno reklamowane, słodzone kolorowe napoje i ‘naturalne’ soki w kartonikach, rzucili się na nie, jak dzieci. Nawet wodę w butelkach kupowali słodzoną!!! Mając zdrową wodę i w kranie i we własnej studni na podwórku! Zawsze mieli w domu pudła słodyczy, pakiety czekolad i liczne opakowania leków. A lodówkę i 2 zamrażarki zawsze zapełniały majonezy, rafinowane oleje, margaryny, mrożone mięsa z własnych świń i sztuczne wędliny…
      Szafki w kuchni domu rodzinnego do dziś są pełne przypraw pełnych glutaminiany sodu i innej szkodliwej chemii non stop prawie reklamowanej w TV. Jedyne zioło w ogródku przy domu to lubczyk…którego Rodzice nie używają, suto dodając do dań jego podrabiana chemicznie siostrę Maggi…

      I choć dla krów Mama miała zawsze ususzony wiecheć piołunu i innych ziół, które parzyła, gdy któraś z krów miała się gorzej, sama chętnie sięgała po tabletkę lub dzielnie znosiła ból czy chwilowy dyskomfort, bo nawet on był łatwiejszy do wdrożenia, niż gruntowne zmiany, o których Marlena pisze tu: http://www.akademiawitalnosci.pl/zdrowe-odzywianie-od-czego-zaczac-czarna-lista/

      Jeśli do medycyny zaliczasz też farmację, polecam Ci lekturę książki, która przeczytałam jednym tchem tydzień temu: http://www.akademiawitalnosci.pl/john-virapen-skutek-uboczny-smierc-czy-wiesz-jakie-leki-lykasz/
      Mimo, że dużo o farmacji wiedziałam z racji mojego zajęcia biznesowego i dlatego, że swego czasu kilkoro moich bliskich znajomych i Przyjaciół pracowało w farmacji, nawet dla mnie informacje z tej książki były szokujące…

      “…ja jestem zdania że we wszystkim nalezy zachowac umiar i umiec wyposrodkowac tzn. nie popadac ze skrajnosci w skrajnosc kazdy z nas instynktownie czuje co jest dla niego najlepsze. umiaru wszystkim zyczę:)…”
      Na to odpowiem Ci wpisami Marleny:
      http://www.akademiawitalnosci.pl/wszystko-byle-z-umiarem-dlaczego-to-nie-dziala/
      http://www.akademiawitalnosci.pl/podrabiany-klucz-do-zdrowia-czyli-slow-kilka-o-umiarze/

      Szczerze polecam wpisy Marleny i zamiany myślenia i działania i dbania o siebie nie tylko Tobie andriu35 ale i wszystkim czytelnikom Fridomii!
      Bądźmy zdrowi i wolni!

      1. Beata, dzięki za obszerny wpis i wiele konkretnych przykładów. Przyjmij proszę moje wyrazy współczucia z powodu śmierci Twojej Mamy.

    1. TX, w ciągu ostatnich 10-15 lat szacuję, że lekarze przepisali mi antybiotyki co najmniej 20-30 razy. Wykupiłem je tylko raz i konsekwentnie je zastosowałem pomimo tego, że już po 1-2 dniach czułem się dobrze. Jakoś żyję:-)

      Jednocześnie czuję, że gdybym zastosował antybiotyki za każdym razem gdy były mi one przepisane, dziś mój organizm byłby o wiele słabszy. Zgadzam się z tym co powiedział Andriu35 – należy zachować umiar. A niestety lekarze i cały przemysł farmaceutyczny umiaru nie zachowują – dążą do coraz większych zysków. Czy wiecie, że firmy farmaceutyczne dokładnie wiedzą który lekarz przepisał ile opakowań ich specyfiku, z dokładnością do jednego opakowania? A potem odwdzięczają się najlepszym lekarzom? A kto odwdzięcza się lekarzowi za to, że jego pacjenci są zdrowi? Stan przewlekłego zdrowia nie byłby dla nich optymalny…

      Ktoś (chyba Artur) mi opowiadał, że na dworze któregoś z cesarzy Chin, lekarzy wynagradzało się za to, że dworzanie nie chorowali i karało gdy ktoś zachorował. Takie podejście do medycyny bardziej mi się podoba.

      1. Ja na 30 przejazdów samochodowych jedynie raz stosuję się do przepisów drogowych i też jakoś żyję. Czy to udowadnia że nie są one potrzebne? :) Sławku, odnoszę wrażenie że wykazujesz mocną ignorancję wobec tematu. I podpiszę się pod tym, co ktoś napisał – że to Twój najmniej mądry wpis :) Pozwól, że podniosę kilka argumentów, przeciwko temu co napisałeś.

        Przede wszystkim lekarz jest fachowcem i jak każdy fachowiec – jeden jest lepszy, drugi gorszy. Natomiast tym, co odróżnia go np. od mechanika samochodowego jest fakt, że jeśli mechanik schrzani Ci robotę to następnym razem pojedziesz do innego serwisu. Jeśli lekarz schrzani i choremu stanie się krzywda to zostanie zniszczony w mediach i skończy z prokuratorem na głowie. Stąd duża aktywność lekarzy, m. in. przy stosowaniu antybiotyków. Drugą przyczyną np. w pediatrii jest presja ze strony rodziców. Ci ostatni oczekują poprawy natychmiast, więc wymuszają na lekarzach przepisywanie antybiotyków, faszerują nimi dzieci i posyłają do przedszkoli/szkół.

        A trzeci aspekt, chyba najważniejszy jest taki. Człowiek nie jest prostym mechanizmem, wiele aspektów jego funkcjonowania nie zostało wystarczająco dobrze poznane. Do tego ciągle spotyka się z nowymi wyzwaniami, ewoluującymi chorobami, które w ostatnich latach dużo łatwiej krążą po świecie z racji m.in. częstych podróży. Dlatego nie zawsze da się przewidzieć jak organizm reaguje na chorobę oraz na leki. I żeby podejmować decyzję w takich sytuacjach środowisko medyczne opracowało pewne procedury, podobnie jak Ty opracowujesz procedury postępowania dla Mzuri. Antybiotykoterapia jest jedną z takich procedur, które stosowane są w pewnych okolicznościach. Pewnie jak każda procedura czasem jest właściwa, czasem mniej, ale została opracowana tak by w średnim przypadku osiągać jak najwyższą skuteczność.

        Fakt jest taki, że medycyna dzisiaj pozwala przeżyć ludziom, którzy kiedyś takiej szansy by nie mieli. Mam takie przypadki w rodzinie. Kolejny – śmiertelność noworodków jest najniższa w historii. Długość życia też. Więc chyba jednak ta skuteczność istnieje.

        I jeszcze jeden temat – nie wiem z jakich lekarzy korzystasz. Mnie doświadczenie warszawskie nauczyło by unikać jak ognia prywatnych przychodni nastawionych na klienta korporacyjnego bądź na usługę abonamentową – nazw nie wymienię. Korzystam albo z kilku konkretnych lekarzy pracujących solo, których zaufanie zdobyłem dzięki doświadczeniom własnym lub znajomych, albo z publicznych szpitali/ośrodków – również tych, które w jakiś sposób sprawdziłem – w przypadkach, które tego wymagają.

        A co do pomysłu gratyfikacji lekarzy – czy mam rozumieć, że chciałbyś ukarać lekarzy, którzy dopuścili do epidemii Ebola?

        1. TX, przykład przejeżdżania przez skrzyżowanie nie jest według mnie najbardziej fortunny. Przejazdy raczej nie szkodzą. Leki mają skutki uboczne – mam nadzieję, że chociaż z tym się zgodzisz. A skoro mają skutki uboczne, to na coś może pomagają, a na pewno na coś innego szkodzą.

          Dodatkowo, ogólna szkoda, którą powodują to to, że konfundują naturalny system odpornościowy. System immunologiczny doznaje szoku gdy wprowadza się do organizmu zbyt wiele chemii.

          Uważam, że natura wyposażyła nas we wszystko co potrzebne jest do przeżycia oraz do zdrowego życia. Kiedyś nasze prababcie zbierały zioła. Prawie każde zioło czemuś konkretnemu służy i – będąc czymś naturalnym – raczej nie powoduje efektów ubocznych. Dzikie zwierzęta też się leczą ziołami.

          Czy to oznacza, że z wytworów przemysłu farmaceutycznego nigdy samemu nie korzystam? Korzystam. Ale tylko wtedy gdy czuję, że mój organizm sobie inaczej nie poradzi. To był ów przypadek zażywania przeze mnie raz antybiotyku w ciągu ostatnich kilkunastu (lub więcej) lat. Nie łykam leków gdy czuję, że organizm ma szansę poradzić sobie z chorobą. Kładę się do łóżka i leżę, zamiast łykać leki i biegać po mieście czy chodzić do biura. Leki mają wspierać mój organizm, a nie go wyręczać w zwalczaniu chorób. Jeśli uważasz, że to głupie, to trudno.

          PS 1 Swoją drogą, nie spodziewałem się, że dyskusja nt – czego jak czego – leków będzie aż tak ostra:-) Odnoszę wrażenie, że stopień indoktrynacji, któremu wielu z nas podlega jest zaskakująco wysoki:-)

          PS 2 Epidemia eboli to kolejny – według mnie – przykład indoktrynacji. Tym razem również indoktrynacji strachu. Tak jak przewidział George Orwell nasza demokracja wciąż szuka jakiegoś wroga, przed którym musi nas chronić. Dzięki tej nadzwyczajnej okoliczności, władza ma prawo nas inwigilować, monitorować, odbierać nam kolejne przejawy wolności. W imię naszego “bezpieczeństwa”:-)

          Wg Wikipedii “epidemia” to stan szybkiego, niekontrolowanego rozprzestrzeniania się jakiejś choroby. W przypadkach niektórych chorób do ogłoszenia epidemii potrzebne jest zakażenie co tydzień 15 osób na każde 100.000 mieszkańców. “Epidemia” wybuchła prawie rok temu i do tej pory zakażonych jest około 9.000 osób, zmarła połowa z nich. Oczywiście szkoda każdego bezcennego życia. W takiej Nigerii chyba około 20 osób (zmarło 8) z populacji ponad 100 milionów. W najbardziej zagrożonej Liberii zmarło 2500 osób. Czyli pewnie mniej niż na malarię w tym samym czasie, albo na zwykłą grypę. Byłem w Monrovii – to jedno z najbiedniejszych miast w Afryce, dodatkowo prawie doszczętnie zniszczone poprzez lata konfliktów zbrojnych. Problemem Liberii jest brak wody, mydła, podstawowej higieny. To są prawdziwi i realni zabójcy tysięcy dzieci i osób starszych. Według mnie to czystej wody i kanalizacji tam trzeba, a nie szczepionki przeciw eboli. Ale niestety pieniądze z amerykańskiej “pomocy” pójdą do amerykańskich koncernów farmaceutycznych, pracujących w pocie czoła nad szczepionką. Niestety w branży zapewnienia dostępu do wody oraz do kanalizacji nie ma tak dużych pieniędzy jak w farmacji:-)

        2. Pruss, dzięki za linka. Ja bym aż tak daleko jak autor owego bloga nie poszedł. Wydaje mi się, że ebola istnieje naprawdę. Przesadna jest za to medialna (i nie tylko) burza wokół tej choroby. Być może jest i straszna jeśli chodzi o przebieg, natomiast ryzyko śmierci z jej powodu w Polsce jest mniejsze niż ryzyko śmierci jadąc tramwajem czy autobusem. A jakoś nagonki na te środki transportu nie ma:-)

        3. Niestety okazało się, że Maroko zrezygnowało z organizacji turnieju Mistrzostw Afryki 2015 z powodu ryzyka eboli. Oto link: http://eurosport.onet.pl/pilka-nozna/puchar-narodow-afryki-maroko-wykluczone-gospodarz-wciaz-nieznany/f11sp

          Nie wiadomo gdzie turniej się odbędzie. Z powodu bardzo krótkiego terminu (do rozpoczęcia mistrzostw pozostały tylko 2 miesiące) spodziewam się, że wybór padnie na RPA – gospodarza tego turnieju sprzed 2 lat (oraz mistrzostw świata sprzed 3 lat) dzięki czemu cała infrastruktura – stadiony, system dystrybucji biletów, organizacja ochrony imprezy, itp. jest już gotowa. O ile RPA nie ulegnie – podobnie jak Maroko – presji medialnej paniki.

          Nie wiem zatem jak sobie zaplanować wyjazdy:-) Czy znów RPA czy raczej znów Australia (na mistrzostwa Azji)? Obym tylko tego typu dylematy miewał w życiu:-))))

  3. Sławku, oczywiście się zgodzę że leki skutki uboczne mają – jedne mniej, inne więcej. Na tym też właśnie polega medycyna – by pomagać szkodząc jak najmniej. Niestety póki co nie zawsze da się pozostawić wszystko naturze. Piszesz z perspektywy człowieka zdrowego, który czasem złapie infekcję. A ja mogę Ci podać kilka przykładów osób, którym naturalna odporność nie wystarczyła. I znając te historie jestem pewien że w większości leki pomagają, a nie “może pomagają”.

    Oczywiście leków jak wszystkiego można używać źle, w szczególności nadużywać. Tego w żaden sposób nie kwestionuję. Napisałem Ci z czego to czasem wynika. Pewnie przyczyn jest więcej. Ja dokładnie ten problem rozumiem i się z nim w 100% z Tobą zgadzam.

    Natomiast burzliwa reakcja na Twój post, którą zauważyłeś wzięła się z tego, że napisałeś w temacie w sposób prowokujący, trochę w stylu MSM, w szczególności w ostatnim akapicie, który później usunąłeś. Zakładam jednak, że Twoją intencją nie było kwestionowanie skuteczności dzisiejszej medycyny i potępianie jej w czambuł, a jedynie wskazanie na pewne patologie.

    1. TX, nie usuwałem ostatniego akapitu. Postaram się sprawdzić o czym piszesz:-)
      Jedna uwaga do zastanowienia się. Czy dopuszczasz możliwość, że ludzie naprawdę chorzy stali się chorymi z powodu wcześniejszego nadużywania leków.

      Lekarze medycyny chińskiej zawsze szukają przyczyny choroby, nie skupiają się jedynie na objawach. Przyczyn szukają w 5-6 miejscach: co jesz, jaki jest twój dzienny rytm życia; czy nie śpisz na żyle wodnej; czy nie zaszkodził ci jakiś lekarz i … kolejnych niestety w tej chwili nie pamiętam:-(

      1. Sławku, przepraszam – akapit jest w Twojej pierwszej odpowiedzi. Wydawało mi się, że był w głównym poście – mój błąd, jeszcze raz przepraszam. Nie zgadzam się z nim, ale to inna sprawa :)

        Odnośnie pytania – oczywiście dopuszczam taką możliwość. Tak jak napisałem, leki też mogą być użyte niewłaściwie. I – uprzedzając kolejne pytanie – zgadzam się, że często są nadużywane i nie jest to właściwe. Sam też nie pamiętam kiedy jakieś brałem, moje dzieci też biorą gdy naprawdę tego wymagają, co zdarza się niezmiernie rzadko.

        Chodziło mi bardziej o to, że patologii w dzisiejszym świecie jest wiele, ale moim zdaniem medycyna i lekarze robią dobrą i potrzebną robotę. Czasami siły natury nie wystarczają i tutaj mam nadzieję, że Ty się ze mną zgodzisz.

        1. TX, oczywiście zgadzam się. Czasami są potrzebni. Jedyny niuans, który pewnie różni nasze stanowiska, to to, że uważam, że leki są RZADZIEJ potrzebne niż sugerują to lekarze:-)

      2. TX, nie usunąłem żadnej części wpisu, a chyba rzeczywiście zniknęła. Nie mam pojęcia w jaki sposób. Ostatnio – gdy chciałem sprawdzić kiedy dokładnie zrobiłem pierwszy wpis na fridomii 5 lat temu, zauważyłem też, że zniknęła część najstarszych wpisów…

        Postaram się to wyjaśnić. Myślałem, że w internecie nic nie znika…. Może tak jest gdy się chce coś usunąć. Gdy się chce zatrzymać, to znika samo:-)

  4. Nie da się ukryć faktu, iż pewne grupy mają bardzo duży interes w straszeniu nas chorobami, które dla większości Europejczyków są na tyle “egzotyczne i groźne”, że wywołują panikę. A to wpływa na kompletne nieracjonalne działania, m.in. marnotrawstwo środków/pieniędzy na szczepionki :) Przykładem jest ptasia grypa, która miała być mega zagrożeniem dla ludzi. A okazało się, że chodziło właściwie o sprzedaż szczepionek; Polska na szczęście nie dała się ponieść emocjom i nie wydała na to środków.
    Często zapomina się, że ważne i warte podkreślaniu dla naszego zdrowia są podstawowe zasady higieny.
    Wczoraj byłem w radio i opowiadałem o swoim pobycie w Zambii. I ku mojemu zdziwieniu nie dostałem pytań o warunki ogólnobytowe, np. dostępność do wody, itp., a zostałem zapytany czy już w tedy w Afryce szalała ebola?!
    To pokazuje jak łatwo jest wykreować zagrożenie, które nas właściwie nie dotyczy; a w samej Afryce są dużo większe problemy niż Ebola, chociażby malaria, zapalenie płuc i AIDS, nie wspominając już elementarnym problemie, czyli o braku wody i odprowadzania ścieków.
    Oczywiście leki, szczepionki i antybiotyki pomagają i są potrzebne, ale zdrowy rozsądek w wydawaniu pieniędzy na nie jest ważniejszy.
    pozdrawiam

  5. Zarówno niedocenianie, jak i przecenianie osiągnięć medycyny nie prowadzi do niczego dobrego. Niestety osiągnięcie w tej kwestii kompromisu czy – jak kto woli – złotego środka nie jest wcale łatwe…

  6. Gorący i emocjonujący temat – prawie jak polityka ☺, czy religia – spory mogą trwać bez końca, a “wyznawcy” nie dadzą się przekonać ☺

    Dobrze, aby rozumieć, że wszelkie skrajności są nie na miejscu jeśli chodzi o leczenie. I tutaj przychodzi mi do głowy kilka przykładów z życia obok mnie.
    Ojciec koleżanki umiera na niewydolność wątroby spowodowanej wieloletnim przyjmowaniem leków na cukrzycę. Żaden lekarz nie uprzedził, że tak może skutkować leczenie “ratujące życie”.
    U czterdziestolatka można zauważyć objawy demencji starczej: drżą mu mięśnie, szwankuje mowa – skutek zażywania statyn. Leki antycholesterolowe przepisuje wyłącznie lekarz.
    Koleżanka do końca życia będzie przyjmować leki na astmę – powikłanie po leczeniu antybiotykami.

    Chorych na skutek leczenia jest coraz więcej. Wystarczy się rozejrzeć. A z drugiej strony: przypadek znajomego, który sam się leczył. Nie uznawał on lekarzy i mimo ogromnego majątku i wyższego wykształcenia, a także ogromnej wiedzy i zdolności logicznego myślenia, pozwolił sobie umrzeć na zapalenie płuc! Trafił do szpitala zbyt późno. Tym razem organizm nie wyleczyl się sam.

    Osobiście jestem przeciwnikiem leków chemicznych, korzystam z medycyny chińskiej (a właściwie tybetańsko-mongolskiej), ostatni antybiotyk ratujący życie podano mi w szpitalu, aby zwalczyć zakażenie do którego doszło w tym samym miejscu (przyjęto mnie bez tej bakterii, na co wskazały testy), od tamtej pory tylko zioła, suplementy pochodzenia naturalnego i czasem coś antyzapalnego, a nie jestem jednostką silną i jak każdy przechodzę różne infekcje.

    Sławku, dobrze, że poruszasz tematy światopoglądowe – jesteś dla wielu osób autorytetem i dzięki tobie być może ktoś zacznie się interesować wolnością w obszarze myślenia o własnym zdrowiu. Warto zwracać uwagę na mało popularne, a bardzo logiczne aspekty funkcjonowania i odpowiedzialność. To nie lekarze, a my sami odpowiadamy za nasze zdrowie. Nikt i nic nas nie zwalnia od myślenia. I nie chodzi o deprecjonowanie zawodu lekarza – często są to wspaniali, mądrzy ludzie, ale nie można wyłączać myślenia i czujności.

  7. Sławku – dziwisz się (w PS 1 powyżej), że dyskusja nt. leków jest aż tak ostra. Sugerujesz dodatkowo, że “stopień indoktrynacji, któremu wielu z nas podlega jest zaskakująco wysoki.

    Powodów takiej reakcji dostrzegałbym jednak w poniższym stwierdzeniu, które pojawiło się w Twoim wpisie.

    “Głęboko wierzę w to, że ludzki organizm (tak jak organizmy wszystkich zwierząt) ma magiczną moc samo-leczenia się” – ta część, chociaż wygląda jak “przekonanie religijne” do większości ludzi może trafiać i można się z nią zgodzić. W końcu mamy “magiczny” układ odpornościowy, który pozwala nam radzić sobie z infekcjami.

    “wszelkie nowoczesne leki tylko te procesy samo-leczenia się osłabiają” – ta część wypowiedzi generalizuje (pojawia się słowo “wszelkie”) i uogólnia (można ją zinterpretować, że wszyscy ludzie mają tak samo wydolny układ odpornościowy).

    To właśnie to stwierdzenie powoduje, że wielu osobom – w tym mnie – (które określasz jako “zindoktrynowane”) “zapaliła się czerwona lampka”, bo:
    1. nie jest prawdą że wszystkie leki szkodzą bardziej niż ich brak (vide antybiotyki w chorobach, które grożą lub kończą się śmiercią; np. zapalenie płuc, SEPSA, etc.)
    2. niektóre leki działają stymulująco na układ odpornościowy (vide szczepionki).
    3. każdy jest inny i to że ktoś ma “silniejszy organizm” nie oznaczam, że KAŻDY ma taki sam układ odpornościowy.

    Konkludując, uogólnienie, generalizacja i powołanie się na “wiarę” którego użyłeś sprowokowało tak burzliwą reakcję. Nie zgadzam się z tezą że “wszelkie nowoczesne leki tylko te procesy samo-leczenia się osłabiają”. Co nie zmienia faktu, że umiar we wszystkim jest wskazany.

  8. Akademiwitalnosci.pl pisze bardzo dobrze.
    Wszystko to kwestia holistycznego podejścia do całego organizmu człowieka i jego zdrowia.
    Krótko, bo nie mam czasu – polecam lekturę książek, które dobrze o tym piszą:
    – ksiażki dr Ewy Dąbrowskiej i jej wykad na youtubie (2x po ok 2 godziny),
    – ksiązki dr Fuhrmana “Jeść by żyć”, “Super odporność”, “Zdrowe dzieciaki”,
    – film “forks over knives” (jest też na youtubie z napisami)
    – książki dr Jadwigi Górnickiej, np “Wzmocnienie organizmu”,
    – książki Bożeny Żak-Cyran,
    – prof Campbel “Nowoczesne zasady odżywiania” i “Ukryta prawda”
    – Jerzy Ziemba seria filmów “Ukryte terapie”
    – rodzina Gersonów i ich terapie (Meksyk, Węgry) leczenia nowotworów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.