Emerytura w wieku 70 lat?

Żyjemy coraz dłużej. Dzięki lepszej opiece medycznej – statystyce medycznej, technologii, opanowaniu gruźlicy, kokluszu, trądu i innych dotąd śmiertelnych chorób. Dzięki lepszej higienie, kanalizacji, jakości wody pitnej. Dzięki temu, że mniej palimy, że fabryki wypuszczają mniej trujących substancji w kominy. Że nasza praca nie jest już tak jak kiedyś tak bardzo wyniszczająca fizycznie. Że w domach nie palimy węglem. Dzięki większej świadomości zdrowotnej i bardziej systematycznych badaniach profilaktycznych. Dzięki temu, że panują lepsze sanitarnie warunki uboju, przetwórstwa, przewożenia i sprzedaży mięsa. Że mamy lepsze środki zachowania czystości w domach. Że mamy mniej wojen. Że w naszym życiu w ogóle jest mniej agresji. Że bezpieczniej jeździmy, mamy lepsze systemy hamulcowe w samochodach i mniej pieszych na ulicach. Także mniej nieoświetlonych wozów konnych. Że rzadziej wybuchają pożary, w których giną ludzie. Dzięi temu, że nasze ubrania i mieszkania zapewniają nam więcej ciepła. Dzięki temu, że niewiele osób w Europie cierpi biedę i niedożywienie.  Dzięki temu, że mniej osób wstydzi się pójść do lekarza. I temu, że rzadziej mają okazję nam zaszkodzić różnego rodzaju znachorzy i cudowni uzdrawiacze. Dzięki temu, że dziś mamy mniej kontaktu ze szczurami i innymi szkodnikami. Dzięki temu, że uprawiamy więcej sportu (choć tutaj sam mam wątpliwości, bo kiedyś rolnicy pracujący w polu mieli codziennie sporo ruchu na świeżym powietrzu:)  I pewnie dzięki tuzinom innych różnych przyczyn.

Nasze dłuższe życie niesie za sobą szereg korzyści. Mamy (w szczególności mężczyźni) czas aby wreszcie dojrzeć. Więcej czasu na spędzenie ze swoimi wnuczkami czy prawnukami. Więcej czasu na rozwijanie swoich pasji. Możemy przez dłuższy okres obserwować zmiany zachodzące w naszym otoczeniu i dzięki temu nabierać życiowej mądrości. Możemy dłużej cieszyć się dobrym towarzystwem naszych ukochanych, przyjaciół i znajomych. Możemy zbierać kolejne doświadczenia i wspomnienia.

Ale jest też jedna potencjalnie negatywna konsekwencja wydłużania się naszego cyklu życia. Niemożliwym staje się utrzymanie dotychczasowego systemu emerytalnego. Przechodzenie na emeryturę w wieku 60, 65 czy nawet 67 lat nie będzie możliwe dla większości z nas. Osoby, które protestują  przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego (w Polsce są to chyba głównie związkowcy) przypominają mi tych, którzy 150-200 lat temu protestowali przeciwko kolei, przemysłowi, maszynom.

Z artykułu znalezionego na interii wynika, że w Niemczech dyskusja nt wydłużenia wieku emerytalnego w mediach jest dość powszechna i wyważona, racjonalna. Oto link: http://biznes.interia.pl/raport/emerytury/news/niemcy-na-emeryture-po-70,2073326,1191#iwa_item=4&iwa_img=0&iwa_hash=61184&iwa_block=business_news

A my w Polsce, co? Nadal będziemy wymachiwać naszą szabelką przeciwko nieuniknionym zmianom?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

29 Responses

  1. Problem wieku emerytalnego jest złożony, w Polsce dochodzi problem grup uprzywilejowanych i roli KRUS dodatkowo. Dotąd dokąd będą stare przywileje trzymane to kolejna zmiana nic nie da. Pomijam już kwestię, że ZUS jest bankrutem i przy kolejnych niżach demograficznych będzie duży problem by wypłacać pieniądze na czas, bez zmniejszania kwoty emerytury.

    Z innej beczki planuję zakup pierwszego mieszkania na wynajem, kawalerki, jakie znaczenie ma piętro przy założeniu, że blok jest 15 piętrowy a dostępne mieszkania od 8 do 15. Ostatnie raczej ryzykowane bo istnieje ryzyko zalania podczas deszczów, widoku nie będzie jakiegoś super, ale które z tych pięter byście polecili ?. Metraż 28m2, rozkład identyczny.

    1. Michał, gratuluję decyzji o zakupie mieszkania. Wg mnie, w tej sytuacji piętro nie ma znaczenia. Domyślam się, że chodzi o nowy budynek skoro na każdym z pięter dostępne są kawalerki tej samej wielkości. Deweloperzy sprzedają te mieszkania w cenach np o PLN 500 za m.kw dodatkowo za każde dodatkowe piętro. I kupujący to kupują.

      Dlaczego? Wg mnie dlatego, że większość kupujących to konsumenci, a nie inwestorzy. A konsumenci kierują się m.in prestiżem lub snobizmem. Jeśli dwaj sąsiedzi spotkają się na dole tego budynku czekając na windę i wchodząc do niej Kowalski przyciśnie 15.te piętro, a Nowak “tylko” 12.te to znaczy, że Kowalski jest … lepszy:-) Wtedy Nowak poczułby się źle. Aby uniknąć takich przykrych sytuacji woli wydać o te kilkadziesiąt złotych więcej by zminimalizować ryzyko bycia “gorszym”. I kupuje na najwyższym piętrze na które go stać. To tak jak z marką czy z wielkością silnika samochodu. Kowalscy kupują najbardziej prestiżowy samochód na jaki ich stać. By się pokazać.

      Najemcy są pod tym względem nieco bardziej racjonalni. Ceny najmu nie rosną wraz z wysokością piętra:-) Wiem to z pewnością, bo są takie budynki gdzie mamy jako Mzuri pod opieką więcej niż jedno mieszkanie.

      Więc jeśli w budynku, w którym chcesz kupić mieszkanie, ceny są uzależnione od piętra, a mieszkanie zamierzasz wynajmować, najlepszym według mnie będzie piętro 8. No chyba, że dostępne są również na niższych piętrach:-) Jeśli cena jest identyczna, bez względu na piętro, to kup na którym chcesz. Jeśli natomiast cena jest identyczna, a liczysz się z możliwością sprzedaży kiedyś tego mieszkania (od razu odradzam taką “niby-strategię”), to kup na 15-tym.

      Tak czy inaczej, powodzenia!!!

  2. Sławku zwroc uwage na reakcje w Belgii gdy zwiekszono wiek emerytalny. Nie wiem jak jest w Niemczech, ale w Norwegii np od jakiegos czasu juz wiadomo ze my mlodzi bedziemy pracowac dluzej, ale jeszcze nie wyliczyli ile. Natomiast nikt nie przyszedl i nie poinformowal ze ci co mieli przejsc na emeryture za rok musza czekac jeszcze 3 lub 4 lata. Takie zmiany powinny dotyczyc osob ktore nie maja ukonczone 18 roku zycia a nie osoby aktywne zawodowo.

    1. Daawid, dzięki za Twój komentarz oraz za skandynawską perspektywę. Słyszałem, że w Szwecji (chyba?) premier lub minister pracy już kilka miesięcy temu wspominał, że rozważany jest projekt podniesienia wieku emerytalnego do 75 lat.

      A przypomnij proszę jaka była reakcja w Belgii, bo przyznam, że nie pamiętam, albo po prostu mi umknęła ta informacja.

        1. Daawid, dzięki za przesłanie tego linka. Nie słyszałem wcześniej o tych protestach.

          Zdziwiły mnie komentarze pod tym tekstem, typu “w Belgii to jest demokracja – tysiące ludzi wychodzi na ulice protestować, a u nas w Polsce ludzie są głupi”. Moje zdanie jest przeciwne. To, że w Polsce ludzie nie wyszli na ulice pokazuje, że jesteśmy mądrzy. Wychodziliśmy na ulice by obalić komunizm. Nie będziemy wychodzić na ulice by zaprotestować przeciw naturalnemu porządkowi świata:-)

          My w Polsce wiemy czym naprawdę jest komunizm i raczej nie chcemy do niego powrotu. W Belgii widać żyją mżonkami bajkowej “sprawiedliwości społecznej”…

  3. Witaj Sławku. Przede wszystkim wszystkiego najlepszego w 2015 roku dla Ciebie i Twoich Czytelników.

    Poruszyłeś dość delikatną sprawę kwestii wieku emerytalnego oraz średniej długości życia.
    Uważam, że kwestia jest dość złożona.
    Wymieniłeś dość wiele przyczyn przedłużenia się średniej życia ludzi w Polsce.

    Chciałbym postawić w tym miejscu tezę (i jestem otwarty na dyskusję) że średnia długość statystyczna życia się wydłużyła dzięki długowieczności pokolenia wojennego które nie rzadko dożywa lat 90 lub blisko tego (przyczyn można się domyślać ale sądzę, że są bardziej “zahartowani” przez ciężkie doświadczenia oraz wychowani na zdrowym pożywieniu które zazwyczaj sami produkowali) i przez to statystyka pokazuje wydłużanie się średniej.
    Natomiast coraz częsciej słychać o dużej śmiertelności młodych oraz dzieci (rak, wypadki etc). Przypuszczam ,że za lat powiedzmy 20 (tu “strzelam”) okaże się że średnia się obniża a to z przyczyny wymarcia tamtego pokolenia i skumulowania się negatwnych czynników (chemia powszechna w jedzeniu,piciu, powietrzu, ubraniach, chorobach somatycznych spowodowwnych nadmiernym stresem, nadmiar leków (słyszę coraz częściej o dzieciach biorących po 2 – 3 antybiotyki miesięcznie co zakrawa na jakąś paranoję już) etc).

    Pytanie brzmi – czy jeśli okaże się za jakiś czas że średnia życia maleje to czy rządzący zmniejszą wiek emerytalny ?

    Oczywiście większość przyczyn przedłużenia średniej życia wymieniona we wpisie jest prawdziwa ale niestety nie mają one w większości swoją przeciwwagę.
    Np. lepsze auta, hamulce, poduszki i inne zabezpieczenia jadących autem rzeczywiście powodują mmniejszą ich śmiertelność ale równocześnie osoby jadące tymi bezpiczenymi autami jeżdżą ryzykowniej… bo przecież są bezpieczni… więc hamują później i rozwijają większe prędkości a skutkiem jest wyższa śmiertelność pieszych…

    Co do lepszej wykrywalności chorób to polecam książki Malcolma Gladwella (np. “Co widział pies?”). Autor z uporem maniaka sprawdza w swoich publikacjach różne “prawdy objawione” np właśnie wczesna wykrywalność chorób. Z badań wynika, że wcześniejsze wykrywanie np. raka piersi wcale nie wpłynęło bynajmniej na mniejszą śmiertelność. Sprawa jest dość złożona. Polecam jego artykuły. Naprawdę warto.

    Co do pracy – faktycznie zazwyczaj praca teraz mniej wyniszcza fizycznie, ale równocześnie coraz więcej zajęć wyniszcza nerwowo i psychicznie, a to powoduje wiele chorób somatycznych począwszy od RZS (zapelenie reumatoidalne), którego coraz więcej się spotyka wśród młodych kobiet, poprzez choroby żołądka, jelit, migreny, a na depresjach kończąc.

    Można by długo wymieniać różne czynniki.

    1. Krzysiek, dzięki za podjęcie dyskusji. Wg mnie masz rację, że każdy medal ma dwie strony. I postęp tez niesie pewne zagrożenia, choć osobiście nie widzę jakiś istotnych zagrożeń wynikających np z zakazu kopcenie przez fabryki czy spadku liczby palących papierosy w bogatych krajach (może za wyjątkiem spadku przychodów państwa z akcyzy, choć to chyba się nie przekłada na większą śmiertelność). Co do śmiertelności z powodu wypadków, to statystyki – jeśli im wierzyć – wskazują, że liczba zmarłych na ulicach systematycznie spada w bogatych krajach, gdzie ludzie jeżdżą lepszymi samochodami, drogi są lepsze i lepiej oznakowane, kultura jazdy jest wyższa, mandaty za przekraczanie prędkości bardziej nieuchronne i dotkliwe, itp. W Polsce mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem i już dziś liczba zgonów jest zdecydowanie niższa niż 20 czy 25 lat (czyli pokolenie) temu.

      Zgadzam się, że kiedyś ludzie byli bardziej zahartowani. O swojej obserwacji z jazdy pociągiem ostatnio z St Petersburga do Archangielska opowiem w najbliższym czasie). I że lepiej się odżywiali. Ja też widzę, że jednym z największych zagrożeń dla zdrowia jest przemysł … farmaceutyczny. Zrobiłem o tym niedawno wpis, który wywołał wiele krytyki wobec mnie.

      Natomiast mimo wszystko, raczej spodziewam się dalszego stopniowego wydłużania się średniej życia do 130-150 lat. I pewnie wtedy przyrost się zatrzyma. Właśnie ze względu na dalsze trwanie działań, o których już wspominałem. Dojdą prawdopodobnie jeszcze nowe. Nie jestem lekarzem, ani genetykiem, ani geriatrą , ani nikim takim, ale gdzieś czytałem, że z badań przytaczanych przez American Journal of Medicine wynika, że bardzo zaawansowane są prace nad lekami opóźniającymi starość. Dla koncernów farmaceutycznych oznaczałoby to kompletnie nową bonanzę, więc wierzę, ze ta informacja jest prawdą. Oczywiście wymyślone leki będą miały swoje niepożądane skutki uboczne, ale ich podstawowym efektem może być dalsze wydłużanie się średniej długości życia.

  4. Co do wieku przejścia na emeryturę.
    Tu kwestia jest sporna dlatego że to wciąż Państwo o tym decyduje.

    Gdyby każdy miał rzeczywiście jakiś fundusz z którego czerpałby na starość to sam by decydował kiedy przechodzi na emeryturę.

    NIestety tak nie jest a OFE były tylko, powiedzmy to sobie szczerze, kolejnym sposobem jak tu odbierać kolejne 7 – 8 % z każdej wpłaty przyszłym emerytom (i to nawet gdy fundusze przynosiły straty). Każdy chciałby mieć taki biznes jak OFE: Państwo zmusza kogoś żeby dawał jakiejś spółce pieniądze i mimo że nie zarabia dla tych klientów to i tak wychodzi dla siebie na plus a większość jej pracy ograniczałaby się do kupienia za odpowiednią prowizją obligacji, które na poczcie można było kupić bez prowizji…

    Problem w tym, że spora ilość osób w wieku lat 70 i więcej jest już nie tak sprawna jak kiedyś co jest naturalne lub schorowana – wielu z nich przeszłoby więc i tak na rentę co wyjdzie na to samo tylko inaczej się nazywa.
    Jest oczywiście trochę np znanych przedsiębiorców, wynalazców którzy mają już swoje lata i wciąż są bardzo aktywni ale niestety nie da się tego uogólnić na całe społeczeństwo.

    Podwyższanie wieku emerytalnego jest na rękę tylko i wyłącznie rządzącym gdyż załata to (ale tylko na pewien czas) “dziurę” która jest bez dna w ZUSie.

    Dziura ta w pewnym zakresie jest powodowana tym “wydłużaniem” się średniej życia ale to jest mały pryszcz w porównaniu z
    – bardzo niską dzietnością
    – wciąż dużą emigracją oraz nie wracaniem poprzednich emigrantów a co za tym idzie przenoszeniem ich dzietności za granicę.
    – chorym systemem emerytalnym jako takim ponieważ ma on znamiona wręcz piramidy Ponziego.

    Podwyższenie więc wieku do lat 70… da jedynie to że ci którzy nie dożyją tego wieku nie odbiorą emerytur a to jest bardzo na rękę rządzącym.
    Moim zdaniem należałoby się zastanowić nad trzecim rozwiązaniem.
    Rozwiązać problem u źródeł.

    Mam nadzieję, że nie zanudziłem was :)
    Szczerze jestem otwarty na dyskusję w tym temacie.
    Pozdrawiam

    1. Marta, duże dzięki. Zastanawiający brak konsekwencji jak na Niemców. Widać polityka czyni cuda. Ale wyłącznie populistyczne. Z drugiej strony, być może odsetek osób pracujących od 18 do 63 roku życia (czyli owe wymagane 45 lat) jest na tyle niski, że jest to w dużej mierze jedynie trick propagandowy (w artykule jest mowa o tym, że średnia długość okresu pracy to jedynie 35 lat). Tak czy inaczej “sprawiedliwość społeczna” zwyciężyła. Tyle, że dla mnie źle to pachnie. Najsprawiedliwszym systemem – przynajmniej w teorii – był komunizm.

      Branie spraw w swoje ręce i podejmowanie działań na własną rękę ewidentnie jest postrzegane jako “niesprawiedliwe społecznie”. Bo przecież niektórym może się nie chcieć wziąć odpowiedzialności za własne działania i życie. Lub mogą nie potrafić tego zrobić. Więc wprowadzajmy komunizm. Dokąd my wszyscy zmierzamy?

    2. A co się dzieje w Niemczech? Nic się nie dzieje:) Osób, które spełniają warunek pełnego zatrudnienia przez 45 lat od 18 roku życia jest ok. 2-3%. Nie ma mowy o powszechnym obniżaniu wieku emerytalnego.

  5. Drogi Sławku, to Ty sam dajesz przykład jak trzeba postępować, aby nie musieć iść na emeryturę w wieku 70 lub więcej lat. Więc nie ma co wymachiwać szabelką tylko zacząć działać aby na tą emeryturę przejść dużo szybciej (trochę szczęścia i pracy i może się udać). A tak swoja drogą to wydłużanie okresu pracy przy wydłużającej się długości życia i malejącej dzietności jest nieuniknione.

  6. Rola Państwa w kwestii emerytur powinna ograniczyć się to tego, aby zapobiec “umieraniu ludzi n ulicach” a więc zapewnić absolutne minimum. O resztę powinniśmy zadbać sami. Polecam każdemu książkę Roberta Gwiazdowskiego “Katastrofa Emerytalna” w której w wyważony sposób rozbraja system emerytalny funkcjonujący w Polsce i proponuje alternatywne rozwiązania.

    1. Grzesiek, zgadzam się z Tobą. Nie znam (jeszcze) książki Roberta Gwiazdowskiego, ale zwykle zgadzam się z jego poglądami. Dlatego byłem zaskoczony gdy podczas niedawnej Debaty Emerytalnej, on też – podobnie jak wszyscy pozostali paneliści – opowiedział się za przymusowością systemu emerytalnego.

      Z drugiej strony mówił też podczas owego Panelu, że fakt, że państwo obiecuje zabezpieczenie emerytalne powoduje to, że: (1) ludzie nie czują potrzeby troszczenia się o własną przyszłość; (2) stają się roszczeniowi. I z tą opinią się w pełni zgadzam.

  7. W pełni się z tym zgadzam.
    Jak ktoś ma świadomość że system zatroszczy się o niego to nie dba ani o posiadanie dużej ilości dzieci (bo po co ?) ani nie chce się opiekować swoimi rodzicami – z tego samego względu – skoro Państwo im cos obiecało to niech teraz daje…
    Z tego powodu coraz rzadziej spotyka się tak zwane rodziny wielopokoleniowe.
    Zanikają więzi społeczne.

    Co do emerytur to należałoby sobie odpowiedzieć jaka jest rola Państwa właśnie.
    Czytałem gdzieś że w Kanadzie jest system oparty na długości okresu zamieszkiwania na terenie Kanady – im dłużej się tam mieszka tym większa emerytura przysługuje ale… przy maksymalnym okresie (chyba 20 albo 25 lat to było – tego nie pamiętam) wysokość emerytury jest taka sama dla każdego. Jest ona traktowana jak pewnego rodzaju minimum na starość. Za to Państwo odpowiada – aby nikt nie skończył na ulicy.
    Jeśli ktoś chce mieć wyższą emeryturę – droga wolna – może się ubezpieczyć gdzie chce.

    Natomiast w Polsce to jest czysty absurd – często osoby płacące duże składki dostają marne grosze na starość albo wręcz przeciwnie… osoby płacące mało i krótko (vide żołnierze, służby więzienne, celne, policja, nauczyciele, kolejarze, byli funkcjonariusze służb PRL etc etc) dostają nieproporcjonalnie dużo do tego co same wpłacały. Tych grup uprzywilejowanych jest kilkanaście bądź kilkadziesiąt … Czyli najgorzej ma ten przeciętny człowiek który nie łapie się do żadnej z tych grup.

    http://forsal.pl/artykuly/557625,polski_system_emerytalny_zbyt_wiele_grup_uprzywilejowanych.html

    Zmiany wieku i inne obarczą tylko tego przeciętnego Kowalskiego a cała armia uprzywilejowanych zawodów nie odniesie żadnej straty.

    Dlatego moim zdaniem należy rozwiązać problem u źródła – oczyścić tą stajnię Augiasza i zrobić cos na wzór systemu kanadyjskiego.

    1. Krzysiek, masz rację z tymi grupami uprzywilejowanych. W artykule, który przytaczasz jest mowa o kilkudziesięciu uprzywilejowanych zawodach, ale wymienione jest tylko kilka (chyba 9)- agenci służb bezpieczeństwa, posłowie, policjanci, rolnicy, górnicy, prokuratorzy, strażacy, żołnierze, służba graniczna.

      Wydaje mi się, że przywileje emerytalne dotyczą też m.in nauczycieli, służby zdrowia (lekarze, pielęgniarki), kolejarze, hutnicy, sędziowie, stoczniowcy? Czy może ktoś może potwierdzić te domysły i ewentualnie pomóc uzupełnić listę uprzywilejowanych zawodów? Bo nadal nie doszedłem do liczby “kilkudziesięciu”…

      Po uzupełnieniu listy moglibyśmy wspólnie oszacować liczebność tych grup zawodowych. Wiele z tych grup zawodowych liczy po wiele tysięcy obecnie zatrudnionych – nauczyciele, kolejarze, policjanci, rolnicy czy górnicy liczą po ponad 100 tyś każdy. Może się okazać, że uprzywilejowanych jest więcej niż zwykłych śmiertelników:-)

      Zrobimy takie ćwiczenie? No chyba, że ktoś już takie ćwiczenie kiedyś przeprowadził…

  8. Znalazłem rozporządzenie z 1983 r. na podstawie którego wielu ludzi nadal przechodzi na wcześniejszę emeryturę.
    Tu link do Wykazu A który wymienia różne “Prace w szczególnych warunkach, których wykonywanie uprawnia do niższego wieku emerytalnego”:

    http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,3,17,41,418,17686,19990101,wykaz-a.html

    Niektóre wydają się naturalne jak górnicy etc ale jest tego naprawdę dużo…
    Może ktoś znajdzie jeszcze inne przepisy.

    1. Krzysiek, dzięki. To się nazywa uzupełnienie listy – z 16 pozycji mamy teraz około 306 !!! Doszły nam m.in rybacy morscy i jeziorowi, przeładowacze w portach, telefonistki central, listonosze, kanalarze, śmieciarze, asflaciarze, brukarze, robotnicy wodno-kanalizacyjni, kominiarze, robotnicy w fabrykach tytoniu, energetycy, chemicy, ratownicy, kierowcy TIR-ów, kambajniści, cykliniarze, piekarze, poligrafiści, szklarze, GOPR, cykliniarze, dekarze, pracujący na wysokościach, cementownicy, kamieniarze, drwale, garbarnie, ale też … stroiciele instrumentów muzycznych.

      No cóż! Wydaje się, że autorzy rozporządzenia doszli do prostego wniosku: praca szkodzi zdrowiu! Proponuję by tę listę znowelizować. W roku 1993, dostęp do komputerów nie był tak powszechny jak jest dziś i w związku z tym powinniśmy dodać do tej listy osoby spędzające w swojej pracy dużo czasu przed monitorami komputerów. Przecież to jest ewidentnie szkodliwe dla oczu. Nie mówiąc o pracy w niezdrowych, klimatyzowanych pomieszczeniach, oświetlanych sztucznym światłem.

      Poważnie mówiąc, to nie spodziewałem się, że ta lista jest aż taaaaka długa. Bo jak teraz oszacować liczbę osób wykonujących każdy z powyższych zawodów?

    2. Tak, ale…
      Warunki do przejścia na wcześniejszą emeryturę należało spełnić do końca 2008 roku i to wszystkie łącznie, a więc uprzywilejowanie z tego tytułu skończyło się wraz z 2013 rokiem, gdy wszyscy z racji wieku nabyli prawo do emerytury na ogólnych zasadach.
      Obecnie możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę regulują przepisy o tzw. Emeryturach pomostowych. Tu jest koncentrat wiedzy: http://www.zus.pl/default.asp?p=4&id=392

      1. Małgosiu, dzięki za przypomnienie tego ciekawego wpisu. O tym wpisie też jakoś zapomniałem i z zaciekawieniem przeczytałem go ponownie:-) Dzięki:-)

  9. To rozporządzenie pewnie już nie jest do końca aktualne (1983 r.), ale trzeba przyznać, że w tej sprawie i tak każdy wyjątek od reguły to o jeden wyjątek za dużo. Widziałem już 35-, 40-letnich “emerytów” ze straży pożarnej, z wojska, policji czy więziennictwa… Którzy pobierają swoje “emerytury” a jednocześnie gdzieś tam normalnie dalej pracują. Najlepszy był przykład kobiety, która pracowała w więzieniu i była oficerem, miała normalnie mundur. Problem jednak w tym, że ona praktycznie nie miała żadnego kontaktu z więźniami, co by uzasadniało większy poziom stresu i wcześniejszą emeryturę. Ona pracowała… w kadrach za biurkiem. Po prostu liczyła wynagrodzenia więźniom, którzy podczas odbywania kary gdzieś tam pracowali za jakieś grosze. No i ona liczyła im te wynagrodzenia, jakieś ZUS-y, potrącenia alimentów itd. Jak z nią rozmawiałem, to główną motywacją do pracy było to, że po jakimś czasie, iluś tam przepracowanych latach można było sobie odejść na wcześniejszą emeryturę. Była nawet możliwość że uda jej się to w wieku… 35 lat!

    1. Robert, dzięki za ciekawy przypadek z życia. Spodziewam się, że takich przypadków jest wiele. Ale chciałbym się “przyczepić” do pewnego sformułowania, którego użyłeś. Robię to dlatego, że wydaje mi się, że jest ono bardzo w Polsce powszechne i bardzo głęboko osadzone w naszej polskiej mentalności.

      Chodzi mi o to, że wspomniałeś że ona nawet nie miała kontaktu z więźniami, co powodowałoby większy stres i uzasadniałoby wcześniejszą emeryturę. Jest to założenie, które leży u fundamentu wcześniejszej emerytury.

      Mam z tym założeniem co najmniej trzy istotne problemy.

      Po pierwsze, każda praca może być stresująca lub męcząca fizycznie. Kasjerki w hipermarkecie mają kontakt z zabieganymi klientami. Poza tym cały czas muszą liczyć forsę i być skupione. Nie mogą sobie pójść na kawę czy odebrać telefonu od córki ze szkoły w każdej chwili. A ci co pracują “na sklepie” przerzucają codziennie tony towaru, układając go na pólkach. Stres pracownika więzienia nie musi być wcale większy od stresu doznawanego przez pracownika hospicjum, opiekunkę społeczną opiekującą się porzuconymi przez rodzinę i śmiertelnie schorowanymi staruszkami, a czasami nawet dziećmi, czy pracownicę domów dziecka czy domów maltretowanych żon obserwujących dzień w dzień niesprawiedliwości życia.

      Po drugie, może powinniśmy jako społeczeństwo dążyć do ucywilizowania tych stresogennych miejsc pracy (np lepsze warunki dla więźniów, traktowanie ich z godnością, eliminowanie stosunków wrogości), a nie po prostu odsyłanie pracujących tam ludzi na wcześniejsze emerytury. Żeby nie narażać życia strażaków, straże pożarne na całym świecie skupiły się na prewencji pożarów, a nie na ich gaszeniu. Nie jestem pewien, ale dziś strażacy pewnie częściej w swojej pracy wyjeżdżają do ćwiczeń p-poż, udawanych ewakuacji, odbioru p-poż nowych budynków, itp niż do prawdziwych pożarów. Czy jest wśród Fridomiaczek jakiś strażak, który mógłby to potwierdzić? Jeśli tak jest jak mówię, to pewnie praca strażaka jest dziś o wiele mniej niebezpieczna niż była w roku 1983. Pytanie czy nadal uzasadniony jest przywilej wcześniejszych emerytur?

      Po trzecie wreszcie, nawet jeśli jakiegoś miejsca pracy nie da się ucywilizować, to przecież możnaby wprowadzić górne limity wieku (np prace na wysokości, czy inne bardziej odpowiednie dla młodych ludzi) lub limity stażu pracy (np praca w hucie gdzie ciągle jest gorąco). Ale taki hutnik po wypracowaniu 15 czy 20 lat (zgodnie z limitem) otrzymałby pomoc w znalezieniu innej pracy, a nie w przejściu na wcześniejszą emeryturę. Założenie, że raz wyuczony zawód należy wykonywać do śmierci jest po prostu niedzisiejsze, tak samo jak bliźniacze mu założenie, że hutnik po 15-20 latach stałby się niezdolny do przyuczenia się innego zawodu.

      Robert, przepraszam za to, że akurat Ciebie się w tej kwestii przyczepiłem, ale chodzi mi o to, że to myślenie jest tak głęboko w nas wszystkich osadzone, że nawet Ty (osoba, której sposób myślenia bardzo wysoko sobie cenię), też dałeś sobie wmówić tok rozumowania “wcześniejszej emerytury”. Dyskurs na ten temat w Polsce jest bardzo emocjonalny – Czy to sprawiedliwe? Korporacje zawodowe bronią swoich racji, inni ich za to atakują. Politycy boją się spadku notowań i przegranej w kolejnych wyborach. Kupa emocji. Zamiast rzeczowej dyskusji. No chyba, że ta rzeczowa dyskusja gdzieś się odbywa, tylko jakoś info o niej do mnie nie docierają…

      1. Gdzieś słyszałem, że większość interwencji straży pożarnej to zdarzenia drogowe (wypadki, rozcinanie karoserii samochodów, neutralizacja płynów ustrojowych uszkodzonych samochodów z asfaltu) oraz np. ściąganie kotów z drzew, dachów, które nie potrafią same zejść.

  10. Zgadzam się z Tobą w 100 %. Może nie do końca jasno to napisałem, ale to absolutnie nie jest moje zdanie, że stres w postaci kontaktu z więźniami ma być jakimkolwiek uzasadnieniem dla wcześniejszej emerytury. Według mnie nikt nie powinien mieć wcześniejszej emerytury. Napisałem zresztą jasno i dobitnie: “trzeba przyznać, że w tej sprawie i tak każdy wyjątek od reguły to o jeden wyjątek za dużo.” Jakkolwiek stresująca jest dana praca, to według mnie nie jest powód, żeby komuś fundować z moich podatków płatne wakacje przez wiele lat młodego jeszcze życia.

    Fakt większego stresu czy narażenia na pogorszenie zdrowia w pracy jest jakimś tam uzasadnieniem dla ustawodawcy (żołnierz, policjant, strażnik w więzieniu). Według mnie to jednak żadne logiczne uzasadnienie. Nie ma obowiązku wykonywania tych zawodów i jeżeli komuś dana praca nie odpowiada, to nie musi pracować.

    Podoba mi się podany przez Ciebie przykład, żeby po “wykończeniu” się danego człowieka w danej pracy, zamiast wysyłać go na wcześniejszą emeryturę i w ten sposób “stawiać na nim krzyżyk” dla społeczeństwa, powinno mu się raczej pomóc znaleźć inną pracę. Nie widzę przeszkód, żeby górnik wymęczony pracą pod ziemią zaczął sobie potem pracować na powierzchni np. jako bileter w wesołym miasteczku. I pewnie lepiej wypocznie w takiej pracy niż siedząc w fotelu z piwem w ręku przez telewizorem, co będzie miał 100 % przeciwieństwa w stosunku do męczarni pod ziemią – dużo słońca, powietrza, kontaktu z ludźmi i dziećmi.

    1. Robert, tak też właśnie myślałem. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że rządzącym oraz związkom zawodowym udało się nam narzucić pewien język, który uzasadnia istnienie wcześniejszych emerytur.

      Dokładnie ten sam mechanizm wystąpił przy nazwaniu umów innych niż klasyczna umowa o pracę, umowami “śmieciowymi”. Poprzez takie negatywne zabarwienie plus słowa o tym, że takie umowy godzą w godność pracownika (mówił tak m.in D.Tusk), itp ustawia się społeczną percepcję. Albo mówienie o tym, że podatek liniowy jest niesprawiedliwy bo bogaci i biedni płacą tyle samo (co jest przecież ewidentną nieprawdą).

      Identyczny mechanizm widzę przy wszelkiego rodzaju dyskryminacjach – czarni, kulawi, muzułmanie, homoseksualiści i inni “inni” są gorsi, są nienormalni, są dla “nas normalnych” zagrożeniem.

  11. Dyskusja rozgorzała w najlepsze.
    Sądzę, że z tej listy już pewnie niektóre zawody straciły możliwość przejścia wcześniej na emeryturę ale nie można zapominać o tzw prawach nabytych czyli jak ktoś zaczął pracę wcześniej to nie można mu zabrać tego prawa dlatego nadal sporo osób korzysta z tych starych przepisów.
    To jest prawdziwy gąszcz przepisów.
    Osób uprzywilejowanych jest dość sporo, emerytów coraz więcej a pracujących coraz mniej bo albo się po prostu nie rodzą albo wyjeżdżają za granicę.

    Takich przykładów jak podał Robert sam znam kilka. Np. znam faceta który przeszedł na emeryturę wojskową w wieku 37 lat ! (zaliczono mu szkołę wojskową do okresu 15 lat służby).
    Teraz odbiera tą emeryturę oraz pracuje jako ochroniarz.
    Ustawa ogranicza sumę jaką może zarobić aby nie stracić emerytury więc sami się domyślcie jak to załatwiają z pracodawcą…

    Nie wiem jaka to może być skala tych 40 letnich emerytów.
    Nawet jeśli jest ich kilkaset tysięcy – to dlaczego ktoś ma odbierać emeryturę przeciętnie przez 34 !!lata… podczas gdy przeciętny Kowalski jeśli przejdzie na nią w wieku 67 lat i dożyje statystycznie 74 lat to będzie ją dostawał przeciętnie przez 7 lat !!
    System jako taki jest chory.

    Co myślicie o tym kanadyjskim ?
    Ciekaw jestem waszego zdania.

  12. Ciekawy jest system w Kenii, o którym pisał Sławek – nie otrzymujesz co miesiąc emerytury, tylko jednorazowo większą kwotę. Jeżeli więc taki 40-letni emeryt chciałby przejść na wcześniejszą emeryturę, to powinni mu wypłacić grosze, tak żeby musiał i tak iść do oficjalnej pracy, a na starość nie dostanie już nic.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.