Mądrzy Szwajcarzy

Niesłychana sprawa. Szwajcarzy w referendum odrzucili wczoraj propozycję tzw dochodu gwarantowanego. Ideą inicjatorów referendum było wypłacanie każdemu obywatelowi Konfederacji po CHF 2 500 miesięcznie plus kolejne CHF 500 na każde dziecko. Czyli taki bardziej wypasiony program 500+.

Aż 77% głosujących było przeciwna tej propozycji. Spodziewam się, że w Polsce wynik byłby odwrotny. Zakładając, że mam rację, to ciekawe skąd bierze się ta różnica.

Czy stąd, że po prawie 50 latach komunizmu, my w Polsce nadal żyjemy w złudzeniach finansowych? Czy stąd, że przez lata zaborów przeniknęliśmy podejściem “dają to brać; biją – to uciekać”? Czy wynika to z tego, że Szwajcarzy są bogaci, że wiedzą, że pieniądze biorą się z pracy, a nie “z budżetu”? Prawdopodobnie ich poziom edukacji finansowej jest dużo wyższy niż nasz. A może są jeszcze jakieś inne możliwe przyczyny? Ciekawe czy my też kiedyś w Polsce dojrzejemy do tego by nam obywatelom powierzać decyzje w tak ważkich dla budżetu państwa sprawach.

Do demokracji, tak jak do dorosłości trzeba dojrzeć. Ostatnich 25 lat historii demokracji w Polsce to o wiele krócej niż doświadczenia Szwajcarów. Oni widać są już wirtuozami demokracji, a nie takimi grajkami jak ja na moim saksofonie.

Co o tym sądzicie?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

27 Responses

  1. Sławku, nie byłabym aż tak pesymistyczna w ocenach naszych Rodaków. Wierzę, że mimo wszystko tylko ca.20% społeczeństwa mogłoby podejść tak bezkrytycznie do kretyńskich pomysłów na rozdawnictwo. Tyle, że jak pokazuje nam historia, może to stanowić ponad połowę głosujących… i tutaj jest nasz problem. Jakoś częściej przy urnach stają ci z mniejszą wyobraźnią… A wielu rozsądnych uważa, iż nie ma sensu głosować. I tych głosów nam brakuje, aby pokazać prawdziwe oblicze Polaków jako społeczeństwa obywatelskiego, odpowiedzialnego.

    Nie martwi mnie to, jak by zagłosowali Polacy, ale bardziej: kto z nas chodzi na wybory. Owe święto demokracji (są nim każde wybory), to nie dla każdego wystarczający powód, aby spełnić swój obowiązek.

    1. Aga-ta, masz rację, frekwencja wyborcza w Polsce jest zadziwiająco niska. Ja zawsze głosuję, nawet gdy jestem za granicą. Głosowałem już w Londynie, w Bukareszcie, w Wilnie, w St.Petersburgu, a nawet w Pretorii. Głosowałem też w Poznaniu i w Krakowie. Jestem dość zdyscyplinowany i to mimo tego, że rzadko wygrywają moi faworyci.

      Natomiast jakoś czuję, że jednak więcej niż 20% Polaków opowiedziałoby się za “manną z nieba”. Może zrobimy krótką ankietę wśród Fridomiaczek i Fridomiaków.

      Jak sądzicie – jaki procent Polaków w referendum ws dochodu gwarantowanego byłaby na “tak”?

      1. Aga-ta, myślę że różnica bierze się różnicy polegającej na tym, że w Szwajcarii każdego roku przeprowadza się referenda w różnych sprawach i wyniki zawsze są wiążące. W Polsce raz na 4 lata urządza się “święto demokracji” po czym najlepiej gdyby obywatele milczeli. O wszystkim ma decydować “wadza”. Pod płaszczykiem demokracji przedstawicielskiej wprowadzono sejmokrację (termin ukuty przez marszałka Piłsudskiego). Moim zdaniem niska frekwencja wynika z tego że ludzie chcą mieć wpływ na decyzje, które ich dotyczą (może nawet sami je podejmować) np. kiedy dzieci mają pójść do szkoły. Tymczasem urządza się histeryczny festiwal PR-owy, że ludzie nie pójdą na referendum, że to kosztuje straszne pieniądze, że jeżeli nie będzie iluś głosujących to wyniki będą nieważne. Poza tym (to moje odczucie) przemyca się w tle treści, że ludzie są za głupi żeby decydować o sprawach, które ich dotyczą. Ciekawe, że nie unieważnia się wyników wyborów parlamentarnych lub prezydenckich z powodu niskiej frekwencji…

  2. Slawku, moim zdaniem takie programy powstana, jest to tylko kwestia czasu. Moze 5, moze 10, a moze 15 lat. Zastapia one docelowo calkowicie wszystkie inne tzw. benefity, zasilki, dodatki,swiadczenia dla bezrobotnych itp. itd.

    Swoja droga, ta kwota byla dosc mocno kosmiczna :) nawet jak na Szwajcarie, to okolo 10tys PLN :),
    takie programy mozna zaczynac duzo spokojniej np 1/4 tego co bylo zaproponowane. Ciekawe jaki wtedy bylby wynik referendum? Jesli chodzi o oddawanie spraw wagi panstwowej w rece ludu, to obawiam sie troche o nadchodzace referendum w UK, choc mysle ze jednak zostana w EU z przewaga 5-6%.

  3. Witajcie. Zacznę od tego, że jestem liberałem w życiu i poglądach. Tak więc jestem przeciwny wszelkim formom janosikowego działania państwa. Jako realista wiem jednak, że “socjal” zniknąć zupełnie nie może. I dlatego rozdawnictwo w postaci dochodu gwarantowanego jest dla mnie dużo lepszym rozwiązaniem niż obecny ustrój a’la kapitalistyczny w którym funkcjonujemy.
    Sławku – nie wiem czy zwróciłeś uwagę na to ile wg prognoz miałby kosztować Szwajcarów ten projekt?
    Powołując się na cytat z GW:
    “Według rządowych obliczeń realizacja inicjatywy kosztowałaby corocznie 208 mld franków, przy czym znaczną większość tych kosztów pokryłby transfer środków przeznaczanych do tej pory na inne cele, w tym świadczenia społeczne. Nie dałoby się jednak uniknąć konieczności dofinansowywania budżetu każdego roku kwotą 25 mld franków, na co potrzebne byłyby znaczne oszczędności lub podwyżki podatków.”

    Z 208mld wychodzi na to, że Szwajcarzy i tak 183mld już teraz przeznaczają na socjal w różnych postaciach! Czyli podwyższając wydatki o ok. 10% znacznie uprościliby system rozdawnictwa (likwidacja wszelkich innych dodatków) oraz podatkowych (zapowiadana likwidacja wszystkich ulg).
    Czyli podnosząc wydatki na socjal o 10% nagle okazałoby się, że można zwolnić połowę armii urzędników których funkcja polegała na ustaleniu czy danej osobie należy się jakiś dodatek lub ulga podatkowa. Dobrze, skąd wziąć brakujące 25 mld franków?
    To może zamiast 2500 franków wypłacać tylko 2000 każdemu i nagle okaże się, że budżet państwa na tym zaoszczędzi, a dodatkowo nikt kto nie chce nie będzie musiał pracować?
    I w ten sposób wszyscy obywatele osiągną wolność finansową (oczywiście pozwalającą tylko na zaspokojenie podstawowych potrzeb), którą tak mocno promujesz i do której też małymi krokami również się zbliżam?

    1. Łukasz, prezentujesz ciekawy punkt widzenia. Dzięki. Odnosząc się do końcówki Twojego wpisu, jakoś nie wierzę w wolność finansową podaną na tacy. Wg mnie to nie zadziała. Dochodzenie do wolności finansowej poprzez pracę, oszczędzanie i systematyczne inwestowanie uczy – po drodze – umiejętności życia PONIŻEJ swoich możliwości finansowych. Bez tej umiejętności nikt wolności finansowej nie utrzyma, nawet jakby miał ją podaną na tacy.

  4. Porównywanie Polski do Szwajcarii jest bezsensowne, a jak niby w takiej sytuacji miałaby zagłosować większość Polaków żyjących od pierwszego do pierwszego i to z długami? Takie referendum jest możliwe wyłącznie w bardzo bogatym społeczeństwie. Jak nie masz zaspokojonych podstawowych potrzeb, tych najniższych z piramidy Masłowa to jest oczywiste, że zagłosujesz za gwarantowanym dochodem

    1. awe, dzięki za Twój komentarz. Wydaje mi się, że jednak jest sens porównywać, bo to skłania do refleksji, do zastanowienia się. Jak rozumiem, Ty widzisz różnicę w zarobkach jako główną przyczynę różnicy w wyniku głosowania. Czy czujesz, że ta przyczyna w 100% wyjaśnia różnicę?

  5. Slawku, pytanie jest troche inne: czy jest wystarczajaco duzo pracy dla wszystkich, w zwiazku z postepujaca automatyzacja? Mam poczucie, ze coraz wiecej zajec to sa tzw. “pen pushers”, generujace kolejne paiery. Czy jakby ich wszystkich zwolnic, to by zostalo wystarczajaco pracy na rynku by miec np bezrobocie ponizej 5%? W zwiazku z tym, ze nie chcemy dawac pieniedzy za nic, to kreujemy stanowiska pracy, ktore sa przynajmniej w duzej mierze bezuzyteczne. Tak samo na polskiej wsi. Zobacz jaka jest produktywnosc na jednego zamieszkalego na wsi/ farmie w Polsce i Stanach. Tylko jakby nagle uwolnic pare milionow rak do pracy na rynek, to co by sie stalo z bezrobociem. Administracja panstwowa, polowa zatrudnionych w managemencie HQ w korporacjach itd. Jak z tego wyjsc, nie wiem.

    1. Tomtor, jeśli dobrze rozumiem Twoją argumentację, to wkrótce nie będzie w ogóle pracy i dlatego będziemy musieli płacić ludziom za nicnierobienie?

      1. Moim zdaniem takie programy w przyszłości staną się czymś powszechnym. Uprzedzam, że w swojej tezie zahaczę o sci-fi :).
        W przyszłości wiele dzisiejszych zawodów, najdelikatniej ujmując, straci rację bytu. Mówię o zawodach, niewymagających od pracownika kreatywności. Oczywiście nawet proste fizyczne zajęcia, zmuszają czasem do rozwiązywania napotkanych problemów, z którymi maszyny sobie nie poradzą, ale myślę, że człowiek będzie spychany coraz częściej do roli nadzorcy. Już teraz istnieją technologie pozwalające przykładowo “wydrukować” domy, drony zaczynają dostarczać przesyłki, są aplikacje dzięki którym można skanować faktury i od razu przenosić je do systemu komputerowego.
        Jeśli bogactwo państwa wynika z wartości dóbr i usług wytworzonych na jego terytorium, to praca zautomatyzowanej gospodarki przyniesie wystarczająco dużo środków na wypłacanie dochodu gwarantowanego.
        W moim przekonaniu dochód gwarantowany to nie “czy” ale “kiedy”, a co mnie najbardziej zastanawia to jaka będzie rola człowieka w takim świecie. Z pewnością zmieni się system edukacji, odejdziemy od XVIII wiecznego systemu szkół baraków, który miał sens w czasach rewolucji przemysłowej, kiedy gospodarka potrzebowała pracowników zdolnych obsługiwać maszyny, a o którym coraz głośniej się mówi, że zabija kreatywność. Można się spodziewać, że “uwolnione” zasoby ludzkie, w większym stopniu zajmą się rozwojem technologicznym świata, jeszcze bardziej przyspieszając tempo rozwoju.
        Tak ja to widzę i myślę, że taki świat to nie jest wcale tak odległa perspektywa. Obstawiałbym 50 lat, a dużo szybciej zaczniemy dostrzegać, że innego wyjścia po prostu nie ma. ;)

        1. Bartosz, możnaby pójść jeszcze jeden krok dalej w snuciu tej sci-fi wizji. W świecie, w którym nie trzeba będzie pracować może w ogóle nie będą potrzebne pieniądze? Więc po co dochód gwarantowany? Maszyny będą wytwarzać wszystko co nam potrzebne w wystarczających ilościach…

        2. Opisywane scenariusze prowadzą nas do utopii…. Źle to się zwykle kończyło jeżeli ktoś planował tak powszechnie ludzi uszczęśliwić na siłę. Można zresztą poczytać o takich pomysłach w różnych książkach “Utopia”, “Rok 84”, czy Huxleya….. Zbliżamy się tutaj też do pomysłów Marksa i jemu podobnych marzycieli.

    2. Tomtor, jakby podatki obniżyć, to by nie było z czego utrzymywać tego ukrytego bezrobocia. Jakby budżet się skurczył, to pewnie też i zasiłków nie byłoby z czego wypłacać. To wszystko obniżyłoby koszty pracy. Obniżka kosztów to z jednej strony wzrost przychodów ludzi pracujących, a z drugiej impuls do inwestycji, a jak inwestycje, to i wzrost zatrudnienia. No nie da się wszystkiego automatami zrobić. Przykładowo pielęgniarki, programisty i nauczyciela nie da się automatami zastąpić. Prywatna opieka medyczna i prywatna edukacja jakoś istnieje. Ludzie płacą ciężkie pieniądze, aby tylko nie użerać się z systemem. Dokładność automatów np. w dziedzinie diagnostyki medycznej przedstawia wiele do życzenia. Automaty nie zastąpią ludzi tak łatwo.

      Może warto również powyższy scenariusz rozważyć :)

      Dla chcącego praca się znajdzie. Pieniądze też. Jednemu opłaca się pracować za przysłowiową miskę ryżu cały dzień, a innemu za stukrotność tego nie opłaca się tyłka ruszyć. Kwestia podejścia i motywacji.

      Ja się boję innej sytuacji. Przez to rozdawnictwo, to niektórym ludziom nie będzie się chciało w ogóle pracować. Po pewnym czasie zabraknie zasiłków i będą zmuszeni pracować za tą przysłowiową miskę ryżu, emigrować, zacząć kraść lub umrzeć z głodu.To są najbardziej przerażające możliwe skutki tego rozdawnictwa.

      Mam działkę, bo lubię. Wielu działkowców to ludzie starsi i traktuje działki jako istotne źródło żywności. Działki są ogrodzone ponad 2 metrowym płotem. Regularnie grasują tam złodzieje i włamywacze. Gwarantuję, że osoby starsze, czy niepełnosprawne tego płotu nie sforsują. Sporo działek jest opuszczonych, więc można wziąć je w dzierżawę w każdej chwili. Jakoś te osoby, z pewnością całkiem sprawne i silne, nie kwapią się do roboty. Łatwiej jest ukraść, tym bardziej, że policja nie traktuje zgłoszeń działkowców poważnie. Złodzieje są w rzeczywistości bezkarni. Boję się, że rozdawnictwo, które niebawem będzie musiało się skończyć, nasili tego typu patologie, a osoby, które będą chciały pracować, będą musiały zamknąć się w jakiejś enklawie odgrodzonej od reszty.

      Kolejne pomysły typu “wypłata 500+ w bonach towarowych”, też nie zdadzą egzaminu przy najbardziej zdegenerowanych jednostkach. Alkoholik sprzeda wszystko, żeby mieć za co pić. Bon o wartości 500 zł sprzeda za połowę jego wartości, żeby mieć jakąś kasę. Wierz mi, ja naprawdę wiem, o czym teraz piszę, bo wychowałam się w ciekawej dzielnicy.

      Jestem podłamana tego typu pomysłami :( Jak widać, Szwajcarzy również.

      1. Odpowiem pokrotce Tobie Slawku i Kuneg razem ,jezeli mozna, W zaden sposob nie sugeruje, ze ludzie powiini byc placeni za nic nie robienie (jezeli byla taka wymowa, to sorki, bo bylem po nocce, na ktorej (nie)stety komputer nie moze mniej jeszcze zastapic). Chodzilo mi o to, ze wiele tzw powazanych zawodow i prac, wlacznie z medycyna bedzie w duzej mierze zautomatyzowana. Brak automatyzacji wynika miedzy innymi z tego ze ‘cognitive computing’ jest po prostu zbyt drogi by mogl w (czesci) zastapic ludzkie wnioskowanie, a umiejetnosci manualne robotow pozostawiaja duzo do zyczenia Ale to temat na spotkanie przy piwie ;-) Mysle wrecz przeciwnie, ze patrzac na starzejaca sie populacje, bedzie jeszcze wieksze zapotrzebowanie na prace z tzw, ‘ human touch’ ktore sa potwornie ciezki i bardzo slabo wynagradzane. Jak to rozwiazac, by wlasnie te prace ‘dowartosciowac’, a jednoczesnie sensownie opodatkowac zyski z prayc robotow i komputerow, bedzie pytaniem dla przyszlych pokolen. W zadnym stopniu nie powinnien to byc jednak dochod za nic nie robienie

        1. Tomtor, nie bałbym się braku pracy dla ludzi. Gdy wymyślono maszynę parową, też myślano, że praca się skończy. Tymczasem ludzie dalej pracują po kilkadziesiąt godzin tygodniowo. Większym problemem jest to, że jest wiele prac, których ludziom nie chce się wykonywać. Moim zdaniem dochód gwarantowany spowoduje, że ten problem narośnie. Dla mnie prywatnie jest po prostu korzystne, że są chętni do wywozu szamba i śmieci.

          Chociażby przykład zza ściany: remont pokoju obok. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby zamiast robotników budowlanych cały remont, łącznie z przykręceniem rolet w oknach, wykonał robot. Być może mam za małą wyobraźnię.

          W Szwajcarii jest ultraniskie bezrobocie 3%, więc wprowadzanie dochodu gwarantowanego w tym kraju nie ma nic wspólnego z walką z bezrobociem.

        1. Tomtor, doceniam link wklejony specjalnie dla mnie :)
          Niestety, angielskim nie władam zbyt płynnie. Nie udało mi się tego przeczytać z należytym zrozumieniem :(

          Odnośnie automatów laboratoryjnych, to mam własne, mało fajne doświadczenia. U mojego dziecka przez lata nie potrafiono wykryć lamblii, bo obecni powszechne w laboratoriach są automaty. Dopiero badania serologiczne z krwi dały wynik pozytywny. W praktyce większość przedszkolaków zarażona jest lambliami i owsikami, tylko nikt tego nie diagnozuje z krwi, bo to badanie jest nierefundowane, a automaty dają wynik fałszywie negatywny wskazując jedynie niestrawione “liczne ziarna skrobi” w kale. I tyle warte są niektóre automaty. Owszem, sprawdzają się, ale tylko “tak z grubsza”.

          Praca dla ludzi jest i będzie. Nie widzę powodu do rozdawnictwa.

  6. Ja naprawdę nierozumiem, jak można niedostrzegać demoralizującego wpływu takiego rozdawnictwa. Wkurza mnie to strasznie. Z jednej strony problem z zapisaniem dziecka do żłobka, przedszkola, czy wybranej szkoły, a z drugiej strony rozdawanie tej forsy na prawo i lewo. W pewnym sensie zmusza to jednego z członków rodziny (najczęściej kobietę) do pozostania w domu z dziećmi.

    Sławku, w Polsce już się odbyło podobne referendum, a wynik jest znany. Nasze społeczeństwo już zagłosowało za rozdawnictwem – w jesiennych wyborach wygrał PIS. Już rozdają forsę, której nie mają, a potem będzie płacz, jak trzeba będzie spłacić ten dług publiczny. Tym jednak PIS już się pewnie nie będzie zajmował. Ta “zła” i od zaciskania pasa, będzie następna ekipa rządząca.

    1. Mnie najbardziej martwi fakt, że przypuszczalnie gdyby nie rozdawali tych 500 zł (koszt ileś tam miliardów rocznie), to nasz dług publiczny i tak w tym samym tempie by urósł… Tylko te pieniądze by się rozeszły na co innego jak jakieś kopalnie, kolejne urzędy itd…..

      Ciekawe jest to, że ponoć dopiero niedawno spłaciliśmy dług zaciągnięty przez Gierka w latach 70-tych.

      Ostatnie lata rządów PO teoretycznie miały być rzędami liberałów, konserwatystów, a nie lewicowych socjalistów, którzy tylko umieją rozdawać pieniądze na socjale. W takiej Anglii czy Niemczech i USA ponoć od zawsze jest tak, że jak przez ileś kadencji rządzi prawica, to jest zaciskanie pasa, oszczędzanie i brak długów. Potem jest zmiana i przychodzi lewica, która te pieniądze konsumuje, rozdaje, wzmacnia socjal itd. I tak na zmianę ;-)

      Tymczasem u nas dług publiczny urósł wielokrotnie przez ostatnie 8 lat rządów PO+PSL. I to ponoć niewspółmiernie więcej niż za Gierka….

      Tak więc obawiam się, że zadłużanie naszego kraju weszło już politykom mocno w krew i nie potrafią się powstrzymać. Poprzednio może było o tym cicho, a teraz się mówi, że 500 zeta do rozdawania nas zadłuża.

    1. Hmm jakoś nie widzę żeby ktokolwiek utracił wolność czy żeby Polska utraciła demokrację… Kompletnie nic się nie zmieniło, ludzie jak pracowali tak pracują, firmy jak działały tak działają, sądy działają, policja działa, służba zdrowia działa, samochody jeżdżą, dzieci chodzą do szkoły, ludzie wyjeżdżają na wczasy, media od lewicowych po prawicowe działają jak działały, internetu nikt nie blokuje. Napisz proszę gdzie zauważyłeś utratę wolności? Chyba tylko jak się TV włączy to próbuje się nam wmówić że utraciliśmy wolność…

      1. Marek, masz rację.

        Apel do nas wszystkich – starajmy się unikać oceny działań poszczególnych partii. Z kilku względów. Takie dyskusje często sprowadzają się prędzej czy później do pyskówek. A na fridomii chcemy utrzymać pewną kulturę dyskusji. Miejsc do naparzania się w imieniu tej czy drugiej partii w internecie jest mnóstwo, więc jak ktoś ma taką potrzebę to na pewno trafi na właściwe strony. Kolejny powód jest taki, że jak ogólnie mam duży dystans do wszelkich polityków. Uważam, że raczej są beznadziejni i niewiele dobrego mogą uczynić. Wyjątkiem być może jest Singapur i kraje Skandynawskie. W pozostałych krajach świata, lepiej nie tracić czasu na słuchanie polityków czy dyskutowanie na ich temat. Ten czas lepiej poświęcić na rozwijanie samego siebie. I chcę byśmy na tym skupiali się na łamach fridomii. Na tym co możemy sami zrobić, a nie na tym co powiedział jeden lub drugi polityk.

        Politycy mnie nie interesują bo czuję, że i my ich nie interesujemy. Chodzę na wybory z jednego powodu. Bo uważam, że politycy mają nas w nosie bo jest zbyt mała frekwencja wyborcza. Sądzę, że gdybyśmy w Polsce mieli frekwencję w okolicach 90% to i politycy stali by się mądrzejsi i bardziej konsekwentni w swoich działaniach.

      1. Zgadzam sie, ze bardzo dobry artykul ktory powinien dac do myslenia wszystkim, a zwlaszcza zagorzalym liberalom i wolnosciowcom. Dzieki Marek!

        A tak z ciekawosci Slawek, to z jaka glowna teza tego artykulu sie nie zgadzasz? Bo poruszane jest tam sporo roznych kwestii.

        Osobiscie bardzo sie ciesze, ze pojawiaja sie coraz czesciej tego typu glosy w debacie publiczbej, bo po prostu sklaniaja do refleksji. Mam nadzieje, ze z czasem przebija sie do szerszej swiadomosci i ludzie zaczna inaczej patrzec na te kwestie.

        Tutaj tez jest, moim zdaniem, warty przeczytania artykul:
        http://m.interia.pl/fakty/news,nId,2214857

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.