Ile zarabiają współcześni rentierzy?

Pod takim tytułem znalazłem artykuł na onet.pl. Sięgnąłem z ciekawości licząc na to, że może dowiem się o jakimś nowym – współczesnym – źródle pasywnych dochodów. Niestety się rozczarowałem. Mowa była tylko o oprocentowaniu lokat bankowych. Oprocentowanie owych lokat kształtuje się na poziomie 1-3% w skali roku. Przy czym nie wiem czy owe 3% to nie jest jakiś chwyt marketingowy, typu “tak, ale do maksymalnej kwoty X” albo “tak, ale dopiero w 36-tym miesiącu od otwarcia konta”. No i należy pewnie jeszcze od tego odliczyć podatek Belki.

Oto link: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/analizy/analizy-produktow-bankowych/ile-zarabiaja-wspolczesni-rentierzy/k90h5x

Myślę, że współcześni rentierzy zarabiają raczej w inny sposób niż pożyczając bankowi pieniądze na niski procent. Żeby uzyskać miesięczne wpływy pasywnej gotówki w wysokości PLN 10.000, przy oprocentowaniu rzędu 3%, należałoby zdeponować w banku PLN 5 mln. Przy oprocentowaniu rzędu 1,2% potrzeba by było aż PLN 12,5 mln.

Za taką kwotę można by kupić i wyremontować ponad 100 kawalerek w Łodzi, na Śląsku, w Radomiu czy Częstochowie i mieć wpływy na konto rzędu 75 tyś złotych. Albo kupić, wyremontować i wynająć kilka kamienic z jeszcze większą liczbą mieszkań na wynajem. Albo posiłkując się lekkim lewarem, kupić tych mieszkań jeszcze więcej. Co ważniejsze, czynsze najmu raczej będą rosnąć, a z oprocentowaniem lokat nigdy nie wiadomo – w Danii, Szwajcarii i innych krajach oprocentowanie lokat jest przecież … ujemne.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

38 Responses

  1. No właśnie najgorsze że nie mamy żadnego wpływu na wysokość oprocentowania lokat. Mogą je zmniejszać zmniejszać i nic nie zrobimy. Zawsze wtedy możemy… wycofać pieniądze z lokat i kupić nieruchomości na wynajem ;-)

  2. Tu na blogu nie raz miała miejsce dyskusja zwolenników kupowania mieszkań na wynajem z osobami, twierdzącymi, że na lokacie/funduszu zarobi się lepiej. Argumenty jakie padały wszyscy pewnie znamy, ale jedna rzecz moim zdaniem jest za mało podkreślana przez zwolenników Fridomii. A mianowicie porównując liczby bezwzględne typu – lokata/fundusz daje np.: 10 % a z wynajmu osiągnie się kwotę przykładowo 5 %, porównujemy nieco jabłka do gruszek. Zakładając dla uproszczenia milion złotych wrzucone na lokatę lub tą samą kwotę w np. 10 mieszkań na wynajem, to po np dwudziestu latach mamy na lokacie milion złotych plus odsetki lub 10 mieszkań plus to co zarobimy (też coś w rodzaju odsetek). I tu jest największa różnica, że ten milion złotych z konta będzie warty po dwudziestu latach znacznie mniej (strzelam, że ok 30/40 % mniej), a te dziesięć mieszkań razem będzie wartych na pewno grubo ponad milion złotych. Wiem Sławku, że uważasz, że aktualna cena mieszkania nie ma znaczenia, bo liczy się miesięczny przypływ. Ale uważam, że to mimo wszystko jest ABSOLUTNIE KLUCZOWY argument w dyskusjach ze zwolennikami lokat/funduszy… Może nieco chaotycznie, ale chciałem się podzielić z Wami tym, że tego argumentu jest za mało w tej dyskusji.

    A już w temacie – tego typu artykuły są, moim zdaniem, pisane na zamówienie i mają na celu skłonić jakąś liczbę osób aby założyć lokatę. Stawiam, że w tej samej gazecie pojawia się lub zaraz się pojawi reklama jakiegoś banku i lokaty :-) A bycie rentierem zawsze rozbudza apetyty.

    Pozdrawiam fridomiacko
    Adam

    1. Adam, racja. Dzięki.

      Tak na marginesie pewna ciekawostka. Dziś zostałem poproszony o udzielenie wywiadu dla Rzeczpospolitej i pierwsze pytanie brzmiało -cóż za niesamowita zbieżność! – w co zainwestowałbym luźne 100 tysięcy złotych? Czy może w lokatę bankową? Jeśli jesteście ciekawi mojej odpowiedzi, która nota bene pewnie nikogo z Fridomiaków nie zaskoczy, to zapraszam do piątkowego wydania “Rz”:-)

        1. Nibul, dzięki. Jakoś nie mogę wejść na tę stronę, ale zorientuję się czy mają również modele w kolorze pomarańczowym (mój skuter po wywrotce podczas której zdarło się sporo lakieru) dziś wygląda mało wyjściowo) i może sobie zmienię na elektryczny. Jeszcze bardziej ekologiczny:-)

          Nie wiem czy już o tym wspominałem na fridomii, ale jedna z rzeczy, która zaskoczyła mnie ostatnio w Chinach to to, że większość ze skuterów tam jeżdżących po ulicach jest elektrycznych. Kilka razy nawet takie wypożyczałem i jeździło się całkiem sympatycznie i baaardzo cicho:-)

        2. Robert, duże dzięki. Jest w tym jakaś myśl. Choć akurat o kradzieże się nie boję. Mój skuter często stoi tygodniami na jakiejś ulicy podczas gdy jestem gdzieś zagranicą i jeszcze nigdy nie odnotowałem próby sprzedaży. Nawet wtedy gdy lśnił nowością i miał mniej niż 500 km przebiegu na liczniku.

        3. Widzisz Robert to rzecz gustu. Myślę, że kobiety też by nam się inne podobały;)

      1. No tak oczywiście kwestia inflacji to podstawowa sprawa przy długoterminowym planowaniu trzymania pieniędzy w kwocie nominalnej. Milion dolarów 50 lat temu w USA to było coś, a teraz? Ta sama kwota nominalnie a obiektywnie warta znaaaacznie mniej. Niby teraz inflacja w Polsce nie szaleje a może nawet jest deflacja jak się słyszy (zależy od metody pomiarów), ale w perspektywie 30-40 lat na bank inflacja zeżre część oszczędności.

        Do tego porównując lokatę z nieruchomościami na wynajem nie można pomijać kwestii podatkowych, które mają proste przełożenie na zyskowność. Podatku Belki (w wysokiej stawce 19 %) nie sposób ominąć, bo podatek potrąca z automatu bank i nawet nie widzimy tej kasy. W nieruchomościach nie dość, że możesz wybrać możliwie niską ryczałtową stawkę (8,5 %), to jeszcze w przypadku innych sposobów opodatkowania zysków możesz amortyzować mieszkania, wrzucać w koszty mnóstwo wydatków, co w praktyce może pozwolić na obniżenie podatku, a nawet jego w ogóle niepłacenie przez długie lata. Przy lokacie nie ma żadnej takiej możliwości.

        1. Słusznie, ale przy długoterminowych inwestycjach w nieruchomości radziłbym nie liczyć, że stawka 8.5% zostanie utrzymana. Ekipy rządzące wszystko mogą zmienić, łącznie z możliwością odliczania amortyzacji albo z narzuceniem obowiązku rejestrowania działalności gospodarczej opodatkowanej zusopodatkiem 40%. Wtedy zanadto zalewarowani inwestorzy popłyną.

    2. Na prawdę nie wiem skąd te wyliczenia. W Polsce mamy to szczęście, że na lokatach zawsze można było się “cieszyć” zyskiem 1-2% netto ponad inflację. Obecnie mamy lokaty na 2-3% brutto, a do tego deflacje 0.8%. Czyli tak na prawdę nasze pieniądze na lokacie zarabiają % z lokaty + deflację, czyli jakieś 2-3% netto.

      To, że mamy tą nadwyżkę ponad inflacje sprawia, że pieniądze po 20 latach nie będę warte 30/40% mniej, za to nieruchomości mogą być (skoro mamy deflację i ceny towarów spadają).

      1. Nie grozi nam deflacja w dłuższym okresie czasu, jak również obniżenie wartości nieruchomości. Takie podejście nie jest poparte żadnymi racjonalnymi dowodami, dla mnie to czysta spekulacja. Przy takim prognozowaniu równie dobrze możesz zacząć grać na giełdzie.

    3. Moim zdaniem wogóle jakakolwiek dyskusja z tzw “zwolennikami lokat” nie ma żadnego sensu.
      W jakim celu przekonywać kogoś kto “nie czuje” wynajmu do robienia właśnie tego ?

      Jeśli ktoś ma obawy, złe doświadczenia, nie lubi dyskutować z ludźmi, nie radzi sobie w sytuacjach dyskusyjnych z innymi osobami to po co go przekonywać że ma się zająć wynajmem mieszkań zamiast trzymać pieniądze na lokacie ?

      A co jeśli z tak złym nastawieniem i brakiem przekonania zacznie to robić i jednak fakycznie nie będzie mu wychodzić, kupi mieszkanie zbyt drogie, wynajmie zbyt tanio, będzie miał jeszcze inne problemy ? To do kogo będzie miał pretensje ? Sądzę że do takiego właśnie doradcy…

      To tak jakby udowadniać komuś że od lokaty bardziej opłacalne jest kupowanie aut i ich wynajmowanie… nie każdy lubi samochody, ani tym bardziej zajmowanie się ich stanem technicznym czy wizualnym, wynajmowaniem, odbieraniem etc. Taki biznes oczywiście może być bardziej opłacalny niż lokata tylko co to ma wspólnego ?

      Pewne osoby lepiej się czują mając swoje środki ulokowane “bezpiecznie” jak sądzą, “pod ręką” tak aby mogli je spieniężyć w kilka chwil. NIe lubią wynajmu, nie czują tego a niektóre mają też złe doświadczenia.

      Ja osobiście jak ktoś mnie pyta co i jak robię, dlaczego, i w jaki sposób to chętnie zawsze porozmawiam ale nigdy nie przekonuję że to jest właściwe dla tej właśnie osoby. To już ona sama musi przemyśleć i zdecydować.

      Zresztą jak sam piszesz to jak porównywanie jabłek do gruszek – przecież można mieć i lokaty i mieszkania albo tylko lokaty albo tylko mieszkania albo tylko i wyłącznie… salon wynajmu samochodów… dla każdego to z czym się czuje dobrze.

      Pondato kupowanie mieszkań w celu osiągania przychodu pasywnego to kompletnie co innego niż próba zachowania kwoty jaką się ma + uzyskanie odsetek. Robi się to w zupełnie odmiennych celach.

      Co do wartości pieniędzy w czasie to akurat jeśli lokaty są oprocentowane zawsze troszkę wyżej niż infacja i “inwestor” nie wybiera żadnych pieniędzy z lokaty to kwota nigdy w czasie nie zmniejszy swojej wartości bo efekt procentu składanego (zawsze ponad inflację) sprawi że kwota ta będzie na końcu zacznie większa i porównywalna do wartości początkowej (dzięki temu co “ponad” inflację powinno to być nawet więcej).

      A co do wartości mieszkań w czasie… to tu też bywa różnie, przecież mieszkanie mieszkaniu nie równe.
      Ktoś mógł kupić mieszkanie w 2007 w wakacje za franki i będzie go kosztowało 2 – 3 razy tyle niż zapłaciłby gdyby kupił w 2012 za gotówkę.
      Przykład mi znany: cena 180 tys, kredyt na taką samą kwotę (2007 rok) dziś mieszkanie warte max 150 tys. a wartośc kredytu ok 310 tys…

      Ktoś inny mógł z kolei kupić bez negocjowania, bez dokładnej analizy rynku mieszkanie przeszacowane za zbyt duże pieniądze za gotówkę i nie ma takiej wogóle opcji żeby to mieszkanie jeszcze zdrożało (chyba że znajdzie się ktoś kto tak samo nie ma pojęcia co robi ale na to nie ma co liczyć).

      Dodatkowo wartość zależy też od okolicy w której się znajduje mieszkanie, czy okolica się rozwija czy wręcz degraduje, co się buduje w sąsiedztwie no i sporo innych czynników
      Tak samo można podać i odwrotne przykłady.

      Dlatego nie można kategorycznie powiedzieć że mieszkania będą już tylko drożeć… lub że będą już tylko tanieć bo w każdym konkretnym przypadku może być inaczej.
      Może być sytuacja że zarówno będą drożeć i tanieć w tym samym czasie ! tylko nie te same mieszkania !

      Pozdrawiam Fridomiaków

  3. Obawiam się, że większość “rentierów” nie pakuje swoich pieniędzy w jedno źródło dochodów albo jeden kraj bo to byłoby niebezpieczne i głupie.

    Mieszkania na wynajem jak i obiekty komercyjne na wynajem na pewno się znajdują w portfolio ale także akcje, obligacje, złoto i inne kruszywa itd itd. Jednak o tym Sławku na pewno wiesz.

    A takie porównywanie zysków z wynajmu i np. akcji nie ma sensu bo jak się inwestuje w akcje zdrowych dobrych spółek to zawsze będzie to lepiej wynagrodzone niż inwestowanie w nieruchomości. Problem polega na tym, że niezbyt wiele ludzi jest w stanie odróżnić firmę z niesamowitymi perspektywami z firmą która tylko dobrze wygląda.

    A tak szybki przegląd z forbesa… 1. Bill Gates informatyka a nie nieruchomości, 2. Amancio Ortega Zara czyli własna firma a nie nieruchomości, 3. Warren Buffett akcje, 4. Carlos Slim Helu telecom czyli własna firma itd. itd. Tak jak patrzę w top 10 to raczej nikogo nie znajduję z nieruchomości. Jednak prawdą jest, że 80% milionerów doszło poprzez nieruchomości do bogactwa ale raczej nie wynajmowaniem a raczej sprzedawaniem.

    ps. chcę ktoś kupić mieszkanie? Żartuje hahaha.

    1. Michał, masz rację z tym, że większość milionerów doszła do bogactwa poprzez handel nieruchomościami, a nie poprzez ich wynajem. Tyle, że fridomiacy dążą do wolności finansowej, a nie do … bogactwa.

      To dwa różne cele (różnią się w co najmniej tuzinie różnych aspektów), do których prowadzą dwie różne drogi. Droga do bogacenia się poprzez akcje, obligacje, złoto, kruszywa jest pewnie możliwa, może to nie autostrada, ale jest dość szeroka. Autostradą do bogacenia się, choć słabo oznakowaną i pełną zasadzek jest założenie własnej firmy (przykłady osób, które wymieniłeś).

      Natomiast droga do wolności finansowej poprzez akcje, obligacje, złoto, kruszywa, antyki, wina, obrazy to ledwie górska ścieżka i to w paśmie gór na Antarktydzie. Paru śmiałkom się pewnie uda dojść, ale dużo prościej wybrać dwupasmówkę czy autostradę. Czyli nieruchomości na wynajem:-)

      1. też racja ale prawdą jest też, że najłatwiejszą czy też najszybszą drogą do wolności finansowej jest na początku szeroki strumień finansowy tak jak było w twoim przypadku. Bo trudno mi sobie wyobrazić kogoś zarabiającego 3 tyś. miesięcznie – kogoś kto odmawia sobie wszystkiego, żeby zaoszczędzić tyś zł/mies. i po 20 latach będzie miał 240 tyś…. wow kawalerka.

        A jak zacznie dosyć szybko czyli w wieku 20 lat to będzie miał już 45 lat. Z takiej kawalerki można ile wyciągać na czysto? 5%? Czyli 1 tyś miesięcznie za 20 lat wyrzeczeń. Czyli życie wyrzeczeń, żeby mieć kawalerkę.

        Wydaje mi się, że po pierwsze trzeba się skoncentrować na wyższych zarobkach co jest wg. mnie o wiele trudniejsze, niż koncentrowanie się na wydatkach. Na wydatkach jest w stanie się nawet skoncentrować dziecko. No może poza politykami bo im jakoś temat budżetu jest zupełnie obcy.

        1. Michał, nie chcę z Tobą prowadzić niepotrzebnej polemiki, dla samej polemiki. Masz rację, że warto się skupić na tym by zarabiać więcej. Natomiast nadal twierdzę, że osoba, która będzie to więcej zarabiać i tak musi patrzeć na to ile wydaje. Zwykle występuje takie zjawisko:
          1. człowiek mało zarabia, nie starcza mu do końca miesiąca i narzeka
          2. dostaje podwyżkę
          3. czy jego kłopoty finansowe znikają?
          4. jeśli tak, to nie na długo, może na miesiąc? trzy? Pewnie nie na dłużej niż rok
          5. dlaczego? Bo wraz z awansem i wzrostem zarobków, podnosi sobie – stopniowo, ale systematycznie – standard życia. Kupuje większy samochód, przenosi się do większego mieszkania, częściej jada w drogich restauracjach, na wakacje jeździ do droższych hoteli, itp itd. Sposobów na zwiększanie sobie kosztów utrzymania jest mnóstwo.
          6. Niemal każdy produkt ma nieco droższą wersję, chyba właśnie po to by ułatwiać ludziom wydawanie każdej zarobionej złotówki:-) A przecież człowiek może też zacząć korzystać z produktów i usług, które dotąd były poza jego zasięgiem finansowym.
          7. Nie chodzi o to by sobie wszystkiego odmawiać. To nie jest to do czego namawiam – “20 lat wyrzeczeń”, “życie wyrzeczeń” itp strasznych cierpień, o których piszesz:-)
          8. chodzi mi tylko o to by być Panem swoich potrzeb, a nie ich sługą. Żeby zadowolić się tym na co Cię stać i właśnie nie cierpieć z tego powodu, że sąsiad ma większe mieszkanie, szwagier nowszy samochód, a szef jeżdzi na droższe wakacje. To powinno wystarczyć do tego by zapanować nad swoimi finansami.
          9. często ludzi dostają podwyżkę, podnoszą sobie standard życia (ze względu na otrzymaną pożyczkę) i dalej cierpią na niedostatki
          10. dostają kolejną podwyżkę. Przestają narzekać. Nie! Apetyt im rośnie w miarę jedzenia. Zaczynają się porównywać do bogatszego sąsiada.
          11. A ten bogatszy sąsiad ma jeszcze bogatszego sąsiada, a tamten ma kuzyna w Niemczech, a ten kuzyn w Niemczech ma ciotkę w Szwajcarii, a nad najbogatszym sąsiadem jest jeszcze Warren Buffet i Bill Gates i miliony innych
          12. możesz całe życie poświęcić na gonienie czołówki peletonu, albo w którymś momencie powiedzieć sobie “mój dzisiejszy standard życia mi wystarcza i kolejne podwyżki będę poświęcać – bez cierpienia! – na inwestowanie by zapewnić sobie strumień pasywnej gotówki, a nie kolejne pasywo

        2. Z własnego doswiadczenia mogę powiedziec że czasem warto przez 20l ciezej popracowac (najlepiej dla siebie w swojwj firmie)by potem mozna było powoli odpuszczac i reinwestowac zgromadzone aktywa tak by pieniądze pracowały dla ciebie a nie ty dla pieniedzy.

        3. Michal, zgodze sie z Toba, ze strumien gotowki jest bardzo istotny bo definiuje jak szybko dojdziesz do wolnosci finansowej. Slawek mial te przewage nad wieloma fridomianami, ze mial wysokie zarobki, wykorzystal niskie wtedy ceny nieruchomosci i wyzsza niz dzisiaj oplacalnosc najmu.

          Natomiast wydaje mi sie, ze skupienie sie na wyzszych zarobkach i niezaleznosc finansowa sa ze soba bardzo powiazane. Jezeli zalozysz sobie jasny cel finansowy, np. milion przed czterdziestka, i bedziesz przestrzegal zasad inteligencji finansowej, ktora propaguje Slawek, poprzez prace i dyscypline, wyrabiasz sobie finansowe muskuly i sile woli. Dzieki nim nie tylko bedziesz oszczedzal wiecej ale bedziesz lepiej wykorzystywal okazje do zarobku, np. wyjazd za granice, dodatkowy projekt, podniesienie kwalifikacji, walke o awans, wlasna dzialalnosc, etc. To trochę jak z ludzmi, którzy zaczynają uprawiac sport. Wielu z nich przestaje palic, ogranicza alkohol i zaczyna zdrowo sie odzywiac.

          Wracajac do osoby, która zarabia 3 tys. Wydaje mi się, ze to za mało żeby inwestować w nieruchomości ale nie za mało żeby wdrazac zasady zdrowego podejścia do finansów domowych, czyli zycia poniżej swoich możliwości, rewizji kosztów eksploatacji mieszania, telefonow, kart kredytowych, nie zaciągania chwilowek,… i oczywiście inwestowania nadwyżek. Kto wie, może ta dyscyplina przelozy się na awans i wyższe zarobki i umożliwi rozpoczęcie inwestycji w nieruchomości. A jeżeli nie, to przynajmniej stworzy oszczednosci, których nie ma przytlaczajaca większość Polakow.

          No i oczywiście dla kazdego z nas niezaleznosc finansowa oznacza cos innego. Dla jednej osoby to 3 tys miesięcznie a dla innej 30.

        4. Adam, masz rację. Osobie zarabiającej 3 tyś i wydającej PLN 2700 miesięcznie mogą wystarczyć 3 kawalerki na wynajem. Nadal będzie wieść życie na skromnym poziomie, ale nie będzie musiała pracować by utrzymać swój standard życia. A to według mnie oznacza, że jest osobą wolną finansowo.

  4. “Albo posiłkując się lekkim lewarem, kupić tych mieszkań jeszcze więcej” też mi wolność :P raczej uwiązanie :P

    1. Kaizen, masz rację, że kredyt odbiera nieco wolności, przy czym kredyt na inwestycję dużo mniej niż kredyt konsumpcyjny na zakup mieszkania, w którym się będzie samemu mieszkać. Z wielu powodów – najemca pomoże Ci kredyt spłacić; po jego całkowitym spłaceniu masz o wiele większą wolność posiadając (dzięki kredytowi) większy pakiet mieszkań na wynajem.

      Nasunęła mi się pewna analogia. Noszenie uszkodzonej ręki na temblaku ogranicza wolność. Ale tylko na chwilę. Potem dzięki temu, że temblak umożliwił lepszy zrost uszkodzonej kości, poziom wolności jest większy niż gdyby pacjent w ogóle temblaka nie nosił. Kredyt inwestycyjny to temblak. Kredyt konsumpcyjny to ciężki gips zrobiony z masy gipsowo-ołowiowej:-), którego zwykle nie da się zdjąć przed upływem 20-30 lat:-), a który ludzie – z własnej woli – sobie nakładają nie mając nawet … uszkodzonej kości

  5. Źle mnie zrozumiałeś – nie chodziło mi o kredyt tylko o obsługę tych mieszkań : rachunki, lokatorzy, skargi itp.

    1. Kaizen, rzeczywiście masz rację. Obsługa najmu bywa czasochłonna, a im więcej mieszkań, tym więcej kłopotów. I właśnie dlatego założyłem firmę Mzuri. Oddając jej mieszkania w zarządzanie, opieka nad nimi staje się dla inwestora bezobsługowa.

      Wśród Klientów Mzuri jest wiele osób, które zakupionego mieszkania na wynajem ani razu nie widziały na oczy, nie poznały żadnego z najemców, a mimo to cieszą się comiesięcznym wpływem czynszu najmu na swoje konto bankowe.

    2. Kaizen, rzeczywiście masz rację. Obsługa najmu bywa czasochłonna, a im więcej mieszkań, tym więcej kłopotów. I właśnie dlatego założyłem firmę Mzuri. Oddając jej mieszkania w zarządzanie, opieka nad nimi staje się dla inwestora bezobsługowa.

      Wśród Klientów Mzuri jest wiele osób, które zakupionego mieszkania na wynajem ani razu nie widziały na oczy, nie poznały żadnego z najemców, a mimo to cieszą się comiesięcznym wpływem czynszu najmu na swoje konto bankowe.

      1. Mam w Łodzi 7 mieszkań kupionych poprzez mzuri i żadnego z nich nigdy nie widziałem ani nawet nie byłem w pobliżu ;-) są cały czas wynajęte i pracują.

  6. Tak tylko Polska nie składa sie z tylko dużych miast gdzie siedziby ma mzuri. A co z małymi miasteczkami gdzie ludzie też musza gdzies mieszkac ?

    1. Nie widzę przeszkód żebyś zajął się inwestowaniem w mieszkania na wynajem w małych miasteczkach, jeżeli tylko zauważysz że jest tam popyt no i relacja ceny mieszkania do ceny najmu będzie dla ciebie zadowalająca ;-)

      1. Głód mieszkan wszedzie duzy czy to małe miasteczko czy aglomeracja .Myślę że stosunek ceny zakupu do wynajmu- podobny.Przyklady zakup z remontem 83t(kawalerka płyta)-wynajem 700zł.75t(kawalerka kamienica ogrzewanie gaz)-wynajem 650zł. Mieszkanie po Pgr tzw. czworaki piece 36 t-wynajem 350zł.A jak u Was fridomiacy ? Oferty z ostatnich 3 miesiecy Pozdr.

  7. W Radomiu ciężko wynająć coś komuś, znaczy jest popyt, ale trzeba dobrze dobrać lokatora. Do tego remonty pomniejszają zyski a zawsze się coś popsuje. Wynajem jest fajny jako dywersyfikacja

    1. Arfen, dobrze dobrać najemcę należy nie tylko w Radomiu,, zapewniam Cię. Przy czym w Radomiu – zgodnie z danymi z bazy Mzuri – pustostany należą do najniższych w Polsce:-)

    1. Szymon, tak, w Radomiu również. Dzięki za zainteresowanie usługami MI. Przekażę Twojego maila do osoby obsługującej inwestorów, by przesłała Ci więcej informacji nt zakresu usług Mzuri Investments oraz Mzuri.

  8. Sławek dzięki za odpowiedź i kontakt ze strony MI. Już wcześniej byłem/jestem Waszym klientem. Pytałem o Radom, bo nie otrzymuję na maila ofert z Radomia. Byłem przekonany, że nie obsługujecie tego miasta.
    Pozdrawiam.

    1. Szymon, Jak najbardziej obsługujemy Radom i mamy atrakcyjne oferty z tego miasta – w tym roku wysłaliśmy już ładnych kilka. Sprawdzimy czy mamy odnotowane, że interesuje Cię ta lokalizacja i wrócimy do Ciebie (offline).

    2. Szymon, z pewnością Mzuri obsługuje Radom – sam też mam tam mieszkania:-) Zapytam zarząd czemu ostatnio nie ma ofert z Radomia:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.