Money, czyli … ile w życiu zarobi przeciętny Brytyjczyk?

Czytam fantastyczną książkę Tadg’a (czy to naprawdę jest imię?) Farringtona, “The Average Life of the Average Person”, w której Tadg podaje różne fascynujące statystyki dotyczące życia przeciętnego Brytyjczyka.

Tadg wyliczył, że skoro przeciętny Brytyjczyk żyje 79,1 lat, to w ciągu swojego życia otrzyma 1450 kartek urodzinowych, zje 1,5 tony ciasteczek, zrzuci skórę 2064 razy, przerobi 72 wątroby i 7 szkieletów. Jego serce uderzy 3 miliardy razy. Brytyjczyk spędzi 144 dni przed lustrem goląc się. Otrzyma 954 prezenty świąteczne opakowane w 108 m.kw papieru dekoracyjnego. Kupi 14 samochodów, przejedzie 524,773 mile, 1424 razy obetnie paznokcie.

Te wszystkie statystyki, Tadg zebrał w 100 rozdziałów opisujących różne aspekty naszego życia. Każdy z krótkich rozdziałów (książka ma w sumie tylko ok 400 stron) jest wypełniony różnymi ciekawymi statystykami. Nie sposób tu o wszystkich powiedzieć – wymienię tylko rozdziały dotyczące (w porządku alfabetycznym wg ich nazw w języku angielskim:-) wypadków, alkoholu, bakterii, piwa, kotów, sera, czekolady, kondomów, śmierci, psów, artykułów AGD, energii, pierdzenia (w sumie przeciętnemu Brytyjczykowi zajmuje 8,7 dnia w całym życiu), filmów,  ziemii, małżeństwa (tego rozdziału – podobnie jak wielu innych – jeszcze nie przeczytałem), pieniędzy, orgazmu, telefonów, ziemniaków, czytania, śmieci, szkoły, seksu, spania, gadania, tv, czasu, witamin, wody, pracy. Tadg pokazuje wiele aspektów, które składają się na nasze życie od strony liczb

Być może przytoczę tu jakieś wybrane statystyki. Zacznę od kategorii najbardziej zbliżonej do tematyki bloga fridomia.pl, “Money”.

W roku 1817, niejaki John Mytton skończył 21 lat i otrzymał jeden z największych spadków w historii. Jego posiadłość w Halston Hall obok Shrewbury była warta GBP 4 miliony i przynosiła mu – na dzisiejsze pieniądze – ok GBP 700 tyś corocznych dochodów (wg moich szybkich wyliczeń bez kalkulatora – zwrot ok 17-18%). John postanowił to wszystko przechulać jak najprędzej.

Wypijał po 5 butelek starego porto dziennie. Swoje 2,000 psów karmił szampanem i stekami. Jego garderoba składała się z 150 par spodni jeździeckich, 700 par butów, 1000 kapeluszy, prawie 3,000 koszul. Na przyjęcia często wjeżdżał na grzbiecie swojego ulubionego niedźwiedzia by zrobić odpowiednio mocne wrażenie na zaproszonych gościach.

W roku 1830 zdążył stracić już wszystek majątek i uciekł do Francji przed swoimi wierzycielami. Po tym jak uległ poważnemu poparzeniu (sam się podpalił by się wyleczyć z … czkawki), wrócił do Anglii gdzie w wieku 38 lat zmarł w więzieniu dla dłużników – ciekawe, że były wówczas specjalistyczne więzienia dla dłużników.

Nie każdy Brytyjczyk ma szansę otrzymać całą swoją życiową dostawę pieniędzy w wieku 21 lat. Wprawdzie w ciągu życia zarobi GBP 1,100,282, ale zamiast otrzymać wszystko naraz, Brytyjczyk otrzymuje tylko trochę każdego tygodnia. W okresie gdy pracuje jest to GBP 479 tygodniowo (ale w ciągu całego życia jest to tylko GBP 267,50 tygodniowo). Dodam, że ksiażka pochodzi z roku 2009 więc coś mogło się od tego czasu było zmienić.

Średni koszt spędzenia życia w UK wyniesie GBP 781,336. Jeśli dodamy do tego podatki w wysokości GBP 201,181 to otrzymamy kwotę GBP 117,765,  z którą w zasadzie nie wiadomo co się dzieje. Część tych pieniędzy Brytyjczyk traci na dziwne wydatki typu ceremonie ślubne, jakieś extra drogie wakacje czy na hazard.

Zestawienie to – jak dodaje autor – abstrahuje też od kredytów konsumpcyjnych. Brytyjczycy są zadłużeni na swoich kartach kredytowych na kwotę GBP 55 mld. Każdy z nich będący w wieku 18-79,1 lat ma średnie zadłużenie na karcie w wysokości GBP 1,174. Przy założeniu kosztu kredytu w wysokości 16%, same odsetki z tytułu tego zadłużenia wyniosą w ciągu życia aż GBP 11,477.

Nadal żyjemy jak John Mytton 200 lat temu. On finansował swoje życie ponad stan dzięki spadkowi, przeciętny Brytyjczyk dzięki kredytowi.

Polecam.

Tadg Farrington, “The Average Life of the Average Person”, Square Peg, London, 2009

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

6 Responses

  1. Slawku,

    Tadg (albo Tadgh), to stare irlandzkie imie (pochodzace jeszcze z czasow celtyckich). Jego znaczenie to ‘poeta’, ‘bajkopisarz’, ‘storyteller’. W dawnych czasach bylo tak popularne jak Paddy obecnie.

    ‘Hence, Irish phrases such as Tadhg an mhargaidh (lit: Tadhg of the market) or Tadhg na sráide (lit: Tadhg of the street) are similar to the English language expression “average Joe” or “the man on the street”.

    1. Tomku, dzięki za szybkie wyjaśnienie. Wprawdzie irlandzkiego nie ma na mojej liście języków do nauczenia się, ale po tym co opisujesz teraz oraz po zabawnym filmiku o Chińczyku, który nauczył się irlandzkiego, tylko po to by się przekonać po przyjeździe do Dublina, że miejscowi myślą, że mówi do nich po … chińsku, który przesłałeś mi jakiś czas temu, zastanawiam się czy nie dopisać sobie irlandzkiego do listy języków do nauki:-)

  2. Szok! Czlowiek na codzien nie zdaje sobie sprawy ile czasu w ciagu calego zycia zajmuja mu rozne prozaiczne czynnosci. Ciekawiloby mnie zestawienie ile hektolitrow piwa lub wina wypija przecietny czlowiek a ile kawy, herbaty czy wody – jakie sa proporcje i jak to jest uzaleznione od miejsca zamieszkania :-)

    Slawku, czy moglbys napisac jakie sa inne inspirujace ksiazki, ktore mialy najwiekszy wplyw na Twoje zycie i decyzje finansowe?

    1. Carlos, zaglądam do książki, a tam 3 bardzo ciekawe strony nt piwa oraz 4 strony nt herbaty. Najciekawsze wątki:
      – piwo i chleb składają się z tych samych składników
      – piwo być może powstało (jakieś 8,000 lat temu) gdy ktoś zostawił ciasto na chleb, które sfermentowało. Najstarszy znany przepis na piwo ma jakieś 4,000 lat
      – w Wlk Brytanii znane jest od 4,500 lat.
      – w XVIII w robotnikom rolnym płacono w formie piwa – galon piwa (8 pints) za dzien pracy. Kowale dostawali 3 razy więcej
      – piwo było najbardziej popularnym napojem aż do XVIII w gdy herbata stała się nagle popularna i tania
      – niestety w porównaniu do piwa, herbata nie ma żadnych wartości odżywczych (ani witamin) i dlatego by nadrobić utracone kalorie, trzeba ją było słodzić
      – piwo jest nadal najpopularniejszym napojem na świecie zaraz po wodzie i herbacie
      – XVIII wieczny rolnik pijał go 2500 pints rocznie, dziś to tylko 168 rocznie lub 13,342 w ciągu życia
      – średni Anglik pije nieco mniej niż 3 filiżanki herbaty dziennie (w sumie to 165 mln filiżanek dziennie), co w ciągu życia oznacza wypicie 78,681 filiżanek
      – 96% parzone jest z torebek (98% pije herbatę z mlekiem), a ponieważ 1 torebka kosztuje średnio ok 1p, to koszt całożyciowego spożycia herbaty wynosi tylko GBP 787:-) Biorąc pod uwagę, że owe 25g herbaty zawartej w szaszetce kosztuje w hurcie jedynie 0,2p, to widać marże handlarzy są bardzo wysokie:-)
      – o tym jak ważna jest herbata dla Anglików świadczy anegdota na końcu rozdziału o herbacie.
      – 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę. Dwa dni później Wlk Brytania wypowiedziała Hitlerowi wojnę
      – w ramach mobilizacji wojsk, scentralizowano pod wojskową komandą całe zapasy herbaty z magazynów w portach i rozmieszczono je po sekretnych magazynach na wsiach
      – chodziło o to by uniemożliwić Luftwaffe zbombardowanie herbaty. Jej spalenie się spowodowałoby znaczące obniżenie morale wojsk Jego Królewskiej Mości

      Na koniec dodam, że w książce, oprócz mnóstwa ciekawych statystyk są bardzo urocze ilustracje. Rozdział poświęcony herbacie ma trzy ilustracje. Na jednej ze stron jest podstawka do herbaty z chińskiej ceramiki. Na drugiej stronie widok z góry filiżanki herbaty z mlekiem. Po przewróceniu kartki pojawiają się dwie czyste strony z tekstem. Prawie czyste, bo w dolnym rogu prawej strony zauważyć można delikatną okrągłą plamkę … po filiżance znajdującej się na poprzedniej stronie:-). Zauważyłem to dopiero przed chwilką – początkowo myśląc, że to ja jakoś poplamiłem tę ksiązkę. “Jak ja to zrobiłem, skoro popijam gambijskie piwo, a nie herbatę?” – pomyślałem:-)
      Twoje drugie pytanie.

      A co do książek, które mnie zainspirowały do budowania portfela mieszkań na wynajem po to by osiągnąć wolność finansową, to raczej byłem samoukiem. Podpatrzyłem mojego wujka, który miał kilka domów na wynajem i postanowiłem sam zacząć inwestować. A książki zacząłem czytać dopiero po kupieniu pierwszych mieszkań. Były to raczej poradniki dla landlordów, z których wyciągnąłem wiele dobrych praktyk najmu, co stało się podstawą know-how firmy Mzuri.

      Książki ogólno-rozwojowe, motywacyjne, zacząłem czytać dopiero po przejściu na emeryturę. Raczej z ciekawości i dla swojej satysfakcji (że to o czym oni piszą, ja już wcześniej samemu zacząłem intuicyjnie robić), a nie dlatego, że szukałem dalszych inspiracji.

      Dla wielu z tych książek (które przeczytałem i uznałem za wartościowe) zrobiłem recenzje na łamach bloga fridomia.pl. I to tutaj – w zakładce “Co czytaliśmy” – znajdziesz książki, które polecam. Czasami dostaję książki do przeczytania od polskich autorów. Niektóre są dobre, ale niektóre tak słabe, że nie chcę robić ich recenzji by nie robić przykrości ich autorom, ani Czytelnikom Fridomii ani sobie samemu.

      Dobrych i doskonałych książek jest całkiem sporo. Może za niedługo przejdę przez cały zbiór owych recenzji i zrobię jakąś moją subiektywną listę Top 10 czy Top 20.

      Powodzenia!!!

  3. Jestem wdzięczny za ciekawą i praktyczną wiedzę, którą się umiejętnie dzielisz z nami Twoimi fanami.
    Oczywiście wielu napisze jacy fani? Nie każdy jest przezież Twoim fanem, bo gdybyś śpiewał byłoby łatwiej. Chodzi mi raczej o to, żeby bez problemu nazwać osobę którą się inspiruję moim Idolem. Nigdy żaden piosenkarz w moim przypadku nim nie był.
    Pierwszym moim Idolem, był nieżyjący już Marian Bublewicz, a drugim Krzysztof Hołowczyc, z którym znamy się już ponad 20 lat. W biznesie moimi Idolami są Krzysztof Oleksowicz, Rafał Sonik czy Michał Sołowow. A moim mentalnym Idolem jest wyjątkowy biznesmen Robert Zagożdżon.

    Dziękuję jeszcze raz za dzielenie się z nami Twoją wiedzą i dużą dawkę inspiracji.

    Gorące pozdrawienia z chłodnych Mazur wysyłam do Afryki.

    1. Andrzej, dzięki za wiele ciepłych słów. Cieszę się, że moje wysiłki są doceniane – bardzo poważnie podchodzę do mojej misji wspierania wolności finansowej Polek i Polaków. Jej spełnianie oraz pozytywny feedback, który czasami otrzymuję (ostatnio dostałem maila od kogoś kto kupił swoje kolejne mieszkanie, pierwsze za pieniądze pochodzące z najmu mieszkań zarządzanych w jego imieniu przez Mzuri!) zapewnia mi ogromną satysfakcję i daje kolejne dawki pozytywnej energii.

      Jeszcze raz dziękuję Ci za ciepłe słowa. I mam nadzieję, że uda nam się – tak jak rozmawialiśmy mailowo – nawiązać wzajemnie satysfakcjonującą współpracę.

      Moc serdeczności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.