Ceny nieruchomości w Gambii

Gambia nie jest tak atrakcyjnym turystycznie krajem jak Kenia, Tanzania, Namibia, RPA czy nawet Etiopia. Jest to wąski skrawek lądu wzdłuż rzeki Gambii przecinającej Senegal na dwie nierówne części. Gambia ma tylko ok 40 km wybrzeża wzdłuż Oceanu Atlantyckiego, który sam w sobie jest mniej atrakcyjny od Indyjskiego – wysokie fale, zimna woda, brak rafy koralowej.

Parki Narodowe Gambii są bardzo blade w porównaniu do kenijskich. Prawie nie ma dużych zwierząt. Turyści podczas safari widują pojedynczą żyrafę czy krokodyla. Jest za to – podobnie jak w Kenii – mnóstwo ptaków.

Poziom infrastruktury turystycznej też jest dużo niższy niż w Kenii. Stare hotele, mniej zadbana zieleń wokół nich, słabsza jakość obsługi w hotelach i restauracjach. Po stronie plusów jest to że fajniejsza jest tutaj muzyka (choć podczas tego pobytu nie udało mi się posłuchać ludowej muzyki “kora”) i o wiele lepsze lokalne jedzenie – ryby w sosie orzeszkowym czy kurczaki w sosie cebulowo-cytrynowym.

Czy to wystarczające powody by – jak to było w latach 80-tych (nie wiem jak jest dzisiaj) – więcej turystów ze Szwecji przyjeżdżało tutaj niż do Kenii? Pamiętam, że mnie to bardzo wówczas zastanowiło.

O wiele tańsze niż w Kenii są tutaj nieruchomości. Nawet te ogłaszane w turystycznej dzielnicy, tuż obok wejścia do dużego hotelu przy plaży – ewidentnie mające na celu klientów rekrutujących się wśród turystów. Takie ogłoszenia są zwykle o jakieś 50-100% droższe od ogłoszeń dla tubylców, co świadczy o tym, że pewnie nieruchomości są tutaj jeszcze tańsze niż to co Wam przytoczę poniżej.

Ogłoszenia które widziałem dotyczyły trzech kategorii lokali mieszkalnych. Większość w nadmorskiej dzielnicy Brufut lub Brufut Gardens. Były to albo duże wolnostojące domy (w cenach od GBP 80-100 tyś, najdroższy w cenie GBP 220,000 bo z basenem, dużą działką, zadbanym ogrodem, itp), albo 4- 5-pokojowe bungalows z kilkoma łazienkami (w cenach od GBP 70-120 tyś), albo 3- 4-pokojowe apartamenty w blokach w cenach od GBP 35-55 tys). Ceny są wyższe tam gdzie jest najbliżej plaży, lub z okien rozpościera się widok na ocean, gdzie jest basen, 24-godzinne security, itp

Nie zdążyłem sprawdzić za ile wynajęłyby się takie wille, bungalowy czy apartamenty, ale większość z Was zna już moją opinię. Odradzałbym inwestowanie tutaj (czy gdziekolwiek indziej zagranicą, nawet w Hiszpanii czy Grecji lub Bułgarii) w celach najmu. Za brak znajomości rynku zawsze, zawsze, zawsze płaci się frycowe.

Co innego jeśli ktoś chciałby tu kupić mieszkanie dla siebie by unikać polskiej zimy lub po to by przeprowadzić się tutaj na stałe. Tylko, że w takim przypadku chyba sam wolałbym kupić coś dla siebie na Kanarach (choć jest nieco chłodniej zimą, łatwiej jest tam dolecieć, infrastruktura jest lepsza, klimat polityczny stabilniejszy, zawsze jest to UE) albo w jakimś ciekawszym miejscu Afryki.

Atrakcyjność Gambii – nie chcę być dla mojego gospodarza zbyt surowy – oceniłbym w skali od 0 do 10, w porównaniu do innych miejsc w Afryce – na poziomie 6-7. No może 8. Ale oczywiście jest to bardzo subiektywna ocena, bazująca na bardzo ograniczonych moich doświadczeniach. W Gambii jestem dopiero trzeci raz i choć jest to najdłuższy z moich pobytów, będę tu tym razem tylko niecałe dwa tygodnie (kilka dni zamierzam spędzić w Dakarze, Senegal). W wielu krajach Afryki byłem – jak dotąd – tylko po jednym razie. Mam świadomość, że to zdecydowanie zbyt mało by ferować jakiekolwiek wyroki i się wymądrzać.

Przyjmijmy zatem, że moja ocena bazuje tylko na ulotnym pierwszym wrażeniu:-)

PS Wybaczcie, że zdjęcia jeszcze nie zamieszczę. Choć już kupiłem nawet aparat foto i zrobiłem kilka fotek, to jeszcze nie wiem jak je zrzucić na komputer, a potem jak takie zdjęcie zamieścić na blogu. Ale obiecuję, ze temat wkrótce ogarnę i będę okraszać swoje teksty – tak jak prosiliście – również wizualnie:-) Wkroczę wreszcie – z kilkunastoletnim opóźnieniem w… XXI wiek:-)))

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

4 Responses

    1. Bartek, masz rację, że kształt Gambii jest bardzo nietypowy. Mnie też zastanawiały te wszystkie półkola. Jakby Anglicy spodziewali się, że rzeka zacznie meandrować:-)

  1. Twoje podejście jest bardzo ciekawe Sławku,
    masz bardzo duże doświadczenie i w zakupie nieruchomości i odwiedziłeś z tego co się orientuję wszystkie kraje na Świecie. Warto posłuchać Osoby z tak dużym doświadczeniem i efektami.
    Moim zdaniem też pewne rynki turystyczne czy kierunki są kreowane. To czy jakiś kierunek czy miejsce jest “modne” zależy często od grup ludzi, którzy mają w tym interes.

    1. Andrzej, jeszcze raz dzięki za ciepłe słowa. Tak, rzeczywiście odwiedziłem każdy kraj na świecie. Niektóre wielokrotnie. Teraz jestem na przykład w Etiopii i to jest chyba moja 8-10 wizyta w tym kraju. W styczniu będę tu jeszcze raz, tranzytem do Gabonu, a w marcu lub kwietniu przyjadę tu jeszcze raz, tym razem jadąc drogą lądową z Nairobi przez północną Kenię i odwiedzając Południową Etiopię, w której nie miałem jeszcze okazji być.

      Etiopia to przykład fantastycznego kraju (jednego z moich najbardziej ulubionych w Afryce), którego słaby PR nie odzwierciedla atrakcyjności tego kraju. Za to Gambia, w której byłem ostatnio, jest o wiele mniej atrakcyjnym (jej jedyna przewaga nad Etiopią to plaże, bo Etiopia – po wyodrębnieniu się Erytrei – straciła dostęp do morza) i droższym krajem, a przyciąga o wiele więcej turystów. To za sprawą czarterów oraz interesów biur podróży. To one w dużym stopniu kształtują preferencje wyjazdowe mas polskich turystów.

      Byłem ogromnie zaskoczony odkryciem w latach 80-tych, że więcej Szwedów odwiedzało wówczas (nie wiem jak jest dzisiaj) Gambię niż Kenię. Atrakcyjności tych dwóch krajów nie sposób porównywać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.